23 kwietnia 2009

Rozdział 126

Jeszcze jeden egzamin i koniec. Luz i słodkie nieróbstwo do końca semestru. Jednak, nie można całkiem zwariować. Obiecałam Syriuszowi pomóc jakoś się z tego domu wydostać, a co za tym idzie, będę miała z Dumbledore’em mnóstwo papierkowej roboty w oczyszczaniu Blacka ze wszystkich zarzutów. Cóż, wypełnianiem dokumentów mógłby się zająć Barty, on ma już wprawę.
Popołudniu, tuż przed pisemnym egzaminem z historii magii, spotkałam się z Draconem na błoniach. Musiałam przyznać rację Sapphire. Zaczynamy się cofać. Któregoś dnia oświadczę Syriuszowi, że zaczęłam się spotykać z Draconem Malfoyem. I znów spotkam się z jego entuzjastyczną reakcją…

- Przygotowana do egzaminu? – zapytał Draco, kiedy wracaliśmy powoli do zamku.
- Raczej tak – odparłam. – A ty? Widziałam, jak się dziś uczyłeś, co należy do rzadkości.
Draco objął mnie ramieniem. Nie poczułam tego nieprzyjemnego palenia skóry, jak było kiedyś, gdy mnie dotykał. Widocznie obrzydzenie do jego dość „wyrafinowanych” manier mi minęło. Przyspieszyliśmy kroku, bo rozległ się z wnętrza szkoły dzwonek, wzywający na egzamin.
Uczniowie piątych i siódmych klas zgromadzili się w Wielkiej Sali i zaczęli zajmować wyznaczone sobie miejsca. Egzamin się rozpoczął. Przyciągnęłam do siebie kartę z pytaniami i zaczęłam odpowiadać na pierwsze pytanie.
Płynęły minuty, a ja nadal szybko pisałam, panikując, że nie zdążę odpowiedzieć na wszystkie pytania. Byłam właśnie przy ostatnim pytaniu, kiedy w ciszy sali rozległo się jakieś głośne westchnienie i wrzask. Poderwałam głowę znad swojej kartki. Ale nie tylko ja. Teraz wszyscy gapili się na Harry’ego, który właśnie spadł z krzesła. Dygotał, jakby miał jakiś napad padaczki czy coś… Jednak wiedziałam, że musiał zasnąć, a Czarny Pan przesłał mu telepatycznie jakiś sen, wykorzystując tą szczególną między nimi więź.
Do Harry’ego podbiegł profesor Tofty, jeden z egzaminatorów. Potter obudził się, a Tofty wyprowadził go bez słowa z Wielkiej Sali, chcąc oszczędzić mu wstydu. Inni i tak już chichotali pod nosem. Do porządku przywołała ich stara egzaminatorka, Gryzelda Marchbanks, mówiąc:
- Zostało jeszcze dziesięć minut!
Dopisałam zdanie do odpowiedzi na ostatnio pytanie i przeczytałam całą wypowiedź. Zdania prześlizgiwały się jednak przez mój mózg, nie pozostawiając w nim najmniejszego śladu. Wiedziałam, że test poszedł mi dobrze, ale nawet się tym nie przejęłam. W umyśle miałam jedynie Departament Tajemnic. To już czas. Za chwilę Harry będzie chciał się znaleźć w Ministerstwie Magii, by coś lub kogoś uratować. Voldemort nie podał mi szczegółów. Ale to nie ważne. Teraz najważniejsza była przepowiednia.
Kiedy zadzwonił dzwonek, obwieszczający zakończenie egzaminów, jako pierwsza wypadłam z Wielkiej Sali, zagarniając po drodze Sapphire.
- Gdzie mnie ciągniesz? – wydyszała, kiedy wbiegłam razem z nią po marmurowych schodach.
- Musimy znaleźć Harry’ego – odpowiedziałam, rozglądając się nerwowo. Podeszłam dwa kroki do przodu, kiedy nagle poczułam się, jakbym zderzyła się ze ścianą. Wpadłam prosto na Pottera.
- Wszędzie cię szukamy – odezwałam się do niego zatroskanym tonem. – Chodź, musisz mi wszystko opowiedzieć…
- Ron, Hermiona… - zdążył tylko powiedzieć Wybraniec, bo właśnie Król Wieprzlej i Panna Szlama podbiegli do nas niewiadomo skąd.
- Chodźcie za mną – rozkazał Harry. Bez gadania, chwyciłam Sapphire za rękę i pobiegłam za nim. Harry wszedł do jakiejś pustej klasy, upewniwszy się uprzednio, czy nie ma w niej Irytka. Usiadł na jednej z ławek i powiedział:
- Voldemort dopadł Syriusza.
Hermiona i Ron zaczęli panikować, przekrzykując się nawzajem i nie dając Harry’emu dojść do słowa. A więc to tak… Czarny Pan porwał [lub udał, że porwał] Syriusza. Takie to proste, ach, jakże banalne… Przecież wiadomo, że jedyną osobą, za którą Harry pójdzie na koniec świata, będzie Syriusz Black. Dziwne, że sama się tego wcześniej nie domyśliłam, tracąc czas na rozmowy z Claudią.
- Nie prawda, w głębi duszy cieszysz się, że jestem z tobą.
Odwróciłam gwałtownie głowę. No nie… Będzie mnie nachodzić jeszcze przy przyjaciołach!
- Odejdź, nie chcę cię tu – wysyczałam. Zapadła cisza. Hermiona, która siedziała na ławce przed Claudią, której rzecz jasna, nie mogła zobaczyć, zaczerwieniła się po uszy.
- Co? – spytała całkiem zbita z tropu.
- Nie mówię do ciebie – odwarknęłam niezbyt grzecznie, nadal wpatrując się w Claudię nienawistnym spojrzeniem. – Konwersujcie dalej, nie przeszkadzam wam.
- Sophie, ale Voldemort porwał Syriusza! – zawołał Harry, jakby całkowicie stracił zmysły. – Przetrzymuje go w Departamencie Tajemnic! Dopiero co widziałem.
- Cóż, skoro tak mówisz… - zaczęłam obojętnie. Moim zadaniem nie było się zbytnio angażować w ratunek Syriusza i doprowadzić, by Potter spokojnie dotarł do ministerstwa. – Nie patrz tak na mnie, wystarczy jedno moje słowo i Czarny Pan uwolni go z doręczeniem przeprosin na piśmie.
Sapphire parsknęła śmiechem, jednak reszta spojrzała na nią z wyraźną odrazą. Buddo, jak można być tak naiwnym, tego chyba nigdy nie pojmę. I jeszcze miny robić, kiedy ktoś sobie pożartuje… Za grosz poczucia humoru…
- Słuchajcie – odezwał się Harry dramatycznym tonem przywódcy. – Musimy się jakoś dostać do Ministerstwa Magii.
- Harry – zaczęła nieśmiało Hermiona. – A jeśli Syriusza tam wcale nie ma? Jeśli Voldemort chciał, żebyś to wszystko zobaczył?
Ta gadka przyprawiła Harry’ego o silny rumieniec na twarzy i białą gorączkę najmniej.
- Hermiono, on jest torturowany właśnie w tej chwili! – krzyknął. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy zacznie sobie wyrywać włosy z głowy. Ludzie, jak można się tak przejąć, tego też nie rozumiem. Hej, naiwniacy! Macie przed sobą samą siostrzenicę Voldemorta, dlaczego jej nie poprosicie o pomoc? Czy aż tak pycha zjadła wam rozum, że wstydzicie się zapytać Ślizgonki? Chociaż muszę to przyznać, Hermiona dobrze myślała. Oczywiście, Harry za nic jej nie posłucha, bo woda sodowa tak mu do głowy uderzyła, że przed sobą widzi jedynie owo bohaterstwo i szlachetność.
- To nie były normalne sny! – ryknął na całe gardło Potter, zrywając się z ławki. No tak, zawyżone poczucie własnej wartości, jak to dobrze określił Snape.
- Pewnie, bo ty jesteś obdarzony jakimś nadnaturalnym rozumem – zadrwiłam. – Jeśli chcemy uratować Syriusza, musimy najpierw się dowiedzieć, czy on jest w tym departamencie. Bo, pomyśl. Jak niby Czarny Pan i Syriusz Black, najbardziej poszukiwani czarodzieje na świecie, mogliby w samo popołudnie trafić do ministerstwa niezauważeni?
Harry milczał, za to ja ciągnęłam dalej:
- Dobrze więc. Skoro twierdzisz, że ten sen jest prawdziwy, sprawdźmy to.
- Niby jak? – spytał zrezygnowany Ron. – Przecież Umbridge kontroluje wszystkie kominki w Hogwarcie.
- Czyżby? – zapytałam. – A jej własny? Kiedy Harry chciał pogadać z Syriuszem, jakoś go nie dorwała, nieprawdaż?
Harry już otworzył usta, by coś powiedzieć, ale do klasy weszła Ginny i Luna. Świetnie, jeszcze niech zawiadomią połowę GD, tak, angażujmy jeszcze Ślizgonów, to będzie jak letnia szkolna wycieczka.
- Czego? – warknął Harry, kiedy Ginny zajęła miejsce obok Hermiony.
- Dlaczego tak niegrzecznie? – spytała Ginny, unosząc brwi.
- Harry jest troszkę pobudzony, nie zwracaj na to uwagi – wyjaśniłam jej. – Miał sen, w którym Czarny Pan jakoby torturował Syriusza.
- Masz na myśli Stubby’ego Boardmana? – wtrąciła się Luna, jednak nikt jej nie odpowiedział. Przez chwilę w klasie panowała głucha cisza. Każdy myślał usilnie, jak ocalić Syriusza, ominąć zabezpieczenia w Hogwarcie i stoczyć wielki bój z Czarnym Panem. Cóż, z jednej strony bawiło mnie to wielce, a z drugiej, gdybym nic nie wiedziała o planach Czarnego Pana, o obietnicy, że nie skrzywdzi Syriusza dla mnie, też bym zwariowała z niepewności.
- No to co – odezwałam się. – Mała wycieczka do gabinetu pani dyrektor, co?
- Jak się tak dostaniemy? – zapytał Harry przewrażliwionym głosem. – Na korytarzach jest pełno ludzi, poza tym Umbridge na pewno ma jakieś nowe zabezpieczenia po tych dwóch niuchaczach.
Do rozmowy włączyła się Ginny:
- Luna i ja staniemy w korytarzu i rozpuścimy plotkę o gazie trującym. Wtedy ktoś odciągnie Umbridge od jej gabinetu.
Harry wytrzeszczał oczy.
- No co, Fred i George chcieli kiedyś tak zrobić – wyjaśniła, widząc zadziwione miny zgromadzonych.
- Dobra – zgodził się łaskawie Harry. – Ja i Hermiona weźmiemy niewidkę i pójdziemy do gabinetu Umbridge. Ron odciągnie ją od jej gabinetu, a Sophie i Sapphire…
- My będziemy czujkami – wpadłam mu w słowo. – Bo przecież nikt na wszelki wypadek nie zrobi przedstawienia tak dobrze jak ja.
Harry zgodził się i na to. W milczeniu opuściliśmy klasę, każdy przydzielony do swojego zadania. Potter pobiegł do dormitorium Gryfonów po pelerynę-niewidkę, Luna i Ginny zaczęły odstraszać uczniów od korytarza, w którym znajdował się gabinet Umbridge. Tak to mniej więcej wyglądało. Nudziła mnie ta cała akcja ratunkowa, wielkie plany słynnego Harry’ego Pottera i jego wywyższanie się. Chciałabym już dołączyć do Śmierciożerców, którzy zgodnie z planem mieli jakoś wyludnić ministerstwo i przyłączyć się do mnie, kiedy pojawimy się w Departamencie Tajemnic.
Kiedy korytarz był już pusty, Harry i Hermiona narzucili niewidkę na siebie i weszli do gabinetu Umbridge. Osobiście zdziwiło mnie to, że drzwi otworzyły się po rzuceniu prostego zaklęcia Alohomora. Myślałam, że dyrektorka zainstaluje w nich jakiś superczuły wykrywacz oszustów czy intruzów, ale najwidoczniej nie wszyscy uczą się na własnych błędach…

Mijały minuty, a ja i Sapphire wałęsałyśmy się nieopodal drzwi do gabinetu Umbridge. Nagle rozległy się kroki. Zanim się zorientowałam, ktoś chwycił mnie z tyłu za ręce i przygwoździł do ściany. Poznałam po zapachu krwi właściciela tego silnego uścisku.
- Draco, czyś ty oszalał do reszty? – wysyczałam, szamocząc się. Nie chciałam mu zrobić specjalnie krzywdy, bo mogłabym wpaść w wielkie kłopoty, ale gdyby to ode mnie zależało, Draco już by leżał na drugim końcu korytarza bez przytomności i ze świeżą strużką krwi na czole.
- Pani dyrektor kazała wyłapać wszystkie czujki Pottera – odparł. – Zabini ma już Sapphire.
Rozległy się kroki kilku ludzi, a ja kątem oka zauważyłam Umbridge i kilku Ślizgonów, prowadzących wiercących się Ginny, Lunę, Sapphire, Rona, i nie wiedzieć czemu, Neville’a.
- Co to się do cholery dzieje? – krzyknęłam, kiedy brutalnie wepchnięto mnie do gabinetu Umbridge. – Żądam wyjaśnień! Jakim prawem tak traktujecie… Harry, Umbridge jest tuż za tobą!
Potter jednak nie usłyszał. Nadal tkwił z głową w kominku Umbridge. Pani Dyrektor chwyciła go mocno za włosy i wytaszczyła z kominka. Milicenta Bulstrode już przyciskała Hermionę do ściany. Nadepnęłam Draconowi na stopę, jednak ten tylko umocnił uścisk. Nie mogłam uwierzyć! Nie dość, że mój pomysł nie wypalił, wpadliśmy w poważne kłopoty, to jeszcze Draco śmiał się tak zachować względem mnie! A tak było już między nami dobrze, jak nigdy dotąd…
- Co robiłeś w moim gabinecie? – zapytała Umbridge.
- Ja… chciałem odzyskać moją Błyskawicę – skłamał Harry.
- Kłamiesz! – krzyknęła pani dyrektor. Wyglądała, jakby zwariowała. Teraz już mogłam zacząć się bać. Jeśli Umbridge potrzyma nas tu dłużej, nie zdążymy przybyć do ministerstwa, co może zagrażać Śmierciożercą. Bo przecież w końcu ludzie wrócą do pracy…
- Rozmawiałeś z kimś – wycedziła Umbridge.
- Nie pani interes, z kim – odpowiedział Harry. Uśmiech spełzł z ciastowatej twarzy pani dyrektor. Przez chwilę kiwała się to do przodu, to do tyłu, aż zaszczebiotała słodko:
- W takim razie nie dajesz mi innego wyboru, Potter. Draco, sprowadź mi tu profesora Snape’a.
Malfoy zasalutował idiotycznie, puścił mnie i opuścił gabinet. To był wielki błąd. Sięgnęłam ręką do kieszeni, jednak nie znalazłam tak różdżki. Ale to mnie nie powstrzymało. Uniosłam rękę.
- Rozkazuję ci puścić moich przyjaciół – zwróciłam się w stronę Umbridge, na co ta wybuchnęła śmiechem.
- Ty? – zdziwiła się. – Rozkazujesz mi? A niby pod jakim warunkiem mam cię posłuchać?
Uśmiechnęłam się słodko.
- Pod takim.
Strzeliłam palcami, a kilka ozdobnych talerzy z ohydnymi kotkami spadło ze ściany i roztrzaskało się u moich stóp. Nie chciałam zrobić jej krzywdy, chciałam tylko ją przestraszyć. Jednak nie miałam już okazji dalej znęcać się nad jej psychiką, bo ktoś przycisnął mnie do ściany. Nie mogłam uwierzyć, że Ślizgoni występują przeciwko Ślizgonce! Przecież jestem w ich domu! To się nie dzieje…
Do drzwi ktoś zapukał i wszedł Draco, a za nim Snape. Tylko kątem oka mogłam obserwować zaistniałą sytuację.
- Chciała mnie pani widzieć? – zapytał cicho Snape.
- Tak, Snape – odpowiedziała szybko Umbridge. – Nakryłam Pottera na myszkowaniu w moim gabinecie. Chciał z kimś porozmawiać, używając mojego kominka i nie chce mówić, z kim. Potrzebuję veritaserum.
- Dawałem pani ostatnio całkiem sporą ilość tegoż eliksiru – odrzekł spokojnie Severus. – Chyba nie zużyła pani wszystkiego? Mówiłem, że wystarczą trzy krople.
Umbridge zarumieniła się ze wstydu. I prawidłowo, bo jest niedokształconym babskiem.
- Ale może pan zrobić trochę więcej, prawda? – zapytała.
- Owszem, mogę – odparł Snape. – Eliksir dojrzewa przez pełen cykl księżyca, więc będzie gotowy za miesiąc.
- MIESIĄC? – zawołała Umbridge. – Ale Snape, eliksir jest mi potrzebny teraz!
Ach, jaką satysfakcję sprawiało mi obserwowanie owładniętą furią Umbridge… Było to prawie tak cudowne, jak kłótnia z wujem, obrzucanie go szklankami, tajne zajęcia z bratem czy patrzenie w oczy Barty’ego. Nie, Croucha do tego nie mieszam, nic nie może być cudowniejszego od jego oczu, nawet wyprowadzona z równowagi Umbridge.
- Od dziś jest pan na warunkowym! – krzyknęła histerycznie Umbridge. – Naumyślnie utrudnia mi pan pracę! A teraz proszę wyjść!
Severus skłonił się lekko, zerknął na mnie z ukosa, po czym na ułamek sekundy utkwił swoje czarne, puste oczy  w Harrym. Mogłam założyć się o całą rękę, nawet tą z Mrocznym Znakiem, że Potter próbował użyć legilimencja, by skłonić Snape’a do odczytania jego myśli. Ach, zależało na tym Potterowi, zależało i to jak nie wiem co.
- Dopadł Łapę! – zawołał nagle Potter. – On trzyma Łapę tam, gdzie to jest ukryte!
- Łapę? – zdziwiła się Umbridge. – Łapa? Co jest ukryte? Wiesz, co on wygaduje, Snape?
- Niestety nie – odparł Severus i opuścił gabinet, trzaskając lekko drzwiami. Umbridge wyglądała, jakby całkowicie zwariowała. Do tej chwili wydawało mi się, że to niemożliwe, ale jednak… Cuda się zdarzają. Cóż, cud by był, gdyby nam się udało wydostać stąd w jednym kawałku. Gdybym użyła magii przeciwko Ślizgonom lub, Umbridge, trafiłabym do więzienia na dobre parę lat. Przecież doskonale wiedziałam, jak od roku Ministerstwo Magii chciało mnie przymknąć…

- Cóż, nie dajesz mi wyboru – odezwała się do Harry’ego Umbridge, wyciągając różdżkę. – To chodzi o dobro ministerstwa… tak. Klątwa Cruciatus powinna rozwiązać ci język.
- Jest nielegalna – zauważyła Hermiona.
- Czego Korneliusz nie zobaczy, to go nie zaboli – odparła pani dyrektor. – Nigdy się nie dowiedział, że to ja wysłałam dementorów po Pottera. Ktoś musiał zamknąć mu usta.
- Ty wredna, kłamliwa jędzo! – zawołałam ze złością. – Zaraz ja tobie zamknę gębę, zobaczysz…
Owa osoba, która przyciskała mnie do ściany, umocniła uścisk. Ach, gdyby tylko Czarny Pan się dowiedział, jak traktują tutaj jego siostrzenicę… Z pewnością przybyłby tutaj i rozwalił ten cholerny Hogwart na drobny żwir, a Umbridge kazałby go zeżreć. Tak, ona może tylko żreć, a nie jeść, jak człowiek. Napchałabym jej gębę trocinami, gdybym miała wolne ręce…
- Uciszcie ją – rozkazała Ślizgonom Umbridge. – Wystarczająco w tym roku mi zatruwała życie.
Wzięła głęboki oddech i zawołała:
- Cruc
Nagle Hermiona wybuchnęła płaczem.

~*~


Cóż, przepraszam, że ten rozdział taki długi i nudny, ale już następny odcinek wam to wynagrodzi, wierzcie mi xD Dedykacja dla Tyny :* 

34 komentarze:

  1. ona696@buziaczek.pl
    23 kwietnia 2009 o 23:03

    Weszłam na twój blog bardzo przypadkowo , tak jak na reszte innych blogów :) prowadze bloga i aktualnie go reklamuje ( jakoś trzeba sobie radzić ) ,dokładnie pisząc szukam czytelników , nic pozatym… dlatego jeżeli cie uraziłam zostawiając tego komentarz to wybacz , nie robie tego na złość… A jeśli jesteś zainteresowana/ny to zapraszam na Love Story In Naruto!! Zabawna , a zarazem doprowadzająca do łez historia http://www.ss-story.blog.onet.pl Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 23:07
      No tak, każdy musi jakoś sobie czytalników zdobywać, ale ja też nie chcę Cię urazić, ale nie przepadam za opowieściami o Naruto. Ogólnie, manga mnie drażni… xD

      Usuń
  2. Cam_
    23 kwietnia 2009 o 23:11

    Mi się rozdział podobał ;p Najlepsza jest Hermiona xD Na pewno jej płacz wystraszył biedną Umbridge. xd Czekam na relacje z Ministerstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:22
      Tak, aż Umbridge też do niej dołączy i obie sobie popłaczą xD

      Usuń
  3. ~gorgie
    23 kwietnia 2009 o 23:22

    Jak mogłaś zakończyć w takim momencie. Wydaje mi się, że chyba mi na złość. Ale za to nie mogę się doczekać akcji w ministerstwie oraz zemsty Sophie na Draconie o ile taka będzie( mam nadzieje, że tak:))No to teraz zostaje mi czekanie na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:23
      Hehe, myślałam, że nawet tego nie przeczytasz, bo zbyt dużo z Pottera i Zakonu Feniksa xD No, ale pobyt w ministerstwie będzie ciekawy xD

      Usuń
  4. ~Olka
    24 kwietnia 2009 o 00:32

    Fajny rozdział.Mnie się podobał.Ciekawe jak się zakończy akcja ‚”ratowania Syriusza”(czy jak to nazwać).Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:25
      Misja ratunkowa xD Akcja ratunkowa. Jak to doniośle brzmi, jakby Harry Potter miał za sobą całe bataliony aurorów xD

      Usuń
  5. ~Ciemna Pani
    24 kwietnia 2009 o 08:05

    BOŻE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie!!!!!! Za dużo pottera! Za dużo debili!!JAK MOŻNA NIE ZAPYTAĆ SIOSTRZENICY CZARNEGO PANA, KIEDY WŁAŚNIE O NIĄ CHODZI?????!!!!!!A Sophie mogłaby jednym ruchem ręki powalic ich na ziemie!Czemu tego nie zrobiła? Grrr…A, jeszcze jedno – nowa nota na trzynajlepszeprzyjaciolki.blog.onrt.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:26
      Bo Gryfoni to idioci i myślą, że sami sobie poradzą xD

      Usuń
  6. ~Aneczka
    24 kwietnia 2009 o 08:29

    czytam i jestem na bieżąco a to jest chyba najważniejsze;)Na romans-hogwart-moja-wizja.blog.onet.pl ukazał się nowy rozdział zapraszam i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:27
      Nom, tak, to jest ważne xD

      Usuń
  7. ~kicyslawa
    24 kwietnia 2009 o 09:19

    heh, rozdzialik ok, nie narzekam na niego ale za duzo Pottera i spolki..za malo Sophie ale nie mogem sie doczekac nastepnego rozdzialu ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:28
      Tam gdzie Wybraniec, zawsze jest nudno, bo już się robi nużące to wierzenie, że Potter jest przeszłością, teraźnieszością i przyszłością xD

      Usuń
  8. ~Gabika138
    24 kwietnia 2009 o 10:34

    Co ty gadasz? Twoje rozdziały NIGDY nie są nudne! Przeczytałam jednym tchem, bardzo fajny.Pzdr :).[violet-riddle]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:28
      Cieszę się, że tak uważasz xD

      Usuń
  9. nothing_impossible@onet.eu
    24 kwietnia 2009 o 11:44

    Ej ten odcinek wcale nie był nudny! Mi tam się podobał ;pp U mnie new! [nothing-impossible]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:29
      Dla tego, kto nie czytał „Zakonu Feniksa” był ekscytujący, ale dla „starych” fanów Pottera to codzienność xD

      Usuń
  10. ~Lilly
    24 kwietnia 2009 o 11:49

    nosz przerwać notkę i to w takim momencie… na ryczeniu Hermiony…. ciekawa… mocna ciekawa, albo i najbardziej ze wszystkich ciekawa… z tego przejęcia wymiłam całą Colę i teraz do WC muszę lecię….. paaa ;*czemu Bartyego nie było…. zaraz wpadne do tej notki i Umbrige powystrzelam! Zabiję tą jędzę… żeby tak Sophie traktować! o nie…. wejdę dam z chukiem jako jedna z ślizgonek, zdenerwowana, wkurzona, i ja uderzę w Umbi zaklęciem! o nie przechlapała se…. Pottera mi tu Crucjatować nie będzie! Tylko ja tak mogę! No i nieliczni ;P Wlnę ją i ucieknę… a wy w tym czasie dacie dyla i po sprawie…. I będzie góra ja! tylko nie wiadomo jak tam się dostane… ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:31
      Pewnie, ale by się Umbridge ucieszyła, jakby ktoś jej jeszcze więcej kociaków-talerzaków rozwalił xD Jak myślisz, dać Croucha do ministerstwa, czy nie? Bo jeśli tak, to go Dumbledore będzie musiał złapać, jak Lucjusza i innych xD

      Usuń
  11. ~Makotof
    24 kwietnia 2009 o 14:02

    no no no ciekawe taaak mam nadzieje ze Łapa wyjdzie cało i mam nadzieje że Barty sie pojawi nie to ze juz mi odbija ale zawsze Barty poprawia humorek :D i mam nadzieje ze Sophie jednak będzie żyła czekam na next mam nadzieje ze będzie jutro:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:32
      No tak, tu muszę się przyznać, że jakbym Sophie wykończyła w 127 odcinku, to następny musiałby być epilog, bo ile można siedzieć w żałobie za taką psycholką? xD

      Usuń
  12. ~Lady_eS
    24 kwietnia 2009 o 18:33

    Miło mi poinformować, że niedawno założyłam bloga z ocenami: http://honestopinion.blog.onet.p l/ jeśli chcesz zgłosić się do oceny i poznać prawdę o swoim opowiadaniu to zapraszam, szukam również oceniających, więc jeśli myślisz, że dasz radę, masz zapał do oceniania innych, zapraszam serdecznie.Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Tyna
    24 kwietnia 2009 o 20:11

    E. Nudno, bo pomagała Potterowi – to raz. Dwa, nie było Barty’ego. Ale nawet jak napiszesz coś nudnego, to ja mam radochę, bo wiem że w przyszłym odcinku będzie ciekawiej xD Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:33
      No tak, w sumie prawda xD Oczywiście, pomagała Potterowi, to wiem że było nudne. Ale żeby się tak zaraz Barty’ego czepiać? Bez przesady, w każdej notce nie mogę go umieszczać, bo się wam znudzi xD

      Usuń
  14. ~carmen37 kurde! Owiana
    24 kwietnia 2009 o 22:34

    Nie było Voldka – bek. Ale w najbliższych (happy! :) ) dwóch rozdziałach będzie, i to mnie pociesza xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:34
      Skąd wiesz, że będzie w aż dwóch? xD

      Usuń
  15. ~Claudia
    25 kwietnia 2009 o 11:34

    Nowa notka na http://jedna-krew-dwa-oblicza.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam xDD

    OdpowiedzUsuń
  16. ~kotka
    25 kwietnia 2009 o 13:42

    Bardzo fajnie! Przeczytałam już wczoraj ten rozdział, ale dopiero teraz komentuję. Teraz sobie tak wyobrażam, co będzie w następnym xD. Fajnie by było, gdyby Sophie przywołała Voldzia do Hogwartu, ale to jest nie możliwa, a szkoda. Troszkę brakuje mi tu tylko Voldka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:35
      Kolejna… albo Voldek, albo Barty, najlepiej żeby naprzemian występowali, a przeplatali się tylko z Claudią xD

      Usuń
  17. ~Kandahar
    25 kwietnia 2009 o 14:44

    Czułam się tak jakbym czytała jeszcze raz piątą część… Wiem, że taki rozdział był niezbędny. No to czekam na następny. I wiem, że wymyślisz coś innego niż było. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 14:49
      Tak, nie wszystkie rozdziały muszą być kreatywne i pełne romansów lub akcji xD Następny będzie lepszy xD

      Usuń
  18. ~Acu
    25 kwietnia 2009 o 17:21

    Cześć. Wpadłam na twojego bloga, zaciekawiona tajemniczym klimatem. Ciekawie . Zajrzyj do mnie na vappu-key.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 kwietnia 2009 o 18:23
      Dziękuję za komentarz, ale cóż, tajemniczy klimat ma nie tylko mój blog xD

      Usuń