21 kwietnia 2009

Rozdział 125

Biorąc pod uwagę wydarzenie z dnia, kiedy przystąpiłam do Rytuału Dojrzałości, nareszcie mogłam poczuć się wolna. Niestety, tak się nie stało, gdyż codziennie teraz odbywały się egzaminy. Nie tylko z resztą one przeszkadzały w wykorzystaniu mojej dorosłości. Podczas testu z astronomii Umbridge napadła na Hagrida z pięcioma aurorami, co skończyło się na ucieczce pół olbrzyma z zamku i rannej McGonagall. Z przykrością musiałam stwierdzić, gdy pomagałam pani Pomfrey ją poskładać, że Umbridge nie poniosła żadnych ran w owym starciu. Mogłaby dostać na przykład jakimś odłamkiem w głowę i stracić pamięć, jak Lockhart.
Do końca egzaminów zostało mi jeszcze dwa testy: ze starożytnych runów i historii magii. Lekcje profesora Binnsa i tak były wystarczająco nudne i proste, bym mogła spokojnie improwizować na SUMACH, gorzej było z runami. Pomimo tego, że była już dość późna pora wieczorna, opuściłam sypialnię dziewczyn, by trochę rozprostować nogi i udać się do domu wuja, by opowiedzieć mu pokrótce, jak przebiegał rytuał. Jakby go to w ogóle interesowało…
- Sophie, jutro mamy koszmarnie trudny egzamin z runów, a ty sobie po prostu wychodzisz? – zapytała Sapphire, kiedy przemknęłam obok jej fotela. Zatrzymałam się gwałtownie.
- Jestem przygotowana aż zanadto – odparłam z uśmiechem samozadowolenia. – Zdziwiłabym się, gdybym nie dostała za SUMY samych Wybitnych.
Mimo że trochę się spieszyłam, usiadłam na podłodze przy fotelu Sapphire, by trochę z nią porozmawiać, co przyjęła z wielką ulgą, bo cały dzisiejszy dzień wkuwała na starożytne runy.
- Wiesz, dziś umówiłam się z Draconem na randkę – wyznałam. – Mamy się jutro spotkać po egzaminie. Czy to nie cudowne?
Sapphire nie wyglądała na ucieszoną, przeciwnie, minę miała zażenowaną.
- Nie obraź się – powiedziała. – Ale wy chyba się zaczynacie cofać. W końcu podejdziesz do mnie i oznajmisz, że poznałaś kogoś takiego jak Draco Malfoy i zamierzacie się bliżej poznać.
Humor miałam znakomity, więc nawet ten dość obraźliwy docinek nie popsuł mi go. Wzięłam do ręki książkę, którą Sapphire odrzuciła niedawno na podłogę i położyłam ją na jej podołku.
- Lepiej się jeszcze poucz – doradziłam jej, wstałam i teleportowałam się. Od ostatniego mojego spotkania z Voldemortem, postanowiłam traktować go z większym szacunkiem. Wliczyłam w to też pukanie do drzwi. Zapukałam więc, oczekując odpowiedzi.
- Wejść – usłyszałam. Pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Na mój widok Voldemort aż wstał ze zdziwienia, wywalając na wierzch gały.
- Sophie? Ty zapukałaś? – zapytał, nie wierząc własnym oczom.
- Ano tak – odparłam. – Widzisz, teraz, odkąd mam już za sobą ten rytuał, to muszę zachowywać się bardziej dorośle.
Prawdę powiedziawszy, to nigdy bym się mu nie przyznała, że chciałam coś zmienić w naszych relacjach. Bądź co bądź należało mu się trochę poszanowania, przecież mnie wychował. Był dla mnie przyjacielem, ojcem, matką i kochankiem. Zastępował mi prawdziwą rodzinę. Wiem, wiem, Ghostowie też byli mi rodzicami, ale takim uczuciem, jakim darzyłam Czarnego Pana, nie mogłam ich obdarzyć.
- Skoro jesteś już dorosła – rzekł Voldemort, kiedy zajęłam miejsce na swoim tronie. – To mogę od ciebie wymagać, że dotrzymasz danego mi słowa?
Uniosłam brwi.
- A jakiego? – zdziwiłam się. – Nie maltretuj Barty’ego, to przestanę go traktować jako swojego… partnera, kochanka… nie wiem, jak to nazwać.
- I dobrze, że nie wiesz – ucieszył się Lord. – Bo jest jedynie twoim sługą, ty jesteś jego panią. Ale zejdźmy już z tego tematu. Jak się udał rytuał?
Wiedziałam, że o to zapyta, jeśli tylko zacznę temat Barty’ego. Nie chciał o nim mówić. Może dlatego, że nie chciał przysparzać mi więcej cierpień, a może dlatego, że nie dotrzymał danego mi słowa? Cóż, wystarczy zapytać Croucha, albo po prostu poszperać mu w mózgu.
Kiedy skończyłam mówić, jak cudnie czuję się od czasu Rytuału Dojrzałości, uśmiech Voldemorta już nieco zbladł. Czyżby znów chciał mi coś powiedzieć? Czyżby zrobił coś, co nie spodobałoby mi się? No, jeśli tak, to koniec naszej umowy.
- Coś nie tak? – spytałam podejrzliwie.
- Nie – odparł Czarny Pan. – Miałem tylko taki pomysł… A skoro mam mówić ci o moich planach, to cóż.
Wstał. Zaczął przechadzać się po komnacie, a odgłos jego kroków odbijał się od wypolerowanych, lśniących ścian. Nie lubiłam, kiedy tak robił. Jego plany były wtedy zbyt niecne, jak na moje rozumowanie. Było mi za to wstyd, ale chyba wtedy odzywała się we mnie część krwi Gryffindora, zagłuszając wołanie cząstki Slytherina: Czarny Pan ma rację, usłuchaj go!
- Postanowiłem zrównać z ziemią kilka miast, tak dla zabawy – rzekł Voldemort. – Moglibyśmy też zburzyć parę zabytków. Niech ministerstwo widzi, że bardzo się mylą co do mojej śmierci.
Nie mogłam uwierzyć w słowa wuja. Przecież mieszkał tu. Niedaleko Wawelu. Był chyba emocjonalnie związany z ojczyzną, w której żył. Poza tym, wiedział, co ja czuję do Polski. Kochałam to państwo, kochałam każdą jego część. Wstałam z tronu, patrząc na Voldemorta, jakbym go po raz pierwszy zobaczyła.
- Jak możesz – wycedziłam. – Jak możesz nawet tak pomyśleć. Kocham tą ojczyznę. Nie pozwolę ci na tknięcie choćby kamienia, leżącego na tego ziemi.
Nie wiedzieć dlaczego, Voldemorta bardzo zirytowała moja reakcja.
- Nie pozwolisz mi? – krzyknął, wymachując rękami nad głową jak szalony. – Ty?! Mniej masz do gadania niż ja! Nie jesteś nawet Polką, tylko irytującą Francuską, której się wydaje, że wie wszystko!
Tymi słowami dotknął mnie do żywego. Wyszarpnęłam z kieszeni różdżkę ; Voldemort zrobił to samo. Teraz staliśmy naprzeciw siebie, celując w siebie różdżkami, z której w każdej chwili mogło paść niebezpieczne zaklęcie.
- Ale traktuję Polskę jak swój dom! – powiedziałam przez łzy. – Nie zmienisz tego.
Schowałam różdżkę z powrotem do kieszeni i wyszłam z komnaty, przy okazji spychając go z drogi ramieniem. Zatrzasnęłam za sobą drzwi z taką siłą, że aż szyby w sali wejściowej zadźwięczały. Nie miałam pojęcia, dlaczego Czarny Pan chciał to zrobić. Czyżby chciał zrobić mi na złość? Wiedział, że z Polską byłam związana bardziej niż z Francją. Czułam do niej sentyment, ale nie tam się wychowałam.
Zbiegłam schodami na parter i wyszłam na zewnątrz. Prawie nigdy nie wchodziłam do domu głównym wejściem, a jeszcze rzadziej wychodziłam. Niebo było ciemne, pocętkowane przez gwiazdy. Nie zauważyłam księżyca. Ach, gdzież więc jesteś, mój srebrzysty kochanku, mój srebrnobrody dziadku, który co noc czaruje mnie swym blaskiem?

Przez kilka minut szłam szybko pustymi ulicami Krakowa. Nie miałam celu. Chciałam uciec jak najdalej od domu Voldemorta. Po upływie pół godziny dotarłam do centrum. Było tam bardziej hałaśliwie, niż w okolicach owej znienawidzonej rezydencji, a chodniki i drogi lśniły od deszczu. Blask latarni, odbijający się od mokrych chodników, prawie raził w oczy. Doszłam na Rakowicką. I pomyśleć, że kilka minut drogi i dotarłabym na Grimmauld Place. Jakże chciałam teraz się tam znaleźć. Chciałam pobiec do Syriusza, nudzącego się nad filiżanką herbaty.
Minęłam szerokim łukiem osiedle, które zagnieździło mi się w mózgu i udałam się w drogę powrotną do domu Czarnego Pana. Nie chciałam wracać do Hogwartu. Po prostu jakoś mnie teraz ta szkoła odrzucała, chciałam odpocząć od jej aury tajemniczości.
Tym razem dokładniej rozejrzałam się po podwórzu, znajdującym się przed rezydencją. Owy „Tajemniczy Ogród” musiał znajdować się wewnątrz domu, gdyż nigdzie nie zauważyłam wypielęgnowanych roślin i schludnego, zielonego trawnika. Najwyraźniej Czarny Pan zabronił Barty’emu wychodzić na zewnątrz, gdyż spostrzegłam jawną świetność podwórza. A może Crouchowi po prostu znudziło się ogrodnictwo?
Weszłam do środka, mijając posępnie wyglądające drzewo. Poczułam, jakby coś łypało na mnie spomiędzy jego gałęzi. Zamknęłam za sobą drzwi i stanęłam pośrodku holu. No to dotarłam bezpiecznie ze swojego wieczornego spaceru. Co dalej? Dawniej przynajmniej mogłam odwiedzić Barty’ego, a teraz… Mogę wpaść na herbatę do Glizdogona. Zerknęłam na zegarek. Było już grubo po 23:00. Nie mogę więc powiedzieć, że moja przechadzka była wieczorna. Ale by się Bes wkurzyła… Barty już zapewne śpi, albo pracuje nad jakimś bzdurnym, rzekomo wielkim planem swego pana, podczas gdy on sam wydziera się na swoją umiłowaną siostrzenicę i zarzuca jej głupotę. Srać to.
Wbiegłam po schodach na pierwsze piętro, minęłam zamknięte drzwi do komnaty Voldemorta jak najciszej, by nie usłyszał mojego powrotu i zniknęłam w korytarzu za rogiem. Zatrzymałam się na chwilę, by przyjrzeć się malowidłu Marvola. A tu – niespodzianka. Na przeciwległej ścianie jakże urodziwego dziadka Voldemorta, wisiał portret równie urodziwej jego matki. Natychmiast zapomniałam o Marvolu i podeszłam do portretu Meropy. Podobnie jak postać jej ojca, tak samo i pani Riddle nie poruszała się. Ale przecież Voldemort nie potrafił malować!
Oczy matki Voldemorta miała brązowo zielone oczy, ciemnoszare, długie do ramion włosy i nieśmiały uśmiech na ustach. Nie była piękna, ale miała w sobie to coś. Jej spojrzenie, pomimo młodego wieku, było bardzo poważne i dorosłe. Jakbym patrzyła w swoje własne oczy.
Otrząsnęłam się z szoku po zobaczeniu obrazu i ruszyłam naprzód. Z opowieści Bes wiedziałam, że Meropa była jakby wariatką, o dzikim spojrzeniu i oczach, które każde patrzyło w inną stronę. Teraz, kiedy widziałam jej portret, mogłam twierdzić, że matka Bes niedokładnie scharakteryzowała córce postać matki Voldemorta.

Stanęłam przed drzwiami do pokoju Barty’ego, już uniosłam rękę, by zapukać, ale jakaś siła powstrzymała mnie. A jeśli Bartemiusz nie życzy sobie mnie widzieć? Jeśli w ogóle nie chce się już ze mną zadawać? Nie, lepiej już wrócę do Hogwartu…
Odwróciłam się na pięcie, ale nie zrobiłam nawet dwóch kroków, bo z powrotem odwróciłam się do drzwi. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Nie czekając na odpowiedź, pchnęłam drzwi. Barty siedział przed kominkiem na owej skórze brązowego zwierza i wertował jakieś notatki. Jak zwykle.
- Cześć – powitałam go nieco kulawo i zamknęłam za sobą drzwi. – Nie przeszkadzam?
Barty odwrócił się. Na jego twarz natychmiast wystąpiło przerażenie, a on sam zerwał się z podłogi.
- Wybacz, że nie wstałem, Dark Lady – powiedział szybko i podbiegł do mnie, by ucałować moją dłoń.
- Nie fatyguj się – zaśmiałam się. – Nie chcę przeszkadzać ci w pracy.
W chwili, gdy znalazłam się w tym pokoju, zapragnęłam natychmiast z niego wybiec, choćby nawet w ramiona rozwścieczonego wuja.
- Nie przeszkadza pani – odparł, nadal klęcząc przede mną.
- Przestań się wydurniać, wstań – skarciłam go. – Nudziło mi się, więc pomyślałam, że wpadnę.
Usiadłam na skórze przed kominkiem i przyjrzałam się jednej z notatek. No tak, oczywiście całe mnóstwo szczegółowych informacji o Departamencie Tajemnic, mogłam się tego spodziewać.
- Chciałam cię zapytać – mruknęłam, przeglądając dokumenty. – Czy Czarny Pan cię bije?
Dziwnie to zabrzmiało. Tak, jakbym pytała małe dziecko, czy dostał od ojca po tyłku, bo coś rozbił albo przypadkowo zagłodził kanarka.
- Nie, on nie złamałby danego ci słowa, Darkie – odrzekł, siadając obok mnie. – Mogę ci tak mówić, nieprawdaż?
Pokiwałam milcząco głową.
- Och, zrobiłby to z rozkoszą – stwierdziłam. – Ale domyślałam się, że tak powiesz. I bez znaczenia, co obiecałam Voldemortowi, a co nie. Jestem już dorosła, więc mogę robić, co zechcę.
- Nie masz jeszcze siedemnastu lat – zauważył Barty.
- Więc dlaczego dotykasz moją dłoń? – spytałam, odrywając wzrok od notatek i patrząc na moją rękę, na której spoczywała teraz dłoń Barty’ego.
- Bo zastanawiałem się, kiedy mogę cię pocałować – odpowiedział.
- Może teraz?
Barty przysunął się bliżej mnie i pochylił się nad moją szyją. Najwyraźniej znalazł nowy sposób, by spokojnie mógł drwić z zakazów Czarnego Pana. Bo przecież nie całuje mnie w usta, a chyba tylko o to Voldemortowi chodziło. Barty położył mnie na włochatej skórze i zaczął rozpinać guziki mojej szaty, ale odwróciłam głowę i odsunęłam się od niego.
- Voldemort grasuje za rogiem i jest bardzo, bardzo zły – powiedziałam, doprowadzając się szybko do porządku. – Ale mamy jeszcze dużo czasu, któregoś dnia go nie będzie…
Wstałam.
- Zaraz – Barty również się podniósł. – Pokłóciliście się? A mówił, że jest między wami całkiem dobrze.
- Było – warknęłam, a gniew uderzył mi do głowy na wspomnienie naszej ostatniej, milutkiej rozmowy. – Dopóki nie wyjechał z planem zniszczenia połowy zabytków polskich. Zaraz, dlaczego? Och, dla zabawy.
Barty, widząc moją irytację, pożegnał się ze mną, a ja dodałam na koniec:
- Jeszcze się z tobą prześpię, zobaczysz.

~*~


Miałam dziś nie pisać, bo myślałam, że nie zdążę, ale pogrzeb nie przeciągnął się aż tak długo… Cóż, może na początku zanudziłam, ale końcówka chyba wyszła mi całkiem nieźle xD Jest już późno, więc ja idę już spać xD Dedykacja dla Gorgie :* To, że Sophie tak powiedziała na końcu, nie znaczy, że z nim straci dziewictwo xD Ale w sumie, nigdy nic nie wiadomo xD

37 komentarzy:

  1. ~back-space.blog.onet.pl
    21 kwietnia 2009 o 22:32

    zarąbisty rozdział. wciąga xd xd podoba mi się i już czekam na następny. ok. zrobie oceny blogów, ale to na wielkim otwarciu napisze co i jak i sie bedziesz mogla zglosic xdnom wiec jeszcze raz zapraszam =* http://www.back-space.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 20:51
      No, to fajnie, cieszę się. Ostatnio wcale się do oceny nie zgłaszałam xD

      Usuń
  2. ~Tyna
    21 kwietnia 2009 o 22:44

    Nową czytelniczką jestem, ale stałą z pewnością ^^ Nie ma co, moją ulubioną postacią jest Barty, ale Sophie to ja jakoś nie lubię. Irytuje mnie dziewczę. I niech oni wreszcie się prześpią ze sobą. (ee napalone ze mnie dziecko taa : DD )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 20:53
      Dobra, dobra, nie bij xD Cieszę się, że mam nową czytelniczkę, bo ostatnio niektórzy zaczęli moje opowiadanie olewać. Cóż xD No, Barty’ego to wszyscy chyba lubią, taki mi jakoś chyba się udał ideał faceta z niego zrobić, bo teraz co druga czytelniczka cierpi na niedobór Barty’ego xD

      Usuń
  3. ~gorgie
    21 kwietnia 2009 o 23:02

    Jak nic nie wiadomo??!! Musi być wiadomo:)Teraz już chyba zaczynam się posługiwać językiem tak prawidłowym jak u naszego nauczyciela od WOS – u (czyt.czyli niepoprawnie np. mówie drukowanymi literami:D)A taki rozdział może być podawany jako ideał. Więc nie muszę się rozpisywać dlaczego bo wiadomo. P.S. dzięki za dedykt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 20:54
      No tak, bo był Barty. Skoro on ją tylko pocałował i już rozdział idealny, to się boję myśleć, co będzie jak ich wpakuję do łóżka. Nobla dostanę normalnie… xD

      Usuń
  4. ~Olka
    21 kwietnia 2009 o 23:16

    Fajny rozdział.Nie możliwe że Voldemort chce zburzyć większość miast Polski.Chyba tego nie zrobi? Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 20:55
      Raczej nie, bo gdzie by wtedy mieszkał? xD

      Usuń
  5. ~Makotof
    21 kwietnia 2009 o 23:42

    O tak,tak,tak,tak [!][!][!][!] i juz nie mam niedoboru Barty’ego :P i juz mi lepiej teraz juz mozesz burzyc połowe Polski ja sie nie pogniewam :D gorzej z Sophi będzie ale ja z nią pogadam xD Bardzo fajny rozdział x) bo z Barty’m :D:D:D teraz będe cały tydzień zadowolona :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 20:56
      Oj, chyba nie cały tydzień, bo mniemam, że akurat w tym tygodniu wszystko się rozstrzygnie, czy Sophie będzie dalej żyć, czy nie xD Nobo jak umrze, to też się z Bartym nie prześpi xD Proste xD

      Usuń
  6. ~Claudia
    22 kwietnia 2009 o 08:58

    Świetny rozdział! I chociaż mówiłam – nie publikuj tak szybko, bo nie nadążam, to ty i tak robisz swoje. Akurat wiem gdzie jest Kraków xDD Byłam tam nawet. A Voldzio niech sobie niszczy zabytki, byle nie Polskie. Włoskie też lubię. Hmm jak wybiorę które może niszczyć to ci napiszę xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 20:57
      No wow xD Ja to Kraków doskonale znam, szczególnie Rakowicką xD

      Usuń
  7. ~Lady Sensitive
    22 kwietnia 2009 o 13:06

    Mmm, to z kim? :DCzekam na ciąg dalszy :P :*Pozdrawiam ;*zgubiony-pamietnikludicrous-love

    OdpowiedzUsuń
  8. nadine7@onet.eu
    22 kwietnia 2009 o 13:49

    Skoro nie z Bartym to chyba mi nie powiesz, że z Draco? :O Och, błagam Cię, nie rób tak! Bo się rozbeczę, no! :P Albo… chyba że z… nie, nie, nie. To chyba chore. xDD Dobra, mniejsza o… to… ;D Muszę napisać kilka słów o samym rozdziale.Głupi Volduś, jak on śmie?! Rozwalać miasta i budowle w Polsce?! Na starość rzeczywiście ludzie tracą rozum… No, ale czy on go kiedyś miał? Oj, przepraszam, nie chciałam obrażać Twojego Toma. ;P Muszę się mieć na baczności, bo stanę się Twoją służką, a Ty moją Panią tak jak Sophie dla Barty’ego. :PRandka z Malfoy’em… Ech, chyba się z tym muszę pogodzić. ;) Ale nie mniej – rozdział świetny, jak zawsze. No to, jak zawsze napiszę, że czekam na… zaraz, który? Ach, na 126 rozdział. :]:***Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Lilly
      22 kwietnia 2009 o 22:42

      wątpie by Sophie da się Droco… chyba że ją zgwałci…

      Usuń
    2. 23 kwietnia 2009 o 21:01
      Noo, normalnie Moda na sukces. Dziś oglądałam, Taylor powróciła xD Dobra, nie mogę się rozproszyć… Cóż, rzeczywiście, Draco jest dla Sophie raczej zbyt gówniarz, żeby za raz miałą z nim do łóżka iść xD

      Usuń
    3. nadine7@onet.eu
      23 kwietnia 2009 o 21:10

      Trzymam Cię za słowo! ;D

      Usuń
  9. laydy@amorki.pl
    22 kwietnia 2009 o 14:43

    On chce zburzyć miasta polskie.?!Nee ma tak.! xDAle przynajmniej Barty’ego nie ma. xPNo ale skoro nie z nim to z kim..? Ojć.. xDCiekawe.. Pisz szybko nexta.! Prooooszę. ;DPóki co zapraszam u mnie next notka ;Dprzewidziec-przyszlosc.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 21:04
      Noo, jest maksimum możliwości. W najgorszym wypadku z Hagridem xD

      Usuń
  10. ~Ciemna Pani
    22 kwietnia 2009 o 15:10

    Dobre, dobre XD Niw wiem czy już widziałaś 3 rozidział na http://trzynajlepszeprzyjaciolki.blog.onet.pl/ – Wejdź koniecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Lilly
    22 kwietnia 2009 o 16:24

    ostanie zdanie zwoliło mnie z fotela ;) extra notka… szkoda że Voldzio przerwał… miło się robiło… albo zrobią coś takiego : Sophie wycieczka szkolna a Barty zrobi se wolne… i moga razem noc spędzć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 21:06
      Tak, wycieczka do Wrocławia. Albo piesza pielgrzymka do Częstochowy xD

      Usuń
  12. emily101@op.pl
    22 kwietnia 2009 o 17:07

    Nie z Bartym? To mnie już zbiłaś z tropu, ale cóż… Lubie niespodzianki. Genialny rodział.U mnie nowa notka (www.lena-harrison.blog.onet.pl)Mika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 21:06
      Nom, bo gdzież by była całą „radość” czytania, gdybym zaraz powiedziała wszystko? xD

      Usuń
  13. ~carmen37
    22 kwietnia 2009 o 22:18

    Cóż, Sophie taka patriotką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 21:07
      No tak, choć przecież jest z Fracnji. „Cudze chwalicie, swego nie znacie” xD

      Usuń
  14. ~Gonia
    22 kwietnia 2009 o 22:36

    No ładnie, ładnie ;) Sophie jest niezła. A Czarnemu Panu odwala na starość ;P no to chyba tyle… ;) podobało mi się i w ogóle… :P Pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 21:07
      Niee, Voldek raczej dziecinnieje, choć oczywiście tak nie jest, bo jaka byłaby ze mnie autorka opowiadania, gdybym nagle zdzicinniała Voldka? xD

      Usuń
  15. ~Cam.
    23 kwietnia 2009 o 07:30

    Ja również jestem patriotką. xd W Krakowie jednak nigdy nie byłam, ale chyba przejeżdżałam przez niego. Powracając to rozdział świetny. Spodziewałam się, że Sophie pójdzie do Syriusza. xd W końcu już niedługo on umrze, prawda? Ale Barty też może być. xd Chociaż wolałabym coś mocniejszego ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 21:10
      Co, może jakąś scenę erotyczną? Spoko, jeszcze nie czas na to xD Oczywiście, Syriusz raczej musi umrzeć, ale czy będzie martwy, to nie powiem.

      Usuń
  16. izuniaa22@op.pl
    23 kwietnia 2009 o 13:03

    Hej!Nominowałam Cię do Kreativ Blogger :)Pozdrawiam :*Lady Sensitivezgubiony-pamietnik

    OdpowiedzUsuń
  17. ~Gabika138
    23 kwietnia 2009 o 16:31

    Czcionkę mam z http://www.dafont.com.Boska stronka, sama zobacz ;).Pzdr ;)).[violet-riddle]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 21:11
      Dzięki, ja sama to kurde mole kaleczę te szablony Arialem.

      Usuń
  18. izuniaa22@op.pl
    23 kwietnia 2009 o 20:02

    Hej! :)Zapraszam na nową notkę na zgubiony-pamietnik.blog.onet.plPozdrawiam :*Lady Sensitive

    OdpowiedzUsuń
  19. ~Ciemna Pani
    23 kwietnia 2009 o 21:45

    Czekam na następną notę… I mam nadzieje że pojawi sie odpowiedź na pytanie Z kim Sophie straci dziewictwo?NO Z KIM???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 kwietnia 2009 o 21:48
      Nie wydusisz tego ze mnie teraz xD Ale mogę podpowiedzieć, o czym będzie dzisiejsza notka. O tym, za czym najbardziej przepadam. Walka i „rozlew krwi” xD

      Usuń