16 marca 2009

Rozdział 111

Wszystko było dobrze, dotąd, aż Draco zaczął rozpinać moją szatę. Natychmiast się od niego oderwałam, unikając jego spojrzenia.
- Spokojnie, będziemy uważać – uprzedził mnie Malfoy. Zaśmiałam się niezbyt przekonująco.
- Nie o to chodzi… Ja chyba nawet nie mogę mieć dzieci… - mruknęłam. – To nie ważne.
Draco odsunął się ode mnie.
- Nie możesz mieć dzieci? – zdziwił się. Znów się roześmiałam.
- A czego się spodziewałeś, przecież wampiry czystej krwi nie rodzą dzieci – odpowiedziałam.
- Nie jesteś prawdziwą wampirzycą – zauważył Malfoy. Wstałam i zaczęłam się przechadzać po salonie, raz po raz wchodząc w plamę słońca, które rozlało się po ciemnym dywanie. Jak ten pokój się zmienił, kiedy wpuszczono do niego trochę światła. Nie był już tym samym mrocznym, odrzucającym salonem, ale całkiem przyjemnym pokojem wspólnym, przypominający ten, w którym Gryfoni spędzają swój wolny czas. Dziwne, że Salazar Slytherin nie pomyślał nad zaczarowanym oknem, a z pewnością umiał je wyczarować.
- Ale mam pewne cechy wampira – odparłam. – Armand… jest moim ojcem.
Draco milczał. Najwyraźniej nic z tego nie rozumiał.
- Ano tak – ciągnęłam. – Obdarował mnie mroczną krwią dawno, nawet dobrze tego nie pamiętam. Co więcej, nie mogę sobie przypomnieć jego twarzy…
Zatrzymałam się, opuściłam głowę, a po moich policzkach spłynęły dwie wielkie łzy. Draco podszedł do mnie i chwycił moją dłoń. Chyba nie chciał się do mnie zbliżyć, ale nie chciałam mu grzebać w umyśle. Z resztą… dość już tych mniemań.
- Zanim odszedł, nauczył mnie paru rzeczy – odezwałam się, patrząc Malfoyowi prosto w oczy. Jak dawno nie widziałam tych stalowych tęczówek z tak bliska…
- Ale możesz przebywać w słońcu – zauważył. – Możesz żyć bez krwi, możesz normalnie się kochać… dorastasz, jak śmiertelnik i zmieniasz się.
- Aż boję się myśleć, iloma chorobami mogłabym cię zarazić – westchnęłam.
- Na przykład jakimi?
Zamyśliłam się.
- Światłowstrętem – odpowiedziałam w końcu z całkiem nieludzkim spokojem. – Przecież to, że mogę przebywać spokojnie na słońcu więcej, niż kilka godzin to zasługa Armanda i kilku zaklęć, które sama na siebie rzuciłam.
Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się, by opuścić pokój wspólny Ślizgonów. Chciałam spędzić parę chwil w prawdziwym słońcu, chciałam zapomnieć o ojcu, który zostawił swoje pisklę, by podróżować z jakimś innym nieśmiertelnym.
- Zaraz – Malfoy stanął mi na drodze. – Nie rozumiem tego. To jesteś nieśmiertelna, czy nie?
Pokręciłam głową i westchnęłam z politowaniem.
- Mówiłam, że umysły śmiertelników tego nie pojmą? – spytałam. – Wytłumaczę ci to kiedy indziej. Nie wiem już, czy jestem śmiertelna, czy nie. Armand nigdy by nie przyjął mojej krwi wtedy… Bo widzisz, przemienienie dziecka w wampira jest powszechnie nielegalne… A on nie lubi konfliktów. Cóż, to prawda, że wolał…
Urwałam, odwracając się do Dracona plecami. Czułam się okropnie, pomstując Armanda na oczach Malfoya. Nie był taki zły, dopóki mi tego nie zrobił.
- Pójdę już – powiedziałam cicho i z nadnaturalną szybkością opuściłam salon Ślizgonów. O mały włos nie zaprzepaściłam swojej szansy na pierwszy rytuał. Oczywiście, mowa o Rytuale Dojrzałości, kiedy w religii buddyjskiej stanę się już prawie dorosła. To dziwne, że wcześniej o tym nie wspominałam, bo od tylu dni na to wyczekiwałam…

Na błoniach aż roiło się od uczniów. Oczywiście, Ślizgoni, ani myśleli usiąść bliżej Gryfonów, Puchonów, czy Krukonów, bo to by było wielką szramą na ich zadkach. A mi tam nie przeszkadzało towarzystwo szlam, ale tylko czasami. Na ogół lubiłam nawet Hermionę, gdy tylko się nie wymądrzała. Irytowało mnie to, bo przecież jest osoba, która obdarzona jest o wiele większą inteligencją. Mówię oczywiście o sobie i swoich niezawodnych wampirzych zmysłach.
Usiadłam pod wielkim dębem, pod którym niegdyś James i Syriusz męczyli Snape’a. Zerknęłam na Harry’ego. Nie wyglądał najlepiej. Może on naprawdę nie chce tego przesadnego zainteresowania i troski?
- Co się stało? – spytałam go. Harry nachylił się ku mnie i mruknął:
- Chciałbym porozmawiać z Syriuszem.
Uniosłam lekko brwi, udając zdziwienie. Mój wyraz twarzy najwyraźniej ucieszył Hermionę, bo natychmiast się odezwała:
- Mówiłam mu, że to głupie, bo przecież wszystkie kominki są kontrolowane przez Umbridge.
- Wszystkie, oprócz jej własnego – zauważył Ron.
- Jeśli złapią Wąchacza przez jakieś głupie zachcianki Harry’ego… - wysyczała Sapphire. Nagle padł na nas wysoki cień. Podniosłam głowę i zobaczyłam stojącego nad nami Dracona. Ręce miał skrzyżowane na piersiach i nie sprawiał wrażenia przyjaźnie nastawionego.
- Czego tu chcesz? – zapytał ze złością Victor. Draco zmrużył oczy.
- Nie przyszedłem do ciebie, dziwolągu – warknął. Moje oczy zmieniły barwę ze srebrnych na szkarłatne, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Malfoy spytał:
- Chciałem cię jeszcze o coś zapytać, Sophie.
Rzuciłam mu ostre spojrzenie, ale poszłam za nim bez słowa. Kiedy byliśmy już dość daleko od starego dębu, wysyczałam:
- Co miało znaczyć to słowo, którym określiłeś mojego brata?
Malfoy machnął lekceważąco ręką, potęgując tym samym mój gniew.
- Nie denerwuj się, tak mi się powiedziało – odpowiedział spokojnie, chowając ręce do kieszeni. Nic mnie tak nie irytowało, jak idiotyczny facet, rozmawiający ze mną z rękami w kieszeniach.
- No to, co chciałeś wiedzieć? – zapytałam władczym tonem. Malfoy nie odpowiedział od razu. Żuł powoli gumę [kolejny powód, aby go skopać], idąc przed siebie. Zaczęłam się już niecierpliwić…
- Znasz Cztery Szlachetne Prawa? – spytał w końcu. Uniosłam brwi tak wysoko, że zniknęły za moją grzywką.
- Oczywiście, że znam, za kogo mnie masz – prychnęłam.
- A Drugie? – dopytywał się. – Przyczyną cierpienia jest pragnienie.
Roześmiałam się drwiąco. Co mają Cztery Szlachetne Prawa do magii, wampiryzmu czy do mnie i Malfoya?
- Wiem – odpowiedziałam. – Ale co to ma do rzeczy? Czego ty możesz pragnąć bardziej od złota i tej swojej czystej krwi?
- Pomyślmy… może ciebie?
Zatrzymałam się. Draco również przystanął, nadal trzymając ręce w kieszeniach.
- Chcę, żeby było tak jak dawniej – ciągnął. – Wiem, że kochasz Croucha.
Zmrużyła oczy. Wewnątrz mnie gotowało się z wściekłości. Skąd ten mały gad wiedział o tym?
- Skąd…
- Tata mi powiedział – wpadł mi w słowo Draco. – Mówił, że nie można było nie usłyszeć twoich i Czarnego Pana wrzasków.
Opuściłam wzrok. Trudno było mi to przyznać, szczególnie teraz, kiedy Draco sam domyślił się prawdy. Ale czy ja nadal kochałam Croucha? Barty miał rację, to uczucie nie miało żadnych szans, żeby przetrwać. Crouch był po prostu za słaby, bał się przeciwstawić Czarnemu Panu, a ja mu uległam. Odpuściłam. To było do mnie takie niepodobne…
- Nie chodzi o to – mruknęłam. – Już nie jestem pewna swoich uczuć.
Draco sięgnął ręką do mojego gardła, jakby chciał mnie udusić, ale wyciągnął tylko spod szaty złoty łańcuszek i przyjrzał się wisiorkowi. Był to niewielki, złoty Budda, siedzący po turecku.  
Malfoy westchnął ciężko.                                                                
- Przez to nie możemy być razem – powiedział i z powrotem włożył ręce do kieszeni. Chwyciłam złotego Buddę i spojrzałam na niego. Zawsze byłam mu wierna, zawsze przestrzegałam wszystkich prawd, oddawałam mu modły, regularnie medytowałam… ale i tak byłam nieszczęśliwa. Zawsze broniłam jego honoru, nienawidziłam Claudii za to, że tak perfidnie go obraziła. A co dostałam w zamian? Nieograniczoną moc magiczną, wampirzą naturę i całe pasmo zmartwień, które zwą życiem.
- Moja wiara nie ma nic do rzeczy – odezwałam się. – Po prostu nam nie wyszło, nie możesz się z tym pogodzić? Miłość jest ważna, ale nie najważniejsza.
Draco prychnął ze zniecierpliwieniem.
- Więc co jest ważne?
- Religia – odparłam. – Religia i wiara. Jeśli On będzie na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest tam, gdzie być powinno.
Malfoy chwycił mnie za ramiona i potrząsnął mną.
- Więc kochasz mnie, czy nie? – zapytał nerwowo.
- Tak – wypaliłam. – Nie… to znaczy…
Chwyciłam się za włosy i zacisnęłam powieki. Nie chciałam już widzieć jego twarzy. Wszystko mi się poplątało. Co ja właściwie mówię? Najważniejszy jest Czarny Pan i przepowiednia.
- Czy uszczęśliwię cię, jeśli będziesz dla mnie ważniejszy, niż Budda? – zapytałam ze złością.
- Tak.
Zacisnęłam mocno wargi i zerwałam z szyi złoty łańcuszek, który upadł na trawę. Nie mogłam uwierzyć w swoją głupotę. Stałam się nie lepsza od Claudii. Ona obraziła go słowami, a ja czynem. Czyż Szlachetna Ośmiostopniowa Ścieżka nie mówi, by wyrzekać się złych czynów? Ja właśnie uczyniłam zło. Byłam niemoralna…
Podniosłam łańcuszek i pomknęłam z nadnaturalną prędkością do dormitorium Ślizgonów. Było puste, tak jak kilkanaście minut temu. Pobiegłam do sypialni dziewczyn, upadłam na kolana przed szafką nocną, na której stała średnich rozmiarów figurka Buddy z brązowego marmuru. Wybuchnęłam płaczem. Płakałam nie przez innego człowieka, tylko przez siebie.
Mamrotałam pod nosem modlitwy i przeprosiny, targając się za włosy. Po chwili znalazłam sposób, aby się ukarać. Voldemort zawsze mówił, że jeśli zrobię coś wbrew sobie, muszę się ukarać.
W mojej ręce pojawiło się cieniutkie pasmo czarnej skóry z kolcami, zwróconymi w stronę ciała. Cilice. Wiem, że to nie ta religia, ale każdy sposób jest dobry, żeby ukarać się za grzech.
Podwinęłam szatę, owinęłam owym narzędziem dookoła udo i zacisnęłam pasek. Krew natychmiast  zaczęła płynąć, ból był okropny, ale musiałam być silna. Czarny Pan kazał…
Wstałam, poprawiłam szatę i lekko kulejący, wróciłam do salonu Ślizgonów. Każdy krok sprawiał mi ból. Usiadłam czym prędzej na kanapie. Zaczęłam się zastanawiać, czy Armand wie, co robię. Nagle zorientowałam się, że coraz częściej o nim myślę. Dawniej w ogóle mi się to nie zdarzało. Wiedziałam, że kiedyś przyjdzie taki czas, że zacznę tęsknić za swoim wampirzym ojcem.
- Tu jesteś…
Wyczułam woń krwi Dracona. Malfoy usiadł obok mnie, a ja uśmiechnęłam się.
- Już wszystko dobrze – powiedziałam. – Mogę być twoja, ukarałam się… luz.
- Mówisz poważnie? – spytał. – Nie chcesz już…
- Nie – przerwałam mu. Malfoy jedną ręką objął mnie za szyje, a drugą położył na moim nieszczęsnym udzie. Nie syknęłam z bólu. Bo po co.
Draco był już bardzo blisko mnie, kiedy nagle zatrzymał się i potarł ręką o moją nogę.
- To nic – uprzedziłam go. – Nieważne.
- Jak się ukarałaś? – spytał. Nie odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam i podwinęłam szatę. Krew kapała na dywan. Wampiry nie mogą tracić krwi…
- Cilice – powiedział Malfoy lodowatym tonem. – To jest chore, nie możesz się okaleczać!
Odnalazł zapięcie i ostrożnie zdjął z mojego uda metalowe kolce. Ból był jeszcze bardziej nieznośny, niż samo noszenie tego świństwa. Mój umysł powoli zaczynał znów logicznie myśleć.
- Umówmy się – odezwał się Draco, chowając Cilice do kieszeni. – Że już więcej tego nie zrobisz, a ja nie powiem nic Czarnemu Panu.
Wyciągnęłam różdżkę i jednym machnięciem sprawiłam, że rana zniknęła, nie pozostawiając na skórze ani jednej blizny.
- Jeśli będę miała to zrobić, nikt mnie nie powstrzyma – odparłam. – Ale chyba rzeczywiście trochę przesadziłam.

~*~

Może trochę zanudziłam, ale obiecuję, że następna notka będzie ciekawsza. Wiecie, jestem tak jakby pod presją, bo jutro sprawdzian z muzyki, WOS’u i polskiego…

Cóż, mogę tylko powiedzieć, że ten rozdział, pomimo że nie jest zbyt imponujący, symbolizuje coś xD Na razie nie powiem, co, cierpliwości xD Dedykacja dla Gorgie :* 

45 komentarzy:

  1. ~gorgie
    16 marca 2009 o 21:40

    Dzieki za dedykt:)Czekałam na te notke od 17 co chwile odświeżałam aż mi się komp zawiesiłI warto było na to czekać, oj warto Notka była niesamowicie interesująca tylko jak zwykle zakończyłaś w najlepszym momencie i przez te 2 dni ciekawość będzie żżerała mnie od środka co będzie dalej??Nie mogę się doczekać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:38
      Hehe, mogłam xD Zastanawia mnie jedno… czy mój blog jest na prawdę żałosny, jak sądzą niektórzy?

      Usuń
  2. velours@vp.pl
    16 marca 2009 o 21:52

    Nie boisz się szczerej opinii? Powiem po prostu http://my-critic.blog.onet.pl/ Najlepsze oceny na ONECIE.l Zgłoś się już dziś. Tylko przeczytaj regulamin. Jeśli nie tolerujesz spamu- usuń.

    OdpowiedzUsuń
  3. velours@vp.pl
    16 marca 2009 o 21:52

    Nie boisz się szczerej opinii? Powiem po prostu http://my-critic.blog.onet.pl/ Najlepsze oceny na ONECIE.l Zgłoś się już dziś. Tylko przeczytaj regulamin. Jeśli nie tolerujesz spamu- usuń.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Olka
    16 marca 2009 o 22:45

    Fajny rozdział.Jednak Sophie kocha Dracona.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:39
      Kocha, nie kocha… ona jest niestała w uczuciach xD

      Usuń
  5. ~Gonia
    16 marca 2009 o 23:09

    Ładnie i ciekawie xD Jak zwykle ;) nie będę się rozpływać nad Tobą, bo moją opinię znasz :P xD Noo, i nareszcie Soph na coś się zdecydowała :P Pozdrawiamdramione-draco-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:39
      Ta, zdecydowała się chyba na zaprzestanie się okaleczać xD

      Usuń
  6. ~xXxKrwawaxXx
    17 marca 2009 o 08:34

    świetny rozdział ..ostatnio nie mam czasu komentować wiec nadrabiam po 2-3 notki …Malfoy jest ważniejszy niż Budda? Ciekawy pomysł …XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:41
      Spoko, każdy teraz ma ten sam problem xD

      Usuń
  7. ~Lady A.
    17 marca 2009 o 09:30

    Witam. Może ocenę? http://www.badlly.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:43
      Mam dość ocen. Skoro masz powiedzieć, że lepiej by było, gdybym usunęła bloga, to nie.

      Usuń
  8. velours@vp.pl
    17 marca 2009 o 13:43

    Hmm… nie wiem jak to napisać, by nie wyszło na spam. Jak ci się nie podoba to skasuj. Może zgłosisz się do oceny na http://www.crucial.blog.onet.pl,chętnie bym doradziła ci parę rzeczy co powinnaś zrobić na blogu. albo po prostu zostaniesz oceniającą.! http://www.crucial.blog.onet.pl NAJPIERW PRZECZYTAJ REGULAMIN.Nie jesteśmy popularną i najlepszą ocenialnią, ale myślę, że mogłabym pomóc ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. velours@vp.pl
    17 marca 2009 o 13:43

    Hmm… nie wiem jak to napisać, by nie wyszło na spam. Jak ci się nie podoba to skasuj. Może zgłosisz się do oceny na http://www.crucial.blog.onet.pl,chętnie bym doradziła ci parę rzeczy co powinnaś zrobić na blogu. albo po prostu zostaniesz oceniającą.! http://www.crucial.blog.onet.pl NAJPIERW PRZECZYTAJ REGULAMIN.Nie jesteśmy popularną i najlepszą ocenialnią, ale myślę, że mogłabym pomóc ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Claudia
    17 marca 2009 o 13:58

    Nie sądziłam, że Sophie tak postąpi. Każą to się skrzaty domowe, a nie siostrzenica Czarnego Pana xDD Oczywiście rozpaczam, że pojawij się ten wątek Dracona, wiesz dlaczego xDD żałuję, ze nie było mojej nowej ulubienicy xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:46
      Chyba usunę Claudię. Niektórych ta postać drażni. Ale jeszcze zobaczymy, co będzie. Cóż, może Sophie chce się upodobnić do Stworka? xD

      Usuń
  11. ~Ciemna Pani
    17 marca 2009 o 14:36

    Świetny rozdział!! Sophie chyba jednak troszeczkę przesadziła, chociarz rozumiem ją. Ale obiecałaś romans, a jakoś go tu mało. Czy Sophie nie może być chocarz trochę bardziej szczęśliwa?? Grrr…I zmień grafikę bloga, bo mi się kojarzy z tapetą w domu syriusza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:49
      Zmienię zmienię. To tylko przejściowe xD I Sophie wcale nie przesadza xD A romans będzie, jak obiecałam, to spełnię obietnicę xD Ale jeszcze nie teraz. Może damy jej jeszcze trochę pocierpieć? Albo Sophie doczeka do rytuału dojrzałości i wtedy dam jakiś romans… tak, na pewno tak zrobię xD

      Usuń
  12. ~Mika
    17 marca 2009 o 18:15

    Rytułał dojrzałości? Dobre!Mówiąc szczerze, ta nota bardziej podoba mi się niż poprzednia. Nie wiem czemu, ale gratuluję rewelacyjnej weny.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:54
      Eee… dziś mnie nic nie cieszy. Nieważne… muszę wymyślić coś swojego i na prawdę super. Nie mogę wciąż trzymać się fabuy Pottera. Tak, koniec z tym. Sama teraz wszystko wymyślam xD

      Usuń
  13. ~Czarna
    17 marca 2009 o 18:42

    świetna notka… człowieku skąd ty czerpiesz tą wenę???? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. ~Clumsy
    17 marca 2009 o 18:55

    Ha.!A jednak go koOcha ;PNotka cudna ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:54
      Może kocha, a może tylko tak powiedziała xD

      Usuń
  15. ~Owiana Mrokiem
    17 marca 2009 o 19:54

    Muszę powiedzieć, że rozdział 111 udał Ci sie. Bardzo fajnie. A od kiedy to Mika tu jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:56
      Nie mam pojęcia… Niektórych czytalników mam od początku xD

      Usuń
  16. Cam__
    17 marca 2009 o 20:30

    AaAa! Był Draco xd Mówiłam, że już go nie lubię? Ale powracając. Rozdział bardzo dobry. Ciekawe, jak to pomiędzy nimi teraz będzie. Ta scena z samookaleczeniem skojarzyła mi się z „Kodem Leonarda da Vinci”. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 20:59
      Oh, oczywiście, też oglądałam „Kod da Vinci”, całkiem niedawno, ale scenę z samookaleczaniem wzięłam od siebie xD

      Usuń
  17. Flos
    17 marca 2009 o 20:32

    A ja powiem tak: rozdziała lepszy od poprzedniego. Postanowiłam komentować co drugi rozdział ze względu na to iż czasu brak:/ Notka bardzo mi się spodobała. To ja już więcej nie gadam i spadam. Łał cały komentarz bez patrzenie na klawiaturę napisałam i to jak szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 marca 2009 o 21:00
      Spox xD A ja czasem całe rozdziały piszę bez patrzenia na klawiaturę i też szybko mi wychodzi xD

      Usuń
  18. ~Lilka
    17 marca 2009 o 21:36

    Jejku!!Sophie ma rację, że woli Malfoya od Croucha :) (choć i tak nie lubię tego pierwszego). Kurczę, zawsze fascynował mnie buddyzm :) ciekawa postać z tej Sophie… ;)czekam na następną notkę!! :Dzgubiony-pamietnik

    OdpowiedzUsuń
  19. ~Dafne
    18 marca 2009 o 14:00

    Zapraszam na nowy rozdział pt ” Na randki”.http://wampirzyca-w-hogwarcie.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  20. ~Mika
    18 marca 2009 o 17:49

    Odpowiem na pytanie Owianej: Skąd ja tu jestem? No cóż… Więc przeglądałam twoje linki i natrafiłam na ten blog. Jeden z niewielu, który się czymś wyróżnia. Nie tylko bla, bla Harry to, Harry tamto….

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Owiana Mrokiem
      18 marca 2009 o 18:25

      Serio? Miło wiedzieć, ze ktoś choc raz tam spojrzał xD

      Usuń
    2. ~Owiana Mrokiem
      18 marca 2009 o 18:25

      Serio? Miło wiedzieć, ze ktoś choc raz tam spojrzał xD

      Usuń
    3. 18 marca 2009 o 20:07
      Nie lubię opowiadań w z HP z Potterem w roli głównej. Harry się zakochał w Ginny, ta go nie chciała… moda na sukces po prostu… Chociaż mój się chyba niczym specjalnym nie wyróżniał, bo zamiast Harry’ego jest Sophie. Sophie to, Sophie tamto… xD

      Usuń
    4. 22 maja 2009 o 17:40
      Weź, nigdy bym nie pisała o Harrym Potterze jak o bohaterze i zywcięscy, wystarczy, że Rowling już to zrobiła xD

      Usuń
  21. ~K&M
    18 marca 2009 o 18:12

    Nie no, nie zanudzałaś. Mi się rozdział podoba. Ciekawe jest to zachowanie Sophie. Żeby się okaleczyć… No rozumiem, że wiara i te sprawy, ale bez przesady… xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 18 marca 2009 o 20:10
      Wiara jest ważna, a niektóre raligie mają akurat takie zasady… xD

      Usuń
  22. ~Mika
    18 marca 2009 o 18:35

    Do Owianej:No widzisz… Ja to jestem, normalnie….A tak, Frozenko! Nie chciałabym by to zabrzmiało jak spam. Poprostu chcę cie poinformować, że ja również mam bloga, na którego zapraszam:www.lena-harrison.blog.onet.plPozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 18 marca 2009 o 20:12
      Nieno, korespondencji przez komentarze z kimś innym niż autorka, to tego jeszcze nie widziałam… cóż, nowy sposób korespondencji wymyśliłyście xD Co do „spamu”, to możesz sobie spamować, nie przeszkadza mi to xD

      Usuń
  23. ~Ms.Riddle
    18 marca 2009 o 21:01

    Nowy rozdział na nadia-riddle-love ;))) Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. ~Evera
    18 marca 2009 o 22:18

    Fajny rozdział. Trochę zaskoczyło mnie, że Sophie się ukarała w taki sposób. W ogóle ostatnio twoja bohaterka jest taka nieszczęśliwa. Ja wiem, że to siostrzenica Czarnego Pana, ale mogłaby w końcu coś od życia mieć tylko dla siebie. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na pierwszą część nowej notki, zachęcam do przeczytania i wyrażenia swojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 18 marca 2009 o 22:29
      No wiem, ale jak zacznie być szczęśliwa, to znów będziecie mówić, że to jakaś do przesady szczęśliwa, bez trosk, cukierkowa księżniczka, która ma czego chce xD

      Usuń