- Co ty sobie myślisz, mówiłaś, że wrócisz wieczorem! – krzyczał. – A jest już po północy!
- Nie przesadzaj – odpowiedziałam spokojnie. – Od robienia mi awantur jest moja matka, a ty się chyba do tego grona nie zaliczasz.
Uśmiechnęłam się pobłażliwie i odwróciłam się na pięcie, by opuścić tą tandetną kuchnię, ale Syriusz zagrodził mi drogę.
- Chodzi mi o to, że się o ciebie martwię – powiedział już w miarę kulturalnie. Uniosłam brwi.
- Proszę, okazuje się, że mam czwartego ojca – stwierdziłam. – A więc, tato, ja już bym chyba poszła spać.
Wspięłam się na palce, pocałowałam go w policzek i opuściłam kuchnię. Pani Black nie wywrzaskiwała przekleństw i wyzwisk, co było rzadkością. Przez chwilę poczułam chęć obudzenia jej. Chciałam z nią chwilę porozmawiać, ale w porę uświadomiłam sobie, że to nie wypada. Minęłam więc obraz i wspięłam się po schodach na pierwsze piętro. Przeszłam obok znajomych mi drzwi i zatrzymałam się nagle. Powoli położyłam rękę na klamce. Drzwi do salonu z łatwością ustąpiły. Nie zabezpieczało je żadne zaklęcie, ale choćby nawet, to i tak bym je przełamała.
Salon wyglądał tak jak zwykle. Zakurzony dywan, ciężkie, wypłowiałe, oliwkowe zasłony, brudne szyby i błyszczące lustro na ścianie. Zaszczyciłam krótkim spojrzeniem drzewo genealogiczne Blacków i usiadłam po turecku przed zwierciadłem. Moja sylwetka odbijała się w nim. Zamazane kształty widziałam o niebo lepiej, niż zwykły śmiertelnik.
Choć lustro było proste, miało aż nadto arystokratycznego piękna, którym mogłoby obdarzyć Pansy Parkinson.
Wyciągnęłam rękę i dotknęłam zimnej powierzchni zwierciadła. Po chwili oparłam o nie policzek i siedziałam tak przez kilka minut, ale lustro nie zagrzało się od mojego ciała. Przeciwnie, było zimne jak lód. Przez krótki moment przeszło mi przez myśl, że to lustro może być horkruksem. Widziałam raz złoty medalion Slytherina, jeden z horkruksów Lorda Voldemorta. Był równie zimny i nie mógł zagrzać się od niczyjej skóry. A może lustro wcale nie jest mieszkaniem czyjejś cząstki duszy? Może to tylko ja jestem do tego stopnia nieludzka, że szkło nie może się ode mnie zagrzać? A może [odsunęłam się gwałtownie od lustra], jest tam zamknięta dusza martwej już właścicielki tego lustra?
Nie, to absurd. Przecież ona nikogo nie zabiła, więc jak mogła rozdzielić swoją duszę?
Wyobraziłam sobie, jak cienki, ostry kawałek szkła leci ku Glace i wbija się jej w gardło. Dookoła pełno krwi, a dziewczyna pada na wspaniały jeszcze dywan, wstrząsana przedśmiertnymi skurczami mięśni.
- Miałaś skończyć z tymi głupstwami. Przecież wariujesz.
- Odejdź – rozkazałam. – Nie dość ci, że dręczysz mnie, gdy cię odwiedzam na cmentarzu?
Darla westchnęła.
- Ale obiecałaś, że skończysz z tym.
- Jeszcze nie teraz – szepnęłam i zacisnęłam powieki, bojąc się ujrzeć jej odbicie w magicznym lustrze. Czułam, że ona teraz jest w jego tafli, że wpatruje się we mnie swoimi kasztanowymi oczami i uśmiecha się łagodnie.
- Wiedziałem, że cię tu znajdę – usłyszałam i otworzyłam szybko oczy. Czy on zawsze musi przypałętać się akurat wtedy, gdy ja siedzę przed tym przeklętym lustrem?
- Ja chciałam tylko zobaczyć, czy ono nadal tu jest – skłamałam. Syriusz przyglądał mi się przez chwilę badawczo, aż w końcu zebrał się na odwagę i usiadł obok mnie. Oparłam podbródek o pięści i wbiłam spojrzenie w lustro. Widziałam w nim oliwkowe tapety, część drzewa genealogicznego i znów poczułam niewyjaśniony lęk, że to ostatnia chwila, kiedy jestem z Syriuszem sam na sam. Ale przecież to głupota, tak? Będzie wiele takich dni, na przykład podczas wakacji, kiedy się z nim spotkam.
- Powiedziała, że wariuję – odezwałam się. – Darla.
W odbiciu lustra zobaczyłam, że przez jego twarz przemyka cień zakłopotania.
- Ale Darla nie żyje – powiedział. – Nie mogła ci powiedzieć…
- Wiem – przerwałam mu. – Ale słyszę, jak do mnie mówi. Czuję jej obecność. Minęło tyle lat, a ja nadal nie mogę się pogodzić z jej śmiercią.
Syriusz pokiwał milcząco głową. Nie byłam pewna, czy zrozumiał, ale nie miało to dla mnie znaczenia.
Wszystko co złe, przychodzi za wcześnie, co dobre – za późno…
Wstałam. Cała radość uciekła ze mnie, jak powietrze z balona.
- Gdzie idziesz? – zapytał Syriusz i również wstał, jakby się nagle obudził z głębokiego snu.
- Muszę posłuchać Darli – odparłam. – Nie mogę zagrzebywać się w bólu. Odczuwam ból o wiele mocniej, niż zwykły śmiertelnik, gdyż jestem wampirem.
Syriusz otworzył usta, ale zanim coś powiedział, dodałam:
- I uwierz mi, zwariowana wampirzyca to nic dobrego.
Rzuciłam ostatnie spojrzenie na lustro, za którym tak tęskniłam, i którego nienawidziłam zarazem i poszłam do sypialni, którą podczas wakacji dzieliłam z pozostałymi dziewczynami. Teraz byłam tam całkiem sama z Glorią. Kotka siedziała na łóżku Livii i przyglądała się śpiącemu na złotej żerdzi feniksowi. Pogładziłam ptaka po złotych piórach.
- Wróciłeś, tak? – szepnęłam do niego. – Nie możesz znieść towarzystwa mojego wuja? Nie dziwię ci się.
Przebrałam się w czarną koszulę nocną i położyłam się do łóżka. Długo leżałam na wznak z otwartymi oczami, wpatrywałam się w ciemny sufit i myślałam.
Samotność łączy ciała, a cierpienie dusze…
Rano obudziłam się, jak na swoje możliwości, dość późno. Nie wiem, czy był to skutek długiego leżenia i wpatrywania się bezmyślnie w sufit, czy znak, że niewiele dobrze przespanych nocy mi jeszcze zostało. Wstałam więc czym prędzej i w pośpiechu machałam różdżką, by wykonały się za mnie wszystkie te poranne czynności, które zwykle człowiek robi.
W kuchni zastałam Syriusza i Remusa, rozmawiających przyciszonymi głosami, głowa przy głowie. Kiedy weszłam, natychmiast umilkli.
- Przestańcie, to już się nudne robi – prychnęłam. – Przecież nie wydam was Czarnemu Panu. Za jakiego konfidenta mnie macie!
Usiadłam przy stole i wzięłam sobie tost.
- Była tu Bes – odezwał się Lupin. – Powiedziała, że przyjdzie wieczorem.
Świetnie. Jeszcze zatroskanej matki tu potrzeba. Tęskniłam za nią, ale nie koniecznie chciałam się jej tłumaczyć. Oczywiście, naprawdę, to nie chciałam odpowiadać na jej pytania. Na samym początku usłyszałabym nie „Jak w szkole?”, „Spajk i Rip grzeczni?”, czy „Jak idzie nauka?”, tylko „Co z Harrym?”, „Jak mu idzie oklumencja?”, „Dobrze się czuje w Hogwarcie?” albo „Mam nadzieję, że jakoś się nim opiekujesz, przecież jego samopoczucie jest najważniejsze…”. Na samą myśl o tym miałam ochotę uciec do Voldemorta i zostać tam do końca tej wojny o proroctwo.
- Soph, mówię do ciebie.
Wzdrygnęłam się gwałtownie. Zorientowałam się, że niedojedzony kawałek tosta nadal tkwi w mojej ręce, a skubie go Gloria, siedząca na moich kolanach.
- Co? – mruknęłam nieprzytomnie. – Zamyśliłam się, wybacz Remusie.
- Pytałem, jak tam Harry – powtórzył Lupin trochę głośniej i wyraźniej. Tost wypadł mi z ręki, na który Gloria natychmiast się rzuciła. No, nieźle ją musiałam głodzić, nie ma co… a sama waży więcej, niż Flagro.
- O co ci chodzi? – zapytałam, mrużąc oczy.
- No, o to, czy Umbridge nadal jest na niego cięta – odparł Remus. Odsunęłam krzesło z takim impetem, że aż upadło na ziemię z głośnym hukiem.
- Posłuchaj mnie – wycedziłam, obchodząc stół. – Nie mam zamiaru przez tych kilka wspaniałych dni wspominać Harry’ego.
Podeszłam do niego i szturchnęłam go palcem w pierś. W tym miejscu na jego szacie wypaliła się dziurka.
- I uszanuj moją decyzję – warknęłam, a moje oczy zapłonęły szkarłatem. – Nie życzę sobie wspominania Pottera, Malfoya czy Bartemiusza. Po prostu się zamknijcie, dobrze?
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z kuchni. Na odchodnym jeszcze trzepnęłam Syriusza po głowie.
Całkowicie opuściłam dom przy Grimmauld Place. Szłam szybkim krokiem ulicami Krakowa, pławiąc się w gniewie. Kwietniowe słońce grzało dość mocno, ciepły wiosenny wiaterek muskał moją twarz. Po kilku minutach gniew już prawie całkiem mnie opuścił. Dziękowałam bogom za swój dar. Gdyby nie to, że jestem skillmagiem, nie mogłabym sobie tak beztrosko chodzić za dnia.
Mijając mugolskich przechodniów, czułam się jak jedna z nich. Jak zwykły, szary przechodzień. Tego właśnie chciałam, nieprawdaż? Chciałam być zwykłym człowiekiem, może nawet nieświadomym tej czarnej prawdy mugolem, a nie znękaną życiem, noszącą brzemię czarownicy, zwariowanej wampirzycy, pałającej namiętnością do krwi i sprawiania bólu.
Usiadłam na ławce w parku. Obok mnie przechodzili zwykli ludzie, ciesząc się z pięknej pogody i wiosny. Nie byli świadomi, jakie monstrum mijają. Nie mieli pojęcia, że na ławce siedzi szalejące bóstwo w ciele z pozoru zwykłej dziewczyny.
Jak Remus powiedział, Bes zjawiła się o umówionej porze. Przyszła zaraz po kolacji.
- Sophie, tak się cieszę, że cię widzę – powiedziała pospiesznie, zdejmując płaszcz. Śmiesznie wyglądała w fioletowej, mugolskiej sukience, ale miała przynajmniej wyczucie stylu, nie to co Sethi, który przyszedł z nią.
- Ładne wdzianko – pochwaliłam ojca, wskazując na starodawne, poszarpane dżinsy i sweter spadochroniarza.
- Prawda? – ucieszył się Sethi. Przeważnie nie bywał w domu na co dzień, często wyjeżdżał na kilka dni. Jedyny raz, kiedy się z tego powodu cieszyłam, był dzień, kiedy na wakacjach, tuż przed pierwszą klasą w Hogwarcie, zabrał mnie do Azkabanu. Tam też poznałam Syriusza. Sethi nie był zachwycony tą znajomością, przynajmniej do czasu.
- I jak w szkole? – spytała Bes. Pytanie to przyjęłam z uczuciem ulgi, bo nie zaczęło się od Harry’ego.
- Dobrze – odpowiedziałam krótko.
- A Spajk i Rip? – dopytywała się. – Uczą się? Niech no się tylko dowiem od McGonagall, że im się nie chce…
- Ależ nie – wpadłam jej szybko w słowo. – Uczą się. Całymi dniami się przygotowują do egzaminów. Hermiona ich pilnuje, bo wiesz… ja za bardzo nie mogę…
- Wiadomo – odparła Bes. – Wpadliśmy tylko na chwilę, chcieliśmy cię zobaczyć.
Zaśmiałam się.
- Chcieliście zobaczyć, czy jeszcze żyję, tak? – zapytałam.
- W pewnym sensie – wypalił Sethi, ale Bes posłała mu takie spojrzenie, że od razu przybrał minę człowieka czuwającego nad łóżkiem chorego.
- No to ucz się i nie daj się Umbridge – rzuciła na pożegnanie Bes, ucałowała mnie i oboje z Sethim teleportowali się.
- Ależ Ron chciałby, żeby Molly była taka sama – mruknęłam do siebie i udałam się do sypialni. Tak więc, z tym dniem, skończyły się ferie wielkanocne. Następnego ranka miałam użyć sieci Fiuu, by dostać się do Hogwartu. Ale przecież to jest oczywiste, prawda?
~*~
Mniemam, że zanudziłam, prawda? Ale przecież w Hogwarcie będzie więcej akcji xD
Co powiecie, abym zmieniła szablon? Ten już nieco stary jest… Dedykacja dla Fabi :*
~Claudia
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 16:55
Ja proponuję żebyś znów miała ten oczojebny zielony xDD No i był Syriusz tylko jak dla mnie trochę go za mało. Mam prośbę, opisz dokładniej Darlę. Ostatnie scenki były bardzo fajne. Aż się wzruszyłam xD PS informować możesz nadal w księdze gości xDD
10 marca 2009 o 17:03
UsuńDarlę? A nie opisywałam jej? Noto może znów jakieś wspomnienie? xD
~72
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 18:57
STOP szmatławcom takim jak TWÓJ BLOG!!!!! Harry Potter to już przeżytek dziewczyno. Obudź się i skończ bo jesteś beznadziejna!!
10 marca 2009 o 19:03
UsuńCóż, jeśli coś się nie podoba, to paszoł won z mojego bloga. I co, że przeżytek? Nie jest odgapiony od czegoś, jak ten cały Twilight. I powiem Ci, od czego. Od „Wywiadu z wampirem”.
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 19:23
Noo może trochę mało akcji, ale mi się podobało ;d;p ojjj ta Darla, nie da jej chyba spokoju ?:> a ten komentarz powyżej od jakiegoś/jakiejś 72 to co to miało być? Czyżby szczyt zazdrości;?d Widać, że tamta osoba nie ma pojęcia, co to krytyka ;D Czasami zastanawiam się, po co tacy ludzie się ośmieszają;;p
10 marca 2009 o 19:26
UsuńNo tak. Ale może też było to do mojego wcześniejszego anty klubu. Jeśli chcesz wiedzieć, o co chodzi, to wejdź na http://www.o-frozen.blog.onet.pl xD Na samym dole masz małe info xD
~xXxKrwawaxXx
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 19:24
nie ma co się kłócić jedni lubią Pottera inni nie…bosh nie rozumiem problemu …notka fajna :D jak zwykle… ;P .pod koniec smutno jakby troszkę, ale ogólnie super :D
10 marca 2009 o 19:27
UsuńMniemam, że to o „Twilight” mu chodziło xD
~Gonia
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 19:38
Ładnie, ładnie, nie rozpisuję się :P dramione-draco-i-hermione
11 marca 2009 o 14:29
UsuńPewnie, bo po co xD
~Olka
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 19:46
Fajny rozdział.Mnie się bardzo podoba twój blog,szablon też jest fajny.Czekam na następną notkę.Pozdrawiam.
11 marca 2009 o 14:31
UsuńAle chyba raczej go zmienię, bo może się znudzić xD
~gorgie
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 20:34
Jak wspomiałaś mi się troche pod koniec zanudziło, ale mam nadzieje, że wynagrodzisz to w następnej noci:)A co do szablonu według mnie ten też jest fajny, ale można go zmienić bo w końcu życie bez zmian jest monotonne
11 marca 2009 o 14:31
UsuńZgadzam się i z jednym i z drugim xD
~Owiana Mrokiem
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 20:37
No cóż, jak zwykle nas zadziwiasza, ale sądzę, że zmiana szablonu, to dość dobry pomysł. Wróć na czerń, albo przerzuć sie na popiel
11 marca 2009 o 14:33
UsuńAlbo na oczojebną zieleń xD
~Owiana Mrokiem
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 21:39
NN na http://www.owiana-mrokiem.blog.onet.pl
11 marca 2009 o 14:34
UsuńThx xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 21:40
Zapraszam na nn na nadia-riddle-love ;***
~Lilka
OdpowiedzUsuń10 marca 2009 o 22:11
Łaa, też bym się zdenerwowała gdyby rodzic bardziej przejmował się losem innej osoby niż mojej :P choć wcale nie uważam, że mogliby zacząć ingerować w mój tajemny świat myśli, uczuć i pisania. Ładna notka ;) bardzo mi się podobała, szczególnie wzruszające to z Darlą…. to musiała być naprawdę przyjaźń.Czekam na nową notkę :)(zgubiony-pamietnik)
11 marca 2009 o 14:37
UsuńNom, musiała, bo przecież gdyby nie była, to Darla by dla Sapphire nie poszła po leczniczą roślinę, a Sophie by przecież nie miała zwid xD
~Leiwiess..x#
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 14:36
Harry Potter wcale nie jest przezytkiem;/I wogóle po co wchodzi sie na takie blogi skoro sie tego nie lubi?nie rozumiem takich ludzi;/co to notki swietna jak zawsze;)Nie zanudziłas:)ciesze sie ze wracasz;dnie moglam wczesniej skomciowac bo mam ograniczony czas na kompa:(ale beede wpadac czesto jak sie da;)naturalnie dalej chcialabym byc informowana:)www.zpamietnikalilkievans.blog.onet.pl
11 marca 2009 o 14:38
UsuńSpoko. I masz rację, jak ja czegoś nie lubię, to nie komentuję, więc po co ludzie takie pierdoły wyczyniają, to ja nie wiem.
Flos
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 14:56
Jak zaczynałam czytać tą notkę to myślałam, że nie skomentuję bo nie chcę za każdym razem pisać: świetna notka itp. itd. Co do szablonu oczojebna zieleń jest dobrym pomysłem. No i kolejny nieszablonowy/ niepowtarzalny/ nieprzeciętny/ nieschematyczny komentarz zrobiony. Ale żem się rozpisała.
11 marca 2009 o 17:49
UsuńPrawda?
shida.saruno@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 14:59
Zapraszam Cię na mój blog-opowiadanie nawww.moj-jrockowy-pamietnik.blog.onet.plMam nadzieję, że wpadniesz…PS: Jak bys mogła to informuj mnei o nowych notkach…
12 marca 2009 o 09:47
UsuńMogę Cię informować, spoko xD
~Clumsy
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 15:27
Szablon zmień^^ Ale to tylko moja uwaga xd.A co do odcinka to końcówka troszkę nudna,ale da się przeżyć ;PBuSssiii ;*
12 marca 2009 o 09:48
UsuńNie podoba Ci się? Mi tylko trochę, ale ta czacha wymiata xD
~.fabi.
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 17:04
Dobra, jeśli mnie zabijesz za brak obecności na Twoim blogu, to się nie pogniewam, obiecuję! Ale grzecznie nadrobiłam wszystkie notki i muszę przyznać, że mam wielki dylemat!Ekhem, nie wiem, czy mam Cię czcić, czy też może poćwiartkować z zazdrości!Kobieto, jesteś fenomenalna! Naprawdę! To jest jeden z tych niewielu blogów, które czyta się z zapartym tchem do końca!Co do Twilight, hmm, jestem ogromną fanką! Po prostu uwielbiam tę sagę, a losy Belli i Edwarda pochłaniam z rozkoszą! Ale to oczywiście nie powód, abym zaraz komuś tu wyskoczyła, że to, o czym pisze, jest ”przereklamowane”, cytując.Nie rozumiem takich ludzi. Cóż, widać, zazdrość robi swoje. A Tobie zdecydowanie jest czego zazdrościć!Masz fenomenalny styl pisania, a każda z nowych notek jest coraz to nowszym arcydziełem!(zaczynam Cię nielubić, o!) xDBardzo dziękuję za dedykację! Ach, jesteś kochana! ”Dziecinko”. Rozbroiłaś mnie tym tekstem! Słodka jesteś, o! :*Co do szablonu, to powiem Ci, że ten jest bardzo dobry, naprawdę! Lubię minimalizację! Blogi z oczo*ebnymi, pstrokatymi i świecącymi dodatkami przerażają mnie! Aczkolwiek, i tak, cokolwiek nie zrobisz, będzie boskie!Jak już wspominałam wcześniej, odcinki naprawdę świetne i oby tak dalej! Pozdrawiam :*PS. Muszę się pochwalić! Jestem bardzo dumna z tej mojej Gwiazdki, o! :*
12 marca 2009 o 09:50
UsuńWiem! No przecież to już drugi raz, prawda? Należy Ci się xD Co do szablonów, to słodkaśne, różowe i błyszczące obrazki, grafiki i nagłówki to najgorsze, co może się blogowi przytrafić xD U mnie tego nie spotkasz xD
~(bez)Senna
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 17:28
szczerze??- tamten nagłóek był lepszy… tez z czacha… wrrrPiękjie piszesz
12 marca 2009 o 09:51
UsuńNagłówek może tak, ale jak mówiłam, czacha wymiata xD
~Gonia
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 18:21
Obrazek w nagłówku wymiata xD Świetny :P a szablon może być, ten mi się bardziej podoba, niż poprzedni xDdramione-draco-i-hermione
12 marca 2009 o 09:51
UsuńHmm, jakby ten porównać do poprzedniego, to tamten był bardziej oczojebny xD
margot14@onet.eu
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 18:55
I znów ja, bo u mnie nowa notka :) Gonia
~Ciemna Pani
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 19:54
Szczerze? Trochę nie podoba mi się wygląd bloga. Z tą mrocznością trochę przesadziłaś. Ja bym proponowała ( jako tło ) ciemnozielony marmur. Notka dobra, szkoda że tak mało akcji. Weź wciśnij tu trochę romansu, i tak Sophie już jest dość samotna. A ogólnie… No, może być.
12 marca 2009 o 09:53
UsuńCiemnozielony marmur? Hmm, powinnam to rozważyć xD I może rzeczywiście wcisnę tu romans jakiś, bo zaczyna wiać nudą, nieprawdaż? Ale muszę jeszcze dać jeden rozdział z taką melancholią, chociaż część xD
~Cam.
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 20:35
Mi się rozdział podobał. Taki sentymentalny, a zarazem wybuchowy. Zazdroszczę jej ciszy x) Szablon mi się bardzo podoba. Szczególnie ta szczęka, która ma kły jak wampir. Pozdrawiam, Cam.
12 marca 2009 o 09:54
UsuńJa zawsze powiążę szablon z opowiadaniem, prawda? Może niektórzy się kapną, że ta czaszka coś znaczy… xD
~Evera
OdpowiedzUsuń12 marca 2009 o 10:10
Notka świetna, widać, ze Syriusz przejmuje się Sophie i jej samopoczuciem, ale odniosłam wrażenie, że jej rodzice dość chłodno ją potraktowali. Może to tylko moje odczucie. Ale ogólnie bardzo ciekawie, chociaż mało akcji, może gdyby Sophie jednak obudziła panią Black byłoby trochę zamieszania a wraz z nim odrobina akcji, ale i tak było fajnie. Pozdrawiam
12 marca 2009 o 10:12
UsuńEee, czy tam chłodno, to nie wiem. Ale wiem na pewno, że gdyby wpadła w odwiedziny do Spirytusa i jej prawdziwych rodziców, to byłoby dużo akcji, wierz mi xD