26 maja 2009

Rozdział 140

Dzień moich urodzin. To dla wielu nastolatek w moim wieku dzień wyczekiwany od tygodni. Jednak nie dla mnie. Moje twierdzenie, iż z każdym rokiem staję się coraz starsza. Dodatkowo, jako bonus na urodziny, dostaję większą porcję tortu i problemów. Wolałam to święto spędzić samotnie. I co z tego, że szesnaste urodziny obchodzi się tylko raz w życiu i zostają w pamięci na zawsze? To będą moje ostatnie urodziny. Nie dożyję siedemnastki, choćbym bardzo tego chciała. Tak będzie, mimo tego, że w naszej rodzinie ludzie żyją długo, pomijając fakt, że większość to wampiry. I nie mówię tu o biologicznych rodzicach, bo oni chyba już zmugoleli do reszty.
Siły powróciły mi, kiedy Barty’emu udało się we mnie wmusić jakiś posiłek. Nie zważałam na to, co jadłam. Chciałam to już mieć za sobą i uciec. Miałam nadzieję, że Crouch będzie tak zajęty, że nie starczy mu czasu na prace w ogrodzie. Tam właśnie chciałam spędzić urodziny. Samotnie, wśród kwiatów. Żałowałam tylko jednego. Że nie będzie ze mną Armanda. Wygląda na to, że już nigdy nie ujrzę jego twarzy. Miałam mu tyle do powiedzenia… On by mnie zrozumiał, jak swój swojego. Bo nie można zmusić śmiertelnika, by pojął problemy nieśmiertelnego. My, wampiry, mamy jedną zasadę. Mamy być piękni, wiecznie młodzi i bezlitośni. Znamy szczęście, jakiego nie zaznał nigdy żaden człowiek, lecz cierpienie nasze jest o stokroć większe niż cierpienie śmiertelnika. Armand jeszcze mówił, że mamy być jeszcze mądrzy, ale bardzo wątpiłam, by którykolwiek z nich był wykształcony, zanim został obdarzony Darem Ciemności.

Oto spotkało mnie jedyne od wielu dni, drobne szczęście. Nikt nie interesował się, co robię. Mogłam iść spokojnie do ogrodu i pogrążyć się w rozkosznym cierpieniu. Usiadłam na trawie i pochyliłam lekko głowę. Łzy skapywały z moich oczu na trawę. Krwawe łzy. Nic jednak nie mogły zrobić. Ani one, ani ja.
Ach, jaki cudowny zapach róż dookoła mnie. To nie są normalne kwiaty, zwykłe róże by tak nie pachniały… Syriusz też lubił kwiaty. Tyle że na niektóry był uczulony. Miał alergię na przykład na pylące sosny. Chciałabym, żeby była ze mną Darla. Mimo że była śmiertelniczką, zrozumiałaby mnie lepiej, niż niejeden nieśmiertelny.
Jednak nie zjawiła się ani ona, ani Claudia. Nie miałam śmiałości wezwać je głośno. I może dobrze, że tego nie zrobiłam, bo znów bym się wygłupiła. Ktoś zamknął za sobą drzwi, po czym poczułam, jak obejmuje mnie od tyłu.
- Myślałam, że jesteś zbyt zajęty, żeby mi towarzyszyć – odezwałam się.
- Skąd wiedziałaś, że to ja?
- Jeszcze pozostała mi ta namiastka dawnej potęgi – mruknęłam, ocierając pospiesznie łzy. Barty nic nie zauważył, bo w innym wypadku natychmiast podniósłby alarm. Milczał przez chwilę, a ja zastanawiałam się, o czym myśli. Dawniej byłam zbyt potężną wampirzycą, by teraz mieć problem z wtargnięciem do czyjegoś umysłu. Nie chciałam tego robić. Wolałam uszanować jego prywatność. Nie musiał mi o wszystkim mówić, a ja nie chciałam znać jego tajemnic, którymi nie zamierzał się ze mną podzielić.
- Dziś masz urodziny – zaczął nieśmiało Barty.
- Kolejny powód, by się załamać – odpowiedziałam beznamiętnie.
- Przesadzasz. Mam coś dla ciebie, mam nadzieję, że się ucieszysz.
- A ja mam nadzieję, że to potwierdzenie na piśmie od Czarnego Pana z przyrzeczeniem, że nie będzie się wtrącał do mojego życia – zadrwiłam.
- Nie, niestety tego jeszcze nie może przyjąć do wiadomości – powiedział i podał mi jakiś plik pergaminów. Na początku nie wiedziałam, co mam z nimi zrobić, czy wsadzić je Barty’emu w gacie, czy podrzeć na drobne kawałeczki, by później wydziergać z nich moherowy beret. Nie mogę już… Barty’ego rzeczywiście się tego dnia żarty trzymają. Chwilę później jednak zauważyłam, że nie są to jakieś dokumenty, tylko "Prorok Codzienny".
- Nie, dzięki, ale nie mam ochoty czytać o osiągnięciach Pottera – mruknęłam, patrząc ze wstrętem na gazetę.
- Przeczytaj – zachęcił mnie Barty. – To może cię zainteresować.
Zrobiłam to tylko dla niego, czego później żałowałam. Na pierwszej stronie wielkimi literami wypisane były słowa:

SYRIUSZ BLACK – ŚLEDZTWO ZAKOŃCZONE

Barty miał rację. Zainteresował mnie ten temat. Jednak czułam, że nie powinnam tego czytać. Mimo wszystko moje oczy przebiegły po tekście. Mogłam czytać o wiele szybkiej niż przeciętny śmiertelnik, dlatego nauka nie sprawiała mi większych problemów i zajmowała mniej czasu. Artykuł pisany był przez nieznaną mi dziennikarkę. Mówiąc "nieznaną", miałam na myśli, że nie napisała go Rita Skeeter. A bardzo bym chciała, aby to właśnie ta go zredagowała, dodając własne przekręty i kłamstwa. Może wtedy lepiej bym go zniosła.

Ministerstwo Magii właśnie zakończyło dotąd niepublikowane śledztwo, w którym ujawniono całą prawdę o przedawnionym już i nieco zapomnianym aresztowaniu seryjnego mordercy – Syriusza Blacka. Jako przypomnienie, warto wspomnieć, że Black został umieszczony w Azkabanie za zamordowanie dwunastu mugoli i jednego czarodzieja, Petera Pettigrew’a. Jego sprawę miał prowadzić nieżyjący już Bartemiusz Crouch, szef Departamentu Przestrzegania Czarodzieja. Musimy ujawnić, iż niedoszły morderca skazany został na dożywocie w więzieniu bez procesu. Nowy minister magii, Rufus Scrimgeour, osobiście przeprowadził śledztwo, w którym wyszło, że Syriusz Black jest niewinny dokonania zarzucanych mu czynów i automatycznie zostaje oczyszczony ze wszelkich zarzutów. Niewinny, lecz martwy już bohater został odznaczony pośmiertnie Orderem Merlina Trzeciej Klasy.

Wpatrywałam się tępo w słowa "…oczyszczony ze wszelkich zarzutów…". Wolny. Ale martwy. Za późno się zorientowali. Zbyt późno, tak samo, jak wtedy, gdy Dumbledore próbował wszystkich przekonać o powrocie Lorda Voldemorta. To była jednak moja wina. Gdybym jakoś bardziej się zatroszczyła  wolność Syriusza, żyłby teraz i nie musiałby walczyć z Bellatrix. Gdybym zabroniła jej go zabić, wszystko byłoby inaczej.
- I jak? – zapytał Barty. W jego głosie nie słyszałam dumy i samozadowolenia, jak to byłoby w przypadku Dracona. Wyczułam raczej niepokój.
- Zostaw mnie – wycedziłam przez zęby. Na pierwszą stronę gazety skapywały teraz zwykłe, przezroczyste łzy, a ramiona zaczęły mi mimowolnie drżeć.
- Myślałem, że będziesz zadowolona, że uniewinnili Blacka… - zaczął Crouch, ale przerwałam mu:
- Nie słyszałeś? Zostaw mnie!
Barty nie ruszył się z miejsca. Patrzył mi tylko w oczy ze zdziwieniem, nic więcej nie mówiąc.
- Co mi z tego, że został uniewinniony, skoro nie żyje?! – krzyknęłam i cisnęłam w Barty’ego gazetą.
- Może… jeszcze… wróci! – zawołał Barty, kiedy okładałam go pięściami po ramionach i po głowie.
- Nie obrażaj mnie nawet! – jęknęłam i wybuchnęłam płaczem. Barty bez wahania przytulił mnie, gładząc po włosach.
- Nie powinienem pokazywać ci tej gazety – mruknął, kiedy już się uspokoiłam i przestałam go bić. – Może to będzie lepszy prezent urodzinowy.
Pocałował delikatnie moje usta, by nie został później po tym żaden ślad.
- Tak, to było lepsze – odpowiedziałam i oparłam policzek o jego pierś. Nie mogłam opanować łez, które bez przerwy płynęły mi po policzkach. Teraz w głowie miałam jedną osobę. Bellatrix. Śmierć Syriusza była skutkiem naszej ciągłej rywalizacji o okrucieństwo i względy Czarnego Pana. No dobra. Z tym ostatnim chyba trochę przesadziłam. Każdy wiedział, że byłam dla Voldemorta ważniejsza, niż jakikolwiek Śmierciożerca. No bo przecież, gdyby było inaczej, Czarny Pan nie broniłby Barty’emu się ze mną spotykać. Co by go obchodziły moje uczucia. Może to i lepiej…
- Gdzie jest Bella? – zapytałam.
- Wyszła – brzmiała odpowiedź.
Oczywiście. Wszyscy wychodzą, nie przejmują się mną. I dobrze, choć chciałabym porozmawiać z Bellatrix. Zawsze się z nią przyjaźniłam, mimo że często byłyśmy przeciwko sobie. Ona była oddana do reszty Voldemortowi, ja – nie. Ale on zawsze wolał mnie od niej.
Wstałam. Barty uczynił podobnie.
- Muszę z nią porozmawiać – oświadczyłam. Crouch nie próbował mnie zatrzymywać. Zostawiłam go w ogrodzie, po raz pierwszy chyba szczęśliwa, że nie będzie go ze mną przy tej jakże przyjemnej pogawędce z panią Lestrange. Wpadłam do komnaty wuja z takim impetem, że ten podskoczył na swoim tronie.
- Gdzie Bella? – zadałam mu to samo pytanie, co Barty’emu. Otrzymałam taką samą odpowiedź:
- Wyszła.
Uśmiechnęłam się cierpko i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- A gdzie? – zapytałam. – Jesteś jej umiłowanym panem, powinieneś wiedzieć, gdzie szlaja się ta męta.
Voldemort uniósł brwi.
- Od kiedy jej tak nie lubisz? – spytał.
- Domyśl się.
Usiadłam na tronie obok niego i wbiłam wściekłe spojrzenie w drzwi. W mojej ręce pojawił się aktualny numer "Proroka Codziennego". Nawet się nie przejęłam tym, że moje zaklęcie podziałało tak doskonale, nawet bez użycia różdżki. Bez słowa rzuciłam go wujowi na kolana. Ten podniósł gazetę i przyjrzał się pierwszej stronie.
- Och, tak, czytałem to – przyznał. – Dałem to Barty’emu, żeby ci pokazał.
- Jesteś z siebie dumny, tak? – warknęłam.
- Tak, ale dzięki za troskę – odparł Voldemort. – A ty się nie cieszysz?
- Co mi po jego Orderze Trzeciej Klasy, skoro Syriusz jest martwy? – zapytałam ze złością. – Pozwoliłeś Belli go zabić!
Czarny Pan nic na to nie odpowiedział. Patrzył przez chwilę na mnie, po czym odwrócił wzrok. Tak, oczywiście, unikaj mojego spojrzenia, unikaj mnie, nie ma co. Najlepiej uciec od tematu. Zapadła niezręczna, pełna napięcia cisza. Mierziło mnie to, że Voldemort tak ucieka ode mnie. Nasze relacje ochłodziły się. Nawet nie zainteresował się moją utratą przytomności. Wątpiłam, by cokolwiek o tym wiedział. Pozostaje jednak alternatywa, iż Barty zataił takowe zdarzenie przed wiedzą swego pana.
- Czy Bellatrix mówiła, kiedy wróci? – spytałam, jakby nic się nie stało.
- Powiedziała, że nie wróci przed wieczorem – odrzekł Czarny Pan.
Aha, i tu cię mam, Bella! Musiała pójść do Narcyzy! No, to będzie podwójna akcja za jednym zamachem. Nakrzyczę na Bellę za zamordowanie Syriusza, a na Narcyzę wydrę się… zaraz, niech pomyślę. Za całokształt. Zasłużyła, skoro jej mąż zawalił całe przedsięwzięcie z przepowiednią.
- Wchodzę – oświadczyłam. Przeszłam już przez komnatę, ale Voldemort ruszył za mną i chwycił mnie za ramię. Z początku myślałam, że chce mi zabronić opuszczenia domu, ale jego mina mówiła co innego.
- Nie złożyłem ci jeszcze życzeń – powiedział o wiele pokorniejszym tonem. Teraz ja uniosłam brwi. Od kiedy Czarny Pan składa mi życzenia urodzinowe? A może zasłużyłam na całusa, jak było w przypadku Barty’ego? A może też cofnie mi ten szlaban, którego nawet nie zrealizował?
Nie pomyliłam się za bardzo. Wuj pochylił się i złożył bardzo ojcowski pocałunek na moim policzku. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Zaskakujesz mnie – powiedziałam. Voldemort również się uśmiechnął. Prawda, jak to dziwnie brzmi? Przecież czarne charaktery się nie uśmiechają. A jednak… istnieją cuda. Tak samo, jak zabójca staje się wrażliwym ogrodnikiem, tak samo jego pan może stać się czułym, kochającym wujem.

~*~


Dziś Dzień Matki, więc rozdział taki spokojny xD Cóż, postaram się w następnym odcinku wprowadzić trochę akcji. Dedykacja oczywiście dla mojej mamy, bo dla kogóż by innego xD 

42 komentarze:

  1. ~Naddie
    26 maja 2009 o 21:18

    Zaskakujesz mnie. xD Głupi Barty. Ten drugi prezent bardziej mi się podobał. ;pTylko nie zrób z Czarnego Pana troskliwego ojczulka, bo chyba wykorkuję na Twoich oczach! xDD Ale w sumie… fajnie by to wyglądało: z jednej strony bezwzględny terrorysta (xD), a z drugiej wrażliwy mężczyzna. ^^A ja się przyłączam do dedykacji dla Twojej i mojej Mamy ;***Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 maja 2009 o 21:21
      Czemu głupi? Przecież bardzo wykształcony z niego chłop xD No, a Voldek może rzeczywiście być taki jak on: z jednej strony bezwzględny, z drugiej torskliwy. Taki sexy terrorysta xD

      Usuń
    2. nadine7@onet.eu
      26 maja 2009 o 22:47

      Uhm, jeszcze mu dokup blond perukę, czarną gitarę, pomaluj na czarno oczy, kup różowe ciuszki i niech zacznie śpiewać: „I’m Barbie Girl!”. xDD

      Usuń
    3. 28 maja 2009 o 19:28
      No i jakiś emo dodatek do tego xD

      Usuń
  2. ~destruo.mylog.pl
    26 maja 2009 o 21:22

    może i spokojny, ale mi się podobał. ciągle mnie zadziwiasz swoim talentem. :) pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~gorgie
    26 maja 2009 o 21:26

    No nic dziwnego, że go tak długo przygotowywałaś jest doskonały:)Tylko zakończyłaś w złym momencie (to postęp bo zwykle w najlepszym momencie kończyłaś, a chyba zabiłabym Cię gdybyś napisała coś takiego, że Barty się nad nią pochylił ii… ciąg dalszy nastąpixD) A i nam prośbę: mogłabyś potorturowac Bellę bo dawno przemocy nie było???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 maja 2009 o 22:18
      Masz rację, nie było przemocy xD Cóż, nie nad tym rozdziałem tyle siedziałąm, aczkolwiek nad tym też się męczyłam, by był doskonały, dla mojej mamusi xD

      Usuń
  4. ~mama
    26 maja 2009 o 21:28

    Hm, nie spodziewałam się, że zadedykowałaś to dla mnie. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 maja 2009 o 22:19
      No bez przesady, skoro to Twój dzień, to czemu miałabym nie zadedykować? xD

      Usuń
  5. ~Lady Morte
    26 maja 2009 o 21:37

    Voldzi składa życzenia Sophie? Nie mogę sie doczekać jaka będzie ich treść xD I mogłabyś już zrobić coś w sprawie utraty mocy Soph. A właśnie – „soph” mi się kojarzy z mydłem xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 maja 2009 o 22:19
      MYDŁO?! Bez przesady, już prędzej z ręcznikiem xD

      Usuń
    2. ~Lady Morte
      27 maja 2009 o 14:02

      Dlaczego?

      Usuń
    3. ~Lady Morte
      27 maja 2009 o 14:08

      I juz wiem dlaczego kojarzy mi się z mydłem! A mianowicie, „Soap” to „Mydło” po angielsku.

      Usuń
    4. 28 maja 2009 o 19:30
      No tak, ale sophie znaczy co innego. No i czemu wszystko musi kojarzyć się z angielskimi słówkami? Sophie to francuskie imię xD

      Usuń
  6. Unknown_Artist
    26 maja 2009 o 22:01

    Niezły rozdział. [Sto lat, sto lat]. Cóż, a może jednak da się coś zrobić z Syriuszem? [Cam.]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 maja 2009 o 22:20
      Najwyżej wystrzelić w powietrze trzy kule armatnie na jego cześć xD

      Usuń
    2. ~Cam.
      26 maja 2009 o 22:27

      Z braku laku dobre i to.

      Usuń
    3. 26 maja 2009 o 22:28
      No, albo jeszcze zostaje druga próba wskrzeszenia, choć wątpię, by Barty jej na to pozwolił, gdyby wiedział xD No a za to Voldek by się ucieszył, gderająca siostrzenica z głowy xD

      Usuń
    4. nadine7@onet.eu
      26 maja 2009 o 22:49

      Nwet nie próbuj, bo zaraz Ty tu będziesz bez głowy i z głowy! xD

      Usuń
    5. 28 maja 2009 o 19:31
      Tak, a będąc bez głowy, nie będę mogła pisać rozdziałów. Bo gdzie niby jest wyobraźnia, jak nie w głowie? xD

      Usuń
    6. ~Nadine
      28 maja 2009 o 21:30

      Lepiej nie powiem gdzie, bo bym musiała użyć niecenzuralnego słowa. xD

      Usuń
    7. 28 maja 2009 o 21:34
      Dobra, to ja już się sama domyśliłam xD

      Usuń
  7. ~Olka
    26 maja 2009 o 22:59

    Fajny rozdział.Ciekawe jaka będzie treść życzeń jakie Voldemort złoży Sophie w dniu jej urodzin? Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 maja 2009 o 19:31
      Chyba już złożył – całusa na policzku xD

      Usuń
  8. ~kicyslawa
    26 maja 2009 o 23:09

    Mam tylko nadzieje, ze Voldzio zaraz nie bedzie sie rozczulac ;]Az mnie ciekawosc sciska, bo jestem ciekawa co Sophie nagada Belli i Cyzi ;DRozdzalina luzie ale genialny jak zawsze ^^By twoj mozg czesto tlenu dostawal, lecz wena nie uciakala a Twoje ruchy roztropne bys nie uderzyla sie w to miejsce w lokciu, ktore czyni prad.XDP.S. Krawawe lzy, jak ja to kocham!! ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 maja 2009 o 19:33
      Tak, reklamy, ach, jak my bez tego nie możemy żyć… reklama, spam, info… xD Dobra, Voldek przecież nie jest jakimś emosem, żeby zaraz się rozpłakać xD

      Usuń
  9. ~Lottie
    26 maja 2009 o 23:36

    Dałaś dedyk mamie i prezent załatwiony, a ja musiałam kupić czekoladki i porysować xD Jak Sophie nie pójdzie na urodziny do Bes to się załamię. Zaciekawił mnie moment ”W mojej ręce pojawił się aktualny numer „Proroka Codziennego”. Nawet się nie przejęłam tym, że moje zaklęcie podziałało tak doskonale, nawet bez użycia różdżki.” Czyżby była tak wściekła, że aż niezałamana i podziałało, czy jej wraca moc? Mam nadzieję, że to drugie. Voldzio super wuj. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 maja 2009 o 19:35
      A ja też kupiłam mamie kwiatek. I dałam dedyk, a jak byłam na działce, to też kwiatków porwałam trochę. I widziałam barzanta xD Co do mocy Sophie, to mają tam znaczenie jakieś silne emocje, gniew, smutek… xD

      Usuń
  10. ~Lilly
    27 maja 2009 o 08:06

    prezenty śliczne, tylko szkoda mi tego Syriusza. Złożłas mamusi życzenia? bo ja jeszcze przez sen złożyłam. Tylko nie wiem komu. Bo spałam. więc było tak: ja śpię, ktoś wchodzi do pokoju (tylko nie wiem czy to mama była) i mówię najlepszego Mamcia :) ale życzenia w końcu były, bo na prezent mnie nie było stać, a szkoda.Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 maja 2009 o 19:37
      Lunatykowałaś? No, to takie lunatykowanie, swego rodzaju… xD Mój brat lunatykował i przylazł do mojego pokoju, stanął nad łóżkiem jak kat i stał, aż się obudził, potem się rozpłakał xD

      Usuń
  11. ~Eleanor S.
    27 maja 2009 o 15:07

    Ach jak zwykle cudowny rozdział. Ale ciekawe, od kiedy to Vlodzio taki miły uczynny i jeszcze na dodatek nie wie gdzie się jego śmierciożercy szlajają xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 maja 2009 o 19:38
      Pewnie, wakacje się zaczęły, to sobie urlopy pobrali, tylko Barty taki sumienny, wierny sługa został xD No i śmierciożercy szaleją w barach, skoro już mają władzę xD Albo w nocnych klubach, lub są na herbatce u ministra nowego xD Nie ma to jak relaks… xD

      Usuń
  12. ~Eleanor S.
    27 maja 2009 o 15:13

    Ach no i chciałabym prosić o informowanie o nowe notce, no <3 xD.www.corka-ciemnego-zla.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 maja 2009 o 19:39
      Nie ma strawy, nie ma to jak nowe blogi do informowania, jako prezent na dzień matki, jakową jeszcze nie zostałam xD

      Usuń
  13. izuniaa22@op.pl
    27 maja 2009 o 18:29

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://www.ludicrous-love.blog.onet.pl !!Pozdrawiam :*Lady Sensitive

    OdpowiedzUsuń
  14. ~Mika
    27 maja 2009 o 19:16

    Jakaż ona jest optymistycznie nastawiona(” nie dożyję siedemnastki”) xD Black oczyszczony? Ministerstwo przyznaje się do błędu? A to dopiero!!!Podoba mi się ten rozdział. Chyba zacznę lubić tego Barty’ego, ale niczego nie obiecuję. Ostatnio mam co do niego mieszane uczucia.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 maja 2009 o 19:41
      Nie lubiłaś go?! Chyba jako jedyna osoba, czytająca mój blog xD Czemu? Zbyt posłuszny, jak dla Ciebie? xD

      Usuń
  15. leannelestrange7@amorki.pl
    28 maja 2009 o 16:36

    - Co mi z tego, że został uniewinniony, skoro nie żyje?! – krzyknęłam i cisnęłam w Barty’ego gazetą. – Może… jeszcze… wróci! – zawołał Barty, kiedy okładałam go pięściami po ramionach i po głowie. Liczę na powrót Syriusza xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 maja 2009 o 19:43
      Wszyscy liczą, bo więcej akcji na blogu będzie. Ale może jeszcze mi podziękujecie za to, że uśmierciłam Blacka. Już niebawem… xD

      Usuń
  16. ~kicyslawa
    28 maja 2009 o 21:43

    cos mi mowi, ze bedzie ostro w takim razie ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 maja 2009 o 21:45
      Będzie ostro, jak Sophie znów szklankami zacznie rzucać xD

      Usuń