- Niedługo nie będziesz musiała się borykać z problemem zwariowanych fanów, kiedy już umrzesz przed siedemnastką.
Z pewnością powiedział to tylko w żartach, ale przejęłam się tym. Teraz drwi ze mnie nawet Barty, który boi się cokolwiek powiedzieć, żeby mnie nie obrazić. Nikt już nie traktuje mnie poważnie, bo wie, że moje gadanie o przedwczesnej śmierci to brednie. Mogą się śmiać. Jeszcze zobaczą, że któregoś dnia nie wytrzymam tego napięcia, moja psychika wysiądzie na dobre i po prostu się zabiję. Nawet sowy od fanów nie pomogą.
Kiedy pojawiłam się na podwórzu, Bes od razu rzuciła się na mnie. Najwidoczniej czekała na mój powrót, choć gdyby nie te sowy i presja, którą wywierał na mnie Barty, dręcząc, że matka jest najważniejszą osobą w życiu, nie pojawiłabym się tu.
- Wiedziałam, że wrócisz – ucieszyła się Bes, ocierając łzy. Nie były one jednak powodem mojego powrotu, lecz obecnego wyglądu. Co prawda, mogłam się tylko domyślać, ale widziałam się przecież w lustrze. Ta pustka w oczach, matowe włosy, wystające kości… Dla matki to przecież okropnie raniący widok.
- Przyszłam tylko na chwilę, po prostu chciałam was zobaczyć – mruknęłam, wchodząc z nią do domu. – Bądź co bądź, jesteście nadal moją rodziną, mimo tego, co sądzicie o Potterze.
Bes puściła to mimo uszu. Kazała mi usiąść, a sama zaczęła grzebać w kredensie. Przez chwilę obserwowałam ją z zainteresowaniem. Ciekawiło mnie, po co kazała mi zająć miejsce i się nie ruszać. Przecież powiedziałam, że nie chcę urodzin. To dla mnie żadne święto, a Bes dobrze o tym wie.
W końcu wyciągnęła z szafki wielki tort, na co parsknęłam mimowolnym śmiechem.
- Mówiłam, że nie chcę imprezy – rzekłam. – Urodziny to święto ducha, nie ciała.
- No tak, ale chciałam, żebyś miała choć skromną uroczystość – oświadczyła Bes, machnęła różdżką bez słowa, a tort wzniósł się w powietrze. Przez moment poczułam ukłucie bólu, że nie powiedziałam matce o swoich problemach z magią. Ona z pewnością chciałaby o tym wiedzieć. Nie mogłaby nic zrobić, ale sam fakt, że jej się zwierzyłam, wiele by dla nie znaczył.
Bes wyszła do ogrodu i krzyknęła, by wszyscy z
łaski tam też przyszli. Bez słowa usiadłam na jednym z drewnianych krzeseł i
wbiłam wzrok w nogi od stołu. Po kilku minutach nadeszli wezwani. Cała rodzina
Ghostów. Urzekała mnie ich prostota, szczerość, szlachetność i dobroć. Mieli
wiele cech, które były bardzo cenione u czarodziejów. Jak za nimi tęskniłam,
teraz sobie to uświadomiłam. Za wszystkimi, nawet za Spajkiem i Ripem, którzy
zawsze doprowadzali mnie do szału swoim zachowanie. Albo za Livią, która zawsze
siedziała całą wieczność w łazience, za Victorem, który przedrzeźniał mnie przy
każdej nadarzającej się okazji, gdy byliśmy młodsi, za Sonyą i Kitaną, moimi
płaczliwymi pupilkami. Tęskniłam też za starymi, którzy zanudzali dobrymi
radami nie tylko mnie, ale i całą gromadkę.
Wszyscy zaczęli składać mi życzenia, dużo
szczęścia, radości z życia, udanej miłości, dobrych ocen w szkole… to, co się
zwykle mówi do solenizanta. Jednak ja nie mogłam liczyć ani na szczęście, ani
na radość z życia, ani na udaną miłość, a teraz i na dobre oceny w szkole.
Gdyby Syriusz żył, życzyłabym sobie, by był w tym dniu ze mną. Ale go nie ma,
więc wszystko straciło sens. I nie mówię tego jak jakaś załamana psychicznie
pesymistka. Przecież mnie znasz, nie ogół nie jestem taka. Czarny Pan zaraził
mnie swoją niespotykaną chęcią życia. Teraz jednak… nic z tego. Voldemort długo
pracował nade mną, kształtował mój charakter, w sensie charakteru
Śmierciożercy. Teraz poszło to na marne, nie będzie szczęśliwy ten mój
wujaszek…
Bes pokroiła tort i – jak się tego spodziewałam –
dostałam największy kawałek. Uwielbiałam kuchnię Bes, jednak teraz nie miałam
na nic ochoty. Zjadłam swoją porcję ciasta wyłącznie z grzeczności. I chciałam
też się trochę zastosować do rad Barty’ego. Zabiłby mnie, gdybym się znów
przewróciła z głodu.
- I jak sobie radzisz? – zapytał nagle Sethi.
Zwykle nie było go w domu, ale martwił się problemami swoich dzieci tak samo,
jak jego żona. Spojrzałam na niego niezbyt przytomnym wzrokiem.
- Co?
- Jak sobie radzisz? – powtórzył. – U wuja. Wątpię,
by poświęcał ci tyle czasu, co dawniej.
Ghostowie wiedzieli o wiele więcej od reszty
Zakonu, po części dla tego, że mieszkałam z nimi w jednym domu, a po części
sama im powiedziałam. Jako rodzina
nie możemy mieć przed sobą zbyt wielu tajemnic.
- Dlaczego pytasz? – spytałam z podejrzeniem
patrząc mu w oczy.
- Bo się o ciebie martwię – odrzekł. – Nie bywałaś
u niego tyle czasu, nawet nie piszesz już do nas listów.
Wzruszyłam tylko ramionami, myśląc usilnie, ile
mogę im powiedzieć.
- Wybaczcie, ale mam ostatnio tyle na głowie –
odparłam. – Owszem, masz rację, Czarny Pan nie poświęca mi tyle czasu, co
kiedyś… praktycznie to wcale mi go nie poświęca. Ale jest zajęty, to
zrozumiałe.
Wątpiłam, by chciał ode mnie wyciągnąć coś, co
później mógłby przekazać członkom Zakonu. Sethi nie umiał kłamać, tak samo jak
matka i reszta rodziny. Tak mi się przynajmniej wydawało.
- Nie czujesz się samotna? Nie lepiej byłoby ci
tutaj? – spytała z troską Bes. Według niej ta nieprowadząca do nikąd rozmowa
miała zastąpić typową pogawędkę podczas przyjęcia urodzinowego.
- Nie, towarzystwa dotrzymuje mi Barty – odrzekłam.
Livia uśmiechnęła się złośliwie, już otworzyła usta, by jakoś ze mnie zadrwić,
ale ją uprzedziłam: - Oszczędź sobie, jest tylko sługą, który troszczy się o
moje dobre samopoczucie.
Tym zakończyłam tą kompromitującą mnie rozmowę o
Voldemorcie. Poczułam żal do siebie, że nie powiedziałam całej prawdy. Bes
ufała mi, a ja najnormalniej w świecie ją okłamałam. Na jej uczuciach zależało
mi jeszcze bardziej, niż na uczuciach Barty’ego. Ale przecież matkę kochałam
inaczej, niż mężczyznę.
- Tak, jest mi u wuja bardzo dobrze – dodałam. –
Oczywiście, nie tak dobrze jak tu, ale nie czuję się samotna.
Wstałam. Bes uczyniła to samo.
- Niestety, nie zostanę dłużej – powiedziałam.
Żałowałam, że musiałam już wracać i zostawiać tu ukochaną rodzinę, jednak Voldemort
zbyt stał się zaborczy, bym mogła bez jego wiedzy i osobistej zgody,
potwierdzonej na dokumencie, gdzieś
sobie iść na dłuższy czas.
Bes uszanowała jednak moją decyzję. Ucałowała mnie
w policzek, jak uprzednio zrobił Voldemort i rzuciła na pożegnanie:
- Kocham cię, wróć jeszcze na wakacje.
Pokiwałam milcząco głową i poszłam za dom. Nie
chciałam, by Ghostowie byli świadkami moich kilkunastu nieudanych prób
teleportacji. Jednak udało mi się wrócić do domu wuja w jednym kawałku.
Resztę dnia spędziłam, wałęsając się po
korytarzach. Nudziło mi się, czułam się okropnie. Kiedy schodziłam schodami z
trzeciego piętra, znów poczułam, że kręci mi się w głowie i ciemnieje mi przed
oczami. W porę zdążyłam podeprzeć się o poręcz i usiąść na stopniu. Kiedy uspokoiłam
kołatające serce, ukryłam twarz w dłoniach i wybuchnęłam płaczem.
- Nienawidzę być słaba! – wysyczałam. Czułam się
jak zwykły śmiertelnik, a nie byłam taka, czyż nie? Byłam cudownym dzieckiem,
córką samego Armanda, wielkiego wampira, który z pewnością nie byłby
zadowolony, gdyby się dowiedział o moich ludzkich dolegliwościach.
Rozległy się gdzieś kroki. Szybko otarłam łzy i
przywołałam na twarz sztuczny uśmiech. Miałam nadzieję, że to Bella idzie, ale
właścicielem owych kroków okazał się tylko Barty. Zawsze skrycie cieszyłam się,
kiedy go widziałam, tak było i tym razem.
- Wracasz od rodziców, tak? – zapytał mnie na
powitanie.
- Tak, ale wróciłam już dawno – mruknęłam. Barty
wszedł po schodach i stanął nade mną. Sama bałam się podnosić z miejsca, by
znów się nie zachwiać.
- Już wiesz, gdzie jest Bellatrix? – spytałam
obojętnym tonem. – Siadaj, czemu sterczysz nade mną, jak kat.
Barty usiadł obok mnie. Miałam wrażenie, że wie
więcej, niż chce mi wyjawić. Objęłam go za szyję i spojrzałam mu w oczy w taki
sposób, w jaki patrzę w oczy wuja, kiedy pragnę go przekonać do czegoś, na czym
bardzo ale to bardzo mi zależy.
- Nie wiem, nie chodzę za nią, żebyś nie posądziła
tym razem jej o zdradę, czym pogorszyłaby swoją i tak żałosną już sytuację –
odparł Barty. Nie mógł się przecież opierać mi wiecznie. Skoro na Voldemorta
zawsze to działało, w przypadku Barty’ego powinno mi pójść lepiej. Bo naprawdę
chciałam sobie porozmawiać z Bellą, nie koniecznie przy użyciu różdżki, jak to
podejrzewał Crouch.
- Proszę cię, zrób to dla mnie i powiedz –
poprosiłam. – Jestem tego pewna, że wiedz, gdzie znajduje się Bella.
- Zależy ci na tym – stwierdził Barty po dłuższej
chwili milczenia. Och, jakiż on spostrzegawczy…
Pocałowałam go w policzek. Zdobyłam się tylko na to
po naszej ostatniej rozmowie. Nie, żebym miała jakieś uprzedzenia, ale nie
chciałam na niego naciskać. Skoro sam wybierze moment, kiedy będzie ode mnie
chciał czegoś więcej, to mi powie.
- Poszła do Snape’a – odpowiedział od razu Barty.
Uśmiechnęłam się. Wstąpiła we mnie jakaś nowa energia, która pozwoliła mi wstać
znów na nogi. Krzyknęłam do Croucha tylko "dzięki" i teleportowałam
się. Nie musiałam podchodzić do tego kilka razy. Zaczęłam rozumieć, dlaczego
tracę moc. Ale tylko zaczęłam i nie chciałam tego teraz roztrząsać. Bella.
Tylko ona była teraz ważna.
~*~
Może i nieco przynudziłam, ale jestem pod okropną
presją. Jutro mam ostatnie poprawki, więc po niedzieli już luz, a co za tym
idzie – i rozdziały lepsze. W sam raz, bo planuję coś super xD
~carmen37
OdpowiedzUsuń28 maja 2009 o 22:40
I’m a first!
~carmen37
Usuń28 maja 2009 o 22:46
Twoje rozdziały… po prostu czuję się przy Was jak ostatnie zero. Ale na pewno będzie malutka wyprawa na Spiner’s End (dobrze napisałam xD)!
~carmen37
Usuń28 maja 2009 o 22:46
Twoje rozdziały… po prostu czuję się przy Was jak ostatnie zero. Ale na pewno będzie malutka wyprawa na Spiner’s End (dobrze napisałam xD)!
30 maja 2009 o 11:42
UsuńBez przesady, ten rozdział był chyba najgorszy w mojej karierze xD
~Olka
OdpowiedzUsuń28 maja 2009 o 22:47
Świetny rozdział!!! Sophie spędziła urodziny z rodziną…..fajnie……..ciekawe czy ukarze Bellę za to że zabiła Syriusza? Czekam na next.Pozdrawiam.
30 maja 2009 o 11:42
UsuńBędzie miała tyłek w paski, jak Sophie wróci z domu Snape’a xD
~gorgie
OdpowiedzUsuń28 maja 2009 o 23:08
No fajny rozdział ale nie mogę sie doczekać wyżywania się na Belli;) Ja też mam cięzki tydzien więc nie jesteś samotna;)
30 maja 2009 o 11:44
UsuńHehe xD Będzie bitka xD
~kicyslawa
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 07:45
Nie moge sie doczekac, az Sophie dorwie Belle! ;DBary jest rzeczywiscie… baardzo spostrzegawczy XDNo to teraz juz wiadomo skad problemy z magia u Soph, mam nadzieje, ze od tej pory bedzie juz tylko rosla, nie soadala ;]
30 maja 2009 o 11:46
UsuńNie wiadomo, nie wiadomo. Sophie niedługo powie Voldkowi, więc wasze mniemania zostaną rozwiane xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 12:18
Początek troszkę taki melancholijny. Ale i takie też lubię. Jak chyba wszyscy czekam na torturowanie Belli. Chociaż będą w pewnym momencie chyba raczej psychiczne x) Tak przynajmniej myślę xD
30 maja 2009 o 11:47
UsuńNie wiadomo xD Sophie może być litościwa, a poza tym, przecież traci moc. Może tylko się pochwalić swoimi sztukami walki, których Voldemort nie nauczył Bellatrix xD
~Eleanor S.
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 12:54
Taa, ja też liczę na ostre wyżywanie się na Belli ^^. Rozdział super, czekam na nexta xD.
30 maja 2009 o 11:49
UsuńRobicie się tak okrutni, że wolicie tortury Belli od jakichś scen miłosnych. Mamusia pęka z dumy xDD
~Leiwiess..x#
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 13:23
O rany.. JUż 141 nocia? :D Ile ja muszę nadrobic bo mnie niej było.. Dziękuuję Ci za wytrwałe informowanie mnie ale dopiero teraz mogę solidnie zabrć się za czytanie.. Szlaban jeszcze nie minął no cóż.. Do końca wakacjii.. Ale cóż mam tyle planów co do mojego bloga.:D Ale narazie muszę nadrobić na tWOIm bo mam zaległości jakieś 20 notek!:)zpamietnikalilkievans.b.o.pl
30 maja 2009 o 11:51
UsuńNoo, ciesz się że tylko 20 notek xD Niektórzy, np nowi czytelnicy dopiero mają… xD Za co oberwałaś aż taki szlaban? Ja bym chyba nie znosiła takiej męki… xD Jak jeden dzień mnie nie ma na kompie, to czuję, jakby mnie nie było wieczność xD
~Lady Morte
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 15:17
Brawo!!!! Fajny rozdziałek xD Bardzo pocieszająca końcówka, bo już bałam się co to będzie z tą jej mocą. Im waiting for next!
30 maja 2009 o 11:52
UsuńNie koniecznie będzie tylko lepiej. To może być tylko chwilowy powrót części mocy xD Później będzie z pewnością nagły jej spadek xD
~Lady Morte
Usuń30 maja 2009 o 13:11
Denerwowało mnie tylko to, ze nie wiem co jej się dzieje, a nie że traci moc xD
30 maja 2009 o 13:13
UsuńNo, to w nowym rozdziale wszystko się wyjaśni, już nie musisz się denerwować xD
~Lady Morte
Usuń30 maja 2009 o 13:24
I dobrze :)
~Lady Morte
Usuń30 maja 2009 o 13:32
Właśnie zagłosowałam na drugiej sondzie. WSZYSTKIE JESTEŚMY CHORE!!!!! (robi minę wariatki)
30 maja 2009 o 13:38
UsuńMamusia jeszcze raz pęka z dumy xD
~Lilly
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 15:52
i co??? (oczywiście dalej)… dasz notkę w weekend? plose „oczka all’a kot ze Shreka” bo jadę na wycieczkę tygodniową i nie będę tam już czytała… ale przyrzekam że jak przyjadę to skomentuję
30 maja 2009 o 11:54
UsuńOczywiście, zawszę daję notkę co 2 dni, chyba że mnie nie ma w domu, albo mam szlaban xD
~Seleme
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 17:20
Podobno świat należy do ludiz odwaznych, ale czy ty jesteś odważny/a? Nie boisz się szczerej krytyki? Jeśli tak to zachęcam do zgłoszenia się do oceny:http://prawdziwe-oceny-hp.blog.onet.pl/
~Lottie
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 19:12
Zaczęła rozumieć czemu traci moc, poszła na urodziny. Więcej mi nie trzeba.
30 maja 2009 o 11:55
UsuńTraco moc, bo ma deprechę xD
~Lady Morte
Usuń30 maja 2009 o 13:28
WOW xD
30 maja 2009 o 13:38
UsuńPrawda? xD
~Eleanor S.
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 20:58
No to ja serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://www.corka-ciemnego-zla.blog.onet.pl Pozdrowienia <3 xd .
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 21:30
Niesamowita ilość notek, a ja powinnam się wstydzić, że dawno mnie tu nie było. Nie bij!! Jak zwykle świetne rozdziały. Nie mogę się doczekać tego spotkania z Bellą ! Wstawiaj kolejny rozdziaŁ!! :D;p Obiecuję, że skomentuje ;d;p nadia-riddle-love :**
30 maja 2009 o 11:56
UsuńSpoko, rizumiem, brak czasu, szkoła… mam to samo xD Nie biję xD
~Laydy ;**
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 21:45
Witam. U mnie wielki powrót. I kilka nowości na blogu.Oraz odcinek. Zapraszam serdecznie i licze na szczera opinie. przewidziec-przyszlosc.blog.onet .pl
ladyem
OdpowiedzUsuń29 maja 2009 o 22:10
Ooo.. Ale supcio opowiadanie.. Trochę wampirków, trochę magi.. No nie.. Super. Na prawdę.. I jeszcze te super opisy.. Ja zawsze miałam z nimi problem..Mówisz, że będzie coś na prawdę R E W E L A C Y J N E G O??No ja nie wiem jak przebijesz tą notkę.. Ale jestem strasznie ciekawa.. ;PPowiadom mnie proszę o nowej notce…www.bractwo-czarnego-zwierciadla.blog.onet.pl
30 maja 2009 o 11:58
UsuńPowiadomię, dziękuję xD Fakt, teraz moje notki są raczej znośne, za to te pierwsze… tragedia xD Dodam Cię do linkó, też postaram się czytać Twój blog, jeśli tylko będę mieć czas xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 14:02
Nowa notka na http://jedna-krew-dwa-oblicza.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam x)