28 maja 2009

Rozdział 141

Jak obiecałam, a raczej jak tego chciała Bes, teleportowałam się na krótki czas do Dziury. Naprawdę chciałam choć na chwilę odpocząć od sów, napływających setkami ze wszystkich stron do domu Voldemorta. Orzeźwiły mnie trochę słowa Barty’ego:
- Niedługo nie będziesz musiała się borykać z problemem zwariowanych fanów, kiedy już umrzesz przed siedemnastką.
Z pewnością powiedział to tylko w żartach, ale przejęłam się tym. Teraz drwi ze mnie nawet Barty, który boi się cokolwiek powiedzieć, żeby mnie nie obrazić. Nikt już nie traktuje mnie poważnie, bo wie, że moje gadanie o przedwczesnej śmierci to brednie. Mogą się śmiać. Jeszcze zobaczą, że któregoś dnia nie wytrzymam tego napięcia, moja psychika wysiądzie na dobre i po prostu się zabiję. Nawet sowy od fanów nie pomogą.
Kiedy pojawiłam się na podwórzu, Bes od razu rzuciła się na mnie. Najwidoczniej czekała na mój powrót, choć gdyby nie te sowy i presja, którą wywierał na mnie Barty, dręcząc, że matka jest najważniejszą osobą w życiu, nie pojawiłabym się tu.
- Wiedziałam, że wrócisz – ucieszyła się Bes, ocierając łzy. Nie były one jednak powodem mojego powrotu, lecz obecnego wyglądu. Co prawda, mogłam się tylko domyślać, ale widziałam się przecież w lustrze. Ta pustka w oczach, matowe włosy, wystające kości… Dla matki to przecież okropnie raniący widok.
- Przyszłam tylko na chwilę, po prostu chciałam was zobaczyć – mruknęłam, wchodząc z nią do domu. – Bądź co bądź, jesteście nadal moją rodziną, mimo tego, co sądzicie o Potterze.
Bes puściła to mimo uszu. Kazała mi usiąść, a sama zaczęła grzebać w kredensie. Przez chwilę obserwowałam ją z zainteresowaniem. Ciekawiło mnie, po co kazała mi zająć miejsce i się nie ruszać. Przecież powiedziałam, że nie chcę urodzin. To dla mnie żadne święto, a Bes dobrze o tym wie.
W końcu wyciągnęła z szafki wielki tort, na co parsknęłam mimowolnym śmiechem.
- Mówiłam, że nie chcę imprezy – rzekłam. – Urodziny to święto ducha, nie ciała.
- No tak, ale chciałam, żebyś miała choć skromną uroczystość – oświadczyła Bes, machnęła różdżką bez słowa, a tort wzniósł się w powietrze. Przez moment poczułam ukłucie bólu, że nie powiedziałam matce o swoich problemach z magią. Ona z pewnością chciałaby o tym wiedzieć. Nie mogłaby nic zrobić, ale sam fakt, że jej się zwierzyłam, wiele by dla nie znaczył.

Bes wyszła do ogrodu i krzyknęła, by wszyscy z łaski tam też przyszli. Bez słowa usiadłam na jednym z drewnianych krzeseł i wbiłam wzrok w nogi od stołu. Po kilku minutach nadeszli wezwani. Cała rodzina Ghostów. Urzekała mnie ich prostota, szczerość, szlachetność i dobroć. Mieli wiele cech, które były bardzo cenione u czarodziejów. Jak za nimi tęskniłam, teraz sobie to uświadomiłam. Za wszystkimi, nawet za Spajkiem i Ripem, którzy zawsze doprowadzali mnie do szału swoim zachowanie. Albo za Livią, która zawsze siedziała całą wieczność w łazience, za Victorem, który przedrzeźniał mnie przy każdej nadarzającej się okazji, gdy byliśmy młodsi, za Sonyą i Kitaną, moimi płaczliwymi pupilkami. Tęskniłam też za starymi, którzy zanudzali dobrymi radami nie tylko mnie, ale i całą gromadkę.
Wszyscy zaczęli składać mi życzenia, dużo szczęścia, radości z życia, udanej miłości, dobrych ocen w szkole… to, co się zwykle mówi do solenizanta. Jednak ja nie mogłam liczyć ani na szczęście, ani na radość z życia, ani na udaną miłość, a teraz i na dobre oceny w szkole. Gdyby Syriusz żył, życzyłabym sobie, by był w tym dniu ze mną. Ale go nie ma, więc wszystko straciło sens. I nie mówię tego jak jakaś załamana psychicznie pesymistka. Przecież mnie znasz, nie ogół nie jestem taka. Czarny Pan zaraził mnie swoją niespotykaną chęcią życia. Teraz jednak… nic z tego. Voldemort długo pracował nade mną, kształtował mój charakter, w sensie charakteru Śmierciożercy. Teraz poszło to na marne, nie będzie szczęśliwy ten mój wujaszek…

Bes pokroiła tort i – jak się tego spodziewałam – dostałam największy kawałek. Uwielbiałam kuchnię Bes, jednak teraz nie miałam na nic ochoty. Zjadłam swoją porcję ciasta wyłącznie z grzeczności. I chciałam też się trochę zastosować do rad Barty’ego. Zabiłby mnie, gdybym się znów przewróciła z głodu.
- I jak sobie radzisz? – zapytał nagle Sethi. Zwykle nie było go w domu, ale martwił się problemami swoich dzieci tak samo, jak jego żona. Spojrzałam na niego niezbyt przytomnym wzrokiem.
- Co?
- Jak sobie radzisz? – powtórzył. – U wuja. Wątpię, by poświęcał ci tyle czasu, co dawniej.
Ghostowie wiedzieli o wiele więcej od reszty Zakonu, po części dla tego, że mieszkałam z nimi w jednym domu, a po części sama im powiedziałam. Jako rodzina nie możemy mieć przed sobą zbyt wielu tajemnic.
- Dlaczego pytasz? – spytałam z podejrzeniem patrząc mu w oczy.
- Bo się o ciebie martwię – odrzekł. – Nie bywałaś u niego tyle czasu, nawet nie piszesz już do nas listów.
Wzruszyłam tylko ramionami, myśląc usilnie, ile mogę im powiedzieć.
- Wybaczcie, ale mam ostatnio tyle na głowie – odparłam. – Owszem, masz rację, Czarny Pan nie poświęca mi tyle czasu, co kiedyś… praktycznie to wcale mi go nie poświęca. Ale jest zajęty, to zrozumiałe.
Wątpiłam, by chciał ode mnie wyciągnąć coś, co później mógłby przekazać członkom Zakonu. Sethi nie umiał kłamać, tak samo jak matka i reszta rodziny. Tak mi się przynajmniej wydawało.
- Nie czujesz się samotna? Nie lepiej byłoby ci tutaj? – spytała z troską Bes. Według niej ta nieprowadząca do nikąd rozmowa miała zastąpić typową pogawędkę podczas przyjęcia urodzinowego.
- Nie, towarzystwa dotrzymuje mi Barty – odrzekłam. Livia uśmiechnęła się złośliwie, już otworzyła usta, by jakoś ze mnie zadrwić, ale ją uprzedziłam: - Oszczędź sobie, jest tylko sługą, który troszczy się o moje dobre samopoczucie.
Tym zakończyłam tą kompromitującą mnie rozmowę o Voldemorcie. Poczułam żal do siebie, że nie powiedziałam całej prawdy. Bes ufała mi, a ja najnormalniej w świecie ją okłamałam. Na jej uczuciach zależało mi jeszcze bardziej, niż na uczuciach Barty’ego. Ale przecież matkę kochałam inaczej, niż mężczyznę.
- Tak, jest mi u wuja bardzo dobrze – dodałam. – Oczywiście, nie tak dobrze jak tu, ale nie czuję się samotna.
Wstałam. Bes uczyniła to samo.
- Niestety, nie zostanę dłużej – powiedziałam. Żałowałam, że musiałam już wracać i zostawiać tu ukochaną rodzinę, jednak Voldemort zbyt stał się zaborczy, bym mogła bez jego wiedzy i osobistej zgody, potwierdzonej na dokumencie, gdzieś sobie iść na dłuższy czas.
Bes uszanowała jednak moją decyzję. Ucałowała mnie w policzek, jak uprzednio zrobił Voldemort i rzuciła na pożegnanie:
- Kocham cię, wróć jeszcze na wakacje.
Pokiwałam milcząco głową i poszłam za dom. Nie chciałam, by Ghostowie byli świadkami moich kilkunastu nieudanych prób teleportacji. Jednak udało mi się wrócić do domu wuja w jednym kawałku.

Resztę dnia spędziłam, wałęsając się po korytarzach. Nudziło mi się, czułam się okropnie. Kiedy schodziłam schodami z trzeciego piętra, znów poczułam, że kręci mi się w głowie i ciemnieje mi przed oczami. W porę zdążyłam podeprzeć się o poręcz i usiąść na stopniu. Kiedy uspokoiłam kołatające serce, ukryłam twarz w dłoniach i wybuchnęłam płaczem.
- Nienawidzę być słaba! – wysyczałam. Czułam się jak zwykły śmiertelnik, a nie byłam taka, czyż nie? Byłam cudownym dzieckiem, córką samego Armanda, wielkiego wampira, który z pewnością nie byłby zadowolony, gdyby się dowiedział o moich ludzkich dolegliwościach.
Rozległy się gdzieś kroki. Szybko otarłam łzy i przywołałam na twarz sztuczny uśmiech. Miałam nadzieję, że to Bella idzie, ale właścicielem owych kroków okazał się tylko Barty. Zawsze skrycie cieszyłam się, kiedy go widziałam, tak było i tym razem.
- Wracasz od rodziców, tak? – zapytał mnie na powitanie.
- Tak, ale wróciłam już dawno – mruknęłam. Barty wszedł po schodach i stanął nade mną. Sama bałam się podnosić z miejsca, by znów się nie zachwiać.
- Już wiesz, gdzie jest Bellatrix? – spytałam obojętnym tonem. – Siadaj, czemu sterczysz nade mną, jak kat.
Barty usiadł obok mnie. Miałam wrażenie, że wie więcej, niż chce mi wyjawić. Objęłam go za szyję i spojrzałam mu w oczy w taki sposób, w jaki patrzę w oczy wuja, kiedy pragnę go przekonać do czegoś, na czym bardzo ale to bardzo mi zależy.
- Nie wiem, nie chodzę za nią, żebyś nie posądziła tym razem jej o zdradę, czym pogorszyłaby swoją i tak żałosną już sytuację – odparł Barty. Nie mógł się przecież opierać mi wiecznie. Skoro na Voldemorta zawsze to działało, w przypadku Barty’ego powinno mi pójść lepiej. Bo naprawdę chciałam sobie porozmawiać z Bellą, nie koniecznie przy użyciu różdżki, jak to podejrzewał Crouch.
- Proszę cię, zrób to dla mnie i powiedz – poprosiłam. – Jestem tego pewna, że wiedz, gdzie znajduje się Bella.
- Zależy ci na tym – stwierdził Barty po dłuższej chwili milczenia. Och, jakiż on spostrzegawczy…
Pocałowałam go w policzek. Zdobyłam się tylko na to po naszej ostatniej rozmowie. Nie, żebym miała jakieś uprzedzenia, ale nie chciałam na niego naciskać. Skoro sam wybierze moment, kiedy będzie ode mnie chciał czegoś więcej, to mi powie.
- Poszła do Snape’a – odpowiedział od razu Barty. Uśmiechnęłam się. Wstąpiła we mnie jakaś nowa energia, która pozwoliła mi wstać znów na nogi. Krzyknęłam do Croucha tylko "dzięki" i teleportowałam się. Nie musiałam podchodzić do tego kilka razy. Zaczęłam rozumieć, dlaczego tracę moc. Ale tylko zaczęłam i nie chciałam tego teraz roztrząsać. Bella. Tylko ona była teraz ważna.

~*~


Może i nieco przynudziłam, ale jestem pod okropną presją. Jutro mam ostatnie poprawki, więc po niedzieli już luz, a co za tym idzie – i rozdziały lepsze. W sam raz, bo planuję coś super xD 

37 komentarzy:

  1. ~carmen37
    28 maja 2009 o 22:40

    I’m a first!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~carmen37
      28 maja 2009 o 22:46

      Twoje rozdziały… po prostu czuję się przy Was jak ostatnie zero. Ale na pewno będzie malutka wyprawa na Spiner’s End (dobrze napisałam xD)!

      Usuń
    2. ~carmen37
      28 maja 2009 o 22:46

      Twoje rozdziały… po prostu czuję się przy Was jak ostatnie zero. Ale na pewno będzie malutka wyprawa na Spiner’s End (dobrze napisałam xD)!

      Usuń
    3. 30 maja 2009 o 11:42
      Bez przesady, ten rozdział był chyba najgorszy w mojej karierze xD

      Usuń
  2. ~Olka
    28 maja 2009 o 22:47

    Świetny rozdział!!! Sophie spędziła urodziny z rodziną…..fajnie……..ciekawe czy ukarze Bellę za to że zabiła Syriusza? Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:42
      Będzie miała tyłek w paski, jak Sophie wróci z domu Snape’a xD

      Usuń
  3. ~gorgie
    28 maja 2009 o 23:08

    No fajny rozdział ale nie mogę sie doczekać wyżywania się na Belli;) Ja też mam cięzki tydzien więc nie jesteś samotna;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~kicyslawa
    29 maja 2009 o 07:45

    Nie moge sie doczekac, az Sophie dorwie Belle! ;DBary jest rzeczywiscie… baardzo spostrzegawczy XDNo to teraz juz wiadomo skad problemy z magia u Soph, mam nadzieje, ze od tej pory bedzie juz tylko rosla, nie soadala ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:46
      Nie wiadomo, nie wiadomo. Sophie niedługo powie Voldkowi, więc wasze mniemania zostaną rozwiane xD

      Usuń
  5. ~Claudia
    29 maja 2009 o 12:18

    Początek troszkę taki melancholijny. Ale i takie też lubię. Jak chyba wszyscy czekam na torturowanie Belli. Chociaż będą w pewnym momencie chyba raczej psychiczne x) Tak przynajmniej myślę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:47
      Nie wiadomo xD Sophie może być litościwa, a poza tym, przecież traci moc. Może tylko się pochwalić swoimi sztukami walki, których Voldemort nie nauczył Bellatrix xD

      Usuń
  6. ~Eleanor S.
    29 maja 2009 o 12:54

    Taa, ja też liczę na ostre wyżywanie się na Belli ^^. Rozdział super, czekam na nexta xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:49
      Robicie się tak okrutni, że wolicie tortury Belli od jakichś scen miłosnych. Mamusia pęka z dumy xDD

      Usuń
  7. ~Leiwiess..x#
    29 maja 2009 o 13:23

    O rany.. JUż 141 nocia? :D Ile ja muszę nadrobic bo mnie niej było.. Dziękuuję Ci za wytrwałe informowanie mnie ale dopiero teraz mogę solidnie zabrć się za czytanie.. Szlaban jeszcze nie minął no cóż.. Do końca wakacjii.. Ale cóż mam tyle planów co do mojego bloga.:D Ale narazie muszę nadrobić na tWOIm bo mam zaległości jakieś 20 notek!:)zpamietnikalilkievans.b.o.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:51
      Noo, ciesz się że tylko 20 notek xD Niektórzy, np nowi czytelnicy dopiero mają… xD Za co oberwałaś aż taki szlaban? Ja bym chyba nie znosiła takiej męki… xD Jak jeden dzień mnie nie ma na kompie, to czuję, jakby mnie nie było wieczność xD

      Usuń
  8. ~Lady Morte
    29 maja 2009 o 15:17

    Brawo!!!! Fajny rozdziałek xD Bardzo pocieszająca końcówka, bo już bałam się co to będzie z tą jej mocą. Im waiting for next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:52
      Nie koniecznie będzie tylko lepiej. To może być tylko chwilowy powrót części mocy xD Później będzie z pewnością nagły jej spadek xD

      Usuń
    2. ~Lady Morte
      30 maja 2009 o 13:11

      Denerwowało mnie tylko to, ze nie wiem co jej się dzieje, a nie że traci moc xD

      Usuń
    3. 30 maja 2009 o 13:13
      No, to w nowym rozdziale wszystko się wyjaśni, już nie musisz się denerwować xD

      Usuń
    4. ~Lady Morte
      30 maja 2009 o 13:24

      I dobrze :)

      Usuń
    5. ~Lady Morte
      30 maja 2009 o 13:32

      Właśnie zagłosowałam na drugiej sondzie. WSZYSTKIE JESTEŚMY CHORE!!!!! (robi minę wariatki)

      Usuń
    6. 30 maja 2009 o 13:38
      Mamusia jeszcze raz pęka z dumy xD

      Usuń
  9. ~Lilly
    29 maja 2009 o 15:52

    i co??? (oczywiście dalej)… dasz notkę w weekend? plose „oczka all’a kot ze Shreka” bo jadę na wycieczkę tygodniową i nie będę tam już czytała… ale przyrzekam że jak przyjadę to skomentuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:54
      Oczywiście, zawszę daję notkę co 2 dni, chyba że mnie nie ma w domu, albo mam szlaban xD

      Usuń
  10. ~Seleme
    29 maja 2009 o 17:20

    Podobno świat należy do ludiz odwaznych, ale czy ty jesteś odważny/a? Nie boisz się szczerej krytyki? Jeśli tak to zachęcam do zgłoszenia się do oceny:http://prawdziwe-oceny-hp.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Lottie
    29 maja 2009 o 19:12

    Zaczęła rozumieć czemu traci moc, poszła na urodziny. Więcej mi nie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:55
      Traco moc, bo ma deprechę xD

      Usuń
    2. ~Lady Morte
      30 maja 2009 o 13:28

      WOW xD

      Usuń
    3. 30 maja 2009 o 13:38
      Prawda? xD

      Usuń
  12. ~Eleanor S.
    29 maja 2009 o 20:58

    No to ja serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://www.corka-ciemnego-zla.blog.onet.pl Pozdrowienia <3 xd .

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Ms.Riddle
    29 maja 2009 o 21:30

    Niesamowita ilość notek, a ja powinnam się wstydzić, że dawno mnie tu nie było. Nie bij!! Jak zwykle świetne rozdziały. Nie mogę się doczekać tego spotkania z Bellą ! Wstawiaj kolejny rozdziaŁ!! :D;p Obiecuję, że skomentuje ;d;p nadia-riddle-love :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:56
      Spoko, rizumiem, brak czasu, szkoła… mam to samo xD Nie biję xD

      Usuń
  14. ~Laydy ;**
    29 maja 2009 o 21:45

    Witam. U mnie wielki powrót. I kilka nowości na blogu.Oraz odcinek. Zapraszam serdecznie i licze na szczera opinie. przewidziec-przyszlosc.blog.onet .pl

    OdpowiedzUsuń
  15. ladyem
    29 maja 2009 o 22:10

    Ooo.. Ale supcio opowiadanie.. Trochę wampirków, trochę magi.. No nie.. Super. Na prawdę.. I jeszcze te super opisy.. Ja zawsze miałam z nimi problem..Mówisz, że będzie coś na prawdę R E W E L A C Y J N E G O??No ja nie wiem jak przebijesz tą notkę.. Ale jestem strasznie ciekawa.. ;PPowiadom mnie proszę o nowej notce…www.bractwo-czarnego-zwierciadla.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 maja 2009 o 11:58
      Powiadomię, dziękuję xD Fakt, teraz moje notki są raczej znośne, za to te pierwsze… tragedia xD Dodam Cię do linkó, też postaram się czytać Twój blog, jeśli tylko będę mieć czas xD

      Usuń
  16. ~Claudia
    30 maja 2009 o 14:02

    Nowa notka na http://jedna-krew-dwa-oblicza.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam x)

    OdpowiedzUsuń