- Żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje – powtórzył Voldemort, myśląc usilnie. – To oczywiste… „będzie on miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna”… Co to znaczy?
- A skąd mam wiedzieć? – prychnęłam, nie tyle zrozpaczona, co wściekła. – Oznacza miłość! Czego ty nigdy się nie nauczysz, bo ważniejsza zawsze jest władza i nieśmiertelność! I, wybacz mi, mówisz o twoich rzekomych uczuciach do mnie. Gdybyś nie spełnił tej przepowiedni, wszystko byłoby teraz inaczej!
To mówiąc, wybuchnęłam płaczem. Przy nim mogłam sobie na to pozwolić. I tak gdy zbytnio się tym nie przejmował.
- Od dawna chciałeś wykończyć Syriusza! – krzyknęłam. – Teraz, kiedy Bella to uczyniła, ty wynagrodzisz ją ponad wszystko, jak to zwykłeś obiecywać!
- Powinienem jej to wynagrodzić, masz rację – odparł lodowatym tonem Voldemort. – Ale w tym przypadku, zostanie ukarana. Sama wybierzesz sposób, w jaki to zrobię.
Nie miałam wątpliwości, jaką karę musi ponieść Bellatrix. Śmierć. Chciałam tylko jej śmierci, pragnęłam, by zginęła w straszliwych męczarniach, jakie ja będę wiodła przez resztę swego życia.
- Zabij ją – wycedziłam. – Zabij na moich oczach w taki sposób, by to czuła. Ukarz ją tak, jak ukarałeś Barty’ego.
Na mojej twarzy rozlał się paskudny, mściwy uśmiech, którego nie powstydziłby się sam Lord Voldemort. Przez moment widziałam na jego twarzy zaskoczenie i jakby przerażenie. Pierwszy raz od wielu tygodni. Czyżby przestraszyła go moje propozycja? Och, jakże to dziwne, bo sam nie bronił się przed brutalnym ukaraniem Barty’ego za to, że nic nie zrobił.
- Co się stało? – zapytałam beztrosko. – Nie podoba ci się moja propozycja?
- Bardzo chciałbym spełnić twoją prośbę, ale… - zaczął. – Nie możemy jej zabić. Bella jest dla nas bardzo przydatna. To jedna z moich najbardziej oddanych sług…
Nic na to nie odpowiedziałam. Cóż, skoro bardziej zależało mu na życiu takiej miernoty jak Bellatrix, niż na moim dobrym samopoczuciu, to jego sprawa. Ciekawa jestem tylko, jakby zareagował, gdybym z żalu po niepomszczonej śmierci Syriusza popełniła samobójstwo. Prawdę mówiąc, to życie już przestało mieć dla mnie znaczenie. Nie obchodziło mnie już, czy Czarny Pan wyrazi zgodę na mój związek z Bartym, nie interesowało mnie, co się stało z Sapphire, czy Dumbledore wywali mnie z Zakonu Feniksa, albo czy napisze do ministra, by wtrącił mnie do Azkabanu. Nie miałam już ochoty żyć, jakbym właśnie znajdowała się w więzieniu, otoczona dementorami, wysysającymi z człowieka szczęście i chęć do życia.
- Ja tylko chciałam pomścić Syriusza – mruknęłam. – Nie myślałam, że będziesz wolał życie Bellatrix od mojego.
- Bredzisz – stwierdził Voldemort.
U wuja spędziłam dwa dni. Prawie nic nie jadłam, nie mogłam spać. Byłam zupełnie jak więzień Azkabanu. Chciałam zagłodzić się na śmierć. Voldemorta to bardzo niepokoiło, i choć tego nie okazywał, tak właśnie było. Zastępował niepokój wybuchami gniewu. Ale nie mógł przecież zmusić mnie do jedzenia. Kiedy powiedział, że wracam do Hogwartu, wzruszyłam tylko ramionami. Równie dobrze mógł mnie wysłać do domu rodziców.
Gdy się ze mną żegnał, powiedział na koniec:
- Mam do ciebie prośbę. Jeśli planujesz się zabić, nie rób tego.
Powiedział to otwarcie, jak zwykle zwracał się do swoich Śmierciożerców. Tylko jego ton głosu był inny. Czy Voldemort mnie prosił? Po raz pierwszy coś takiego wydobyło się z jego ust.
- Dobrze – zgodziłam się. Byłam prawie pewna, że dożyję dnia wakacji. Chciałam nie chciałam jednak wracać do domu wuja. Chciałam pojechać do domu Ghostów. Była to prawdziwa osłoda dla mnie po tym, co się stało. Prawie cały czas myślałam o matce. Czy przyjmą mnie z powrotem do domu? Jeśli dowiedzą się o sprawie z ministerstwa, a dowiedzą się na pewno, jest bardzo wątpliwe, bym mogła wrócić do domu. Bes i Sethi wprost ubóstwiali Harry’ego. Jeśli on im powie, jak na niego nakrzyczałam, już nigdy Bes się do mnie nie uśmiechnie. Kochałam tą swoją przybraną matkę jak nikogo na świecie. Ona też pokochała mnie jak własną córkę, a ja tak się jej odpłacam za całe piętnaście lat opieki.
Z Bartym nie widziałam się podczas pobytu w domu Voldemorta prawie wcale. Mijałam go czasem na korytarzu, gdy zechciałam rozprostować trochę nogi. Zmierzał wtedy w stronę jakichś drzwi na parterze. Może szedł do kuchni? Albo do ogrodu? A może Voldemort złapał kogoś ważnego i przetrzymywał go w lochach, a Crouch go doglądał? Nie obchodziło mnie to.
Do Hogwartu po prostu się teleportowałam. Pojawiłam się przed przejściem do dormitorium Ślizgonów. Machnęłam różdżką, by otworzyć ów właz. Hasło z pewnością już się zmieniło podczas tych kilku dni mojej nieobecności. A nawet jeśli nie, to i tak nie pamiętałam starego. Kiedy w ścianie ukazało się przejście, weszłam do środka. Nurtowała mniej jeszcze jedna, bardziej przerażająca myśl. Skoro Bella potrafiła odepchnąć mnie od Syriusza wtedy, w ministerstwie, i to zwykłym zaklęciem Expelliarmus, to znaczyło tylko jedno. Tracę swoją magiczną moc. Naprawdę tracę swoją moc! Na bogów, jeśli to nie ustanie, będę skończona! Choć z drugiej strony… i tak na niczym mi nie zależało, to po co mam się tym przejmować. Voldemort szybciej zakończy moje cierpienie.
W dormitorium nikt nie zwrócił na mnie uwagi. I dobrze. Nie potrzebowałam robić zamieszania swoją osobą. Usłyszałam czyjś znajomy głos, a po chwili ktoś chwycił mnie w ramiona. To była Sapphire. Poczułam swego rodzaju ulgę, gdy ją tu zobaczyłam.
- Tak się cieszę – jęknęła i rozpłakała się. Ja natomiast pozostałam nieugięta. Poczekałam, aż mnie puści, po czym odezwałam się martwym głosem:
- Jak udało ci się wrócić?
- To długa historia – odpowiedziała, siadając na kanapie. Zajęłam miejsce obok niej i wpatrzyłam się w dywan. Sapphire ciągnęła dalej: - Ojcu udało się uciec przed Dumbledore’em. Mi on natomiast pomógł dostać się do Hogwartu. Myślałam, że mnie wyleje, ale jednak…
Urwała, przyglądając mi się uważnie. Nie musiała tego robić, by dać mi do zrozumienia, na jaki temat bardzo chciała porozmawiać. Wiedziałam, od chwili, gdy tylko ją zobaczyłam, że chciała pogadać o Syriuszu. O tym, co widziała. Co miałam jej powiedzieć? Że była świadkiem nieudanego przywrócenia przeze mnie życia Blackowi?
Otworzyła usta, by się odezwać, ale uprzedziłam ją:
- To, co widziałaś w ministerstwie… zapomnij o tym.
Wstałam. Nie chciałam już się z nią widzieć.
- Jak mam zapomnieć, że chciałaś wskrzesić Syriusza?! – syknęła.
- Skąd wiesz, że chciałam go wskrzesić? – zapytałam. – Nie często widuje się skillmaga, przywracającego życie jakiejś osobie.
- Barty mi powiedział.
Po raz pierwszy od wydarzenia w Ministerstwie Magii okazałam zainteresowanie bieżącymi wydarzeniami. Tyle, że to nie było do końca zaskoczenie. Był to gniew.
- Widziałaś się z Bartym? – zawołałam. – Jakim cudem?! Przecież by mi o tym powiedział!
Sapphire zmieszała się trochę.
- Wychodzi na to, że jednak ci nie powiedział – mruknęła. Skrzyżowałam ręce na piersiach. Nie mogłam uwierzyć w jej słowa. Czułam się jak wtedy, gdy Syriusz napisał do Sapphire list z pewną prośbą. Tajne rozmowy za moimi plecami. Nie wierzę! Moja najlepsza przyjaciółka i mój ukochany oraz sługa obgadują mnie!
- Nie powiedział – wycedziłam z gorzkim uśmiechem. – I co? Co o mnie jeszcze mówiliście? Jaka jestem niezrównoważona? Je jestem dwulicową, fałszywą idiotką?
Sapphire gestykulowała rękami, mamrocząc coś pod nosem, ale warknęłam:
- Uspokój się! Jak mogłaś mi to zrobić!
Odwróciłam się na pięcie i opuściłam pokój wspólny, wściekła do granic możliwości. Gdy mijałam wielką klepsydrę, zauważyłam, że do kolumny Gryfonów przybyło wiele punktów. Po stronie Slytherinu i Ravenclawu również zwiększyła się ilość zielonych i niebieskich kamieni. Ale czy miało to jakieś znaczenie? Co mnie obchodziły jakieś punkty i Puchar Domów, który i tak z pewnością już zdobyliśmy, skoro Sapphire namawiała się przeciwko mnie? Co mnie to interesuje, skoro tracę swoją moc magiczną?!
- Sophie!
- Co? – warknęłam i odwróciłam się. W moją stronę biegł Draco.
- Gdzie ty byłaś, martwiłem się o ciebie – wydyszał, kiedy do mnie dobiegł. – Powiedz mi, co cię tam stało w tym…
- A dajcie mi wszyscy święty spokój! – przerwałam mu, zmieniłam się w małą chimerkę i wybiegłam przez otwarte na oścież drzwi. Uczniowie, spędzający błogo czas na błoniach, śmiali się serdecznie, widząc przemykającą przez trawnik dziwną kotkę. Mi nie było do śmiechu. Dobiegłam do jeziora i z powrotem zmieniłam się w człowieka. Moja twarz lśniła w słońcu od łez. Już niedługo wcale nie będę mogła oglądać ani jego zachodów, ani jego wschodów. Zaklęcie chroniące mnie przestanie działać.
Nagle rozległ się chlupot wody. Taflę jeziora przebiła głowa trytonki. Podpłynęła prawie do brzegu i zapytała:
- Coś się stało?
Westchnęłam. Nie mogłam już znieść tego pytania. Coś się stało? Coś się stało? Ciele oknem wyleciało!
- Widzisz… - mruknęłam. – Tam, w ministerstwie, stało się coś dziwnego…
- Och, wiem – przerwała mi Trytonka. – Tak mi przykro. Musisz bardzo cierpieć.
- Cierpienie – powtórzyłam. – Czy ja wiem, co to znaczy? Moje życie to jedno pasmo cierpień i bólu. Teraz już nie odróżniam dobra od zła. Przeze mnie Syriusz zginął, dlatego, że nie zorientowałam się, że to co robię jest złe. Chciałam go wskrzesić, ale nie mogłam!
- Nie można wskrzesić żyjącego – powiedziała Trytonka i zniknęła w wodzie. Długo zastanawiałam się nad jej słowami. To jest oczywiste, że nie mogę przywrócić życia żyjącemu człowiekowi. Ale Syriusz był martwy i nic na to nie mogłam poradzić.
~*~
Dziś są urodziny Buddy^^ Nic, tylko świętować. Teraz, jak się tak zastanowić, ten rozdział jest taki sobie. Cóż, jak już wiecie, nie będzie rozdziału we wtorek. Chciałam tylko powiedzieć jeszcze, że ten odcinek coś symbolizuje. Dokładnie, to uczucia Sophie po rozmowie z Sapphire są podobne do moich. Nie ważne, z jakiego powodu czuję się jak oszukana. Ważne, że bardzo się zawiodłam.
~Lilly
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 15:20
Jestem 1!!!! jupi
3 maja 2009 o 17:16
UsuńGratuluję xD
~Lilly
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 15:28
Jaka extra notka…. A co do Barty’ego to coś sioe ja na nim zawiodłam … obgadyją Sophi… osz to mendy jedne! WIęc pan Syriusz zyje? Fajnie!
3 maja 2009 o 17:17
UsuńMówiłam, że zmienicie zdanie o Bartym? No i kto powiedział, że Syriusz żyje? Trytonka tylko tak powiedziała xD To nie musiała być prawda, tylko chęć podniesienia Sophie na duchu xD
~Makotof
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 15:46
rozdział był świetny i nie chce slyszeć sprzeciwów,Budda ma urodziny? o jak fajnie :D moze jakąś impreze zorganizuje xD Buddyzm jest Git i Spoko ogółem.Łapa żyje?mam nadzieje że nie,znaczy sie nie to ze go nie lubie ale lepiej niech zmarły pozostanie zmarłym.Belle niech Sophi sama zabije po co ma Voldzia prosić.A co do twojego oszukania to wiem co czujesz mam to samo.nie przejmuj sie bedzie dobrze:) miłego wyjazdu jeszcze raz zycze :)
3 maja 2009 o 17:21
UsuńJa się nie przejmuję, ale na serio się zawiodłam. Niestety, ludzie już tacy są, bez przyczyny nazwą Cię histerykiem… Nie chcesz, żeby Syriusz żył? Oszty, zrobię Ci na złość i go przywrócę do opowiadania xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 15:47
Fajnie, że Syriusz żyje, a przynajmniej tak mi się zdaje. To, że Barty napisał do Sapphire i nie powiedział o tym Sophie może miało jakiś sens. Może wiedział, jak ona zareaguje chociaż tak naprawdę nic nie robił złego. Martwił się o nią i tyle. A Sapphire ma za długi język, powinna to zachować dla siebie. Zna trochę Sophie i powinna wiedzieć, że nie będzie chciała jej do końca wysluchać i wyciągnie z tego pochopnbe wnioski. Interpretuj to sobie jak chcesz. Ale sądzę, że będziesz wiedziała o co mi chodziło.
3 maja 2009 o 17:27
UsuńSapphire nie powiedziała, że Barty do niej napisał. Ona mogła się z nim widzieć, wiesz, face to face xD Może Sophie myśli, że ma w przyjaciółce konkurencje? Nie wiem, nie jestem Sophie xD
~gorgie
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 16:20
To Syriusz w Twojej wersji żyje, czy nie żyje???A ta notka była fajna bo było w niej duzo uczuć. Tylko szkoda, że smutnych….
3 maja 2009 o 17:28
UsuńŻyje xD Nie żyje xD Żyje xD Nie żyje xD Nie powiem xD
~kicyslawa
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 16:40
hah, teraz to mam zagdadke-Suriusz martwy czy zyje? XD rozdzial naprawde niezly. nie dziwie sie Sophie jak sie czuje, ja bym na jej miejscu czula sie identycznie, i mam nadzieje ze ta Trytonka powie cos wiecej….;]mam nadzieje ze uda mi sie jakos dozyc do wtorku;D
3 maja 2009 o 17:30
UsuńDo wtorku? Chyba do czwartku, i to jeśli dobrze pójdzie xD Ja we wtorek będę po górach łazić xD A jeśli by Ci się nudziło, to zagraj w grę: Syriusz żyje, czy jest martwy? Polecam xDD
~Ciemna Pani
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 17:44
Hmm… Dałaś mi do myślenia. Mi się wydaje ze trytonka mówiła prawdę, ale niczego nie mogę być pewna :) A ja musze się uczyć tego cho******* angielskiego. Grr… Idę się uczyć… (przeklina)
7 maja 2009 o 21:07
UsuńTaak, raczej nie możesz być pewna xD Gdy Sophie się z nią ostatnio spotkała, jeszcze jak Draco ją zdradził z Pansy, też mówiła zagadkami xD
~kotka
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 18:32
To troszkę dziwne. Wydaje mi się, że ta trytonka miała rację, al z drugioej strony, to przecież on nie żyje. Ale to nie zmienia faktu, że są nieszczęśliwi! Chyba że Sophie przestanie być wampirem i skillmagiem. To by było coś! Ale mi się ten Draco już znudził. Niech ona zacznie chodzić z kimś ze szkoły, ale starszym.
7 maja 2009 o 21:08
UsuńCiekawe z kim xD No, ona teraz rzeczywiście bardzo się chce z kimś wiązać. A Barty Ci się znudził ? xD
~Olka
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 19:43
Fajny rozdział.Sophie się dowiedziała że Saphire i Barty ją obgadują……biedna……ale chociaż Syriusz żyje.Czekam na next.Pozdrawiam.
7 maja 2009 o 21:09
UsuńA kto tak powiedział? Kto powiedział, że Syriusz żyje, a Barty i Sapphire ją obgadywały? xD
~carmen37
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 20:17
Nareszcie koniec szlabanu… WOLNOŚĆ! A po takich dwóch ostatnich rozdaiałach chce mi się śpiewać (ale nie zrobię tego xD)
7 maja 2009 o 21:10
UsuńJa też wolna xD Po wycieczce wróciłam, nie było mnie… xD Znam tą ulgę xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 21:26
Jak będzie żył, to będę się cieszyć, bardzo :)) Ogólnie notka mi sie podobała, nie dziwię się, że Sophi tak reaguje na zaczepki innych, w jej sytaucji zrobiłabym podobnie :) Pozdrawiam ;** nadia-riddle-love ;**
7 maja 2009 o 21:12
UsuńJa bym w gębę dała xD Przesadzam xDD
~Kandahar
OdpowiedzUsuń3 maja 2009 o 22:19
Szkoda, ze nie będzie rozdziału we wtorek. No i zyczę ci udanej wycieczki. I mam nadzieję, że jednak Syriusz będzie żył. Po tej rozmowie tak wynika. :)
7 maja 2009 o 21:15
UsuńZobaczymy co czas pokaże xD
~Lottie
OdpowiedzUsuń4 maja 2009 o 00:04
Trochę dziwny rozdział, ale nie narzekam. A jeśli Syriusz żyje, to tylko w jej sercu ; ) . Ciekawe co ci ”dobrzy” powiedzą Sophie na jej temat… Czekam na next.
7 maja 2009 o 21:17
UsuńNie wiadomo, czy tylko w jej sercu. Powiedziałam, że może żyć, ale nie musi xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń4 maja 2009 o 10:50
ZApraszam na nową notkę na nadia-riddle-love * Pozdrawiam
amethista@op.pl
OdpowiedzUsuń4 maja 2009 o 13:32
weług mnie trochę dziwny ten roździał.Daje wiele do myślenia.No nic czekam na następną notke.PS.Zajrzyj na mojego nowgo bloga:http://arystokratka-panna-riddle.blog.onet.pl/
7 maja 2009 o 21:19
UsuńOwszem, daje. Mówi na przykład, jak ważne jest życie i zaufanie. Cóż, jednak Sophie tego nie doceni, niestety… xD
~~M~~
OdpowiedzUsuń4 maja 2009 o 16:41
http://www.s-f.gtw.plGratuluję odcinkaŚwietny :D
7 maja 2009 o 21:20
UsuńCieszę się. Ale my się chyba nie znamy, nieprawdaż? xD
kasia_nastolatka@vp.pl
OdpowiedzUsuń4 maja 2009 o 18:42
Powstała nowa gazetka blogowa. Jeśli masz czas, to zapraszam. http://prasik.blog.onet.pl/
kasia_nastolatka@vp.pl
OdpowiedzUsuń4 maja 2009 o 18:42
Powstała nowa gazetka blogowa. Jeśli masz czas, to zapraszam. http://prasik.blog.onet.pl/
~Cam.
OdpowiedzUsuń4 maja 2009 o 20:44
Może Sophie zbyt gwałtownie napadła na Sapphire, zanim wysłuchała ją do końca? W tym przypadku mowa nie jest źródłem nieporozumień. Uciekła od problemów i tyle. Rozdział ogólnie był dobry, najbardziej zaciekawiły mnie słowa trytonki.
7 maja 2009 o 21:22
UsuńAch, czy ja wiem? Jak przeczytasz następny rozdział, to może zobaczysz, dlaczego tak ją Sophie potraktowała xD
~Róża
Usuń28 sierpnia 2009 o 22:07
Zajrzyj na http://www.tajemnica-rozy.blog.onet.pl
creatives_bloggers@vp.pl
OdpowiedzUsuń4 maja 2009 o 21:01
Uważasz, że twój blog jest warty uwagi i zasługuję na wyróżnienie spośród miliona innych stron? Chcesz być sławniejsza w świecie bloggerów, ale nie wiesz, jak to zrobić? Możesz zgłosić się do mojego konkursu na http://www.creaitves-bloggers.blog.onet.pl Są tam dokładniej przedstawione wszystkie szczegóły. Zabawa zacznie się mniej więcej pod koniec maja. Na razie trwają przygotowania nagród i strony. Szukam też sponsorów (więcej w dziale sponsorzy). Jeżeli cię to zainteresowało to wejdź: wwww.creatives-bloggers.blog.onet.plPrzepraszam za spam.
~Jansy
OdpowiedzUsuń5 maja 2009 o 09:17
Świetny rozdział. Nadrobiłam już zaległości i zapraszam na http://vivian-jak-to-bylo.blog.onet.pl/
7 maja 2009 o 21:25
UsuńCieszę się xD