Przeszłam przez płot i załomotałam w drzwi. Nikt nie odpowiedział, więc weszłam sama. To, co tam zobaczyłam, o mało nie przyprawiło mnie o zawał. Stanęłam jak wryta w progu, patrząc to na Narcyzę, to na Snape’a. Klęczeli naprzeciw siebie, trzymając się za ręce, dookoła których owijały się już dwa języczki ognia. Bella stała nad nimi, a z jej różdżki wypływał właśnie trzeci płomyk, który zmierzał do ich rąk. Cała trójka przez moment gapiła się na mnie, aż nie odezwała się Snape, kontynuując rytuał:
- Przysięgam.
Języczek ognia owinął się wokół ich dłoni. Pokój rozjarzył się blaskiem obu ognistych węży, po czym wszystko wróciło do normy. Otrząsnęłam się z szoku i zamknęłam drzwi, by nie wzbudzać podejrzeń potencjalnych przechodniów, których wcale się nie spodziewałam.
- Co to było?! – zawołałam, kiedy już Severus i Narcyza wstali z podłogi.
- Przysięga Wieczysta – odparł krótko Snape, siadając w fotelu. Narcyza zajęła miejsce na kanapie, natomiast Bella stanęła za siostrą, najwyraźniej bojąc się usiąść obok niej. Przyczyną tego był chyba mój wzrok, wyrażający chęć mordu.
- Aha – mruknęła. – Więc knujecie coś przeciwko mojemu wujowi, tak?!
- Co ci przyszło do głowy, oczywiście, że nie! – powiedziała natychmiast Narcyza. Nie chciałam wiedzieć, po co Snape złożył Przysięgę Wieczystą Narcyzie. Miałam to gdzieś. Jak wszystko z resztą. Przyszłam tu porozmawiać z Bellą.
- Świetnie – warknęłam. – Bellatrix. Masz natychmiast wrócić do mojego domu. Musimy pogadać.
Bella otworzyła usta, by coś powiedzieć w swojej obronie, ale zmroziłam ją spojrzeniem, więc tylko wzruszyła ramionami, narzuciła kaptur na głowę i opuściła bez słowa pokój. Narcyza wybiegła za siostrą. Kiedy już znalazłam się sam na sam ze Snape’em, oświadczyłam:
- Z tobą też chciałabym pomówić.
Usiadłam z ciężkim westchnieniem na kanapie, obserwowana bacznie przez jej właściciela.
- Wiem, że znasz się na magii jak mało kto – zaczęłam. – Coś się dzieje z moją mocą. Staję się coraz słabsza. Nawet nie mogę poruszać się tak szybko, jak dawniej. Są jednak okresy, kiedy wszystko powraca, by znów za kilka chwil mnie osłabić.
Snape patrzył przez minutę na mnie, nic nie mówiąc. Byłam pewna, że on nie zdradzi mnie Czarnemu Panu. Utkwiłam spojrzenie w jego pustych, czarnych oczach. Uświadomiłam sobie, że moje oczy wyglądają zupełnie jak jego. Severus też to musiał zauważyć.
- Słyszałem o takim przypadku – powiedział w końcu Snape, dokładnie ważąc słowa. Ty też o nim słyszałaś.
Wytężyłam pamięć. Nie, z pewnością nie słyszałam o takim przypadku. Przecież od razu bym sobie przypomniała… chociaż jednak… Otworzyłam szeroko oczy. Jedno nazwisko wibrowało mi w uszach. Tylko ta osoba mogła zapaść na ową chorobę, po której zmarła na smocze zapalenie oskrzeli… Czy mnie też czeka taki sam los?
- Anzelm Serpens – rzekł Snape. Tak, właśnie to nazwisko huczało mi w uszach. Nazwisko mego dziadka, matemorfomaga, ojca mojej biologicznej matki, męża matki Czarnego Pana. Dzięki jego pamięci, rodzice tak mnie znienawidzili. Byłam do niego aż nazbyt podobna…
- A więc… - zaczęłam. – On umarł na smocze zapalenie oskrzeli, bo osłabiła mu się moc?
Snape nadal milczał, patrząc mi uważnie w oczy.
- Bardzo jesteś do niego podobna – mruknął.
Teraz ja na to nic nie odpowiedziałam. Nie pamiętałam dziadka. Umarł dwa lata po poślubieniu Meropy, umarł. Wdowa poślubiła później Toma Riddle’a. Ale całą tą historie przecież znasz. Riddle senior zostawił matkę Voldemorta, zaraz potem, gdy ta zaprzestała podawania mu eliksiru miłosnego. Później, kiedy tylko urodziła synka, sama umarła, z wycieczenia i żalu. Jaki ten świat jest okrutny…
- Severusie – odezwałam się. – Czy ja też umrę na smocze zapalenie oskrzeli?
- Nie wiem.
Właśnie takiej odpowiedzi się bałam. Nie lękałam się śmierci, czekałam na nią, lecz nigdy nie zastanawiałam się, jak moje skonanie ma wyglądać. Najchętniej przyjęłabym avadę. Co by się jednak stało, gdyby moja śmierć miałaby być długa i męcząca?
- Twój dziadek nie umarł dlatego, że stracił moc – wyjaśnił Snape. Sam nie był do końca pewien, ale mówił to tylko dla tego, by podnieść mnie na duchu. To aż słychać było w jego głosie. – Zaraził się gdzieś tą chorobą, dlatego teraz nie żyje. Ty masz zbyt wielką chęć życia, silną wolę… możesz być wdzięczna Armandowi za to. Jesteś skillmagiem, nie ma czegoś takiego jak zanik mocy u takiego człowieka.
- Ale Arianie się nie cofnęło – zauważyłam. Jej magiczne zdolności co chwilę wybuchały w niej, nie umiała nad nimi zapanować. Ona była skillmagiem, prawda?
- Tego nie wiem – odparł Severus. – Ale ty jesteś wyjątkowa, masz tylko problem z emocjami. Twoja wrażliwa dusza nie może sobie z tym poradzić, ale może Black wróci… Czy ktoś wie o twoim problemie?
- Tylko Barty – odpowiedziałam. – Ale on obiecał mi, że Czarny Pan się nie dowie.
- Powinnaś sama mu o tym powiedzieć – stwierdził Snape. – Czarny Pan w końcu się dowie. Ufa ci i oczekuje od ciebie takiego samego uczucia.
Miał rację. Jeśli nie powiem Voldemortowi, sam się w końcu dowie, a wtedy jego zaufanie do mnie może już nigdy nie powrócić. Tak. Powiem mu, i to jeszcze tego wieczoru. Bellatrix może poczekać.
- Dziękuję, Severusie – rzuciłam na pożegnanie. – Jesteś wielkim psychologiem.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i teleportowałam się. To wspomnienie dziadka może i nie podniosło mnie na duchu, ale mimo to poczułam się lepiej. Nie jestem sama. No, nie byłam sama, bo Anzelm już nie żyje. Szkoda, że jego grób jest na cmentarzu we Francji. Bardzo chętnie bym tam pojechała, odwiedziłabym swoją babkę, może spotkałabym jakiegoś nieśmiertelnego… Nie liczyłam na przypadkowe zobaczenie się z Armandem. On nie chciał mnie widzieć, gdyby było inaczej, nie zostawiłby mnie. Czułam, że żyje, ale nie mogłam ustalić, gdzie się znajduje. Byłam jeszcze za słabym pisklęciem.
Moje kroki dudniły w pustym korytarzu. Wszyscy już chyba spali, choć nie interesował mnie ich los. Bella z pewnością czekała na mnie w naszym gabinecie. Ja szłam jednak do komnaty wuja. Zapukałam energicznie i weszłam do środka. Voldemort, mimo późnej pory, wyglądał na całkiem rozbudzonego. Wątpiłam, by tej nocy planował się położyć.
- Sophie, nie śpisz jeszcze? – zdziwił się. Najwidoczniej nie tylko Barty był zwolennikiem dokumentów. Na moim tronie leżała sterta papierów, które Voldemort właśnie przeglądał.
- Chciałabym ci o czymś powiedzieć – zaczęłam. – Ale skoro jesteś zajęty…
- Nie, chodź – przerwał mi, jednym machnięciem różdżki przenosząc dokumenty na podłogę. – Siadaj.
Usiadłam sztywno na swoim tronie. Przez chwilę myślałam usilnie ; w końcu się odezwałam:
- Miałam pewien…
Spojrzałam w jego bezlitosne oczy z wielkim żalem. Nie mogłam mu tego powiedzieć. Voldemort wiązał ze mną wielkie nadzieje. Chciał, bym pomogła mu przejąć kontrolę nad światem. Zgodziłam się, a teraz zawiodę jego i wszystkich Śmierciożerców. Ukryłam twarz w dłoniach i wybuchnęłam płaczem. Nie chciałam tym zmiękczyć jego serca. Nie mogłam po prostu zapanować nad łzami.
Voldemort wstał ze swojego tronu i uklęknął przy moim.
- Uspokój się i zacznij od nowa – rzekł spokojnie. Odjął ręce od mojej twarzy i uniósł mój podbródek.
- Właśnie wracam od Severusa – zaczęłam. – Rozmawiałam też z Bartym… Nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Bo widzisz, ja tracę moc, od chwili, kiedy Syriusz umarł… Ale Snape powiedział, że to się cofnie, naprawdę.
Voldemort wstał i odwrócił się do mnie plecami. Ramiona zaczęły mu lekko drżeć, jednak nie wydawał żadnego odgłosu, świadczącego o gniewie czy żalu.
- Panie…? – szepnęłam. Jego ciało coraz silniej zaczęło drżeć. Voldemort śmiał się. Jego lodowaty, przerażający chichot wypełnił całą komnatę. Wstałam i podeszłam do niego najciszej jak mogłam.
- Przepraszam – powiedziałam, dławiąc się łzami. – Wybacz mi, nie chciałam! Myślisz, że mi jest z tym dobrze?
Voldemort odwrócił się. Na jego twarzy nie widniał jednak szyderczy uśmiech. Chichot szaleńca też ustał. Podniósł powoli rękę w taki sposób, jakby chciał mnie uderzyć, ale po chwili się rozmyślił i opuścił ją. Pokręcił w milczeniu głową.
- Nie spodziewałem się po tobie tego, że uczucia wezmą górę nad magiczną mocą – wycedził. – Widzisz? W końcu wyszło na moje! A mówiłem ci. Powtarzałem. Nie przywiązuj się do żadnego z członków Zakonu. Przecież oni wszyscy zginą. Oni umrą, a ty zostaniesz i będziesz wiecznie wypłakiwać sobie po nich oczy!
Uniósł rękę, jednak już jej nie opuścił. Wymierzył mi jeden policzek wierzchem dłoni.
- Głupi jesteś, myśląc, że to wszystko zmieni! – krzyknęłam. Za tą odzywkę otrzymałam kolejny ślad po jego dłoni na drugim policzku.
- Owszem, nie zmienię tego, że jesteś moją siostrzenicą – odrzekł chłodno. – Zmienimy coś w twoim trybie dnia. Armand był głupi, wychowując cię na rozpieszczoną, kapryśną panią.
- A więc kłamałeś – wysyczałam. – Znałeś Armanda osobiście.
Czary Pan zawahał się.
- Nie twoja sprawa, czy go znałem – odparł. – Ważne, że popełnił wielki błąd wychowawczy. Na szczęście już nigdy się nie zobaczycie, już ja o to zadbam. Wątpię jednak, by kiedykolwiek chciał cię widzieć.
- Podły jesteś – warknęłam.
- Tylko innym tonem, dobrze? – Voldemort znów podniósł rękę, jednak nie uderzył mnie. Jak mogła go zmienić ta drobna informacja? Nie pojmowałam tego. Teraz już utraciłam wszystko. Najbardziej bolało mnie jednak to, że utraciłam Voldemorta. Nie tylko jego zaufanie, ale i uczucie.
~*~
Może i krótko wyszło, ale nie było najgorzej. Najlepiej mi się końcówkę pisało. Nie psuję więc klimatu, dedykacja dla Claudii :* Sparodiowanie Voldka było genialne, ta szarlotka wymiata… xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 14:37
Pierwsza (chyba) i z dedykiem xD
30 maja 2009 o 14:52
UsuńI pierwsza, i z dedykiem xD
~Lady Morte
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 14:44
No całkiem, całkiem. Ale czegoś mi zabrakło, tylko nie wiem czego…
30 maja 2009 o 14:53
UsuńMoże Barty’ego? xD
~Lady Morte
Usuń30 maja 2009 o 15:09
Raczej nie. Chyba zabrakło mi napięcia. Wiadomo było co się stanie, gdy powie Voldkowi ci się dzieje, no i jakos wcale się nie przejęła tym że pewnie umrze na smoczą ospę.
30 maja 2009 o 15:15
UsuńWeź, sraciła chęć życia, to chyba wiadomo xD
~Lady Morte
Usuń30 maja 2009 o 16:05
Ale nie było napięcia!!! xD
30 maja 2009 o 19:48
UsuńNo bez przesady, napięcie typu „dostaniesz w mordę z paska od spodni” albo „a chcesz w ryj?” lub też „jeśli się nie zamkniesz, dostaniesz W MORDĘ ze szklanek” jest już chyba przedawnione. sophie nie jest głupia, wie, że nie da Voldemortowi rady. Z resztą… będzie więcej rozdziałów, na przykład następny, 143. Tam będzie napięcie, bicie się po mordach, jak to poetycko nazywam… xD
~Lady Morte
Usuń30 maja 2009 o 21:01
I dobrze, juz dawno takich wyskoków nie było xD
31 maja 2009 o 14:35
UsuńTęsknicie za tym, co? Ale niestety, muszę was zawieść, bo długo jeszcze Sophie nikomu nie da w mordę z liścia xD
~Lady Morte
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 14:44
No całkiem, całkiem. Ale czegoś mi zabrakło, tylko nie wiem czego…
~Claudia
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 14:48
Czyli Voldzio znał Armanda, ale ja ja go jeszcze nie znam. Normalnie foch. No i czemu nie torturowałaś Belli? Tak bardzo tego pragnęłam. Może o tym wiesz, ale taki LV jest fajniejszy. W końcu to powinien być tyran x) Aha bym zapomniała xD Daj Claudię, tęsknię za nią xDD
30 maja 2009 o 14:54
UsuńDam Claudię, spoko xD I tam miałam już takie plany xD Cóż, kto powiedział, że Voldemort znał Armanda? Ja nie. Ani Voldek. A Sophie tylko tak mniema xD
Unknown_Artist
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 15:03
Świetny rozdział. Najbardziej podobała mi się końcówka, bo nie przepadam za Snape’em. xd Ej, a miała dobić Bellatrix. Tylko chyba LV się na nią teraz fochnął i zgon. xd Pozdrawiam, cameron-riddle.
30 maja 2009 o 15:16
UsuńNie można mieć wszystkiego, no nie? xD
~gorgie
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 15:21
A gdzie są tortury i wyżywanie się na Belli???Tego brakowało. Ale nadal było świetne. a zwłaszcza końcówka. Czekam na tortury Belli i spełnienie sondy(oczywiście wg Claudii)..:)
~Claudia
Usuń30 maja 2009 o 19:21
Wow xD normalnie staję się sławna dzięki Frozen. Najpierw dedyk, gde mnie chwali, teraz dzięki jej sondzie xD Popieram odnośnie Belli x)
30 maja 2009 o 19:39
UsuńTortury będą w następnym odcinku xD No… co do spełnienia sondy, tej drugiej oczywiście, to mam wątpliwości, ale chyba się przekonałam. Gdyby Sophie tego nie uczyniła, nie byłaby sobą, bo któż by inny nie złamał tylu punktów regulaminu, jak nie ona? xD
~Lilly
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 15:42
notka extra, a codo sondy to NIEEEE! nigdy w zyciu… i jescze po tym że on jej nie rozumie, widać że ci co głosują na tak : to tylko jedno im w głowie. a charkter się nie liczy? Vłodek jest zły! feee!
30 maja 2009 o 19:43
UsuńWłaśnie, liczy się charakter, a Sophie i Voldemort dotykają się wszystkiego, co zakazane i co łamie regulamin. Kto uwolnił Bazyliszka, łamiąc punkty regulaminu w Hogwarcie? Voldemort. A kto przez cały rok, mając niecałe 14 lat kręcił, by pomóc Czarnemu Panu się odrodzić? Mało tego, kto zdradza to Zakon to Voldemorta? Sophie. Widzisz, oni są dla siebie stworzeni… tak na jedną noc xD Dżyzys, co się ze mną dzieje, przekonuję ludzi do „związku kazirodczego”, mimo że sama jestem temu przeciwna… „Kroniki wampirów” mnie zgarszają… xD
ewcia127@onet.eu
Usuń31 maja 2009 o 17:54
Ojojoj piszę z firmowego Nicku:) więc tak kazirodcze związki są extra, wiem coś o tym:) ale Vłodek nie jest za stary dla Sophie?????
1 czerwca 2009 o 15:32
UsuńNieee, przecież nie ma zmarszczek… Z resztą, co to dla niej, Barty też nie jest dzieckiem xD No, z resztą zobaczymy, co powiesz, jak wróci Armand xD Voldemort przy nim to gówniaż xD
~carmen37
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 16:15
Ty cały czas próbujesz zniechęcić mnie do Voldemorta. Niestety, robisz błąd. Ja właśnie takiego go kocham :)
30 maja 2009 o 19:45
UsuńJa niekogo nie próbuje do niego zniechęcać, właśnie o to mi chodzi, żeby nie był już takimi ciepłymi kluchami, tylko bardziej mężczyzną. Bo w końcu nim jest, prawda? xD Chyba że ta przemiana po odrodzeniu jakoś go odmieniła…
~Olka
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 20:24
Fajny rozdział.Sophie dowiedziała się dlaczego traci moc…ale straciła zaufanie Voldemorta…..(chyba).Czekam na next.Pozdrawiam.
31 maja 2009 o 14:26
UsuńNo nie chyba, tylko na pewno xD
Cam_
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 22:40
Nowy rozdział na http://www.cameron-riddle.blog.onet.pl . Zachęcam do zapoznania się z jego treścią, czyli przeczytania, oraz wyrażenia swojej opinii w postaci komentarza. Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
~Mechaszefa
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 23:01
Hmm.. I co ja mam tutaj powiedzieć.. Fajnie, fajnie.. No mi tak niczego nie brakowało.. A wręcz przeciwnie.. Trochę mnie zdziwiło, że ona zaczęła płakać przy Voldziu jak chciała mu wszystko powiedzieć. Ja bym nie płakała. Ja bym się okropnie bała.. Dygotałabym ze strachu właśnie przed tym co zrobi.. No bo chyba było wiadome jak zareaguje Voldzio.Z Bellą nie gadała.. A szkoda.. Hehe.. Ale pewnie w nastepnym rozdziale będzie gadać.. Hmm.. No fajnie, fajnie..Jeszcze jedno co mnie zszokowało to fakt, że Vol może być taki opiekuńczy. Nie spodziewałabym się..Super. Czekam na następny rozdział..Powodzenia.. ;*
31 maja 2009 o 14:29
UsuńNo wiesz, Voldemort jest jak baba w ciąży. Zmienny xD Moje osobiste porównanie xD Hmmm… ja bym się też nie bała Voldzia. W końcu lepiej byłoby mu powiedzieć samemu, niż żeby sam się domyślił i później byłoby jeszcze gorzej xD Wtedy możnaby się bać xD
~Mechaszefa
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 23:08
Aaaa… Co do tych linków.. Hmm.. Wpisz mnie do fantastyki.. Bo to raczej nic z Pottera nie ma. Nie licząc faktu, że tu też o magię biega..
31 maja 2009 o 14:30
UsuńTak, też się nad fantastyką azstanawiałam, choć mogłabym też dać do Pottera, jakoże jest magia. Ale dam do fantastyki xD
~Lottie
OdpowiedzUsuń30 maja 2009 o 23:23
Ojć. Ostatnia scena mi się podobała. Sophie płacząca i tłumacząca się wujowi z tego, że utraciła moc. Jeszcze lepiej, jeśli za chwilę opuści ten lokal, wróci do Ghostów i stanie się inna (inna w obojętnie jakim sensie tego słowa. Wykluczam jednak homoseksualizm czy jak mu tam). Najlepiej jak jej ten brak mocy zostanie do września, a potem na skutek traumatycznego wydarzenia się jej pozmienia. Głupi Voldzio.
31 maja 2009 o 14:32
UsuńTak, akurat jakbyś zgadła moje intencje. Właśnie planuję powrót Sophie do Ghostów, ale za zgodą Voldzia. I potem będzie coś jeszcze, ale już nie zdradzę. Voldzio się bardzo wścieknie, to jeszcze powiem, a Sophie nigdy nie stanie po stronie Pottera, przecież mimo wszystko i tak kocha Voldemorta, bez względu na to, czy jest na nią wściekły, czy nie xD
~kicyslawa
OdpowiedzUsuń31 maja 2009 o 13:13
Nareszcie Voldzio byl bezwzgledny,chociaz mimo tego ze zachowywal sie tak jak na niego przystalo, to troche zal mi Soph, powinna mu nagadac, ze mogla mu niczego nie mowic i zagrozic mu, ze trzepnie w niego jakims fajnym zakleciem ;] (tylko zeby wtedy miala znowu, chociaz na cwile ta wielka moc XD) za Sneap’em nie przepadam, ale nie narzekam ze byl na poczatku; jestem ciekawa jaka co obiecal Narcyzie. (mam nadzieje, ze byla w tym jakas mowa o prztrzepaniu Drac’owego tylka ^^) i nie moge diczekac sie tortur Belli
31 maja 2009 o 14:34
UsuńHehe, jak każdy. Ale kto powiedział, że Sophie zleje Bellę? Napisałąm tylko, że Sophie sobie z nią „porozmawia” xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń31 maja 2009 o 14:43
Ja tu czekam na akcję z Bellą, a tu nic, nie ładnie tak ;d;p mam nadzieję, że jeszcze sie doczekam ;d;p No Voldek, jak to Voldek ;d;p żal mi Sophi, kurde ja chcę Bellę! :D:P nadia-riddle-love :)
1 czerwca 2009 o 15:24
UsuńBędzie Bella, ale raczej się nie pobiją, bo co by Voldek powiedział xD
~-|- krytyk -|-
OdpowiedzUsuń31 maja 2009 o 15:25
Żal.. Zacząłem czytać tego bloga i z początku wydawał się nawet niezły. (Nie zwracałem uwagi na twoją próbę podboju statystyki odpisywaniem nawet na spam!). Opowiadanie wypaliło się już na 50-60 rozdziałach, bo teraz wszystko to jest to samo, a główna bohaterka jest pięcioma charakterami naraz. Nawet w świecie czarodziejów nie spotkałem się z takim wymieszaniem jednej osobowości z kilkoma. Człowiek, wampir, niedługo okaże się, że to ona jest tak naprawdę Voldemortem albo jego horkruksem, czy co tam jeszcze można wymyślić. A można.Możesz usunąć ten komentarz (choć szczerze wątpię, że to zrobisz, przecież jest to kolejna cyfra w statystyce), ale nie mogłem się powstrzymać, aby wyrazić zdanie o tym blogu. Masz niestety zbyt wysoką samoocenę, a dedykacja nie jest tu dla nikogo żadnym zaszczytem. Wręcz przeciwnie, chyba bym się rozpłakał, gdybym taką niechcący dostał.I nie byłaś pierwszą, którą tak skrytykowałem, jestem po prostu szczery.
1 czerwca 2009 o 15:28
UsuńTak, zastanawiałam się, czy usunąć ten komentarz, ale nie zrobię tego, nie mogę się powstrzymać, by nie odpowiedzieć na „to”. Cóż, owszem, na pcozątku odpowiadałam na spam, lecz teraz już tego nie robię. I przecież o to chodzi, by pisać i uczyć się coraz to więcej, czyż nie? Skoro Ci się nie podoba moje opowiadanie, to dla czego komentujesz? Ba, dlaczego czytasz, nawet nie weszłam na Twojego bloga, jestem prawie pewna, że wszedłeś tu przez przypadek. I uwierz mi, jestem zaszczycona, iż nie jestem jedyną osobą, którą skrytykowałeś. Jeśli wiesz, co to sarkazm, to właśnie był on. I czy ja prosiłam Cię, byś oceniał mój blog? Masz jakąś ocenialnię? Jeśli tak, to nie zgłaszałam się do niej.
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń31 maja 2009 o 16:41
Nowa notka na nadia-riddle-love ;)) Serdecznie zapraszam i zachęcam do wyrażenia swojej opinii :**
~destruo.mylog.pl
OdpowiedzUsuń31 maja 2009 o 17:40
rozdział był świetny, ale twoja sonda rozłożyła mnie na łopatki. xDoczywiście, zagłosowałam za kazirodztwem.
1 czerwca 2009 o 15:30
UsuńTo nie kazirodztwo, no, może nie takie całkiem, bo matka Sophie nie ma tego samego ojca, co Riddle, bo Sophie nie nazywałaby się Serpens, a nawet jeśli, to nie byłaby czystej krwi xD
ewcia127@onet.eu
OdpowiedzUsuń31 maja 2009 o 17:57
znów z firmówki:P Zapraszam Cię na magic-and-charm.blog.onet.pl pojawiła się tam nowa notka number 3 pt.: „Teraz tylko jednego pragnę.” przeczytaj i wyraź swoją opinie w postaci Komantarza:):)
izuniaa22@op.pl
OdpowiedzUsuń31 maja 2009 o 22:09
No nie, nie dość że straciła Syriusza, to jeszcze Voldemorta?!Aaa!Czekam na newsa :DPozdrawiam :*Lady Sensitive
1 czerwca 2009 o 15:31
UsuńI straci Barty’ego… i Dracona… xD
nothing_impossible@onet.eu
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2009 o 14:55
Zapraszam na nowy odcinek na http://www.nothing-impossible.blog.onet.pl :))
~Mika
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2009 o 18:14
Ojojoj, to się porobiło… A to gnida! Jak mógł ją uderzyć? I czemu mu nie oddała?! Kurcze, czy z mocą odchodzi z nią inne cechy, chociażby wybuchowy charakterek(uwielbiam go!)? No, nie! Trzeba z nią coś zrobić, nim będzie za późno.A tak wogóle, to całkiem fajny rozdział.Kiedy ona wreszcie pogada z Bellą?
1 czerwca 2009 o 18:25
UsuńNie, odchodzi tylko moc, no i z tym siły fizyczne, bo dzięki magii Sophie była tak optymistycznie nastawiona, a bez niej… cóż, marny kwiatek… xD