W piętek wieczorem, kiedy wracałam z biblioteki, wpadłam na Hermionę.
-Cześć – powiedziałam z uśmiechem i chciałam już odejść, ale Miona zawołała za mną:
-Słuchaj, jutro jest wypad do Hogsmeade… Może wybrałabyś się tam ze mną, Ronem i Harrym?
Zatrzymałam się. Nasze relacje bardzo się pogorszyły. Oczywiście nie prześladowałam Hermiony za jej mugolskie pochodzenie, Rona za to, że jest zdrajcą krwi i Harry’ego za rzekome plecenie głupot, ale nie spędzałam z nimi już tak wiele czasu, jak dawniej. Teraz z czwórki zostało troje przyjaciół. Ja większość czasu spędzałam teraz z Sapphire, a na korytarzu zwykle mówiłam tylko ‘cześć’ trójcy Hogwartu i na tym kończyła się nasza rozmowa. Czasem zapytałam o Zakon, Syriusza i tego rodzaju głupoty, ale należało to do rzadkości.
-Eee… dobra, wezmę też Sapphire, co? – zgodziłam się.
-Świetnie, im więcej osób, tym lepiej – ucieszyła się Hermiona.
Drgnęłam.
-Co wy znowu kombinujecie? – zapytałam niepewnie.
-Oh, no tak, nie powiedziałam ci – zaczęła Hermiona. – Planujemy stworzyć tajną organizację obrony przed czarną magią. Musimy przecież uczyć się do SUMÓW, a bez podstawowych zaklęć ich nie zdamy…
-Zaraz, zaraz – przerwałam jej. – Zamierzacie w tajemnicy przed Umbridge uczyć niektórych uczniów zaklęć obronnych, dobrze czuję?
Hermiona trochę się zmieszała, ale pokiwała głową. Bardzo mnie to ucieszyło.
-Hermiono, ty to masz pomysły… oczywiście, że przyjdę Powiedz mi tylko, gdzie mamy się stawić – powiedziałam.
-W gospodzie Pod Świńskim Łbem około 14:00 – odparła Miona.
-Dzięki, nara – pożegnałam się i pobiegłam schodami do lochów. Okazało się, że może być jeszcze lepiej, niż mogło być.
-Co cię tak cieszy? – zapytała Sapphire, kiedy przebierałam się w piżamę.
-Jutro idziemy na małe spotkanie w gospodzie Pod Świńskim Łbem – odpowiedziałam, rozglądając się dookoła, czy w sypialni nie ma czasem Pansy.
-Po co? To tak obskurne miejsce, że… - zaczęła Sapphire.
-Jutro ci wszystko wyjaśnię – przerwałam jej i weszłam do swojego łóżka. Gloria natychmiast wskoczyła mi na kolana.
-Wybacz, ale tak spać nie zamierzam – dodałam i zepchnęłam ją w róg łóżka.
*
Na drugi dzień o dziwo nie spóźniłam się na śniadanie. Gdzieś o 11:30 Filch wypuścił nas do Hogsmeade. Pogoda była nawet ładna, ale bardzo wietrzna. Musiałam wszystko bardzo dokładnie wytłumaczyć Sapphire, gdzie, kiedy i po co Hermiona zakłada tą grupę obrony przed czarną magią. Czasem Sapphire ma jakiś zanik mózgu, czy coś, bo niekiedy się zacina w myśleniu. Wtedy jest jeszcze bardziej denerwująca, niż jest zazwyczaj.
-Nigdy nie byłam w gospodzie Pod Świńskim Łbem – powiedziała, kiedy skręciłyśmy w jedną z bocznych uliczek, nieco bardziej zapuszczonych.
-Ja też nie, ale lepsze to, niż żeby Umbridge kogoś posłała, by nas śledził – mruknęłam.
Gospoda Pod Świńskim Łbem pojawiła się na horyzoncie. Był to niewielki, dwupiętrowy budynek, bardzo zaniedbany i ponury. Ściany miał odrapane, a ‘uroku’ dodawała mu jeszcze ta zachęcająca nazwa.
Pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Sapphire wydała zduszony okrzyk przerażenia.
-Co za chlew… przypomina mogolskie paskudztwo… - mamrotała.
Rozejrzałam się po gospodzie i stwierdziłam, że o bardziej podejrzane miejsce raczej trudno. Wszędzie było pusto, w kącie tylko siedziała niska, dość gruba czarownica z głową owiniętą czarną chustą i jakiś człowiek z głową owiniętą dla odmiany bandażem. Do dziury, gdzie chyba miał usta, wlewał sobie jakiś dymiący eliksir.
Wypatrzyłam szybko Harry’ego, Rona i Hermionę i żwawym krokiem ruszyłam ku nim. Sapphire jak cień, podążyła za mną.
-Okropne miejsce – odezwałam się, przysuwając sobie krzesło.
-Nie mogłam wpaść na coś innego – wyznała Hermiona.
-Ile osób ma przyjść? – zapytał obojętnie Harry.
-Aaa, tylko parę osób – odpowiedziała Hermiona.
Po chwili drzwi się otworzyły i weszła gromada uczniów, między innymi Neville, Dean, Lavender Brown, bliźniaczki Patil, Cho Chang, Luna, Katie Bell, Fred i George Weasleyowie, Ginny, Lee Jordan i Victor. Najwidoczniej, ja i Sapphire byłyśmy jedynymi Ślizgonkami w tym całym zgromadzeniu. Szafir chyba to zrozumiała, bo spuściła nieco głowę, jakby chciała wsiąknąć w swoje krzesło. Wszyscy zamówiliśmy piwo kremowe, a nowoprzybyli przyciągnęli sobie krzesła i usiedli. Każdy wpatrywał się w Hermionę, która powstała, ściskając nerwowo w rękach butelkę.
-Eee… cześć – zaczęła trochę wyższym i bardziej piskliwym głosem.
-Ja to załatwię, co? – zapytałam cicho. Hermiona pokiwała głową i usiadła ze śladem ulgi na twarzy. Powstałam i odstawiłam swoją butelkę z hukiem na stół.
-A więc, od razu przejdę do rzeczy – powiedziałam śmiało. – Zebraliśmy się tu, aby zacząć nauczać się prawdziwej obrony przed czarną magią – przez moją twarz przebiegł ledwo dostrzegalny skurcz obrzydzenia – Zapewne chcecie wiedzieć coś więcej o naszej szanowanej pani profesor. Otusz, została przysłana tu przez Knota, który ubzdurał sobie, że Dumbledore robi w Hogwarcie swoją armię… takie tam głupoty. Ministerstwu nie zależy na naszej edukacji. Oni chcą być spokojni, że nie wybuchnie w państwie jakieś powstanie.
Zamilkłam na chwilę i popatrzyłam po wszystkich twarzach po kolei. Z satysfakcją zauważyłam, że na każdej maluje się lekki niepokój i napięcie.
-Umbridge myśli, że tymi swoimi zakazami zamaskuje pewien fakt, który jest źródłem powszechnego zainteresowania i drwin. Fakt o powrocie Czarnego Pana – ciągnęłam. Imię wuja wypowiedziałam z tak ‘oburzającym’ szacunkiem, że co poniektórzy prychnęli. –A kto niby tak twierdzi? – zapytał jakiś Puchon, siedzący z tyłu.
-Jak się nazywasz? – zapytałam.
-Zachariasz Smith – odparł. – Jaki jest dowód na to, że Sama-Wiesz-Kto powrócił? To, że Dumbledore i Potter w to wierzą…
-Chcesz dowodu, tak? – przerwałam mu. Smith umilkł natychmiast. W moim głosie zbyt wyraźnie zabrzmiał gniew. Moje oczy zmieniły się w czerwone gały Voldemorta z pionowymi szparkami zamiast źrenic i po sekundzie moje oczy znów stały się złote. – Co, już mi wierzysz? A więc, Czarny Pan to mistrz oklumencji i legilimencji, więc, aby przetrwać w tych dość ciężkich dla NIEKTÓRYCH czasach, musicie znać zaklęcia obronne na tyle, aby zmierzyć się z SUMAMI i zdać je przynajmniej na Wybitny.
-Tak – przerwał mi znów Zachariasz Smith. – Ale nie chodzi tylko o SUMY, prawda?
-Oczywiście – odpowiedziałam. – Ważniejsze jest chyba twoje życie, niż ilość punktów, jakie dostaniesz za SUMA z obrony przed czarną magią. I proszę, przestań przerywać moją wypowiedź bezsensownymi przemyśleniami. Pytania będą pod koniec, a jeśli ci coś nie pasuje, możesz wyjść i nie marnować tlenu.
Wskazałam ręką na drzwi, ale Smith oblał się gorącym rumieńcem i posłał mi nienawistne spojrzenie.
-Wracając do tematu – ciągnęłam. – Umbridge zdążyła już w umysłach ‘swoich dzieciaczków’ zaszczepić fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Pani profesor twierdzi, że poza Hogwartem nic wam nie grozi! To nie prawda. Czekają tam na was Śmierciożercy, władający czarną magią.
Uśmiechnęłam się słodko i pokiwałam głową.
-Czarna magia jest o wiele potężniejsza od tych waszych rodzajów magii. Jeśli sami nie poczujecie na własnej skórze jej skutków, nie będziecie mogli się jej przeciwstawić – dodałam. – Ale jest wśród nas osoba, która będą niemowlęciem, przeżyła Mordercze Zaklęcie. Mało tego. Harry przeżył i zmiótł z powierzchni ziemi Czarnego Pana. Ale on powrócił, a w jego sercu jeszcze bardziej wzrosło wściekłe pragnienie zemsty. Aby pozostać przy życiu…
Nagle rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, który zagłuszył moje dalsze słowa. Wszyscy zwrócili wzrok w stronę lady, za którą zniknął barman. Zaśmiałam się cicho.
-Nie wiedziałam, że moje kazania są aż tak powalające – powiedziałam z kpiącym uśmieszkiem. – Eee… Aby pozostać przy życiu, trzeba oprzeć się jego, przyznaję, ogromnej zdolności oczarowywania.
To mówiąc, zaczerwieniłam się lekko. Postanowiłam już nie zrzucać na siebie podejrzeń.. Bo skąd niby wiem to wszystko?
-Harry Potter ma całkiem spore doświadczenie i oparł się już trzykrotnie Czarnemu Panu. Dlatego z przekonaniem twierdzę, że to Harry będzie uczył nas, jak przeciwstawić się Voldemortowi – rzekłam na koniec. – I żadna różowa kocica nam w tym nie przeszkodzi.
Usiadłam. Moją mowę zakończyła burza oklasków.
-Więc zgadzacie się, by Harry nas uczył, tak? – zapytała Hermiona. Rozległy się pomruki na znak potwierdzenia.
-Więc ustalmy, gdzie będziemy się spotykać – dodałam. – Musi to być miejsce w miarę niewykrywalne. Nie musimy bać się Umbridge, ale nie byłoby rzeczą przyjemną, dyby nas nakryła. Miło by było, gdyby nie był to też stały termin spotkań. Trudniej byłoby nas wyśledzić. Co ty na to, Harry?
Harry drgnął.
-Co…? Oh, może być, ty tu rządzisz… - wybełkotał.
Klasnęłam w dłonie i powiedziałam, podnosząc się z miejsca:
-No, to jeszcze się zgadamy. A teraz proponuję się rozejść…
-Miały być pytanie – odezwał się Smith. Skrzyżowałam ręce na piersiach i przewróciłam oczami.
-A masz jakieś? – spytałam.
-Tak, i to dosyć istotne – odrzekł z godnością Zachariasz. – Niech Harry opowie nam o śmierci Cedrika i o Jego powrocie. Musimy wiedzieć, po czym chodzimy.
Usiadłam i odpowiedziałam ze słodkim uśmieszkiem:
-Niech Harry ci to wyjaśni.
-O śmierci Cedrika nic wam nie powiem – rzekł chłodno Potter. – Nie chcę o tym mówić. Cedrik zginął, gdy zwyciężył w Turnieju Trójmagicznym. Zabił go Voldemort.
Nikt nie ważył się nawet drgnąć. Wszystkie oczy wpatrywały się w Harry’ego z nieukrywaną ciekawością.
-Ja przeżyłem, bo miałem po prostu szczęście. Byłem pewny, że umrę. Liczył się tylko mój umysł, tylko moja różdżka i świadomość, że za kilka sekund będę już martwy. Gdyby Cedrik nie umarł, gdyby chwycił ten puchar, nie żyłbym już – ciągnął Harry, nie patrząc na nikogo. Poruszyłam się niepewnie. Zaraz może wyjść na jaw, że nie paliło mi się, by pomóc Harry’emu, kiedy Glizdogon przywiązał go do grobu Toma Riddle’a. Hermiona zaczęła grzebać w torbie i po chwili wyciągnęła zwykły kawałek pergaminu.
-Uważam, że każdy powinien się podpisać, żebyśmy wiedzieli, kto był – odezwała się weselszym tonem. – Uważam też, że powinniśmy przyrzec, że nie będziemy rozgłaszać, co tu robimy.
Wszyscy ustawili się w kolejce, by złożyć swój podpis na pergaminie Hermiony. Niestety, nie wszyscy mieli uradowane miny.
-Eee… - zaczął powoli Zachariasz Smith. – Bo my jesteśmy prefektami i…
-Jeśli się boisz, powiedziałam ci już – przerwałam mu i podpisałam się na pergaminie zaraz pod Victorem. – Nie musisz tutaj być.
Zachariasz z bardzo obrażoną miną złożył swój podpis pod Ginny.
-No to, do następnego spotkania – pożegnałam wszystkich i razem z Sapphire opuściłyśmy gospodę Pod Świńskim Łbem.
-Powalające kazanie – odezwała się, kiedy wracałyśmy przez błonia do zamku.
-Dziękuję, też jestem z niego dumna – przyznałam.
Wróciłyśmy do szkoły, a ja czułam się bardzo szczęśliwa. Było nawet dość miło. Jedynym wyjątkiem był Zachariasz Smith, ale nic nie jest przecież idealne.
~*~
Najbardziej z tego rozdziału podobała mi się przemowa Sophie. Mam nadzieję, że nie zanudziłam. Przepraszam, że nie dałam tego rozdziału 18.11.08, tak jak powinnam, ale internet mi nie działał. Cóż, nic na to nie poradziłam, a notkę miałam napisaną na czas. Obiecuję, że jakoś to nadrobię. Napiszę na przykład coś jutro xD A dedykacja dla cierpliwych czytelników xD
~Cam.
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 18:20
Niezły rozdział. Hah, przemowa była świetna:) Pozdrawiam
21 listopada 2008 o 20:24
UsuńMuszę wprowadzić jakąś akcję, bo zaniedługo szlag mnie trafi xD
~AdriAnnkA
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 18:42
super notka! ;]ahh Gwardia Dumbledor’e ahh kocham to xd ;*pozdr;*
21 listopada 2008 o 20:25
UsuńOsobiście nie lubię Dumbledore’a, ale fakt, szlama i zdrajca krwi mieli dobry pomysł xD
~Natasza__
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 18:42
Ah ta przemowa była świetnaGłupi Smit musiał przerywać A mam pytanie bo w HP i Zakon Feniksa Draco był przeciw GD a jak będzie w twoim opowiadaniu ?Pozdrawiam
21 listopada 2008 o 20:26
UsuńOczywiście, jeśli Potter to zorganizował, to Draco zawsze będzie przeciwny xD
rinoa1@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 18:50
Fajna notka!
21 listopada 2008 o 20:26
UsuńThx xD
~dream - toxic
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 19:03
fajnepzdr
21 listopada 2008 o 20:27
UsuńDzięki xD
~Łapa
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 19:12
A ja jestem cierpliwa, chyba xD. Hmm, przemowa piękna.
21 listopada 2008 o 20:29
UsuńChyba xDDD Ja w ogóle nie jestem cierpliwa. Dziś byłam w galerii i cholera, musiałam czekać do przebieralni chyba z pół godziny xD Szlag mnie trafiał xD
margot14@onet.eu
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 19:33
No, Frozen, ładnie, ładnie xD wiem, zawsze to piszę, ale dobry rozdział ci wyszedł xD ;) Pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione – Gonia
21 listopada 2008 o 20:31
UsuńTak, zawsze to piszesz xDDD Ale to nic xD
~Olka
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 19:42
Fajny.Podobało mi się…….przemowa Sophie była piękna,ona to potrafi mówić przemowy.Czekam na następny.Pozdrawiam.
21 listopada 2008 o 20:31
UsuńMa do tego talent, podobnie jak Volduś xD
Brillen
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 19:44
Mowa była świetna:P I w całości ok :) <3
21 listopada 2008 o 20:32
UsuńMało akcji, ale czasem lepiej jak mało się dzieje xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 20:32
hahah ;d;p nowy rozdział i jaki fajny ;d przemowa godna prezydenta;d;p dobra by byla z niej wladczyni swiata;d;p no no ;d;p super, slicznie i w ogole tylko sie zakochac:) nadia-riddle-love ;))
21 listopada 2008 o 20:34
UsuńMała poprawka. Nasz premier mógłby u niej brać lekcje xD Bez obrazy szanownego pana Tuska xD
~maika
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 21:03
super notka;], -Co za chlew… przypomina mogolskie paskudztwo… – mamrotała. – hahaha, bardzo mnie to jakos rozbawilo, nie wiem czemu :))a Smitha nie bede komentowac…;|, a tak btw. to thx za dedyk xDD, pzdr
21 listopada 2008 o 20:35
UsuńHehe, ja mam chlew w pokoju. Już troszkę się poprawiło, ale nadal jest tragedia xDDD
~Story_Dream_Girl
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 21:25
Heej ;)No i kolejny fantastyczny rozdział ;DNoo ;> Mowa Sophie była w tym rozdziale najlepsza ! :)Jednak dziwnie mi tak sie czytało z tymi jej nastrojami że najpierw jest na Volda zła a potem tak nagle go znów kocha i wgl.. :DNo ale i tak jest suuper ;*;*Pozdrawiam .> Story-Dream
21 listopada 2008 o 20:36
UsuńOna tak ma, hehe xD Nie może się zdecydować, bo cholernie chce pomódz Syriuszowi, ale ten jest w Zakonie, chce walczyć z Czarnym Panem i Sophie ma problem… xD
~Story_Dream_Girl
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 21:25
Heej ;)No i kolejny fantastyczny rozdział ;DNoo ;> Mowa Sophie była w tym rozdziale najlepsza ! :)Jednak dziwnie mi tak sie czytało z tymi jej nastrojami że najpierw jest na Volda zła a potem tak nagle go znów kocha i wgl.. :DNo ale i tak jest suuper ;*;*Pozdrawiam .> Story-Dream
21 listopada 2008 o 20:37
UsuńOna ma do tego talent, jak wcześniej mówiłam xD
~K&M
OdpowiedzUsuń20 listopada 2008 o 22:15
Rzeczywiście najlepsza była przemowa. Dobrze, że będą sie już spotykać. Pozdrawiam
21 listopada 2008 o 20:38
UsuńWnerwiająca była ich kłótnia, prawda? Ja też już chciałam skończyć ten konflikt, ale musiałam trzymać się mojej fabuły xD
~Lord Voldemort
OdpowiedzUsuń21 listopada 2008 o 19:03
Bardzo mi przykro ale nie mogę ocenić twojego bloga. Niestety byłem na nim wcześniej wiele razy i nie potrafię ocenić Pirwszego Wrażenia. Na pewno oceni go ktoś inny. Jeśli chcesz wybrać kto ma to zrobić napisz w Księdze Zgłoszeń. http://www.czarny-pan-ocenia.blog.onet.pl
21 listopada 2008 o 20:41
UsuńNie ma sprawy, zgłosiłam się do Voldemorta, bo to mój ulubiony bohater z hp, ale mogę się zgłosić do kogoś innego xD
sabinatuznik@op.pl
OdpowiedzUsuń22 listopada 2008 o 15:25
ŚliczniexD Gwardia Dumbledore’a to najlepsze co było w 5 części:)
22 listopada 2008 o 15:31
UsuńHehe, może i tak. Dla mnie za to najlepsze [a za razem najgorsze] było Ministerstwo i śmierć Syriusza no i wlaka Dropsa z Voldziem xD