24 listopada 2008

Rozdział 66

Syriusz nie należał do tych, co Voldemort. Wolał dać mi spokojnie ochłonąć po kłótni, niż denerwować mnie niepotrzebnymi listami. Tak więc, kiedy podszedł do mnie Harry, by mi coś oznajmić i powiedział imię ‘Syriusz’, drgnęłam, a czyste złoto moich oczu zmieniło się w szkarłat, a źrenice stały się pionowe.
-Nie denerwuj mnie nawet – syknęłam.
-Ale to ważne, naprawdę – przekonywał mnie Potter. Skrzyżowałam ręce na piersiach, świdrując go wzrokiem.
-Co może być aż tak ważne, że może być godne mojej uwagi? – zapytałam z goryczą w głosie.
-Umbridge prawie złapała Wąchacza w kominku Gryfonów – odparł Harry. Strach obleciał mnie od czubka głowy aż po końce palców u nóg. Opanowałam się jednak szybko i na miejsce zdziwienia, wtargnął drwiący uśmiech.
-Też mi coś – prychnęłam. – Gdyby słuchał Dumbledore’a i nie ruszał się z domu, nie byłoby tego problemu.
Zaśmiałam się szyderczo i poszłam na lekcje zaklęć. To, co powiedziałam, wcale nie było prawdą. Przez całe zaklęcia tak bardzo mnie to martwiło, że nie mogłam się skupić na lekcji. Nie zauważyłam też, że mój związek z Draconem przechodzi kryzys, a ja mam to głęboko gdzieś. Właśnie na zaklęciach sobie to uświadomiłam i wpadłam w furię.
-No nie, zaraz mnie szlag trafi – wysyczałam, kiedy zauważyłam, że Parkinson w najlepsze flirtuje z Malfoyem. Machnęłam różdżką tak mocno, że sprzątnęłam swoją żabę ze stolika. Teraz skakała po podłodze, skrzecząc donośnie.
-Wcale mu się nie dziwię – powiedziała ostrożnie Sapphire, uciszając swoją żabę jednym machnięciem różdżki.
-Jesteś po JEGO stronie?! – moje zdumienie było wielkie. - Zdrada przyjaźni!
-Żadna zdrada przyjaźni – prychnęła Sapphire. – Ty jesteś jak pies ogrodnika… sam nie zje i drugiemu nie da.
Przez chwilę poruszałam bezgłośnie ustami, nie mogąc z siebie głosu wydobyć.
-Jak… nie widzisz, że poświęcam Draconowi każdą swoją wolną chwilę? – zapytałam szeptem, bo profesor Flitwick szedł w naszą stroną. Podniosłam żabę i uciszyłam ją.
Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim zachowaniem. Starałam się jakoś ratować ten związek [przynajmniej w moim mniemaniu], a ten podły zdrajca zdradza mnie z Parkinson?! Gdyby chociaż wybrał jakąś głupią blondynkę… Do blondynki pasuje głupota, ale do szatynki? Ah, coś z tym nowym gustem Dracona jest nie tak. Już ja się z nim rozliczę…
Kiedy skończyły się wszystkie lekcje, dotarła do mnie informacja, że Gryfoni uzyskali pozwolenie u Umbridge na dalsze treningi.
-Podobno McGonagall interweniowała u Dumbledore’a – powiedział mi Montague. – Miałem dziś robić trening, ale te gnidy już wypożyczyli boisko.
-Jeszcze tego mi brakowało, żeby taka kupa żałosnych kanibali nas pokonała w quidditcha – warknęłam i poszłam do biblioteki, żeby oddać książki. Tego dnia Flitwick zadał nam wyjątkowo długą pracę domową. Kiedy wróciłam, byłam w tak podłym humorze, że nikomu nie radziłabym się na mnie natknąć. Ale niestety, salon był już pusty i nie miałam na kim wyładować swojej złości. Było też prawie całkiem ciemno, dogasający ogień w kominku rzucał mdłe światło na ściany, tworząc na nich przerażające cienie. Gdybym była strachliwą szlamą, mogłabym się nawet ich przestraszyć…
Nagle dostrzegłam siedzące gdzieś w ciemnym kącie salonu, dwie postacie. Wspaniale. Oto moje dwie ofiary. Nie ważne, któż to mógł być. Oh, nie, nie zamierzałam ich się pozbyć, chciałam tylko się wydrzeć i dać im szlaban za zakłócanie spokoju prefekta. Podeszłam więc do nich cicho, już wzięłam głęboki wdech, aż usłyszałam znajome mi głosy:
-A co z tym, o czym rozmawialiśmy? – zapytał dziewczęcy głos.
-Pansy, nie mamy już o czym rozmawiać – przerwał jej Draco. – Stało się, nic na to nie poradzę. I nie chcę, żebyś sobie pomyślała, że to coś znaczy.
-Ale…
-Pansy! – zawołał Malfoy. – Gdyby Sophie się o tym dowiedziała, zabiłaby mnie i ciebie, cała moja rodzina byłaby zgubiona! Ona… Crouch powiedział mi, że pogodziła się z Czarnym Panem. A teraz, kiedy on by się o tym dowiedział, wpadłby w szał i…
-Draco! – wpadłam mu w słowo Parkinson. – Kochamy się, tak? Więc nic nam nie przeszkodzi!
Draco roześmiał się, ale nie było w nim ani krzty humoru. Malfoy najwyraźniej się bał.
-Nic do ciebie nie czuję – odpowiedział. – Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Sophie mnie olewała, ale ona ma na głowie dużo więcej, niż ja. Chcę to wszystko naprawić. Gdyby nie ty, na pewno miałbym odwagę do niej podejść i spytać, czy wybaczyłaby mi…
Urwał i ukrył twarz w dłoniach. Zaczynałam rozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Czyżby Malfoy był aż takim głupcem, by mnie zdradzić? Nie, przecież zadarł już raz z Czarnym Panem. Jest świadom, że za drugim razem może zginąć i moje błagania nic tu nie pomogą.
Złość zaczęła brać górę nad rozsądkiem. Gdybym myślała trzeźwo, z pewnością przerwałabym tą głupią rozmowę. Ale nie, machnęłam lekko ręką i stałam się niewidzialna.
-Widzisz? – zapytała z pretensją w głosie. – Gdybyś coś czuł do tej… do Sophie, to byś powiedział jej wszystko. Ale boisz się o MNIE, Draco.
Czy to na pewno była Parkinson? Nigdy do nikogo nie zwracała się w ten sposób. Zwykle tylko warczała, prychała, lub łasiła się do Dracona i robiła z siebie głupią idiotkę. Teraz mówiła, jak osoba rozumna… Sama myśl o tym, że Parkinson może mieć coś takiego, jak mózg, bardzo mnie zszokowała.
Draco znów nerwowo się roześmiał.
-Nie prawda – powiedział. – Owszem, nie zależy mi na twojej śmierci, ale nic nas nie łączy.
Uśmiechnęłam się drwiąco i pojawiłam się tam, gdzie stałam.
-Draco, dlaczego tak się upierasz! – wykrzyknęła Pansy. – Dobrze nam razem, nie pamiętasz, jak… 
-No, no, no – odezwałam się z szyderczym uśmiechem. Szmaragdowe światło padło na całą moją postać. Stałam oparta o jakiś fotel, ręce miałam skrzyżowane na piersiach, a moje oczy ciskały gromy w Parkinson i Malfoya. Wyszczerzyłam zęby w cynicznym uśmiechu i dodałam chłodnym, drwiącym głosem: - Czego my się tu dowiadujemy.
Malfoy wstał. Na jego przystojnej twarzy malowało się teraz najprawdziwsze przerażenie.
-To nie tak jak myślisz, kotku – zaczął.
-Nie? – zadrwiłam. – A jak? Ciekawych rzeczy się tu właśnie nasłuchałam. Dowiedziałam się już tyle, że nie potrzebuję znać szczegółów.
Uśmiechnęłam się groźnie i wyprostowałam się.
-To koniec, Malfoy – dodałam, zbierając się do odejścia. – Nie tylko z nami. Z tobą też.
Ruszyłam ku drzwiom sypialni dziewczyn. Nagle zatrzymałam się w połowie drogi.
-Oh, zapomniałabym – rzekłam tym niefrasobliwym, pełnym grozy tonem. – Tobie też nie popuszczę, Parkinson. I wiesz co, Malfoy? Zastanawiałam się niedawno, czy nie zacząłby od nowa. Ale w tych okolicznościach nie dajesz mi wyboru. Miałeś rację. Jak się zdenerwuję, jest źle…
Pomachałam mu na pożegnanie ręką i rozpłynęłam się w powietrzu, pozostawiając po sobie jedynie garstkę złotego proszku, który opadł na dywan, błyszcząc w świetle dogasającego kominka.
Pojawiłam się w ciemnym, mrocznym holu rezydencji Czarnego Pana. Moje myśli toczyły ze sobą zawziętą walkę. W głębi duszy wiedziałam, że zaniedbałam Dracona. Ale ta większa cząstka mnie chciała rozerwać go na strzępy za to, co mi zrobił. Każdy chyba domyśliłby się, w jaki sposób Malfoy mnie zranił. Potocznie mówiąc, to poszedł do łóżka z Parkinson, z tą, która ma mordę mopsa i jest głupią szmatą.
Oparłam się plecami o zimną, lśniącą ścianę sali wejściowej i ześlizgnęłam się po niej na podłogę. Czułam się podle. Jakby ktoś odebrał mi połowę serca, albo trzy czwarte mózgu. Roześmiałam się histerycznie. Po chwili śmiech zmienił się w spazmatyczny płacz. Padłam na podłogę i walnęłam kilkakrotnie pięściami w wypolerowany czarny granit. Z mojej piersi popłynęła muzyka.
-After all you put me through,
you think I'd despise you,
but in the end, I wanna thank you because you make that much stronger!

Well I though I knew you, thinkin' that you were true
Guess I, I couldn't trust called your bluff time is up
Cause I've had enough
You were there by my side, always down for the ride
But your joy ride just came down in flames cause your greed sold me out in shame (uh mmm)

After all of the stealing and cheating you probably think that I hold resentment for you
But uh uh, oh no, you're wrong
Cause if it wasn't for all that you tried to do, I wouldn't know
Just how capable I am to pull through
So I just wanna say thank you
Cause it

Chorus:
Makes me that much stronger
Makes me work a little bit harder
It makes me that much wiser
So thanks for making me a fighter
Made me learn a little bit faster
Made my skin a little bit thicker
Makes me that much smarter
So thanks for making me a fighter

( oh oh, oh oh, oh oh, oh oh oohhhhh aye aye yeah)

Never saw it coming, all of your backstabbing
Just so you could cash in on a good thing before I'd realize your game
I heard you're goin round playin, the victim now
But don't even begin feeling I'm the one to blame
Cause you dug your own grave
After all of the fights and the lies cause you're wanting to harm me
But that won't work anymore, no more, (oh oh )
It's over
Cause if it wasn't for all of your torture
I wouldn't know how to be this way now and never back down
So I wanna say thank you
Cause it

Makes me that much stronger
Makes me work a little bit harder
It makes me that much wiser
So thanks for making me a fighter
Made me learn a little bit faster
Made my skin a little bit thicker
Makes me that much smarter
So thanks for making me a fighter

How could this man I thought I knew
Turn out to be unjust so cruel
Could only see the good in you
Pretended to not to see the truth
You tried to hide your lies, disguise yourself
Through living in denial
But in the end you'll see
YOU-WONT-STOP-ME

I am a fighter and I (I'm a fighter)
I ain't goin' stop (ain't gonna stop)
There is no turning back
I've had enough (aaahhhhhh)


Makes me that much stronger
Makes me work a little bit harder (oh oh oh yeah)
It makes me that much wiser
So thanks for making me a fighter
Made me learn a little bit faster (ooh)
Made my skin a little bit thicker (yeah yeah yeah yeah )
Makes me that much smarter
So thanks for making me a fighter

Thought i would forget but I (ooohhh)
I remember (oooohhh)
'Cus i remember (ooooohhhh)
I remember

Makes me that much stronger (oh oh)
Makes me work a little bit harder (oh oh)
It makes me that much wiser(oh)
So thanks for making me a fighter
Made me learn a little bit faster
Made my skin a little bit thicker
Makes me that much smarter
So thanks for making me a fighter


Kiedy skończyłam, zorientowałam się, że nie jestem sama. U szczytu schodów stał Barty. Ręce opierał o czarną poręcz granitowych schodów, szerokich na jakieś cztery metry.
Upadłam na kolana, zupełnie wykończona. Barty zbiegł po schodach i podniósł mnie.
-Czemu zawdzięczam tak późną wizytę, missi sahib? – spytał.
-Co, t w Indiach byłeś, czy co… - mruknęłam. Nie miałam jakoś sposobności zapytać go, skąd ten sposób wyrażania się o mnie.
-Tak, zgadłaś – odparł cicho Crouch. – Kiedy ojciec wyciągnął mnie z więzienia, byliśmy trochę w Indiach.
Uśmiechnęłam się blado.
-Ale co cię tu sprowadza? – naciskał Barty. Spojrzałam mu w oczy i wybuchnęłam płaczem. Barty przytulił mnie, próbując mnie uspokoić.
-To wszystko wina tego zasrańca, Dracona Malfoya! – jęknęłam. – Ten żałosny arystokrata wpier*olił się w moje życie, a teraz mnie zdradził i jeszcze się martwi o tą pindę, Parkinson!
Teraz zapewne w całym domu Voldemorta słychać było mój płacz.
-Proszę, kochanie, uspokój się, bo jak Czarny Pan usłyszy, to… - próbował mnie uspokoić Barty.
-Na miłość boską, Sophie, co ty tu robisz o tej porze?! – zawołał Voldemort ze szczytu schodów. Ukryłam twarz w fałdach szaty Barty’ego. Za nic nie chciałam, żeby Tom widział mnie w takim stanie.
Czarny Pan zszedł po schodach i przykucnął przy mnie. Dał znać Barty’emu, żeby odszedł.
-No, powiedz wujkowi, co się stało – odezwał się do mnie łagodnie Lord. Otarłam łzy i uklękłam przy nim. Kiedy Barty odszedł, wybełkotałam:
-Miałeś rację… miłość tylko mnie zabije.
Spuściłam oczy. On zawsze ma rację. A ja nie chcę tego do siebie dopuścić i później cierpię. To jest słaba strona młodości. My, młodzi, uważamy, że wszystko wiemy najlepiej, a potem okazuje się, że dorośli mieli rację. Czarny Pan od początku odradzał mi ten związek. Co więcej, Syriusz też nie był zachwycony.
-To nie twoja wina, oczywiście – powiedział Voldemort. – Ale powiesz mi, co się stało? Nie zrozumiałem zbyt wiele, usłyszałem tylko jedno ładne przekleństwo…
Uśmiechnęłam się mimo woli.
-Miałeś racje, odradzając mi ten związek z Malfoyem – odrzekłam cicho.
-Malfoy? – powtórzył Czarny Pan, a przez jego twarz przebiegł cień wściekłości. – Zrobił ci coś?
-Tak, to znaczy… nie, nie! – odpowiedziałam. – On tylko… zdradził mnie z Parkinson.
Voldemort teraz naprawdę się wściekł.
-Zabiję go, i tą zdzirę też – warknął.
-Nie! Nie możesz tego zrobić, bo… - zawahałam się. – Bo ja to zrobię…
Voldemort przez chwilę przyglądał mi się uważnie, po czym dodał:
-No, no… z takim podejściem możesz ze mną rządzić światem – odezwał się z uśmiechem. Wybiła godzina 1:00.
-Oh, mój… muszę już wracać! – wykrzyknęłam, przerażona tym, że po północy nie ma mnie w łóżku. A jeśli Umbridge jakoś to wykryje?
-Załatw to jak najszybciej – powiedział na pożegnanie Voldemort, a ja deportowałam się do sypialni dziewczyn. Łóżko Parkinson było puste, poza tym, oprócz mnie, w tym pokoju wszystkie dziewczyny już spały. Ich rytmiczne oddechy wypełniły całkowicie pokój. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Pansy Parkinson spędza zapewne ostatnią w swoim życiu noc z Malfoyem. Za kilka dni odwiedzę ich na cmentarzu…

~*~

Ojojoj, ale się rozpisałam… Mam nadzieję że się podobało. Opisy chyba są wystarczające dla tych, którzy mi czasem suszą o nie głowę xD Notka, choć długa, z dedykacją dla Nicole :*

*Christina Aguilera ‘Fighter’. Przyjmijmy jednak, że to piosenka Sophie xD Jeśli chcecie tłumaczenie, to znajdziecie je TU. Przy * jest link do piosenki :3 

33 komentarze:

  1. ~dream - toxic
    26 listopada 2008 o 18:21

    fajne czekam na newsa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 18:30
      Fajnie?! FAJNIE?!!?!?! Mi się tu notka kasuje, cholera mnie bierze, zaraz mnie szlag trafi, a tu… fajnie!?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ok ok, już się nie wydzieram, i tak łaskę mi robisz, że w ogóle komentujesz… wdech, wydech… już jestem spokojna… xD

      Usuń
  2. ~Princess of blood
    26 listopada 2008 o 18:22

    Ha więc jestem PIERWSZA xDPrzeczytałam notkę już dziś (twojego bloga jakoś tak szybko się czyta) i muszę stwierdzić że jest…Świetna ;) Ale ja cały czas mam nadzieje na coś więcej niż dwa pocałunki, jeśli chodzi o Sophie i Barty’ego ;) Albo chociaż z Voldziem lub Blackiem ;PP.S Czy ja jestem chora, czy jakaś niewyżyta? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 18:32
      Dobra, to wyliczamy. Sophie już kręciła z Malfoyem, Bartym, Voldziem… hmm, o Syriuszu nic nie było, ale nic straconego xDD Jeszcze może uchylę rombek tajemnicy… Severusa też gdzieś tam wcisnę xDD

      Usuń
    2. princess_of_blood@vp.pl
      26 listopada 2008 o 18:43

      ŁAAAAAA!!! Sophie i Severus…eh, rozmarzyłam się ;P Szczególnie że kocham paring SS/KTOŚ xD Ale i tak NAJBARDZIEJ licze na coś więcej z Crouchem ;P

      Usuń
  3. ~Princess of blood
    26 listopada 2008 o 18:23

    a jednak nie jestem pierwsza xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 18:32
      To nic, to nic, może będziesz pierwsza pod następną? xD

      Usuń
  4. ~xXx_Krwawa_xXx
    26 listopada 2008 o 18:29

    heh..zdarza się XD .. notka super (jak zwykle) i fajnie się czyta….mam nadzieję, że Malfoy ucierpi ..albo chociaż Mopsica ;D czekam na newik :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 18:33
      Ucierpi i jedno i drugie. Ale, hola… o czym my tu wszyscy rozmawaimy? Powiedziałam otwacie, co Malfoy robił z Parkinson? Hehe, a jednak… xD

      Usuń
  5. ~Caroline
    26 listopada 2008 o 18:31

    Uwielbiam to opowiadanie! Jest napisane z innej perspektywy niz inne które czytam i wlasnie to mi sie podoba. Czekam na newsa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 18:34
      Nom, staram się jak mogę, a nie mówię już o nerwach i szlagu, ktury mnie trafia, kiedy mi się coś popieprzy xDD

      Usuń
  6. ~Cam.
    26 listopada 2008 o 18:39

    Życie :P A co do rozdziału, to chyba mi się podobał xD Chcę zaproszenie na pogrzeb xD Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 19:48
      Zabiję za to „chyba” xD Nieno, nie wyszedł tak perfekcyjnie.

      Usuń
  7. ~Olka
    26 listopada 2008 o 18:42

    Fajny.Podobało mi się……..chyba Sophie nie zabije Dracona,Parkinson może.Czekam na następny.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 19:49
      Może go zabije, może nie… xD

      Usuń
  8. ~Pani_Mroku
    26 listopada 2008 o 18:44

    BoskoxD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 19:50
      Wiem, że trochę srania z podwajaniem komów, czy cóś, ale miałam taki humorek, więc… to nie wina czytelników, ale to komentarze czytelinków się usunęły. Ja notkę przywróciłam. Ale nie komy xD Sorka xD

      Usuń
  9. ~Ms.Riddle
    26 listopada 2008 o 18:57

    Nienawidzę jak mi sie coś chrzani, wiec Cie rozumiem;d;p mi sie rozdział podobal i poprzednio napisalam wszystko ;d czekam na tegoo newsa bo jest wiecej niz 10 ;d;p heheh nadia-riddle-love:)0 :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 19:52
      Spoko, qmam xD I nie chodzi mi tylko o komentarze, bo to nawet 10% nie zajmuje, tylko chodzi o to, czy ktoś czyta, czy nie xD Ale zależy mi też na „reputacji”, bo jak to wygląda, jeśli pod opkiem, nad którym się męczyłam ze 2 godz. a pod rozdziałem 0 komów xD

      Usuń
  10. ~Effie
    26 listopada 2008 o 18:57

    Właśnie! Ja też chcę zaproszenie na pogrzeb.;) I mam mieć miejsce w pierwszym rzędzie i specjalne przywileje^^. Notka świetna, no cóż, wcześniej już ją przeczytałam xD. U mnie też jest, wiesz?:P Pozdrawiam, effie.gu.ma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 19:52
      Hehe, mogę jeszcze zafundować „immunitet” xD

      Usuń
  11. ~maika
    26 listopada 2008 o 19:00

    pewnie sie powtarzam, ale cudownie;]], i wreszcie sie ukazala piosenka z tlumaczeniem xDD ojj Draco nie dooobryy, no no….ale nie zabijaj go jeszcze, coo?? Parkinson moozesz ale on jeszcze moze by zostal troszke…;pp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 19:53
      Nom, nom, ja nie chcę się właśnie powtarzać, ale sorka za tą aferkę xD

      Usuń
  12. ~Kate
    26 listopada 2008 o 19:05

    oK. czekam na newasa;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Łapa
    26 listopada 2008 o 19:06

    Wygląda na to, że nawet nie muszę się dopisywać, bo komentarzy jest już więcej niż dziesięć. Zabić Draca! ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 19:57
      Weź, nie chodzi o komentarze! No, przynajmniej nie mi, tylko zależy mi na wyglądzie. Skoro grafa tak tragiczna, to chociaż niech wygląda przyzwoicie notka xD

      Usuń
  14. ~Gonia
    26 listopada 2008 o 20:13

    Materialistko jedna, mamy ci info komentować? xD Pazerna na te komentarze jesteś, pod każdą notką z pięćdziesiąt ich masz i jeszcze narzekasz! :P Ja o tylu to mogę sobie pomarzyć :P pozdro – dramione-draco-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 20:23
      Widzicie ją… Czy Ty wiesz, jakiego szoku doznałam, kiedy mi się notka usunęła?! Materialistką może i jestem, ale na komach mi bynajmniej nie zależy xDD Jakbym mogła, to bym Ci dała ze 100 komów xD I, sorka, gdzie Ty masz te 50 komów pod każdą notką? Ha, rozpłynęły się w powietrzu, bo jestem głupią idiotką. Oh, i inni nie wiedzą, że mi się notka usunęła xD Ale cóż, lubię się czasem pośmiać z takich komentarzy, jak ten Twój xDDDDDDD Pozdro xD

      Usuń
  15. princess_of_blood@vp.pl
    26 listopada 2008 o 20:27

    dodasz tą notkę moja droga?;) Bo za cholerę się doczekać nie mogę i włażę tu co 3 min. Żeby się czymś zająć napisałam prace z polskiego, ale ile można? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2008 o 21:28
      Spoko, oczywiście, że dodam xD

      Usuń
  16. ~Kagami
    29 listopada 2008 o 15:09

    Zdecydowałam komentować każdą notkę z osobna, bo inaczej nic mi się nie mieści ^^ Przyznaję, była świetna. Utrzymywałaś przez cały czas fajny klimat i nie dałaś się nudzić. Coraz bardziej zaczynam zastanawiać się nad Twoimi głównymi bohaterami opowiadania. Bo ich charakter zmienia się kilka razy na dzień! Raz są tacy spokojni, raz kochający, a innym razem morderczy. Szczególnie zauważyłam to u Sophie. Raz Gryfoni (Harry, Hermiona…) są jej przyjaciółmi, a za drugim razem ich „wyzywa”. Chodzi mi o ten moment z Quditchem (nie wiem jak się to pisze, już mi się szukać nie chciało ^^).Było świetnie do końca, ale hmm… To w sumie nie dotyczy notki, ale Twoich dopisków pod spodem. Myślę, że takie wymuszanie komentarzy nie jest najlepsze ^^ Twoje opowiadanie jest na tyle dobre, że nie musisz tego robić. Zawsze ktoś skomentuje. Wspomnij o tych, którzy mają nieraz dwóch, czy trzech czytelników. Również mam niewielu, ale ważne, że są oddani i traktują opowiadanie poważnie. Ja Twoje tak traktuję ;)) Dlatego też mówię, co mi się podoba, a co nie. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe x))Pozdrawiam! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 listopada 2008 o 20:15
      Buahahahahahahahahuehłehłe xD Sorka, ale śmieję się sama z siebie. No i oczywiście, z mojej głupoty. Któż normalny kasuje notkę wiedząc o tym? Ja myślałam, że się komy nie skasuję, ale cóż. Nom i mi na statystyce bynajmniej nie zależy, bo to przeceż tylko statystyka i żadnej kasy za komentarze mieć nie będę xD Ta, to, że ich charaktery się często zmieniają [głównie u Sophie], to kwestia toważystwa i pochodzenia. Sophie jest po części potomkinię [?] Slytherina i Gryffindora, więc charakter ma dobry, jak Godryk, i zły, jak Salazar xD Oczywiście, walenie prosto z mostu cenię sobie u czytelników najbardziej. Bo po co w ogóle pisać takie nieszczere głupoty? To wg mnie żałosne, jak sweed emo xD Ale Ty piszesz szczerze, choć czasem można doznać szoku xD

      Usuń