8 listopada 2008

Rozdział 59

Następnego ranka obudziłam się w okropnym humorze. Zrzuciłam z siebie koc i zaczęłam grzebać w kufrze za szatą szkolną.

-Który jest dzisiaj? – zapytałam Sapphire nieprzytomnym tonem, kiedy wyszłam z łazienki.
-Szesnasty – odpowiedziała Szafir.
-Świetnie – prychnęłam i poszłam razem z nią na śniadanie. Z moich obliczeń wynikało, że jest to wtorek, a dzień wcześniej O MAŁO nie poszłam do łóżka z Bartym i ostro pokłóciłam się z Voldemortem, po czym on wyrzucił mnie z domu. Świetnie. Naprawdę cudownie. Już gorzej być nie może.
Jednak bardzo się pomyliłam. Kiedy tylko szary puszczyk dostarczył mi „Proroka Codziennego”, okazało się, że jest wprost tragicznie. Na pierwszej stronie wytłuszczony był napis:
MINISTERSTWO CHCE ZREFORMOWAĆ
SYSTEM EDUKACJI
DOLORES UMBRIDGE PIERWSZYM W HISTORII
„WIELKIM INKWIZYTOREM”

Wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia i zabrałam się za czytanie artykułu. W skrócie, mówił on o nowych prawach dla Umbridge. Ma ona wizytować na każdych lekcjach i wydalać nauczycieli, którzy nie mają odpowiednich predyspozycji do piastowania swojego stanowiska, lub prowadzą w zły lub zbyt niebezpieczny sposób zajęcia. Przez myśl przebiegła mi brodata twarz Hagrida i obleciał mnie strach.
Sapphire szturchnęła mnie w ramię.
-Umbridge odniosła sukces w metodzie nauczania obrony przed czarną magią – zacytowała, parskając śmiechem.
-Tak, chyba w zanudzaniu uczniów na śmierć – mruknęłam, nadal wczytując się w artykuł. Ku mojemu zdumieniu, nie napisała go Rita Skeeter.

-Ciekawa jestem, co się teraz dzieje z Ritą – powiedziała Sapphire, kiedy szłyśmy na lekcję transmutacji.
-A mnie to wcale nie interesuje – prychnęłam. – Ale wyobraź sobie, jaką miałaby uciechę, kiedy dowiedziałaby się o problemach Dumbledore’a. Zawsze lubiła pisać o nim jak najgorsze rzeczy.
Nasza rozmowa na ten temat musiała zakończyć się na tym etapie, bo właśnie pojawił się McGonagall i z groźną miną wpuściła wszystkich piątoklasistów do klasy.
Gdzieś w tłumie zauważyłam Dracona i nasze spojrzenia spotkały się przez chwilę. Ja na tych miast odwróciłam wzrok, całkiem czerwona na twarzy.
Spodziewałam się zobaczyć gdzieś w klasie Umbridge, ale ku mojej wielkiej radości, nigdzie jej nie było. Podobnie na innych lekcjach.
Kiedy skończyły się wszystkie wtorkowe zajęcia, nie było czasu na nic, ponieważ McGonagall zadała 5-klasistom całą masę pracy domowej i [jak sama McGonagall twierdziła] to normalne na tym etapie nauki magicznej.
Tego dnia wyjątkowo nie chciało mi się otwierać żadnej książki. Otworzyłam za to kufer i zaczęła w nim grzebać w poszukiwaniu małego, prostokątnego lusterka. Znalazłam je na samym dnie kufra. Podczas poszukiwań wykorzystałam chyba cały zasób przekleństw, jakie znała.
Podniosłam lusterko na wysokość twarzy i wypowiedziałam imię Syriusza. Bardzo mi go brakowało, ale miałam pewne wątpliwości, czy ucieszyłby się na to, co miałam mu zamiar opowiedzieć [czytaj: wszystko].
Po kilku minutach, w lusterku pojawiła się twarz Blacka.
-Myślałem, że już o mnie zapomniałaś – powitał mnie z nutką goryczy w głosie.
-Jak mogłabym o tobie zapomnieć – odpowiedziałam. – Jak tam idą porządki?
Syriusz skrzywił się mimowolnie.
-Idą świetnie – odrzekł. – Żałuj, że cię tam nie ma. Najlepiej porządkuje się łazienki, a jeszcze lepiej kible.
Parsknęłam śmiechem. Syriusz najwyraźniej nie był w dobrym humorze. Może by mu wcale nie wspominać o tych kilku niemiłych incydentach? Nie, nie mogłabym mu tego zrobić. Zawsze mówiłam mu wszystko, nawet więcej niż mówiłam Sapphire. Syriusza kochałam bardziej, niż kogokolwiek na świecie.
-A co u ciebie? – zapytał Syriusz. Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Właśnie o tym chciałam z tobą pomówić – odpowiedziałam w końcu. Odetchnęłam głęboko i opowiedziałam Syriuszowi wszystko, co stało się niedawno. Z każdym moim słowem mina Syriusza robiła się coraz mniej zachęcająca, a kiedy skończyłam, była wprost okropna.
-Bardzo się na mnie gniewasz? – zapytałam nieśmiało.
Syriusz przez chwilę milczał, zbierając myśli, aż przemówił:
-Ja się nie gniewam, Sophie…. Jestem kompletnie wkurzony!
Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza, przerażona tym nagłym wybuchem Wąchacza.
-Ale Syriuszu, jak byłam… to nie moja wina! – zawołałam. – Gdybym nie poleciała do Czarnego Pana, nic by się nie wydarzyło! Co ja mówię… Nic się nie stało!
-Poczekaj, aż powiem twojej matce – zagroził mi Syriusz.
-Nie zrobisz tego – zauważyłam niepewnie. Podstawą naszej przyjaźni było to, że nie mówiliśmy nikomu naszych sekretów.
-Owszem, nie zrobię – powiedział po chwili Syriusz, już o wiele spokojniejszym tonem. – Ale czy ty nie widzisz, co on z tobą robi? Znaczy się… co Voldemort z tobą robi! Nie trzeba być geniuszem, żeby się zorientować, że on temu Crouch’owi każde zrobić wszystko, żebyś została po jego stronie!
Prychnęłam. Jeszcze nigdy nie usłyszałam czegoś tak niedorzecznego od Syriusza.
-Jak możesz! Barty to przyzwoity człowiek! – warknęłam. – Nigdy nie spodziewałam się tego po tobie! To wszystko była moja wina! I wina Czarnego Pana! Gdyby nie jego chora determinacja, nie zachowywałabym się, jak…
Nie dane mi było dokończyć słowa, bo na lewym przedramieniu poczułam silny ból. Upuściłam lusterko na podłogę, które o mało się nie rozbiło, ponieważ wylądowało dokładnie w koszyku Glorii.
Podciągnęłam rękaw i zauważyłam, ze mój Mroczny Znak jest czarny, jak węgiel. Zaklęłam.
-Sophie, jesteś tam? – zapytał Syriusz z lusterka, które podniosłam.
-Jestem – odpowiedziałam, krzywiąc się z bólu. – To Czarny Pan… ten cieć… chce mnie widzieć…
-Zabraniam ci do niego iść – powiedział od razu Syriusz, przybierając stanowczy ton mojej matki. – To niebezpieczne.
-Niestety, muszę – mruknęłam. – To jest podstawa naszej przyjaźni. Mogę robić wszystko, ale muszę przychodzić na każde jego wezwanie. Później pogadamy…
Wrzuciłam lusterko do kufra i padłam na łóżko. Po co ten parszywy zdrajca chce mnie widzieć, skoro dzień wcześniej wyrzucił mnie z domu? Ehm, nienormalne…
Zerknęłam na zegarek. Była godzina 17:45. Jeśli bym się pospieszyła, zdążyłabym na kolację i nikt by się nie zorientował, że gdzieś wychodziłam.
Wstałam i deportowałam się prosto do komnaty Voldemorta. Nie obchodziło mnie to, czy jestem grzeczna, czy nie.
Czarny Pan jak zwykle stał odwrócony do mnie plecami. Oczywiście, nie raczył się nawet przywitać, ale jak na razie, mało mnie to obchodziło.
-Wezwałem cię, aby… - zaczął, ale przerwałam mu bezczelnie:
-Aby nie tracić pergaminu na niepotrzebne listy do mnie, tak? Skoro jestem dla ciebie aż taką szumowiną, nie warto.
Voldemort odwrócił się i wpatrzył się na moją bladą, wykrzywioną grymasem wściekłości i zaciętości twarz.
-Nie – powiedział spokojnie. – Postanowiłem, że od dziś będziesz skupiać się WYŁĄCZNIE na nauce i oczywiście na śledzeniu Pottera.
Uniosłam brwi. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Szczerze, to byłam w szoku.
-Przepraszam, panie, ale chyba się przesłyszałam – rzekłam wyzywającym tonem. – Jak to, będę się skupiać tylko na nauce? A Zakon?
-Oh, oczywiście, wszelkie informacje będziesz przekazywała bezpośrednio do mnie – odpowiedział Voldemort, nadal spokojnym, ale stanowczym tonem.
-Nie rozumiem… - mruknęłam. – Moje zdanie już się nie liczy?
-A jak myślisz?
Nie, tego było już za wiele. Przecież to głównie Snape mówił do mnie zagadkami. Moje nerwy nigdy nie znosiły bezczelności ze strony mojego wuja, a to ostatnie twierdzenie było bez wątpienia bezczelne.
-Myślę, że nie mamy sobie nic do powiedzenia – wycedziłam. – Zrywam z tobą i całym twoim planem. Bywaj. Mam nadzieję, że już nigdy się nie zobaczymy.
Teraz byłam już przekonana. Nikt nie był większą pomyłką w moim życiu, niż Lord Voldemort. Pozwoliłam mu oczarować się w ten sam sposób, którym oczarował wszystkich swoich popleczników. Ten Voldemort nie był już taki, jak kiedyś. A może to ja się zmieniłam? Nie miało to jednak żadnego znaczenia.
Miałam się deportować, ale Tom nie pozwolił mi na to. Chwycił mnie za ramię i rzucił mnie na mój tron, na który padłam w nieładzie.
-Jeszcze z tobą nie skończyłem – wycedził.
-Ale ja skończyłam! – zawołałam. – Zabieraj się z mojego życia!
-Twoje życie jest teraz pod moją władzą – syknął Czarny Pan.
Jeśli by spojrzeć na to realistycznym okiem, to miał rację. W jego rezydencji z pewnością było mnóstwo Śmierciożerców, którzy mogli by mnie wykończyć. Przepraszam, chyba raczej na odwrót. W rezydencji było mnóstwo Śmierciożerców, których JA mogłam wykończyć.
-Ty możesz sobie rządzić tylko swoim gównem w kiblu! – zawołałam. Tak ostrych słów Voldemort chyba jeszcze nigdy ode mnie nie usłyszał. Oczywiście, musiał mnie też odpowiednio ukarać. Chwycił mnie za włosy i potrząsnął mną.
-Minęły już te dni, kiedy pozwalałem sobie na takie traktowanie – wycedził.
-Założymy się? – wydyszałam i kopnęłam go z kolana w brzuch. Kiedy Czarny Pan puścił moje włosy, natychmiast skorzystałam z okazji i odskoczyłam. Pchnęłam Voldemorta na tron i wycelowałam w niego różdżką. Czarny Pan sięgnął po swoją, ale zastał w kieszeni tylko pustkę.
-Tego szukasz? – spytałam, pokazując mu jego cisową różdżkę, którą rzuciłam w kąt. – Zgadnij, po kim odziedziczyłam ten brak skrupułów.
Pogroziłam mu różdżką i wlepiłam w niego oczy.
-W czym ja popełniłem błąd?! – zapytał sam siebie Czarny Pan.
-Już ci wyjaśnię, zanim będę łaskawa cię ukarać – powiedziałam. – Oh, tak, zrobię to z najwyższą rozkoszą. Role się odwróciły, co?
Machnęłam różdżką w stronę drzwi, które zamknęły się na klucz.
-To po to, żeby nikt nam nie przeszkodził – dodałam. – I posłuchaj mnie, bo już nigdy nie słyszysz mojego pięknego głosu. Jesteś bezdusznym draniem, który traktuje ludzi jak maszyny. Ze mną postąpiłeś podobnie, tyle, że zdążyłeś rozbudzić we mnie sympatię do samego siebie. Ale nie ciesz się. Zniknęła, a na jej miejscu pojawiło się wściekłe pragnienie zemsty.
Zamilkłam na chwilę. Wylewałam z siebie cały ból, który sprawił mi przez ten niedługi czas od swojego powrotu do władzy.
-Kochałam cię kiedyś. Co, nie wiedziałeś o tym? Byłeś dal mnie bardzo ważny. Po prostu jak przyjaciel. Chciałam tylko twojego dobra. Tylko ty jedyny wiesz, jakie jest moje jedyne pragnienie. Oczywiście, nie zmieniło się, ale wiedz, że bardzo mnie zraniłeś. Mną nie można się bawić, jak zabawką.
Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach i objęłam go za szyję. Nie dałam mu jednak poczucia fałszywego bezpieczeństwa, bo do gardła przystawiłam mu różdżkę.
Chwyciłam Voldemorta za rękę i pocałowałam ją.
-Ale zawsze miałam do ciebie szacunek – dodałam. Zbliżyłam się do niego bardzo blisko i roześmiałam się szyderczo. – Żegnaj.  
Wstałam i deportowałam się. Przez chwilę stałam na środku sypialni dziewczyn, aż rzuciłam się na łóżko i wybuchnęłam wariackim śmiechem. Teraz zaczynam samodzielne życie bez Czarnego Pana i kogokolwiek. Wyprzedzę Lorda Voldemorta w wyścigu po władzę nad światem…


~*~*~*~



Rozpisałam się xD Z początku nie miałam zbytnio pomysłu, ale później mnie natchnęło na jeszcze jedną małą kłótnię xD I jak? 

56 komentarzy:

  1. ~Dark_Lady
    8 listopada 2008 o 17:51

    Pieeeersza! Odcinek rzeczywiście długi, ale napisany tak, że aż miło się czyta. x] Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2008 o 18:36
      Gratulacions xD Taa, taki nudny, że aż miło, prawda? xD Nieeno, nie mam o sobie tak niskiego mniemania xD

      Usuń
  2. ~Madzik
    8 listopada 2008 o 17:57

    druga ;D super odcinek i konie z Czarnym Panem :D ciekawie się zapowiadają dalsze losy.. :D czekam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2008 o 18:37
      Na pewno będą też kożyści xD Ale czy to na pewno the end z Voldziem, to ja nie wiem xD nobo w końcu piszę o siostrzenicy czarnego pana, no nie? Więc Volduś musi być xD

      Usuń
  3. ~Madzik
    8 listopada 2008 o 17:57

    druga ;D super odcinek i koniec z Czarnym Panem :D ciekawie się zapowiadają dalsze losy.. :D czekam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2008 o 18:38
      A losy zapowiadają się całkiem ciekawie, jeśli Sophie nie będzie słuchać Voldusia xD

      Usuń
  4. ~Cam.
    8 listopada 2008 o 18:08

    Super rozdział xD Zobaczymy jak jej pójdzie to samodzielne życie ^^ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2008 o 18:39
      Ludzie, ona ma dopiero 15 lat i już żyje samodzielnie, a wy się spodziewacie nie wiem czego xD Ale skoro jest jeszcze taka młoda, na pewno będzie ciekawie xD

      Usuń
  5. ~K&M
    8 listopada 2008 o 18:15

    Super rozdział! Dużo się działo i świetnie to wymysliłaś. Nie sądziłam, Sophie będzie wstanie tak potraktować Voldemorta. A tu miła niespodzianka. Czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że będzie szybko. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2008 o 18:40
      Miła xD To, że ktoś się z kimś tak kłóci, uważasz za miłą, tak ? Hueh xD Co prawda, to prawda xD

      Usuń
  6. ~AdriAnnkA
    8 listopada 2008 o 18:17

    AAAAAAAA!!! świetnie!!!lool sophie ządzi Voldemortem hoho co to się dzieje;dhymm ciekawe kto wygra ;p ten „chory wyścig”?pozdr;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2008 o 18:41
      Sophie to skillmag, a Voldziu to doświadczony, nieśmiertelny człowiek. Nom, oboje mają jeszcze do siebie sentyment… będzie jazda xD

      Usuń
  7. ~Olka
    8 listopada 2008 o 18:34

    Fajny.Podobało mi się.Sophie pokłóciła się z Voldemortem i skończyła z nim.Ciekawe jak będzie wyglądało jej samodzielne życie.Czekam na następny.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2008 o 18:41
      Powiiem krótko xD Mogą posypać się trupy xD

      Usuń
  8. ~maika
    8 listopada 2008 o 18:34

    swietna notka, za tym tesknilam;], fajnie, ze wtracilas ten watek z Syriuszem, bo prawie o nim zapomnialam hehexD. Moglabys mi napisac krotko, o co chodzi z ta religia Sophi? Bo chyba cos ominelam i sie polapac czasem nie moge…;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2008 o 18:43
      Noom, troszkę ominęłaś, jeśli nie czytałaś początkowych rozdziałów, albo czytałaś, tylko że nie patrzyłaś na bloga o bohaterach xD Sophie jest buddyjką [nie myliś z buddystką, bo to niepoprawna forma] xD I dodatkowo jeszcze ma swoją specyficzną kulturę, podobną do tej chrześcijańskiej [nie obrażam nikogo, ale fakty są takie, że u mnie nie ma protestantów] xD

      Usuń
    2. ~maika
      8 listopada 2008 o 20:28

      aaa dzieki wielkie;);*

      Usuń
    3. ~maika
      8 listopada 2008 o 20:31

      aaa dzieki wielkie ;):*

      Usuń
  9. sabinatuznik@op.pl
    8 listopada 2008 o 18:37

    ślicznie:D No i Sophie się wkurwiła:D Fajnie potraktowała Voldzia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2008 o 18:44
      Jak ona się wnerwi, to jest gorąco xD Można się nawet bać o swoje życie xD

      Usuń
  10. ~Anex
    8 listopada 2008 o 19:33

    bardzo Ci dziekuję, ale z grafiką krucho bo dopiero co założyłam bloga i go zaczynam prowadzic, więc nie ma w tym nic dziwnego. pozdrawiam. [miss-celebrate]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 listopada 2008 o 17:24
      Też tak na początku miałam. Oj, gdybyś widziała początkowy szablon mojego bloga… lol xD

      Usuń
  11. ~Anex
    8 listopada 2008 o 19:33

    bardzo Ci dziekuję, ale z grafiką krucho bo dopiero co założyłam bloga i go zaczynam prowadzic, więc nie ma w tym nic dziwnego. pozdrawiam. [miss-celebrate]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 listopada 2008 o 17:25
      Nom, ale jeśli nie chce Ci się np robić grafiki, możesz u kogoś zamówić szablon [nom, ja tego nie robię, ale innym polecam] xD

      Usuń
  12. ~Natasza__
    8 listopada 2008 o 19:44

    Ale ona będzie zła ,tak ?Przecież on ją przeprosi ona wybaczy i będzie cacy Bo tak to głupio bo lepiej jest jak ona jest po stronie Czarnego Pana a nie ZakonuMam nadzieje że się pogodząPozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 listopada 2008 o 17:26
      Sophie trochę śmiesznie wygląda, jeśli pracuje dla Dumbla xD Ale teraz ona chce SAMA zacząć wszystko od nowa i będzie jeszcze gorsza, niż zła xD

      Usuń
  13. ~Demi
    8 listopada 2008 o 19:49

    No super odcinek!! :) Jestem pod wrazeniem xD http://www.joe–jonas.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. ~Łapa
    8 listopada 2008 o 20:13

    Mam wrażenie, że ta kłótnia nie jest taka mała. Przynajmniej taką mam nadzieję xD. Pięknie wykończyała Voldka. Wogóle super notka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 listopada 2008 o 17:27
      A Voldziu może nie odpuści? Bo jemu zależy najbardziej na tej przepowiedni, a jeśli Sophie się postara, żeby Voldziu jej nie usłyszał, to tak będzie xD

      Usuń
  15. ~Kagami
    8 listopada 2008 o 20:16

    Rany, ten rozdział jeśli chodzi o treść był naprawdę dobry, jednak… Tak, bo ja zawsze mam jakieś a l e. Sapphire, Szafir? Kurde, no to jak ona się w końcu nazywa? Zmienia imiona jak rękawiczki xP Napisałaś, że Sophie o mało nie poszła do łóżka z Bartym, ale przecież ona z nim poszła! Tylko do niczego nie doszło :P Do tego nie rozumiem, czemu raz piszesz, że najbardziej kocha Barty’ego, a chwilę później (w innym rozdziale), że Syriusza xD Trzeba się kiedyś zdecydować xPP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 listopada 2008 o 17:29
      Sapphire to imie Sapphire Killer, ale mówia na nią Szafir. To taki kamień szlachetny, ale to wiadomo. Tak samo, jak mówią na Spirydiona „Spirytus”, a na Sophie „Sop”. Albo skracają imię Voldemorta na Voldziu xD Co do Barty’ego i Syriusza, to Sophie kocha Wąchacza jak przyjaciela, a Barty’ego tak bardziej jak Dracona xD

      Usuń
  16. ~Kagami
    8 listopada 2008 o 20:25

    Taak, i dalszej części komentarza nie ma, bo coś szwankuje. I to tylko na Twoim blogu tak :/ Chodzi głównie o to, że w tym rozdziale zaskoczyłaś mnie pozytywnie. Lubię Voldiego, jednak w twoim opowiadaniu nie bardzo. Jakiś taki za dobry jest. Omijając te głupie błędy, tak trzymać!Pozdrawiam! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 listopada 2008 o 17:24
      Teraz jest za dobry, bo opisuję tylko sytuacje Voldemort-Sophie. Dla innych jest mniej pobłażliwy, podkreślę to w następnym rozdziale. I wogóle ja lubię Voldka pod każdym względem xD

      Usuń
  17. ~Gonia
    8 listopada 2008 o 21:25

    No no, szalejesz ;) Najlepsza końcówka ;) I wszystko fajne – dramione-drac-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 listopada 2008 o 17:21
      Hehe, nie wiem czemu, ale końcówki zawsze wychodzą mi najlepiej xD

      Usuń
  18. Brillen
    8 listopada 2008 o 22:35

    Widać miałaś natchnienie xD Kłótnia na końcu była nie do pobicia xDVoldi mnie wkurzył w tym momencie! Niech się do mnei nawet nie odzywa! xD No nie xD Bije mi strasznie xD Już nic więcej nei napisze bo ja ise tylko ośmieszam xD <3 <3[lg-potter]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 listopada 2008 o 17:20
      Hue hue hue, mam jeszcze lepszy tekst do Voldka, który powie najprawdopodobniej Sophie i będzie on zaczerpnięty z pewnej bajki o zielonym typku xD

      Usuń
  19. ~susan1224
    9 listopada 2008 o 11:46

    Sorry że znów jakiś czas nie komentowałam,mam mało czasu (nauka :/).Ale oczywiście czytam :) bardzo interesujące ;-)) u mnie może też wkrótce nowa nota :D http://lila-potter.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 listopada 2008 o 17:19
      Huehehihahe xD Przesadziłam z tym śmiechem, ale możesz to uznać jako zrozumienie xD

      Usuń
  20. agniesia666666@vp.pl
    9 listopada 2008 o 19:51

    Hej ;) U mnie new nocia: http://www.joe–jonas.blog.onet.pl Zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. agniesia666666@vp.pl
    9 listopada 2008 o 19:51

    Hej ;) U mnie new nocia: http://www.joe–jonas.blog.onet.pl Zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. ~Evera
    9 listopada 2008 o 21:05

    Notka ci się udała, fajna i bardzo zaskakująca. Sophie pokazała swoją buntowniczą naturę, ale czy aby nie pożałuje tego? Mam nadzieję, że wytrwa w swoim postanowieniu i nic nie zmieni jej postawy, nawet Barty. Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 listopada 2008 o 16:43
      Właśnie, Barty może wszystko pozmieniać w jej planach xD Nawet nie wiedząc o tym xD

      Usuń
  23. ~Nadia
    9 listopada 2008 o 23:59

    Odpowiadając na ostatnie pytanie: genialnie! Po prostu genialnie! Takiej awantury jeszcze nie było, i naprawdę nie wiem, czego się spodziewać. Ale dobrze, że Sophie wygarnęła Voldemortowi, co o nim myśli. Niech sobie za wiele nie pozwala, to nic, że jest najpotężniejszym czarnoksiężnikiem, a zwykli czarodzieje boją się wymawiać jego imię :D Z większą niż zwykle niecierpliwością czekam na dalszy bieg wydarzeń, a w międzyczasie postaram się nadrobić zaległe notki, które oczywiście przeczytałam, ale nie miałam czasu skomentować. Pozdrawiam, większej weny nie życzę, bo się już chyba nie da! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 listopada 2008 o 16:43
      Heh, w następnym rozdziale jeszcze bardziej go zjedzie xd

      Usuń
  24. joe66@poczta.onet.pl
    10 listopada 2008 o 11:16

    U mnie new nocia ( http://www.ja–i–joe–jonas.blog.onet.pl )

    OdpowiedzUsuń
  25. joe66@poczta.onet.pl
    10 listopada 2008 o 11:16

    U mnie new nocia ( http://www.ja–i–joe–jonas.blog.onet.pl )

    OdpowiedzUsuń
  26. ~Kinga.
    10 listopada 2008 o 13:12

    no ;-) i mi się znowu podoba xd Sophie oczywiście odważnie jak zawsze się zachowała ;) czekam na następny rozdział ;] >M-jak-madonna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 listopada 2008 o 16:44
      Nie mogła przecież położyć się przed nim plackiem, no nie? xD

      Usuń
  27. chloe_april@autograf.pl
    10 listopada 2008 o 15:13

    Zapraszam na nową notkę, na secret-of-lord

    OdpowiedzUsuń