16 listopada 2008

Rozdział 63

Ostatnie wydarzenie w rezydencji Czarnego Pana wywarło duży wpływ na moją psychikę i samopoczucie. Zapewne podobnie czuł się i sam Lord Voldemort, bo codziennie przynajmniej raz wzywał mnie do siebie. Ja jednak byłam zbyt zatwardziała, żeby się zjawić. Niestety, nawet ktoś taki jak Sophie Serpens nie ma nerwów ze stali. Za każdym razem, kiedy czułam ból na lewym przedramieniu, stawałam się dziwnie rozdrażniona i nawet Sapphire nie znała powodów mojej depresji. Coraz częściej sięgałam po kocimiętkę. Ostatniego dnia września byłam już tak uzależniona, że nawet godzina bez niej stawała się miesiącem. Ćpałam wszędzie. Najczęściej zarywałam lekcje, mówiąc, że chcę iść do łazienki lub skrzydła szpitalnego. Naprawdę zamykałam się w kabinie łazienki Jęczącej Marty i paliłam kilka papierosów. Poważnie, to już zaczynałam wariować.

-Powiesz mi w końcu, co się dzieje? – zapytała Sapphire w pierwszy dzień października. Spojrzałam na nią nieprzytomnym wzrokiem i pokręciłam głową.
-Sophie, coś jest nie tak. Jeśli mi nie powiesz co, napiszę do Syriusza – nalegała.
-A kto to jest Syriusz? – zapytałam głupio.
Sapphire wstała z fotela i zniknęła mi z oczu. Dokąd poszła? Nie interesowało mnie to. Wbiłam martwe spojrzenie w ścianę pokoju wspólnego Ślizgonów i podparłam głowę ręką. Ale Sapphire po chwili wróciła. Za nią szedł Draco.
-Porozmawiaj z nią – rozkazała mu i odeszła. Malfoy usiadł naprzeciwko mnie i pomachał ręką, żeby ściągnąć na mnie swoją uwagę. Przeniosłam wzrok ze ściany na twarz Dracona.
-Zostaw to – powiedział i wyciągnął mi z ręki biały papieros. Byłam zbyt nietrzeźwa, żeby skończyć go palić.
-Nie mogę – wybełkotałam.
-Wpadłaś w nałóg – poinformował mnie łaskawie Malfoy.
-Nie. Mam po prostu problem. Kocimiętka zastępuje mi Czarnego Pana i jest od niego o wiele lepsza, bo się nie odzywa – rzekłam spokojnie. – Za każdym razem, kiedy mnie do siebie wzywa, palę. Myślałam, że ty mnie zrozumiesz, ale nie… Jestem sama na świecie i… dobrze mi z tym!
Uśmiechnęłam się głupkowato i zaczęłam grzebać w kieszeniach w poszukiwaniu kolejnej kocimiętki.
-Ale wiesz, Draco… mogę skończyć, kiedy zechcę – dodałam, wskazując na papieros w jego ręce.
-Więc przestań się zatruwać – powiedział Malfoy.
-Ale nie chcę.
Draco wyrwał mi z ręki kilka papierosów i wrzucił je do kominka. Ogień zasyczał i na moment zmienił kolor na zielony.
-Zrobimy tak. Jeśli przestaniesz palić, coś ci powiem – odrzekł Draco. Pokiwałam nieprzytomnie głową. Wróciła Sapphire.
-Wypijesz to, tak? – zapytała i machnęła różdżką. Na moim podołku pojawiła się fiolka z żółtym eliksirem. Wypiłam. Obraz mi się wyostrzył i poczułam się sobą.
-Jak się czujesz? – spytał Draco.
-No, jakoś tam… - mruknęłam.
-Obiecałaś mi coś – powiedział Malfoy.
Uniosłam brwi.
-Serio? Nie przypominam sobie – oświadczyłam z wyższością.
-Obiecałaś, że przestaniesz się zatruwać tym… ohydztwem – uświadomił mi Draco.
Pogrzebałam w kieszeniach. Pustka.
-Szukasz czegoś? – zapytał Draco z kpiącym uśmieszkiem.
-Oddawaj – warknęłam.
Co za bezczelność! Jeszcze nigdy się z takim czymś nie spotkałam! Zerwałam się z kanapy i rozwścieczona poszłam do swojej sypialni. Ten cały konflikt z Voldemortem mnie przerastał. Rzuciłam się na łóżko i wybuchnęłam płaczem. Nie mogłam okazać swojej słabości, bo z pewnością by mnie wyśmiał. Bardzo chciałam się z nim zobaczyć, pomimo tego, co mi zrobił.
Po kilku minutach nadarzyła się okazja. Poczułam, jak pali mnie Mroczny Znak. Od razu się ogarnęłam i deportowałam się do komnaty Voldemorta. Wbiłam lodowate spojrzenie w Czarnego Pana i milczałam. Voldemort wstał z tronu i podszedł do mnie na bezpieczną odległość.
-Nie myślałem, że przyjdziesz – odezwał się.
-Mam dosyć tego, że co chwilę pali mnie Znak – wycedziłam. – Czego chcesz.
-Chcę, żebyś mi przebaczyła, to chyba oczywiste – odpowiedział. Uniosłam brwi.
-Zrobię to, jeśli spełnisz mój warunek – warknęłam.
Voldemort zawahał się.
-Wiesz przecież, że nieśmiertelność jest dla mnie najważniejsza – powiedział powoli.
-A więc nie mamy o czym gadać – te słowa same wyrwały się z moich ust.
Chciałam się teleportować, ale Lord złapał mnie za ramiona i potrząsnął mną.
-Chcesz wiedzieć, jak dowiedziałem się o twoich planach? – zapytał. Przycisnął mnie do ściany i machnął ręką. Zapadłam się w ciemność, pomimo tego, że umysł z pewnością miałam zamknięty. Przed oczami przesuwały mi się różne sceny z mojego życia. W jednej sekundzie wszystko ustało. Zorientowałam się, że leżę na podłodze.
-Wybacz, zaklęcie było zbyt silne – mruknął Czarny Pan.
-C-co to było? – zapytałam z pretensją.
-Postanowiłem wykorzystać tą twoją krew, którą mi dałaś, żeby umocnić moją zdolność legilimencji – odpowiedział Voldemort.
Pokręciłam głowa z niedowierzaniem.
-Nie wierzę – wycedziłam. – Wykorzystałeś legilimencję przeciwko mnie? Przeciwko swojej siostrzenicy? Myślałam, że mi ufasz!
Lord Voldemort pogorszył sprawę. Natychmiast przestałam za nim tęsknić. Chciałam, żeby w końcu dał mi spokój. To malutkie uczucie, które pozostało we mnie, zniknęło. Nienawidziłam go tak bardzo, że nie mogę tego opisać. Chciałam, żeby umarł.
Wstałam z podłogi i ruszyłam ku drzwiom.
-Darkie, zaczekaj – zawołał Voldemort i chwycił mnie za rękę. – Nie pozwolę ci stąd wyjść, sobie czegoś nie wyjaśnimy.
-Możesz sobie wyjaśniać, co tylko chcesz. Nie interesuje mnie to. Daj mi w końcu spokój! – warknęłam, usiłując wyszarpnąć rękę z jego uścisku. Voldemort machnął różdżką i już leżałam jak długa na podłodze. Chwycił mnie za kostki i zawlókł po podłodze pod ścianę. Podniósł mnie i rzucił na mój tron.
-Nie wyobrażaj sobie, że jestem jakąś lalką! – krzyknęłam, oburzona jego zachowaniem. – Jakbyś nie wiedział, to cię uświadomię, że tak się nie traktuje dziewczyny.
-Dobrze, przepraszam – powiedział spokojnie Lord i sam usiadł na swoim tronie. Wyprostowałam się sztywno na swoim miejscu i milczałam. Co ja tutaj jeszcze robię?!
-Wiem, że byłem dla ciebie okropny – zaczął Czarny Pan.
-Okropny? Torturowałeś mnie, jak zwykłą szlamę! – wpadłam mu w słowo. – Ciekawa jestem, co byś zrobił jeśli ja użyła bym Zaklęcia Cruciatus na tobie.
-Zrób to.
Zamarłam. Nie przesłyszałam się? Z pewnością tak było, bo gdybym tylko podniosła różdżkę, natychmiast wytrącił by mi ją z ręki.
-Nie – powiedziałam. – Potrafię zachować godność, by nie sprawić ci bólu. Mnie na to stać. Ciebie nie. A teraz wyświadczmy sobie przysługę i zakończmy tę znajomość. Tak będzie najlepiej. Nie pasujemy do siebie pod żadnym względem.
Wstałam.
-Nie chcę z tobą rywalizować o władzę nad światem! – krzyknął Czarny Pan. – Możemy rządzić razem.
Te ostatnie słowa musiały go z pewnością dużo kosztować, jak mnie odmówienia rzucenia Zaklęcia Cruciatus. Spuściłam głowę, myśląc intensywnie. Po chwili usiadłam mu na kolanach, jak to zwykle robiłam, kiedy się z nim godziłam. Najczęściej na krótko.
-Nie chcę twojej władzy – rzekłam. – Chcę, żebyś był normalny.
-Jestem normalny.
Roześmiałam się.
-Nie. Gdybyś taki był, potrafiłbyś docenić to, co dla ciebie robę – powiedziałam spokojnie. – Poświęcam się dla ciebie. Ryzykuję życie, donosząc ci o wszystkich sprawach Zakonu Feniksa, tuż pod samym nosem Dumbledore’a. Zrezygnowałam nawet z miłości do Dracona, żeby cię zadowolić. Co mi każesz jeszcze zrobić, do cholery?!
Voldemort milczał. Miałam wielką nadzieję, że moje słowa go bolały. Niech sobie zobaczy, co to znaczy cierpienie.
-Nic już nie chcę – odparł Czarny Pan, drapiąc mnie za uchem. – Ale powiedz mi… co tam się wtedy stało?
Uśmiechnęłam się kpiąco.
-Dziki seks w przedpokoju… - zadrwiłam. – Nie znasz mnie? Wiesz, że zawsze unikam kłopotów i jestem bardzo grzeczna.
-Cieszy mnie to.
Oparłam policzek o jego pierś. Cieszyłam się, że nie będę musiała już zastępować wuja kocimiętką.
-Obiecaj, że nigdy się nie pokłócimy – odezwałam się.
-Obiecuję ci – odpowiedział Czarny Pan.


~*~



Konflikt zażegnany. Przez kilka rozdziałów musicie się pogodzić z tym, że Sophie nie będzie już się wydzierać na Voldemorta. Pozwólmy im żyć w przyjaźni kilka dni, może miesięcy… Do rozdziału nie mam zastrzeżeń, może tylko tyle, że znów ukazałam tu przyjazną stronę Czarnego Pana. Dedykacja dla Nadii :* 

42 komentarze:

  1. ~Dark_Lady
    16 listopada 2008 o 16:58

    Czy oni muszą się tak kłócić i godzić? To się mętne robi :/ Ale i tak ciekawie. Tym razem mniej krytyki, bo jest super, bo jest długie :)) (jak zawsze pierwsza!!!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:34
      Bez obawy, już się nie będą kłócić. Przynajmniej przez jakiś czas. Bo to też by się nudne zrobiło, gdyby żyli cały czas w zgodzie. aA te kłótnie bardzo się przydadzą pod koniec opowiadania xD

      Usuń
  2. ~Dark_Lady
    16 listopada 2008 o 16:58

    Czy oni muszą się tak kłócić i godzić? To się mętne robi :/ Ale i tak ciekawie. Tym razem mniej krytyki, bo jest super, bo jest długie :)) (jak zawsze pierwsza!!!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:36
      Dość długie, przyznaję xD

      Usuń
  3. ~Klaudia
    16 listopada 2008 o 17:01

    A lubię Voldemorta!! Rozdzialik jak zwykle fajny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:38
      Ja też go lubię, to mój ulubiony bohater xD noo, egzekwo z Syriuszem xD

      Usuń
  4. ~Cam.
    16 listopada 2008 o 17:10

    Niezły rozdział. Pogubiłam się już trochę w jej uczuciach:)) Mam nadzieję, ze będą żyć w przyjaźni, chociaż podobno kobieta zmienną jest. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:41
      Przyznam się, że ja też. Już nie wiem, czy mam się trzymać tego co napisaąłm, czy tego, co chcą czytelnicy xD Gdybym się trzymała zasad, to bym nie musiała dodatkowo główkować, co napisać. Jeśli bym posłuchała czytelników… noom, chyba bym musiała zarywać noce, żeby wymyślić inne zakończenie xD

      Usuń
  5. Brillen
    16 listopada 2008 o 17:39

    „-Dziki seks w przedpokoju… ” Brawo!Tekst godny naszej kochanej Frozenki! xD A tak wgl to uwielbiam gdy się kłucą a innym razem znowu sa najlepszymi przyjaciółmi xD Do rozdziału zero zastrzeżeń xD Buziam :*:*:*[lg-potter]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:45
      Też mi się ten tekst podoba xD

      Usuń
  6. ~Aneczka
    16 listopada 2008 o 17:55

    Fajnie

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Olka
    16 listopada 2008 o 18:15

    Świetny rozdział.Fajnie że Sophie pogodziła się z Voldemortem,będzie z nim żyła w zgodzie…..Czekam na następny.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:47
      Fajnie, bo Volduś nie dozna już w najbliższym czasie żadnego żadnego uszczerbku na zdrowiu xD

      Usuń
  8. ~xXxMAdzikxXx (krwawa)
    16 listopada 2008 o 18:42

    info na krwisto-czerwona.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Kate
    16 listopada 2008 o 19:18

    Oni sie nie beda klocic? Buuuu…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:49
      Na razie się nie będą kłócić xD

      Usuń
  10. ~AdriannkA
    16 listopada 2008 o 19:28

    eee pogodzili się?;pfajnie było jak sie kłocili xdfajna nocia ;)pozr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:49
      Będą się kłócić, ale na razie niech sobie odpoczną xD

      Usuń
  11. ~K&M
    16 listopada 2008 o 20:07

    No i się pogodzili… A już myślałam, że to nigdy nie nastąpi. Ale może to i lepiej? I zdziwiło mnie, że Sophie nie chciała użyć Cruciatusa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:50
      Ma w sobie trochę łaski od Gryffindora, bo w końcu częściowo jest jego potomkiem xD

      Usuń
  12. ~Natasza__
    16 listopada 2008 o 20:18

    Yeha wreszcie się pogodziliMam nadzieje że już się tak nie pokłócąi niech nie będzie z Draco to w tedy będzie cudowniePozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:52
      Ta, może niech będzie z Bartym? Albo nie, mam lepszy pomysł xD Niech będzie ze Snape’em, albo… eureka! Z Moodym ! xD Nieno, na razie niech się sobę nacieszą, Sophie i Draco xD

      Usuń
  13. ~Ms.Riddle
    16 listopada 2008 o 20:44

    Super :) ciesze sie ze sie pogodili ;d;p na reszcie;d niech troche sie naciesza spokojem ;d;p odcinek boski ;d;p no zreszta jak twoj każdy ;d;p nadal nie wiem jak to robisz, ze tak czesto wstawiasdz notki ;d;p ??:> nadia-riddle-love:D:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:52
      Ostatnio nie miałam neta i nie dałam xD To jest szok, prawda? xD

      Usuń
  14. ~Łapa
    16 listopada 2008 o 20:49

    Bardzo ładna notka. Rozśmieszył mnie tekst „-Jestem normalny. ” On i normalny? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:53
      Noom, to nie trzyma się kupy. Voldek zawsze był zwariowany, szczególnie po tym, jak się upił. Trochę to już było dawno, ale jednak xD

      Usuń
  15. ~maika
    16 listopada 2008 o 21:10

    fajny ci ten rozdzial wyszedl, nie powiem;], jak widac, oni bez siebie zyc nie moga, hehe, a te ich rozlaki doprowadzaja Sophie nawet do nalogu, no no…ciekawe jak dlugo beda „przyjaciolmi”, :)) pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:54
      Oni nie mogą żyć ze sobą w zgodzie dłużej, niż tydzień xD Jak stare dobre małżeństwo… xD

      Usuń
  16. ~Ms.Riddle
    16 listopada 2008 o 21:32

    Serdecznie zapraszam na nową notkę :) nadia-riddle-love ;d;p przepraszam za opóźnienia i jej stan ;d;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:55
      Oki, teraz, kiedy już mi neta wrócili… mogę wszystko ! xD

      Usuń
  17. ~Gonia
    16 listopada 2008 o 21:58

    No ładnie, Frozen, ładnie ;) choć trochę mnie denerwuje, że Sophie wciąż siada mu na kolanach, albo że wujcio Voldzio miota w nią zaklęciami, a potem ze skruchą przeprasza, jakby nie mógł się wcześniej powstrzymać ;) a tak to ok :) i u mnie nowa notka – pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:56
      Sophie w ten sposób pokazuje mu swoje przywiązanie, a Voldemort, jak każdy facet, jest trochę opóźniony, i nie pomyśli wcześniej xD

      Usuń
  18. ~Effie
    16 listopada 2008 o 22:28

    Świetnie! Jesteś genialna;*. effie.gu.ma (news)

    OdpowiedzUsuń
  19. tuska1996@amorki.pl
    17 listopada 2008 o 20:54

    Hay!! Na http://www.pamietnikLilyE.blog.onet.pl pojawiła się właśnie nowa notatka „Ach to dojrzewanie”. Jeżeli masz chwilę to zajrzyj i skomentuj tzw. komciami. Serdecznie pozdrawiam TuśkaUff… dawno mnie nie było. Mam nadzieję że zajrzysz. Fajnie że się pogodzili. Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:58
      Zajrzę, teraz już tak, bo nie miałam neta i nie mogłam xD

      Usuń
  20. ~Nn.
    17 listopada 2008 o 21:58

    Mnie tam ich zgoda nie przeszkadza xPŚwietne rozdziały.[pevensie-kaspianx] [wena-z-daleka]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:59
      Tak, niech mają chwilę spokoju, niech Sophie już nie ćpa, niech Voldek da spokój Barty’emu… xD

      Usuń
  21. ~Clumsy
    18 listopada 2008 o 14:08

    Długieeeeeeeeeeeeee i fajne ;PAle ile będą sie jeszcze kłócić?www.ps-love-you.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 listopada 2008 o 17:59
      Jeszcze będą się kłócić, ale ten „kryzys” mają już za sobą xD

      Usuń