Powieki miałam bardzo ciężkie. Nie chciało mi się ich podnosić. Wytężyłam pamięć. Zupełnie nic nie pamiętałam. Świtało mi coś, że byłam w mrocznej kuchni Voldemorta i z Bartym upiliśmy się mugolskim piwskiem.
Uchyliłam lekko powieki i poczułam, że przez moment serce zatrzymuje mi się piersi.
Po chwili stwierdziłam, że leżę w łóżku, a obok mnie znajduje się Barty. Spojrzałam pod kołdrę. Byłam w samej bieliźnie. Okrzyk przerażenia wydarł mi się z gardła. Podciągnęłam kołdrę pod samą brodę.
Barty odwrócił się do mnie twarzą.
-Co ja zrobiłam! – jęknęłam, ukrywając twarz w dłoniach. Zaczęłam targać swoje czarne włosy, ale Barty chwycił mnie za ręce.
-Do niczego nie doszło – powiedział.
Roześmiałam się histerycznie.
-Skąd możesz to wiedzieć, przecież ty też się nachlałeś! – zawołałam. – Barty, złamałam zasadę mojej religii! Mogę teraz wylecieć!
Zaczęłam walić się poduszką po głowie. Czułam się okropnie. Nie byłam zła, ale zrozpaczona. Jak w ogóle mogło do tego dojść?! Przecież zawsze potrafiłam zapanować nad tym, co robię!
-Sophie, wiem, co mówię – odezwał się Barty. – Nic nie zaszło. Możesz mi wierzyć.
Jęknęłam z rozpaczą.
-Więc dlaczego ja jestem tu gdzie ty? – zapytałam. – I która jest godzina?!
-Około 7:00 – powiedział Crouch, zerkając na zegarek. Podskoczyłam na łóżku.
-Dziś jest poniedziałek! – zauważyłam dramatycznym szeptem. – Spóźnię się na lekcje!
Wyskoczyłam z łóżka, ale natychmiast zdałam sobie sprawę, że jestem w samej bieliźnie. Oblałam się rumieńcem i chwyciłam leżącą na podłodze bluzką, którą się zasłoniłam.
-Naprawdę do niczego… no wiesz, nie doszło? – zapytałam nieśmiało.
-Możesz mi wierzyć na słowo – odpowiedział Barty.
Usiadłam na jego łóżku, bo nie uśmiechało mi się stać przed swoim własnym sługą w samej bieliźnie.
-Kompletnie nic nie pamiętam – dodałam. – Powiesz mi, co…
-Nie chciałabyś wiedzieć – przerwał mi szybko Barty.
-Zabij mnie – jęknęłam.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Serce podskoczyło mi do gardła.
Nagle pewien pomysł wpadł mi do głowy.
-Ja otworzę – szepnęłam i owinęłam się prześcieradłem.
-Jeśli to Czarny Pan, to je nie wiem… - mruknął Barty.
Właśnie miałam nadzieję, że będzie to Voldemort, a nie na przykład Glizdogon.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Zgodnie z moimi przemyśleniami, za drzwiami stał Lord Voldemort. Jego szkarłatne oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, a ich właściciel cofnął się gwałtownie.
-Sophie…! – zawołał zduszonym głosem.
-Czemu się tak dziwisz! – warknęłam. – Mam przecież coś na sobie!
Puściłam prześcieradło, ukazując Czarnemu Panu moją czarną bieliznę.
Voldemort zakrył szybko oczy ręką.
-Ubierz się i wszystko mi wyjaśnij! – zawołał. Był bardzo zły, o to mogę się założyć. Jego wściekłość tłumiło jednak zdumienie i szok, który niestety powoli ustępował. Podniosłam z podłogi prześcieradło i owinęłam się nim.
-Śmieszny jesteś – burknęłam.
Voldemort opuścił rękę i przeszył mnie groźnym spojrzeniem. Oddychał ciężko ze złości.
-Idź się ubierz, później chcę cię widzieć w naszej komnacie – wycedził i odszedł, szeleszcząc złowrogo peleryną.
Zamknęłam drzwi i wybuchnęłam śmiechem. Barty siedział po turecku na swoim łóżku i przypatrywał mi się uważnie. Odrzuciłam od siebie prześcieradło i zaczęłam zbierać z podłogi różne części swojej garderoby.
-Powiedz mi, co robiłam, bo czuję się nieco niezręcznie – odezwałam się, wkładając spodnie.
-Nic nie robiłaś – odpowiedział Barty. – Możesz się domyślić, co mniej więcej… Ale, jak już powiedziałem, do niczego nie doszło.
Wyszczerzyłam do niego zęby.
-Idę wysłuchać kazanie mojego wuja, zanim wrócę na lekcję z Umbridge – rzekłam i zadrwiłam: - Dzięki za szybki numerek.
Pomachałam mu ręką i wyszłam z pokoju. Z każdym krokiem coraz bardziej się denerwowałam. Oczywiście, nie bałam się o siebie, bo Voldemort nigdy nie podniósłby na mnie ręki. Bardziej bałam się o Barty’ego. Czarny Pan mógł go sobie spokojnie karać za nic, a mi nie byłoby o tym wiadomo, bo Crouch w życiu by mi o tym nie powiedział.
Wpadłam do komnaty Voldemorta z grymasem wściekłości na twarzy.
-Chciałeś mnie widzieć, panie – wysyczałam, kłaniając się mu nisko.
-Co to było?! – zawołał Voldemort i zerwał się z tronu. Chwycił mnie za ramiona i potrząsnął mną.
-Opanuj się! – warknęłam. – Do niczego nie doszło! To nie była wina Barty’ego! Jeśli co mu zrobisz, już nigdy się do ciebie nie odezwę!
Voldemort puścił mnie i zaczął krążyć po komnacie. Gdyby miał włosy, mógłby je sobie zacząć wyrywać.
-Po prostu się upiłam i nic się nie stało! – ciągnęłam. – I to wszystko twoja wina! Gdybyś poświęcał mi więcej czasu i nie zajmował się wiecznie swoim pragnieniem poznania przepowiedni, na pewno wszystko byłoby dobrze!
Wiedziałam, że Voldemort nie był do końca winny temu, co się stało, ale gdyby go choć trochę obchodziło to, czy dotarłam do szkoły, na pewno nie kłócilibyśmy się teraz.
-Moja wina?! – ryknął Voldemort, wyciągając różdżkę.
Roześmiałam się bezczelnie.
-Nie odważysz się! Już raz przez to przechodziliśmy – wycedziłam.
Czarny Pan drgnął, ale różdżki nie schował.
-Zobaczysz, ja już położę kres twoim uczuciowym bzdurom – warknął Voldemort. – Przynosisz mi o wiele więcej kłopotów, niż myślałem!
Roześmiałam się, ale poczułam się bardzo zraniona jego słowami.
-Tak? Więc dlaczego nadal mnie tu trzymasz? Skoro tak ci przeszkadzam… - powiedziałam wyzywającym tonem. – Mogę sobie pójść!
Czarny Pan zawahał się.
-Tak! Możesz sobie iść i już więcej nie wracać! – krzyknął i wskazał mi różdżką drzwi. Prychnęłam tylko i deportowałam się prosto do sypialni dziewczyn. Przebrałam się w szaty szkolne, chwyciłam torbę z książkami i poszłam na historię magii. Spóźniłam się nieco, ale profesor Binns nawet tego nie zauważył.
Usiadłam na swoim krześle, tak wściekła, że nawet nie odpowiedziałam Sapphire na pytanie „Co się stało?”.
Po lekcji z Binnsem poszliśmy na wróżbiarstwo.
-Sophie, nie wróciłaś na noc, co się stało? – zapytała Sapphire.
Prychnęłam.
-Lepiej nie pytaj – burknęłam, ale pod jej namową, opowiedziałam jej całe zajście.
-Ale jemu można wierzyć na słowo? – zapytała niepewnie Sapphire.
-Oczywiście – powiedziałam. Wspięłam się za Ronem na srebrną drabinę do klasy profesor Trelawney i zajęłam swoje miejsce.
Na tej lekcji nadal wróżyliśmy ze swoich snów. Niestety, tej nocy nic mi się nie przyśniło, biorąc pod uwagę fakt, że przez noc trzeźwiałam, więc interpretowałyśmy z Sapphire jej sen o guzikach, rozbijanych przez młotek-Snape.
-Snape był tym młotkiem? – zapytałam, trzęsąc się ze śmiechu.
-Nie, moja stara – powiedziała z przekąsem Sapphire, na co wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem.
Po wróżbiarstwie poszłyśmy na drugie śniadanie. Dopiero, kiedy usiadłam przy stole Ślizgonów, odczulam, jak bardzo jestem głodna.
Później czekała mnie dwugodzinna lekcja eliksirów. Pod klasą Snape’a dopadł mnie Montague.
-Dziś trening quidditcha o 16:00 – wydyszał.
-Dobrze, postaram się przyjść – powiedziałam.
Snape ruchem ręki zaprosił wszystkich do klasy. Zajęłam miejsce obok Hermiony i Sapphire i wyciągnęłam swój kociołek.
Lekcja ze Snapem była dość nudna, jak wszystko tego dnia. Nawet okropne zajęcia z Umbridge nie wywarły na mnie wrażenia. Ale w końcu, czym tu się podniecać, skoro czyta się tylko te głupie podręczniki?
Nawalili nam pracy domowej w cholerę, więc nie mogłam co chwilę przystawać na korytarzach i opowiadać każdemu, dlaczego mnie nie było. Odpowiadałam tylko:
-Miałam inne sprawy na głowie.
I odchodziłam. Całą prawdę postanowiłam wyznać jedynie Spirydionowi, ponieważ do niego poczułam zaufanie.
Spirytus pokręcił głową, gdy skończyłam.
-Gdyby mama się dowiedziała… - zaczął.
-Ale się nie dowie – przerwałam mu. – Zachowujesz się jak niewiadomo kto, a tak naprawdę jesteś tylko zwykłym kotem z pierwszej klasy.
-Moja rada na to wszystko – ciągną, niezrażony tym wszystkim Spirydion. – Skończ z Czarnym Panem.
Wytrzeszczyłam oczy, ale brat odszedł. Nagle przypomniał mi się trening. Chwyciłam miotłę i wybiegłam z zamku.
Czy Voldemort mówił poważnie, wyrzucając mnie z domu? Jeśli tak, to jego problem. Będzie musiał sobie radzić sam. A jeśli nie, to długo się namęczy, zanim mu wybaczę ten dzisiejszy incydent…
^.^.^.^.^
Strasznie się spieszę, więc powiem tylko tyle, że rozdział jest średni. Na początku miałam wenę, ale przez moich kochanych rodziców ją straciłam. Notka z dedykacją dla Krwawej xD
~April
OdpowiedzUsuń6 listopada 2008 o 23:51
Notka mi się podobała, szczególnie reakcja Voldemorta. Jednak początek był bardziej wciągający. Nie mniej jednak było ciekawie. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy. [secret-of-lord]
8 listopada 2008 o 14:51
UsuńTa notka była dość ciekawa, ale następna… mam wenę, ale nie mam pomysłu. Możeby zrobić jakąś aferę z Umbridge? Już dawno jej nie było xD Postaram się też zaniedługo dać coś na „Selene Snape” xD
~Olka
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 00:09
Nie wierzę!!! przecież Sophie i Barty nie mogli……to niemożliwe!!…… przecież kocha Dracona nie?……jak zawsze rozdział fajny(jak każdy).Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.
8 listopada 2008 o 14:52
UsuńPrzecież Barty mówił, że nie, prawda? Jemu Sophie może ufać, choć nie do końca. Może nie chciał jej uświadamiać? Niedługo się wyjaśni, choć tylko napomknę o tym xD Sophie powinna od razu użyć legilimencji, ale jeśli by to zrobiła, nie byłoby już tak ciekawie, prawda? xD
~Kawula
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 00:21
początek faktycznie jest najlepszy :) Tak dla Barty i Sophie nie dla Draco xD fajnie by było jakby faktycznie skonczyla z czarnym panem… xD
8 listopada 2008 o 14:53
UsuńHue hue, jak na razie, to na prawdę posłucha brata xd Jest wnerwiona na Czarnego Pana tak bardzo, że przekroczyła granicę możliwości xD Ale przecież będzie prezy nim w 7 klasie, więc będą musieli się jednak pogodzić xD
~Dark_Lady
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 09:28
Niestety musiałam zejść z kompa, a teraz jestem na infie xD Więc : Opo boskie, jak zawsze. Ale tytuł mnie rozwalił xdd Ja też chcę dedyk!
8 listopada 2008 o 14:54
UsuńNie mogę zapomnieć o nikim przecież xD Jestem pamiętliwa, więc następna notka chyba będzie dla Ciebie [jeśli nie zapomnę^^) xD
~Evera
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 09:40
Notka super, ciekawie się mi dzisiaj ją czekało, bo faktycznie zrobiłaś odrobinę napięcia. Voldemort nie był zachwycony, to prawda, ale kto powiedział, że każdy musi zachowywać się jak mu on powie. Najważniejsze, że Sophie próbuje chociaż poddawać się chwili i roić co chce, chociaż czy ja wiem, czy zrobiła dobrze? Kocha Draco i tego powinna sie trzymać, nawet jeśli „do niczego nie doszło”. Pozdrawiam
~Evera
Usuń7 listopada 2008 o 09:40
Przepraszam, nie czekało, tylko czytało- sorry za błąd.
8 listopada 2008 o 14:56
UsuńLol, to były tylko „mugolskie browary” xD Do tego tylko 5 xD Sophie chyba chciała utrzeć nosa Draconowi, pomimo, że nic nie zrobił xD
~Kate
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 15:14
Cos mi sie zdaje ze Barty klamie. On niewinny? Phe….nocia brdzo fajan;) PS U mnie tez nowy post
8 listopada 2008 o 14:57
UsuńNiekoniecznie musi kłamać. Może chce ją tylko uświadomić później. Ale zaraz… hola, ja nie zakładam, że do czegoś doszło ! xD
~Kagami
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 15:14
Myślałam, że mnie czymś zaskoczysz. Niestety. Nie tym razem ^^ Niech Ci ta wena lepiej szybko wraca!Pozdrawiam! ;))
8 listopada 2008 o 14:58
UsuńDziwne, ale mi wróciła xD Ale pomysłu nie mam ! Po raz pierwszy xD Aaa, co mi tam xD Walnę coś z Umbridge, czy coś… xD
Brillen
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 15:22
Początek był świetny:)Reakcja Voldiego mnei rozwaliła totalnie xD Byłąm pewna że nic jej nie powie takiego…No ale cóż,jego strata xD Nic więcej nei jestem w stanei napisać:P Buziam goroąco:*:*:*[lg-potter]
8 listopada 2008 o 14:58
UsuńJakby się nie bał, albo raczej nie niepokoił, że Sophie może walnąć w niego Avadą, to by poleciało pare „@#$%” xD
~Sabriel
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 15:24
Voldziu zły…jpi!!!! Barty z Sophie? Uuuu,…..
8 listopada 2008 o 14:59
UsuńDlaczego „uuu”? Myślałam, że Barty jest lepszy, niż Malfoy, bo przynajmniej nie bije kobiety po twarzy xD
~Gonia
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 15:28
No, no, fajnie nawet ;) dobre to było z Bartym ;) Pozdrawiam – dramione-draco-i-hermione
8 listopada 2008 o 15:01
UsuńThx xD Ale muszę jak na razie dać Barty’emu odpocząć. Póki co, w najbliższych rozdziałach chyba go nie będzie za dużo xD
lapka14@op.pl
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 18:35
Początek naprawdę super. Bardzo podobało mi się do momentu młotka xD. No i znou się pokłócili. Mam nadzieję, że tym razem na długo, a wszystko na to wskazuje… Łapa
8 listopada 2008 o 15:01
UsuńTaa, z tym młotkiem chyba było najlepsze xD Nie wydaje Ci się, że w Zakonie Feniksa jest mało Zakonu Feniksa? Bo mi jakoś to bije po oczach xD
~Isilria
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 18:45
Voldemort nie portafi panować nad swoimi emocjami. Rządzi tyloma śmierciożercami a Sophie sprawia mu największe problemy. Swoja drogą ciakawe jak łatwo uwierzyła Barty’iemu na słowo. Spirytus też chyba nie przmyślał swoich słów. Koniec z Czarnym Panem? To jak zamknięty rozdział życia… nie wierze by ona to zrobiła, chociaż wiara jest niebezpieczna bo zbyt często zawodzi. Z jednej strony nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, z drugiej troche sie go boje. Trzymam kciuki że wszystko „jakoś” rozwiąrzesz. Buziaki :-*
8 listopada 2008 o 15:03
UsuńLudzie wogóle nie potrafią panować nad emocjami, a szczególnie tacy, których zło przesiąknęło xD całkowicie xD Biedny Voldziu, znów się „załamie” xD
~Isilria
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 18:53
Frozen… mam prośbę: odbierz swojego maila bo wysłałam ci coś. Co? Sprawdź sama.
8 listopada 2008 o 15:04
UsuńOki xD Ostatnio wogóle nie sprawdzam poczty xD
~Demi
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 19:30
Super odcinek xD http://www.joe–jonas.blog.onet.pl
8 listopada 2008 o 15:04
UsuńThx xD
~Cam.
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 19:38
Całkiem fajny rozdział :) I znowu kłótnia xD Ja tak późno komentuję, bo na harcerstwie byłam xD DObra, ideem xD Paa
8 listopada 2008 o 15:04
UsuńHarcerstwo?! OMG, mi się to kojarzy z robótkami ręcznymi xD
~Gonia
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 20:04
Nowa notka u mnie – dramione-draco-i-hermione
8 listopada 2008 o 15:06
UsuńWpadnę xD
~AdriAnnkA;)
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 20:47
OOOOOO! super! też nie mam za dużo czasu więc się nie rozpisze;]
8 listopada 2008 o 15:07
UsuńA kto w dzisiejszych czasach ma czas? xD No, chyba mój brat xD
~AdriAnnkA;)
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 20:47
OOOOOO! super! też nie mam za dużo czasu więc się nie rozpisze;]
8 listopada 2008 o 15:07
UsuńDzięx xD Oooh, wczoraj oglądałam „Mumia powraca”… cudny film xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 21:04
Ha ha ha ;d;p chcialabym zobaczyc mine VOldzia ;d poczatek boski ;d;p normalnie cudek ;d;p uwielbiam normalnie jak Oni sie kloca ;d;p poprawia mi to humor;d ,a Sophi moze sobie robic co chce z Voldziulkiem ;d;p nadia-riddle-love ;)
8 listopada 2008 o 15:09
UsuńHueh, jakoś nowy skrót? Voldziulek? Muszę to wykorzystać xD A minka Voldzia była bardzo podobna do tej: -o.O”
~Madzik
OdpowiedzUsuń7 listopada 2008 o 23:23
heh.super i dzięki za komenta ..wiem nie pochwaliłam się, ale tamten blog jest mój. .. http://krwisto-czerwona.blog.onet.pl/ …fajna notka i może to nie jest złe wyjście …”skończyć z Czarnym Panem” ? XD
8 listopada 2008 o 15:11
UsuńPrzekonasz się pod sam koniec, dlaczego to jest raczej złe wyjście, skończyć z Czarnym Panem. I dla Sophie i dla Voldka to na dobre by nie wyszło xD Ale do tego jeszcze kooopa czasu xD
~Darkie
OdpowiedzUsuń8 listopada 2008 o 13:29
Hej! Rozdział wcale nie jest średni. Bardzo mi się podobał xD. U mnie nowa notka! Zapraszam! ;)pierwszy-dzwonek-na-lekcje
8 listopada 2008 o 15:13
UsuńNie jest taki średni? xD To dobrze, choć mnie całkowicie nie zadowolił xD
Natasza__
OdpowiedzUsuń8 listopada 2008 o 16:53
Ciekawe czy do czegoś doszłoi że nie będzie z Draco E no a już zapowiadało się że stosunki miedzy nią a Czarnym Panem się polepszyły On musi ją po prostu przeprosić i będzie cacy Pozdrawiam
8 listopada 2008 o 18:47
UsuńPrzeprosić. Ja bym to dokładniej opisała: musi paść przed nią na kolana i błagać o wybaczenie xD
~Clumsy
OdpowiedzUsuń8 listopada 2008 o 17:46
BoOsS odcinek ;PA jaka reakcja Voldemorta :Pwww.ps-love-you.blog.onet.pl
8 listopada 2008 o 18:47
UsuńBardzo fajna reakcja, jak dla mnie xD