29 lipca 2013

Rozdział 341

        Rano obudziło mnie skrzypienie podłogi, chodzenia po dywanie, jakieś szeleszczenie, czyli jednym słowem odgłosy oznaczające, że Barty już wstał. Otworzyłam leniwie mętne, zaspane jeszcze oczy. Nie wyspałam się tej nocy, jednak mój umysł był niezwykle wypoczęty.
- Spieszysz się gdzieś? – zapytałam, podpierając się na łokciu.
Bartemiusz ubrany był już od pasa w dół, łącznie z ciężkimi butami na stopach. Teraz naprawiał sobie koszulę za pomocą różdżki; kiedy usłyszał mój głos, przykucnął przy łóżku.
- Muszę wracać do pracy – odparł.
Odrzuciłam energicznie kołdrę i zaczęłam szybko ubierać podawane mi przez Croucha szaty. Odwrócił się, gdy się ubierałam, czego nie skomentowałam, tylko pokręciłam z udawaną niecierpliwością głową.
Chwilę później opuściliśmy komnatę, a Barty zamknął różdżką drzwi. Zamek kliknął mechanicznie. Udaliśmy się do jadalni; nie ukrywam, miałam wielką nadzieję, że nie zastanę tam o tej porze jeszcze nikogo. Nie miałam ochoty widzieć się z Malfoyami, jeszcze im nie przebaczyłam tego, jak się zachowali, kiedy przybyłam na ich dwór. 
Jednak moje marzenie się nie spełniło. Kiedy tylko przekroczyłam próg komnaty, natychmiast ujrzałam siedzącą przy stole Bellatriks, jej męża, Rabastana, a także Lucjusza, Narcyzę i ich syna. Był tam także ktoś jeszcze.
- Spirydion! – zawołałam i podbiegłam do brata, aby go przytulić. Pogłaskał mnie po głowie, ściskając mnie tak życzliwie, jak nigdy dotąd. Być może Sapphire rozmawiała z nim, kiedy zamieniłyśmy się ciałami, ja sama jednak stęskniłam się za nim niesamowicie i wyczekiwałam spotkania.
- O wszystkim już wiem – rzekł, kiedy już mnie puścił, a ja i Barty usiedliśmy do stołu, aby uraczyć się ciężkim, lecz smacznym, gorącym jeszcze, angielskim śniadaniem.
- To jest nieistotne – odparłam i nalałam sobie kawy. – Mój plan przerósł moje wyobrażenie. Z jednej strony to dobrze, lecz z drugiej…
Spojrzałam znacząco na Malfoyów i Bellatriks. Siedzieli przygaszeni, nie mówiąc ani słowa. Mimo że na ich zewnętrznych powłokach nie było śladu po karze, którą z całą pewnością otrzymali, w środku byli przygnębieni i cierpieli. Widząc ich oczy przypominające puste tunele, czułam ponurą satysfakcję.
- Jest jeszcze kilka dni ferii – podjął na nowo Spirydion nieco wyższym niż wcześniej tonem głosu. – Zostajesz tutaj, czy masz inne plany?
- Postanowiłam wrócić do domu na święta, które już, co prawda, minęły, ale chciałabym je spędzić z rodzicami – odparłam. Dopiero, kiedy usiadłam do stołu i zaczęłam jeść, zdałam sobie sprawę, jak bardzo byłam głodna. – Jeśli chcesz, możesz jechać ze mną.
Spirydion odmówił taktownie, jednak nikt tego prawie nie usłyszał, ponieważ Lucjusz wtrącił się do naszej rozmowy, kierując swoje słowa przede wszystkim do mnie:
- Czarny Pan życzy sobie, abyście spędzili te dni tutaj. Poza tym chciałby z tobą pomówić…
- Ale ja nie chcę z nim rozmawiać – oświadczyłam, wzruszając ramionami. Na chwilę obecną było mi obojętne, czego chce ode mnie Czarny Pan. Nie chciałam patrzeć w te jego wielkie, przepełnione satysfakcją oczy, które mówiłyby mi, że znów przegrałam i dałam się złapać. Wiedziałam, że któregoś dnia będę musiała się z tym zmierzyć, choć wolałam, aby stało się to w bardzo odległej przyszłości.
- A co mamy powiedzieć Czarnemu Panu? Nie możesz tak po prostu…
Ty mi będziesz mówił, czego nie mogę? – przerwałam mu. – Nie zapominasz się, Lucjuszu? Uczynię, co zechcę i nie będziesz w niczyim imieniu zatrzymywał mnie tu siłą. Jakoś ostatnio nie mam najszczęśliwszych wspomnień związanych z tymi komnatami.

*

         Jak rzekłam, tak zrobiłam. Kiedy tylko Barty opuścił dwór Malfoyów, pożegnałam się z bratem, który postanowił tutaj spędzić ostatnie dni ferii wielkanocnych, a ja zabrałam kilka swoich rzeczy i natychmiast przeniosłam się do domu rodziców. Wiedziałam, że to ostatnie chwile, kiedy widzę ich przed zakończeniem drugiego semestru. Na Buddę. Ostatniego semestru w moim życiu. Nigdy nie wrócę tam jako uczennica, o ile będzie mi dane oglądać go jeszcze kiedykolwiek w mojej wiecznej egzystencji.
Miałam nadzieję, że spotkam w domu nie tylko rodziców, ale i rodzeństwo, jednak, kiedy tylko przekroczyłam próg kuchni, ujrzałam siedzącego tam ojca. Wszędzie panowała martwa cisza, tylko odgłos kroków Bes dobiegł mnie z góry.
- Sophie, przynajmniej ty przyjechałaś – ucieszył się Sethi, tuląc mnie na powitanie.
- A gdzie reszta?
- Została w Hogwarcie. Snape nie wyraził zgody na powrót. Tylko niektórzy otrzymali pozwolenie – odparł. Czymś się niepokoił, widziałam to dokładnie w jego oczach, jednak powiązałam to z odmową dyrektora szkoły. Były to pierwsze ferie wielkanocne, kiedy jego dzieci nie wróciły na święta do domu. Nawet za tyranii Umbridge była możliwość wyjazdu, oczywiście wedle życzenia. Pierwszy raz od bardzo wielu lat poczułam do Snape’a swego rodzaju… niechęć.
Coraz bardziej nie podobały mi się zmiany w Hogwarcie. Z uporządkowanej i podniesionej z upadku szkoły, stał się czymś gorszym od Azkabanu. Dementorzy strzegli nocami błoni i nierzadko Zakazanego Lasu, Hagrid zniknął, a jego chatka majaczyła widmowo na jego tle. Natomiast magiczna atmosfera prysła, niczym bańka mydlana, przekłuta przez Snape’a, który jeszcze rok temu był jednym z tych, którzy ją tworzyli. Przecież czar Hogwartu to nie tylko budynek. Gdyby nie ludzie, to byłyby tylko zimne, martwe mury. Wielka Czwórka stworzyła tylko fundamenty prawdziwego Hogwartu. Przez te wszystkie stulecia szkołę budowali uczniowie, przewijający się przez nią, nauczyciele, duchy… sama ich obecność sprawiała, że cały budynek żył, a bez nich był martwy, jak nasz dom w tej chwili. Do tej pory nigdy o tym nie myślałam, ale teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo musiał być on przygnębiający. Całe mnóstwo pustych, dziecięcych pokoi, w których życie pulsowało tylko kilka razy w roku, a przez resztę czasu wszystko… dryfowało.
Do kuchni zeszła Bes, zwabiona zapewne odgłosem rozmów. Ona również mnie wyściskała, a ja poczułam, jak jej ciało się zmieniło. Matka zawsze była szczupła i piękna, ale teraz była wręcz chuda. Przyjrzałam się jej, starając się nie wyglądać na zszokowaną czy zaniepokojoną. Nie była tylko szczuplejsza, ale i nieco bardziej blada oraz zmęczona. Musiała się bardzo martwić naszym losem w Hogwarcie, choć nie był on taki zły, jak podejrzewała.
Usiadłyśmy przy stole, a Sethi machnął różdżką i herbata sama nalała się do trzech kubków z porcelanowego dzbanka w żółte różyczki. W kuchni panował jak zwykle idealny ład. Blat stołu lśnił w delikatnych, wiosennych, popołudniowych promieniach słońca, które wpadały przez wypucowane szyby. Na zewnątrz wciąż panowała ciężka, mokra pogoda, śnieg dopiero co stopniał, pozostawiając po sobie błotniste, mocno pachnące ziemią kałuże i pagórki, trawa nadal była krótka i żółta – pozostałości po minionej dawno jesieni. Jednak wiosna powoli przebijała się przez tę twardą otoczkę kończącej się zimy. Na wielu gałęziach kluły się już pączki, z których za kilka dni wydostaną się soczysto zielone liście. Los także szczodrze obdarował nas żółtymi, białymi i fioletowymi krokusami, a także uginającymi się pod ciężarem mięsistych płatków przebiśniegami, które znalazłam później w ogródku. W powietrzu unosił się już zapach wiosny, który od razu poprawiał humor każdemu, nawet zapalczywemu Ślizgonowi.

Uwielbiałam te wieczorki z rodziną. Podczas mojej pierwszej kolacji odwiedził nas Syriusz, co sprawiło, że moje serce wypełniło gorące, słodkie niczym miód uczucie. Tęskniłam za nim, tak samo, jak tęskniłam za rodzicami, za Spirydionem, za Bartym… Los obdarował mnie ostatnio tak hojnie… Wynagrodził mi mękę, którą musiałam przetrwać. Ogromna wściekłość, która ostatnio wypełniała każdą komórkę mojego ciała, zmieniła się w radość. Jednak nie był to koniec przyjemności, które mnie spotkały.
Następnego ranka ktoś zapukał do drzwi. Zbiegłam po schodach i otworzyłam je, nie myśląc, kim może być nasz nowy gość. Widok znajomej twarzy wywołał, wygiął moje wargi w radosny uśmiech.

~*~


Wybaczcie mi jednodniowe opóźnienie, ale tata postanowił, że będziemy jednak wracać w niedzielę, więc przez cały dzień tkwiłam w samochodzie. Ponad dwanaście godzin drogi, na zewnątrz trzydzieści pięć stopni… W takich chwilach, jak tamta, dziękuję Bogu za klimatyzację. Chciałabym Was zaprosić jutro po południu (kiedy już wrócę ze szmateksu) na Proroka Frozenki. Wiecie, że za kilka dni kolejna rocznica na Douce Fleur? xD Dedykacja dla Blackie., która biega do kafejki, będąc na wczasach, aby czytać Siostrzenicę <3

21 komentarzy:

  1. ~Marzena ;)
    29 lipca 2013 o 20:48

    15 linika jest błąd :) Udaliśmy się do jadalni; nie ukrywam, miałam wielką nadzieję, że nie zastanę tam o tej porze jeszcze nikogo nie zastaniemy.
    Nie rozumiem troche sensu tego zdania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 lipca 2013 o 20:56
      Tak, tak, zauważyłam właśnie, dzięki, że mi dałaś znać, bo bym to pewnie znalazła za sto lat, przy betowaniu (och, tak, teoretycznie ja betuję, praktycznie przeglądam demotywatory.pl xD).
      Po prostu pisałam normalnie, ale opierałam się na tym, co miałam w zeszycie i przepisałam pewnie końcówkę zdania. Bezmyślnie, jak zwykle xD

      Usuń
  2. ~YuukieChan
    30 lipca 2013 o 10:52

    Ty masz talent do pisania inaczej nazwać tego się nie da. Niech zgadnę za drzwiami będzie Syriusz ?
    Przez parę dni czytałam wszystkie twoje opowiadania i to jest najciekawsze drugie miejsce ma Selene Snape i Łzy Marii Magdaleny :)
    Pozdrawiam YuukieChan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~YuukieChan
      30 lipca 2013 o 10:54

      Albo Armand ?

      Usuń
    2. 30 lipca 2013 o 12:16
      E, Armand nie, przecież jest dzień :D

      Usuń
    3. 30 lipca 2013 o 12:16
      Selene Snape? Błoże, to moje najgorsze opowiadanie zaraz po Czwórce Hogwartu :D Takie bardzo… gimbowe. Ale w zasadzie chyba najlżejsze ze wszystkich.

      Usuń
    4. ~YuukieChan
      31 lipca 2013 o 20:35

      Mnie się tam podobało bo często był Severus(Którego uwielbiam).

      Usuń
    5. 31 lipca 2013 o 21:18
      Na http://lzy-marii-magdaleny.blog.onet.pl/ był i jeszcze będzie Snape, o, i to dużo xD

      Usuń
  3. ~Patrycja
    30 lipca 2013 o 13:15

    Selene Snape to może jest opowiadania „gimbowe”, ale z kolei w nim można się połapać kto jest z kim, kto z kim był, co jest, czego nie ma xD W siostrzenicy gdyby nie fakt że co jakiś czas odświeżam sobie pamięć i czytam wszystkie rozdziały od początku (tak, udaje mi się to xD) to bym już dawno nie wiedziała o co w tym opowiadaniu chodzi. Choć nie ukrywam, sporo rzeczy mnie wciąż nurtuje w tym opowiadaniu, jak choćby sama postać Claudii czy to dlaczego Darla się ujawaniała Sophie, a teraz zauważam że nie ma jej już od jakiegoś bardzo długiego czasu, a w sumie fajnie by było gdyby się pojawiła. Bardzo ją lubiłam, jest ciekawą postacią, pełną wrażliwej, sprawiedliwej natury. Nawiązując do ostatnich rozdziałów.Ostatnio pojawiła się piosenka, co po prostu było jak miód dla serca, bo gdy Sophie śpiewa, lud się raduje xD . Nie rozumiem jak wszyscy tak po prostu mogli nie poznać Sophie, w szczególności Barty. Dla Sophie musiało być to okropne przeżycie, nie poznał jej własny ukochany partner życiowy. Całe szczęście skończyło się to dla niej dobrze gdyż pojawił się kochany wujek Voldi :D . W sumie teraz Sophie wie, gdzie znajduje się Potter i reszta, a skoro oni są w Muszelce, to to oznacza że już niebawem BITWA o HOGWART !!! Nie mogę już doczekać się tych rozdziałów, będą zapewne esencją całego opowiadania ( mimo to mam nadzieję, że nie ważne jaki będzie efekt bitwy, będziesz nadal pisać na siostrzenicy). Zakładam że teraz Sophie będzie miała przegwizdane. Raz że Snape będzie ją jeszcze bardziej pilnował w szkole, żeby nie uciekła, a dwa że Czarny Pan będzie wściekły, gdy się dowie iż jego ukochana Darkie nie została w Dworze Malfoyów. No cóż rozpisałam się z lekka xD Nie będę ci już zawracać głowy moimi przemyśleniami na temat Twojego bloga, także więc spadam xD
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 lipca 2013 o 13:40
      Oooo tak, z tym się zgodzę, tam przynajmniej wiadomo mniej więcej, o co chodzi. W porównaniu do Siostrzenicy to ulotka xD
      Darli nie ma ostatnio, bo to bardzo ważna postać, nie może rozpieszczać za bardzo Sophie swoją obecnością, bo by się przyzwyczaiła xD A Claudia ogólnie jest upierdliwa, więc często się pojawia.
      O tak, i to już bardzo szybciutko, nie ma sensu się bawić w jakieś sztuczne przeciąganie, trzymanie Was w napięciu… i tak wiem, że czekacie na to, jak ja dzisiaj na deszcz xD Już leje *.* Jeszcze kilka rozdziałów, aby płynnie przejść do maja i bitwa. Ale jeszcze wcześniej będzie rozmowa z Voldkiem xD
      No no, komentarz zacny, bardzo mnie cieszy, że nie zanudzam, ostatnie rozdziały są dość mętne, no, pomijając walkę w domu Malfoyów xD

      Usuń
    2. ~Patrycja
      30 lipca 2013 o 14:00

      Rozdziały mętne? Nieee. Stanowcze nie. Są genialne, przecież nie może cały czas się dziać walka, gdyż wtedy stałoby się to nudne i straciło sens. Osobiście jestem ciekawa co to za postać która tak uradowała Sophie :D

      Usuń
    3. 30 lipca 2013 o 14:25
      Nagle sobie o niej przypomniałam i stwierdziłam, że już wiem, do czego mi się owa postać przyda :D

      Usuń
    4. ~Patrycja
      30 lipca 2013 o 17:43

      Myślę i nie mogę wymyślić kto to być może :D

      Usuń
    5. ~Patrycja
      30 lipca 2013 o 17:44

      Chyba że to Jaques Serpens… Tak mi do głowy przyszło :D

      Usuń
    6. 30 lipca 2013 o 17:52
      Nie mów, że wszystkich bohaterów z bloga sprawdzałaś! :)

      Usuń
  4. ~Blackie.
    31 lipca 2013 o 15:12

    Wchodzę sobie na SCP i pierwsza reakcja „O w dupę. Ale zajefajny szablon *-*”.. Zawiodłaś mnie, nie ma Voldka :c Dziękuję za dedykację <3 Ten rozdział akurat czytałam na telefonie i na kafejce tylko komentuję, ha. Wredny Snape nie wyraził zgody na powrót do domu, ale i tak go kocham. No i Spirydion <3 Coś mi nie wychodzą jakieś komentarze z sensem XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31 lipca 2013 o 15:34
      Tak, szablon też mi się jako tako podoba, ale tylko on, rozdział jest nudny, więc stwierdziłam, że nadrobię grafiką *.* Ale nie niepokój się, Voldek będzie w 342 xD

      Usuń
  5. ~Aga ;)
    1 sierpnia 2013 o 16:24

    Bardzo ładny szablon :) Na wstępnie dziękuję za pocztówkę napisaną po chińsku xD Za drzwiami stoi Syriusz, tak sądzę :D Nie narzekaj na Selene, bo to moje drugie ulubione opowiadanie po SCP. Przykro, że Ghostowie nie przyjechali na święta. Hogwart w Twojej wersji jest straszny. Bardzo mnie cieszy, że w 342 będzie Voldek *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 sierpnia 2013 o 16:27
      I jak, rozszyfrowałaś? ;>
      E, chyba jednak nie Syriusz, za niedługo będzie rozdział, więc się gotuj xD

      Usuń
  6. ~Aga ;)
    1 sierpnia 2013 o 17:07

    Gotuję się xD Rozszyfrowałam. Bastek jednak wrócił :( XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 sierpnia 2013 o 17:27
      Hahaha xD Ej, ja to mam dopiero nasrane… mam kolejną sondę :) http://miniaturkahp.mojasonda.pl/ i kolejnego potterowskiego bloga. A konkretniej z miniaturkami, już założony, zgaduj adres ;>

      Usuń