- Armand – wyszeptałam. – To ty?
- Tak – odpowiedział, uspokajająco gładząc moje włosy. – Magnus mi powiedział… Nie mam do ciebie żalu, potrzebowałaś tego.
- Potrzebowałam – zgodziłam się. – Ale… Armandzie, nie chcę od ciebie krwi. Wystawiłam się na słońce po to, żeby odżyć. Muszę sama sobie poradzić.
Wampir przygryzł na chwilę wargi, przypatrując się mojej prawej ręce.
- Dobrze, to twoja decyzja – mruknął. – Jeśli jednak zmieniłabyś zdanie… Wiesz, że jeżeli odniosłaś ostatnio jakieś rany, mogą się na nowo otworzyć. Gdybym dał ci krew, nie groziłoby ci to.
- Jeśli coś takiego się stanie, to będziesz wiedział – odparłam.
Milczeliśmy przez chwilę. Podczas tej kłującej w uszy ciszy zerknęłam na zegarek. Wskazywał dwadzieścia minut po drugiej. Znów poczułam się zmęczona, ale obecność Armanda nie pozwoliłaby mi zasnąć. Podczas gdy on wzrok miał utkwiony w podłodze, pogrążony we własnych myślach, ja dyskretnie mu się przyglądałam. Znów wydał mi się piękny, długie, czarne rzęsy ocieniały mu zapadnięte, białe policzki. Nie wyglądał wcale jak maska, przeciwnie, na jego twarzy malował się niepokój i zaduma. Włosy miał trochę napuszone, a ubrany był, co mnie zdziwiło, w szkarłatny płaszcz, co było raczej zwyczajem Mariusa.
- Kradniesz styl Mariusa? – zapytałam.
Armand drgnął na dźwięk mojego głosu. Uśmiechnął się krzywo, zupełnie jakby myślami nadal był daleko stąd.
- Nie, taki po prostu kupiłem płaszcz – odparł. – Nie mam takiego świra jak Marius. Mimo że to wielki wampir i czarodziej, jest trochę…
Skwitowałam to śmiechem. Skąd ja to znam. Dziwne. Wielcy ludzie, zamiast zachowywać się poważnie, jak na ich pozycję przystało, robią na odwrót i są zupełnie inny, niż by od nich oczekiwali tego wszyscy. Chociaż powiem szczerze, że Marius budził we mnie spory respekt, nie było chyba osoby, do której żywiłam taki szacunek. Nigdy nie dał mi się poznać z tej swojej „stukniętej” strony.
- Dlaczego nosisz okulary? – spytał cicho Armand, patrząc mi tym razem prosto w oczy.
- Rodzice też mnie o to pytali – odpowiedziałam. – Słabo widzę. Ale to z czasem ustąpi. Tak samo jak moje ciało znów przybierze normalny kolor i konsystencję. Teraz nie przypomina skóry, tylko jakieś suche płaty uschniętej trawy.
Z wyrazem bezgranicznego obrzydzenia na twarzy spojrzałam na swoje trupie dłonie. Zawsze miałam długie, chude palce, ale teraz wyglądały jeszcze bardziej nienaturalnie, niż zwykle. Opadłam z powrotem na poduszki. Armand miał rację. Stare rany chyba się zaczynały powoli otwierać albo po prostu ja byłam osłabiona. Wolałam na wszelki wypadek jednak nie nadwyrężać kręgosłupa.
- Po co tu przyszedłeś? – zapytałam Armanda.
- Chciałem cię zobaczyć – rzekł. – Tęskniłem za tobą. Tak długo się nie widzieliśmy.
Pochylił się, żeby pocałować moje spierzchnięte usta. Nie poczułam się skrępowana. Między mną a Armandem taka pozostawała czułość, mimo że o mało nie zniszczyło to mojego i Barty’ego uczucia.
- Jesteś zmęczona, śpij – dodał już o wiele ciszej. – Bardzo ci to będzie teraz potrzebne.
Zdjął mi okulary, a palcami zamknął moje powieki, które natychmiast rozwarłam.
- Zostań jeszcze chwilę – poprosiłam.
- Zostanę tak długo, dopóki nie zaśniesz.
Z ulgą zamknęłam oczy. Poczułam, jak włosy Armanda łaskoczą mi twarz, a on całuje mnie lekko w policzek. Za sprawą jego magii odpłynęłam w krainę snów, gdzie mogłam na chwilę odciąć się od moich problemów…
*
Rano Armanda już nie było. Nic zresztą dziwnego, słońce zrobiłoby z niego to, co ze mną. Okulary leżały porzucone na poduszce obok mnie. Mój Mistrz musiał je tam zostawić, zanim odszedł. Wcisnęłam je sobie na nos i odnalazłam słabym wzrokiem zegar. Wskazywał dziewiątą rano. Niemożliwe, że tak długo spałam. Chciałam się poruszyć, wstać, ale nie mogłam. Kiedy podniosłam się trochę, poczułam, jakby moje kości były w wielu miejscach złamane. Nastawione, ale nie zrośnięte. Z ciężkim westchnieniem opadłam z powrotem na poduszki. Leżałam tak przez chwilę myśląc, co dalej robić. Chyba pootwierały się też stare złamania, które nabyłam dzięki Sapphire. Oddychałam niespokojnie. Bałam się, że już nigdy nie będę miała takich kości, jakie miałam dawniej. Mogłam jednak poprosić Armanda o trochę krwi. Przynamniej widziałabym o wiele lepiej.
Podniosłam bolącą prawą rękę i dotknęłam nią ledwo widocznego Mrocznego Znaku. Chwilę później do mojego pokoju wszedł Czarny Pan z dość zatroskaną miną.
- O co chodzi? – spytał, siadając na brzegu mojego łóżka.
- Pamiętasz ten dzień, kiedy Sapphire mnie połamała?
- Tak.
- Armand odwiedził mnie w nocy – powiedziałam wymijająco. – Powiedział mi, że wszystkie moje stare rany mogą się otworzyć. I chyba też wróciły te złamania, nie wiem. Nie mogę się ruszyć, bo wszystko mnie boli.
Czarny Pan wsunął pode mnie dłonie, żeby mnie posadzić, ale dosłownie rozjechałam mu się w rękach. Nie mogłam utrzymać się w pionie za nic. Kiedy usłyszałam nieprzyjemne, jeżące włos na głowie chrobotanie w kręgosłupie, zrezygnowałam z prób wyprostowania się.
- Coś wymyślę, zobaczysz – obiecał mi. – Słuchaj, Spirydion przyszedł, za chwilę do ciebie przyjdzie, tylko zamienię z nim kilka słów.
Ułożył mnie z powrotem na plecach, po czym wyszedł z pokoju. Rzeczywiście poczułam zapach Spirydiona. Musiał stać na korytarzu tuż za drzwiami, bo czułam go wyjątkowo mocno. Wytężyłam wampiryczny słuch, żeby móc podsłuchać.
- Jak się czuje? – był to głos mojego młodszego brata.
- Wszystko się zesrało – odpowiedział mu Voldemort takim tonem, jakbym już umarła. – Kiedy Sapphire zepchnęła ją ze schodów, połamała wszystkie kości. Niby się zrosły, ale teraz znów są połamane. Nie chcę z tym sam nic robić, żeby jej nie zaszkodzić. Trzeba czekać na Armanda, on zrobi, co będzie trzeba.
- Uważam, że nie ma sensu go szukać – mruknął Spirydion tak cicho, że ledwo go dosłyszałam. – Może być teraz wszędzie.
- Tak, też tak myślę.
Przez chwilę milczeli. Mimo że dzieliły nas drzwi, a ja byłam nadal trochę otępiała przez ten mój mały pożar, słyszałam ich głosy doskonale, choć były trochę przytłumione.
- Krew bardzo by jej pomogła – odezwał się Spirydion. – Czytałem, że wampiry młodnieją i regenerują się po wypiciu krwi.
- No tak, ale nie jestem pewien, czy będzie chciała – odpowiedział mu Voldemort. – Sophie mówi na to „próba ognia”. Chyba sama chce się wyleczyć.
Znów milczenie. Usłyszałam jednak inne odgłosy. Klamka drgnęła, a do środka wszedł mój młodszy brat, za nim Czarny Pan. Uśmiechnęłam się lekko na widok Spirydiona. Bardzo chciałam go zobaczyć.
- Cieszę się, że przyszedłeś – wyszeptałam.
Spojrzałam na wuja. On usiadł przy mnie, podwinął rękaw i podsunął mi nadgarstek pod nos.
- Wiesz… masz rację, sama chcę się wyleczyć – powiedziałam mu, patrząc mu przepraszająco w oczy. – Ale chcę widzieć już normalnie, mam dość tych okularów. Zdejmij mi je.
Voldemort zdjął mi je z nosa i odłożył na szafkę nocną. Podniosłam prawą, mniej bolącą i mniej połamaną rękę, zacisnęłam palce dookoła nadgarstka wuja z zadziwiającą jak na mój stan siłą i wbiłam zęby w delikatną skórę wewnątrz jego prawego przedramienia. Usta natychmiast wypełniły mi się krwią. Nie chciałam wypić za dużo, żeby to nie uderzyło mi do głowy. Dlatego po kilku sekundach, kiedy usłyszałam dudnienie, bicie serca Czarnego Pana, równające się powoli z moim, odwróciłam głowę i otarłam usta wierzchem dłoni na wszelki wypadek, gdyby została na nich odrobina krwi.
- Dziękuję – powiedziałam po długiej chwili milczenia, otwierając oczy.
Obraz był już tak ostry, jak zawsze. Moje oczy wróciły do normy. Przez chwilę przyglądałam się z wdzięcznością wujowi, zastanawiając się, jak mogłabym go grzecznie wyprosić.
- Chciałabym porozmawiać przez kilka minut ze Spirydionem… - zaczęłam, ale Voldemort wstał, zanim skończyłam zdanie.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować, zawołaj – powiedział, zanim wyszedł.
Odczekałam, aż zamknie drzwi. Dopiero wtedy mogłam porozmawiać z bratem.
- Co się dzieje w szkole? – spytałam. – Ktoś kogoś zabił? Filch powiesił kogoś pod sufitem za kostki?
Spirytus roześmiał się, ale pokręcił głową. Okazało się, że w Hogwarcie nic się większego nie wydarzyło. Tylko moje zniknięcie wzbudziło plotki. Począwszy od porwania przez Lorda Voldemorta i Śmierciożerców, skończywszy na zjedzeniu jaja ognistego skorpiona. Bardzo bawiły mnie te plotki. Kilka pierwszoklasistek z Hufflepuffu widziało, jak płonęłam, co natychmiast rozeszło się po szkole, tworząc nowe domysły. Teraz niektórzy podejrzewali Sapphire o podpalenie mnie. W większości historii grałam rolę tragicznej bohaterki, zdradzonej przez przyjaciółkę, która podpaliła mnie, aby uciec z Draconem Malfoyem do Azji, gdzie mieli teraz wziąć ślub i przejść na buddyzm.
- Nie żartuj, naprawdę tak sądzą? – zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- No tak, ale wiesz, jakie głupoty ludzie potrafią wymyśleć.
Przez chwilę zaśmiewaliśmy się z tego, aż w końcu rozbolały mnie połamane żebra, więc musiałam zdusić śmiech i uspokoić się.
- Odwiedzisz mnie jeszcze? – spytałam, kiedy Spirydion wstał, żeby wyjść. – Wydaje mi się, że długo nie ruszę się z łóżka.
- Kiedy tylko będziesz chciała – odpowiedział, uśmiechnął się i wyszedł.
Ja, chcąc zastosować się do rady Armanda, naciągnęłam kołdrę zdrową ręką aż pod brodę i zamknęłam oczy czekając, aż nadejdzie sen.
*
Był to chyba jakiś dziwny, zapuszczony budynek, coś w rodzaju szkoły albo kamienicy. Okna zabite były deskami, choć niektóre z nich były powyrywane, a ceglane, ciemnobrązowe ściany były zwęglone, jakby ktoś spróbował podpalić budynek.
Ktoś przeszedł szybko przez wąską ulicę i wemknął się do środka przed strasznie skrzypiące, drewniane drzwi. Nawet ich za sobą nie zamknął, tak mu się spieszyło. Był to mężczyzna, ubrany w czarny płaszcz, z kapturem narzuconym na głowę. Wbiegł po poobtłukiwanych schodach na najwyższe piętro. Był to bardzo niebezpieczny, grożący zawaleniem budynek, więc każdy normalny człowiek bałby się tu wchodzić. Mężczyzna jednak spodziewał się kogoś na górze spotkać. I nie zawiódł się.
Owa kamienica okazała się zwykłym magazynem drewna. Na strychu, na największym klocku drewna siedziała dziewczyna o jasnobrązowych, kręconych włosach. Ubrana była w zieloną, koronkową sukienkę, na stopach miała jedynie plażowe klapki. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy ujrzała podejrzanego mężczyznę. Ten zrzucił z głowy kaptur i przeczesał palcami grzywę słomianych włosów i również się uśmiechnął.
- Już myślałam, że nie przyjdziesz – powiedziała dziewczyna cichym, namiętnym głosem.
- Nigdy bym nie opuścił takiego spotkania – odpowiedział Barty, podchodząc do dziewczyny.
Objął ją, ona zarzuciła mu ręce na szyję, a ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Opadli na drewnianą, brudną podłogę, gdzie kurz mieszał się z drewnianymi wiórami. Ona zapomniała przy nim o całym świecie, on – o swojej misji.
~*~
No i już. Zakładam, że będzie wiele oburzonych osób, zbulwersowanych zakończeniem, ale musiałam tak zrobić. Nie radzę się jednak obrażać, tylko czytać dalej. Od razu mówię, że nie pożałujecie. Chciałam dzisiaj zmienić szablon, ale skoro Sophie nadal jest tak poparzona, niech jeszcze zostanie. Dedykacja dla Nieśmiertelnej :*
~Nieśmiertelna
OdpowiedzUsuń31 maja 2010 o 20:22
HA PIERWSZA! xD
31 maja 2010 o 20:25
UsuńHa, gratuluję xD
~Caitlin
OdpowiedzUsuń31 maja 2010 o 20:23
2? ;>
31 maja 2010 o 20:26
UsuńOui xD
~Caitlin
Usuń31 maja 2010 o 20:43
COO?!?! Ty… Ty…. Frozen!! Jak mogłaś!! :PJak Sophie się dowie że to się stało, to Barty może uciekać na koniec świata, choć pewnie i tak go tam znajdzie xDMam tylko jedno pytanie: czy on ją… Kocha?Armand się pojawił :D Niczym kochający tatuś. Ma wyczucie czasu, nie ma to jak wampir ;)Pozdrawiam ;*
31 maja 2010 o 22:28
UsuńNawet nie możesz sobie wyobrazić uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy, kiedy przeczytałam początek xD Ja Tobie mogę powiedzieć tyle: poczekaj do następnego rozdziału xD
~Caitlin
Usuń1 czerwca 2010 o 17:36
Hah xDDobra, poczekam xDTylko pisz szybciutko!! ;D
1 czerwca 2010 o 20:45
UsuńDokładnie, czekajcie, a będzie wam dane, czy jakoś tak xD
~Caitlin
Usuń1 czerwca 2010 o 22:01
Dokładnie tak :P
~Nieśmiertelna
OdpowiedzUsuń31 maja 2010 o 20:37
TY… TY…! Ale najpierw danke schon za dedykację :D kolejną ^^ No wiesz co? Jak się Sophie dowie to Barty będzie miał przechlapane :D I dobrze mu tak ^^ Bwuahahaha. Jak zwykle genialnie :DTada, a czyżby w następnym rozdziale pojawiła się moja mama? xDNick zmieniłam, bo wszędzie już się podpisuję jako Nieśmiertelna i tylko na twoim blogu jako Mrok xD
31 maja 2010 o 22:30
UsuńOk, niechaj będzie. Powiem tak: Twoja mama pojawi się za dokładnie… w dokładnie 266 rozdziale, chyba że coś mi się odmieni albo jakiś pomysł mnie najdzie xD
~Nieśmiertelna
Usuń31 maja 2010 o 22:36
Nie, żaden pomysł Ci do głowy nie wpadnie xD Zagwarantuje Ci to ;DEh, no, jeszcze dwa rozdziaaały :D
31 maja 2010 o 22:38
UsuńNo, raczej nie wpadnie, bo to jest kwestia kilku dni u Sophie. Wiesz, nażekasz na swoje zdjęcie, to spójrz na moje: http://2.bp.blogspot.com/_g9SGC5oPU_U/S9laIzGTKHI/AAAAAAAAADc/Y0FtvlYUayU/s1600/Lunettes_de_soleil_livre_by_PrincesseLune.jpg Jestem tutaj istnym demonem seksu xD
~Nieśmiertelna
Usuń31 maja 2010 o 22:31
http://i49.tinypic.com/qnl10m.jpg Ja pier**le. Spójrz tu na mnie xD Jak jakiś debil wyszłam xD
31 maja 2010 o 22:32
UsuńNieno, nie jest źle, spójrz tu: http://1.bp.blogspot.com/_g9SGC5oPU_U/TAPox-qYL1I/AAAAAAAAADs/Rtj3ZW1HeQI/s1600/g.jpg Ale jeszcze lepsze mam zdjęcie, kiedy mam pełno warkoczy na głowie, żeby po wysuszeniu i rozplątaniu wyglądać tak, jak na tym zdjęciu, jutro dodam, żeby się było z czego śmiać xD
~Nieśmiertelna
Usuń31 maja 2010 o 22:38
Nie jest źle? Jest definitywnie beznadziejnie! xD Czerwona twarz i mega zaciesz + moja niefotogeniczność – GENIALNIE.Miałam podobną szopę na głowie po powrocie z Dominikany xD Dwie godziny mi baba plotła warkoczyki na głowie xD
31 maja 2010 o 22:39
UsuńMnie babcia powiedziała dzisiaj, że wyglądam jak miotła xD
~Nieśmiertelna
Usuń31 maja 2010 o 22:54
O, babcie Cię kocha xDAle pamiętaj, że ma być dużo mojej mamy! xD Bo ja się muszę nią nacieszyć a nie wiadomo czy znowu jej nie będzie z dwadzieścia rozdziałów! :D
~Nieśmiertelna
Usuń1 czerwca 2010 o 18:26
Wiesz co mnie zawsze i od zawsze najbardziej zastanawiało w tych wszystkich blogach? xDTo, jak się ustawia to to takie nad listą xD Od września dojść do tego nie mogę! xD
1 czerwca 2010 o 20:47
UsuńCo nad listą? Szeroką listę? xD
dolina_mroku@op.pl
Usuń1 czerwca 2010 o 21:07
Tak xD Dla mnie to normalnie czarna magia jest xD Mama mnie nie dopilnowała i nie nauczyła! :D
1 czerwca 2010 o 21:13
UsuńNo, ja bloguję już długo, dłużej, niżeli w Tibię grałam xD
dolina_mroku@op.pl
Usuń1 czerwca 2010 o 21:19
Ojoj, no to tróchę długo xD Ja niby od września, ale prowadzę już sześć opowiadań z czego cztery potterowskie xD Już mi czasu nie starcza ;D
1 czerwca 2010 o 21:24
UsuńNo, ja w Tibię grałam pięć lat, bloguję trochę dłużej xD Samo scp mam już 2 lata xD 1 lipca będzie rocznica xD
~Nieśmiertelna
Usuń1 czerwca 2010 o 22:17
O nie! A ja nie będę z tobą obchodzić urodzin bloga! :< Jestem wtedy na jakimś głupim obozie, ale może uda mi się jakąś kafejkę wynaleźć w Olsztynie ;DA to ciocia Frozenka będzie mi w stanie wytłumaczyć jak się ustawia to to coś NAD szeroką listą? xD Pyta Nieśmiertelna ;D
1 czerwca 2010 o 22:20
UsuńAcha, chodzi o to, gdzie ja piszę informację? To zwykła uniwersalna, tylko bez obrazka. Po prosu nie daję żadej ilustracji, tylko piszę tam, gdzie jest opis, pod spodem xD
~Nieśmiertelna
Usuń1 czerwca 2010 o 23:20
Właśnie przed paroma chwilami tak sobie pomyślałam czy może to nie jest uniwersalna ;D Ale byłam zbyt zajęta oglądaniem Grocholi u Wojewódzkiego aby to sprawdzićxD
2 czerwca 2010 o 07:23
UsuńPowiem szczerze: że gdyby Grochola nie odpadła, to byłoby przegięcie xD
~Nieśmiertelna
Usuń2 czerwca 2010 o 14:23
Haha Grochola fajna jest ;D Chociaż jak ją zobaczyłam w pierwszym odcinku to myślałam, że szybko odpadnie xD Ale smsy mojej mamy chyba jej pomogły xD Moja mama nienawidzi z całego serca Kamińskiej i robiła wszystko co się dało aby ta owa pani nie wygrała ;D Ja nadal czekam na moją mamę xD
2 czerwca 2010 o 20:28
UsuńJa tam się w takie coś nie bawię, nie wysyłam sms’ów. Na powodzian wysłałam xD
~Nieśmiertelna
Usuń2 czerwca 2010 o 21:52
Nie, ja wolę Ich duchowo wspierać ;D Za duże rachunki mi z telefon przychodzą xDNie, ja muszę zacząć częściej pisać na moich blogach. Też chcę mieć jedenaście i pół tysiąca komentarzy! Ale mam cel w życiu xD
2 czerwca 2010 o 22:11
UsuńNo, dla mnie liczy się opinia i fakt, że czytacie, a nie komentarze xD
~Nieśmiertelna
Usuń2 czerwca 2010 o 22:34
Hehe, ja mam i tak najlepiej xD 800 wejść i 5 komentarzy xD
~Nieśmiertelna
Usuń3 czerwca 2010 o 19:49
A ja Ci się teraz pochwalę blogiem w którym zbyt często wymieniam Twój nick xD – dolina-mroku.blog.onet.plNormalnie Twój fanklub założę xD
4 czerwca 2010 o 08:17
UsuńTo Twoje opowiadanie? Dodam je do linków xD
~Nieśmiertelna
Usuń4 czerwca 2010 o 08:29
Tak xD haha, czuję się zaszczycona :D
~Nieśmiertelna
Usuń1 czerwca 2010 o 22:22
E, na deviantart CarrieLovett to ja xD W tym komentarzu chodziło mi oto, że jednak nie tylko ja mam coś czasami z głową xD W dobrym tego słowa znaczeniu, Frozenko ^^
1 czerwca 2010 o 22:24
UsuńAcha, zdziwiłam się, widząc taki komentarz, bo zinterpretowałam go jako coś złego, a na da ludzie zachowują się dziwnie przyjaźnie, co mnie zdziwiło xD
niesmiertelna_5489@op.pl
Usuń1 czerwca 2010 o 23:22
No właśnie zapomniałam później dopisać, że to ja xD Masz ładne oczy ;D ^^
~Eles.
OdpowiedzUsuń31 maja 2010 o 20:55
Hahahahah, a nie mówiłam?! Jam jest wyrocznia, która wszystko wie, hahahha xD. Ale wiesz, jak czytałam końcówkę rozdziału, i opisany był wygląd tej laski, moja pierwsza myśl – Claudia xD.
31 maja 2010 o 22:33
UsuńWhaha, tak, Barty zdradza Sophie z duchem, bardzo rozsądne xD
~Eles.
Usuń1 czerwca 2010 o 14:03
No wieeem, ale mówiłam Ci, że pierwsza myśl, gdy było napisane, co robi i jakie ma włosy, hehe xD.
~Eles.
Usuń1 czerwca 2010 o 14:03
No wieeem, ale mówiłam Ci, że pierwsza myśl, gdy było napisane, co robi i jakie ma włosy, hehe xD.
1 czerwca 2010 o 20:48
UsuńPrzecież Claudia nie jest smukłą kobietą o kręconych, jasnobrązowych włosach. Jest słodkim dzieckiem o złotych lokach xD
Promyk_
OdpowiedzUsuń31 maja 2010 o 20:56
trzecia?cóż, wciąż jestem pod wrażeniem miłosiernego Voldemorta, ale u Ciebie wszystko jest możliwe, widać Sophie działa tak na mężczyzn xdd Scena z Spirydionem najlepsza, moim skromnym zdaniem.A co do zakończenia… Cóż, zobaczymy, co to będzie ;))
31 maja 2010 o 22:35
UsuńProszę, jak spokojnie do końcówki podchodzisz. I dobrze mówisz. Zobaczymy, co będzie w następnym rozdziale, bo właśnie 265 to rozwiązanie xD
Promyk_
OdpowiedzUsuń2 czerwca 2010 o 12:51
No wiesz, z początku to byłam mega zua, ale jak piszesz, że będzie coś dalej, to lepiej poczekać… ;dd
caitlin_memories@vp.pl
OdpowiedzUsuń31 maja 2010 o 21:50
Zapraszam na nowy (dziesiąty już!) rozdział nawww.the-reason-to-cry.blog.onet.pl;*:*
~Olka
OdpowiedzUsuń31 maja 2010 o 23:01
Sophie mogła poprosić Armanda o krew to szybciej by wyzdrowiałaale i tak niech szybko zdrowieje………Pozdrawiam.
1 czerwca 2010 o 20:50
UsuńAle chodzi o to, żeby ona sama wyzdrowiała, gdyby Armand jej pomógł, nie nauczyłaby się nic i spalenie by na nic się nie zdało xD
~nicole .
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2010 o 06:53
Taki dzisiaj trochę tajemniczy. xDBarty zdradza Sophie? Oj nie ładnie. xD
1 czerwca 2010 o 20:52
UsuńNo, dokładnie, będzie się działa bitka.
~Satia
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2010 o 15:11
Rany, jak mnie tu długo nie było! Przepraszam, przepraszam, PRZEPRASZAM!!!I widzę, że przez ten czas dość sporo się działo. Pogodzenie z Sapphire, z Harrym, z Ghostami, spotkanie z Armandem, z Syriuszem, Mariusem, poznanie Jacka, próba ognia, obietnica Spirydiona… no naprawdę strasznie dużo tego o,O I fajnie :DEch, Voldemort to normalnie idealny wujek jest. Takiego go najbardziej lubię;PAle… o co chodzi z tą ostatnią sceną z Bartym? To się Sophie śniło czy naprawdę się to wydarzyło? Mam nadzieję, że się nie wydarzyło. Przecież Barty kochał Sophie. Nie jestem pewna, czy z wzajemnością, ale wydawało mi się, że… no wiesz o co mi chodzi. Że on by zrobił dla niej wszystko. A tak mi się podobał ich związek. Czemu mi to robisz, co? Nam, bo podejrzewam, że nie jestem tu odosobniona. Mam nadzieję, że nie rozwalisz im związku, bo jego trwałość to jedna z najlepszych rzeczy w tym opowiadaniu.Dobra, to by było na razie na tyle:* I wreszcie mogę powiedzieć, że znów czekam na kolejny rozdział ;*
1 czerwca 2010 o 20:54
UsuńEee, chodzi o Jacquesa, nie Jacka, bo to francuskie imię xD No, powiem szczerze, że ta zdrada Barty’ego powstała tylko przez mój głupi sen, po prostu ta scena MNIE się przyśniła, więc stwierdziłam, że to bardzo dobry pomysł xD Takie ożywienie akcji xD
~Pandora
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2010 o 15:22
Frozenko,ile będzie jeszcze tych rozdziałów?? Jestem bardzo ciekawa jak się zakończy te opowiadanie.
1 czerwca 2010 o 20:56
UsuńPowiem szczerze. Nie mam pojęcia. Piszę, nie znając epilogu. I nie chcę go jeszcze poznać. Zastanawiałam się kiedyś jak go napisać, np. gdyby Sophie umarła, to też w pierwszej osobie: Umarłąm, jestem tu i tu, widzę Darlę. Ale stwierdziłam, że jeszcze nic nie będę myśleć. Wiem, co Sophie będzie robiła po Hogwarcie, jeśli przeżyje bitwę o Hogwart xD
~rianion
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2010 o 17:04
od jakiegoś czasu (jakieś 5 dni temu) zaczęłam czytać twojego bloga i tak mnie wciągnęło, że już skończyłam czytać razem z aktualnym. bardzo, BARDZO mi się podoba. ; >nie spodziewałam się, że Barty znów zdradzi.. ; OO i szkoda mi Sophie. biedna… ; rianion-najgorsze-przede-mna.blog.onet.pl
1 czerwca 2010 o 20:44
UsuńNo czemu „znów”? Przecież on był jej wierny, zawsze, nigdy by się do tak karygodnego czynu nie posunął, to z Sharpay było tylko po to, żeby o Sophie zapomnieć, przecież rozstali się, Sophie mogła się wiązać z kim chciała, Barty tak samo xD
~m*n
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2010 o 20:10
Barty może spotykać się jednocześnie z Sophie i jakimś innym babsztylem?Nie wierzę!Zabić drania!!!
1 czerwca 2010 o 20:41
UsuńA może to po prostu zwykłe nieporozumienie? xD
~Doska
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2010 o 20:46
Czyżby to była wizja? xd Nie wierzę, że Barty by to zrobił… Znaczy, zdradził Soph.
~Doska
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2010 o 20:46
Czyżby to była wizja? xd Nie wierzę, że Barty by to zrobił… Znaczy, zdradził Soph.
1 czerwca 2010 o 21:10
UsuńBarty jest tylko człowiekiem, upada i podnosi się xD
~Lotties .
OdpowiedzUsuń1 czerwca 2010 o 22:11
Ja tu wracam z wycieczki do Wrocławia i tę marną radość burzy mi ten zdradzający wzór cnót. Tak sobie pomyślałam najpierw, że to tylko sen Sophie, ale teraz nie wiem. Co ty na to? xD
1 czerwca 2010 o 22:14
UsuńJa na to, że to był mój sen. Mnie się to przyśniło, ale postanowiłam dać do opowiadania xD Po prostu jako wydarzenie xD Widzisz, Barty nie jest aniołem, ma prawo do błędów xD
caitlin_memories@vp.pl
OdpowiedzUsuń2 czerwca 2010 o 19:24
Zapraszam Cię serdecznie na http://www.where-her-heart-is.blog.onet.plna pierwszy rozdział ;)
~Destruo.(czarnemleko)
OdpowiedzUsuń2 czerwca 2010 o 15:45
no, wreszcie coś z Bartym :D
2 czerwca 2010 o 20:38
UsuńAle niekoniecznie coś miłego xD
~Justine
OdpowiedzUsuń3 czerwca 2010 o 09:23
Świetny rozdział. Właściwie nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej!
~Tak Jest!
OdpowiedzUsuń8 czerwca 2010 o 14:02
Hej! Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś nowego o Twoim blogu i pomóc nam w rozkręceniu ocenialni to zapraszam na http://www.takjest.blog.onet.plI proszę, wybacz mi ten SPAM ;))
~nowy czytelnik
OdpowiedzUsuń9 czerwca 2010 o 17:37
Jakie to.. Kronikowe xD
~xbella@onet.eu
OdpowiedzUsuń14 czerwca 2010 o 19:40
Dążę do tego, aby zrobić przejrzystą listę onetowskich opowiadań. Często ludzie chcą poczytać, ale nie wiedzą na co mają ochotę. Jeżeli jesteś chętna/chętny aby dodać się do spisu wejdź na http://www.lista-opowiadan.blog.onet.pl i przeczytaj regulamin, a wszystkiego się dowiesz. Pozdrawiam i przepraszam jeszcze raz za spam.