20 lutego 2010

Rozdział 239

Zmęczyły mnie te tortury. Wytarłam obryzganą krwią Sapphire rękę w jej szatę i opadłam z powrotem na swój tron.
- Zrób to swoją metodą, co? – poprosiłam wuja.
Voldemort nic nie odpowiedział, tylko podszedł do ofiary i kazał jej wstać. Sapphire zrobiła to natychmiast. Teraz jej strach był prawdziwy, widziałam go w jej oczach. Kiedy zaczęła błagać Czarnego Pana, by nie robił jej krzywdy i gdy zaczęła go przepraszać, wybuchnęłam śmiechem.
- Przeproś mnie – powiedziałam jej. – Ciesz się, że nie poszłam do Armanda. Nie żyłabyś już, gdybym tak zrobiła.
Voldemort rzucił pierwszego Cruciatusa. Na moją prośbę tortury miały trwać długo. Niech poczuje się na odmianę przez chwilę tak jak ja.

Krzyki Sapphire rozniosły się co najmniej po pierwszym piętrze i piwnicach. Mieszały się z moim śmiechem, bo kiedy zaczęłam, nie mogłam już przestać. Śmiałam się tak długo, aż nie rozbolały mnie żebra.
- Dość już – powiedziałam w końcu, a Czarny Pan opuścił różdżkę.
Nie wyglądał na szczęśliwego, minę miał raczej zawiedzioną. Miotał teraz Sapphire po całej komnacie, a ona, kiedy zaklęcie Cruciatus na moment przestawało działać, zwalała się na podłogę z nieprzyjemnym chrzęstem.
Zsunęłam się z tronu i pochyliłam lekko głowę nad leżącą bez oznak życia Sapphire.
- To była wersja light – oświadczyłam. – Jak już ci mówiłam, że mną nie warto zaczynać – wyprostowałam się i zawołałam – GLIZDOGONIE!
Kilka sekund później na korytarzu rozległo się szuranie, dyszenie i czyjś szybki krok. Do drzwi ktoś zapukał i wszedł.
- Zanieś ją do szpitala, niech się ktoś nią zajmie – dodałam i szturchnęłam rozciągnięte na podłodze ciało czubkiem buta.
Glizdogon wyciągnął z kieszeni różdżkę i machnął nią, drżąc okropnie na całym ciele. Śmieszyło mnie jego zachowanie. Zawsze, kiedy przebywał w jednym pomieszczeniu ze mną czy swoim panem, bał się okropnie w ogóle podejść, a co dopiero odezwać. Sądzę, że Voldemort go musiał bardzo wystraszyć od czasu jego odrodzenia. Pettigrew nie zachowywał się tak jak dwa lata temu.

Obserwowałam bez słowa, jak ciało Sapphire unosi się w powietrze na jakiś metr i płynie spokojnie u boku Glizdogona w stronę uchylonych drzwi. Wyglądała jakby była martwa, ale ja jednak słyszałam, jak szumi jej krew, świszczy oddech i bije serce.
Usiadłam z powrotem na swoim tronie. Voldemort krążył przez moment po komnacie, jego kroki odbijały się od lśniących ścian głośnym echem.
- Nadal nie mogę tego pojąć – odezwał się w końcu. – Sapphire. Twoja przyjaciółka. Przecież wiedziała, co przeszłaś przez Dracona, dlaczego tak się zachowała? Nie jest głupia, domyśliła się zapewne, że będziesz wściekła, wszystko mi powiesz, a ja ją ukarzę.
Wzruszyłam ramionami.
- Może myślała, że jej się upiecze, a ja pobłogosławię ich związek – mruknęłam.
Na korytarzu znów rozległy się kroki, ale jakieś inne i zupełnie nie podobne do kroków Glizdogona. Drzwi otworzyły się i ktoś wszedł bez pukania. Ową osobą był Barty. Już się domyśliłam, skąd u niego ta stanowcza mina. Nie mogłam powstrzymać się od cichego śmiechu.
Voldemort otworzył usta, żeby coś powiedzieć nieprzyjemnego, ale wstałam i uspokoiłam go słowami:
- Daj spokój, pogadam z nim i wracam do Hogwartu.
Chwyciłam Barty’ego pod ramię i wyszłam z komnaty. Zamknęłam drzwi, żeby Czarnemu Panu nie przyszło do głowy coś podsłuchać. Crouch ruszył powoli w stronę schodów. Najwyraźniej chciał mnie zaprowadzić do pokoju, gdzie leżała Sapphire.
- Jesteś świadoma, co jej zrobiłaś? – zapytał Barty.
- Jestem i bardzo się z tego cieszę – odparłam. – Zdradziła naszą przyjaźń, więc to jej problem. Ja przeżyję. Ona… nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że nie.
Barty zmroził mnie spojrzeniem, ale nie powiedział nic. Otworzył drzwi do pokoju. Do tego samego, w którym zobaczyłam Czarną Dziurę. Zatrzymałam się gwałtownie i zaparłam się obiema rękami o framugi.
- Nie wejdę tam – wydyszałam.
Serce waliło mi w piersiach jak oszalałe. Barty, który chciał wejść zaraz za mną, przewrócił oczami ze zniecierpliwienia i popchnął mnie lekko. Nie dałam się mu jednak. Wytrwale zapierałam się rękami i nogami, żeby tylko nie przekroczyć progu.

- Zapewniam cię, że nie ma już żadnego bogina – powiedział po raz dwudziesty Crouch.
- Tak, oczywiście – zadrwiłam. – Podpuszczasz mnie, bo jesteś zły, że tak załatwiłam Sapphire. A kiedy tam wejdę, Czarna wyskoczy z szafy.
Usłyszałam jego śmiech.
- Sophie, proszę.
Mój upór słabł z sekundy na sekundę, w końcu pozwoliłam się wepchnąć do środka. Kurczowo chwyciłam się przegubu Barty’ego. Mimo że pewna byłam, że nic nie zaskoczy mnie nagle, ale bałam się podejść do tej szafy czy stanąć choćby w miejscu, w którym pojawiła się Czarna Dziura.

Sapphire leżała na łóżku, z szeroko otwartymi oczami o nieobecnym wyrazie. Na twarzy miała wielki, niczym z kreskówki plaster, ręce powiązane bandażami, a na karku kołnierz. Wyglądała jak zombie, oczy miała otwarte, ale wątpię, by była świadoma, co się dookoła niej dzieje.
- Idiotka, ma to, na co sobie zasłużyła – wycedziłam, patrząc z nienawiścią na wpatrzoną tępo w sufit dziewczynę.
- Ona to wszystko słyszy – wyszeptał Barty z taką miną, jakby chciał mi przekazać za pomocą mimiki twarzy, że jestem bardzo niedyskretna.
- I bardzo dobrze – stwierdziłam, wzruszając ramionami. – Niech słucha i płacze. Jest dla mnie teraz mniej warta od mojej zasranej matki, nigdy jej nie wybaczę tego, co zrobiła.
Zauważyłam, że po policzku nieruchomo leżącej Sapphire spłynęła łza, a czoło zaznaczyła podłużna zmarszczka.
- Zostaw nas – rzuciłam w stronę Barty’ego, a on bez słowa odszedł, trochę zaniepokojony, że mogę jej coś zrobić.
Spokojnie. Nie kopię leżącego. Chyba że mi się akurat tak zechce. Ale nie tym razem.
- Co, długo tak będziesz udawać niemowę, żeby uniknąć kary? – zapytałam.
Oczy Sapphire drgnęły, a ona zamrugała gwałtownie. Twarz jakby jej ożyła.
- Nie chcę, żeby nasza przyjaźń się tak skończyła – zaczęła.
- Daruj sobie, nawet gdybyś użyła Zmieniacza Czasu, nic by to nie dało, bo ja nadal będę to wszystko pamiętać – przerwałam jej. – Będę żyła wiecznie i wiecznie cię będę nienawidzić.
- Sophie, nie pozwólmy, żeby jakiś facet nas poróżnił.
Przekrzywiłam głowę, myśląc gorączkowo. Mogłabym poddać ją próbie. Oczywiście, bez względu na to, jak odpowie, i tak nic się między nami nie zmieni, najwyżej utwierdzi mnie w przekonaniu, że miałam rację lub nie.

- W takim razie powiedz mi – odezwałam się po dłuższej chwili milczenia. – Gdybym ci kazała, zostawiłabyś Malfoya dla mnie? Albo wiesz, co? Ja ci każę. Teraz. Wybieraj. Albo on, albo ja.
Skrzyżowałam ręce na piersiach, patrząc na nią z oczekiwaniem.
Sapphire odwróciła na chwilę wzrok, najwyraźniej zakłopotana.
- Słuchaj, nie mogłabyś po prostu… przyjaźnić się ze mną i zaakceptować nasz… - odpowiedziała, ale znów jej przerwałam.
- Dość. Nie ma mniemań i wykrętów – warknęłam. – Zapytałam cię, kogo wybierasz. Odpowiadaj.
- Ja…
- Świetnie – oświadczyłam. – W takim razie nie mamy sobie już nic do powiedzenia.
Odwróciłam się na pięcie i opuściłam pokój, trzaskając drzwiami. Barty czekał na korytarzu naprzeciwko pokoi, oparty o balustradę z rękami skrzyżowanymi na piersiach i z miną uprzejmego oczekiwania. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, wyprostował się.
- I co, wybaczyłaś jej? – zapytał.
- Chyba sobie żartujesz – zaśmiałam się. – Kiedy już dojdzie do siebie, każ ją odesłać do Hogwartu.
Bez dalszych ceregieli, teleportowałam się z powrotem do szkoły. Czułam się o wiele lepiej po tych małych torturach. Takie urozmaicenie dnia.

*

Sapphire wróciła do Hogwartu dwa dni później. Draco bardzo się o nią martwił, patrzenie, jak z niepokojem kręci się po salonie Ślizgonów i nie może sobie znaleźć miejsca było dla mnie jak picie boskiej ambrozji. Podszedł do mnie nawet pierwszego dnia po jej zniknięciu. Widząc moją zachęcającą minę i pobłażliwy uśmiech, zapytał:
- Nie widziałaś czasami Sapphire?
Uśmiechnęłam się w sposób, który bardzo lubiła się uśmiechać Umbridge.
- Czy ja wyglądam na idiotkę? – spytałam, odkładając książkę do transmutacji. – Mniemam, że nie. Bo gdybym była idiotką, powiedziałabym ci to. Ale nie jestem, więc słowa ode mnie nie wyciągniesz.
Draco zmieszał się bardzo. Postanowiłam zmienić trochę ton. Bo w sumie nie jego była to wina, że związał się z Sapphire. Nie on jest moim najlepszym przyjacielem, a na dodatek jest facetem. Nie zrobił mi nic, za co wysłałabym go na tortury.
- Słuchaj, Draco – dodałam, wstając. – Nie zajmuj się kobietami. Powinieneś skoncentrować się na zadaniu dla Czarnego Pana, on jest ważniejszy od Sapphire czy nawet ode mnie.
Malfoy westchnął ciężko i poczochrał sobie włosy.
- Wiem, tylko to zadanie jakoś mi nie idzie, staram się jak mogę, ale wątpię, czy cokolwiek z tego będzie – mruknął. – Poza tym wiesz, że gdybyś zechciała do mnie wrócić, natychmiast bym przestał się spotykać z Sapphire. Lubię ją, ale ciebie bardziej.
Uśmiechnęłam się blado. Słodki z niego gość, ale zbyt dziecinny jak dla mnie. Nic z tego by nie wyszło, no i ja kocham Barty’ego.
- Wiesz, że nie wrócę do ciebie.
- Ja też to wiem.
Westchnęłam.
- Więc jesteś z nią, żeby zrobić mi na złość? – spytałam, a kiedy on pokręcił głową, dodałam: - Nie mógłbyś być z kimś innym? Z Hermioną, moim bratem, nie wiem… Nawet Ashley Pail może być, gdybyś znów się zaczął z nią spotykać, mogłabym z uśmiechem na twarzy dać wam swoje błogosławieństwo. Ale Sapphire? Nigdy tego jej nie wybaczę, zdradziła naszą przyjaźń, za co teraz płaci.
Draco chciał coś jeszcze powiedzieć, ale ja zabrałam swoje książki i poszłam do sypialni dziewczyn, by w spokoju kontynuować naukę.

*

Jak mówiłam wcześniej, Sapphire wróciła dwa dni później, całkiem już podkurowana, bez choćby najmniejszej blizny po torturach. Oczywiście na ciele. Bo psychicznie chyba znów miała ochotę popełnić samobójstwo. Lecz tym razem nie będzie już osoby, która oddałaby za nią życie.
Zobaczyłam ją niedaleko schodów. Ja szłam do biblioteki, ona najwyraźniej z niej wracała, bo w ramionach trzymała kilka książek. Postanowiłam ją zignorować. Wspięłam się po schodach i chciałam ją minąć, ale ona zastawiła mi drogę. Zamrugałam szybko, oburzona tym zuchwalstwem.
- Zejdź mi z drogi – rozkazałam.
- Nie – stanowczość jej głosu doprowadziła mnie do furii. Wytrąciłam jej książki z rąk.
- Nie będę z tobą rozmawiać! – wykrzyknęłam. – Nie każ mi na siebie patrzeć, bo zwrócę kolację. BRZYDZĘ SIĘ TOBĄ.
Znów podjęłam próbę ominięcia jej, ale Sapphire chwyciła mnie za ręce.
- Chcę, żebyśmy nadal się przyjaźniły – powiedziała cicho.
Aż parsknęłam śmiechem na te słowa.
- Tobie się chyba dupa z głową zamieniła miejscami! – krzyknęłam. – Nigdy mnie nikt tak nie zdradził, jak ty! Nigdy nie byłaś moją prawdziwą przyjaciółką, teraz się okazuje! Tylko Darla zasługuje na to uczucie!
- Darla nie żyje! – podniosła głos Sapphire.
- Darla jest aniołem! – szyby w wysokich oknach zadrżały od mojego wrzasku.
- Skąd wiesz, czy by tego nie zrobiła! Mogłaby uwieść Barty’ego! – Sapphire darła się teraz głośniej ode mnie. – Więc nie broń jej tak i przestań się obrażać! To związek mój i Dracona, nic ci do niego!
No nie. Ona chyba tęskno za torturami.
- Jak śmiesz ją obrażać, nie zasługujesz, żeby żyć, kiedy ona jest martwa! – zawołałam. – Darla umarła za ciebie!
Pchnęłam ją lekko w ramiona. Ona zachwiała się lekko, ale postąpiła tylko krok do tyłu.
- To moje życie, więc nie będziesz się w je mieszać, rozumiesz?
Sapphire chciała mi oddać, więc popchnęła mnie, lecz chyba o wiele za mocno, niż planowała.
Poczułam, jak moje ciało wygina się do Tuły w łuk. Przez sekundę trwałam w takiej pozycji, aż w przechyliłam się pod wpływem grawitacji do tyłu i stoczyłam się po schodach na sam dół. Najpierw przekoziołkowałam przez kilka najwyższych stopni, później mogłam już tylko odbijać się od nich, słysząc trzask łamanych kości. Moich kości.
Na końcu upadłam na brzuch z rozrzuconymi pod dziwnymi kontami rękami i nogami. Krew płynęła mi z ust na posadzkę, a ja leżałam ze skręconym najprawdopodobniej karkiem, z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc się ruszyć ani złapać chociażby tchu. A złość na Sapphire przenikała mnie falami. Usłyszałam, jak do mnie podbiega. Pochyliła się nade mną jak ja niedawno nad nią i powiedziała stanowczym głosem:
- Ze skręconym karkiem ci do twarzy.
Pozostawiła mnie tutaj ranną, wystawioną na niebezpieczeństwo ze strony każdego, nawet Irytka. Nie dość, że spowodowała ten wypadek, odmówiła mi jeszcze pomocy. Jeśli uda mi się przeżyć, zabiję ją.

~*~


Niezadowoleni, że kończę w takim momencie, oui? Dość długi wyszedł mi ten rozdział, jestem z niego zadowolona. Postanowiłam też, że w poniedziałek zmienię szablon na jakiś starszy, taki, który był. No i był tu bardzo długo, bo niezmiernie mi się on podoba xD 

59 komentarzy:

  1. ~Elizabeth Schmitt
    20 lutego 2010 o 15:31

    Pierwsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2010 o 15:37
      Hehe, tym razem się udało xD

      Usuń
  2. ~Elizabeth Schmitt
    20 lutego 2010 o 15:37

    Co za dzi*wka z tej Sapphire. Daj mi wejść do opowiadania, żebym mogła ją udusić! Fajny rozdział ;D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2010 o 15:39
      Sophie zrobi to w o wiele bardziej malowniczy sposób xD

      Usuń
  3. ~alice.
    20 lutego 2010 o 15:51

    Co za podła niewdzięczna… słów mi brakuje! Sophie przeżyje, więc Sapphire nie będzie do śmiechu. xD Sophie, nie daruje jej tego, co teraz zrobiła, jestem pewna. xD alice do Sapphire: ” Głupia Ty, nawet nie wiesz, co Cię teraz czeka, haha! Nie będzie to przyjemne doznanie, uwierz.”Jak Sapphire będzie cierpieć to wystawię pomnik dla Sophie, obiecuję! xD świetna notka. ;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2010 o 17:43
      To, że Sapphire pożałuje, tego możesz być pewna xD Ale dziewczyna powie jeszcze coś, przez co będzie mieć przerąbane u Sophie xD

      Usuń
  4. ~wiki-pedia
    20 lutego 2010 o 16:24

    Przpraszam. Chwileczkę. Musze ochłonąć i skomentuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Eles____
    20 lutego 2010 o 16:27

    Chole.ra, a dałam taki piękny komentarz, to się nie zapisał, no! Za.srana Saphire, podła szu.ja! Ja bym ją zabiła samym wzrokiem, a uprzednio nogi z du.py powyrywała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2010 o 17:44
      Czyli z głowy, bo się jej głowa z du.pą zamieniła xD

      Usuń
  6. Eles____
    20 lutego 2010 o 16:57

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział {corka-ciemnego-zla} Pt. „Amortencja”.

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Destruo.
    20 lutego 2010 o 17:56

    Soph taka powyginana naprawdę musiała uroczo wyglądać ;DAle na miejscu Saphirre to bym uciekała gdzie pieprz rośnie xD Czekam na masakrę, bye ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 lutego 2010 o 11:58
      Noo, z wystającą kością z szyi to rzeczywiście nic, tylko zostać modelką xD

      Usuń
  8. ~Olka
    20 lutego 2010 o 18:26

    Widać że Saphire jest zła na Sophie za te tortury,ale mogła jej nie spychać ze schodów.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 lutego 2010 o 11:59
      Ona nie jest zła za tortury, tylko za brak zrozumienia i wytykania jej, że Darla przez nią nie żyje xD

      Usuń
  9. ~Jolievin
    20 lutego 2010 o 18:34

    Już rozłożyłam karty, zaraz jeszcze sprawdzę wróżbę z kości, fusów, kryształowej kuli i tak jestem pewna panno Killer będzie miała pani problemy, oj wielkie problemy, radzę wiać gdzie pieprz rośnie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 lutego 2010 o 12:00
      Powiedziała profesor Trelawney xD

      Usuń
  10. ~Tamta
    20 lutego 2010 o 19:09

    Zaczęłam czytać twoje opowiadanie, kiedy pisałaś około 70 odcinek i ani razu jeszcze nie skomentowałam, ale odwiedzałam bloga codziennie i namiętnie czytałam. Teraz wywołałaś takie emocje, że nie mogę się powstrzymać od zabicia kogoś. Najlepiej Sapphire. Niech zginie w torturach i mękach, a jeśli Barty spróbuje powstrzymać Sophie to wejdę do tego opowiadania i tak mu oklepie twarz jak nigdy. Czarny Pan się przy mnie schowa. A najlepiej to zrobić z Sapphire kalekę, brzydule i zrobić przeszczep skóry i wrzodów na twarz.Mimo złości pozdrawiam i jesteś genialną pisarką :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 lutego 2010 o 12:15
      Whehehe, cieszę się, że mam tak zwanych anonimowych czytelników. To miłe uczucie odkrywać, że ktoś czyta to coś, a ja o tym nie wiem xD A może wybaczymy Sapphire ten straszny czyn? xD To tylko takie pytanie retoryczne xD

      Usuń
    2. ~Tamta
      21 lutego 2010 o 14:36

      Nie wiem, czy bym przeżyła wybaczenie Sapphire wszystkich grzechów. Na pewno byłby to dla mnie największy zawód w całym moim krótkim żywocie, że Sophie nikomu nie obiła gęby po takiej zniewadze. Dla mnie w każdym odcinku mógłby ktoś umierać. Mam coś po prostu we krwi złego. Taka inność xD. Ale ja lubie, kiedy ktoś się mnie boi, to taka władza.

      Usuń
    3. 21 lutego 2010 o 14:44
      Ano ja też mam złą krew xD Hehihaha xD Zobaczymy, może Sapphire dostanie po ryju, a może nie xD

      Usuń
    4. ~Tamta
      21 lutego 2010 o 16:17

      Ta zniewaga krwi wymaga! Musi jej się dostać… musi… MUSI! xDJa tam dziękuję przodkom za złą krew. Czasami się zastanawiam jak to oni żyli, ile dusz posłali do piekła i czy przeznaczone jest mi być w przyszłości mordercą na zlecenie xD. Gdybym żyła w książce to bym tylko zabijała i siała zło. xD Slytherin to dla mnie za słaby poziom pod względem czarnej mocy, coś na skalę Voldemort to już jest coś, ale mi nadal by było mało.

      Usuń
    5. 21 lutego 2010 o 16:32
      Nom, w ogóle Harry Potter trochę dystansu do zła ma xD A zmierzch? Wiedz, że ja tego nie znoszę xD

      Usuń
    6. ~Tamta
      21 lutego 2010 o 16:41

      Zmierzchu nie czytałam, lecz pod piskami i namową fanki i zarazem mojej znajomej obejrzałam pierwszą część. Nie widziałam zła i nie pociąga mnie Edward (przepraszam, ale wyglądem i charakterem nie trafia w moje gusta).Wychowałam się na kryminałach (taką drogę wybrałam i nikt mnie nie zatrzymał) a teraz napisałam opowiadanie o zadźganym psie przez sąsiada, bo główny bohater nie oddał mu kosiarki. Wychowawczyni przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy z mojej strony, ale większość nauczycieli chce mnie wysłać do psychatryka. No cóż, jestem okrutna xD.

      Usuń
    7. 21 lutego 2010 o 16:48
      Hehehe, moja nauczycielka by Cie nie lubiła, nie podobało się jej, jak opisałam martwe ciało, które gnije xD A mnie właśnie się ten opis bardzo podobał xD

      Usuń
    8. ~Tamta
      21 lutego 2010 o 16:55

      Mi też się opowiadanie bardzo podobało, nawet licealistom (liceum połączone z naszą szkołą i tak się rozniosło). Był tam nawet wątek humorystyczny! Oni po prostu nas nie doceniają. W końcu nie łatwo jest napisać coś strasznego, a raczej genialnie strasznego. Nauczyciele są niewyrozumiali i nie potrafią docenić talentów. Podobają im się tylko opowiadania o wróżkach, jednorożcach i wszystkim co dobre. xD Nie lubię ich!

      Usuń
    9. 21 lutego 2010 o 19:28
      Heh, skrętokiszki można dostać xD

      Usuń
  11. ~Satia
    20 lutego 2010 o 19:37

    O rzesz ty jasna cholera! Tak, to najlepsze podsumowanie, zwłaszcza ostatniej sceny. Nic dziwnego, że Sophie chce ją teraz zabić. I na pewno to zrobi. Co ta Sapphire zgłupiała?! Teraz na stówę zginie, jak nie z ręki Sophie to z ręki Voldemorta albo Barty’ego (bo wątpię, żeby się nie wściekł, nawet on). Na jej miejscu spieprzałabym na drugi koniec kontynentu. Ale się porobiło!Dziwi mnie w sumie, że Szafirka po tym wszystkim chciała jeszcze przyjaźni Sophie. No ale cóż. Nawet jeśli chciała, to jej szanse właśnie bardzo zmalały (a już wcześniej były równe zeru). Zastanawia mnie natomiast uwaga Voldemorta na temat zachowania dziewczyny. Bo przecież człowiek nie zakochuje się z dnia na dzień. Czy więc kiedykolwiek była między nimi przyjaźń, skoro pozwoliła się zbliżyć Malfoyowi?Scena w domu Czarnego Pana świetna. Opisałaś to tak dobrze, że poczułam się przez chwilę sadystką;P Ale po tym na końcu, podoba mi się jeszcze bardziej. I liczę, że na tym się nie skończy.Rozdzialik jest po prostu boski! Ta okrutna Sophie bardzo przypadła mi do gustu;) Pozdrawiam i czekam na (szybkiego mam nadzieję) nexta:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 lutego 2010 o 12:20
      Nom, dziś już muszę pisać rozdział, bo nic nie napisałam wczoraj na Czwórkę, bo Katyń oglądałam do późna w nocy no i nie zdążyłam. A to znaczy, że jutro muszę napisać i na Siostrzenicę, i na Czwrókę. No, jeśli chodzi o tą miłość z Malfoyem, to chodzi Ci o Sophie, czy o Sapphire? xD

      Usuń
    2. ~Satia
      21 lutego 2010 o 16:08

      No ni mówię o Sapphire. Przecież kiedy Sophie zerwała z Malfoyem, to Szafirka jeszcze nie była w nim zakochana. Gdyby naprawdę przyjaźniła się z Sophie, nie pozwoliłaby się zbliżyć padalcowi. A jednak pozwoliła. To mnie właśnie zastanawia (między innymi)

      Usuń
    3. 21 lutego 2010 o 16:22
      A może była w nim zakochana, tylko nie wyjawiła tego nawet jemu xD

      Usuń
    4. ~Satia
      21 lutego 2010 o 16:42

      No nawet jeśli… że nie zerwała z Malfoyem, kiedy Sophie zaproponowała jej, że jej wybaczy, to pochwalam. Ale teraz, to ja jej naprawdę nie rozumiem. Mało jej tortur po ostatnim? Z resztą, watpię, żeby tym razem na tym się skończyło. Dziewczyna wpakowała się w takie bagno, że nie wiem, jak z niego wyjdzie. Jeśli w ogóle z niego wyjdzie. A jeśli już mówimy o osobach, które mają przechlapane u Voldemorta z powodu jego siostrzenicy, to co tam u Ghostów? ;)

      Usuń
    5. 21 lutego 2010 o 16:46
      Po prostu w Sapphire się krew zagotowała, jest tylko śmiertelniczką, nie panującą nad emocjami zakompleksioną samobójcą xD Aaa, byłam dziś u Ghostów na obiedzie, wszystko u nich dobrze xD

      Usuń
    6. ~Satia
      21 lutego 2010 o 17:12

      Nie ważne. Sapphire omal jej nie zabiła, a Sophie razem z jej wujem raczej nie należą do osób, które łatwo wybaczają i szybko zapominają.

      Usuń
    7. 21 lutego 2010 o 19:30
      Z tym się zgadzam, oui xD Czyli innymi słowy… będzie buba xD

      Usuń
    8. ~Satia
      21 lutego 2010 o 19:40

      No mam nadzieję, bo już od jakiegoś czasu mnie ona trochę denerwowała, a teraz to już se na maxa nagrabiła. Co do jednego tylko muszę jej przyznać rację, imię Darli w tej rozmowie nie powinno paść.A to miło z twojej strony, że tak o swoich bohaterów dbasz, że do nich na kolacje wpadasz;P

      Usuń
    9. 22 lutego 2010 o 07:51
      Ja zaś się nie zgadzam. Dobrze, że Sophie powiedziała, co myśli o niewdzięczności Sapphire.

      Usuń
  12. ~Doska
    20 lutego 2010 o 19:44

    Ale jaja xD Az nie wiem, co mam powiedzieć… Ciekawa jestem jak to wszystko się skończy… Na pewno nie będzie kolorowo dla Saph. A Voldzio to wyjdzie z siebie i stanie obok xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 lutego 2010 o 12:25
      No, jaja xD Dla Sapphire będzie właśnie kolorowo. Kolorowa jest krew, siniaki mają różne barwy xD

      Usuń
  13. ~Jaenelle
    20 lutego 2010 o 22:41

    Rozdział jest B.O.S.K.I. Inaczej nie mogę powiedzieć, bo brak mi słów. Z tej Sapphire to naprawdę ….. Wydawało mi się na początku, że ona by się za sophie pokroiła, a tu się porobiło. Szybko pisz nexta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Jaenelle
      20 lutego 2010 o 22:45

      A tak a propo, czytając wasze komentarze o mało się nie udusiłam

      Usuń
    2. 21 lutego 2010 o 12:29
      No. Widzisz, im starsze, tym gorsze xD

      Usuń
  14. ~Nadine
    20 lutego 2010 o 23:42

    Wredota ludzka nie zna granic.Sapphire to podła świnia. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 lutego 2010 o 12:30
      Sapphire pomstujecie, a Sophie w ogóle nie żałujecie xD

      Usuń
    2. ~Eles.
      21 lutego 2010 o 12:32

      Bo Sophie może a lafiryn.da cycek Malfoy’a nie! xD.

      Usuń
    3. 21 lutego 2010 o 12:33
      Malfoy ma cycki? xD

      Usuń
    4. ~Eles.
      21 lutego 2010 o 12:34

      *lol2* Sutki ma, choć nie jestem pewna, nie zaglądałam mu pod bluzkę przez cały nasz związek… xD. A poza tym chodziło mi, że Sapphire to cycek Malfoy’a! xD

      Usuń
    5. 21 lutego 2010 o 12:35
      No przecież wiem xD Malfoy ma silikonowe cycki xD Albo nosi push-upy xD

      Usuń
    6. ~Eles.
      21 lutego 2010 o 12:36

      I wypycha sobie te push-upy skarpetami xD.

      Usuń
    7. 21 lutego 2010 o 12:38
      Hehihaha xD No co Ty, jechałoby strasznie xD I Ron by się zbyt pewnie poczuł, że spotkał kogoś równego sobie. On sobie stanik wypycha chusteczkami nawilżającymi xD

      Usuń
    8. ~Eles.
      21 lutego 2010 o 12:40

      Faktycznie, Weasley zadurzył by się w jednym z moich 5 narzeczonych i co by było?! Chusteczkami nawilżającymi powiadasz? A Push-upy zdobywa od zdradzieckiej małpy Sapphire xD.

      Usuń
    9. 21 lutego 2010 o 12:41
      Dokładnie. Jest z nią tylko dla jej push-upów xD Zaraz, że CO?! Lubisz Malfoya? Oo”

      Usuń
    10. ~Eles.
      21 lutego 2010 o 12:43

      A czemu nie? Mój Malfoy to taka ciepła i potulna klucha, że Glizdogona zaraz przegoni xDD.

      Usuń
    11. 21 lutego 2010 o 12:44
      A może jest tylko taki, żeby zamydlić Ci oczy i dobrać się do Twoich push-upów? xD

      Usuń
    12. ~Eles.
      21 lutego 2010 o 12:46

      *lol2* A nie pomyślałam o tym. Kurde, zastawię na niego pułapkę. Znajdę(o ile znajdę) jakiś push-up na ziemi i poczekam, aż przybiegnie. Jak go weźmie to się wszystko wyda! xD.

      Usuń
    13. 21 lutego 2010 o 12:53
      Półapka na myszy, tam, gdzie się ser kłądzie, połóż stanik i go w paluchy chlaśnie, jak weźmie xD Strzerz też swoich nawilżających chusteczek xD

      Usuń
    14. ~Eles.
      21 lutego 2010 o 12:55

      Hahahhaha xD. Na szczęście nie mam takich chusteczek xD.

      Usuń
  15. ~Evelyn
    21 lutego 2010 o 20:53

    Po przeczytaniu paru komentarzy postanowiłam skomentować. Też jestem takim niewdzięcznym czytelnikiem co czyta i nie komentuj ale obięcuję poprawę ;). Trafiłam tu przez polecony rozdział 84 i tak tu zostałam. Przeczytałam całe opowiadanie od początku i czytam dalej. Wchodzę codziennie :). A co do tego odcinka to zabiłabym Sapphire albo poturbowała tak żeby pół roku ledwo żyła i dochodziła do siebie. Nie zabić to za mało. Jestem tak zbulwersowana, że nie będę pisać dalej. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 22 lutego 2010 o 07:52
      Noo, to już wiem, jak zachęcić czytelników do ujawnienia się xD Znów zepchnę Sophie ze schodów xD

      Usuń