16 lutego 2010

Rozdział 237

Nie byłam pewna, co Voldemort zaplanował, ale przeczuwałam, że coś na pewno się wydarzyło. Pytanie tylko, co. Tak ogólnie, to spędziłam u niego kilka dni. Nie chciałam się z nikim widzieć, chociaż Barty kilka razy już był u mnie w pokoju, przynosząc wiadomość, że przyszła kolejna sowa od Ghostów.
- Nie chcę mieć z nimi nic do czynienia, tylko sprowadzam ich na złą drogę – mówiłam mu i prosiłam grzecznie, by zostawił mnie samą.
Przez ten cały czas chciałam nadrobić zaległości, zrobić wszystkie zadania, których treść przysyłała mi Sapphire. Prawdę mówiąc, tylko od niej odbierałam pocztę, bo od wielu moich znajomych dostawałam listy. Barty nawet kiedyś przyniósł mi list od Ashley Pail, ale nawet go nie przeczytałam. Crouch poradził mi go spalić, co też niezwłocznie uczyniłam.

Zaczęłam odczuwać pustkę z braku jeszcze jednej rzeczy. Mianowicie quidditcha. W ostatnim liście Sapphire napisała mi, że mecz Puchonów i Gryfonów odbył się niedawno, z klęską Gryfonów. Harry został zwalony z miotły przez własnego obrońcę, jakiegoś Macgelana, czy jak to jego nazwisko brzmi…  Ron niestety nie mógł zagrać, wiadome z jakich powodów. Mimo tej klęski, odczułam dziwną ulgę. Okazało się, że mimo mojej nieobecności w Hogwarcie, Harry’emu i tak przytrafiają się różne złe rzeczy. No ale Ghostowie mogą sobie to tłumaczyć inaczej. Przecież mogłam rzucić urok z daleka na tego Gryfona, żeby zrobił Potterowi krzywdę. Samo myślenie o tym doprowadzało mnie do śmiechu.

Następnego dnia dostałam sowę od samego Wybrańca, w którym pisał, że on i Ron są już całkowicie zdrowi i wyszli ze skrzydła szpitalnego. Zgodziłam się otworzyć ten list tylko dla tego, że był od Harry’ego Pottera. Voldemort zawsze chciał wiedzieć, co się z nim dzieje, a przecież mógł sobie wejść w każdej chwili do jego głowy. Nie robiłam mu jednak problemów i odpowiadałam cierpliwie na jego pytania.

W jednym z pokoi znalazłam radio. Jakie cudowne urządzenie. Z miłym zaskoczeniem odkryłam, że mimo tego, co teraz się dzieje, no wiesz, kiedy Czarny Pan powoli opanowuje społeczeństwo czarodziejów i czarownic, moje piosenki nadal są puszczane i to zaskakująco często.
- A teraz mam zaszczyt zapowiedzieć całkiem nowy, niedawno powstały nu metalowy zespół – usłyszałam w radiu głos prowadzącej.
Niestety nie powiedziała, jaką nosił nazwę. I to jest właśnie jedyny problem magicznego radia. Nikt nie dba za bardzo o audycje. Ale mniejsza już o to. Chociaż… nie! Kiedy tylko puścili tą piosenkę, zakochałam się w niej od pierwszych brzmień. Czymże była moja twórczość w porównaniu do tego! Brzmiało to jak rock, ale dźwięki były o wiele silniejsze i doskonalsze.

Chwyciłam radio i udałam się od razu do pokoju Barty’ego. Powiedział mi tego ranka, zaraz po przyniesieniu kolejnego listu od Sapphire, że jeśli bym czegoś potrzebowała, to on będzie u siebie.
Zapukałam i od razu weszłam do środka.
- Barty – zwróciłam się do niego po imieniu i usiadłam przy stole naprzeciwko niego. – Co to za cudowne brzmienie? Co to za zespół?
- To… wydaje mi się, że to Killer Wander – odpowiedział z lekkim uśmiechem. – A co, podoba ci się?
- Czy mi się podoba – zadrwiłam. – To najcudowniejsze brzmienie, jakie kiedykolwiek słyszałam.
- Nie mów, że teraz będziesz tworzyła taką muzykę.
Zaśmiałam się.
- Nawet bym nie potrafiła – odparłam. – Ale jestem ich wielką fanką.
Wzięłam radio i opuściłam pokój Croucha, żeby nie odpowiadać już na jego pytania. Killer Wander urzekli mnie swoją muzyką, musiałam dowiedzieć się o nich o wiele więcej.

*

I tak też zrobiłam. Nie minęło dobrze dwa dni, a ja już przeszłam całkowitą metamorfozę. Zwykle za bardzo nie dbałam o swój styl. Nie malowałam się, nie farbowałam włosów, liczba kolczyków w moim ciele wynosiła trzy. Było mi obojętne, jak wyglądam, wystarczyło, że moją twarz nie pokrywały pryszcze, a włosy nie zmieniały się w tłuste strąki. Co nie znaczy, że nie dbałam o siebie. Nie licząc cech charakterystycznych dla wampira, wyglądałam jak normalna dziewczyna.

Teraz zaś zmieniłam się nie do poznania. We włosach zrobiłam sobie pasemka, oczywiście różnokolorowe. Nie chcąc wyjść na jakąś słodką idiotkę, codziennie robiłam ciemny makijaż. A liczba kolczyków niebezpiecznie wzrosła. Najbardziej niewygodnym i bolesnym miejscem, w którym pojawił się szósty, był język. Nie mogłam jeść przez cały dzień. Ale zniosłam tą dietę mężnie.

Pewnego dnia poczułam pieczenie na lewym przedramieniu. No tak. Czarny Pan już popadł w takie lenistwo, że nie chce się mu zrobić dwóch kroków ze swojej komnaty do mojej sypialni. Cóż. Ja okażę jednak większe zaangażowanie i pójdę do niego. Ktoś tu musi pokazać, że nie zachowuje się jak dziecko.

Voldemort przechadzał się powoli po swoim pokoju. W ręku trzymał pęk kopert, które przeglądał. Nie był nawet łaskaw spojrzeć na mnie, kiedy się pojawiłam.
- Sophie, ten list przyszedł od twoich rodziców, chciałbym, żebyś go… - zaczął, podnosząc wzrok. Niestety, nie dane mu było dokończyć, bo kiedy na mnie spojrzał, zaczerpnął gwałtownie powietrza, a wszystkie koperty wypadły mu z rąk na podłogę.
- Nie chcę z nimi korespondować, nie ważne czy z Bes, czy z Livią – odpowiedziałam obojętnym tonem.
Pewna byłam, że się zdziwi. Chociaż jego reakcja była trochę gorsza, niż sobie to wyobrażałam. Muszę przyznać, że przeraziłam go. W końcu dzięki moim glanom przybyło mi cztery centymetry do wzrostu. Nie miałam już metra pięćdziesiąt dwa, ale metr pięćdziesiąt sześć. Muszę przyznać, że ze ścisłych przedmiotów nie jestem najlepsza, ale dodawać potrafię całkiem nieźle. Nie no, to już było żenujące…

Voldemort podszedł do mnie, przyglądając się dokładnie czarnym, skórzanym spodniom i mocno kontrastującej z nimi różowej, falbaniastej spódnicy.
- Wyglądasz jak… jak baletnica – wyrzucił z siebie. – Powiedz mi, że ja mam przywidzenia.
- Nie masz przywidzeń i dobrze o tym wiesz – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. – A to cię zachwyci jeszcze bardziej.
Pokazałam mu język. Był to błąd, bo kiedy wuj zobaczył tkwiący w nim srebrny kolczyk, strasznie się wściekł. Myślałam, że dostanie jakiegoś ataku serca, czy coś… Ale on tylko chwycił mnie za ramię i wyprowadził z pokoju.
- Ściągaj to wszystko – rozkazał. – Mówisz, że ta blondynka wygląda głupio, a sama przypominasz pajaca. Idziemy, uspokój się.
Przez całą drogę miotałam się i wyrywałam. W końcu Czarny Pan nie wytrzymał. Przerzucił mnie sobie przez ramię i ruszył w dalszą drogę. Wyglądał jak mroczna wersja Świętego Mikołaja, a ja jak jego worek na prezenty. Do było zabawniejsze nawet od mojej matematyki.

Voldemort mógł mnie zanieść wszędzie, ale nie do pokoju Barty’ego. Po co w ogóle mnie tam ciągnął? Chce sprawdzić, czy Crouch ma na sobie podobne ubranie?
Okazało się jednak, że się myliłam. Ze mną na ramieniu wkroczył do sypialni swojego najlepszego Śmierciożercy.
- Możesz mi to wyjaśnić? – zapytał ze złością.
- Puść mnie, bo tego pożałujesz – rozkazałam. – Co ty sobie wyobrażasz, masz dobrze w głowie?
- Na pewno lepiej niż ty – zadrwił. – Zapytałem cię, dlaczego moja siostrzenica ubrała się jak na bal przebierańców w przedszkolu i dlaczego ma w języku kawałek metalu.
Barty wstał od stołu, trochę zmieszany zaistniałą sytuacją.
- Pan mój wie, że gdybym wiedział… - zaczął.
Jaki kłamca! Normalnie trzymajcie mnie, bo mu coś zaraz zrobię! Wiedział! Wiedział o wszystkim! I teraz ja będę obrywała też za niego, Buddo, co za niesprawiedliwość.
- Dość – przerwał mu stanowczo Voldemort. – Ty masz się wziąć do pracy, a ty masz zdjąć to śmieszne ubranie i odpowiedzieć w końcu na listy od Ghostów, bo te sowy zaleją nasz dom.
I wyszedł, zanim zdążyłam się jakoś odgryźć. W takim razie skrzyżowałam ręce na piersiach i odwróciłam się twarzą do Barty’ego z wściekłym grymasem.
- Nie patrz tak na mnie, gdybym mu powiedział, że wiedziałem, to dostałbym dodatkową robotę, a chcę dziś jeszcze popracować w ogrodzie – uprzedził mnie.
Twarz mi trochę złagodniała. W sumie i tak już miał życie spieprzone przez Voldemorta, niech buźkę mu chociaż zostawi nie obitą. Odwróciłam się więc na pięcie i ruszyłam w stronę drzwi.
- Idę się napawać moją ulubioną muzyką – powiedziałam, zanim wyszłam. – Och, możesz dać mi te listy od Ghostów? Chciałabym je przeczytać.
Barty wyciągnął z szuflady pęk kopert i świstków pergaminu. Z niepewną miną podał mi je.
- No, trochę tego jest – mruknęłam. – Cóż, idę oddać się lekturze.
Pocałowałam go w usta na pożegnanie i wyszłam.

Voldemorta nigdzie po drodze nie spotkałam. Wśliznęłam się do swojej sypialni, uważając, żeby nie trzasnąć głośniej drzwiami i usiadłam na łóżku. Wzięłam pierwszą z brzegu kopertę i rozdarłam ją. Wypadła z niej kartka pergaminu, zapisana jakimiś gryzmołami. A więc to od Spajka.

Mama wysłała nam wszystkim sowę i powiedziała, że  wyniosłaś się z domu. Na jej i taty prośbę. Nie słuchaj jej, dobrze? Bez ciebie nie będzie już tak fajnie.
Spajk

Uśmiechnęłam się mimowolnie. Nie był to długi list, a Spajk zapomniał o formie grzecznościowej, ale same jego chęci sprawiły, że poczułam dziwne ciepło na sercu. Sięgnęłam po drugi list. Ten był zaś od Ripa. Jego pismo było o wiele schludniejsze od pisma jego brata bliźniaka i o wiele łatwiej mi przyszło się rozczytać.

Sophie
Spajk pierwszy wysłał Ci sowę, idiota mi powiedział, że mama zabroniła pisać do Ciebie listy. Ale ja mam to gdzieś, bo ona nie może nam kazać nie rozmawiać z siostrą. Dlaczego Cię nie ma w Hogwarcie? Nie musisz się bać, że nie będziemy się do Ciebie odzywać. Chcielibyśmy, żebyś wróciła, wiemy wszyscy, że jesteś u niego. Będziemy do Ciebie pisać, aż nie wrócisz do Hogwartu, żebyś wiedziała i nie była zaskoczona.
Rip

Reszta listów była podobna. Całe moje rodzeństwo gorąco zapewniało, że bardzo pragną mojego powrotu, że buntują się przeciw rodzicom i nie wrócą do domu na wakacje, jeśli ja nie wrócę do Hogwartu. Napisał do mnie nawet Spirydion, ale on sądził, z tą swoją chłodną stanowczością, że słusznie robię, nie odpisując na listy Ghostów, i że popiera moje przeprowadzenie się z Dziury do domu Czarnego Pana.

Mógłbym Cię nawet odwiedzić – pisał. Ale mamy bardzo dużo nauki, no i nie wiem, czy Czarny Pan pozwoliłby na te odwiedziny.

Kiedy tak myślałam nad tym, zaczęłam się poważnie zastanawiać nad powrotem do szkoły. Nie ma sensu robić sobie dalszych zaległości, no a tutaj nie ma ze mnie żadnego pożytku. Będę nad tym myślała później. Teraz posłucham Killer Wander.

~*~


Rozdział nie jest tak długi, jakby mego chciała, ale mnie się podoba. Wiem, że może kogoś obrzydzić szablon i nowe wcielenie Sophie, jednak ja planowałam to już od dawna, więc nie chciałam tego eliminować. A ten zespół oczywiście zmyśliłam xD Dedykacja dla Lottie. :* 

74 komentarze:

  1. ~Eles.
    16 lutego 2010 o 14:14

    Masz rację, szablon odrzuca. Jest po prostu ohydny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 18:06
      Ale przynajmniej jest, a nie tak, że jakieś zdjęcie po prawej stronie trzasne i jest.

      Usuń
    2. ~Eles.
      16 lutego 2010 o 19:59

      No widzisz, a ja trzasnęłam obrobione zdjęcie po prawej stronie i to o wiele estetyczniej wygląda.

      Usuń
    3. 16 lutego 2010 o 21:34
      Szczerze? Blog mojego brata lepiej wygląda.

      Usuń
    4. ~Eles.
      16 lutego 2010 o 21:43

      O, widzisz. Za to Twój w ogóle nie wygląda „jakoś”. Pogratuluj bratu, jest zdolniejszy od Ciebie.

      Usuń
    5. 17 lutego 2010 o 13:49
      Oczywiście, ma to po siostrze.

      Usuń
    6. ~Eles.
      17 lutego 2010 o 18:31

      Nie może mieć tego po Tobie, ponieważ jest lepszy.

      Usuń
    7. 17 lutego 2010 o 19:36
      Tylko że… tamten szablon to ja mu skleciłam xD Od niechcenia xD Czyli wychodzi na to, że jeśli robię coś, gdy mi się nie chce, robię to lepiej, niż gdy mam wenę xD

      Usuń
  2. ~Satia
    16 lutego 2010 o 14:28

    O rany! Jak tu weszłam, to się zastanawiałam, skąd taki nagłówek. Teraz już wiem. Nic dziwnego, że Czarny Pan omal nie dostał zawału na jej widok. I jeszcze mniej dziwne, że wpadł w furię. Ale skąd mu wpadł do głowy pomysł z Bartym (już pal sześć że trafny)? No, ale była z Voldemortem trochę dłuższa scena i jestem z tego powodu zachwycona;)Z drugiej strony ze spódnicą baletnicy to Sophie z deka przegięła. Ciekawa jestem, czy posłucha wuja i chociaż trochę przywróci swój styl do normalności. Mało tego, pewnie w tym stroju wygląda odrobinkę jak… mugolka:/Cóż, rodzeństwo się stara. I martwi się. O ile Bes i Sethiemu należałby się opieprz, o tyle jestem całym sercem z dzieciakami.No właśnie tak się zastanawiałam, co się stało ze Spirydionem (dobrze napisałam?). Dziwi mnie prawdę mówiąc to, że Voldemort nie stara się lepiej poznać siostrzeńca, zwłaszcza jeśli łączy ich to całe podobieństwo. Wydawało mi się, że albo on go jeszcze wezwie albo Sophie go ze sobą jeszcze tam zabierze. Poza tym jakiś czas temu wspominałaś coś, że dziewczyna wzięła się za uczenie go magii, więc myślałam, że będą razem spędzać więcej czasu. A tu dzieciak po prostu wyparował z twojego opowiadania. Mam nadzieję, że wprowadzisz z nim trochę więcej akcji albo coś, bo jest jednym z moich ulubionych bohaterów;)Nota jest po prostu boska! Nie mogę się już doczekać kolejnej. Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 18:09
      No, chciałam opisać tą spódnicę, co jest w nagłówku, ale chyba ciut nie wyszło, oui? Nom, trochę Spirydiona zaniedbałam, będę go musiała więcej dać, może wtrącę go do bitwy o Hogwart nr 1? xD Wiesz, ta część z dedem Dumbledore’a xD

      Usuń
    2. ~Satia
      16 lutego 2010 o 19:59

      A, no ja już się zastanawiałam, co masz na myśli z tym numerem 1. To ile ty tych bitew tam planujesz?;P Bo ja nie wiem, czy zamierzasz trzymać się książki, czy planujesz coś pozmieniać i możemy się spodziewać, że będzie tych bitew więcej;)

      Usuń
    3. 16 lutego 2010 o 21:36
      No wiesz, ta, w której Dumbledore ginie i ta na końcu 7 klasy, jak w HP xD

      Usuń
    4. ~Satia
      16 lutego 2010 o 21:48

      *wzdycha* a już miałam nadzieję, że będzie więcej;) No to czekam, co tam będzie z tym Spirydionem. A Sophie, odpuści trochu z tą obsesją na punkcie nowego zespołu? Czy nie da się stłamsić? ;P

      Usuń
    5. 17 lutego 2010 o 13:48
      Nieno, będzie bitw więcej, w 7 części nie będzie tylko szkoły i nauki, będzie coś takiego jak w 4, ale nie zdradzę. I, nie, to nie będzie Turniej Trójmagiczny xD No, a w najbliższym czasie też planuję aferę xD

      Usuń
    6. ~Satia
      18 lutego 2010 o 00:46

      Oj, no to czekam z zapartym tchem ;)

      Usuń
  3. ~Doska
    16 lutego 2010 o 14:36

    Hahaha xD Soph mnie rozwala, ona i jej pomysly… Najbardziej usmialam sie oczywiscie z kochanego wujaszka Voldzika xD no i wykretow Barty’iego w sprawie wizerunku Sophie (‚ i tak ma juz spiepszone zycie przez Voldemorta…’) :) To mile, ze rodzenstwo o niej pamieta… Moze Seth i Bes zmienia zdanie (w co watpie, ale coz… czasem sie cuda zdarzaja)….pozdrawiam :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 18:11
      Cud się zdarzył, kiedy zza grobu powrócił Syriusz. A co do tego szablonu jeszcze dodać chciałam… Wykazałam, że jestem odważna, prawda? Bo nie boję się dać tu różowych akcentów. Takie jest powiedzenie: Prawdziwy facet nie boi się założyć różowej bluzki. Tak samo jest tutaj, więc proszę nie nażekać xD

      Usuń
    2. ~Doska
      17 lutego 2010 o 17:44

      czy ja cos mowie odnosnie szablonu? xD fakt, ze nie przepadam specjalnie za rozowym i troche kluja w oczy te literki, ale jestem dzielna i I will survive xD

      Usuń
    3. 17 lutego 2010 o 19:39
      No, bo zamiast mówić o rozdziale, Wy wszyscy tego szablonu żeście się czepili. Pomęczę Was jeszcze dwa dni i zmienię, no. Zadowoleni? xD

      Usuń
  4. ~alice.
    16 lutego 2010 o 14:52

    Szlag by wziął ten onet! Weszłam z opery, Mozilla Firefox, Internet Explorer i z żadnego nie mogę zobaczyć szablonu! ugh, tylko różowe literki, no nie wytrzymam. xD Jak w ciągu kilku godzin nie zobaczę tego CUDOWNEGO szablonu. xDDO kurde, Sophie z pasemkami, ciemnym makijażem, a w dodatku z czarnymi spodniami i różową spódniczką musiała wyglądać… Inaczej? xD Haha, Voldemort palpitacji serca mógł dostać, a te jego słowa. „Wyglądasz jak… Jak baletnica. ” xD I ten ulubiony zespół, trzeba poszukać w necie. mwhaha, na pewno znajdę. xDDNie no, świetnie! ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 18:13
      Jak mówiłam w ostatnich słowach pod tą notką, taki zespół nie istnieje. Wymyśliłam go. Normalnie dałabym KoRna, ale ich piosenki będą mi potrzebne, ale w dalekiej przyszłości xD Może już zgadniecie, dlaczego? xD

      Usuń
    2. ~alice.
      16 lutego 2010 o 21:46

      Oj, przecież wiem, że nie ma. xD Czytałam twoje ostatnie słowa. xD Tak tylko napisałam, że poszukam… Tak ironizowałam. xDhaha. xD Powiedz, że mam rację. xD Będzie śpiewała ich piosenki, chociażby jako swoje? xD O, mogłoby być ‚Word Up’ – jakoś ta piosenka podoba mi się. xD aaa! Szablon już widzę. xD Matko, gdybym zobaczyła taką Sophie, leżałabym jak długa. xD

      Usuń
    3. 17 lutego 2010 o 13:47
      Nie, Sophie nie, ale ktoś bliski z jej towarzystwa xD Jeśli tej osoby nie uśmiercę xD I, wierz mi, nie wkładałabym w usta Sophie piosenek, które śpiewają faceci, bo musiałabym też dać podkład (piosenkę w oryginalnym wykonaniu). Wyobrażasz ją sobie śpiewającą piosenki głosem faceta?

      Usuń
    4. ~alice
      17 lutego 2010 o 13:52

      Malfoy! xD Nie, nie, nie. Malfoy nie nadaje się. xD Prędzej Voldemort. To by było coś. xDTo byłoby ciekawe doświadczenie, jakby nie patrzeć. xD

      Usuń
    5. 17 lutego 2010 o 14:05
      Tym Voldemortem mnie rozwaliłaś, ale ani jeden, ani drugi xD

      Usuń
    6. ~alice.
      17 lutego 2010 o 15:00

      Co, nie ma głosu twoim zdaniem? xD No nie powiesz mi, że Barty, albo Spirydion. xDhaha, teraz będę po kolei wszystkich wymieniała. xD

      Usuń
    7. 17 lutego 2010 o 15:24
      Wymyślaj, i tak nie zgadniesz xD A co powiesz na Rona? Oczywiście żartuję xD

      Usuń
    8. ~alice.
      17 lutego 2010 o 15:50

      Ron?! hahaha! xD Nie, Ron do nie nadaje się do tego jeszcze bardziej niż Malfoy! xD Dobra.. poddaje się. ;D

      Usuń
    9. 17 lutego 2010 o 15:52
      I prawidłowo, bo nawet gdybyś zgadła, ja i tak bym zaprzeczyła xD Nie będę na razie nic zdradzać xD

      Usuń
    10. ~alice.
      17 lutego 2010 o 16:13

      haha, nawet gdybyś zaprzeczyła, później miałabym satysfakcję, że jednak zgadłam. xD

      Usuń
    11. 17 lutego 2010 o 16:26
      No tak, ale jakbym powiedziała tutaj, to by każdy już wiedział xD

      Usuń
    12. ~alice.
      17 lutego 2010 o 16:56

      A do tego dopuścić nie możemy, znaczy nie możesz. xD Dobra, to ja będę wymyślała sobie w głowie, a po pewnym czasie kiedy już będzie ten rozdział na który czekam, zobaczymy czy zgadłam. xDD

      Usuń
    13. 17 lutego 2010 o 16:59
      Sądzę, że zgadłaś xD

      Usuń
    14. ~alice.
      17 lutego 2010 o 17:10

      Wiedziałam, że raczej zgadnę. xD Przede mną nie da się ukryć. xD Teraz tylko czekać, która osoba przeze mnie podana, jest tą odpowiednią. xD Długo muszę czekać? xD

      Usuń
    15. 17 lutego 2010 o 17:28
      Nooo… tak jakoś do końca Hogwartu xD

      Usuń
    16. ~alice.
      17 lutego 2010 o 17:36

      super, wytrzymam. xD

      Usuń
    17. 17 lutego 2010 o 19:35
      Cierpliwość to ważna cecha xD

      Usuń
    18. ~alice.
      17 lutego 2010 o 21:33

      Której mi brakuje. xD

      Usuń
  5. ~Destruo.
    16 lutego 2010 o 15:16

    jaki zaje.bisty image ma Sophie! ;D mi się podoba ;) i niech Sophie nie wybacza Ghostom, nie lubię ich ;P zresztą, kto wybaczyłby coś takiego rodzicom (nieważne, że przyszywani…)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~kotka
      16 lutego 2010 o 16:50

      Destruo, kiedyś też się nie zgadzałyśmy. Jak można nie lubić Ghostów? To miła rodzinka, zachowała się źle, ale Bes zawsze była miła, przyjęła Sophie, gdy ją porzucili rodzice. A nowy image? O gustach się nie dyskutuje, ale czemu różowy… nie, ja tego nie przeżyję. W następnym wcieleniu może Serpens będzie nową Ashley Pail?

      Usuń
    2. 16 lutego 2010 o 18:24
      Sophie nie odbija cudzych facetów. Między Sophie istnieje ogromna przepaść, ale masz rację, połączy je coś. I to już nie długo xD A co do Ghostów… Wiesz, ja mam bardzo dziwną rodzinę, poza tym jestem strasznie butna. Czytałaś „powstanie bloga”? Tam jest napisane, że Ghostowie to moi „przyjaciele”. Można powiedzieć, że byli dla mnie wymarzonymi rodzicami, powiem szczerze, że nawet czuję do tych wymyślonych osób coś mocnego. A Sophie to tak jakby ja. Tylko różnimy się dość znacznie. I jak ja się teraz czuję, kiedy czytam, jakie rzeczy wypisujecie o Ghostach? Myślicie, że Spajk i Rip to ludzie przeze mnie wymyśleni? Nie, to wyimaginowani przyjaciele mojego młodszego brata, są nawet w jego wieku. Gdyby ode mnie zależało, nigdy bym nikogo nie nazwała tak jak psa xD Nieno, swoje zdania możecie wyrażać, ale ja trochę czuję się głupio, kiedy czytam coś takiego o Ghostach, jacy oni sa źli i niedobzi.

      Usuń
    3. 16 lutego 2010 o 18:25
      Ja bym wybaczyła. Rodzice to rodzice. Gdyby tak powiedział Sophie chłopak, nie ważne czy Malfoy, czy Barty, nie wybaczyłabym na jej miejscu. Ale rodzicom jak najbardziej xDI cieszę się, że nie potępiasz jej nowego wyglądu, bo Sophie NIE ZMIENIŁA SIĘ W SŁODKĄ IDIOTKĘ, KTÓRA NOSI RÓŻOWE SZMATKI Z NAPISEM „ANIOŁEK” xD

      Usuń
  6. ~Jaenelle
    16 lutego 2010 o 15:50

    Trochę dziwny ten szablon, na początku myślałam, że wpisałam złą stronę, ale jednak przekonał mnie napis „Siostrzenica Czarnego Pana”, twój podpis i poprzednie rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Jaenelle
      16 lutego 2010 o 15:51

      A tak poza tym, podobne nie cierpisz różowego.

      Usuń
    2. 16 lutego 2010 o 18:20
      Nie lubię. Poza tym już mówiłam, że kiedyś może się pojawić różowy szablon. Nie lubię tego koloru, ale tylko jeśli chodzi i chichoczącą blond idiotkę z metrowymi tipsami i zaprawą murarską na twarzy. Sophie jest normalną dziewczyną, tak jak i ja. Ja mam różową bluzkę i nie wstydzę się w niej chodzić. Whohoho, dałam tylko różowe kreski po obu stronach tekstu i już skandal, prawie jak w showbiznesie xD

      Usuń
  7. ~kotka
    16 lutego 2010 o 16:46

    *Ręka w górę, zgłaszam się* Pani profesor Frozen, mnie szablon obrzydził! A wcielenie Sophie, jeśli jest takie jak na zdjęciu, to masakra! Przeżyłam depresyjnego wampira, ale różnokolorowej, zbzikowanej nastolatki nie zniosę. A listy rodzeństwa? Spajk i Rip są fajni, powinna wrócić do Hogwartu, ale wyglądając normalnie! A szblon czarno-rózowy, to, sorry, ale tandeta. Na zdjęciu jest imoł, przebrane w kolorowe ciuchy. Nieeeeeeee! Gdzie się podziała moja mroczna, genialna czarownica!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 18:16
      Nie zwykłam wkurzać się na czytelników, ale tym razem mnie wkurzyłaś. Masz coś do emo? No? Mnie tak przezywają w szkole, bo kilka razy przyszłam ubrana cała na czarno. Nie znoszą mnie, ale mniejsza o to. Tak, tak Sophie właśnie wyglądała tego dnia. I co z tego? O gustach się nie duskutuje, a Sophie jest właśnie nastolatką, ma 16 lat, może sobie grzebać w subkulturach, ile się jej tylko podoba.

      Usuń
    2. ~kotka
      16 lutego 2010 o 22:21

      Oj, coś czuję, że ci pojechałam po ambicji i honorze. Ehh, piszę co myślę. Mam do emo to, że moja koleżanka się pocięła. I myślę, że to tępe. Sophie może się zmieniać, ale wiesz, autor kieruje się własnymi doświadczeniami. Czyżby w tobie też zaszła taka zmiana? Różowy… tego jeszcze nie było. a ta mania jej się już kończy, prawda?

      Usuń
    3. 17 lutego 2010 o 13:45
      Nie. Nie zmieniam się. Nie wszyscy się tnom, to, że ktoś o sobie emo mówi (czego ja na swój temat nigdy bym nie powiedziała, a i tak jestem emo, chociaż bym się nawet jak pusta Ashley Pail ubrała) to nie tną się. I Sophie też żadnym emosem nie jest i ciąć się nie będzie.

      Usuń
  8. klaudia1009@autograf.pl
    16 lutego 2010 o 17:20

    hehe… najdziwniejsze jest to, że Sophie jest niższa o 3 centymetry ode mnie i do tego starsza trzy lata. Myślałam, że tylko ja mam taki niski wzrost, a tu proszę. Jest wzrostu mojej koleżanki, chociaż jej jako Sophie nie mogłabym sobie wyobrazić. PozdroKada113

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. klaudia1009@autograf.pl
      16 lutego 2010 o 17:50

      a tak a propos… nie lubię Ghostów i różowegokada113

      Usuń
    2. 16 lutego 2010 o 18:18
      Też nie lubię różowego, ale to kolor jak każdy inny. Ja mam 170 cm, jestem jakimś potworem gigantem, a mam tyle lat, co Sophie. Albo właściwie skończę, kiedy nadejdzie 28 luty xD

      Usuń
  9. ~wiki-pedia
    16 lutego 2010 o 17:25

    Jak weszłam na twojego bloga to troszeczkę… ehem…. mnie wcieło xD Sophi w wersji sweet girl.?? OMG…… Voldek tez się przemaluje na różowo.?? xDDD Chyba wolałam już ta mhroczną Sophi gdy miała doła…… xDDD Ale jakoś wytrzymam. Gorzej….. ty na pewno nie wytrzymasz xDDDD Chyba uzalezniłam się od buźki xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 18:14
      To nie wersja sweet girl. Napisałam już wcześniej w notce. Tego dnia miała takie ubranie, innego będzie miała inne. Przecież nie ma dwóch kompletów i nie chodzi w nich na zmianę, ma troszkę więcej złota, niż przeciętny czarodziej z ministerstwa, więc może sobie pozwolić na założenie tylko raz na wiele, bardzo wiele dni jednego stroju xD Jak to gwiazda, nie zapominaj o tym xD

      Usuń
    2. ~wiki-pedia
      16 lutego 2010 o 21:00

      No w sumie….. ale ta różowa spódnica baletnicy (!!!!) mnie dobiła xDDDD

      Usuń
    3. 16 lutego 2010 o 21:35
      Przyznaję, że to porównanie mi nie wyszło xD

      Usuń
  10. ~Olka
    16 lutego 2010 o 18:54

    Fajny rozdział i ładny szablon……..Sophie chyba niepotrzebnie zmieniła swój ubiór,bo Voldemort się na nią wściekł.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 lutego 2010 o 13:43
      Za mój ubiór moi rodzice też się wkurzają, a ja i tak nic sobie z tego nie robię xD

      Usuń
  11. ~Monsmornia
    16 lutego 2010 o 19:10

    Hymhym Hymyhym! O gustach się nie dyskutuje. Powiem tyle ,że nowy styl Soph mnie zadziwia. Jakoś do niej gotyk czy coś na podobieństwo gotyku raczej nie pasuje. Jednak podziwiam odwagę. Stanąć tak przed Lordem Voldemortem to duże ryzyko .Jeszcze by zawału dostał i co wtedy? W św. Mungu raczej by go nie chcieli. A teraz pozwolę sobie opowiedzieć anegdotę ze swojego życia. Po długich i wyczerpujących staraniach dostałam wreszcie zgodę rodziców na przekłucie języka. Sam zabieg nie bolał aż tak bardzo ale przez niemal 2 tygodnie przeżywałam istne katusze. Przez opuchliznę nie mogłam jeść i miałam problemy z mówieniem do tego rana zaczęła ropieć. Jednak gdy wszystko przeszło byłam wręcz z niego dumna. Aż pewnego ranka stwierdziłam ,że niema go na swoim miejscu ! Poluzowało mi się to coś na końcu nie wiem jak to się nazywa i najzwyczajniej w świecie musiałam go połknąć. Wspaniale prawda? Dobra, skoro już was wszystkich zanudziłam to wezmę się za komentowanie szablonu. Hmmm…(spogląda z zaciekawieniem)…różowo… czarno… cukierkowo… sadystycznie ! Ogólnie ładnie ,nie wiem czego się wszyscy czepiają . Wróćmy jednak do ogółu . Też lubię Spirytusa i równie odczuwam niedosyt tej postaci. Mam nadzieję ,że niedługo o nim wspomnisz. Sprawdzałam ostatnio polskie odpowiedniki angielskich imion i ze zdziwieniem odkryłam ,że odpowiednikiem imienia Sophie jest Zofia. (wstrząsa nią dreszcz) Nienawidzę tego imienia za sprawą pewnej osoby. Ugh! Rozdział bardzo mi się podobał ,czekam na część dalszą .Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 lutego 2010 o 13:42
      Jest taki rozdział „trzepała zośka dywan”. Myślisz, że dlaczego taki fragment piosenki dałam.? Nobo Sophie znaczy Zofia, wiedziałam to chyba całe życie xD Ja chciałam zrobić sobie drugiego kolczyka w uchu, wiesz, bo mam tylko po jednym. I ojciec furii dostał, zagroził, że mnie z domu wyrzuci, jeśli sobie zrobię… to się boję jego reakcji na kolczyk w języku. A mam 16 lat, to nie przystoi, żebym miała tyle samo kolczyków co dzieci w przedszkolu mają xD

      Usuń
    2. ~Monsmornia
      17 lutego 2010 o 19:51

      Wiesz co Ci powiem? Oczywiście ,że nie wiesz ale zaraz się dowiesz .xD Ten kolczyk był moim jedynym .Jakoś takoś nie podobają mi się kolczyki w uszach toteż mam 15 lat i ani jednej dziurki w narządach słuchowych . Taki medżik. Jak mówię to ludziom to oni oczy wywalają i niby czemu? Trochę mnie to denerwuje bo przecież nie każda dziewczyna musi nosić kolczyki w uszach. Prawda? Mi jeszcze podoba się piercing brwi albo warg ale no to rodzice nie chcą się zgodzić. AH! To był ten rozdział gdzie Zofia tańczyła z kochana panią Dolores. Pamiętam. Chyba. xD Dobrze mówię ? P.s: głos wokalisty KoRn’a kojarzy mi się z Lestatem .Szczególnie w „Alone i break”.

      Usuń
    3. 17 lutego 2010 o 20:12
      Dlatego, że on mu podkładał głos i Lestat śpiewał ich piosenki xD Ja chce sobie zrobić w nosie kolczyk albo w brwi, w języku chyba nie, grozi połknięciem xD

      Usuń
  12. ~Jolievin
    16 lutego 2010 o 19:11

    Czy to na pewno Twój blog Frozen, pisarki, która tak nie znosi różu? No nic. Rozdział całkiem fajny, chyba znów się powtarzam, ale szablonem to mnie za strzeliłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 21:39
      Mój mój xD Afera się zrobiła xD

      Usuń
  13. ~Aisha-chan
    16 lutego 2010 o 19:57

    Jak zobaczyłam ten nagłówek to prawie z krzesła spadłam xD dziwne, że zdecydowałaś się na taki styl, ale skoro dzięki temu będę mogła czytać dalej:)pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 21:39
      Ja nie leję wody, wolę mieć szablon, który odpowiada aktualnym rozdziałom, a nie jakieś niczego niedotyczące głupoty w nagłówku xD

      Usuń
  14. ~Eles.
    16 lutego 2010 o 20:50

    Hm, a co do stylu Sophie… Nie nazwałabym tego Emo. Raczej… Japońskie kawai.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 21:37
      A ja bym to nazwała stylem modelki, z której profilu mam to zdjęcie.

      Usuń
  15. ~Destruo
    16 lutego 2010 o 21:04

    oj tam od razu złe rzeczy ;d każdy może odbierać ich zachowanie inaczej ;p mi się podobają sceny z Bartym, innym nie, życie :P Frozen nie bierz sobie tego za mocno do serca, to jak sobie ich wykreowałaś, a to jak inni ich odbierają bardzo się różni. Kotka, możemy w wielu kwestiach się nie zgadzać, ale co z tego? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 lutego 2010 o 21:37
      Jestem bardzo wrażliwa, jeśli o niektóre rzeczy chodzi, ale tak już artyści mają.

      Usuń
  16. ~Elizabeth Schmitt
    16 lutego 2010 o 21:43

    Cóż, bardziej jestem za powrotem Sophie do normalności, ale cóż… ma inwencję. Więcej ode mnie szczerze powiedziawszy. Różowy kolor w szablonie razi moje oczy swą jaskrawością, ale to szczegół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 lutego 2010 o 13:38
      Boże, dwie różowe kreski i już szablon jaskrawością razi, eh, żal.

      Usuń
  17. ~Lottie.
    18 lutego 2010 o 13:55

    Jak miło, dedykacja i… proszę państwa! tatatadam! – róż. xD Biedny Voldemort, zawału się przez nią nabawi ;d. Kolczyk w języku przeważył. Ale, swoją drogą, to byłoby ciekawe. Nie Potter, tylko Sophie pokonałaby Voldzia. Spojrzałby na nią i wszystkie horkruksy by padły naraz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 18 lutego 2010 o 17:54
      O, to mamy już metodę na unicestwienie hoskruksów i Voldka za jednym zamachem. Przebrać Pottera w coś podobnego i tadam xD „You are dead” jak to w tibii bywa xD

      Usuń