26 lutego 2010

Rozdział 242

Zostałam w domu mojego wuja do poniedziałku, jak zadecydowałam wcześniej. Nie mogłam się doczekać, żeby zobaczyć Sapphire w tak okropnym stanie. Ale musiałam iść jeszcze do Czarnego Pana. Oczywiście po to, by się odmeldować.

Usiadłam na swoim tronie i wychyliłam się w jego stronę, podpierając podbródek na rękach.
- Dużo teraz pracujecie – mruknęłam. – Czyli już coś wiesz, prawda? Zostaniemy w domu?
Voldemort podniósł na chwilę głowę znad „Proroka Codziennego”, żeby spojrzeć mi w oczy.
- Nie wiem.
Sięgnęłam po jego dłoń. Nie zrobił żadnego gwałtownego ruchu, więc zbliżyłam jego przegub do swoich ust. Przed powrotem do Hogwartu chciałam napić się jeszcze jego krwi. Byłam głodna. Nie polowałam od dawna, bo nie było ze mną osoby, która zabiłaby moją ofiarę. Dopiero teraz, kiedy byłam sama, zauważyłam, jaką krzywdę wyrządził mi Armand. Zrobił mnie wampirem, bezmyślnie zapominając o tym, że jestem zbyt młoda, by samodzielnie przeżyć. Skazana byłam z góry na śmierć, jeśli on odszedłby. Ale nie zrobił ze mnie prawdziwego wampira, zdolnego do rozmnażania się poprzez zamianę krwi, którego słońce jest w stanie zabić, jeśli nie jest zbyt silny. Ale znaleźli się gdzieś dobrzy ludzie… Ludzie, którzy zechcieli zająć się małym, opuszczonym, wampirycznym dzieckiem, zechcieli zastąpić mi mojego Mistrza i nauczyciela.

Voldemort utkwił swoje czerwone oczy we mnie. Uśmiechnęłam się lekko i wbiłam zęby w jego przegub. Usłyszałam cichy śmiech wuja.
- Pijesz moją krew, bo boisz się zabić – rzekł.
Nie odpowiedziałam, dopóki nie skończyłam. Kiedy krew zaczęła przepływać przez moje żyły, docierając do końców moich palców, poczułam rozkoszne ciepło, lekkie mrowienie na całym ciele.
Odsunęłam jego rękę i przeciągnęłam językiem po wargach, na wszelki wypadek, gdyby została na nich choć odrobina krwi.
- Prawda jest taka, że nie mogę zabić – powiedziałam. – Armand za wcześnie dał mi Mroczny Dar, gdyby zrobił to za trzy, cztery lata, albo co najmniej po moich siedemnastych urodzinach, byłoby inaczej.
- Ale gdyby tego nie zrobił, umarłabyś wtedy.
- Naprawdę wierzysz, że byłam chora? – spytałam.
- Zapytaj raczej, czy na pewno  to wiem – poprawił mnie.
Zaśmiałam się, a on wstał i zaczął się przechadzać powoli po komnacie. A ja wodziłam za nim wzrokiem, zastanawiając się, co teraz zamierza zrobić.

- Co było w tym liście? – spytałam w końcu, a on popatrzył na mnie ze zdziwieniem. – Dostałeś od moich rodziców list.
- Ach – zaśmiał się pod nosem. – Odpowiedzieli na moją wiadomość. Zirytowali mnie, ale to nic. Wracaj już do Hogwartu, kochanie.
Przytuliłam się do niego, jakbym go miała już nie zobaczyć więcej. W sumie, to możliwe. Sapphire znów będzie się może chciała zemścić. Ale wtedy już ją zabiję. Koniec z litością.
Teleportowałam się.

Teraz jadałam przy stole Gryfonów. Oni sami nie mieli nic przeciwko, choć ja czasami czułam się pomiędzy nimi jak piąte koło u wozu. Oni mieli swoje żarty, swoje sprawy, rozmawiali o czymś, a ja nie wiedziałam, o czym. Zauważyłam, jak bardzo oni są zgrani, jak bardzo się przyjaźnią… Zaś Ślizgoni trzymali swoje sekrety, swoje sprawy w tajemnicy, bo gdyby na przykład Pansy ujawniła, w jakim sklepie kupuje ubrania, to już byłaby tragedia, ujawniła swoją wielką tajemnicę…

Sapphire chyba nie przyszła tego dnia na śniadanie, chyba że zjadła je bardzo wcześnie i natychmiast wyszła, jakby się bała, że mnie spotka. Cóż, ja nie zamierzałam się jednak spieszyć. Prędzej czy później ją i tak zobaczę.
Miałam rację. Nie widziałam ją nam dwóch pierwszych lekcjach, lecz na transmutacji tak. Przesiadłam się specjalnie do Victora, żeby z nią nie siedzieć. Wyglądała okropnie, jak sądziłam. Co prawda niektóre rany zaczęły się już goić a skutki zaklęcia dawno już się cofnęły, ale jej twarz nadal pokrywały zadrapania, rany, siniaki i inne szramy.
W ogóle nie uważałam na lekcjach. Nie chciało mi się. Z oczyma utkwionymi w nauczycielu, nie robiąc notatek, myślałam o Ghostach. Chciałam, żeby mi przebaczyli. Chociaż po tym, co zrobiłam Sapphire sądzę, że moje szanse na to zmalały jeszcze bardziej. Ale miałam to gdzieś, czułam się szczęśliwa, patrząc na zmasakrowaną twarz eks przyjaciółki. Nie miałam nadziei, że Malfoy przestanie się nią interesować, ale zrekompensowała mi chociaż tyle, że chodziła teraz, jakby miała patologię w domu.

*

Wieczorem dostałam list. Niewiele sów przylatywało podczas kolacji. Do mnie dotarł ciemnobrązowy puszczyk. Wylądował w talerzu z moją niedokończoną zapiekanką i rzucił mi na kolana list. Zanim zdążyłam przyjrzeć się sowie, ona już odleciała. Rozerwałam więc kopertę. Był w niej kawałek pergaminu zapisany po francusku. Nie znałam tego charakteru pisma, ale wydał mi się taki jakby… mniej ludzki.

Sophie
Od Mariusa wiem, że dużo zastanawiałaś się, gdzie jestem. Musiałem opuścić kraj, żeby załatwić parę rzeczy. Ale teraz wróciłem i mam do Ciebie prośbę. Wyjdź na błonia.
Armand

Zaskoczyła mnie treść tego listu. Dlaczego wysłał do mnie sowę, a nie skontaktował się ze mną telepatycznie, jak powinny to robić wampiry? Dlaczego chciał, bym wyszła na błonie?
Schowałam list do kieszeni i bez słowa wybiegłam z sali, potrącając przy okazji jakieś dwie dziewczyny z drugiej klasy. Usłyszałam jakiś krzyk, ale nie miałam czasu, żeby zareagować czy wrócić się.
Otworzyłam różdżką drzwi wejściowe i wyszłam na zewnątrz. Było ciepło, nareszcie wyczuwało się w nocy wiosnę. Słońce już zaszło, jednak widziałam całe błonia doskonale. Zobaczyłam ciemną sylwetkę postaci, stojącej pod wielkim dębem. Ruszyłam w jej kierunku.
- Armand – odezwałam się.
- Przejdźmy się.
Objął mnie ramieniem i ruszył powoli brzegiem jeziora.
- Co tu robisz? – spytałam.
- Powiedzmy, że… tęskniłem za tobą – odparł. – Byłem w Paryżu. Dopiero wróciłem.
- Zostaniesz na dłużej?
- Być może.
Przez chwilę szliśmy, nie mówiąc ani słowa. Wieczorny spacer z Miom Mistrzem po błoniach Hogwartu. Dziwny widok, nigdy się nie spodziewałam, że spotkam Armanda w mojej szkole. Przyznam, że i ja tęskniłam za nim. Chciałam z nim rozmawiać, dowiedzieć się czegoś więcej o nim, mimo że znałam go bardzo dobrze.

- Jak tam jest? – spytałam nagle. – W Paryżu.
- Przecież stamtąd pochodzisz – zauważył Armand.
Wzruszyłam ramionami. Wspomnienie ukochanego kraju i tak długa rozłąka z nim sprawiły, że poczułam ukłucie żalu w sercu.
- Tak, ale nie pamiętam mojego domu – mruknęłam. – Nie pamiętam Francji. Chciałabym tam się znaleźć, ale nie mam odwagi do niej wrócić. Wiesz, mam tam całą rodzinę. Moi dziadkowie, kuzynowie…
Urwałam. Wspomnienie, że mogę mieć gdzieś jakąś dalszą rodzinę zszokowało mnie. Zawsze żyłam tylko w tym ciasnym kręgu hostów, Lorda Voldemorta i Śmierciożerców, później pojawił się Spirydion i na końcu nieśmiertelni.

Wyczułam czyjąś obecność. Obecność kilku osób, bardzo młodych, lecz nie śmiertelników ani też nie wampirów. Armand chyba też go wyczuł, bo spojrzał najpierw na mnie, a później za siebie. Również się odwróciłam. Zobaczyłam moje dwie najmłodsze siostry. A więc to je potrąciłam, kiedy wybiegałam z Wielkiej Sali…
Kiedy się zorientowały, że na nie patrzymy, podeszły nieśmiało bliżej.
- To są… - zaczęłam, ale Armand mi przerwał.
- Wiem. Sonya i Kitana.
Przyjrzał się każdej z osobna. Na jego twarzy pojawił się dobrotliwy uśmiech.
- Nie znacie mnie, prawda? – spytał. – Jestem ojcem Sophie.
- Wiemy – odpowiedziała odważniejsza z bliźniaczek, Sonya.

Spacer w ich towarzystwie był jeszcze przyjemniejszy, niż by ich nie było, chociaż nie mogłam w ich obecności powiedzieć wszystkiego, co bym chciała. Zauważyłam, że nie znam mojego rodzeństwa. W mojej pamięci zostały te małe, dziecinne bliźniaczki, grzeczne i dobrze ułożone, a okazało się, że dorosły trochę i zmieniły się. Tak samo Spajk i Rip. Pamiętałam ich jako łobuzów, uwielbiających robić na złość mamie, jakby mniejsza wersja Freda i Georga Weasleyów. Tylko Victor się nie zmienił. Zawsze jemu mówiłam więcej niż reszcie małych Ghostów. To pewnie przez to, że był moim rówieśnikiem, ale rozumiał też więcej. Był chyba bardziej otwarty na zło, które we mnie siedziało.

Armand w końcu powiedział mi, żebyśmy wracały do Hogwartu.
- Ale kiedy cię zobaczę? – zapytałam, chwytając się kurczowo jego ramienia.
- Niedługo – odpowiedział. – Może nawet wcześniej, niż ci się wydaje.
Pocałował mnie w usta i w oba policzki, pożegnał się z bliźniaczkami i ruszył biegiem w kierunku Zakazanego Lasu. Została za nim tylko rozmazana plama, która również po chwili zniknęła.
- Ciekawa osoba – powiedziała Kitana.
- Żebyś wiedziała – mruknęłam. – Chodźcie, wracamy.


Rano, sowią pocztą, dostałam kolejny list. Tylko tym razem była to wiadomość od Barty’ego, pisana w taki sposób, jakby bardzo się spieszył. Nie była też długa, zaledwie kilka słów na pogiętym, oddartym skrawku pergaminu.

Bella urodziła dziecko. Wczoraj wieczorem. Czarny Pan chce, żebyś przybyła do niego jak najszybciej.

Z zaskoczenia musiała przeczytać tą wiadomość kilka razy, zanim dotarła do mojej świadomości. Bellatrix urodziła dziecko? Nie może być. Jakoś sobie nie wyobrażam jej w roli matki. Niektóre bronią swoich dzieci jak lwice. Ona z pewnością nie będzie tak opiekuńcza. Chyba że się mylę. Ale musiała się z tego cieszyć. Lestrange’owie nareszcie mają swojego dziedzica. Nawet ja odczułam w sercu coś w rodzaju… radości. Mogłam cieszyć się ich szczęściem. I nawet Sapphire nie irytowała mnie tak bardzo. Mijając ją na korytarzu, pomyślałam, że skoro się już zemściłam, mogłabym jej trochę odpuścić. Zemsta jest najlepsza gdy krew jeszcze ciepła. A ja unurzałam już kły w jej krwi.

~*~


Ferie mi się już kończą, w poniedziałek do szkoły trzeba niestety. Więc od razu mówię, że rozdziały znów mogą ukazywać się nieregularnie, bo znów dojdzie mi nauki. Idę uczyć się wiersza na konkurs, a dedykacja dla Doski :* 

52 komentarze:

  1. ~alice.
    26 lutego 2010 o 12:04

    Nie zdążyłam wrócić, a tu już dwa rozdziały przeze mnie nieprzeczytane. xD Pieeeerwsza! <3 – lecę czytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 lutego 2010 o 12:08
      Whahahaha, nom, ten pierwszy jest o niebo lepszy niż ten xD

      Usuń
    2. ~alice.
      26 lutego 2010 o 12:50

      co do poprzedniego rozdziału, to dobrze tak tej małpie. xDD Barty najlepszy, jak on mógł nie uwierzyć? xDD Bellatrix urodziła? haha, nie widzę jej tak jak sama Sophie uważa, w roli matki. xD A nawet jeśli to byłby to Ciekawy widok. Oj.. bardzo Ciekawy. xD Nie wierzę, odpuściła Sapphire? xD Coś mi się zdaje, że ta jeszcze coś przeskrobie i wtedy nie będzie tak miło. xDDO, i Armand pojawił się. xDświetny rozdział. ;) ;*

      Usuń
    3. 26 lutego 2010 o 16:15
      Mnie na przykład sama wizja porodu Bellatrix rozśmiesza. Co, Voldek ją za rękę może trzymał? xD

      Usuń
    4. ~alice.
      26 lutego 2010 o 18:10

      Prędzej zemdlał. xD

      Usuń
    5. ~Monsmornia
      26 lutego 2010 o 21:04

      Ha ha ra ha! Pewnie by zemdlał.Właśnie, kto poród odbierał jak tam prawie sami faceci ,którzy raczej na położnictwie się nie znają.Hahahara! Nie mogę przestać się śmiać z wizji Czarnego Pana trzymającego rodzącą Bellę za rękę!ha ha ra ha! Rozdział bardzo mi się podoba.Nie mam żadnych zastrzeżeń.Widzę ,że Czarny Pan nie ma już nic przeciwko temu żeby Sophie posilała się jego krwią i prawidłowo.

      Usuń
    6. ~alice.
      26 lutego 2010 o 23:35

      haha. xD Prędzej Bella trzymała go za rękę, zaraz po tym jak zemdlał, żeby dodać mu odwagi. xD

      Usuń
    7. 27 lutego 2010 o 14:57
      Chyba że Bella rodzi dopiero i Sophie ma ten poród odebrać xD

      Usuń
    8. ~alice.
      27 lutego 2010 o 17:41

      Haha, a ona zna się na rzeczy? xD

      Usuń
    9. 27 lutego 2010 o 14:57
      Jest Narcyza. Ona ma jakąś rodzinę, nie? Rodziców na przykład. Jest żona Rabastana (nie wspomniałam o tym, ale jest). Jest matka Pansy Parkinson, jest matka Sapphire, to mało? xD W ostateczności jeszcze Barty zostaje, bo on najbardziej wykształocny z nich, w końcu jego stary nalegał na naukę xD

      Usuń
  2. Areti
    26 lutego 2010 o 13:36

    I znowu jest Armand.Areti

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Satia
    26 lutego 2010 o 13:57

    Armand wrócił? Czemu? Co tak nagle? Bo jakoś nie wierzę, że wrócił tylko i wyłącznie dlatego, że Sophie o nim myślała. Już kiedyś też tak było, że niemal bez przerwy zastanawiała się nad miejscem jego pobytu i jakoś się nie zjawiał. Więc co jest grane?Jej, Bella urodziła! Ciekawe, czy córkę czy syna. No i jak widać Śmierciożercy i Czarny Pan też się tym nie mało przejęli, skoro Voldemort chciał, by Sophie stawiła się w takim pośpiechu.Zainteresowało mnie to zdanie, w którym Sophie doszła do wniosku, że nie zna własnej rodziny. Fakt, że nie poświęcała młodszemu rodzeństwu zbyt wiele uwagi. Może powinna się na nich trochę bardziej otworzyć? Tak się zastanawiam, czy ona była z kimś kiedykolwiek tak w 100 % szczera, nic nie ukrywając? Chyba tylko z Voldemortem i Bartym. A i to nie zawsze. Przydałby jej się ktoś, komu mogłaby się zwierzać a kto nie byłby w żaden sposób zamieszany w ten cały konflikt.Hm… rodzina Sophie we Francji. Czuję, że z tej krótkiej myśli wyniknie coś więcej, jakaś głębsza sprawa. Może Sophie wybierze się tam? Może nie teraz, kiedy wokół wojna, ale już później, po upadku Czarnego Pana.Rozdział jest świetny. Z resztą, chyba nie muszę ci tego mówić;) Pojawiło się po nim całkiem sporo pytań, na które mam nadzieję uzyskać odpowiedź wkrótce:* To czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 lutego 2010 o 16:19
      Wtedy nie mógł wrócić, bo ścigali go ci łowcy wampirów, przez całe te 6 lat się ukrywał, no i spał też trochę. Ano fakt, nawet Voldemort się zainteresował ciążą Belli, więc może jednak coś tam było między nimi? Hehehe, teraz się wątpliwości znów narodziły, bo nawet ja jako autorka podważam, że może być to dziecko Rudolfa. Może tak, a może nie xD

      Usuń
    2. ~Satia
      26 lutego 2010 o 16:53

      Ech, no i czemu nam to robisz? Przemknęło mi to przez myśl, ale odrzuciłam ją, bo sama stwierdziłaś (czy tam Bella stwierdziła ;P), że to dziecko jej męża. A teraz znów się zaczyna:/ Ale wyjaśnisz to, prawda?Aha, czyli jednak nie będzie nic specjalnego z Armandem? Chociaż, pewnie będzie. Skoro go wprowadziłaś, to nie wiem… może zmieni Bartyego? ;P

      Usuń
    3. 27 lutego 2010 o 14:59
      Oczywiście, wyjaśnię to xD Wyjaśnię, jak tylko Sophie zobaczy to dziecko i pojawi się opis xD Bo jakby był to bachor Voldka, to by tam jakoś był do niego podobny, nie? xD

      Usuń
    4. ~Satia
      27 lutego 2010 o 15:18

      Fakt, choć po takim niemowlaku to nieraz ciężko stwierdzić. Ale zdaję się na ciebie;P To kiedy można się spodziewać newsa?

      Usuń
    5. 27 lutego 2010 o 17:28
      Jutro xD W moje urodziny, hehe xD Postaram się, żeby był ciekawy xD

      Usuń
    6. ~Satia
      27 lutego 2010 o 18:28

      Trzymam za słowo;) A na Dark Love Riddle kiedy nota?I jeszcze mam sprawę co do sondy. Bo nie było w niej w ogóle opcji, którą ja bym zaznaczyła. Bo ja bym chciała, żebyś opisywała dalsze życie Sophie po ukończeniu Hogwartu, ale wolałabym, żebyś to robiła na tym samym blogu a nie zakładała następnego. To tyle ;)

      Usuń
    7. 27 lutego 2010 o 18:59
      No, też tak myślę. Bo gdyby (tak teoretycznie) Sophie na przykład wyszła za mąż, za Malfoya na przykład, czy choćby związała się z jakimś nieśmiertelnym, to musiałby być adres bodajrze Sophie-Malfoy. I ci ludzie, którzyby zaczynali czytać scp gdy ja bym już pisała o jej życiu po ukończeniu Hogwartu, od razu by wiedzieli, czy wyjdzie za mąż czy nie. Jednak kiedy sobie pomyślę, jaki to będzie numer rozdziału, gdy Sophie by za mąż wychodziła… właśnie ten numer mnie przeraża. I czytelników też by przestraszył xD A rozdział za niedługie, powiem, że za 2 godziny pewnie, bo jest długi, a ja przepisuję z zeszytu, co mi zajmuje więcej czasu, niż pisanie z pamięci. Ale za to zrobiłam nowy szablon na Dark Love Riddle, zalinkuję go jak opublikuję rozdział xD

      Usuń
    8. ~Satia
      28 lutego 2010 o 02:15

      Mnie tam taki numer nie przeraża ani trochę;) A prawdę mówiąc zgadzam się co do tytułu i jednocześnie nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie poznać dalszych losów Sophie :D Ale zdradziłaś mi tyle, że Sophie przeżyje bitwę o Hogwart. A przyznam, że zastanawiałam się, czy nie będziesz chciała uśmiercić Sophie razem z Voldkiem. Także dzięki ;P Chyba że… jednak dziewczę coś wykombinuje, żeby ocalić chociaż jeden z horkruksów i jeszcze przywróci wuja do życia? Kto wie, co ty tam wykombinujesz w tej swojej modzie na sukces ;*

      Usuń
    9. 28 lutego 2010 o 10:30
      Wiesz, że ja lubię tak kombinować xD Może Sophie przeżyje, może nie xD Ale ja zawsze, dopóki tego nie napiszę na blogu, będę zwodzić, zawsze mówię tak, żeby nie zdradzić na pewno, nawet w podtekstach, kolejnego rozdziału xD

      Usuń
    10. ~Satia
      28 lutego 2010 o 12:42

      No to na co ty czekasz? Publikuj następny rozdział ;P

      Usuń
    11. 28 lutego 2010 o 12:54
      Muszę go najpierw skończyć. Ale jest nowy bohater w bohaterach xD Dość ważny, więc dobrze by było, gdybyście się z nim zapoznali xD

      Usuń
    12. ~Monsmornia
      27 lutego 2010 o 01:10

      Znając ciebie mogę się domyślać ,że nie jest to dziecko Lorda. Nie zestawiła byś go z Bellą.Ale,ale!Przyjrzyjmy się książce hp i zakon feniksa ,a dokładnie stronie 424. „…naprawdę zadowolony. Jakby miało się stać coś przyjemnego…” nie wiem jak wy ,ale ja ze swoim zboczeństwem od razu widzę w tym seks.Oczywiście nikt nie powiedział ,że tak było i szczerze w to wątpię ale kto wie.W końcu Czarny Pan to tylko facet i napewno odczówa potrzebę zbliżeń fizycznych.Jednak jak już wspomniałam wątpię by było to jego dziecko.”ze sługą? To nie przystoi!”

      Usuń
    13. 27 lutego 2010 o 14:55
      Coś przyjemnego, mówisz? A nie pomyślałaś, że może to być jakaś nowa wiadomość, którą mu Śmierciożercy przynieśli na temat przepowiedni? No ale w sumie też mogłoby pasować Twoje mniemanie. Tylko oto jest problem. Gdzie tu znaleźć taką sługę na ostatnią chwilę? xD Nie sądzę, żeby Bella zdradziła swojego męża.

      Usuń
    14. ~Satia
      27 lutego 2010 o 15:20

      ech, kurczę dziewczyny. Jeśli mnie pamięć nie myli, to chodziło chyba o to, że wkrótce wypuści śmierciożerców z Askabanu (ale mogę się mylić)

      Usuń
    15. 27 lutego 2010 o 17:25
      Ano fakt. Rzeczywiście. No i właśnie, Belli przecież przez pół zakonu feniksa nie było, jak mogłam zapomnieć? Nie czytałam zakonu odkąd Sophie 6 kalsę zaczęła xD

      Usuń
    16. ~Satia
      27 lutego 2010 o 18:26

      No, czasem pewne fakty sobie warto odświeżyć;P

      Usuń
    17. ~Monsmornia
      27 lutego 2010 o 23:45

      Ja nie lubię czytać 2 raz tej samej książki. Nigdy tak nie robię ,a przyznam się,że7 części prawie wcale nie czytałam bo po prostu nie mogłam tego znieść. Według mnie ta książka była okropna. No cóż. Mi tam się wszystko z seksem kojarzy ,no prawie wszystko. XD Właśnie,ciekawe czy Voldek miał kiedyś kobietę? hm…raczej się tego nie dowiemy. Schaden.

      Usuń
    18. 28 lutego 2010 o 10:26
      A ja uwielbiam xD Ale fakt, 7 część była okropna. Zwłaszcza bitwa o Hogwart. Przyznam, że jestem sentymentalna, nawet nie pogodziłam się ze śmiercią Tonks i Lupina, chociaż za nimi nie przepadałam xD A może się dowiemy, jak Rowling coś jeszcze napisze, albo zdradzi w wywiadzie xD

      Usuń
    19. ~Satia
      28 lutego 2010 o 12:41

      A mnie się właśnie bardzo podobała 7 część, bo było w niej dużo akcji;) Fakt, że Rowling zabiła trochę bohaterow. Ja najbardziej nie potrafię sobie tego wszystkiego wyobrazić bez Freda :/ Czy tam Georga :D Ale sama książka była świetna!

      Usuń
    20. 28 lutego 2010 o 12:53
      Freda. Mnie zaś było szkoda Hedwigi, lubiłam tą sowę xD

      Usuń
  4. ~Evelyn
    26 lutego 2010 o 13:58

    Ooo Armand xD. Niespodziewałam się go. Bella matką? Trochę komicznie to brzmi. Pewnie wychodzuje małego śmierciożercę a jakby inaczej xD. Dobrze, że przybrane rodzeństwo się od Sophie nie odwróciło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 lutego 2010 o 16:19
      Heh, na chrzciny albo pierwsze urodziny od pana swojej matki otrzyma Mroczny Znak xD

      Usuń
  5. ~Eles.
    26 lutego 2010 o 14:11

    Bella i macierzyństwo? Voldek nie będzie zadowolony, będzie musiał płacić becikowe xDD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 lutego 2010 o 16:20
      A skąd wiadomo, czy to jego dziecko? Może spłodził je Rudolf? xD A może nie xD

      Usuń
  6. ~Doska
    26 lutego 2010 o 14:30

    Dziękuję za dedykacje :* hmmm…. ciekawe jak będzie wyglądał Bellowy bobas, szykuje się coś niezwykłego, że Czarny Pan wezwał Soph?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 lutego 2010 o 16:21
      Bellowy bobas :D Brechtowo brzmi xD No a jak ma wyglądać? Jak bobas. Martwmy się lepiej o wygląd Belli. Niepomalowane, spocone, czerwone…

      Usuń
    2. ~Doska
      26 lutego 2010 o 19:41

      Czerwone? Chyba bardziej odcień ćwikły :D

      Usuń
    3. 27 lutego 2010 o 14:51
      Etam, dla mnie to będzie śliwkowy xD I te wystające pod skórą żyły… xD

      Usuń
  7. ~Olka
    26 lutego 2010 o 14:41

    Coś szybka była ta wizyta Armanda,ale przynajmniej Sophie się z nim spotkała………Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 lutego 2010 o 16:22
      Wampiry mogą przemierzać olbrzymie odległości w zaledwie sekundę. Więc skoro był na przykład 100 km od Hogwartu, to zajęło mu to… 10 sekund? xD

      Usuń
  8. ~carmen37
    26 lutego 2010 o 15:23

    Po co Armand wrócił? I jaka matka będzie Bellatrix? Tego wszystkiego dowiemy sie… już jutro, ponieważ Frozenka obiecała nam rozdział juz jutro xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 lutego 2010 o 16:22
      Tak dodam jutro rozdział, jak Voldemort przyzna się do spłodzenia bobasa Belli i weźmie z nią ślub xD

      Usuń
  9. ~kotka
    26 lutego 2010 o 23:48

    Wróciłam. Też mi się kończą ferie ;/ Za to ty wróciłaś do starego szablony, ale chyba coś zmieniłaś. Nie ważne. Zachowanie Sophie w stosunku do Sapphire jest straszne, ale z kolei myślałam, że Killer chce naprawić przyjaźń, a potem jej skręciła kark! Jak się okaże, że to Voldek jest ojcem dziecka Belli to zabiję! On dla mnie jest bezpłodny ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 27 lutego 2010 o 14:49
      Nieno, ostatnim zdaniem mnie rozwaliłaś. Czemu miałby być bezpłodny?

      Usuń
  10. ~kotka
    27 lutego 2010 o 18:12

    Bo dla mnie jest w połowie mężczyzną, a w połowie wężem – ten jego ciekawy wygląd. A w jego przeszłości nie było żadnej kobiety. Czyli nie czuje czegoś takiego jak pożądanie. Wniosek – nie chce mieć dziecka, jest bezpłodny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 27 lutego 2010 o 18:56
      A węże są bezpłodne? No, to widzisz xD Zresztą, skąd wiesz, czy kobiety nie miał żadnej. Jak to mówił Dumbledore, wkraczamy na bardzo grząskie tereny, pełne mniemań i domysłów xD Przecież na 10 lat zniknął, podróżował… A wiemy, że lubił wino. Gdy Dumbledore mu zaproponował, nie odmówił. Więc może pewnego razu sobie trochę za bardzo popił i, kiedy rano się obudził z kacem, z przerażeniem stwierdził, że znajduje się obok pięknej Włoszki xD W łóżku oczywiście xD

      Usuń
  11. ~Elizabeth Schmitt
    27 lutego 2010 o 19:49

    A ja myślałam, że w tym rozdziale będzie dziecko Belli. Fajnie jednak, że się urodziło. No i jest Armand ;D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 27 lutego 2010 o 20:21
      No, nie wszystko na raz, nie? xD

      Usuń
    2. ~Elizabeth Schmitt
      27 lutego 2010 o 20:33

      Co nie zmienia faktu, że podobał mi się rozdział. W ogóle podoba mi się Twoja twórczość ;D.

      Usuń