22 lutego 2010

Rozdział 240

Leżałam tak długo, bardzo długo. Krew nadal płynęła mi z otwartych ust, a ja nadal nie mogłam się ruszyć czy przesunąć choćby o cal. Tkwiłam w tej niewygodnej pozycji, zastanawiając się, kiedy ktoś w końcu będzie tędy przechodził i udzieli mi pomocy. Jeśli nastąpi to dopiero rano, tłum uczniów, zmierzający ze wszystkich stron do Wielkiej Sali na śniadanie może mnie zdeptać i połamać tą resztę kości, która została nietknięta.

Leżąc tak, czułam jak zrastają mi się drobne złamania. Na szczęście nic nie stało się z moimi dłońmi, będę mogła bez przeszkód grać. Najbardziej martwiła mnie kwestia kręgosłupa. Nie wiem, czy był złamany. Nie czułam go, bo mój kark był skręcony i głowa leżała teraz na podłodze wychylona pod dziwnym, nieprzyjemnym kontem.

Robiło się już coraz ciszej. Przedtem słyszałam przynajmniej jakieś odległe kroki, słowa, okrzyki, dobiegające z dormitoriów. A teraz wszędzie panowało milczenie. Jakby wszyscy poszli spać. Nie mogłam nawet zobaczyć, która jest godzina. Więc leżałam tak, pozbawiona nadziei, że ktoś znajdzie mnie przed nadejściem ranka. Zaczęłam wołać w umyśle Armanda i Mariusa. Oni jednak nie mogliby tu przybyć, nie ważne jaki bym miała powód, żeby im zawracać głowę.

*

W ogóle nie spałam. Nie mogłam nawet zamknąć oczu. Oprócz leżenia nie mogłam zrobić nic. Zwykłe, niedosłyszane dla śmiertelnika z takiej odległości hałasy zaczęły się już o siódmej. Uczniowie z wszystkich domów powoli wstawali, pakowali torby, szli do łazienki… Śniadanie zacznie się już zaraz, ale na pewno ktoś mnie tu znajdzie wcześniej. Na przykład profesor McGonagall, jeśli pójdzie otworzyć salę. Chyba że była otwarta całą noc albo McGonagall zrobiła to od środka, bo weszła innym wejściem. Cudownie.

Do moich uszu doszedł odgłos czyichś kroków, który wciąż narastał. A więc ktoś jest coraz bliżej tego miejsca, gdzie leżę ja. Żeby tylko ta osoba się nie przestraszyła widoku na pozór martwego, połamanego ciała, spoczywającego w kałuży krwi.
Odgłos kroków zatrzymał się nagle. Słyszałam go już wyraźnie, nawet gdybym była zwykłym śmiertelnikiem. Owa osoba stała chyba na szczycie schodów. Nagle osoba podbiegła do mnie. Zauważyłam, że jest to… Victor. Lepiej mi się trafić nie mogło.
Brat ukląkł tuż przy mojej twarzy, omijając jednak krew, w której mógłby się upaprać.
- Żyjesz? – zapytał, nachylając się, żeby spojrzeć mi w oczy.
Zmusiłam się do poruszenia gałkami ocznymi. Czułam się tak, jakby wszystkie nerwy, ścięgna i mięśnie zastygły mi i musiałam poświęcić trochę czasu na rozciągnięcie ich.
Victor wiercił się przez moment w miejscu, zastanawiając się, co by tu zrobić, żeby mi pomóc. Zerkał nerwowo na kałużę krwi, jakaś myśl już mu się formowała pod czaszką.
- Potrzeba ci krwi? – spytał.
Ja oczywiście mu nie odpowiedziałam, bo  niby jak miałam to zrobić? Vipi jednak podwinął rękaw, swoimi małymi, ostrymi kłami przegryzł skórę, by przedostać się do żyły. Przekręcił trochę moją głowę, żeby mógł wlać mi do otwartych ust krew.
- Nie boli ci? – zapytał.
Odpowiedziałabym: nie, ale miałam teraz usta pełne krwi. Mógł już puścić moją głowę. Wystarczyła odrobina tego magicznego płynu, żeby moje kości mogły zacząć się zrastać. Poruszyłam głową, a brat puścił ją natychmiast.
Wyprostowałam się, kości najpierw zaczęły się nastawiać, później spawać za pomocą krwi. Wyglądałam jak jakiś robot, który włączał się właśnie. Wstałam, naprawiona już, ale nadal strasznie skostniała i sztywna. Byłam wściekła. Zrobiłam kilka niepewnych kroków w stronę lochów.
- Gdzie ty idziesz? – zapytał.
- Po Sapphire –wycedziłam. – Ta dziwka zepchnęła mnie wczoraj ze schodów.
- Sapphire? – zdziwił się Vipi. – Chyba cię fantazja ponosi!
Zaśmiałam się ponuro.
- Tak? Leżałam tu całą noc – warknęłam. – Nie będę teraz siedzieć i się gapić. Puszczaj.
Zaczęłam się z nim szamotać, bo Victor uczepił się mojej ręki i za nic nie chciał puścić.
W końcu uspokoiłam się.
- Nie będę siedziała obok niej podczas śniadania – oświadczyłam. – Nie będę z nią nawet siedziała w jednym pomieszczeniu.
- Będziesz siedziała przy naszym stole, chodź – chwycił mnie za rękaw szaty i pociągnął w stronę wejścia do Wielkiej Sali, bo pierwsza grupka uczniów już nadchodziła od strony dormitorium Hufflepuffu i zaczęła się nam dziwnie przyglądać.

Usiadłam obok Victora z obrażoną miną i opowiedziałam mu wszystko, co wczoraj się wydarzyło. Co ja mówię, powiedziałam mu wszystko, jaka jest z Sapphire szmata, jak się puszcza z Malfoyem i że pożałuje tego, co zrobiła.
Wielka Sala powoli się wypełniała. Byłam strasznie głodna. Chwyciłam tosta i wepchnęłam go sobie całego do ust.
- O, cześć – usłyszałam głos Spajka. Albo Ripa. – Co Sophie robi przy naszym stole?
- Powstrzymuje się od zabicia Sapphire – wyjaśnił bardzo żywo Vipi.
A więc to był Spajk. Bo kto inny chodziłby w szacie pobrudzonej tuszem jak nie on? Rip bałby się, że Victor zakablowałby mamie, że chodzi brudny, więc on zawsze zmieniał ubranie, kiedy się zafajdało.
Chwilę później doszedł też i jego bliźniak. Usiedli naprzeciwko mnie, przyglądając mi się uważnie.
- Dlaczego chcesz ją zabić? – zapytał Rip.
- Bo zepchnęła mnie ze schodów, pinda – wycedziłam. – Leżałam ze skręconym karkiem i połamanymi kościami całą noc, aż nie znalazł mnie Vipi.
Wzięłam trochę owsianki z talerza Spajka, który z ulgą to przyjął i cisnęłam przez całą Wielką Salę. Owsianka dotarła do celu, czyli innymi słowy spoczęła prosto na twarzy Sapphire. Aż zakołysałam się do tyłu ze śmiechu. Kilka osób, które to zobaczyły, również się zaśmiały. Nie spoczęłam tylko na tym jednym ataku. Chwyciłam kilka jajek i znów nimi cisnęłam. Z moimi wampirycznymi oczami trafiłam bez problemu. Pierwsze ugodziło Sapphire w czoło, drugie zaś, gdyby miała większy dekolt, wpadłoby za szatę. Dziewczyna była zajęta oczyszczaniem się z owsianki i klęciem pod nosem, żeby zrobić unik, biedna.

Kiedy sięgnęłam po widelec, którym również miałam zamiar rzucić, Victor złapał mnie za rękę.
- To było śmieszne, ale dosyć już – powiedział, choć twarz nadal mu się śmiała.
Z rezygnacją odłożyłam widelec z powrotem. Humor mi się jednak poprawił, kiedy się zorientowałam, jaki mamy dzisiaj dzień. Przecież to sobota, będę mogła spokojnie teleportować się do domu Czarnego Pana, powiedzieć mu wszystko, a on będzie mógł spokojnie pozwolić mi się zemścić. Cudowny plan.
Wstałam od stołu Gryfonów z szerokim uśmiechem na ustach.
- Gdzie idziesz? – zapytał Victor.
- Uważaj, bo ci powiem – zadrwiłam. – No dobra. Idę do domu wuja, żeby powiedzieć mu wszystko. Muszę donosić mu o wszystkim, co się tu dzieje, przynajmniej ze mną. A noc spędzona przeze mnie w holu, gdzie leżałam całkiem połamana zalicza się raczej do tych ważniejszych rzeczy. Gdyby Sapphire ściągnęła ode mnie zadanie z transmutacji, to bym mu o tym nie mówiła, bez przesady. Ale ja mogłam się tam wykrwawić i zapaść w sen, który mógł trwać nawet kilkaset lat. Na przykład Armand, mój ojciec, spał przez całe lata pięćdziesiąte, wiedziałeś o tym?
Pomachałam mu na pożegnanie i w podskokach opuściłam Wielką Salę. Dogoniła mnie jakaś osoba.
- Sophie, nie pędź tak…
Zatrzymałam się z wyrazem zadziwienia na twarzy. To Ashley Pail za mną goniła. Teraz traktowałam ją jak zwykłą znajomą, chociaż powiem szczerze, że ucieszyłam się na jej widok o wiele bardziej niż na widok Sapphire, czyli można rzec, że Pail awansowała z wroga na osobę neutralną.
- O co chodzi? – spytałam. – Wiesz, trochę się spieszę, muszę… muszę iść do kogoś.
Ashley oparła się o ścianę, dysząc ciężko. Mimo wykończenia, spowodowanego biegiem za mną, na jej twarzy malował się uśmiech.
- Wczoraj nie było cię w dormitorium – zauważyła.
- Tak. Bo Panna, Podrywająca Byłych Facetów Swojej Przyjaciółki zepchnęła mnie ze schodów, więc całą noc spędziłam ze skręconym karkiem tam – wskazałam palcem na miejsce, które było przez zeszłą noc miejscem mojego spoczynku.
- No, właśnie zauważyłam wczoraj, że kiedy wróciła z biblioteki była jakaś dziwna – mruknęła Pail. – Strasznie nerwowo się zachowywała. Poszła spać, ja i Pansy jeszcze się uczyłyśmy jakąś godzinę. I ona nagle się zerwała, jakby miała koszmary. Zaczęła się rozglądać, krzyczała coś, że dziecko, jakaś dziewczynka, która wyglądała jak porcelanowa lalka, tak mi powiedziała. I Sapphire gadała coś o tym, że ona chce ją zabić, czy coś takiego…
- Bardzo spójna opowieść – stwierdziłam. – Nawiedzała ją jakaś dziewczynka?
- Tak, małe dziecko.
- Claudia – mruknęłam. – Dzięki, ale muszę już iść, bardzo się spieszę.
Zanim Ashley coś zdążyła odpowiedzieć, ja byłam już przy drzwiach. Otworzyłam je różdżką, wymknęłam się na zewnątrz i teleportowałam się.

Pojawiłam się przed komnatą Czarnego Pana. Miałam już wejść do środka, kiedy usłyszałam na korytarzu czyjeś kroki. Barty niósł kilka książek i jakiś czarny, plastikowy worek na zwłoki.
- Kogo zabiliście? – zapytałam.
- Nikogo. Na co teraz idziesz się poskarżyć?
Przytuliłam się do niego.
- Na Sapphire – wyjaśniłam. – Całą noc leżałam połamana u stóp schodów w holu i nikt się nie zainteresował, że mnie nie ma w dormitorium. Gdyby nie Vipi, nadal miałabym skręcony kark.
Barty pogłaskał mnie po głowie jak kota.
- Biedactwo – zaśmiał się. – Masz całą szatę zakrwawioną.
- No widzisz – powiedziałam pokrzywdzonym tonem. – Muszę się przebrać.
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam grzebać w szafie. Przebranie się zajęło mi trochę czasu, w końcu trochę warstw musiałam na siebie założyć.

Kiedy wyszłam, Barty czekał na mnie oparty o balustradę.
- Myślałam, że już poszedłeś – odezwałam się. 
- Ciekawy byłem, w co się ubierzesz – odpowiedział i przebiegł po mnie wzrokiem. – Zauważyłem, że masz słabość do wojskowych akcentów.
- Nie, dlaczego tak sądzisz? – zapytałam, rumieniąc się lekko.
- Bo na bluzce masz napisane I love army.
Zaśmiałam się cicho.
- No tak – mruknęłam. – Nikomu tego nie mówiłam, ale moim małym marzeniem, cichą fantazją było pójście do wojska. Mój pradziadek był żołnierzem, zginął za niepodległość Francji. Był czarodziejem, ale nie przeszkodziło mu to w pomaganiu mugolom w walce. Dosięgła go kula, niestety.
Westchnęłam cicho. Zauważyłam, że mężczyźni w mojej rodzinie w ogóle krótko żyją, przynajmniej w ostatnich pokoleniach. Podczas drugiej wojny światowej zginął pradziadek, kiedy jego żona była w ciąży z drugim dzieckiem, jego najmłodszy syn Anzelm zmarł, gdy miał dwadzieścia lat, tata Voldemorta żył od nich nieco dłużej, może trzydzieści pięć lat lub nieco więcej. Wolałam tego jednak nie mówić, żeby Barty’ego nie przestraszyć.
- Francja nie walczyła, zdaje się – zauważył, ale spojrzałam na niego jak profesor McGonagall, więc nie powiedział więcej ani słowa.
- Wy ukrywaliście się tylko w okopach, odpierając posłusznie ataki, więc skąd możesz to wiedzieć – warknęłam. – I pamiętaj. Obrażając mój kraj, obrażasz i mnie, a tego nie chcesz, oui?
- Yes.

~*~


Troszku nudnawo wyszło. Ale w sumie jestem zadowolona. Zmieniłam szablon na taki, który już był, ale dawno temu, no i zostanie tu przez jakiś czas. Dedykacja dla Tamtej :* 

42 komentarze:

  1. ~Evelyn
    22 lutego 2010 o 12:35

    Wow co im się porobiło. Ashley się uczy, jest miła dla Sophie. Jak nie ona. Myślałam, że jej przejdzie. Nie, nie spychaj Sophie ze schodów. Czekam z niecierpliwością aż zemści się na Sapphire. Mam nadzieję, że bardzo boleśnie :D. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 22 lutego 2010 o 13:05
      Jak widzę, bardzo Sapphire współczujesz, że będzie ukarana xD

      Usuń
    2. ~Evelyn
      22 lutego 2010 o 14:47

      No jasne xD. jej naprawdę tyłek z głową się zamienił. Tylko ciekawe dlaczego jej tyłek wygląda tak samo jak jej głowa. Ciekawe xD. Chyba, że coś przeoczyłam xD

      Usuń
    3. 23 lutego 2010 o 09:11
      A może ma na tyłku kogoś takiego, kto został zabity i horkruksa miał. Jak Voldek w pierwszej części xD

      Usuń
    4. ~Evelyn
      23 lutego 2010 o 12:27

      Bardzo możliwe ale jeśli tak to jak załatwia swoje potrzeby fizjologiczne? xD No i wychodzi na to, ze Draco liże się z tyłkiem O.O. Lepiej jak już przestanę o tym myśleć bo coraz dziwniejsze rzeczy wychodzą xD

      Usuń
    5. 23 lutego 2010 o 13:14
      No, zabrzmiało dziwnie xD

      Usuń
  2. ~Aiko36
    22 lutego 2010 o 12:57

    Nie moge doczekac sie zemsty na Sappire. Juz nie zyje, buahahaCzy Ashley i Sappire zamienily sie mozgami? Zastanawiam sie wlasnie. Czekam na newsa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 22 lutego 2010 o 13:05
      Może się i zamieniły xD

      Usuń
  3. ~Olka
    22 lutego 2010 o 13:59

    Dobrze że Viktor znalazł i pomógł Sophie i ona przeżyła.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 lutego 2010 o 09:12
      No, ktoś ją musiał w końcu znaleźć, nie? xD

      Usuń
  4. ~carmen37
    22 lutego 2010 o 14:45

    lol. dawno nie komentowałam xD nie no, rozdziały zjaebiste, dziwi mnie tylko to, że Ashley jest taka miał dla Sophie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 lutego 2010 o 09:15
      No. Ashley widzi w tym tylko korzyści, no i chce się trochę zrehabilitować, nawet ona wyczuwa, że zbliża się wojna xD Taka prawdziwa xD

      Usuń
  5. ~Eles.
    22 lutego 2010 o 16:24

    Japierniczę, a myślałam, że masz zamiar dać ten fioletowy szablon xD. A co do rozdziału – Zbyt spokojny. Ja chcę pogrzeb Sapphire! xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 lutego 2010 o 09:16
      Jego też dam. Może kiedyś xD Na pogrzebie Sapphire xD

      Usuń
    2. Eles____
      24 lutego 2010 o 18:36

      Na pogrzeb Sapphire to ja Ci zrobię taki zaczepistobajecznosuperowskofantastyczniasty szablon, że wszystkim gały z orbit wylecą! xD.

      Usuń
    3. 24 lutego 2010 o 18:41
      No wiesz co? Jak w ogóle śmiesz mi coś takiego proponować. Nigdy od nikogo szablonu nie zamówię, nie wezmę, choćby moje miały być najgorsze na świecie xD O, to Ty na kompie jednak jesteś? I nie odezwałaś się na gg w ogóle xD

      Usuń
    4. Eles____
      24 lutego 2010 o 19:00

      Bo szlaban mam xDD

      Usuń
    5. 24 lutego 2010 o 19:05
      Oj, żeby tego Twoja mama nie widziała xD

      Usuń
  6. ~Satia
    22 lutego 2010 o 17:19

    Oj, not o szablon musi być bardzo stary, bo ja go widzę po raz pierwszy. Ale jest super, więc nie dziwię się, że do niego wróciłaś;)Co do rozdziału, to niestety troszeczkę się zawiodłam. Nie, żebym miała coś do stylu czy coś, bo ten jak zwykle był boski, ale do treści mam obiekcje. Miałam nadzieję, że będzie jakaś awantura z Sapphire albo przynajmniej rozmowa z Voldemortem. A tu nic! A to w Wielkiej Sali… mnie samą zniesmaczyło zachowanie Sophie a przede wszystkim wydało mi się śmieszne w tym niestety niepozytywnym znaczeniu. Dziewczyna mało jej nie zabiła a Sophie za karę obrzuca ją jajkami? Żenada. Zachowała się jakby miała pięć lat wobec dziewczyny, która nazwała ją głupią. Tak robią dzieci z podstawówki. Chłopak pociągnie dziewczynę za warkocz to ona dźgnie go cyrklem i strzelają focha oboje. I z tym mi się właśnie skojarzyło jej zachowanie.Tak samo Barty. No naprawdę baaardzo się przejął, że ktoś omal nie zamordował jego dziewczyny. Myślałam, że jest bardziej dojrzały albo, że darzy ją silniejszym uczuciem.Cóż, odniosłam wrażenie, że nie przemyślałaś tej noty i mam nadzieję, że to się nie powtórzy, bo wolę cię chwalić niż krytykować. To pozdrawiam i czekam na lepszy mam nadzieję next:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 lutego 2010 o 09:20
      Ano nie czytasz mojego bloga zbyt długo, to znaczy nie regularnie, nadrabiałaś ileśtam notek, prawda? I regularnie zaczęłaś może od 100 rozdziału xD No, i wiedz, że ja zawsze przemyślam rozdziały. Wiele jest takich, które wyglądają na niedokończone, a dwa posty później się wszystko okazuje i jest xD Wiesz, to rzucanie w Sapphire żarciem miało ją ośmieszyć. Sophie lubi działać stopniowo i lubi skutki długotrwałe. Najpierw ją ośmieszy, później pogrąży, a na koniec pobawi się jej ciałem, zrzucając z dwudziestego piętra xD I został Barty. Przecież Sophie nie wróciła jeszcze z domu Voldka, stoi obok niego, przecież nie rozejdą się bez słowa xD

      Usuń
    2. ~Satia
      23 lutego 2010 o 14:41

      Mimo wszystko nie pasuje mi takie zachowanie do Sophie. Moim zdaniem zachowala sié jak dzieciak a takie osmieszanie, to jak wyjec przyslany uczniowi, wiec za bardzo celu to nie ma. A ja osobiscie mialam já za nieco powazniejszá. No cóz.A przy okazji mam do ciebie, doswiadczonej bloggerki, pytanie. Jak umieszczac linki w tekscie? Tak jak naprzyklad ty robilas, ze w pierwszej linijce tekstu dawalas link do piosenki. Powiesz mi, jak?

      Usuń
    3. 23 lutego 2010 o 15:41
      Co być powiedziała, gdybym ja powiedziała, że nie powiem? xD Whihhahahiha, nie no, żartuję, powiem xD Tam, gdzie masz takie pierdóły, jak pogrubienie tekstu, pochylenie, wyśrodkowanie, etc. są też takie przyciski: kula ziemska jak się nie mylę z łańcuchem złączonym i druga z rozłączonym. Jak chcesz dodać link, to zaznaczasz tekst, np jak ja miałam całą linijkę, i naciskasz ten przycisk ze złączonym. Pojawia Ci sie takie cóś, żeby wkleić link. Wklejasz. Jak chcesz, żeby w osobnej karcie sie pojawiał, to zatwierdzasz takie coś pod tym miejscem na linka, a jak nie, to nic nie zatwierzasz. No i dajesz „ok” czy dodaj, coś w tym stylu, tam pisze. A jak chcesz się pozbyć linka, to zaznaczasz tekst, w którym masz linka i naciskasz na rozłączoną planetę xD I jest happy milk xD

      Usuń
    4. ~Satia
      23 lutego 2010 o 17:29

      Cóż, gdybyś powiedziała, że nie powiesz, to bym powiedziała… hm… najprawdopodobniej powiedziałabym: ‚ale jesteś wredna’ ;P I już;) W każdym razie powiedziałaś a wredna i tak jesteś xD Nie no żartuję. Dziękować, dziękować:*

      Usuń
    5. 24 lutego 2010 o 09:39
      Whihhahahiha, wiem, że jestem wredna xD

      Usuń
    6. ~Satia
      24 lutego 2010 o 17:43

      Hih :D No to przestań być wredna i dodaj szybko notkę, bo chcę zobaczyć jak Voldemort się wścieka a Sapphire obrywa >:)

      Usuń
    7. 24 lutego 2010 o 17:50
      Właśnie piszę, mam cudowną muzykę, cudowną piosenkę i cudowną wenę xD Mam na razie stronę w wordzie, ale sądzę, że szybko napiszę resztę xD

      Usuń
  7. ~Tamta
    22 lutego 2010 o 17:24

    Czuję się zaszczycona. Z jakiej to okazji? :D Bardzo dziękuję.Liczyłam na większe współczucie dla Sophie ze strony wszystkich powiadomionych o wypadku. Nie zdzierżę do czasu aż dla Sapphire się dostanie xD. A polubiłam Claudię i czemu Sapphire ma jej coś zrobić? Mózg ją swędzi, czy jak? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 lutego 2010 o 09:22
      Nie, nie, nie, nie, to Claudia straszyła Sapphire, nie odwrotnie. Bo jej się to nie śniło. Ona ją widziała na prawdę, Claudia może się pokazać komu zechce, to tylko przypadek, że widzi ją tylko Sophie. Jakby chciała pokazać się Voldemortowi, to tak zrobi. Zobaczysz na końcu 7 klasy xD

      Usuń
    2. ~Tamta
      23 lutego 2010 o 21:17

      No to zobaczę XD. Najpierw nauczę się czytać ze zrozumieniem xD.

      Usuń
    3. 24 lutego 2010 o 09:40
      W sumie nie dziwię się, że nie zrozumiałaś tamtej wypowiedzi, starałam się pisać to tak, jakby to Ashley Pail powiedziała xD

      Usuń
  8. ~Doska
    22 lutego 2010 o 20:29

    Barty jest pocieszny, ale ma prze-srane życie :) No to teraz czekam niecierpliwie na reakcje Wielkiego Przystojnego Łysego Lord Voldemorta :D pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 lutego 2010 o 09:23
      Ano, Voldemort weźmie udział w konkursie na missa Europy i wygra xD

      Usuń
  9. ~alice.
    23 lutego 2010 o 11:31

    Dobrze, że Victor ją znalazł. xD Obiecaj, że Sophie nie podaruje Sapphire tego wyczynu. xD No obiecaj! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 lutego 2010 o 13:13
      Obiecuję xD

      Usuń
    2. ~alice.
      23 lutego 2010 o 13:25

      a to już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. xD

      Usuń
    3. 23 lutego 2010 o 15:34
      Ale Was na prawdę ukaranie jej uszczęśliwi? xD

      Usuń
  10. ~Morsmornia
    23 lutego 2010 o 18:09

    Od biedy uszczęśliwi ale pogrzeb spowodował by euforię.Przynajmniej u mnie.Miałam do nadrobienia ostatnie rozdziały i muszę powiedzieć ,że według mnie Saphire(dobrze napisałam?chyba nie) to su*a i tyle!Mam nadzieję ,że Soph podda ją wielo godzinnym torturom poczym obedze ze skóry i wypatroszy.A teraz odbiegne nieco od tematu.Zastanawiałam się ostatnio nad nieśmiertelnością Voldemorta.Rozdzielona dusza nie pozwalała mu opuścić tego świata ale jego ciało dalej się stazało.Horkruksy zapewniały życie wieczne ale nie wieczną młodość więc jego materialna powłoka i tak by po załóżmy wieku, umarła lub była tak osłabiona ,schorowana,na tyle stara by nie móc dobrze funkcjonować.Ciekawi mnie jakby to wyglądało gdyby nie został pokonany przez świątobliwego Pottera i żył jeszcze paredziesiąt lat.Czy porzucił by swoje ciało i stworzył nowe,a może kozystał by z eliksirów co wydaje się o wiele prostszym rozwiązaniem.Jak myślisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 lutego 2010 o 09:50
      Nie. Źle to rozumiesz. Voldek jest jak wampir, tylko jest człowiekiem. Ma wieczną młodość. Bo, widzisz, nie zastanawiałaś się nigdy, dlaczego on tak zmienił swój wygląd? Myślisz, że tego chciał? Mógł nie chcieć. Dlatego więc się zmienił, żeby nie mógł się zestarzeć. Normalny Riddle by wyglądał już jak dziadek, miałby zmarszczki, siwe włosy… A Voldemort nie. Nie ma włosów, więc nie ma co zesiwieć. Chyba że ma włosy na… no wiesz, o co mi chodzi. Chociaż to też wątpliwe, skoro brwi również nie posiada. Ja to tak rozumiem. Zmienił swój wygląd (tzn. ta całą operacja z horkruksami zmieniła), żeby mógł być wiecznie młody. Oczywiście dopóki nie straciłby horkruksów. Pamiętasz ten opis, który opisywał jego śmierś? Jego ciało sflaczało, zapadło się, coś takiego. Bo właśnie zestarzał się podczas śmierci xD

      Usuń
    2. ~Monsmornia
      24 lutego 2010 o 19:27

      Hm może i masz rację ale przecież nie wiemy dokładnie jak wyglądał przed utratą ciała.To co odtworzył raczej nie było jego poprzednim ciałem tylko zupełnie nową powłoką.Jednak faktycznie twoja wersja jest bardzo prawdopodobna.Podejrzewam ,że skoro nie ma włosów na głowie ,brwi itp to TAM też nie ,ale to trzeba by sprawdzić xD

      Usuń
    3. 24 lutego 2010 o 19:38
      Ta powłoka, w której siedział podczas 4 części, i którą Glizdogon wrzucił do kotła? Nie, to Pettigrew stworzył dla niego to ciało. A tak wyglądał normalnie przed utratą ciała. W 7 i 6 części pisało xD

      Usuń
  11. ~Elizabeth Schmitt
    24 lutego 2010 o 20:12

    Dobrze, że jest ktoś taki jak Victor. Mi się wydaje, czy gdyby Sophie nie była wampirem, to by nie przeżyła? Dobrze, że żyje ;D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 lutego 2010 o 20:15
      Zdaje Ci się? Gdyby to zamiast Sophie tak spadła Sapphire, to by nie było co zbierać.

      Usuń