UWAGA:
Rozdział zawiera wątki erotyczne, sceny
nieprzeznaczone dla dzieci, dlatego życzę miłego czytania xD Większą część nocy spędziłam na wpatrywaniu się w baldachim łóżka nade mną i rozmyślaniu. Mimo że nie znałam dziadka w ogóle, a rodzice nie trzymali nigdzie jego zdjęcia, po tym, co przeżyłam w bibliotece, czułam się, jakbym znała go od dawna. A więc był uzdrowicielem… nic dziwnego, że zachorował na smocze zapalenie oskrzeli. Choć czy aby na pewno zaraził się tą chorobą od któregoś z pacjentów? Może ktoś chciał go zabić? Mógł mieć wiele powodów. Mógł chcieć się na nim zemścić za ślub Anzelma z Meropą… albo miał do niego żal, że porzucił pisarstwo… Nie, to wariactwo. Histeryzuję.
Rano zwlekłam się z łóżka z nieznośnie ciężką głową, piekącymi oczami i rozczochranymi włosami. Na tak zmęczoną nie wyglądałam od bardzo dawna. Byłam zmęczona życiem. Śmierć Syriusza popchnęła mnie w dziurę, w którą z dnia na dzień zakopywałam się coraz głębiej. Już nie widziałam szansy wydostania się z niej.
Kiedy już udało mi się doprowadzić do porządku mój wygląd, zeszłam do kuchni. Nie byłam specjalnie głodna, ale chciałam zobaczyć, czy Stworek się w niej znajduje. Gdy weszłam do kuchni, stwierdziłam, że nikogo w niej nie ma. Cóż, najwyraźniej luksusy Stworkowi nie odpowiadają. Zamiast zapachu wypolerowanego drewna, woli stęchliznę i kurz, a zamiast towarzystwa Barty’ego czy Glizdogona, zwariowany obraz matki Syriusza w pozłacanej, zniszczonej przez czas ramie. No dobra, co do towarzystwa Glizdogona, to też wolałabym wykrzykującą obelgi Walburgię.
Zjadłam coś, sama do końca nawet nie wiedziałam co. Bardziej zainteresowały mnie drzwi do pomieszczenia, przylegającego do kuchni. Była to pewnie spiżarnia, albo coś podobnego. Pchnęłam proste, drewniane drzwi i weszłam do środka. Pochodnie, jak na komendę, zapaliły się. Znajdowałam się w obszernej komnacie, zapełnionej półkami i szafkami. Nie omyliłam się. To była spiżarnia. Jednak na końcu pomieszczenia, znajdowały się jeszcze jedne drzwi. Przeszłam śmiało przez pokój i nacisnęłam klamkę, która bez problemu ustąpiła. Tamten pokój był mały, całkiem podobny do tego, w którym sypiał Stworek w domu Blacków. Był jednak o wiele czystszy, jaśniejszy i nie było w nim żadnych rur. Znajdował się zamiast nich piec. Wielki, czarny , co prawda nieco zakurzony, ale bez śladu rdzy. W kącie pod ścianą leżał koc w pomarańczowo-fioletową kratkę. W zastanawianiu się, kto może mieć aż tak okropny gust, przeszkodziło mi skrzypienie drzwi. Ktoś koniecznie musi naoliwić zawiasy. Odwróciłam się i zobaczyłam właściciela koca.
- A jednak postanowiłeś tu zostać – mruknęłam do Stworka, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Ten tylko pokiwał głową. – No to ci nie przeszkadzam.
Opuściłam ten pokój tak samo szybko, jak do niego weszłam. Stworek nie wydawał mi się szczęśliwy. Lepiej byłoby dla niego, żeby wrócił do rodzinnego domu Blacków. Cóż, Glizdogonowi znów przybędzie pracy, ale jakoś nie wzięła mnie za serce ta myśl. Nie ma przecież nic innego do roboty.
Poszłam do ogrodu. Ostatnio tam spędzałam swój cały wolny czas, którego miałam aż w nadmiarze. Z pewnością byłoby inaczej, gdyby nie moje złowrogie stosunki z Zakonem i obrzydzeniem, którego dostawałam, kiedy tylko mówiono o Harrym Potterze jak o wybrańcu. No i jeszcze pod uwagę weźmy czasy, które nastały. Otwarta wojna między stroną ciemności a jasności, między złymi a dobrymi. Lord Voldemort zaszantażował Ministra Magii i cały jego rząd, by dał mu otwartą rękę do czynienia zła, bo wymorduje mugoli. Nie pochwalam aż tak drastycznych środków, ale w to już się nie chciałam mieszać. Zrobiłam się ostatnio za miękka.
Usiadłam w cieniu jakiegoś drzewa o rozłożystych konarach, by za bardzo się nie opalić. Mimo mojego panicznego lęku przed spaleniem swojej skóry na brąz, lubiłam taką pogodę jak ta. Słońce, niezapominajkowe niebo, puszyste, białe chmurki, ciepły, letni wietrzyk… I choć miałam żal do Armanda, odczuwałam wewnątrz jakiś przedziwny smutek, spowodowany faktem, iż mój mistrz nigdy już nie ujrzy tego, co ja teraz widzę.
Położyłam się na wznak, wpatrując się po części w koronę drzewa i niebo. Rozmyślałam teraz o innych nieśmiertelnych, z całych sił woli zmuszając się, by wyobraźnia nie wypowiedziała tego imienia, które sprawiało mi ból. Coś jakoś ostatnio nazbyt często nawiedzały mnie myśli o innych wampirach. Gdzieś w głębi serca czułam się zawiedziona, że żadnego nie zainteresował mój dotychczasowy los. Jedynie Magnus zdobył się na chwilę, by obserwować przez kilka sekund mój Rytuał Dojrzałości. Tylko jak, u licha, udało mu się przeżyć śmiertelne promienie słońca? Nie ważne z resztą. Nigdy jakoś bliżej nie poznałam Magnusa. Rozmawiałam z nim kilkakrotnie, raz odwiedził Société Vampires, by zamienić słówko z Armandem, nic więcej. A może wysłał go ktoś, by sprawdził, jak sobie radzę? Zapewne Marius albo Sanguini, bo Armand po co miałby go fatygować?
Dumałam tak o tych swoich nieśmiertelnych sprawach bardzo długo. Zwykły śmiertelnik mógłby się już dawno tym znudzić, ale nie ja. Wampiry poświęcają dużo czasu na obmyślanie pewnych spraw, choć w niektórych działają bardziej porywczo niż człowiek. To myślenie zajęło mi tyle czasu, że nawet nie zwróciłam uwagi na to, że już dawno po obiedzie. Słońce zaczęło zachodzić, a ja nie odczuwałam ani zmęczenia, ani głodu, ani znudzenia. Gdyby nie słońce, znikające za wysokim dachem, nadal leżałabym bezczynnie na trawie i rozmyślała, czy kiedykolwiek Claudia odwiedzi mnie jeszcze. Tak, tęskniłam za jej dorosłym spojrzeniem, drwiącym uśmiechem na pulchnej, dziecięcej buzi sześcioletniego dziecka, złotymi lokami, niebieską, jedwabną sukienką… Claudia była bardzo mądra, jednak irytowała mnie jej wyniosłość, niepotrzebna drwina. Ciekawe, czy Barty by mi uwierzył w jej istnienie…
Dość już. Dość myślenia, czas zabrać się do działania. Wstałam z trawy. Czas poważnie porozmawiać z Bartym. Ostatnio tak jakby… mijamy się.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi do ogrodu, wbiegłam na pierwsze piętro i ruszyłam szybkim krokiem w stronę korytarza, gdzie znajdowała się sypialnia Barty’ego. Wątpiłam jednak, że będzie u siebie. Często zostawał w swoim gabinecie do późna w nocy.
Doszłam do drzwi, zapukałam i nacisnęłam klamkę. Myliłam się. Barty siedział przy stole, z nogą założoną na nogę i czytał jakąś książkę. Ludzie, czy nie ma nic innego do roboty jak tylko czytanie książek? A co z jego życiem towarzyskim? No, jeśli takowe posiada… Przy najbliższej okazji będę musiała się jakoś o nie zatroszczyć.
- Przeszkadzam? – spytałam.
Crouch oderwał wzrok od tekstu książki.
- Nie, siadaj – wskazał mi krzesło. Usiadłam. Zerknęłam na książkę, którą trzymał w dłoni. Okładkę miała ciemnoszarą, bardzo starą, jak prawie wszystko w bibliotece mojego wuja.
- Wczoraj, gdy wyciągnąłem cię z tej biblioteki – zaczął, widząc, że uważnie przyglądam się jego książce. – Postanowiłem zapoznać się z lekturami twojego dziadka. Rzeczywiście, szkoda, że przestał pisać.
Pokiwałam milcząco głową. Jego słowa wpadły mi jednym uchem, wyleciały drugim. Zastanawiałam się, jak mam rozpocząć rozmowę. Nie chciałam urazić Barty’ego, który był, jak wcześniej już zdążyłam zauważyć, zbyt wrażliwy, by wydrzeć się na niego i zacząć kląć.
- Chciałabym z tobą pogadać – zaczęłam, patrząc w zupełnie inną stronę, niż on. – Ale nie wiem, jak to powiedzieć… Ostatnio tak jakoś… jesteś inny.
Barty odłożył książkę na bok i uniósł jedną brew. Bardzo zabawnie wyglądał, gdy mi się tak przyglądał z miną zdumionego psa.
- A może to ty się zmieniłaś? – zapytał. – Cały czas nic, tylko przesiadujesz w ogrodzie, nic nie jesz, z pewnością nie śpisz… Martwię się. Jadłaś dziś śniadanie?
- Tak, ale nie o to chodzi – odparłam. – Mówiłam ci już. Ja i tak umrę.
- Nie prawda – zaprzeczył stanowczo Barty. – To ja umrę. My wszyscy umrzemy, a ty zostaniesz. Ty, ten twój Armand i inni nieśmiertelni. I Czarny Pan.
Nie spodobało mi się, jakim tonem wymówił imię Armanda. I nie chodziło tu o drwinę, której było pełno w jego tonie. Tylko o to, że wyróżnił go spośród innych wampirów. Mimo to uśmiechnęłam się. W końcu ktoś tonem swego głosu pokazał mi, że mój mistrz nie jest najważniejszy.
- Nie mówmy o tym więcej – oświadczyłam, wstając z krzesła. – Czarny Pan nie ma dla ciebie żadnych nowych dokumentów?
Usiadłam na jego kolanach i objęłam go za szyję. Barty nieco nieśmiałym ruchem ręki, pogładził mnie po policzku.
- Dziś nic takiego nie dostałem do roboty – odrzekł. – Glizdogon coś schrzanił, potrzebna była pomoc.
W pokoju zaczęło się robić ciemno. Słońce już dawno zaszło, a jego miejsce zajął księżyc i gwiazdy. Ja jednak, posiadając wampirzy wzrok i intuicję, widziałam jeszcze fioletoworóżową poświatę w miejscu, gdzie słońce zniknęło. Odwróciłam wzrok od okna i spojrzałam Barty’emu w oczy. Dawno nie widziałam ich z tak bliska. Brakowało mi ich. Tak samo, jak brak mi było jego odurzających perfum, dotyku jego skóry…
Zsunęliśmy się z krzesła prosto na skórę przed kominkiem. Wprost idealne miejsce, czyż nie? Wyciągnęłam różdżkę z tylnej kieszeni jego spodni i machnęłam nią na oślep. Usłyszałam jednak szczęk zamka, mówiący mi, że zaklęcie trafiło tam, gdzie planowałam. Zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli. Drugą ręką ujęłam jego włosy i przywarłam do jego karku. Przez krótki moment zapragnęłam go ukąsić, by sycić się smakiem jego krwi. Przez tych kilka sekund chciałam tylko tego, jednak Barty odsunął mnie od tego pragnienia, odrywając mnie od swojej szyi. Pomyślałam, że to nieuniknione, musi się w końcu stać. Barty nie mógł mi się więcej opierać, ja nie chciałam używać tu swojej wampirzej silnej woli. Moja ręka odnalazła jego rozporek, a ja zsunęłam z niego spodnie. Przez chwilę przeszło mi przez głowę, że Barty znów zaprotestuje, jak było ostatnio, jednak nic takiego się nie stało. Objęłam go jednym kolanem w pasie, podczas gdy Barty z trochę większym trudem i skrępowaniem pozbawiał mnie ubrań. Zupełnie zapomniałam o zakazie wuja. Teraz był on najmniej rozpamiętywaną i pożądaną osobą w owej chwili.
Ujęłam prawą rękę Barty’ego [zważywszy wcześniej na to, iż na lewej znajdował się Mroczny Znak] i ucałowałam wnętrze jego nadgarstka. Słyszałam jego gorącą krew, szumiącą w żyłach pod cienką skórą. W sumie, to dlaczego miałabym sobie odmawiać choć odrobinę tej przyjemności? Mimo to cieszyłam się, że w końcu jestem z Bartym sam na sam, nikt nam nie przerywa tego, co tak naprawdę odkładaliśmy do tego dnia.
Przetoczyłam się na pierś Barty’ego. W jego ramionach czułam się jak krucha, porcelanowa lalka, mimo że posiadałam odwieczną siłę wampirów, a moim mistrzem był sam potężny Armand. Obdarzyłam go namiętnym pocałunkiem. Moje ręce błądziły po jego ciele, przypadkowo kilkakrotnie drasnęłam mu plecy paznokciem. Była to jedna najpiękniejszych nocy w moim życiu, podczas której nie musiałam myśleć bez przerwy o martwym Syriuszu i ojcu, który mnie porzucił.
Ogarnięci nową pasją, kochaliśmy się, nie zważając na zagrożenia z zarówno mojej jak i jego strony. Na samym początku odczuwałam krótkotrwały ból, ale całkiem się od niego odcięłam, jak mogłam się odcinać od niechcianych dźwięków. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że będę mieć z tego jakąś przyjemność, ale najwyraźniej potężna krew Armanda nie zabiła we mnie wszystkich człowieczych uczuć.
~*~
Wiem, co powiecie. Nareszcie. I ja mówię to z jeszcze większą ulgą, bo pisanie tego rozdziału, zwłaszcza końcówki, zajęło mi sporo czasu.
~carmen37
OdpowiedzUsuń25 czerwca 2009 o 22:47
1!!
25 czerwca 2009 o 22:50
UsuńGratuluję. Już dawno by się opublikowało, jakieś … godzinę temu, ale coś się stało… cóż, ważne że już jest xD
~carmen37
Usuń25 czerwca 2009 o 22:58
Weszłam tu szybciej niz dostałam info… ale mam reflex…:)
~carmen37
Usuń25 czerwca 2009 o 22:57
Ten rozdział… nie no, naprawdę, zaj.ebiście!! I nareszcie sie z ikmś przespała /Sophie/. Swoją drogą, ona ma dopiero 16 lat!!!
26 czerwca 2009 o 14:13
UsuńTak, ma 16 lat, Barty ma 22. Mogą wyniknąć z tego kłopoyt. Gdyby ich nie było, Sophie nie byłaby sobą xD
~Vampa
OdpowiedzUsuń25 czerwca 2009 o 23:24
Haha. Myslałam że bedzie ostrzej, ale było pieknie. I słodko. No no ciekawe co Voldzio na to?;D
26 czerwca 2009 o 13:59
UsuńOstro? Z Bartym? To jego pierwszy raz, tak samo jak i Sophie, daj im trochę czasu xD No a Voldka lepiej nie uświadamiać xD
~Lilly
OdpowiedzUsuń25 czerwca 2009 o 23:34
3!!!
~Lilly
Usuń25 czerwca 2009 o 23:45
O mamusiu! ślicznie! nie mogę się doczekać następnej notki… Czy Włodek się dowie? Na pewno… i znów zamknie cię… a Batry’ego Cruciatusem walnie :( Pozdrawiam ;)
26 czerwca 2009 o 14:01
UsuńNieno, może zrozumie, że Sophie nie jest już dzieckiem, a Barty jest dorosły, czego przez większość czasu spędzanego ze swym najwierniejszym sługą nie dostrzegał… xD
~Olka
OdpowiedzUsuń25 czerwca 2009 o 23:51
A jednak….stało się….Voldemort się bardzo wścieknie jak się dowie co zaszło między Sophie i Bartym.Czekam na next.Pozdrawiam.
26 czerwca 2009 o 14:01
UsuńTak, to możliwe, że ich wypatrosi, ale niekoniecznie xD
izuniaa22@op.pl
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 08:34
A co Voldemort na to? xD Z pewnością się nie ucieszy ;POni są tacy słodcy :) I… wreszcie im się udało!Pozdrawiam ;*Lady Sensitive
26 czerwca 2009 o 14:05
UsuńJakoś nie chce mi się odpowiadać na komentarze z takim optymizmem. Właśnie przeczytałam na Onecie o śmierci Jacksona, dziwnie się czuję… to był taki jakby szok…
~jusi
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 08:35
Śliczne! Zgadzam się z wszystkimi powyżej :)
nadine7@onet.eu
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 10:47
TAAAK! xDD *cieszy się jak głupia* No wreeeszcie! I przed 25, miałaś rację! ;p Pięknie to opisałaś. ;p Hm, widać wszyscy zwracają uwagę na końcówkę, ale cóż poradzić. ;dd Taa, a teraz się okaże, że Sophie jest w ciąży. ;p A Volduś to chyba zawału dostanie. xDBosko, bosko, bosko, czekaaam na 153! xDD*skacze jak wariatka*
26 czerwca 2009 o 14:07
UsuńMogłoby tak być, zdarzyłoby się tak, jak z rodzicami Bes: ojciec wampir, matka śmiertelniczka, tylko na odwrót.
nadine7@onet.eu
Usuń26 czerwca 2009 o 20:17
Och, taaak, tak, tak, tak! *wrzeszczy z uciechy* Zrób tak, prooooszę! xDD
27 czerwca 2009 o 10:37
UsuńNo chyba nie teraz, przed Sophie jeszcze 2 klasy w Hogwarcie, kareira rozkwita, Voldemort dopiero co się na nią przestał gniewać… aż żal niszczyć jej podły humor i szybką śmierć. Co się wtedy stanie z takim dzieckiem? No? Voldemort mu będzie pieluchy zmieniał? xD
~Nadine
Usuń27 czerwca 2009 o 12:41
Walić Sophie. ^^ W następnym wcieleniu pewnie lepiej sobie poradzi. Szybciej owinie sobie Barty’ego wokół palca. xDAach, już sobie wyobraziłam Voldemorta zmieniającego pieluchy jej dziecku. Z grzechotką w ręku, w różowej szacie – bo małe ma uczulenie na czarny kolor – w różowym pokoiku pełnym zabawek i misiów. I pośrodku najgroźniejszy czarnoksiężnik na świecie z płaską gębą, bo walec go przejechał. xD Taa, czysta przyjemność. xD
27 czerwca 2009 o 12:59
UsuńTak, Barty nie mógłby się nim opiekować, bo przecież dostałby dożywocie w celi bez klamek za rozdziewiczenie Sophie xD I Voldek karmiący małego bachorka, który odziedziczyłby po nim czerwone oczka albo płaską gębę. Przecież geny dziedziczy się też po wujkach xD
~Jeanne
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 11:42
Świetna notka, zapraszam na http://nowa-w-szkole-hogwart.blog.onet.pl/Notka pod tytułem PrzyszłośPrzeczytaj i wyraź swoją opinię;P
~gorgie
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 11:46
No No No. wyrazy podziwu. Nareście napisałaś ten rozdział:)Gdy juz zobaczyłam początek od razu wiedziałam co sie kroi i aż pisnęłam z radośći.Czekam na next i na reakcje Voldzia:p
26 czerwca 2009 o 14:09
UsuńNajbardziej mi się z tego rozdziału podoba ostrzeżenie xD Tu nie musiałam się dużo głowić xD Za to ta scenka na końcu… jedno zdanie pisałam 10 minut xD To pamiętne o tej krwi xD
~Lottie
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 12:15
No w końcu notka! Kocham tą… Kocham tę? Nie wiem, ale tą/tę historię. Fajna ostatnia scena. xD Ale, o ile pamiętam, Sophie nie może mieć dzieci. Szczęście. Albo nie. Ja tam uwielbiam dzieci, więc jej by może też pasowały xD.
26 czerwca 2009 o 14:12
UsuńSkąd wiesz, że nie może mieć dzieci? Napisane było: najprawdopodobniej nie może mieć dzieci ze śmiertelnikiem. Gdyby np przespała się z jakimś nieśmiertelnym, np Mariusem, bo Armanda wykluczamy, to byłoby takie samo prawdopodobieństwo zajścia w ciążę, jak normalna baba z normalnym facetem xD Ooo, a gdyby Sophie bardzo, bardzo chciała mieć dziecko ze śmiertelnikiem, mogłoby się tak stać xD
~Evera
Usuń26 czerwca 2009 o 16:33
Już dawno mnie tu nie było… To znaczy nie zostawiłam komentarza od bardzo dawna, ale notka muszę przyznać bardzo interesująca. W końcu odetchnęłam z ulgą ( a może z niepokojem?) na koniec notki. Z niecierpliwością czekałam na uwieńczenie uczuć jakie zrodziły się między Bartym a Sophie. W sumie bardzo ładnie opisałaś tę scenę, tak delikatnie. Notka super. Pozdrawiam
27 czerwca 2009 o 10:39
UsuńCieszę się, że Ci się podobało. Zastanawiałam się, czy mam opisywać to tak, jak na Selene-Snape, ale zrezygnowałam, bo Barty nie jest takim materialistycznym zwierzęciem jak Draco. Dobra, przesadziłam, ale oni raczej sporo się różnią xD
Domitilla
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 15:17
Świetne! Po prostu cudowne!PozdrawiamDomitilla
26 czerwca 2009 o 15:34
UsuńEtam, przesadzasz xD
kasia_nastolatka@vp.pl
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 16:08
Powstała nowa ocenialnia… http://www.malinove-oceny.blog.onet.pl Zostaniesz tu oceniony malinowo ;). Wejdź i zgłoś się do oceny. Sprawdź, co o twoim blogu sądzi MalinoVa. Zapraszam serdecznie!”
kasia_nastolatka@vp.pl
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 16:08
Powstała nowa ocenialnia… http://www.malinove-oceny.blog.onet.pl Zostaniesz tu oceniony malinowo ;). Wejdź i zgłoś się do oceny. Sprawdź, co o twoim blogu sądzi MalinoVa. Zapraszam serdecznie!”
~Gabika138
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 17:01
Fajne ;)). Hehe, ciekawe co Voldek powie xdd.
27 czerwca 2009 o 10:40
UsuńJeśli się dowie, to będzie buba… xD
~Destruo.
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 18:06
no nie byłą to aż TAKA scena erotyczna. xD omg, jak bys zobaczyła romanse mojej matki i jakie tam są sceny to ta jest bardzo, bardzo delikatna. ;D Pozdro. ^ ^
27 czerwca 2009 o 10:40
UsuńAle wiesz, wolałam dać ostrzeżenie, bo jednak jakaś była xD
Flos
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2009 o 19:42
Laptop tak i owszem ostatnio posiadam, ale muszę zmusić rodziców do zakupu własnego, znaczy nie pożyczonego. Internet posiada, ale odbiera tylko przy dobrych warunkach. Na szczęście siostra cioteczna mieszka blisko i ma internet, który odbiera kiedy nie ma burzy, ulewy, śnieżycy, gradobicia, tornada i innych zjawisk pogodowych. Dostałam się do wymarzonego liceum. Jeżeli chodzi o notkę to jedna z lepszych w ostatnim czasie. Scena dość lekka jeżeli chodzi o sceny erotyczne (czytałam dużo mocniejsze), ale i tak bardzo mi się podobała. I o będę kończyć bo trzeba spadać. Miłych wakacji.
27 czerwca 2009 o 10:42
UsuńJak ja bym miała taki internet, to byłabym najszczęśliwszym człowiekiem człowiekiem na świecie xD Co do tej sceny, to nie chciałam tu jakichś głupot opisywać, bo jeszcze będę tu miała kilka takich wątków xD
~kicyslawa
OdpowiedzUsuń27 czerwca 2009 o 13:35
Zgadzam się z Destruo XD Ale i tak było nieźle ;D Voldziu, oh Voldziu, co ty zrobisz? Hehe, domyślam się, że w następnym odcinku będą jaja co niemiara ;] Ale haaa, Barty się przełamał, sukces normalnie ^^ A i jak to jest, większość ludzi lubi małe dzieci a ja ich niecierpię. Małe, niewyżyte (we wkurzającym teggo slowa znaczeniu) bachory które cały czas ryczą i drą się… I jak zawsze nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!
27 czerwca 2009 o 13:44
UsuńBędą jaja, ale nie tego typu, co myślisz xD Tak, jaja z Pottera xD I witaj w klubie, ja też nie mogę ścierpieć gówniarzy. Jedynym dzieckiem, które lubię, to Claudia z „Wywiadu z wampirem”. Kochana sześciolatka. Ale reszta to koszmar. Drą gęby o co popadnie… a najgorsze, jak taki wielki wózek stoi na klatce schodowej w moim bloku, nie mogę nawet porządnie wyciągnąć roweru, żeby go nie potrącić. Raz mało nie wpadłam w parku w takiego bachora, bo matce się wyrwał xD
Amelia_Andies
OdpowiedzUsuń28 czerwca 2009 o 09:38
Hej…Mogłabyś mnie informować? 8409359 lub i-miss-you-sisterTak w ogóle to czytam gdzieś od rozdziału… *przeszukuje sz. listę* 75, ale do Twoich rozdziałów (nigdy) nie potrafię wymyślić komentarza…
6 sierpnia 2009 o 18:42
UsuńSpoko xD
~c
OdpowiedzUsuń12 sierpnia 2009 o 14:19
Hej! Chcesz poznać wiele fajnych osób, wygadać się, podzielić zainteresowaniami, zabawić? Wypróbuj http://www.friends.pun.pl —> forum ludzi młodych, pomysłowych, otwartych. ;) Spróbuj, nie masz nic do stracenia, i dołącz już dziś!
unideal101@onet.eu
OdpowiedzUsuń12 sierpnia 2009 o 22:44
Ciekawie piszesz. Chciałabym dojść do tego rozdziału co ty. [bella-prawdziwa-historia] [unideal-worlld]
13 sierpnia 2009 o 21:12
UsuńDziękuję xD No, jeśli będziesz często pisać, to Ci się uda xD Są blogi z rozdziałami o wiele wyrzszymi, niż moje xD
~Q.
OdpowiedzUsuń13 sierpnia 2009 o 18:06
Cześć jestem Seh z bloga http://obrazki-jol.blog.onet.pl/ Szukam współautorki, która by chciała ze mną poprowadzić tego bloga. Zabawa polega na tym, że publikujemy obrazki jak to robiłam dotychczas. Oczywiście jeżeli będziesz chciała możesz również napisać notkę o pewnej treści. Jeżeli chcesz ze mną współpracować zostaw swój e-mail w księdze gości. Dziękuję za uwagę.
~Kasp7
OdpowiedzUsuń13 sierpnia 2009 o 22:32
Chcesz dowiedzieć się jakie wrażenie wywiera twój blog? Zgłoś się do oceny na: http://www.honeytown.blog.onet.plSerdecznie zapraszam!– I’m sorry SPAM –
candy_mniejsza@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuń15 sierpnia 2009 o 15:52
hej chciałabym cię zaprosić na blog mroki-voodoo.blog.onet.plO czym jest ten blog? Życie Lily Jamesa zmienia się. Nie są już dziećmi, a nawet sami będą mieli dziecko. Czy uda im się utrzymać to w tajemnicy? Jak będzie wyglądać ich przyszłe życie i czy problemy dorosłości nie przerosną naszych bohaterów? Czy wszystko ułoży się sielankowo i spokojnie? Wrogowie nie śpią i choć jeden z nich został pokonany, to Lord Voldemort, ciągle gdzieś jest, wściekły, iż pokrzyżowano mu plany. Czy szykuje coś niedobrego? Coś co jeszcze bardziej wywróci do góry nogami świat Lily i Jamesa? BLOG JEST DRUGĄ CZĘŚCIĄ OPOWIADANIA – Lily Evans i Filar Równowagi.
zlo_konieczne@op.pl
OdpowiedzUsuń19 sierpnia 2009 o 12:23
Przepraszam za spam, ale w dzisiejszych czasach bez reklamy nic nie ruszy…Zapraszam serdecznie na nowopowstały serwis Zło konieczne (zlo-konieczne.blog.onet.pl), na którym wszyscy młodzi pisarze i nie tylko, będą mogli zareklamować swoje najnowsze opowiadanie, dowiedzieć się co nowego w świecie blogowym, znaleźć ocenialnie, która podda wasze dzieło „obróbce”, a może wśród różnych ogłoszeń znajdziesz coś dla siebie? Jeżeli spodoba Ci się ta strona dodaj ją do linków, aby wszyscy mogli korzystać z jej zasobów.