Utkwiłam wzrok w dywanie, kołysząc się lekko w tył i w przód. Zacisnęłam powieki. Do oczu cisnęły mi się łzy. Nigdy już nie wybaczę Armandowi tego, co zrobił. Znalazł zastępcę i odszedł gdzieś. A ja jak głupia na niego czekałam, wierzyłam, że wróci i pomoże mi się pozbierać po śmierci Syriusza.
- Coś nie tak? – spytał Barty.
Potrząsnęłam głową. Powoli uspokoiłam się. Dziwnie zareagowałam. Czułam jednak, że robię coś nie tylko przeciw Voldemortowi, ale i całemu sabatowi wampirów. Nie słyszałam, by którykolwiek wampir wiązał się ze śmiertelnikiem. Owszem, Sanguini wykorzystał niegdyś matkę Bes, ale to co innego. Ja nie chciałam Barty’ego skrzywdzić. Z tego zawsze bardzo się śmiała Claudia. Dziwne, że już mnie nie odwiedza. Może zrozumiała, że nie jest obecnie mile widziana? Kłamałam, mówiąc jej, że nie chcę jej znać. A ona obiecała, że będzie ze mną zawsze. Nawet na łożu śmierci, czego mogę się za niedługi czas spodziewać.
- Wszystko dobrze – mruknęłam, bo co innego miałam mu powiedzieć? Przywołałam uśmiech na twarz i spojrzałam na niego. – Może wpadnę później, muszę oswoić się z pewnymi rzeczami.
Barty w milczeniu pokiwał głową. Minę miał zakłopotaną. Wstałam, otrzepałam kolana i wyszłam. Przy drzwiach zatrzymałam się jeszcze i zerknęłam przez ramię na Barty’ego. Głupio się czułam. Już sama nie wiedziałam, czego chciałam. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i pobiegłam do swojego pokoju. Samotność jest naturą wampira, jednak ja, jako córka wampira, który uciekł od obowiązku wychowania mnie, nie mogłam sobie z nią poradzić. Pragnęłam towarzystwa Claudii, albo nawet i Darli, by tylko nie być sama z ciszą. Usiadłam na brzegu łóżka. Zaczęłam się zastanawiać, czy któregokolwiek wampira, nawet Armanda, zainteresowałoby, gdybym nagle odebrała sobie życie. Magnus jednak był na moim Rytuale Dojrzałości… Zawsze dziwiło mnie, w jaki sposób Sanguini mówił o nim i Armandzie. Kiedy byłam młodsza i pytałam o swego mistrza, na jego twarzy pojawiał się cyniczny uśmieszek. Próbował mnie wtedy zbyć. Pamiętam, jak zapytałam go kiedyś…
Siedziałam mu na kolanach, obejmując rączkami jego szyję. Minął zaledwie tydzień od odejścia Armanda. Sanguini gładził moje czarne włosy, uspokajający wyraz jego twarzy wcale nie przynosił mi ulgi.
- Gdzie jest Armand? – spytałam. Usta wampira wykrzywiły się w drwiącym, tajemniczym uśmieszku.
- Jest zajęty – odparł. – Teraz ja jestem twoim mistrzem.
Zmarszczyłam brwi.
- Armand nim jest – oświadczyłam ze złością. Sanguini zawsze śmiał się, kiedy moja twarz wykrzywiała się w grymasie dziecięcej złości, kiedy mój głos rozbrzmiewał w korytarzach jego domu. – A ty nic nie wiesz i dlatego kłamiesz.
Sanguini przewrócił oczami. Był już znudzony moimi ciągłymi pytaniami, gdzie jest mój umiłowany ojciec. Nie zależało mu na moich uczuciach do niego. Dla niego byłam tylko uczennicą, cudownym dzieckiem, sierotą, którą musiał wychować na dobrego wampira.
- Armand ma teraz inne towarzystwo – rzekł już bez cienia uśmiechu. – Ma innego wampira, z którym teraz podróżuje.
Nie odpowiedziałam mu na to. Nie rozumiałam jego słów. Jak to, mógł mieć innego wampira? W jakim sensie? Znalazł sobie kobietę, z którą teraz żył? Wątpiłam i nadal wątpię. Armand był wampirem z zasadami, nie pociągało go głupie wiązanie się z kimś. Był prawie pozbawiony ludzkich uczuć, a mnie pokochał tylko dlatego, że spodobała się mu moja moc, moje piękno, dorosłość i inne cechy, których już mi nie ujawnił. I nigdy nie ujawni.
Później i on mnie zostawił. Jak każdy ojciec, który stwierdził, że jego dziecko jest wystarczająco duże, by dać sobie radę samo. Ja jednak potrzebowałam opieki. Byłam tylko dziesięcioletnim pisklęciem. Czułam się jak sierota. Owszem, z czasem zapomniałam o tym. Nie miało już dla mnie znaczenia, czy Armand jest, czy go nie ma. I może lepiej, że go nie było. Bo co mu miałam powiedzieć? A co powiedziałabym mu, gdyby teraz wrócił? Że tęskniłam? Że było mi źle bez jego towarzystwa? Już wszystkie informacje o nim zaczęły mi się mieszać. W wyobraźni nie widziałam jego twarzy. Armand był tylko zamazaną postacią bez twarzy, o czarnych włosach. A może rudych? Nie wiem. Miał kobiece dłonie, jak Barty. I ponoć kochał mnie, kiedy byłam tylko zwykłą śmiertelniczką.
Obudziłam się kilka godzin później. Sama nie pamiętałam, kiedy zasnęłam. Musiałam w tej rozpaczy i tęsknocie opaść na łóżko, powieki musiały same się zamknąć. Opanowało mnie dziwne uczucie utraty własnej woli, jakby ktoś machał mi przed oczami magicznym, hipnotyzującym wahadełkiem. Oczy Armanda miały taką samą moc. Teraz wszystko zaczęło mi się z nim kojarzyć. Czy za kilka lat, jeśli uda mi się przeżyć tą rozdzierającą tęsknotę za Syriuszem, wszystko będzie mi przypominać jego twarz?
Wstałam z łóżka. Miałam cudownie lekką głowę, jednak reszta ciała była ociężała. Takiego uczucia nie miałam od dawna. Wydawało mi się, że już zapomniałam, jakie były te dni, kiedy byliśmy z Armandem szczęśliwą rodziną. Sypiałam wtedy w jego trumnie. Byłam tylko małą dziewczynką. Kładłam się na jego piersi, a on gładził długimi palcami moje włosy. Kilka minut później opanowywała mnie senność, całkiem nieludzka i cudowna. Nie miałam koszmarów, jednak sny były o wiele żywsze od tych, które miewają śmiertelnicy. Czasami ich żałuję.
Spojrzałam na zegar. Mała wskazówka zmierzała nieubłagalnie do szóstki. Usiadłam przed toaletką i otworzyłam usta. Dwa wampirze, ostre kły, którymi obdarował mnie Armand, były mi niepotrzebne. Czarny Pan nie tylko odmawia mi swojej krwi, ale i innych ludzi, choćby nie wiem jak okropnych. Westchnęłam.
- I czym się ty martwisz, Sophie? – zapytałam swojego odbicia. – Przecież i tak umrzesz, i żadna krew ci nie pomoże.
Żyłam od jednej śmierci do drugiej. Najpierw straciłam Evana. Czemu on też nie może mnie nawiedzać, jak Darla? Ona też odeszła. A teraz straciłam osobę, z którą czułam się związana, jak z nikim innym z Zakonu. Kto będzie następny? Barty? Albo Sapphire? Moje życie jest jedną wielką operą mydlaną, albo pasmem udręk. Wszystko już jedno.
Ktoś zapukał do drzwi i wszedł do środka.
- Nie pozwoliłam ci wejść – oświadczyłam, gdy w lustrze zobaczyłam odbicie Bellatrix. Czarny Pan musiał już stwierdzić, że nie potrzebuje szczególnej opieki. A ona miała czelność przychodzić tu do mnie. Cóż, zawsze wiedziałam, że była szalona. Mimo to lubiłam ją. Teraz wszystko się zmieniło. Tylko powrót Syriusza mógł zmienić moje uczucia do niej.
- Barty powiedział mi, że tu jesteś – powiedziała, zamykając za sobą drzwi. Wzięłam szczotkę i zaczęłam powoli rozczesywać swoje włosy, które rozpaczliwie domagały się fryzjera.
- Kiedy nie obściskuje się ze mną, szuka pocieszenia u ciebie? – zapytałam z drwiną w głosie. Bellatrix usiadła z ciężkim westchnieniem na brzegu łóżka. Wyglądała okropnie. Miała bladą, wychudzoną twarz, jej włosy również nie wyglądały na profesjonalnie uczesane. Ona chyba zaniedbała się tylko dla tego, że jest w ciąży i Lord Voldemort jej już nie zechce. Ta myśl przyniosła mi dziwną satysfakcję.
- Nie. Po prostu szukałam go, bo wiedziałam, że będziesz z nim – odparła.
- Myślę jednak, że nie spotkało cię rozczarowanie – warknęłam. Szarpnęłam mocno szczotką, bo zaplątała się we włosy. – Czego chcesz, chyba widzisz, że jestem zajęta.
Bellatrix wyglądała teraz zupełnie jak nie ona. I ten pokorny wyraz twarzy… Wypijając jej krew, musiałam wypić też jej honor. Milczała przez chwilę, utkwiwszy wzrok w swoich dłoniach, obserwowana bacznie przeze mnie. W końcu przemówiła nieco drżącym głosem. Nie zdziwiłabym się, gdyby się rozpłakała. Byłby to widok najbardziej żałosny, jakiego nie widziałam od czasu, kiedy Ron puścił tego czternastego gola w meczu ze Ślizgonami.
- Nie wiem, ile czasu masz zamiar się na mnie gniewać…
- Nie wiesz? – przerwałam jej, nadal zajęta swoimi włosami. – To ja ci powiem. Aż Syriusz nie powróci, czyli do końca twoich dni, które mogą nastąpić zaskakująco szybko, jeśli będziesz gnębić Barty’ego, albo cały czas za mną łazić.
Wkrótce odnalazłam wytłumaczenie dla dziwnego zachowania Belli. Jest przecież w ciąży, hormony się zmieniają… A Bellatrix może stać się płaczliwa, jak mała dziewczynka. Och, wiele bym oddała, by zobaczyć ją, ryczącą jak bobas, którego za kilka miesięcy miała urodzić. Z drugiej strony, choć moje uczucia do niej były przepełnione niechęcią i nienawiścią, trochę jej zazdrościłam. Ja nigdy nie będę miała okazji poznać, jak to jest urodzić dziecko. Po pierwsze, umrę, zanim zdążę urządzić siedemnaste urodziny. A po drugie, nie mogę mieć dzieci ze śmiertelnikiem. Armand był zbyt mało ludzki, by przekazać mi taką cechę jak zdolność do rodzenia dzieci.
Uśmiechnęłam się. Bella tego jednak nie zauważyła, gdyż nadal wpatrywała się w swoje dłonie, kurczowo zaciśnięte na podołku. Głupia, naiwna Śmierciożerca. Zawsze śmieszyło mnie w niej, że była tak ślepo oddana Czarnemu Panu, nawet nie dostrzegając jego wad. Barty to co innego. On widział dobrze, jakim był zaborczym, egoistycznym bufonem. Mimo to szanował go, jak ja kiedyś. Teraz to uczucie jakby we mnie ostygło. Teraz irytowało mnie to przywiązanie Bellatrix do Voldemorta. Może gdybym ja taka była, inaczej by mnie traktował. Ale za to byłabym mu bardziej podporządkowana, niż jestem teraz.
Z transu wyrwało mnie parsknięcie śmiechu Belli.
- Wiesz, nigdy nikomu tego nie mówiłam – zaczęła, nadal wpatrując się w swoje dłonie. – Ale zawsze cię podziwiałam. Byłaś taka stanowcza, podobnie jak Czarny Pan, ale potrafiłaś mu się postawić. I to, co o tobie mówiłam do Narcyzy, to tylko słowa. Naprawdę nadal chciałabym się z tobą przyjaźnić, jak dawniej. W głębi serca wiem, że jesteś ode mnie silniejsza.
Prychnęłam pogardliwie, mimo że jej słowa wywarły na mnie duże wrażenie. Nie chciałam jej jednak pokazać, że to krótkie przemówienie zmiękczyło nieco moje serce.
- Ale ja nie chcę tej przyjaźni – oświadczyłam z wyższością. – Czy nie pamiętasz, co mówił kiedyś Czarny Pan? Musisz to wiedzieć, mówi ci wiele rzeczy. Że sługa ma pozostać sługą dla swojego pana. Pan musi pozostać panem.
Naprawdę, to byłam przekonana, że Voldemort nigdy nie wspominał Belli, że zakazał mi i Barty’emu bliższych kontaktów, niż takich, które były właściwymi dla naszych pozycji. Jednak Bellatrix musiała słyszeć to jego powiedzenie.
- Zostaw mnie samą – zażądałam. Te ciche słowa musiały przerazić Bellę, bo zerwała się czym prędzej i opuściła pokój. I takim to właśnie sposobem tracę wszystkich mi bliskich, którzy jeszcze żyją. Gdzieś w głębi serca bardzo chciałam pogodzić się z Bellatrix, byłam zmęczona tymi wszystkimi kłótniami, problemami… Miałam nadzieję, że jej jeszcze wybaczę. Mój gniew minie. Z czasem…
~*~
Wybaczcie, że nie pisałam nic ponad tydzień, ale miałam zepsuty komputer [znowu]. Cóż za ironia losu… Mam nadzieję, że się podobało xD Dedykacja dla Cam :*
~Lilly
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 13:41
1
21 czerwca 2009 o 13:50
UsuńGratuluję xD
~Lilly
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 13:48
Szkoda mi Belli… albo nie! zabiła mojego kochanego Syriusza! nigdy w życiu! zabiję ją… normalnie… śliczny rozdział… Armard do świnia zostwiając Cię tak… no ale pięknie… pozdrawiam ;*
21 czerwca 2009 o 13:51
UsuńBella to taka wariatka, dlatego jej nie lubię tak, jak np Barty’ego. xD Jeszcze zmienisz zdanie, jak poznasz Armanda takim, jaki jest, a nie, jak go Sophie przedstawia xD
~Lady Morte
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 13:52
I co ja mam powiedzieć? rozdział dobry, jak zwykle. A Bellatrix jest taka głupia, ze aż szkoda gadać. Jak ona moze w ogule mysleć, że Sophie będzie chciała sie z nią zaprzyjaźnić? No nic. I’m waiting for next xD
22 czerwca 2009 o 14:19
UsuńPewnie Voldek jest na Bellę zły, bo wpędza Sophie w okropny humor, i teraz ta próbuje odzyskać zaufanie swojego pana, chcąc się pogodzić z Sophie xD
~Nadine
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 13:59
Hm, muszę przyznać, że akurat ten rozdział nie wywarł na mnie tak dużego wrażenia, jak wszystkie pozostałe. Początek był dobry. Tylko czemu, do jasnej ciasnej, przerwałaś Sophie i Barty’emu w najlepszym momencie?! Grr, nie lubię Cię. ;d Rozmowa Soph z Bellą też była trochę taka inna. Bella zrobiła się jakaś taka strasznie milutka i pokorna, zupełnie przeciwna do tej Lestrange, którą opisuję w HP Rowling. No ale cóż, przecież to Twoje opowiadanie. :)Wyraziłam tylko swoje zdanie. Mam nadzieję, że Cię nim nie uraziłam. ;*
22 czerwca 2009 o 14:21
UsuńNie, nie uraziłaś. Wiesz, dobra krytyka nie jest zła. No i gdzie by się podziała moja tajemniczość, gdybym od razu spiknęła Sophie z Bartym? xD Byłoby tak… nie modonasukcesowo xD
nadine7@onet.eu
Usuń22 czerwca 2009 o 15:05
Wiem, że by nie było już tak fajnie, alee… Kobieto, to już sto pięćdziesiąty rozdział! oO Kiedy Ty chcesz ich spiknąć?! W trzysetnym? xDD
22 czerwca 2009 o 17:46
UsuńJa proponuję, żeby się ze sobą przespali, jak będą mieć po 50 lat. No dobra, Sophie 43 xD Będzie gorąco xD
~Nadine
Usuń22 czerwca 2009 o 19:55
Aaach, ależ się podnieciłam! xD Tylko nie uważasz, że Barty nie będzie wtedy aż tak… sprawny? xD
23 czerwca 2009 o 13:47
UsuńA jak myślisz, gdybym w następnym odcinku stwierdziła, że Sophie jest już za długo dziewicą i przespała ją z Bartym? Nie mówię, że tak się stanie, ale wiesz, on to już stary chłop, 22 lata i ani razu się nie … no wiesz, o co mi chodzi. Za 30 lat będzie taki sam, nie sądzisz? xD
~Nadine
Usuń23 czerwca 2009 o 13:56
W następnym rozdziale to on jeszcze będzie pociągający i taki męski, a za 30 lat będzie zbyt… sflaczały. xDD No i taki stary dziadek? ^^ Wiesz, ja bym na miejscu Sophie to poszukała sobie wtedy jakiegoś innego… Młodszego, oczywiście, i sprawniejszego. xD
23 czerwca 2009 o 14:04
UsuńTak, będzie bardzo męski. Zwłaszcza, kiedy Sophie zdejmie mu gacie, bo sam się będzie bał to zrobić. Zrobi się czerwony i powie, że jest jeszcze za wcześnie. Powie też, że za 30 lat spokojnie będzie gotów na seks xD
~Nadine
Usuń23 czerwca 2009 o 15:11
Tak, a za te kolejne trzydzieści lat powie, że niestety jest już za stary, ale obiecuje jej, że w następnym wcieleniu zrobi to przed siedemdziesiątką. xDHm, a mogę Cię prosić o dedykację w 151 rozdziale? Dla mnie? ;>
23 czerwca 2009 o 15:13
UsuńMożesz xD
~gorgie
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 14:51
A mi Belli nie szkoda. Należalo jej się za zabicie Syriusza:)Mi szkoda Bartego. Całuje się z Sophie (nareście jakiś postep:D), a tu nagle Sophie się coś przypomina i BUM – koniec całowania – pewnie Go tym zraniła.Czekam na next:)
22 czerwca 2009 o 14:23
UsuńA popatrzmy z drugiej strony. Jak Barty też jej tego odmawia, to Sophie nie czuje się zraniona? xD
~Lottie
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 15:25
Frozen, przez tyle dni nie pisałaś, że już myślałam, że do jeziora lub pod auto wpadłaś! No, ale napisałaś czemu cię nie było i jest rozdział, więc się nie gniewam już. xD Chciałabym w końcu i tego Armanda i pogodzenia z Bellą, ale nie wiem dlaczego. Byłoby fajnie. Dla mnie.
22 czerwca 2009 o 14:23
UsuńNie wiem, czy będziesz chciała Armanda, jak już go dostaniesz, jeśli lubisz Barty’ego xD
~Lottie
Usuń22 czerwca 2009 o 14:54
Szczerze mówiąc, Barty’ego tylko toleruję, bo niezbyt mi on z Sophie pasuje. Tak samo Draco. Nie, Draco jest gorszy. Armand będzie rządził. xD
23 czerwca 2009 o 13:45
UsuńZobaczymy, zobaczymy, czy tak będzie rządzić, kiedy Voldemort sobie z nim pogada xD
~Lottie
Usuń23 czerwca 2009 o 17:38
Co to, wywiadówka? xD Oczywiście, że będzie rządził. Najlepiej jak porwie Sophie i się z nią ożeni xD
23 czerwca 2009 o 18:45
UsuńWampiry się nie żenią. Ale rzeczywiście, może ją porwać, z naciskiem na zgodę Sophie xD
~carmen37
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 16:50
Nareszcie napisałś. Myślałam jednak, ze wrócisz tu z jakimś extra-świetnym rozdziałem, a tu się zawiodłam /szczerze/.
22 czerwca 2009 o 14:24
UsuńKażdy się zawiódł, jeśli liczył na coś więcej między Sophie i Bartym xD Ale ten rozdział to tylko cisza przed burzą xD
~Olka
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 17:01
Świetny rozdział.Mi się wydaje,że Sophie się zaprzyjaźni z Bellatrix…….a czy Armand się pojawi w tym opowiadaniu.Czekam na next.Pozdrawiam.
22 czerwca 2009 o 14:25
UsuńTak, Sophie się z nią pogodzi, jak głosi tytuł: z czasem xD
~Tasha
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 18:56
Bella! kochana Bellatrix! *_* ciężko mi się zdecydować, bo lubię i ją i Syriusza xDD ale notka świetna i szkoda, że jej już nie ma :( http://mrs-brown.blog.onet.pl
22 czerwca 2009 o 14:25
UsuńNie ma Belli, czy Syriusza? xD
~kicyslawa
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 21:36
E tam, mi Belli nie szkoda. XD Zdrajca Syriusza zabila ;pRozdzial nie mial w sobie zbyt duzo akcji, ale i tak bylo ciekawie ^^
22 czerwca 2009 o 14:26
UsuńNo tak, co byśmy zrobili bez tych nudnych rozdziałów? xD
~kicyslawa
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 21:36
E tam, mi Belli nie szkoda. XD Zdrajca Syriusza zabila ;pRozdzial nie mial w sobie zbyt duzo akcji, ale i tak bylo ciekawie ^^
~Cam.
OdpowiedzUsuń21 czerwca 2009 o 23:01
Łał, dziękuję za dedykację, miło mi. Rozdział niezły. Nie wiem, jakoś taki wstręt mam do Bellatrix. xd Sophie ostatnio taka pogrążona jest, może Draco by ją pocieszył? x))
22 czerwca 2009 o 14:27
UsuńA może Marius? Ostatnio wyraża się o nim cieplej, niż o Armandzie xD
Flos
OdpowiedzUsuń22 czerwca 2009 o 14:43
Oto prezentuję ostatni komentarz tego lata. Mam jednak nadzieje, że nie ostatni. Co do artystycznego nieładu w pokoju, ja właśnie swój jakoś ogarnęłam. Co do notki jest dla mnie taka nijaka. Wiem, że to nawet nie krytyka, ale mi chyba czegoś zabrakło. Ech, jestem dzisiaj jakaś nijaka to chyba przez wybór szkoły. Ok., do następnego mojego komentarza.
22 czerwca 2009 o 15:13
UsuńCzemu ostatni? Dużo nauki na wrzesień ? xD Znam ten ból, muszę się podciągnąć z matmy xD
~Mika
OdpowiedzUsuń22 czerwca 2009 o 17:33
Och, wreszcie mi się udało tu zaglądnąć. Tak, wiem że was wszytskich zaniedbałam, ale koniec roku szkolnego, to zawsze urwanie głowy. W sumie cieszę się, że nie pisałaś przez tydzień. NIe zrozum mnie źle, poprostu miałam wieeeele do nadrobienia. Notka świetna. Nie wiem czemu, ale podobał mi się początek. Zastanowie się i dam ci znać, dlaczego tak jest xD. Czekam na next.Pozdrawiam
22 czerwca 2009 o 17:47
UsuńNo tak, Sophie może o jeden dzień dłużej pozostała dziewicą xD
~Argentine
OdpowiedzUsuń22 czerwca 2009 o 19:41
Bardzo fajne opowiadanie. Po przeczytaniu całego wkurzyłabym się na siebie nie pisząc komentarza. Bardzo mnie interesuje co będzie z tym Armandem. Zapraszam nawww.ogien-przeplatany-lodem.blog.onet.pl. Czy będziesz prowadzić blogi o Selene i Riddle’u. Zanim trafiłam na tego przeczytałam tamte i bardzo mi się spodobały.
23 czerwca 2009 o 13:42
UsuńTak, będę je prowadzić. Teraz mam mało czasu na to, wiesz, początek wakacji… urwanie głowy.
izuniaa22@op.pl
OdpowiedzUsuń22 czerwca 2009 o 21:51
Hm… Bella i Sophie chyba w końcu powinny się pogodzić. W końcu, przyjaźń i Miłość są silniejsze niż nienawiść…. ;PA ja…Zapraszam na zgubiony-pamietnik.blog.onet.pl na nową notkę :)Pozdrawiam :*Lady Sensitive
23 czerwca 2009 o 13:43
UsuńSophie tak łątwo jej nie odpuści xD
~Eleanor S.
OdpowiedzUsuń23 czerwca 2009 o 11:21
Nowy rozdział na http://www.corka-ciemnego-zla.blog.onet.pl. Pozdrawiam i proszę o komentowanie <3 ;d.
emily101@op.pl
OdpowiedzUsuń23 czerwca 2009 o 13:42
Nowa notka na http://www.lena-harrison.blog.onet.plZapraszam
~Nivcia
OdpowiedzUsuń24 czerwca 2009 o 09:41
Ostanio sporawo piszesz o Armandzie to zanaczy ,że wróci??Notka jak zwykle super:D
25 czerwca 2009 o 18:34
UsuńMoże wróci xD Ale piszę też o Mariusie. On nie musi wracać. Nie jest związany z Sophie xD