Zobaczyłam przezroczyste krople na szybce, za którą umieszczona była ruchoma, czarno-biała fotografia bardzo pięknej, delikatnej, jasnowłosej kobiety, matki Croucha. Po policzkach płynęły mu łzy, ale twarz miał spokojną.
Oparłam szczękę o jego ramię, również utkwiwszy wzrok w zdjęciu.
- Bardzo do niej jesteś podobny – odezwałam się. – Piękna kobieta. Wygląda na taką dobrą, miłą, opanowaną osobę… Czego nie można powiedzieć o mojej matce.
Ostatnie zdanie wypowiedziałam z goryczą. Dopiero teraz mogłam to przyznać, mimo całego swego uczulenia na punkcie rodziny. Brzydziłam się jej żałosnymi, nieodpowiedzialnymi postępkami.
Barty pociągnął głośno nosem i odetchnął kilkakrotnie.
- Twoja matka przynajmniej żyje – powiedział, odwracając się do mnie twarzą. – Przeze mnie umarła moja. Sophie, spójrz, co ja zrobiłem ze swoim życiem.
Te słowa dopiero po chwili dotarły do mojej świadomości. Bartemiusz Crouch wątpił w swoje przeznaczenie? Wątpił w Czarnego Pana? W swoją służbę u niego?
Poczułam się trochę nieswojo. Wiedziałam, że Barty nie miał tego na myśli, ale czyżby wątpił też w naszą znajomość?
Odwróciłam na moment wzrok od niego, żeby zastanowić się nad odpowiedzią.
- Według mnie twoje życie było barwne i wartościowe. Wniosłeś dużo choćby w moją marną egzystencję – odezwałam się, utkwiwszy z powrotem wzrok w jego błękitnych oczach, w których wciąż widniały ślady łez. – Nie znam osoby, która byłaby tak młoda i przeszła jednocześnie tyle, co stary człowiek.
Przysunęłam się bliżej, żeby otrzeć mu łzy.
- Mówisz tak, jakbyś widziała w tym same plusy – stwierdził. – Czasem myślę o tym, co by było, gdybym nie wybrał drogi Śmierciożercy. Moja matka by żyła. Ja zdobyłbym jakieś wysoko postawione stanowisko w Ministerstwie Magii, załatwione oczywiście przez pracoholika ojczulka… Nie patrz tak na mnie, miałem przecież dwanaście wybitnych na SUMACH.
- Nie o to chodzi – parsknęłam zduszonym śmiechem. – Mówisz o swoim ojcu… Spójrz na siebie. Siedzisz do późna z nosem w tych świstkach – wzięłam do ręki kilka kartek, leżących na jego nocnej szafce i cisnęłam je gdzieś za siebie – jakbyś poza nimi świata nie widział.
Barty zrobił oburzoną minę.
- Nie widzę świata poza tobą, to chciałaś chyba powiedzieć.
- Tak, dokładnie – zadrwiłam. – Mówisz, że zmarnowałeś życie. Może i tak, ale przywróciłeś je innym. Ja na przykład nadal tkwiłabym w tym pozbawionym sensu związku z Draconem, Czarny Pan wciąż byłby widmem, a ja nie odzyskałabym moich nieśmiertelnych.
- Ale zniszczyłem życie rodzinom, w których kogoś zabiłem.
Zapanowało milczenie. Barty’emu najwyraźniej zabrakło argumentów, nie licząc tego ostatniego, dość niezręcznego w obecnej sytuacji. Podjął więc nowy temat.
- Ładnie wczoraj grałaś – rzekł. – Uwielbiam brzmienie skrzypiec. Sam czasami gram.
Uniosłam brwi ze zdumienia. Ten temat bardzo mnie zainteresował, nigdy bym nie przypuszczała, że zajmuje się muzyką. A skrzypce to już poważna sprawa.
- Grasz? – powtórzyłam.
Crouch machnął lekceważąco ręką.
- Takie tam rzępolenie – mruknął i wyciągnął spod łóżka skrzynię. Nie była duża, lecz bez problemu mogła pomieścić w sobie skrzypce, które właśnie Barty z niej wyciągnął.
Pokiwałam z uznaniem głową.
- Są piękne – stwierdziłam. – Moje wstyd by było porównywać do nich. Ale dał mi je Armand, gdy byłam jeszcze śmiertelna. Mam do nich sentyment… Zagrasz dla mnie?
Policzki Barty’ego pokrył nieznaczny rumieniec.
- Zabiłabyś mnie, gdybyś usłyszała, jak kaleczą twoją umiłowaną muzykę – zaśmiał się.
- Nie kłóć się ze mną – oświadczyłam. – No proszę, zrób to dla mnie.
Po dłuższej chwili zastanawiania, zgodził się. Ułożył skrzypce na ramieniu i zaczął grać*. Na początku nieśmiało, chociaż według mnie robił to o wiele lepiej niż Armand. On też lubił skrzypce. Chciał, żebym dostała tak doskonałym muzykiem, jak on. Ale wyszło na to, że Armand zniknął, ścigany przez łowców wampirów, a ja wylądowałam jako potencjalna gwiazda muzyki pop. Nigdy nie grałam tak świetnie jak on. Mogę nawet powiedzieć, że Barty był ode mnie lepszy.
Muzyka trwała kilka minut. Później jednak, kiedy Barty już opuścił skrzypce, nadal brzmiała mi w uszach, pewnie dla tego, że tak głośno grał.
- Przepraszam cię – odezwałam się cicho, ocierając łzę wzruszenia z policzka. – Pierwszy raz zdarzyło mi się…
Uśmiechnęłam się. Muzyka różnie na mnie działała. Zwykle płakałam z jej powodu, ale nigdy z powodu osoby, która ją tworzyła.
Twarz Barty’ego nie była jednak uśmiechnięta, wręcz przeciwnie. Wyglądał na zaniepokojonego.
- Nie chciałem… - zaczął.
- Nie przejmuj się – przerwałam mu, ocierając drugą łzę.
Gestem ręki dałam mu znak, żeby usiadł obok mnie.
- To było… nie znam na to słowa – powiedziałam. – Bo beau to delikatnie powiedziane.
Chciałam go pocałować, żeby mu podziękować za jego grę, ale ów romantyczny wieczór zepsuł nie kto inny, jak sam zacny Lord Voldemort.
- Barty, znów grasz? – zapytał rozdrażniony.
Głos uwiązł mu w gardle. Odwróciłam głowę. Zobaczyłam, jak krzyżują mu się wąskie, jasne brwi. Otworzył usta z oburzenia, po czym zamknął je. Wyglądało to komicznie wręcz, ale mnie do śmiechu nie było. Zrobiłam niewinną minę.
- Zanim wyciągniesz pochopne wnioski… - zaczęłam, ale Voldemort machnął rękami w taki sposób, jakby dyrygował.
- Ty… ubieraj się… a ty… - zaczął wyrzucać z siebie pojedyncze słowa. Nigdy mu się nie zdarzało tak zdenerwować, żeby aż nie mógł sklecić zdania. Przynajmniej nie na mnie.
- Posłuchaj mnie – podeszłam do niego szybko i chwyciłam go za oba nadgarstki, by nie odszedł obrażony. – Czy ty musisz wszystko źle interpretować? Wyjaśnię ci wszystko, ale daj mi chwilę.
Voldemort z wyrazem zaskoczenia na twarzy, został przeze mnie wypchnięty za drzwi. Zaczęłam w pośpiechu zbierać ubrania z podłogi i narzucać je na siebie byle jak. Barty przyglądał się temu wszystkiemu, kompletnie ogłupiały.
Kiedy już wyglądałam jako tako, objęłam go za szyję, pocałowałam w pośpiechu w usta i pobiegłam w stronę drzwi, nie mówiąc ani słowa.
Czarny Pan był już w połowie drogi do swojej komnaty. Wpadłam na niego na zakręcie.
- To może wyglądało podejrzanie – wydyszałam. – Ale na prawdę nic między nami nie zaszło. Po prostu spałam u niego, bo…
- Miałaś być w Hogwarcie – przerwał mi z lodowatą obojętnością.
- No właśnie, do tego zmierzam… - nadal z trudnością łapałam oddech. Musiałam chwycić się przedramienia wuja, żeby móc dotrzymać mu kroku. W boku okropnie mnie kłuło. – Spałam z Bartym, bo wystraszyła mnie Czarna… Bałam się. Stwierdziłam więc, że ciebie nie będę niepokoić.
- No, właśnie ci się ten plan powiódł – zadrwił. – Nie pozwolę, żebyś sypiała z moim Śmierciożercą. To niebezpieczne. Zresztą, nie zrobisz z niego jakiegoś zniewieściałego facecika, siedzącego w domu i bawiącego trójkę dzieci.
Spojrzałam na niego karcąco.
- Tak się składa, że nie mogę mieć dzieci – sprostowałam z goryczą. – Nie musiałeś tego mówić.
Czarny Pan zatrzymał się tuż przed drzwiami do swojej komnaty.
- Skoro już ci przeszedł strach, możesz wracać do Hogwartu – rzekł, jakby nie usłyszał moich ostatnich słów.
- Masz rację – odparłam lodowato. – Mogę.
~*~
Trochę krótko mi to wyszło. No ale cóż, jutro mam próbny test gimnazjalny z polskiego, przydałoby się jeszcze trochę pouczyć, zresztą miałam dzisiaj Noworoczny Dar, więc jestem trochę zmęczona. Miałam dzisiaj zmieniać szablon, ale stwierdziłam, że do tego z Czarną Dziurą mam słabość. Cóż, zaczynam chyba lubić obiekt mojego strachu xD Dedykacja dla Doski :*
~Jeanne&Savnay
OdpowiedzUsuń12 stycznia 2010 o 22:07
Pierwsza XD
12 stycznia 2010 o 22:09
UsuńBrawo xD
~Jeanne&Savnay
Usuń12 stycznia 2010 o 22:16
A dziękuję XD
~Jeanne&Savnay
OdpowiedzUsuń12 stycznia 2010 o 22:15
Fajne opowiadanie, ale najbardziej podoba mi się wstęp. Pozdrawiam i dużo weny życzę ;P
12 stycznia 2010 o 22:49
UsuńTak, zawsze świetnie zaczynam, beznadziejnie zakańczam rozdziały xD
~Olka
OdpowiedzUsuń12 stycznia 2010 o 23:08
Fajny rozdział……Barty musiał ładnie grać na skrzypcach,skoro Sophie się wzruszyła.Czekam na next.Pozdrawiam.
15 stycznia 2010 o 18:06
UsuńNo, ba xD
~Monsmornia
OdpowiedzUsuń12 stycznia 2010 o 23:31
Szczerze mówiąc według mnie jest to jeden z lepszych rozdziałów.W dodatku za godzinę będzie 13 stycznia więc myślę ,że mogę potraktować to jako prezent urodzinowy.Bardzo chciałabym grać na skrzypcach.To chyba najpiękniejszy instrument nawet Sophie się wyruszyła.Widzę ,że role się odwróciły.Zwykle to Bartemiusz pocieszał Sophie.Życzę powodzenia na próbnych testach.Czekam na next.
15 stycznia 2010 o 18:09
UsuńMnie też się brzmienie skrzypiec podoba, nauczyłabym się grać, gdyby rodzice tak uparcie nie twierdzili, że nie będę się chciała uczyć i że mam kompletny brak poczucia rytmu i nie mam talentu do muzyki. Gdybym nie miała i tego nie czuła, to bym przecież z Sophie muzykalnej dzieczyny nie robiła, prawda? xD
~Satia
OdpowiedzUsuń13 stycznia 2010 o 02:50
Piękny rozdział. Naprawdę mi się podobał.Myślałby kto, że Barty’emu się tak nagle zbierze na refleksje. Ale lepiej późno niż wcale. Mam tylko nadzieję, że przez to niespodziewane wejście Voldemorta nie będzie zbyt wielkich kłopotów (bo jakieś tam na pewno będą, w końcu to Czarny Pan) i nie odbije się to na związku Croucha i Sophie. Ech kurczę! Niechże on się wreszcie z tym pogodzi! Naprawdę chce, żeby Sophie coś sobie zrobiła z powodu złamanego serca?!W każdym razie naprawdę świetna nota:*
15 stycznia 2010 o 18:12
UsuńNoo, minie dużo czasu, zanim sobie uświadomi, że Sophie nie jest już dzieckiem. Pewnie pogodzi się z tym dopiero podczas ewentualnego ślubu Sophie xD
~Satia
Usuń15 stycznia 2010 o 20:19
Wow! To by była akcja! Jakby tak Crouch i Sophie się w tajemnicy przed nim pobrali;P Hehe, no chyba mnie trochę poniosło, ale to naprawdę byłoby super. Ale raczej nie można się tego zbyt szybko spodziewać, bo chyba ani jedno ani drugie nie dojrzało jeszcze do podobnego kroku. Crouch musi się najpierw wygrzebać spod stosu papierów od czarnego Pana a Sophie musi… dorosnąć. Bo chyba w ogóle nie podchodzi do tego związku na poważnie, jak na dorosłą osobę przystało.A ja mam jeszcze takie pytanie. Ona faktycznie nie może mieć dzieci czy tylko tak myśli?
15 stycznia 2010 o 22:16
UsuńZ wampirem owszem. To jest tak, jak mieszanie gatunków. Przecież złota rybka i szympans nie będą mieć potomstwa, no nie? xD
~alice.
OdpowiedzUsuń13 stycznia 2010 o 14:22
Nie wiedziałam, że Barty potrafi tak ładnie grać i że jest taki sentymentalny? Można tak powiedzieć. Pierwszy raz czytałam chyba, że ten oto mężczyzna płakał. ;d [słuchałam melodii przy czytaniu.] Voldek coś podminowany jakiś jest, czepia się i czepia. xD Chyba trzeba mu kazanie zrobić. :P jestem chętna. xD Pisałaś dzisiaj próbny? Ja też. xD Jak Ci poszedł? ;d Ja to wiem, że ‚zawaliłam obraz’ co był, nie lubię plastyki! xD
15 stycznia 2010 o 18:14
UsuńNoo, ja chyba też. Ale za to na rozprawkę mi brakło miejsca, a ja piszę przecież takim maczkiem… musiałam pisać na marginesach, nie wiem, czy się połapią xD Nieee, Barty płakał wiele razy, tylko ja o tym pewnie nie pisałam. Ale mam jedną taką scenę opisaną. To rozdział numer 138 xD
~Dark Lady.
Usuń15 stycznia 2010 o 21:46
haha. xD Ja na szczęście z rozprawką się zmieściłam. xD serio? Będę musiała przeczytać jeszcze raz ten rozdział. ;) ;p
~alice.
Usuń15 stycznia 2010 o 21:46
haha. xD Ja na szczęście z rozprawką się zmieściłam. xD serio? Będę musiała przeczytać jeszcze raz ten rozdział. ;) ;p
~alice.
Usuń15 stycznia 2010 o 21:48
ups. xD wybacz za te „Dark lady”. ;d wiesz co? Głupia jestem. xD Właśnie w książce od angielskiego wyczytałam „DL” i napisałam tak. ;d mój mózg jest mniejszy niż kurze jajo! xD
15 stycznia 2010 o 22:17
UsuńEtam xD Cudną parodię HP oglądam, normalnie ryczę ze śmiechu xD
~alice.
Usuń15 stycznia 2010 o 22:20
ostatnio parodia HP leciała na tvn. xD Dość ciekawa była. xD
15 stycznia 2010 o 22:21
UsuńTo parodie w tv lecą? Jakto? Takie jak na YT? Wpisujesz „Parodia Harry’ego Pottera”, cos w tym stylu? Nie może być.
~alice.
Usuń15 stycznia 2010 o 22:29
haha, widocznie może. xD
~xsavi
OdpowiedzUsuń13 stycznia 2010 o 15:51
jeśli chcesz możesz przyłączyć się do Dzieła Wszystkich i pisać opowiadanie razem ze mną i paroma innymi osobami. Jeden rozdział piszę ja, drugi ty, a trzeci jeszcze ktoś. Myślę, że to fajny pomysł. Każdy wniósł by coś nowego! To nowy blog, a temat opka ustalilibyśmy razem. zapraszam! pozdrowionka xsavi :* i strona to: us-history-beautyfull-life.blog.onet.pl
~Eles.
OdpowiedzUsuń13 stycznia 2010 o 18:24
Ojej. W tej skrzypcowej solówce zakochałam się.
15 stycznia 2010 o 19:41
UsuńPrawda? Ja też xD
~Doska
OdpowiedzUsuń13 stycznia 2010 o 19:16
dziekuje za dedykacje :* bardzo fajny rozdzial ;) ach ten Voldzik… az zdania nie mogl sklecic xD on poprostu ja ciagle podejrzewa o jedno…no glodnemu chleb na mysli xD co do twarzy bohaterow… czasem potrafie sobie wyobraznic z najdrobniejszymi szczegolami :) pozdrawiam
15 stycznia 2010 o 19:44
UsuńNie przesadzaj xD
~Neo668
OdpowiedzUsuń15 stycznia 2010 o 20:32
Witam :) Niedawno znalazłam Twoje opowiadanie. na początku myślałam że to same nudy takie długie. A tu miłe zaskoczenie. Po prostu super. Piszesz odjazdowo. Przeczytałam w życiu ponad 100 opowiadań o Harrym Potterze. muszę przyznać z czystym sumieniem że to było jedne z najlepszych. (a spytam z ciekawości kiedy nowy rozdział?) :):):)
15 stycznia 2010 o 22:18
UsuńMiło mi to słyszeć, choć, przyznaj, niektóre rozdziały są nudne xD Normalnie dodaję co dwa dni, ale w tym tygodniu miałam próbne testy gimnazjalne, poza tym przydałoby się z niektórych przedmiotów na 5 podciągnąć, więc byłam zajęta nauką. Jutro coś napiszę xD
~carmen37
OdpowiedzUsuń15 stycznia 2010 o 21:10
zaje.bisty rozdział ;p tylko szkoda, że taki krótki, ale to nic :)
15 stycznia 2010 o 22:19
UsuńTak mi się trafiło xD
~Elizabeth Schmitt
OdpowiedzUsuń15 stycznia 2010 o 21:55
Ach, niech się pobiorą… a muzyka potrafi wzruszać, jak usłyszałam jedną piosenkę to się pobeczałam ;).
15 stycznia 2010 o 22:20
UsuńJa też na muzykę jestem bardzo wrażliwa, ale poryczałam się tylko, jak grali w radiu piosenkę Aaluyah, mojej ulubionej aktorki i piosenkarki. Umarła młodo, bo się samolot rozwalił. Wiesz, grała Akashę w „Królowej Potępionych” xD
~Elizabeth Schmitt
Usuń16 stycznia 2010 o 10:47
Tego, że grała Akashę w „Królowej Potępionych” to nie wiedziałam. Oglądałam początek tego filmu, ale nie cały. Muszę kiedyś obejrzeć ;).
16 stycznia 2010 o 16:23
UsuńW ogóle to taki cudowny film, że nie musiałam się w nim zakochiwać, bo już dawno byłam zakochana, mimo że o nim nie wiedziałam xD
~Monsmorde
OdpowiedzUsuń15 stycznia 2010 o 22:37
Trafiłam na ten blog wczoraj i tak mi się spodobał ,że przesiedziałam prawie cały dzień i czytałam to opowiadanie.Jest naprawdę boskie.Czekam na kolejne rozdziały.Zapraszam do mnie na http://www.sonea-riddle.blog.onet.pl
15 stycznia 2010 o 22:43
UsuńNie no, i nie znudziło Ci się? Mnie by się oczy pomieszały xD Ale cieszę się, że Ci się podoba xD
~Neo668
OdpowiedzUsuń16 stycznia 2010 o 15:10
Mnie to się wcale nie nudziło. Tylko ja nie siedziałam cały dziń. rozłożyłam sobie na 3 dni i przeczytałam. Jest strasznie wciągajace naprawdę. Będę Cię polecać na onet.pl.
16 stycznia 2010 o 16:22
UsuńNoo, mogłabyś zostać organizatorką xD
~Neo668
OdpowiedzUsuń16 stycznia 2010 o 18:10
Dzięki ale interesuje się czymś innym. :):):)