7 lipca 2010

Rozdział 272

Nadeszły egzaminy. Trwały konkretnie półtora tygodnia. W tym samym czasie uczniowie piątych klas pisali SUMY, więc porę egzaminów dla innych klas trzeba było do nich dostosować. Dlatego pisaliśmy testy o różnych dziwnych godzinach. Na przykład pierwszy egzamin, z historii magii, odbywał się o siódmej rano, bo za dwie godziny piątoklasiści mieli SUMA z transmutacji. O dwudziestej pierwszej zdawaliśmy opiekę nad magicznymi stworzeniami. Oczywiście zdawali ją jedynie ci, którzy mieli ten przedmiot w swoim planie lekcji, czyli nie była to duża grupa osób. Ja tam chodziłam na te lekcje tylko dlatego, żeby Hagridowi nie było przykro. Przynajmniej ja i Victor go nie zawiedliśmy, jak zrobili to Harry, Ron i Hermiona.

O siedemnastej McGonagall wzywała każdego pojedynczo do swojej klasy, żeby mógł zaliczyć test praktyczny z transmutacji, a Slughorn wezwał wszystkich szóstoklasistów o dwudziestej drugiej do jednej z największych klas w lochach, abyśmy mogli mu uwarzyć eliksir Żywej Śmierci. Był na pierwszej lekcji, dobrze to pamiętam, więc poszło mi jak zwykle doskonale. Harry nie miał już tej swojej, a raczej Snape’a książki, więc Slughorn z żalem dał mu słaby Zadowalający. Hermiona triumfowała.

Snape wezwał nas do swojej klasy o szóstej rano. Z nieukrywaną mściwą satysfakcją przyglądał się, jak okropnie zaspani uczniowie męczą się nad okropnie trudnymi pytaniami, które dla nas przygotował. Kiedy dwie godziny później wyszliśmy z sali, usłyszałam więcej przekleństw na niego, niż kiedykolwiek. A Snape już wiele razy podpadł uczniom. Zwłaszcza Gryfonom. W duchu zgadzałam się z tymi wszystkimi obelgami, bo pytania naprawdę były trudne, a wczoraj położyłam się spać bardzo późno, głównie przez egzamin z astronomii, który skończył się dwadzieścia po pierwszej. Najgłośniej narzekał Ron. Nigdy za nim nie przepadałam, ale tak używał sobie na Snape’ie, że aż miło było posłuchać.

W ostatni dzień egzaminów czekał nas tylko praktyczny test z obrony przed czarną magią i sprawdzian z zielarstwa, więc mogłam sobie pozwolić na chwilę wytchnienia. Każdy egzamin, na którym trzeba było czarować wychodził mi najlepiej.
Snape wychylił się z klasy, przy okazji wypuszczając z niej pobladłych i zaniepokojonych Pottera Harry’ego, Parkinson Pansy, Patil Parvati i Patil Padma. Wyciągnął długą listę i odczytał:
- Perks Sally Ann, Serpens Sophie, Thomas Dean i Trupin Lisa.
Wszyscy, którzy nie zdali jeszcze egzaminu, usiedli pod ścianą, oczekując w napięciu na swoje nazwisko. Wstałam jako pierwsza. Reszta wyczytanych miny miała niezbyt zachwycone. Ja byłam jedyną Ślizgonką, więc, tak jak i pozostali Ślizgoni, nie obawiałam się spotkania ze Snape’em. Przeszłam przez próg, za mną wkroczyła reszta, a Mistrz Eliksirów zatrzasnął drzwi. W ręku trzymał różdżkę, którą uderzył energicznie w rozpostartą dłoń i stanął za katedrą, a nam kazał się ustawić przed nią.
- Perks, rzuć na Thomasa zaklęcie niewerbalne – zwrócił się do niej szorstko. – A ty, Thomas, masz je odeprzeć. Oczywiście też niewerbalnie.
Krukonka i Gryfon ustawili się naprzeciwko siebie, teraz już nie bladzi, ale zielonkawi na twarzach. Perks uniosła różdżkę, twarz jej się wydłużyła… Przez kilkanaście sekund nic się nie działo, aż…
Klasą wstrząsnął huk. Rzuciłam się do tyłu, żeby zaklęcie i mnie nie trafiło, ale potknęłam się o krzesło i prawie upadłam, ale Snape złapał mnie tuż nad podłogą. Kiedy szary dym opadł, postawił mnie z powrotem na nogach, kipiąc złością.
- Perks, ty idiotko, czy ty nie potrafisz rzucić nawet najprostszego zaklęcia? – warknął do Krukonki, której oczy natychmiast napełniły się łzami. – Thomas, miałeś to zaklęcie odeprzeć, nigdy nie słyszałeś o tarczy obronnej, którą wyczarowuje się, wypowiadając formułkę Protego?
Z wściekłą miną wrócił do biurka i usiadł na krześle. Zmierzył oceniającym spojrzeniem najpierw mnie, później Lisę, w końcu odezwał się:
- Sophie, wyczaruj mi Patronusa.
Uniosłam różdżkę, machnęłam nią krótko bez wypowiedzenia na głos formułki, a z jej końca wystrzeliła srebrna chimerka. Machnęłam puszystym ogonem, rozprostowała skrzydła i obleciała całą klasę i rozpłynęła się w powietrzu. Severus zapisał coś w notesie, kazał coś wyczarować Lisie, po czym wypuścił nas.

Sapphire, którą egzaminował już pół godziny temu, zastałam w pokoju wspólnym. Siedziała w fotelu z książką do zielarstwa, a Draco Malfoy opierał się o podłokietnik i zaglądał jej przez ramię. Kiedy oboje zauważyli, że przyszłam, Malfoy natychmiast wstał, a Sapphire poczerwieniała na twarzy i pochyliła się niżej nad podręcznikiem. Zmierzyłam ich chłodnym spojrzeniem.
- Draco, czy szafka skończona? – zapytałam.
Tleniony spuścił wzrok, co wystarczyło mi za odpowiedź. Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- To do roboty – dodałam. – Życie ci niemiłe? Bardzo mi podpadłeś. Jeśli przez to, że przed zakończeniem roku szkolnego nie skończysz tej naprawy, nawet nie myśl, że wstawię się u Czarnego Pana za tobą. Nawet gdybym to zrobiła, wyśmiałby mnie. Idziemy.
Skinęłam na niego głową, a Malfoy powlekł się za mną w stronę wyjścia.

Byliśmy już prawie na siódmym piętrze, kiedy Draco zrównał się ze mną, dysząc okropnie. Złapał się za bok; prawdopodobnie złapała go kolka.
- Dlaczego tak chłodno mnie traktujesz? – zapytał.
- Nie traktuję cię chłodno, tylko pilnuję – oświadczyłam. – Nie chcę, żebyś zginął. A ktoś musi cię do porządku doprowadzić.
- Wcale nie jest tak źle – odparł Malfoy; zwolniłam trochę, żeby się chłopak nie udusił. – Już przenosi prawie wszystko. Ale tobie to łatwo mówić. Gdybym potrafił tak czarować…
- Ja wcale nie znam się na magii lepiej od ciebie – przerwałam mu stanowczo. Nie lubiłam, kiedy ktoś za bardzo wychwalał moje zdolności. Przecież ja praktycznie ich nie miałam. To tylko przypadek, że czasami udaje mi się wydobyć trochę magii z głębi mojego ciała. – Pamiętasz te miesiące po śmierci Syriusza Blacka? Kiedy byłam okropnie przygnębiona i w ogóle… Nie potrafiłam już tak dobrze czarować, bo ja to robię zupełnie spontanicznie. Trochę tak, jak małe dzieci, kiedy dopiero poznają swoje umiejętności. To bardzo niebezpieczne, bo jest we mnie wielka moc, którą nie zawsze potrafię kontrolować. W każdym w zasadzie jest tak dużo magii, ale nie każdy ją potrafi wydobyć. To jest właśnie skillmag. Rozumiesz?
Malfoy skinął głową. Zauważyłam nagle, że stoję w miejscu. Ruszyłam po schodach, przeskakując po trzy stopnie na raz. Draco, który już złapał oddech, wyprzedził mnie. Był ode mnie o wiele wyższy i miał dłuższe nogi, więc nic dziwnego.

Kiedy dotarł na siódme piętro, był okropnie zdyszany. Przeszłam trzykrotnie wzdłuż ściany, myśląc intensywnie. Naszym oczom ukazały się dębowe, lakierowane drzwi. Weszłam do środka jako pierwsza. Malfoy, który przebywał tu częściej ode mnie, szybciej znalazł szafkę. Nagle sobie coś przypomniałam. Ten mój okropny stan sprawił, że z mojej pamięci zostały wymazane wszelkie wydarzenia, o których normalnie w Hogwarcie bym pamiętała.
- Piątego czerwca miałeś urodziny – odezwałam się nieśmiało. – Jesteś już pełnoletni. A ja nie dałam ci prezentu.
Malfoy ściągnął z szafy zakurzony, brązowy koc. Kiedy odrzucił go na podłogę, tumany kurzu wzbiły się na jakieś dziesięć centymetrów.
- Nieważne – mruknął. – Najważniejsze, że mam już siedemnaście lat.
Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Tak sobie pomyślałam… że właśnie chyba to byś wolał od jakiegoś prezentu – mruknęłam.
Draco nic nie odpowiedział, tylko wyciągnął różdżkę i skierował ją w stronę szafki. Jeśli mu pomogę, cała praca pójdzie nam szybciej. I może Lord Voldemort nawet go nie zabije.

*

Wieczorem odbył się ostatni egzamin z zielarstwa. Poszedł mi całkiem dobrze, ale macki jadowitej tentakuli zaplątały mi się we włosy, więc musiałam łupnąć roślinę zaklęciem, żeby je ode mnie zabrała.
A jeśli chodzi o Malfoya, to radził sobie z tą szafką całkiem nieźle. Jeszcze kilka dni i będzie po wszystkim.

O dwudziestej, wieczorną pocztą podczas kolacji przyleciała do mnie sowa. Nie poznałam jej. Rozerwałam kopertę i wyciągnęłam list.

Sophie
Bardzo się cieszymy, że powróciłaś do swojego dawnego stylu, nie tylko ubrania, ale i muzyki. Masz rację, musisz myśleć o fanach i karierze, a nie o swoich pragnieniach. Oczywiście, musisz myśleć też o sobie, ale w granicach rozsądku. Wiem, że bardzo jesteś teraz zajęta szkołą, dlatego pewnie nie czytasz czasopism dla młodzieży, więc poinformuję Cię o tym w tym liście. To Cię z pewnością bardzo ucieszy. Nie tylko czarodzieje i czarownice są zadowoleni z twojej metamorfozy, ale i mugole to zauważyli. Twoich fanów jest coraz więcej.
Bob Fletcher

Na mojej twarzy rozlał się tak szeroki uśmiech, jak chyba nigdy dotąd. Pożyczyłam od Sapphire pergamin, pióro i atrament i zaczęłam pisać. Bardzo się spieszyłam, więc list wyszedł trochę niechlujnie, ale liczyła się ta spontaniczna decyzja w nim zawarta.

To się bardzo dobrze składa. Tak sobie pomyślałam… już od bardzo dawna nie koncertowałam. No, to już prawie trzy lata, ostatni koncert miałam w pierwszy tydzień wakacji, kiedy skończyłam trzecią klasę. Trochę się zmieniłam od tamtego czasu, prawda? Mógłbyś mi coś zaplanować?
Sophie

Naprawiłam rozerwaną kopertę, wsadziłam do niej list i dałam go sowie, która prawie natychmiast odleciała. To był bardzo dobry dzień. Bardzo mi brakowało tej ekscytacji, tych wszystkich emocji, towarzyszących na scenie. Najpierw lekki stres, a później tuszująca to fala euforii…

~*~


Dzisiaj imieniny miesiąca, ale też w naszym świecie urodziny Sophie. Siedemnaste. No, ona u siebie musi na nie jeszcze czekać ze trzy tygodnie. Napisałabym coś więcej, ale oczywiście brat wyzdrowiał i już chce na komputer. Następny odcinek będzie już związany z bitwą, nie ma sensu pisać nudnych rozdziałów i odciągać walkę. Dedykacja dla Allelek :* 

20 komentarzy:

  1. ~nicole .
    7 lipca 2010 o 18:29

    Pierwsza! xD

    OdpowiedzUsuń
  2. kaka_89
    7 lipca 2010 o 18:32

    Hej masz bardzo fajnego bloga podoba mi się bardzo super szata graficzna i ten styl jest okiej a wolnej chwili zachęcam się na mój blog http://luska-89.blog.onet.pl pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~nicole .
    7 lipca 2010 o 18:35

    Rozdział świetny, ale Malfoy Ci taki dziwny wyszedł. Strasznie nieśmiały. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 7 lipca 2010 o 22:43
      W tym rozdziale xD We wcześniejszych był takim podskakiwaczem xD

      Usuń
  4. 7 lipca 2010 o 22:43
    Przestaniesz mi w końcu ten spam wysyłać, czy nie? Już raz mnie pochwaliłeś albo pochwaliłaś za grafikę, już wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Aisha-chan
    7 lipca 2010 o 18:48

    Jak zwykle świena notka^^ i wreszcie doczekałam się bitwy-po 272 notkach:Ppozdrawiam i, żeby brat się kompa nie domagał:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 7 lipca 2010 o 22:42
      Ale największa bitwa będzie dopiero po siódmej klasie, to będzie coś xD Bo Voldemort wkroczy do akcji xD Mam już ją obmyśloną calutką, co do każdego słowa xD

      Usuń
  6. ~P@protk@
    7 lipca 2010 o 19:41

    Ech, piąta xD

    OdpowiedzUsuń
  7. ~nicole .
    8 lipca 2010 o 09:29

    Ale ja wolałam, gdy był z niego taki podskakiwacz. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 lipca 2010 o 09:48
      No bo wiesz, on teraz jest taki jakby przygaszony, bo Czarnego Pana się boi. Ale tylko poczekaj do bitwy xD Oczywiście, Voldemort się przeniesie do Malfoyów, więc tylko w szkole będzie mógł tak pyszczyć xD Ale to zawsze coś xD

      Usuń
    2. ~nicole .
      8 lipca 2010 o 12:18

      Tęsknię za „podskakiwaczem”. xDTak troszkę. ;D

      Usuń
    3. 8 lipca 2010 o 14:21
      Zobaczysz. Tylko będzie z dala od Voldemorta xD

      Usuń
  8. ~Lotties . [!!!!!]
    9 lipca 2010 o 10:55

    Lalalala lalala, będzie bitwa !!! xD O matko, jak ja się cieeeszęę. Dałabym więcej wykrzykników, ale czytałam ostatnio cytat, że kto daje więcej niż trzy ma jakieś zaburzenia xD Chociaż… przez tą bitwę mam jakieś tam zaburzenia… xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lipca 2010 o 10:59
      No, ja też się cieszę xD Uwielbiam opisywać walki xD

      Usuń
  9. ~Allelek
    9 lipca 2010 o 15:35

    oo dziekuje za dedykacje, to miłe :* Rozdział bardzo fajny, jak znam życie to ze wszystkiego bedzie mieć wybitne bo przecież to Sophie :D i widzie że się jakiś koncert naszej gwiazdy zapowiada to super ! :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lipca 2010 o 15:51
      No, już wybrałam jej piosenki xD Za chwilę rozdział dodaję, początek bitwy xD

      Usuń
  10. ~Olka
    18 lipca 2010 o 23:01

    Szybko Sophie zdecydowała że zajmie się śpiewaniem po tych egzaminach…………Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lipca 2010 o 18:35
      W końcu robi to od dawna, nie? xD

      Usuń