W czwarty dzień po imprezie u Bellatriks, z nudów położyłam się spać bardzo wcześnie, bo kilka minut po dziewiętnastej. Było jeszcze jasno, więc Czarny Pan musiał zasunąć zasłony w oknach.
- Zostaw mi otwarte okno – poprosiłam.
Ciągle miałam nadzieję, że którejś nocy Armand wemknie się przez nie do środka, usiądzie na brzegu łóżka i będzie patrzył na mnie tak długo, tak intensywnie, aż się obudzę.
Voldemort zaciągnął zasłony jednym szarpnięciem, pochylił się nade mną, żeby pocałować mnie w usta, po czym wyszedł bez słowa. Tego dnia dużo czytałam, więc czułam, jak piecze mnie pod powiekami. Z ulgą zamknęłam oczy, poczułam przyjemny chłód. Leżałam chwilę, czekając na nadejście snu.
Wydawało mi się, że minęło zaledwie kilka minut, kiedy ktoś mnie obudził. Usłyszałam ciche skrzypnięcie. Przez chwilę myślałam, że to się dzieje w moim śnie, ale przez zaciśnięte powieki zobaczyłam ciemną, pomarańczową poświatę. Poczułam silny zapach człowieka. Uchyliłam powieki i zobaczyłam najdziwniejszą, najbardziej niespodziewaną scenę, przynajmniej na obecną sytuację.
Był to mężczyzna, dopiero później poznałam, że jest to Barty. Trzymał w ręku świecznik, a jeden, rozdygotany płomyczek oświetlał mętnie jego zmęczoną, pozbawioną wyrazu twarz. Pochylił się nade mną, a kiedy zobaczył, że otworzyłam oczy, uśmiechnął się lekko. Pocałował mnie delikatnie w policzek, ale odsunął się ze zdziwieniem, kiedy odwróciłam głowę. Moje oczy wyraźnie mówiły mu, żeby sobie poszedł, co też niezwłocznie uczynił.
Zamknęłam na chwilę oczy, po czym je otworzyłam. Znów dookoła panowała ciemność. Nie, to musiało być przywidzenie. Podniosłam prawą rękę i dotknęłam policzka, w który pocałował mnie Barty. Chyba że może mi się tylko zdawało. Znów zamknęłam oczy.
*
Nocy nie pozwolą spokojnie przespać. Usłyszałam jakiś szelest, więc otworzyłam oczy. Kiedy zobaczyłam, kto stoi tuż przy oknie, aż się wzdrygnęłam.
- Armand? – zapytałam głośnym szeptem.
Postać odwróciła się. Tak, nie myliłam się. To był Armand. Poznałam burzę gęstych, czarnych włosów, świecące w ciemności bystre oczy i wyniosłą, wyprostowaną sylwetkę. Spod czarnego, grubego płaszcza wystawał mu kołnierz białej koszuli.
- Wiedziałem, że mnie potrzebujesz – odpowiedział cicho i rozsunął zasłony.
Światło księżyca rozświetliło pokój, dzięki czemu lepiej go zobaczyłam. Podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka.
- Miałeś rację – podjęłam. – Kiedyś Sapphire zepchnęła mnie ze schodów, przez co się strasznie połamałam. I teraz ze wszystkie złamania powróciły.
Armand pomógł mi się oprzeć o poduszki.
- Mniemam, że teraz nie odmówisz przyjęcia krwi – powiedział.
Przysunął się do mnie i pomógł mi zarzucić ręce na jego ramiona. Wbiłam kły w tętnicę po lewej stronie jego szyi. Krew natychmiast wypełniła mi usta. Gorący jej strumień ściekał mi najpierw do gardła, później rozchodzi się po całym ciele, dając mu trochę rozkosznego ciepła. Armand pozwolił mi pić tyle, ile potrzebowałam. Poczułam, że już wystarczy, ale jakoś nie potrafiłam przestać. W końcu odsunęłam usta od głębokich, ale małych ranek na jego szyi. Przeciągnęłam językiem po ustach, żeby usunąć ewentualne resztki krwi, jednak nic na nich nie zostało.
Armand ułożył mnie z powrotem na łóżku i przykrył kołdrą.
- Rano twoje kości powinny już się zrosnąć – dodał. – Ale powinnaś wypocząć, nie wracaj od razu do szkoły.
Pokiwałam głową, a Armand pocałował mnie w policzek, podszedł do okna, wspiął się na kamienny parapet i już go nie było. Zniknął nagle, zupełnie jakby się deportował. Przez długi czas przyglądałam się miejscu, gdzie ostatni raz go widziałam. Sen przyszedł o wiele szybciej niż wcześniej…
*
Coś poświeciło mi w twarz. Skrzywiłam się lekko i otworzyłam oczy. To słońce przedzierało się przez otworzone na oścież okno. Z zaskoczeniem odkryłam, że moja lewa, złamana w kilku miejscach ręka była idealnie zrośnięta. Odrzuciłam kołdrę i usiadłam. Mogłam to zrobić bez najmniejszego problemu czy bólu. Wyskoczyłam z łóżka. Myślałam, że będę sztywna albo powolna, ale czułam się jeszcze lepiej niż przed spaleniem.
Od razu poszłam do łazienki, odkręciłam kurek i napełniłam wannę po brzegi gorącą wodą. Zrzuciłam ubrania i wskoczyłam do niej. To było cudowne, odprężające uczucie, ale nie lubiłam zbyt długo siedzieć w wodzie o tak wysokiej temperaturze. Zanurzyłam się całkowicie, teraz dopiero zauważyłam, że włosy całkowicie mi odrosły. Poczułam się lekka i szczęśliwa, zawsze byłam do moich długich włosów bardzo przywiązana.
Wyszłam z wanny, wytarłam się ręcznikiem i ubrałam puchaty, biały szlafrok i sięgnęłam po szczoteczkę do zębów.
Nie minęła nawet minuta, kiedy usłyszałam jakiś dziwny odgłos, jakby ktoś ciągnął po podłodze coś ciężkiego, do którego są przymocowane kółka. Z ustami pełnymi pasty do zębów zastygłam w bezruchu, nasłuchując. Wyplułam wszystko do umywalni, otarłam usta rękawem i opuściłam pokój. Nawet nie zdążyłam się przebrać, ale nie miało to teraz dla mnie znaczenia. Musiałam się upewnić, czy to, co się stało w nocy nie było tylko dziwnym snem.
Drzwi do pokoju Barty’ego były zamknięte. Cicho wemknęłam się do środka. Rzeczywiście, Crouch naprawdę wrócił do kraju. Usiadłam cicho na jednej z wielkich walizek. No nie, śmiertelnicy mają naprawdę fatalny słuch. Przecież znajdowałam się zaledwie dwa metry od niego. Wystarczyłoby, żeby się wyprostował i odwrócił.
Barty grzebał w drugim kufrze dość zawzięcie. W końcu wzdrygnął się, jakby coś go ugryzło w palce i zaklął brzydko.
Zacmokałam cicho.
- Nie ładnie – odezwałam się.
Crouch znów się wzdrygnął i odwrócił się. Całą lewą dłoń miał we krwi. W drugiej ręce trzymał szczątki jakiejś różowej porcelany.
- Wystraszyłaś mnie. Znowu – powiedział. – Wybacz, że wczoraj cię obudziłem. Po prostu musiałem cię zobaczyć.
W jego oczach dostrzegłam zdziwienie, kiedy zapytał mnie, dlaczego tak późno wstałam. Spojrzał z lekko uniesionymi brwiami na moje nagie stopy, gruby szlafrok i mokre, rozpuszczone włosy.
- Armand powiedział mi, że muszę przez jakiś czas odpocząć – wyjaśniłam. – Byłam chora. Odwiedził mnie dziś w nocy, kilka godzin po tobie, żeby dać mi krew.
- Byłaś chora? – powtórzył Śmierciożerca. – Na co?
- Spaliłam się. Nie chce o tym mówić – odparłam, podchodząc do niego… - Bardzo za tobą tęskniłam.
Podeszłam bardzo blisko i spojrzałam mu prosto w oczy. Dawno już nie widziałam go z tak bliska. Nie wiem, czy to skutek światła, czy może zmęczenia, ale wydaje mi się, że wyglądał o wiele starzej. Może to skutek tego, że nie uśmiechał się w tej swój charakterystyczny skromny sposób. Zawsze był blady, ale teraz jego twarz przybrała ten niezdrowy, szarawy odcień, jak skóra Dracona, który cały swój czas spędzał w Pokoju Życzeń.
- Też za tobą tęskniłem – odpowiedział i pochylił się, żeby mnie przytulić. – To było cudowne uczucie znaleźć się znów w Anglii, ale bez ciebie to nie to samo.
Uśmiechnęłam się smutno, ale szybko spuściłam wzrok i utkwiłam go w podłodze. Barty przyklęknął, żeby nasze twarze znalazły się na w miarę tym samym poziomie. Ujął mój podbródek i uniósł go, żebym znów mogła mu spojrzeć w oczy.
- Czemu jesteś smutna? – spytał. – Nie cieszysz się, że wróciłem?
- Cieszę, ale… wiesz, nie jestem normalna – odpowiedziała. – To znaczy mam czasami różne dziwne wizje, sny… Nie wiem, czy ten też był prawdziwy. Wtedy widziałam cię z jakąś dziewczyną w opuszczonym magazynie.
Crouch przyglądał mi się przez krótką chwilę, milcząc. Nie tłumaczył się głupio, po prostu patrzył. A ja panicznie bałam się odpowiedzi. Barty nawet się nie uśmiechnął, jego twarz była spokojna jak zwykle. W końcu przemówił:
- Mieszkałem wtedy u dziadków. Czy sobie wyobrażasz, co
by zrobili, gdyby się dowiedzieli o jakiejś kobiecie? Są bardzo zaborczy, chyba
nawet bardziej od Czarnego Pana. A pomyślałaś też o tym, że nigdy bym cię nie
zdradził? Mojej wierności zawsze możesz
być pewna.
- Tak sobie pomyślałam, że
skoro Armand…
- Już zapomniałem – przerwał mi stanowczo. – Będzie
między nami tak jak dawniej, ale przestań wszędzie widzieć przekręty.
Zachowujesz się jak Moody. Wiem coś o tym.
Uśmiechnął się tak jak dawniej, nawet ja pozwoliłam
sobie na blady uśmiech. Przytulił mnie, a ja, mimo tego okropnie realistycznego
snu, uwierzyłam mu. Ujęłam jego zranioną rękę i zlizałam z niej krew. Nie było
to to samo, co picie krwi prosto z tętnicy, ale zawsze coś. Przebijając kłem
język, naprawiłam mu rękę, dając mu odrobinę własnej krwi. Rana natychmiast
zniknęła.
- I co – podjęłam na nowo. – Udało ci się?
Przekabaciłeś kogoś?
- Noo… - Barty, nie bądź taki skromny – dodałam. – Przecież wszyscy wiemy, że ci doskonale poszło. Jak we wszystkim.
- No, kilku przekonałem – mruknął.
- Ilu konkretnie?
- Dwunastu.
Nic nie odpowiedziałam, tylko pocałowałam go w usta. Baty uśmiechnął się lekko i wstał.
- Czarny Pa da ci pewnie coś lepszego – powiedziałam. – Wielką łaskę jak zawiązywanie mu sznurówek, czy…
Urwałam i podeszłam do otwartego kufra. Do jego rączki przywiązanych było kilka gałązek jakiejś dziwnej rośliny z szarymi, włochatymi kulkami.
- Jakie to fajne – odwiązałam rzemyk i podniosłam roślinę do oczu, by się jej przyjrzeć.
- Babcia mi to przywiązała do kufra – odparł Crouch. – Ma odstraszać wampiry, wilkołaki…
- Co to jest? – przerwałam mu.
- Nigdy nie widziałaś bazi? – spytał z niedowierzaniem
Dotknęłam bazią policzka. Były takie miękkie i delikatne… zupełnie jak futerko jakiegoś kota.
- Nie, tam, gdzie dorastałam, nic takiego nie kwitło – odpowiedziałam. – Za to potrafię świetnie rozpoznawać niektóre grzyby. Koło domu Ghostów był las. Pogodziłam się z nimi.
Podeszłam do niego, żeby znów pocałować go w usta.
- Eee… tak właściwie, to przywiozłem ci coś innego – odezwał się niepewnie Barty. – Nie wiedziałem, co być chciała. Nigdy nie byłam z kobietą tak blisko jak z tobą, dlatego miałem problem. Zamknij oczy.
Trochę zaskoczona tym wyznaniem, zrobiłam, co kazał. Barty wziął moją prawą rękę i rozprostował palce. Chwilę później poczułam coś zimnego i metalowego po środku dłoni.
~*~
Ten rozdział miałam dawać już dawno, ale najpierw miałam mnóstwo nauki, potem szlaban i tak wyszło. Uczyłam się całą niedzielę, nic też nie dodałam na Czwórkę Hogwartu, ale warto było, zdałam z matmy na czwórkę, a z geografii na piątkę xD W sobotę miałam komers, to była chyba najlepsza impreza, jaka się odbyła przez te trzy lata w czasie mojego pobytu w gimnazjum.
Aha, i miałam jeszcze wyjaśnić tę kwestię z Bartym. Chłopak mówił prawdę, więc już nie musicie się tam doszukiwać kłamstwa xD Dedykacja dla Padme :*
~Nadine
OdpowiedzUsuń22 czerwca 2010 o 20:51
Ha, Pierwsza! xD
22 czerwca 2010 o 20:55
UsuńOoo, gratuluję xD
~Nadine
Usuń22 czerwca 2010 o 20:58
Więc tak, najpierw proszę Cię o wybaczenie, bo przez ostatnie kilkanaście rozdziałów w ogóle nie komentowałam, ale nie miałam głowy do pisania ocen rozdziałów. Mam nadzieję, że moje przeprosiny zostaną przyjęte.Wiedziałam, że Barty jej nie zdradzi, no po prostu wiedziałam. xD Zawsze wyobrażałam sobie Croucha jako wrażliwego faceta, ale wszyscy się ze mnie śmiali, że on niby taki bezlitosny i w ogóle. Soph przyjęła krew od Armanda, woow. :P A Voldi mnie dobija, sama nie wiem czemu. Od tak, dla zasady.I Sophie mi się śniła kiedyś tam. xD Ja zaczęłam pisać opo o Bartym. ;] Jakbyś chciała zajrzeć to znajdziesz mnie tutaj: Czarna-Baśń.Kurde, zła jestem, bo mnie od soboty nie będzie przez trzy tygodnie i boję się wiedzieć, ile rozdziałów na SCP zastanę po swoim powrocie, ugh.:*
22 czerwca 2010 o 21:04
UsuńOoo, zainspitowałam Cię?Cóż, przecież komentarze się nie liczą, ważne, że czytacie xD Ja na przykład Cię nie wyśmiałam. Właśnie dziwiło mnie, że niektórzy nie poznali się jeszcze na Bartym. Właśnie dla tego tę farsę wymyśliłam. To znaczy, gdyby nie sen, to bym tak szybko na to nie wpadła, ale zawsze to coś xD
~Nadine
Usuń22 czerwca 2010 o 21:11
Ty to może nie do końca, bardziej Groszek, wydaje mi się, że Ją kojarzysz, bo informujesz Ją o nowych rozdziałach na Czwórce Hogwartu. xD Pozorną Bajkę Ona pisze.No wiesz, u mnie, na przykład, większość Potteromaniaków widziało zawsze młodego Barty’ego jako uwielbiającego się znęcać nad innymi, a ja widziałam w nim – faktycznie – wiernego i oddanego Śmierciożercę, ale czułego, delikatnego i subtelnego. Masz rację, niektórzy się na nim nie poznali. xD
22 czerwca 2010 o 21:19
UsuńNie chodzi mi o adres, tylko o upodobania xD Kwiaty xD
~Nadine
Usuń22 czerwca 2010 o 21:22
Och, zdziwiłabyś się, jak wielu mężczyzn lubi hodować agapanty albo inne duperele, na których hodowanie akuratnie JA nie mam czasu. xD
~Nadine
Usuń22 czerwca 2010 o 21:22
Odpisałam u siebie: „Każdy może lubić kwiaty, a Barty w szczególności. Tyle że u mnie inaczej się skończy i całość będzie inaczej przebiegała. I przewiduję raptem dwadzieścia rozdziałów. ;P” xD
22 czerwca 2010 o 21:25
UsuńWidziałam, widziałam. Ale nie musisz już się wściekać, ja naprawdę nie mam Ci za złe. Przecież Ci nie wytykam. Po prostu wspomniałam, a to tylko była moja mała sugestia. I tak u mnie Barty był dłużej, czyli możemy uznać, że ja go odkryłam, Ty rozsławiasz xD Obie go wylansowałyśmy xD
~Nadine
Usuń22 czerwca 2010 o 21:27
Oj Frozen, Frozen, ja się nie wściekam i przyznaję, że to Ty pierwsza rozpowszechniłaś Barty’ego. A ja rozpowszechniam go po Tobie. xD To się nazywa „Akcja rozpowszechniamy Barty’ego”. xD Muszę sobie zrobić taki button i dodać na bloga. :PZresztą ja tak pokochałam Twojego Barty’ego, że Ty sobie nawet tego nie wyobrażasz. xD
22 czerwca 2010 o 21:30
UsuńOj, nie tylko Ty jedna xD Jak skończę Selene, to też rozsławię Barty’ego, a na bloga dam swoje zdjęcie do nagłówka xD Mogę powiedzieć, że o pierwsze (to znaczy drugie, bo na pierwszym jest Eles.) miejsce w moim sercu od dawna walczy z Voldemortem xD
lady_i@op.pl
Usuń22 czerwca 2010 o 21:36
Hm, no to nie, u mnie zawsze na pierwszym będzie Severus. xD Potem jest Barty z Tomem na równi, Lucjusz i Remus xDNadine
22 czerwca 2010 o 21:36
UsuńO, jaki fajny email xD
lady_i@op.pl
Usuń22 czerwca 2010 o 21:39
A dziękuję xD Stworzyłam na potrzeby bloga xD
kroliki505@vp.pl
OdpowiedzUsuń22 czerwca 2010 o 21:48
Druga! xDSophie wybaczyła Barty’emu? O ludzie, trzymajcie mnie! Nie spodziewałam się tego xD. Powiem szczerze, że na jej miejscu nie wybaczyłabym, tylko wypytywała go ciągle albo dała mu veritaserum.Sorry za taki krótki komentarz, ale grzeczne dziecko musi iść spać, żeby nie spaść jutro w parku linowym ;P. ~ Elizabeth Schmitt
22 czerwca 2010 o 21:50
UsuńDziwne, że tak mu nie ufacie xD
kroliki505@vp.pl
Usuń22 czerwca 2010 o 21:50
A może lepiej nie ufać facetom? xD
22 czerwca 2010 o 21:55
UsuńTym w realu. Ale tym z opowiadań, dlaczego nie? xD
kroliki505@vp.pl
Usuń22 czerwca 2010 o 21:58
A może… Jeśli nie są z Rosji, to czemu nie? xDA tak nawiasem to raczej wierzę w to, że sny mogą się spełniać, choć pani od matmy nie mówi do nas „moi drodzy parafianie”…
22 czerwca 2010 o 22:02
UsuńJa tam do Rosji TERAŹNIEJSZEJ nic nie mam. Chociaż trochę trudno zapomnieć Katyń, no i jeszcze ta tragedia…
kroliki505@vp.pl
Usuń22 czerwca 2010 o 22:08
Ja miałam, ale aktualnie próbuję to zwalczyć. Aczkolwiek o Katyniu trudno mi zapomnieć, jestem prawdziwą Polką i prawdziwą patriotką. Smoleńska też nie zapomnę, jak dla mnie to za trudne.
22 czerwca 2010 o 22:10
UsuńAle niemiecki lubisz, nie?
~Elizabeth Schmitt
Usuń22 czerwca 2010 o 22:37
Owszem, ale wolę Grecję albo Ukrainę.
~Nieśmiertelna
OdpowiedzUsuń23 czerwca 2010 o 00:38
Ja bardzo przepraszam, że poprzedniego rozdziału nie skomentowałam, ale byłam przytłoczona podręcznikami od biologii i matematyki. Ale przed seksi zdjęciem Cygnusa nie mogłam się oprzeć xD A co do tego – ulżyło mi na sercu, że Barty jednak nie zdradził Sophie :) A co to nasza kochana bohaterka nigdy bazi nie widziała? Skąd ona się urwała? Nagłówek piękny, z resztą jak cały ten blog xD
23 czerwca 2010 o 11:51
UsuńNo, ja zaź byłam ostatnio matmą i geografią przytłoczona xD Wiesz, zdziwiłabyś się, gdybyś wiedziała, czego jeszcze Sophie nie widziała xD Zamknięta była w tym swoim małym świecie Ghostów, później w świecie Czarnego Pana… Nie miała czasu na poznawanie świata jak normalne dziecko. No i dużo z jej życia wzięła też kariera, nie? xD
~Nieśmiertelna
Usuń23 czerwca 2010 o 23:14
Ale już koniec koniec koniec koniec! ^^ Ja mam jutro zakończenie i się nie mogę doczekać kiedy opuszczę moją wspaniałą inaczej klasę na dwa miesiące xD No normalnie dzieciństwo ma zmarnowane :D
~Nieśmiertelna
Usuń23 czerwca 2010 o 23:20
A i jeszcze Ci się pochwalę założonym photoblogiem chociaż obiecałam sobie, że tego nigdy nie zrobię xDhttp://www.photoblog.pl/paniniesmiertelna radzę Ci nie spoglądać na moją piękną inaczej twarz, bo się jeszcze przestraszysz xD wyglądam gorzej niż moja urojona matka po ucieczce z Azkabanu xD
25 czerwca 2010 o 17:05
UsuńCiesz się, że nie widzisz mojego zdjęcia z pudełkami po tick takach na głowie xD Do włosów poprzypinałam.
~Nieśmiertelna
Usuń25 czerwca 2010 o 20:39
Musiałaś cudnie wyglądać xD haha, ja pamiętam jak na zeszłych wakacjach coś mi odbiło i stwierdziłam, iż zrobię sobie tęczę na głowie xD kupiłam chyba z dwadzieścia szamponetek różnych kolorów i każde pasmo włosów „pomalowałam” na inny kolor xD
~Nieśmiertelna
Usuń26 czerwca 2010 o 14:16
No to ja się pożegnać przyszłam :) do zobaczyska za dwa tygodnie :* jak wrócę to pewnie będzie mnie o połowę mniej xD więc zamiast Nieśmiertelnej będzie Połowa Nieśmiertelnej xD I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin bloga :)Pozdrawiam i jeszcze raz do zobaczenia :) xD
26 czerwca 2010 o 14:29
UsuńBardzo dziękuję, na rocznicę muszę coś super napisać xD Wiesz, raczej tak dużo Cię nie ominie, bo chcę niedługo Selene Snape zakończyć i muszę tam się przyłożyć. Jak wrócisz, to może nowe opowiadanie już będzie istnieć, ale nic nie obiecuję xD
~P@protk@
OdpowiedzUsuń23 czerwca 2010 o 14:00
Ciekawy rozdział :)) Nie spodziewałam się, że Sophie mu wybaczy xD. Z niecierpliwością czekam na następny.
23 czerwca 2010 o 17:31
UsuńPrzecież nie miała co wybaczać. Chyba on jej tej nieufności xD
~m*n
OdpowiedzUsuń23 czerwca 2010 o 16:14
Jak mogłaś!A mi już tak spodobała się wizja torturowania Barty’ego…Kiedy będą u ciebie wydarzenia z czerwca, tzn. śmierć starego Dropsa :D itd.?
23 czerwca 2010 o 17:33
UsuńWiesz, ja mam całą listę w punktach tego, co się kiedy wydarzy. Bo wydarzenia mam spisane w zeszycie. Zaraz Ci powiem. Numeruję od niedawna, więc: ten rozdział ma punkt 26, a bitwa będzie… jeszcze nie napisałam punktu, mam dopiero do 30. Ale sądzę, że już niedługo xD
irytek@onet.pl
OdpowiedzUsuń23 czerwca 2010 o 18:15
Masz już dość bezpodstawnej krytyki? Wkurza cię, że oceniające jadą po tobie bez żadnego uzasadnienia? Wolisz rad zamiast ataków? Jeśli tak, to zapraszam do Hurtowni Ocen, gdzie spotka cię SPRAWIEDLIWA ocena. Krytyka? Owszem, ale uzasadniona. A może chcesz dołączyć do ekipy oceniającej? Tak? To wpadnij na hurtownia-ocen.blog.onet.pl gdzie znajdziesz wszystkie potrzebne informacje do zgłoszenia się do naboru oraz oceny.przepraszam za spam, Irytek. [hurtownia-ocen]
~Kada113
OdpowiedzUsuń23 czerwca 2010 o 20:40
śliczny szablonik… czyżby to sophie i barty?
25 czerwca 2010 o 17:01
UsuńNie, Barty ma słomiane (coś takiego jak blond) włosy, a ten ma czarne. To Armand xD Widzisz, że Sophie ma jeszcze którkie włosy xD Odrosły jej dopiero rano xD
~Kada113
Usuń25 czerwca 2010 o 19:13
ahaXDmam jakąś dziwną sklerozę, że czasem zapominam nawet, jak twoja główna bohaterka się nazywaXD
25 czerwca 2010 o 22:13
UsuńHahaha, nie wiesz, że Sophie to Sophie? xD
~Doska
OdpowiedzUsuń23 czerwca 2010 o 22:21
Ha! Barty jest uczciwy ;) lubię go… i cieszę się, że wrócił.
25 czerwca 2010 o 16:58
UsuńNo, Voldemort by mu dał, gdyby nie był xD
~Eles.
OdpowiedzUsuń24 czerwca 2010 o 08:41
Osz Ty… Ty mendo. On miał ją zdradzić, kurde, miał zdradzić Sophie! Eeee, już się napaliłam na mój taniec dzikiej radości na jego grobie, a tu nic.
25 czerwca 2010 o 16:55
UsuńEtam, bo Ty go nie lubisz xD Lepiej na gg wejdź w końcu xD
~Miss_Chocolate
OdpowiedzUsuń24 czerwca 2010 o 12:26
Ech, wolałam jak była z Draco Heh xD
25 czerwca 2010 o 16:51
UsuńA dla mnie właśnie ten związek był sztuczny xD Pozbawiony romantyzmu i namiętności xD Sophie cieszyła się, że nie ma go w pobliżu xD
~Caitlin
OdpowiedzUsuń24 czerwca 2010 o 14:47
Uwielbiam wątek pt Sophie – Barty. Oni są taaacy uroczy1Ciekawe więc, co to był za sen Soph… A Bartemiusz zdaje się coś kręcić. No, ale może to tylko wrażenie :)Hah, na Armanda można liczyć xD Wynagradza córce stracone lata!Pozdrawiam ;*
25 czerwca 2010 o 16:49
UsuńOj tam, już kręci xD
~Caitlin
OdpowiedzUsuń25 czerwca 2010 o 18:36
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział nawww.the-reason-to-cry.blog.onet.pl;*
~P@protk@
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2010 o 14:05
Zareklamowałam i pozdrowiłam Cię u siebie w notce :)) paprotka.blog.onet.pl
~Padme
OdpowiedzUsuń26 czerwca 2010 o 14:05
Nie wiem, czy już to pisałam, jeśli tak, to przepraszam, że się powtarzam, jednak wydaje mi się, że to pierwszy raz.No więc tak. Nie zastanawiałaś się kiedyś nad napisaniem streszczeń do każdego roku w Hogwarcie Sophie? Albo nawet więcej?Bo notek masz już prawie trzysta i zanim jakiś nowy czytelnik (taki jak ja np) wszystko nadrobi, to ty już notek będziesz mieć o sto więcej. A ja bym chciała być odrobinę bardziej na bieżąco i móc komentować nowe notki, wiedząc o co chodzi, jednocześnie spokojnie nadrabiając stare. I pewnie nie jestem jedyna.
26 czerwca 2010 o 14:26
UsuńCóż, teraz zaczęły się wakacje i będziesz miała więcej czasu na czytanie, a ja mniej na pisanie. Na tych wakacjach chciałabym znaleźć pracę i zapisać się na prywatne lekcje z francuskiego, więc będę miała mniej czasu na pisanie. Dziś np. dodaję rozdział, ale nie wiem, czy w niedzielę mi się uda, raczej nie, bo na czwórkę chciałabym coś napisać xD
~Olka
OdpowiedzUsuń30 czerwca 2010 o 17:37
Fajnie że Barty już wrócił i Sophie z nim będzie mogła porozmawiać,Dobrze że już wyzdrowiała.
~nicole .
OdpowiedzUsuń1 lipca 2010 o 09:25
Nienawidzę Bartego. xDŚwinia francowata,i tyle. xD