27 listopada 2009

Rozdział 212

Wyprostował się i spojrzał z dumą na swoje nowe dzieło. Jego towarzysz, pracujący na drugim końcu pokoju, również podniósł głowę.
- Skończyłem – oświadczył ten pierwszy.
Miał jasnobrązowe, trochę przetłuszczone włosy, opadające mu w nieładzie na czoło. Wielkie, piwne oczy były przekrwione i mocno podkrążone. W krótkie, pulchne palce wziął jeden z nabojów. Wypełniony był czymś srebrnym, jarzącym się w półmroku.
Jego kolega aż oniemiał. Miał jasne włosy, obcięte tuż przy głowie, zmęczone, szare oczy i potężną posturę. Podszedł do mężczyzny, trzymającego ów dziwny nabój.
- Carl – powiedział do niego po angielsku. – Ciekłe srebro. Jesteś genialny.
Grubszy mężczyzna, nazwany Carlem, zarechotał tylko głupkowato.
- A co ty znalazłeś, Bob? – spytał ze złośliwym błyskiem w oku. – No, popisz się.
Obcięty na jeża mężczyzna również się uśmiechnął, wyciągnął różdżkę i przywołał do siebie jakiś przedmiot. Wyglądał jak mugolski GPS, ale ekran był całkiem czarny, na którym migała czerwona strzałka.
- Wykryłem jednego wampira – odparł, pokazując koledze magiczny przedmiot. – W Polsce, mieszka w Krakowie od dłuższego czasu. Nie jest starszym, jestem tego prawie pewien. Od kilku dni odwiedza ją Armand.
Carl przygryzł wargi. Śledzili Armanda, tego wampira, przez wiele, wiele miesięcy. W końcu dali sobie spokój i postanowili skupić się na młodych, niedoświadczonych nieśmiertelnych.

Bob wziął od towarzysza tajemniczy nabój i przyjrzał się mu.
- Ciekłe srebro – mruknął pod nosem. – Cóż, samo to, że udało ci się to umieścić w łusce jest niezwykłe. Ale wierzysz w te mity, że potrafi zabić wampira?
Carl uśmiechnął się tajemniczo.
- Zabić nie – odparł. – Ale unieruchomić owszem.
Oboje wybuchnęli śmiechem, jakby było w słowach grubego coś śmiesznego. A przecież wcale nie było. Radowali się tylko z wynalazku, który udało się im stworzyć. Cieszyła ich reakcja szefa, mimo że ten nawet nie został jeszcze powiadomiony o wszystkim. Wiedzieli, że będzie z nich zadowolony.

*

Siedziałam znudzona na parapecie przy oknie w swoim pokoju i przyciskałam policzek do zimnej szyby. Śnieg zachwycająco iskrzył się od mnóstwa gwiazd, które wystąpiły tej nocy na niebo.
Czekałam tak na Armanda już godzinę. Spóźniał się. Ciekawe kogo mógł przyprowadzić ze sobą. Już nawet nie ważne, kto to będzie. Czarnemu Panu nie spodoba się i tak. Zaraz zacznie mamrotać pod swym płaskim nosem, że z jego domu robimy jakiś przystanek dla wampirów. I znów wpadnie w szał, jak zwykle.

Na korytarzu rozległ się odgłos otwieranych drzwi. Zeskoczyłam z parapetu i wytknęłam głowę przez drzwi. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Natychmiast opuściłam pokój, zbiegłam po schodach i rzuciłam się w objęcia jasnowłosemu wampirowi.
- Mariusie, a więc o tobie mówił Armand! – zawołała. 
Wampir bez najmniejszego problemu poderwał mnie z ziemi i wtulił twarz w moje włosy. Przez chwilę chłodnął ich zapach. W końcu się odezwał:
- Bardzo chciałem cię zobaczyć, ale miałem pewien kłopot.

Głos miał głęboki, tak samo jak spojrzenie jasnoniebieskich oczu. Natychmiast przyszła mi na myśl Ashley Pail, która również miała podobny kolor swoich gał. Oczy Mariusa miały inny wyraz, patrzyły na mnie z miłością. Włosy miał jasne, mogę nawet powiedzieć, że blond, złote brwi były na tyle ciemne, żeby dodawać twarzy stanowczego wyglądu. Kiedy postawił mnie na ziemi zauważyłam, że był imponująco wysoki. Palce zakończone miał długimi paznokciami, jak prawie każdy wampir.

Marius objął mnie w talii.
- Dziś ja zabiorę cię na łowy – dodał z uśmiechem.
On zawsze się uśmiechał, odkąd tylko pamiętam. Były jednak takie momenty, tak, teraz sobie przypominam… Kiedy jego twarz przybierała bardzo poważny wyraz. Mówił mi wtedy o Glace, jego ukochanej córce. On kochał wszystkie swoje dzieci. A nawet i nie swoje.

Poprowadził mnie przez hol. Zauważyłam, że chodzi jakoś inaczej. Nie chodził tak, jak inne wampiry. Powiedziałam mu to:
- Nie poruszasz się jak Sanguini czy Armand.
Marius zaśmiał się cicho, prawie niedosłyszalnie i zacieśnił uścisk swojej stalowej dłoni na mojej talii.
- Nie, oni raczej pełzają – odrzekł. – Ja wolę chodzić jak śmiertelnicy. Mają takie piękne, powolne ruchy.

Pokiwałam w milczeniu głową. Jak na starszego był dziwny. Może Armand też kiedyś stanie się taki jak on? Może przestaną go pociągać jego wampirze ruchy, unoszenie się w powietrze, żeby tylko poczuć powiew zimnego, paraliżującego wiatru we włosach i na twarzy…

Marius zaprowadził mnie do jakiegoś parku. Mało czasu spędzałam na ulicach Krakowa. Głównie siedziałam w domu Voldemorta, tam było aż zbyt wiele rzeczy do roboty.
Wampir zwolnił nieco kroku. Rozejrzałam się po parku. Nikogo nie było, ani żywej duszy. Więc po co mnie tu przyprowadził?

Zdałam sobie nagle sprawę, że znajdujemy się niedaleko domu Syriusza. Teraz stał pusty, to oczywista rzecz, tylko Stworek pomieszkiwał tam czasami, rozdarty między Hogwartem a domem Czarnego Pana.
- Prowadzisz mnie… - zaczęłam.
- Nie miej mi tego za złe – przerwał mi natychmiast. – Chciałbym zobaczyć to miejsce, gdzie moja córka straciła życie.

Nic na to nie powiedziałam. Wiedziałam po prostu, że on już się z tym pogodził. Uścisnęłam mocniej jego dłoń i bez słowa pozwoliłam się poprowadzić przez park, później wzdłuż chodnika, aż na osiedle. Dostrzegliśmy dom. Wyglądał znajomo, nikt nic w jego wyglądzie nie pozmieniał. Tak samo poobijane drzwi, brudne szyby…

Marius pchnął drzwi. Ustąpiły natychmiast. Lampy zapaliły się natychmiast, gdy tylko zamknęliśmy za sobą skrzypiące drzwi. Weszliśmy na pierwsze piętro, nawet nie zdejmując płaszczy.
Salon również wyglądał tak samo, jak go zapamiętałam. Drzewo rodowe Blacków nadal wisiało na ścianie. Wydaje mi się, że wieki minęły od dni, w których pracowaliśmy tutaj, a ja pomagałam Zakonowi. W sercu poczułam ukłucie żalu i tęsknoty za tamtymi czasami. Poczułam ciepło na myśl o stowarzyszeniu, które stworzył Dumbledore. Chciałam znów im pomagać. Nie po to, żeby obalić Czarnego Pana. Po prostu żeby przeżyli…

Marius podszedł do lustra. Wpatrywał się w nie przez dłuższą chwilę. W końcu oparł czoło o jego chłodną taflę, wpatrując się spokojnie w podłogę. Spodziewałam się ujrzeć w jego pięknych oczach szkarłatne łzy, kiedy zaczął mówić. Nic jednak takiego się nie stało.
- Była śliczna – mówił. – Miała czarne włosy, takie jak ty. A oczy… ciemnoniebieskie. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia.
Gdyby widział ją taką, jak ja ją widziałam, na pewno nie powiedziałby, że jest piękna. Chociaż w sumie…
Gdyby na przykład Sapphire została potwornie okaleczona, nadal byłaby dla mnie najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Albo wystarczy spojrzeć na Voldemorta. Jest przerażający, samo wypowiadanie jego imienia jest dla czarodziejów przejawem wielkiej odwagi, a co dopiero patrzenie na niego. Dla mnie jednak był niczego sobie, kochałam go mimo płaskiej jak u pekińczyka twarzy i czerwonych gał.

Chciałam podejść do Mariusa i jakoś go pocieszyć, ale usłyszałam czyjś znajomy, bardzo cichutki głosik:
- Nie rób tego.
Westchnęłam ciężko i przewróciłam ze zniecierpliwienia oczami.
- Nie teraz, Claudio – mruknęłam.
Marius odwrócił się gwałtownie.
- Co powiedziałaś? – spytał.
Przestraszyłam się jego wyrazu twarzy. Wyglądał śmiertelnie poważnie, patrzył na mnie podejrzliwym wzrokiem. Zmieszałam się na to, więc odwróciłam od niego oczy.
- Nic, musiałeś się przesłyszeć – odpowiedziałam.
Marius nie dał się na to nabrać.
- To nie prawda – rzekł. – Wypowiedziałaś imię.
- Którego nie chcę powtórzyć.
Odetchnęłam jeszcze raz i podeszłam do drzewa genealogicznego Blacków. Spojrzałam na imię Regulusa Blacka. Byłby teraz w wieku Barty’ego, gdyby żył. No, może miałby trochę więcej lat.

Odszukałam na tej wielkiej mapie nazwisko Crouch. Caspar Crouch łączył się podłużną linią z Charis Black. Pierwszy raz w życiu widziałam te imiona. Odwróciłam od nich wzrok i spojrzałam teraz na napis Sophie Rose Serpens. Byłam niestety spokrewniona z tymi wszystkimi dziwakami, maniakami na punkcie swojej czystości krwi.
Poczułam dłonie Mariusa na moich ramionach.
- Chodź zapolować – wyszeptał mi do ucha.

Polowanie z Mariusem było szczere. Z Armandem czułam się jakbym była z nim z obowiązku. On pewnie czuł się ze mną tak samo. A od Mariusa wprost emanowała chęć przebywania ze mną.
Postanowiliśmy przespać cały dzień w rodzinnym domu Blacków. Znaleźliśmy pokój z jednym łóżkiem. Całkowicie był pozbawiony okien. Marius położył się po prostu na wznak i dał mi znak ręką, żebym położyła się na nim.
- Chodź, nic ci nie zrobię – dodał. – Armand mi wszystko powiedział. Właśnie dla tego powiedział mi, gdzie jesteś. Chciał, żebyś mu wybaczyła.
- Zniszczył mój związek – mruknęłam. – Bardzo kocham Barty’ego, a przez Armanda już nigdy nie będę miała okazji mu tego powiedzieć. Powiedział mi… zostańmy przyjaciółmi. A co mi po jego przyjaźni?! Będę patrzyła jak się starzeje i umiera, podczas gdy ja będę żyła, dokąd będę chciała.
Marius położył mnie na sobie, bo nie starczyło już miejsca obok niego, taki był ogromny.
- Więc zrób z niego wampira – poradził mi.
Parsknęłam śmiechem.
- On nigdy nie przyjmie ode mnie tego daru – odpowiedziałam.
- Więc zrób to poprzez przemoc.
Podniosłam głowę i spojrzałam z oburzeniem w jego jasnoniebieskie oczy, nadal patrzące na mnie ze stoickim spokojem.
- Nigdy w życiu, to przecież coś takiego, jak gwałt – odparłam.
Marius zaprzeczył. Powiedział mi, że jemu uczyniono to, bo miał zostać bogiem płodności i zabawy, dawno, bardzo dawno temu, jeszcze przed narodzeniem Chrystusa.
- Jeśli on cię naprawdę kocha, to zgodzi się w końcu – dodał jeszcze. – Mnie i Armanda łączyła tak wielka miłość, że nie mogłem pozwolić na to, żeby umarł. Jutro porozmawiamy, śpij teraz.
Położył moją głowę na jego piersi. Słyszałam, jak równomiernie bije jego serce. Był gorący od krwi, którą wypił niedawno. Czułam, że zbliża się ranek. Nie mogłam jednak zasnąć. Zacisnęłam powieki, myśląc o tym, czego nauczyłam się dziś od Mariusa.
Mogłabym uczynić Barty’ego wampirem właśnie tak, jak on mi poradził. Może w końcu pogodziłby się z tym i tak jak Marius, żyłby w spokoju, obserwując cały postęp z pewnego dystansu. A co, jeśli nie? Osobiście znałam wampiry, które popadły w obłęd, a później oddały się zbawczym promieniom słońca.
Gdybym dała Crouchowi Mroczną Krew bez jego zgody, mogłabym już tego nigdy nie zrobić. Barty był człowiekiem zbyt silnej wiary. Ale z drugiej strony, gdybym tego nie zrobiła, powoli umierałabym z tęsknoty za nim, kiedy już czas by go zabił. Miłość jest męką, brak miłości śmiercią.

~*~


No, dziś miałam wenę, więc jakoś tak nagle wyszedł mi ten rozdział xD Chciałam coś jeszcze dodać, ale muszę zrobić jeszcze jakiś szablon, bo mam dziwną wenę i na to xD Aha, a tym początkiem w tym odcinku się na razie nie przejmujcie, musiałam to napisać, żeby dać takie jakby wprowadzenie… xD Dedykacja dla kotki :* 

47 komentarzy:

  1. ~Lilly
    27 listopada 2009 o 22:27

    1!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Nadine
    27 listopada 2009 o 22:34

    2! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Nadine
      27 listopada 2009 o 22:41

      Jejku, aleś teraz walnęła tym początkiem… W ogóle nie umiałam się połapać. xD Ale niezłe wprowadzenie, zastanawiam się tylko, do czego. :PHa, wiedziałam, że to będzie Marius! Wiedziałaaam! *śpiewa* Ale mam jednak cichą nadzieję, że Sophie nie zmieni Barty’ego wbrew jego woli. Bo, ma rację, to by było jak gwałt.:***

      Usuń
    2. 27 listopada 2009 o 22:44
      No, to sądząc po „Kronikach Wampirów” Anne Rice, wiele wampirów zostało „zgwałconych”. I sądzę, że Barty raczej też będzie xD Co Ty na to? Nadal śpiewasz? xD

      Usuń
    3. ~Nadine
      27 listopada 2009 o 22:48

      *zaczyna skakać z radości i śpiewać* TAAAK! Niech zostanie zgwałcony, walić to! Będą żyli dłuuuuugo i szczęśliwie! Och, jak ja kocham takie zakończenia!Barty i Sophie nieśmiertelni, na zawsze razem! *śpiewa na całe gardło*

      Usuń
    4. 27 listopada 2009 o 22:52
      A taka wersja, która jest, nuie ukrywam, bardziej prawdopodobna?: Barty obraża się na Sophie, popada w obłęd, jak ukochany Nicky Lestata i rzuca się w płomienie xD

      Usuń
    5. nadine7@onet.eu
      27 listopada 2009 o 22:55

      No nie no, błagam Cię! Jak to zrobisz to i Barty będzie smutny (bo będzie już z niego trup :P), a Sophie oszaleje z tęsknoty. Czy Ty chcesz, by Twoje opowiadanie miało takie smutne zakończenie? Och, no, pliiiis!xD

      Usuń
    6. 27 listopada 2009 o 22:59
      A kto powiedział, że to będzie zakończenie? Wiesz, ja na początku postanowiłam związać Sophie z Draconem, nawet zaczęłam się zastanawiać nad ich ślubem, ale później stwierdziłam, że Malfoy mnie wkurza xD Draco by zwariował od Mrocznej Krwi xD

      Usuń
    7. nadine7@onet.eu
      27 listopada 2009 o 23:06

      Ale… kurczę, jak Ty tak zrobisz w połowie opowiadania… że Barty zginie… o rany, to ja chyba nie dam rady czytać tego wszystkiego dalej…*rozkleja się powoli*

      Usuń
    8. 27 listopada 2009 o 23:08
      Och, on zginie na 100%, to pewne jak to, że jutro jest sobota xD Ale Syriusz też zginął. I Voldek też zginie, muszę trzymać się książki, chociaż w samym facke, że zginął. Syriusz zginął, jest to fakt zksiążki, oczywiście. Ale nie jest powiedziane, że nie mogę go wskrzesić xD Na tym polega soap opera xD A to aż tak na prawdę widać, że taka opera mydlana? Czy tylko mnie się tak zdaje? xD

      Usuń
    9. ~Nadine
      28 listopada 2009 o 11:50

      *wali głową w biurko* No błagaaam, nie zabijaj go! Nawet jak go potem wskrzesisz! Ja nie chcę, żeby on zginąąąął!Widzisz, popadam w obłęd. I to wszystko przez Ciebie! *celuje w Nią oskarżycielsko palcem*

      Usuń
    10. 28 listopada 2009 o 20:06
      A gdzie ten szaleńczy grymas na twarzy? xD

      Usuń
    11. ~Nadine
      28 listopada 2009 o 23:18

      *na twarzy wykwitł jej szaleńczy grymas, godny każdego świra w Azkabanie* Lepiej? xD

      Usuń
    12. 28 listopada 2009 o 23:19
      A na mojej twarzy wykwita triumfalny uśmiech xD Będzie ? xD

      Usuń
    13. 27 listopada 2009 o 22:42
      Też gratuluję xD

      Usuń
  3. ~alice.
    27 listopada 2009 o 22:52

    Zgadzam się z koleżanką góry, niech Sophie go zgwałci. xDD i niech zostanie wampirem. ;PP to byłoby coś. xD A jednak przyszedł po nią przystojny mimo iż troooszeczkę starszy wampir. xD świetna notka! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~alice.
    27 listopada 2009 o 22:52

    Zgadzam się z koleżanką góry, niech Sophie go zgwałci. xDD i niech zostanie wampirem. ;PP to byłoby coś. xD A jednak przyszedł po nią przystojny mimo iż troooszeczkę starszy wampir. xD świetna notka! ;-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 27 listopada 2009 o 22:54
      Taki długi, porywający rozdział, a starczył tylko ten dialog: „- Nigdy w życiu, to przecież coś takiego, jak gwałt – odparłam.”żeby wywołać taką rozmowę xD

      Usuń
  5. ~Lilly
    27 listopada 2009 o 23:15

    no tak sprawy z Bartym coraz bardziej ię komplikują:))) a tak na marginesie to prześliczna notka i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 27 listopada 2009 o 23:16
      No komplikują się, komplikują xD Jeszcze się bardziej nawet skąplikują xD

      Usuń
  6. ~karra
    27 listopada 2009 o 23:29

    Nie znosze happy end’ów więc wole aby Sophie nie „gwałciła” Bartiego albo zeby zgina czy cos ;PPierwszy raz zdarzylo mi sie skomentowac twojego bloga a czytam go juz od…no od dosc dawna.Gratuluje orginalnego pomyslu.Wszyscy pisza o corkach Czarnego Pana a tu taka mila odmiana.:)Podoba mi sie tez ze dalas postaciom z ksiazki jakby nowe osobowosci ale nie zmodyfikowalas ich zbytnio.Wspaniale sa rowniez stosunki Sophie z Voldemortem.Mam nadzieje ze Sophie nie zmieni swojego nastawienia do Niego.Poczatek tego rozdzialu byl nieco tajemniczy.Mam nadzieje ze w przyszlosci rozwinie sie jakas akcja z udzialem tych 2 panów;)Troche sie pogubilam.To w koncu syriusz zyje czy nie?Wczesniej bylo ze wrócil a teraz ze nie zyje.Moze cos nie uwaznie czytalam…no coz nie bede cie juz zanudzac;pNaprawde wspanialy blog mam nadzieje ze bedziesz go prowadzic do conajmniej 1000 rozdzialu;PPodziwiam twoje umiejetnosci pisarskie oraz kreatywnosc i pomyslowosc.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 listopada 2009 o 20:09
      To na prawdę cudnowne uczucie, że są ludzie, którzy czytają moje opowiadanie, a ja o tym nie wiem xD I nagle się dowiaduję xD Oczywiście, Syriusz żyje, ja jednak na razie chciałam się bardziej skupić na stosunkach Barty’ego i Sophie oraz wprowazeniu wampirów xD Później zajmę się Zakonem i tym wszystkim, co w książce było xD

      Usuń
  7. ~Olka
    27 listopada 2009 o 23:31

    Sophie ma wątpliwości czy zrobić z Barty’ego wampira…….mi się wydaje że tego nie zrobi,skoro Barty nie chce.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 listopada 2009 o 20:10
      Cóż, może się w końcu skumają i Barty się zgodzi? xD

      Usuń
  8. ~Lottie.
    28 listopada 2009 o 01:07

    Niech go zgwałci, niech go zgwałci! xD A on niech się oczywiście teatralnie opiera, choć to nic nie da xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 listopada 2009 o 20:12
      To właśnie najbardziej kochają wampiry xD Kiedy ofiara się opiera xD

      Usuń
  9. ~LOLa
    28 listopada 2009 o 11:40

    Mam nadzieję że Barty będzie wampirem =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 listopada 2009 o 20:12
      Jeśli już, to za wiele odcinków xD

      Usuń
  10. ~wiki-pedia
    28 listopada 2009 o 12:00

    Ojoj……….. ojej xDDD Tym początkiem ….. to mnie rozwaliłaś :D zastanawiałam się czy weszłam na dobry blogxD no i zgadzam się z koleankami z góry ^^^ ja chcem wampira Bartyiego ( nienawidze ortografii xDD) ………….. a jak Barty dednie to………. z kim bedzie Sophi ………….?????? Tylko nie mów że informacja zatajona !!!!!!!!!!! xDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 listopada 2009 o 20:14
      Informacja zatajona xDNieno, będzie może z Potterem? xD

      Usuń
  11. ~kicysława
    28 listopada 2009 o 12:09

    Nie przejmować się początkiem? Że też masz nadziję że się nim nie przjemę! :p Cóż tu mówic? Zapowiada się ciakwa akcja, duża odmiana, od kiedy Sophie także uczestniczy w życiu wampirów, co mi się podoba ;] Ten „gwałt” na Bartym + reakcja voldemorta na to (o ile się to stanie oczywiście ;] ) + ten początek którym mam się nie przejmować :pPoza tym to rozdział wyszedł świetnie, jak zwykle ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 listopada 2009 o 20:15
      Oczywiście, że miałąm taką nadzieję xD No, Voldek raczej chyba zauważy, że jego „syn” zaczął pić krew, na początku unikać słońca i związał się bardziej z wampirami, prawda? xD

      Usuń
    2. ~kicysława
      29 listopada 2009 o 21:42

      Hah, gdby Bart’ego przez dzień nie bylo (poza tym kiedy miał legendarny urlp xD ) to by wszystkie złe i śmiercionośne przedsiemwzięcia Voldzia, szlag trafil xD

      Usuń
    3. 29 listopada 2009 o 21:59
      Czemu? xD

      Usuń
  12. ~Elizabeth Schmitt
    28 listopada 2009 o 15:26

    Szczere z tym gwałtem. A tak ogólnie to mi się podobało. Nie rozpisuję się, bo piszę notkę xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 listopada 2009 o 20:16
      Pisz pisz, prawidłowo xD

      Usuń
  13. wspomnienia_rozbitkow@op.pl
    29 listopada 2009 o 13:19

    Czy oglądaliście kiedykolwiek odcinek słynnego serialu Lost-Zagubieni? Przepraszamy z góry za spam, ale szukamy ludzi, którzy będą chętni pisać wspólny pamiętnik z nowymi postaciami, jeśli jesteście chętni/e to zapraszam http://lost.blog.onet.pl Jeśli nie to przepraszamy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ~kotka
    29 listopada 2009 o 14:15

    OMG! Chyba oślepłam! To notka z dedykacją dla mnie?! I powiem ci, że już polubiłam Mariusa. Lubi śmiertelnych i nieśmiertelnych, troszczy sie o Sophie. Wolę go od Armanda, tylko że musi być strasznie staaary, ma ponad 2000 lat! A co do tytułu notki, to przecież Sophie jak kochała Barty’ego (no chyba jakoś go ścierpię, czekaj, próbuję, jednak się nie udało, dalej go nie lubie xdd) i byli razem, to był szczęśliwa. Więc miłość męką nie jest, ale brak miłości jest śmiercią. Czekam aż napiszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 listopada 2009 o 19:48
      Dokładnie, dedykacja dla Ciebie xD A tak żeście Armanda chcieli xD Już się znudził? xD

      Usuń
  15. ~kotka
    29 listopada 2009 o 14:22

    Ja tu teraz przeczytałam te komentarze. Jesus, nie zgwałć go! Znaczy jak dla mnie, to go nawet zabij, no ale jak będzie wampirem to jeszcze z Sophie pobędzie. NIE RÓB TEGO! Bardziej podoba mi się opcja, że Sophie byłaby z Draco, a tu jakiś Crouch :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 listopada 2009 o 19:49
      Zgwałcić Croucha, zgwałcić Croucha xD Ciekawe, ile osób jest za tym, żebym tak zrobiła xD Chyba założę sondę na ten temat xD

      Usuń
  16. ~carmen37
    29 listopada 2009 o 17:14

    Cóż moi rodzice dali coś takiego pięknego jak szlaban na komputer za jedną 1 z angielskiego. rozumiesz? Jedną jedynkę!!! I dla tego właśnie w tym momencie komentuję zarówno tą, jak i poprzednią, pod którą miałam zaszczyt być pierwsza. Zarówno w tym wypadku nie mogę się rozpisywać, bo KTOŚ prawie mi stoi nad komputerem zrzędzi, żebym poszła się uczyć na test z biologii. Dziękuję za uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  17. ~carmen37
    29 listopada 2009 o 17:14

    Cóż moi rodzice dali coś takiego pięknego jak szlaban na komputer za jedną 1 z angielskiego. rozumiesz? Jedną jedynkę!!! I dla tego właśnie w tym momencie komentuję zarówno tą, jak i poprzednią, pod którą miałam zaszczyt być pierwsza. Zarówno w tym wypadku nie mogę się rozpisywać, bo KTOŚ prawie mi stoi nad komputerem zrzędzi, żebym poszła się uczyć na test z biologii. Dziękuję za uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 listopada 2009 o 19:51
      Tak? A mnie rodzice dali taki piękny prezent, jak hasło na komputer. Zrzędzenie jest wtedy, jak się pytam: ile Bastek gra? Idź mu powiedz, żeby powiedział, kiedy skończy. Wtedy mam zrzędzi, a tata mówi, żeby hasła nam już nie wpisywać xD

      Usuń
  18. ~Doska
    29 listopada 2009 o 17:39

    swietny odcinek ;) zakonczony pieknym aforyzmem :) w sumie racja, ze Barty moglby zwariowac gdyby go sila zmienila w wampira, ale zycie bez Barty’iego…? bez ukochanej osoby? to nie zycie…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 listopada 2009 o 19:52
      Właśnie dlatego ten aforyzm. Bo Sophie go kocha, a jak go w wampira nie zmieni, to za 50 lat Barty wykituje i sophie sama zostanie, piękna i młoda jak zwykle xD

      Usuń