7 listopada 2009

Rozdział 204

Poczułam, jak Crouch zachwiał się. Później już znalazłam się pod wodą. Kiedy wynurzyłam się na powierzchnie i zaczerpnęłam gwałtownie powietrza. Popłynęłam do Barty’ego, który pojawił się niedaleko mnie i uderzyłam go pięściami w klatkę piersiową.
- Idioto, skoro nie masz równowagi, to nie bierz mnie na ręce – warknęłam.
Wyszłam z basenu, cała ociekając wodą. Pogrzebałam w kieszeni, w poszukiwaniu różdżki, ale jej tam nie było. Pochyliłam się  nad brzegiem basenu. Cóż, oczywiście leżała na jego dnie.
Wyciągnęłam rękę i różdżka z chlupotem wystrzeliła w górę. Pochwyciłam ją błyskawicznie i wysuszyłam sobie ubranie. Barty dopiero wygramolił się z basenu.
- Co, Czarny Pan kazał, to przyszedłeś przeprosić? – zapytałam. – Przecież jesteś tu tylko dla niego.
Crouch z ciężkim westchnieniem przewrócił oczami.
- Wcale tak nie myślałem – wyjaśnił. – Ale byłem tak wściekły…
- Zamknij się już, zanim znów coś głupiego palniesz – przerwałam mu. – Jutro idę na Pokątną skombinować sobie szatę wyjściową. Bądź łaskaw powiedzieć temu, dla którego tutaj jesteś, że nie życzę sobie żadnej ochrony.

Wyszłam, zanim Crouch zdążył się zorientować. Teraz się skapnęłam, że nie mam co ze sobą zrobić. Nudy. Chciałam wrócić na chwilę do domu, ale bałam się, że spotkam tam Pottera, albo nie zastanę Syriusza… No właśnie! Syriusz. Chciałabym z nim porozmawiać.

Teleportowałam się natychmiast. Zrobiłam to tak gwałtownie, że zniosło mnie trochę. Zamiast pojawić się w domu, wpadłam w wielką zaspę śniegu. Podniosłam się z trudem. Wściekła, zdrętwiała z zimna i pokrywa śniegiem, powlokłam się do domu.
Bes wyszła z kuchni, kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Otrzepałam się ze śniegu, jak pies.
- Już się bałam, że nie będziesz z nami w Boże Narodzenie – odezwała się.
- To za dwa dni – odpowiedziałam, szczękając zębami. – I muszę cię zawieść. Idę wtedy na imprezę.
Bes trochę posmutniała.
- Cóż, skoro musisz.
Wróciła z powrotem do swojego sanktuarium. Ja poszłam za nią.
- Jest Syriusz? – spytałam.
Nie liczyłam na twierdzącą odpowiedź. Słyszałam rozmowy na górze, czyli całe moje rodzeństwo było już w domu. Harry Potter też już pewnie wrócił do Weasleyów, więc Syriusz był pewnie u nich…
- Jest. Ale jutro będzie już u Molly i Artura – odparła Bes.
Zaskoczona, podziękowałam jej i wbiegłam na górę. Zatrzymałam się przed drzwiami do pokoju Victora. Z niego dobiegały najgłośniejsze odgłosy rozmów. Zapukałam. Wszystko natychmiast ucichło. Kiedy weszłam do środka, a Vipi mnie poznał, odetchnął z ulgą i twarz mu się rozluźniła.

W jego pokoju panował tak zwany „artystyczny nieład”. Albo może po prostu nazywajmy rzeczy po imieniu? Jego sypialnia wyglądała jak chlew. W kącie stał szkolny kufer, z którego kipiała mieszanina wszystkiego. Mugolskie ciuchy, szaty czarodzieja, książki i jakieś inne głupoty.
Pokój był mały, podobny do mojego, tylko bardziej zagracony. A teraz wydawał się jeszcze mniejszy, bo była tutaj połowa rodziny Ghostów i Syriusz.
- Cześć – przywitałam się. – Nudziło mi się, więc postanowiłam wpaść.
- No, widać, że rzeczywiście „wpadłaś” – stwierdził Victor, patrząc na mokre od stopniałego śniegu ubranie i włosy.
Usiadłam obok Blacka, który od razu objął mnie ramieniem. Poczułam się trochę nieswojo, jakbym nie była w swoim domu.
- Jutro… - zaczął Syriusz.
- Wiem – przerwałam mu. – Spędzisz święta u Weasleyów.
Pokiwał w milczeniu głową. Co tak, w tej całej Norze było, czego nie ma w Dziurze? No tak. Harry Potter. I nie ma mnie, więc żyć, nie umierać.
Spajk i Rip przyglądali mi się uważnie. O czym rozmawiali, kiedy mnie nie było? Pewnie o mnie, bo bliźniaki nie gapiliby się tak podejrzanie.
Powrócili do rozmowy. Mówili o Zakonie Feniksa, planach Dumbledore’a, zupełnie się nie przejmując, że razem z nimi, w tym zagraconym pokoju siedzi Śmierciożerca, która tylko czeka, żeby donieść o tym wszystkim swojemu panu.

*

W końcu zaczęło się robić ciemno. Cóż, to przecież zima. A ja bardzo lubię ciemność. Poszłam do swojego pokoju i usiadłam przy oknie, które otworzyłam na oścież. Nie było mi zimno. Obserwowałam, jak księżyc wspina się coraz wyżej i wyżej, jak na niebie pojawia się coraz więcej gwiazd…

Próbowałam sobie coś przypomnieć z tych dni, które spędziłam z Armandem. Miałam czasami takie chwile, w których zaczynałam za nim tęsknić mocniej, niż zwykle. Spałam z nim w trumnie. On dawał mi zawsze tylko swoją krew. Mówił, że jestem za młoda na zabijanie śmiertelnych. Kazał mi ich kochać.

- Kochaj swoje ofiary – mówił. – One dają ci nie tylko swoją krew, ale i wspomnienia.
A ja wtedy nie mogłam tego zrozumieć. Dlaczego jesteśmy potępieni? Zapytałam go o to. Ale on tylko odpowiedział mi śmiechem. Zaczął opowiadać o słońcu. Nie widział go już od kilku stuleci, tak zrozumiałam jego słowa. Zaczęła we mnie wzbierać odwaga. Chciałam go zapytać, dlaczego mi to zrobił.
- Czemu mnie wybrałeś, a nie kogoś innego? – spytałam w końcu.
Zamilkł, uśmiech zniknął mu z twarzy, ustąpił miejsce skupieniu.
- Nadeszła epoka niepojęta dla starego umysłu – odpowiedział w końcu. – Pomożesz mi zrozumieć te czasy.
Chciałam go nienawidzić za to, że tylko z tego powodu stałam się tym, kim jestem teraz. Nie mogłam jednak. Nieśmiertelni kochają się nawzajem. Mają swoje tereny łowieckie, dowodzą jakimś miastem… jak na przykład Marius Wenecją. Jeśli jednak jakiś inny wampir naruszy ten teren… rozpoczyna się wojna. Nieśmiertelni, którzy bardzo przestrzegają zasad, które stworzono już bardzo dawno temu, mogą ukarać takiego wampira, który je złamie. Nie znam wszystkich tych zasad.
Wiem, że nie można ujawniać się śmiertelnikom, chyba że chcesz ich krwi albo zrobić go jednym z nas.
Zabijamy tylko zabójców. Mamy sycić się złem. Za zabójstwo niewinnego cierpimy niewyjaśnione męki. Nie wiem. Nigdy tego nie czułam. Nigdy nie zatopiłam kłów w niewinnym.
Nie wolno nam ofiarować mrocznej krwi kalekim, duszom do tego nieodpowiednim i za młodym…

Podniosłam gwałtownie głowę. Kiedy otrzymałam mroczną krew, miałam nie więcej, jak dziesięć lat. Może Armand musiał uciekać przed innymi wampirami za to, że złamał zasadę?
- Tłumacz sobie to i tak.
Poderwałam się z miejsca. Serce waliło mi w piersiach.
- Claudia! – zawołałam. – Co tu robisz? Myślałam, że już całkowicie o mnie zapomniałaś.
- No, właśnie ja myślałam, że skoro masz już tego Syriusza, to o mnie nie pamiętasz – odpowiedziała.
Siedziała na brzegu biurka, machając beztrosko nóżkami. Ubrana była w czarną sukienkę, na głowie miała czarny czepek z koronką. Wyglądała, jakby była w żałobie. Nie chciałam już jej o to pytać. Poza trym, zjawiała się już tyle razy, że już przestałam ją uważać za wymysły mojej bujnej wyobraźni. Wampiry widzą duchy. Tak.

- Masz rację, widzą – odpowiedziała, jakby czytała mi w myślach. – Ale wróćmy do Armanda.
- Nie chcę o nim rozmawiać – warknęłam, odwracając od niego głowę. Utkwiłam wzrok w księżycu. Unosiła się dookoła niego delikatna, srebrna poświata. Coś cudnego. Widać było nawet te szare kratery, znaczące jego starą twarz, niczym zmarszczki na czole starca.
- Nie chcesz rozmawiać, a jednak o nim myślisz – zauważyła. – I, uwierz mi, nie będziesz chciała go znać dopiero za kilka dni.
Uniosłam brwi.
- Nie wiem, do czego zmierzasz – mruknęłam. – Albo mi powiesz o co ci chodzi, albo zostaw mnie w spokoju.
- Sama zobaczysz – brzmiała odpowiedź. – Wiec jednak, że moje przepowiednie zawsze się sprawdzają.
Już jej nie było. Była szybsza ode mnie. Była duchem.

~*~


Wybaczcie, że nie było mnie tydzień, wybaczcie, że ten rozdział taki nudny, ale wszyscy coś ode mnie chcą, mam dużo nauki i dziś się mnie wena nie trzyma. Dedykacja dla Doski :* 

29 komentarzy:

  1. ~mara
    7 listopada 2009 o 16:00

    Cześć!Powstało nowe forum rpg, akcja toczy się w czasach Huncwotów. Jednak nie będzie to taki grzeczny Hogwart, do jakiego wszyscy przywykli. Plotki, skandale, wpadki to codzienność w tej szkole. Chcesz wiedzieć więcej? Nie wahaj się i dołącz do nas!Stwórz własną, oryginalną postać lub wciel się w jedną z kanonicznych. I graj, graj, graj…www.marauders.wxv.plZapraszam!P.S. Wybacz za SPAM, ale reklama dźwignią handlu!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Eles.
    7 listopada 2009 o 16:41

    Tak, bardzo budujące. Jedyny komentarz od nową notką, który okazuje się spamem oO Mnie się podobało. Ale wydaje mi się też, że skoro Claudia jest nigdy nie omylna, to teraz się pomyli xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 14:28
      Prawda? Jakie to miłe, kiedy patrzysz, że jest jeden komentarz, a okazuje się on perfidnym spamem, mimo antyspamu xD

      Usuń
  3. ~Olka
    7 listopada 2009 o 16:43

    Sophie jest trochę smutna,bo chciałaby spotkać Armanda…….Ciekawe co to będzie za przepowiednia Claudii? Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 14:43
      Smutno, to mało powiedziane xD

      Usuń
  4. ~carmen37
    7 listopada 2009 o 18:04

    troszku nudnawy rozdział. niemniej, dość długo na niego czekaliśmy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 14:44
      Wiesz, jak się długo nie pisze, to się trochę z tego wybija, następny będzie już lepszy xD

      Usuń
  5. ~Gabika138
    7 listopada 2009 o 18:09

    Trochę nudno, ale przynajmniej jest.Coś mi się widzi, że Claudia nie będzie miała racji. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 14:45
      A czemu tak uważasz? Skoro może czytać Sophie w myślach, to dlaczego by nie miała znać przyszłości ? xD

      Usuń
  6. ~wiki-pedia
    7 listopada 2009 o 18:12

    Dlaczego nigdy nie mogę trafić tak, zeby być pierwzą ??? To, nie fair… Idem czytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 14:46
      Kiedyś Ci się na pewno uda xD

      Usuń
  7. ~wiki-pedia
    7 listopada 2009 o 18:19

    Fajnie . Jak zawsze. xD. O co taj Claudi chodzi….. ??? Kurczę, ty to umiesz przerwać w takim ważnym momencie ;( Znalazłam dwie literówki, ale nie będę się ich czepiać =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 14:47
      Wiem xD Zawsze muszę przerwać w takim momencie. Na tym polega „Moda na sukces” xD

      Usuń
    2. ~wiki-pedia
      8 listopada 2009 o 20:36

      A wiesz, że Moda na Sukces jest głupia ??? Twoje opowiadanie za to jest fajne xD

      Usuń
    3. ~Eles.
      9 listopada 2009 o 11:27

      Cicho, lepiej nie mów tego na głos, bo Frozenka Cię zabije! xD.

      Usuń
    4. 9 listopada 2009 o 16:20
      O.o nie prawda. Bardzo pouczająca xD Ja oglądam prawie codziennie z babcią xD Moda na sukces zbliża ludzi xD

      Usuń
    5. ~wiki-pedia
      9 listopada 2009 o 17:59

      Ja oglądam Dr. Housa z bratem…… tylko to wygląda tak : ja mam pilota przełączam na 2, młody zaczyna ryczeć matka mu przeącza na Power Ranger, matka wychodz z pokoju przełączam na Dr. Housa….. i tak w kółko xDDD To raczej nie zbliża ludzi :DDDD

      Usuń
    6. 9 listopada 2009 o 18:08
      A u mnie jest 2 telewizory, ha! Jeden ma babcia, taki stary grat, starszy nawet ode mnie, a drugi jest w salonie xD I ja oglądam na starym trampku modę na sukces, bo tata nie pozwala na tym dużym xD

      Usuń
  8. ~alice.
    7 listopada 2009 o 22:27

    najss. ^^ Ale Czy ty zawsze musisz kończyć w najciekawszym momencie? xD Barty, Barty, Barty. xD Coś ostatnio obrywa od Sophie. ;P czekam niecierpliwie na next. hah. pozdrawiam. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 14:48
      Obrywa, racja. Niedługo oberwie jeszcze mocniej xD

      Usuń
  9. ~Marti
    7 listopada 2009 o 23:33

    Troszku cię nie było, będziesz teraz częściej niż ostatnio? Czyżby szykowało się spotkanie Armanda z Sophi? Ale pogódź ich z Bartym, ok? Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 14:50
      Pogądzę ją nawet z Draconem xD

      Usuń
  10. ~kicysława
    8 listopada 2009 o 14:25

    Weeeedług mej skromnej opinii, to Soph przesadziła w tym całym sporze z Barty’m. Już żeby na niego się tak rzucać? Ale to nie jest takie ważne, bardziej interusuje mnie wątek Armanda ;] To jednak w końcu się spotkają? A może znów Sophie się zawiedzie…? Dobra, dobra już przestaję kombionować :pAle w sumie to wciąż nie ograniam tych scen w stylu, ludzie gadają o zakonie fenixa, jak pokonać vildemorta , a to wszystko przy Sophie która jest śmierciożercą i ma ostro na oieńku, z potterem,a raczej to on z nią. xDSkrycie mówiąc, to myślałam, że rozdział będzie trochę dłużyszy, ale grunt że jest :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 14:54
      Obiecałąm Wam Armanda, więc nie złamię obietnicy xD Zresztą, planowałam go już od dawna, ale muszę ten rozdział z nim napisać tak, żeby był bez literówek i pisany z weną xD

      Usuń
  11. ~Doska
    8 listopada 2009 o 15:07

    o rany… dedykacja dla mnie? bardzo dziekuje :* ;) czyzby Soph za kilka dni spotkala sie z Armandem? to intrygujace… Ach ten Crouch… cierpliwy az do bolu xD No i nie moge sie doczekac tego balu u Malfoy’ow. Wiec czekam na nastepna notke i wybaczam ten tydzien przerwy, sama mam mase nauki :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 listopada 2009 o 16:13
      Kiedyś go dać muszę xD

      Usuń
  12. ~Vivian L. Torreto
    8 listopada 2009 o 17:01

    Znów powstał blog vivian-jak-to-byloSerdecznie zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  13. kasia_kb@buziaczek.pl
    9 listopada 2009 o 17:50

    Zapraszam na ostatni rozdział część pierwszej. Co wyybierze Hayley? Śmierć czy nieśmiertelność? Prosze o zostawnienie swojej opiii. Moonlight-serenade.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. kasia_kb@buziaczek.pl
    9 listopada 2009 o 17:50

    Zapraszam na ostatni rozdział część pierwszej. Co wyybierze Hayley? Śmierć czy nieśmiertelność? Prosze o zostawnienie swojej opiii. Moonlight-serenade.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń