25 listopada 2009

Rozdział 211

Cóż, nasze relacje, moje i Barty’ego, nie zadowalały mnie. Ale wiedziałam, że tak będzie. Minęło zaledwie dwa dni od wieczora, w którym pogodziliśmy się. Stwierdziłam na początku, że będzie to taka sztuczna przyjaźń, ale Crouch angażował się w nią, chyba nawet bardziej, niż w nasz były związek. Bo, nie oszukujmy się, opierał się on głównie na słabo ukrywanym seksie i potępianym przez wszystkich uczuciu. Może lepiej się sprawdzimy jako przyjaciele? No, ja myślę, że nie.

Armand jak zwykle odprowadził mnie pod same drzwi mojego pokoju. Na pożegnanie powiedział, że jutro przyjdzie po mnie ktoś inny. Nie zdążyłam nawet zapytać, kto, bo już usłyszałam trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Zastygłam przez chwilę w jednym miejscu, z dłonią na klamce, gapiąc się bezmyślnie w drzwi, za którymi Mistrz dopiero co zniknął. Wzruszyłam ramionami. Już miałam wejść do pokoju, kiedy usłyszałam czyjeś przyspieszone kroki. Odwróciłam się. Zobaczyłam biegnącą Bellatriks.

Kiedy do mnie już dotarła, zauważyłam, że jest w dość żałosnym stanie. Poczerwieniałą na twarzy z wysiłku, nie mogła złapać oddechu.
- Nie chcę mieć nigdy dzieci – stwierdziłam.
- Słuchaj… - wydyszała. – Mam u ciebie dług, więc pomyślałam, że powinnaś wiedzieć.
Zawahała się. Uniosłam jedną brew i zmroziłam ją groźnym spojrzeniem.
- O czym? – naciskałam.
- Sharpey Pail… ona jest tutaj – odpowiedziała wymijająco, unikając mojego spojrzenia. – To znaczy, nie sama. Jest tu jej ojciec, coś załatwia z Czarnym Panem.
Co ta ciąża z nią robi… Dawniej była dla mnie autorytetem, oczywiście tylko pod względem stanowczości. A teraz? Zrobiła się miękka, jak rozmoknięty makaron. Westchnęłam ciężko.
- Porozmawiam z Bartym, może on coś będzie wiedział – odparłam.
Mogłam jeszcze dodać, że łączyły go z Sharpey bliższe relacje, niż tylko znajomość, ale nie chciałam już rozpuszczać plotek. Wymamrotałam jakieś podziękowanie za dostarczone informacje i udałam się do pokoju Croucha. Było już późno, chociaż ja spodziewałam się, że o której godzinie bym do niego nie przyszła, on zawsze będzie na nogach, wykonując jakieś tajemnicze i niezwykle tajne zadanie, które zlecił mu Lord Voldemort.

Teraz też tak było, tylko że dla odmiany, Barty siedział w fotelu, na kolanach miał notatnik i spał. Głowa opadła mu na ramię, a okulary zsunęły się na czubek nosa.
Sen miał głęboki, zła byłam na siebie za to, że musiałam go obudzić. Bo musiałam. Kochanka by tego nie zrobiła, ale przyjaciółka – jak najbardziej.
Podeszłam doń powoli, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Usiadłam na podłokietniku i przysunęłam się do niego. Przez chwilę chłonęłam niezapomniany zapach jego ciała, cichy szmer krwi, której już nie dałby mi spróbować…
Potarłam nosem jego policzek i powiedziałam głośno wprost w jego ucho:
- Jeszcze dużo pracy przed tobą, wstawaj.
Barty drgnął. Moc mojego głosu nie mogła go nie obudzić. Westchnął ciężko, spazmatycznie i zamrugał. Zdjął szybko okulary i przetarł oczy dłonią.
- Zdaje się, że zasnąłem – stwierdziła.
Spostrzegawczość.
Zauważyłam, że nadal opieram ręce o jego pierś. Odsunęłam się trochę, zmieszana całą sytuacją.
Barty dotknął mojego policzka.
- Jesteś gorąca – powiedział.
Uśmiechnęłam się.
- Dopiero wróciłam z polowania – odparłam.
- A więc zabiłaś już pierwszy raz…

Na te słowa zmieszałam się jeszcze bardziej. Wampir, który nie jest zdolny zabić był dla mnie czymś dziwnym, niepełnym… czerpiemy prawdziwą radość z mordowania, a ja nie potrafię tego zrobić. Nikt o tym nie wiedział, oprócz mnie i Armanda. Nie chciałam się tym z nikim dzielić. Sam pomyśl, jakie to zawstydzające dla mnie. To tak, jakby człowiek miał się przyznać, że nie ma wanny w domu. Albo ma i z niej nie korzysta.

Zarumieniłam się nieznacznie.
- Nie potrafię tego zrobić – mruknęłam.
Barty postanowił nie naciskać. Rozpoczął inny temat.
- Po co przyszłaś? – zapytał. – Stało się coś?
- Nie…
Urwałam. Tego też mu nie chciałam mówić, ale z innego powodu. Bałam się, że coś ich nadal łączy. Przełamałam się mimo wszystko.
- Bella mi powiedziała, że jest tu Sharpey Pail z ojcem – odpowiedziałam w końcu. – Nie wiesz przypadkiem, co ona tu robi?
Barty spojrzał przez sekundę gdzieś poza moje plecy. Odpowiedział dopiero wtedy, kiedy znów spojrzał na mnie.
- Załatwia coś z Czarnym Panem, nie wiem co, nie mówi mi wszystkiego.

Uniosłam lekko brwi, ale nic na to nie powiedziałam. Czułam w jego słowach przekręt. Kłamstwo. On nie umiał kłamać. Nie mnie. Nie patrzył mi w oczy, kiedy to mówił. Zaczęło to we mnie budzić podejrzenia. Chyba bym umarła, gdybym się dowiedziała, że Barty i Sharpey Pail znów są razem. Zniosłabym nawet, gdyby związał się z kimś innym, ba, nawet gdyby zaplanował ślub w moje urodziny.

Otrząsnęłam się z odrętwienia, a moje usta rozciągnął szeroki uśmiech. Udałam, że uspokoiło mnie to, jednak w rzeczywistości było inaczej.
Barty spojrzał na zegarek.
- Chyba już nic więcej nie zrobię – mruknął, odkładając swoje notatki na podłogę. – Lepiej pójdę spać.
Natychmiast wstałam.
- Pójdę już.
Zanim on opuścił fotel, ja byłam już przy drzwiach. Usłyszałam, jak zawołał mnie po imieniu. Zatrzymałam się niepewnie, z dłonią na zdobionej, mosiężnej klamce. Nie odwróciłam się. Poczułam jednak, że on podchodzi do mnie.
- Wiem, dlaczego tu przyszłaś.
Odwrócił mnie twarzą do siebie. Zerknęłam na rękę, którą nadal trzymał na moim ramieniu.
- Nic między mną i Sharpey nie ma, nie musisz tego sprawdzać – dodał.
Spuściłam wzrok. Kłamał. Na pewno. Nie mogłam patrzeć mu w oczy, kiedy tak bezczelnie mijał się z prawdą. Zapewniał mnie o swojej wierności, chociaż nic już między nami nie było. Zależało mu pewnie na poniżeniu mnie lub wpędzeniu w smutek i wstyd. Osiągnął to wszystko.

- Po co mi to mówisz? – spytałam cicho. – Chcesz mi sprawić ból?
- Nie chcę. Przyjaźnimy się. Chciałbym, żebyś to wiedziała.
- Nie muszę.
Zamilkłam. Dłużej nie chciałam z nim rozmawiać na ten dalej kłujący mnie w serce temat. Za to Barty wydawał się całkiem nieczuły na to wydarzenie, które nas poróżniło. Zaczęłam się zastanawiać, który z moich wszystkich adoratorów kochał mnie najbardziej i najszczerzej. Czy Draco, czy Crouch.

Malfoy, mimo że wiedział o Bartym, o moich uczuciach do niego, nadal jakoś chciał naprawić nasz związek. Później uderzyła Ashley Pail, owszem, ale on i po tym nie przestał starać się o moje względy.
A Barty? Zdawał się być całkiem prawdomówny, wierny, a jednak wystarczył jeden mój błąd, który wszystko przekreślił.

Chciałam już odejść. Crouch, jakby to wyczuł, bez słowa ujął mój podbródek i pocałował mnie. Ale nie tak, jak przyjaciel powinien całować przyjaciółkę. Poczułam jego język, niczym wąż wpełzający między moje wargi, ten uścisk jego ramion, który już prawie zapomniałam. Nie mogłam tego przerwać. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Bałam się momentu, w którym odsuniemy się od siebie, zawstydzeni tą wynikłą sytuacją.

Nieśmiało oparłam ręce na jego piersi i zaparłam się delikatnie. Odwróciłam głowę.
- Przepraszam cię – wyszeptałam.
Ledwo panowałam nad łzami, cisnącymi się do oczu. Zacisnęłam powieki, żeby powstrzymać je przed wypłynięciem na policzki.
- To moja wina, nie powinienem – usłyszałam jego głos. – Rzeczywiście, powinnaś już iść.
Pocałował mnie w czoło, jak robił to Armand i otworzył drzwi. Powinnam poczuć się urażona jego słowami, jednak nie stało się tak. Wręcz przeciwnie, odetchnęłam z ulgą, kiedy znalazłam się już w bezpiecznej części korytarza.

Cóż. Nie potrafię wyjaśnić mojego zachowania. Z jednej strony chciałam tego, co się stało w jego pokoju. A jednak odepchnęłam go od siebie. Wygląda na to, że zmarnowałam jedyną szansę, jaką dał mi jeszcze los, żeby naprawić, co spieprzyłam. Żyć dopiero zaczniesz, gdy umrzesz kochając.

~*~


Nie pisałam jeden dzień (znów). Przyczyną tego jest nauka. Przydałoby się nałapać trochę dobrych ocen, to już trzecia klasa gimnazjum, więc nie zdziwcie się, że takie nieobecności częściej się będą zdarzać. Postaram się jutro coś napisać, bodajże na Dark Love Riddle, ale nie obiecują. Dedykacja dla Eles :* Cieszę się, że już masz Internet. I podziwiam, że tyle czasu Ci się udało bez niego znieść. 

31 komentarzy:

  1. ~carmen37
    25 listopada 2009 o 22:19

    1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 listopada 2009 o 22:23
      Brawo xD Coraz częściej jesteś pierwsza xD

      Usuń
  2. ~alice.
    25 listopada 2009 o 22:29

    i która jestem? xD Sharpey głupia jest. xD W pewnym sensie moje marzenie się spełniło. xD Pocałowali się mimo iż potem Sophie go odepchnęła. xD Hmm… Zastanawia mnie jedno, kto jutro przyjdzie po nią? xD Mmm.. mam nadzieję, że jakiś przystojniak. xD o taaak. xD pzdr. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 listopada 2009 o 22:30
      :] Być może xD Ale grubo starszy xD

      Usuń
  3. ~Olka
    25 listopada 2009 o 23:13

    Jednak Barty okłamywał Sophie….tak to jest z facetami.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~kicysława
    26 listopada 2009 o 00:53

    Oby po Sophie przyszła „Asz” apetyt Soph na krew będzie rósł a na końcu Armand pozwoli jej zabić landrynę,i nasza panna Serpens odkryje radość zabijania! Ta-daam! xDCo do facetów to wciąż mnie zaskakujesz, a ja wciąż nie wiem po czyjej stronie stoję, więc powstrzymam się od komentowania relacji Soph/Armand/Barty/Draco bo nie mam zdania, no poza tym,ż e ten tleniony odpada ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2009 o 13:48
      Prawie zapomniałam, co w komentarzu napisałaś, bo taki wolny internet w szkolnych komputerach, że aż żal. Zapomniałaś do tego czworokąta dodaj Voldka, Sharpey i Ashley xD

      Usuń
  5. ~LOLa
    26 listopada 2009 o 10:13

    Trochem to wszystko skomplikowane :( Ale dzięki temu fajnie się czyta. Nie mogę się doczekać co będzie potem!

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Kredka
    26 listopada 2009 o 10:21

    Boże ja kocham twoje opowiadanie… !Przeczytałam całe i bardzo mi się podoba.Ja bym jednak chciała, żeby Sop była z Draco!!… mogłabyś mnie informować o notkach ??Byłabym wdzięczna… mój blog to http://www.bloodydiary.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2009 o 13:55
      Cóż, postaram się, bo piszę z komputera szkolnego, więc mogę zapomnieć, zanim do domu wrócę xD Ale dodam Cię do linków za chwilę xD

      Usuń
  7. ~Nadine
    26 listopada 2009 o 11:34

    No po prostu idealnie. Brak mi słów. I zdarzyło się to, o czym po cichu marzyłam. Nie, nie Sharpey Pal! Broń mnie Święta Trójco xD Barty i Sophie… oni są dla siebie stworzeni. Nie jakiś piekielny Draco, Voldzio czy Bóg wie jaki Armand.Chryste Panie, ja chcę Sophie Crouch!:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2009 o 13:57
      Ale „Sophie Crouch”, jeśli bym ją miałą z nim żenić, to głupio by to brzmiało xD

      Usuń
    2. ~Nadine
      26 listopada 2009 o 17:20

      To się mówi trudno! Life is brutal and full of zasadzkas, nic nie poradzisz. xD Ale przynajmniej byliby związani węzłem małżeńskim. xD

      Usuń
    3. 26 listopada 2009 o 20:08
      Voldek by dostał wścieklizny + piany z ust xD

      Usuń
    4. nadine7@onet.eu
      27 listopada 2009 o 13:31

      No cóż, na starość tak się czasami dzieje xD Tak samo cholesterol mu podskakuje. :PAle Voldek by to jakoś zniósł… Co by tylko powiedział Draco? Przecież on nadal kocha Sophie… Hm, znalazłby ukojenie w ramionach Aszlejki. ^*bleee*

      Usuń
    5. 27 listopada 2009 o 19:50
      Voldkowi ciśnienie by podskoczyło, chloesterol raczej nie, bo by Danakol pić musiał xD Grozi mu jeszcze przyrost prostaty, czy jakto się tam nazywa, że do wc musi facet co chwilę latać xD

      Usuń
  8. ~Elizabeth Schmitt
    26 listopada 2009 o 14:42

    Zeusie! No fajne, ale jakby… czegoś brakuje? A już wiem, śmierci Ashley lub Sharpey. Ja niedługo zamierzam zabić kogoś, kto jest jakby odpowiednikiem Ashley. A tak szczerze. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2009 o 20:10
      Ooo, dobrze wiedzieć xD Bezwiednie zdradziłaś mi część fabuy xD Mnie i jedna i druga będzie jeszcze potrzebna xD

      Usuń
  9. ~Lottie.
    26 listopada 2009 o 15:56

    Oo. Miło. Barty ją całuje. xD Rozdział jak dla mnie za krótki [wiadomo...] xD Nie mam siły, wczoraj byłam chora i coś mnie szczypie oko od tego monitora. Za dużo pobierałam, czytałam, pisałam… Trzy przeglądarki internetowe to dla mnie za dużo. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2009 o 20:10
      Mnie działa tylko „Opera” xD

      Usuń
  10. ~wiki-pedia
    26 listopada 2009 o 16:35

    Eh, no fajne xDDDD I co tu jeszcze dodać ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 26 listopada 2009 o 20:11
      Żebym zmieniła szablon. Bo sama od siebie to nie mam serca po prostu, to jeden z najbardziej udanych xD

      Usuń
    2. ~wiki-pedia
      27 listopada 2009 o 14:56

      NIEEEE”EEE !!!!!!!!!! nie zmieniaj szblonu !!!Plisss, jest śwetny xDD

      Usuń
    3. 27 listopada 2009 o 19:36
      Bo kurde. Ten mam już dłogo, ale taki mam do niego sentyment… xD

      Usuń
  11. ~Doska
    26 listopada 2009 o 21:31

    szkoda mi ich… im zalezy ale nie moga sie skumac :[ ciekawe co tam snuje Wielki Potezny Lord Voldemort… ? ;) pzdrS.P. wiem, ze cie nie pociesze, ale w liceum bedzie jeszcze gorzej niz w gimnazjum ;-/ gim to jest normalnie sielanka ;) wiem co mowie ;Ppozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 27 listopada 2009 o 19:45
      Oj, domyślam się xD Więc piszę notki teraz, póki mogę xD

      Usuń
  12. kasia_kb@buziaczek.pl
    27 listopada 2009 o 16:11

    Zapraszam na pierwsszy rozdział częśći drugiej na bloguhttp://moonlight-serenade.blog.onet.pl/. Pozdrawiam seredecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  13. ~kotka
    27 listopada 2009 o 16:56

    Barty ją pocałował. Rany! A ja chciałam, by była z kimś innym, nowym. A ty mi tu z Bartym! Jakoś przeżyję, jeśli w następnej notce Sophie wyładnieje, tzn. będzie tak napisane. Co ty na to? Bo ja mam już opracowaną strategię. Jak ktoś mnie zirytuje na maxa, to wpadam w stan pół histerii i wrzeszczę wtedy : popełnię samobójstwo, zostanę emo, potnę się, skocze z balkonu. No więc chcesz tego słuchać? Ale ogólnie to całkiem udana notka, tylko ten Barty :/ Naprawdę mam pecha, tak lubię historię Sophie, a Crouch jest w niej jednym z głównych bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 27 listopada 2009 o 19:48
      Za to ja Barty’ego lubię xD Bo go stworzyłam takiego wrażliwca, przyjaznego, a nie takie cóś jak Malfoy. Ani to to ładne, ani mądre, upierdliwe tylko, ciągle głowę zawraca… xD

      Usuń