- Chcę, żebyś ze mną poszła – powiedział Armand.
Zerknęłam na wielki, marmurowy zegar, stojący na gzymsie kominka. Było jeszcze wcześnie, mała wskazówka zbliżała się dopiero do dwunastki.
- Gdzie? – zapytałam. – Impreza się jeszcze nie skończyła.
- Nie pasujemy tu, wśród śmiertelników nie ma dla nas miejsca – odparł, chwycił mnie za rękę i wyprowadził z sali.
Uderzyło mnie zimne, zmrożone powietrze, kiedy otworzył drzwi na zewnątrz. Armand kazał mi objąć się za szyję. Kiedy to zrobiłam, gwałtownie oderwał się od ziemi, pchany jakąś niewidzialną siłą do góry i w przód.
Wampir nie pozwolił mi długo cieszyć się tym widokiem. Zakrył mi palcami oczy. Kiedy zapytałam go, dlaczego to robi, odpowiedział krótko, że powie mi, jak będziemy na miejscu.
Wylądowaliśmy jakieś kilka minut później. Moje stopy boleśnie uderzyły w zmrożoną ziemię. Armand w końcu puścił mnie.
- A więc tutaj mieszkasz… - mruknęłam, rozglądając się dookoła. Znajdowaliśmy się na brzegu morza, sądziłam, że pewnie Bałtyku, ale pewności nie miałam. Niewielka, prawie rozsypująca się wieża majaczyła w ciemności.
- Tak, przez ten krótki czas, który zamierzam spędzić w Polsce – odparł. – Wybacz, że zakryłem ci oczy. Jesteś jeszcze młodą wampirzycą, nie chciałem cię straszyć tą szybkością i wysokością.
Zaśmiałam się.
- Bardzo chętnie wzbijam się w powietrze, kiedy tylko zechcę – odpowiedziałam.
Armand polecił, żebyśmy poszli już do domu, bo robi się coraz mroźniej. Obeszłam wieżę dookoła. Znalazłam zabite deskami, stare, przeżarte już do cna przez korniki.
Otworzyłam usta, ale Mistrz mnie uprzedził:
- Chodź za mną.
Przez ułamek sekundy przyglądał się cegłom. W końcu przyczaił się i wyskoczył na ścianę. Ponaglił mnie. Zrobiłam to, co on. Moje palce odnajdywały najmniejsze choćby uszczerbki w kamieniach. Bez trudu wspięłam się za Armandem pod najwyższe okno. Mistrz pomógł mi wejść przez nie do pokoju. Była to okrągła komnata, o surowych ścianach, zwykłym, żelaznym łóżku, kilku meblach tak starych, że mogły się za chwilę rozlecieć. Zauważyłam stojącą w kącie trumnę, tuż pod drzwiami.
- Mieszkał tu jakiś biedak, dopóki nie raczyłem zakończyć jego ziemskiej egzystencji – wyjaśnił, widząc moje zdumione spojrzenie.
Objął mnie w talii. Nie wiedziałam, do czego zmierza. Jeszcze raz zapytała, po co przybył.
- Mówiłem ci. Tęskniłem za tobą – odparł. - Nawiedzały mnie koszmary, z tobą w roli głównej. Nie mogłem się dowiedzieć, gdzie jesteś, czy żyjesz… Szukałem twojego obrazu w umysłach innych nieśmiertelnych, ale też nic nie udało mi się znaleźć. W końcu spotkałem się z Sanguinim. Zadrwił sobie ze mnie i oświadczył, że ojciec nie potrafi odnaleźć swojego pisklęcia. W końcu wydobyłem z jego umysły informację, gdzie mogę cię znaleźć. Przechodziłem sobie właśnie ciemnymi ulicami Krakowa, kiedy nagle spotkałem się z pewnym młodzieńcem.
Uśmiechnął się, kiedy zakończył swoją krótką opowieść. Nie rozumiałam w ogóle jego ostatniego zdania. Armand nie chciał jednak mówić więcej. Rzekł, żebym usiadła. Do drewnianego krzesła wolałam się nie zbliżać. Wyglądało ono niebezpiecznie krucho, więc usiadłam na brzegu łóżka. Mistrz zrobił to samo. Odgarnął włosy z mojego karku, przysunął się do mnie i ponownie wbił kły w skórę. Poczułam się jakby sparaliżowana bliskością ojca, chociaż nie podobał mi się ten pokój, tak mocno kłócący się z czarną, błyszczącą peleryną Armanda.
Mój umysł całkowicie przestał kontrolować to, co dzieje się w pokoju. Nie myślałam o tym, co się stanie później. Armand rozerwał moją suknię na dwie części i odrzucił gdzieś na bok. Ja pozostałam bierna, leżałam tylko pod jego ciężarem, zastanawiając się, kiedy pozwoli mi wbić zęby w jego tętnicę, podczas gdy on powoli rozdzierał i swoje ubranie. Nie zauważyłam szafy, w której trzymałby inne szaty. Ale co mnie to obchodzi?
Nie sądziłam, że prawdziwe wampiry, takie jak Armand czy Marius potrafią się kochać. Pijąc krew odczuwają podobne emocje. Dla mnie seks był tak obojętny, jak jedzenie czy picie. Dla Armanda pewnie też. Jednak dwoje wampirów w jednym łóżku zawsze mnie zastanawiało. Czy będzie inaczej, jak z Bartym?
*
Było jeszcze ciemno, kiedy w końcu opadłam obok Armanda na skrzypiący przeraźliwie materac. Mistrz nie odzywał się przez kilka minut, wpatrzony tępo w sufit.
- Wybacz, że nie zapytałem cię o zgodę – powiedział w końcu.
- Nic nie szkodzi – mruknęłam. – Nie żałuję tego. Było inaczej, niż zwykle.
- Nie jesteś dziewicą – zauważył.
- Nie.
Tak intymnego, a zarazem szczerego pytania nigdy jeszcze mi nikt nie zadał. To nie było właściwie pytanie, ale raczej stwierdzenie. Nieważne.
- Spotkałeś się z innymi wampirami? – zapytałam. Chciałam już zejść z tego tematu, jednak dręczyło mnie jeszcze jedno pytanie.
- Z wieloma – odrzekł.
- Miałam nadzieję, że przybędziesz z Mariusem – powiedziałam cicho. Wywołało to śmiech Armanda.
- Wtedy miałabyś nas obu.
Zmroziłam go spojrzeniem. Kolejny, który widzi we mnie tylko jedno. No dobra, dwa. Tą drugą rzeczą jest krew, której odmówił mi mimo tego, co zaszło między nami kilka minut wcześniej.
Armand uniósł się na łokciu i pochylił się, żeby mnie pocałować. Objęłam go za szyję, coraz bardziej się niecierpliwiąc. Był tak blisko mnie, a zarazem daleko. Jego gorące pocałunki mocno kontrastowały z chłodnymi, stanowczymi oczami.
- Bałem się tego spotkania – odezwał się.
Nie zapytałam, dlaczego. Utkwiłam wzrok w szkarłatnej, lekko pulsującej żyle na jego szyi. Na twarzy Armanda pojawił się lekki uśmiech.
- Śmiało, nie krępuj się – dodał.
Bez chwili zastanowienia objęłam go mocniej za szyję i wbiłam kły głęboko w tętnicę. Usta wypełniły się jego gorącą krwią. Usłyszałam rytmiczne uderzenia, gdzieś bardzo blisko mnie. Było to jego serce, walące coraz mocniej i szybciej, pompując więcej krwi do mojego gardła. Ciepło rozeszło się po moim ciele, zapomniany już smak ognistego, czerwonego płynu przysłonił wszystko, co było dotychczas dla mnie ważne.
Nie wiem, jak długo piłam. Serce Mistrza słabło, ale on wyczuł to wcześniej, niż ja.
- Wystarczy już – powiedział.
Ja nie chciałam jednak przestać. Był mi to winien, powinien o tym wiedzieć.
- Sophie – wypowiedział stanowczo moje imię. Chwycił mnie za włosy z tyłu głowy i odciągnął od rany. Poślinił wskazujący palec i przeciągnął nim po krwawiącej obficie szramie. Ta zaczęła się powoli zrastać, aż w końcu pozostawiła tylko białą, lśniącą bliznę.
Armand objął mnie z uśmiechem.
- Jesteś gorąca – zauważył. – Jutro będę musiał iść na łowy, żeby uzupełnić krew.
Oparłam policzek o jego pierś. Poczułam przemożną senność. Zamknęłam oczy.
- Zabierzesz mnie ze sobą? – spytałam. – Nigdy nie zabiłam człowieka.
- Dobrze. Dla ciebie wszystko – odpowiedział.
Mówił coś jeszcze, ale byłam zbyt zmęczona, żeby go słuchać. Sen przyszedł jak czarny kot, podstępnie i niespodziewanie.
*
Obudziłam się nagle. Krew Armanda nadal ogrzewała moje ciało, jednak zaczynałam już czuć chłód jego skóry.
Surowe promienie słońca wpadały przez otwarte na oścież okno. Padały nie tylko na mnie i większość rzeczy w tym pokoju. Świeciły prosto w twarz Mistrza. Ten skrzywił się nieznacznie i zamrugał. W sekundę zrozumiał, co się dzieje. Ukrył twarz w ramionach i skulił się. Zaśmiałam się cicho.
- Picie mojej krwi pozwala ci żyć w blasku dnia, niedługo twoje oczy przestaną boleć od słońca – powiedziałam.
Armand ostrożnie odsłonił twarz, mrużąc oczy. Nawet się nie ubrał, tylko podszedł do okna i wychylił przez nie głowę.
- Nie widziałem słońca od wieków – mruknął.
- Cóż, widać krew pół-wampira ma takie właśnie właściwości – odpowiedziałam. – Ubierz się, proszę.
Armand spełnił moją prośbę. Uszczęśliwiłam go, cieszyło mnie to nawet. Jednak ta radość z jego obecności i uczucie satysfakcji z powodu spełnienia jego marzenia zostało przytłumione przez to okropne poczucie zdrady. Tak, właśnie. Zdradziłam Barty’ego. Przez wiele tygodni zabiegałam o to, żeby przekonał się do mnie, a kiedy to już się stało, spartaczyłam wszystko przez jedną chwilę głupoty.
Westchnęłam głęboko. Poprosiłam Armanda, żeby podał strzępy mojej sukni. Naprawiłam ją jednym machnięciem różdżki. Nie ubrałam jej jednak. Transmutowałam ją w szatę Śmierciożercy. Dopiero wtedy ubrałam się i wyszłam z łóżka. Nie chciałam po sobie pokazać, że czuję się jakoś zażenowana. Zapytałam go, kiedy będę mogła wrócić. Mistrz tylko wzruszył ramionami i powiedział, że nawet teraz.
- Nie, ciesz się słońcem przez ten dzień – odparłam. – Możemy wrócić wieczorem. Przelecieć przez całą długość kraju to dla ciebie kilka zaledwie minut.
Armand zgodził się. Chciał iść na plażę. Zgodziłam się.
Przez ten cały dzień, który z nim spędziłam, doskonale udało mi się ukryć smutek i rozpacz. Bałam się powrotu do domu. Czułam, że nie mogłabym spojrzeć Barty’emu w oczy. Musiałam mu jednak powiedzieć, co się stało. Każdego dnia umierałabym, oszukując go, że pozostałam mu wierna. Zrozumiałam, że byłam nawet gorsza od Ashley i jej kuzynki. One przynajmniej się nie ukrywały z tym, że są puste i nie warto im ufać. Ja wciąż zaprzeczałam, że zachowałam się karygodnie. Znów powróciło do mnie to uczucie, zapomniane już trochę. Pragnienie śmierci. Będę powoli umierać, wiedząc, że zasłużyłam na karę. Dawne to są obyczaje, zdrada zdradą się oddaje…
~*~
Chciałam ten moment dać trochę później, ale stwierdziłam, że nie ma potrzeby odciągania go. Wybaczcie, że tak krótko, ale mam mało czasu, wpół do czwartej muszę wyłączyć komputer, a chcę coś dodać na Czwórkę. Dedykacja dla Doski :*
~LOLa
OdpowiedzUsuń15 listopada 2009 o 14:18
Pierwsza?
15 listopada 2009 o 14:21
UsuńTak, pierwsza xD
~alice.
OdpowiedzUsuń15 listopada 2009 o 14:36
2? No i przespała się z Armandem, zdradzając Barty’ego. xD ciekawe, czy mu powie. ;PP pzdr. ;-*
15 listopada 2009 o 14:42
UsuńNo ba. Inne pytanie. Jak Crouch zareaguje xD
~kicysława
OdpowiedzUsuń15 listopada 2009 o 14:51
Nie wiem czy chcę widzieć jak Bart zareaguje na tą wiadomość od Soph. Gdyby miał zachować się w takiej skali, jak ona kiedy zobaczyła go całującego się z kuzynką „asz” to… Boże, chłoptaś by s^ę powiesił i wsszystkich powyrzynał! Dobra, ja już tutaj nic nie kombinuję, tylko czekam a kolejny rozdział ;]P.S. Ja tam na miejscu Armanda aż tak bardzo się nie nastawiała na dziwictwo Sophie xDCoś mi mówi, że następny rozdział będzie gorrący ;]
15 listopada 2009 o 14:54
UsuńTo pytanie, czy Sophie jest dziewicą było chyba retoryczne xD Niee, najpierw by Barty wszystkich wyrżnął, a potem powiesił xD
~kicysława
Usuń15 listopada 2009 o 23:37
Coś w tym jest, ale mam nadzieję, że… Albo nie… Zaskocz mnie ;]
17 listopada 2009 o 18:11
UsuńPrzecież mnie znasz, zawsze zaskakuję xD
~Patysia
OdpowiedzUsuń15 listopada 2009 o 15:07
No nareszcie ciekawy zwrot akcji xDMnie jedynie ciekawi jak zareaguje Barty jeśli Sophie mu powie.Czekam na nexta.
15 listopada 2009 o 15:10
UsuńNo pewnie. Ja się opisałam, nagłowiłam, żeby opisy jakotakie dać, a tu tylko zainteresowanie, jak Crouch zareaguje. Żadnego zachwytu nad pisami? xD
~Olka
OdpowiedzUsuń15 listopada 2009 o 17:31
Jednak Sophie przespała się z Armandem.Ciekawe co powie Barty,jak się dowie co Sophie zrobiła.Czekam na next.Pozdrawiam.
17 listopada 2009 o 17:58
UsuńBędzie bitka xD
~Nadine
OdpowiedzUsuń15 listopada 2009 o 20:22
O ja pierdacze… Przespała się z Armandem? Co na to Barty?! Ale mi go szkoda!Mam karę na kompa do końca listopada. ;/ Nadrobię zaległości w grudniu o.O;***
17 listopada 2009 o 18:05
UsuńDo końca LISTOPADA?!?!?!? Współczuje. Ja, jak mam dużo nauki i mnie jeden dzień nie ma, to czuje się, jakby mnie wieki nie było xD
~kotka
OdpowiedzUsuń15 listopada 2009 o 20:33
Armand z Sophie? Za szybko!!! Facet nie ma podejścia do kobiet, mógłby trochę zwolnić. Ale ja tam bym na miejscu Soph porzuciła Barty’ego i Armanda też, chociaż ten drugi to jednak dżentelmen.
17 listopada 2009 o 18:12
UsuńNo co Ty, przecież w końcu ten moment musiał nadejść, im wcześniej, tym lepiej xD
~Destruo.
OdpowiedzUsuń15 listopada 2009 o 21:43
omg. omg. omg. nie mogę uwierzyć, nie mogę. jak ona mogła go zdradzić?
17 listopada 2009 o 18:17
UsuńMogła mogła xD
~Doska
OdpowiedzUsuń15 listopada 2009 o 21:50
dziekuje za dedykacje ;) jestes kochana :* nie noo…szybki ten Armand xD ale co z Bartym? Soph chyba nie odejdzie z nim i nie zostawi calej tej pokreconej rodzinki Smierciozercow z Voldim na czele … taaak… oj nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciala ‚przyskrzynic’ Voldzia na jakims goracym uczynku typu striptiz, kac… co tam wymyslisz… ;)
17 listopada 2009 o 18:19
UsuńWszystko w rozdziale 209 wyjaśnię xD
~Patysia
OdpowiedzUsuń16 listopada 2009 o 10:31
Gdybyś była zainteresowna to na moim blogu właśnie pojawiła się nowa notka.http://mroczna-prawda.blog.onet.pl/
~wiki-pedia
OdpowiedzUsuń16 listopada 2009 o 15:06
Hie, hie, hie xDDDD Zacytuję kolegę z klasy : Będzie śmiechowo :D:D
17 listopada 2009 o 18:20
UsuńA ja Lestata: Tak, prześmiesznie xD