Odwróciłam głowę w poszukiwaniu jakiegoś zegara. Znalazłam jeden, stojący na szafce nocnej. Mimo że było jeszcze wcześnie, Voldemort już od dawna musiał być na nogach. A to oznaczało, że trzeba być czujnym.
Przez kilka minut zastanawiałam się, czy Crouch już wytrzeźwiał. Będzie przecież miał czas, żeby się porządnie upić dzisiaj na imprezie u Malfoyów. No, chyba że nie będzie alkoholu. Jeśli tak, to ja wychodzę.
Barty poruszył się, po czym podniósł nieznacznie głowę. Rozbawiło mnie lekkie zdziwienie, które pojawiło się na jego twarzy, kiedy mnie zauważył. Westchnął spazmatycznie i z powrotem położył głowę na moich piersiach.
- Oświeć mnie, bo nic nie pamiętam – odezwał się.
- Bardzo się upiłeś – odpowiedziałam spokojnie. – Ale byłeś świetny i cudowny. Powinieneś częściej pić.
Spojrzał na mnie z oburzeniem, ale nic nie powiedział. Cóż, sądzę, że był to efekt uciążliwego kaca.
Mruknął coś, że boli go głowa i musi coś na to wziąć. Odrzucił brzeg koca i zaczął się ubierać, uważnie przeze mnie obserwowany.
- Naprawdę nic nie pamiętasz? – zapytałam.
- Nic.
Zaśmiałam się.
- Żałuj – dodałam. – W ogóle nic sobie nie przypominasz? Nawet to, co mówiłam?
- A mówiłaś coś? – spytał.
Wszedł na chwilę do łazienki, żeby umyć twarz.
- Czarny Pan uczy się francuskiego – powiedziałam, bawiąc się kawałkiem czarnego, prawie spalonego przez ogień drewna. – Chce nas zrozumieć, kiedy ze sobą w tym języku rozmawiamy.
Jego reakcja była zupełnie inna, niż poprzedniego wieczora. Wyszedł z łazienki i rzucił mi ubrania.
- Zrozumiałe. Też bym się o ciebie martwił, gdybyś była moją siostrzenicą i kręciłabyś ze sługą – odparł.
Ubrałam powoli bluzkę. Nie chciałam jeszcze wracać do Dziury. Bes już pewnie dawno spostrzegła moją nieobecność, już się na pewno martwi, ale jeśli wrócę, będę się musiała wytłumaczyć. Groźna mina Croucha zmobilizowała mnie jednak do pośpiechu. Dlaczego, do cholery, traktuje mnie tak chłodno?
Wyjaśniło się to, kiedy już Barty sprzątnął ostatnie ślady naszej „zbrodni”.
- O co ci chodzi? – zapytałam z wyrzutem, kiedy oświadczył, że powinnam już wracać do domu i za nic nie pokazywać się Czarnemu Panu przed wieczorem.
- Znów to zrobiłaś – odpowiedział. – Wykorzystałaś mnie.
Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zabolało mnie to słowo, bo po pierwsze było zupełnie odwrotnie, a po drugie było mocno przesadzone.
- Ja? – spytałam w końcu. – To ty mnie pocałowałeś!
- Byłem pijany, sama to zresztą przyznałaś. Mogłaś mnie powstrzymać.
Uniosłam brwi. Nie, to już jest szczyt. I on później mi mówi, że kłócę się o głupoty! Poczułam, jak rośnie mi ciśnienie ze złości. Postarałam się jednak opanować. Bo trudno by było wytłumaczyć Voldemortowi, ściągnięty moimi krzykami, co robię tutaj o tej porze.
- Ja cię nie upiłam, wierz mi – warknęłam. – Nie chcę się z tobą kłócić, bo dopiero wczoraj się pogodziliśmy. Skoro to cię tak boli, to powiedz Czarnemu Panu, żeby mnie od ciebie odizolował. Co sądzisz o kolejnych kilku dniach w ciemnym pokoju bez klamek? No, już, śmiało, idź do niego.
Na twarzy Croucha igrał przez chwilę grymas złości, ale w końcu rozluźnił się i spuścił wzrok.
- Przepraszam, poniosło mnie – odpowiedział i przytulił mnie.
Uwielbiałam, kiedy mówił to słowo. Był Śmierciożercą, a przepraszanie kogokolwiek uwłaczało jego czci. Voldemort wiedział o tym i nigdy tego nie wymagał od swoich sług. To tak, jakby Hermiona dostała nagle najniższą ocenę z transmutacji.
Pożegnałam się z nim i teleportowałam się do domu. Bes jak zawsze spotkałam w kuchni. Nie gotowała jednak. Siedziała sztywno przy stole, z rękami złożonymi przed sobą. Wzrok miała utkwiony w oknie, kiedy jednak usłyszała trzask, spojrzała prosto na mnie.
- A gdzie to się było? – zapytała natychmiast.
Weszłam powoli do kuchni. Nie wiedziałam, czy mogę spodziewać się jakiegoś ataku z jej strony, więc zbytnio się z odpowiedzią nie spieszyłam.
- Tu i ówdzie – odrzekłam niezbyt pewnie.
- Sophie, nie było cię całą noc – wycedziła, starając się na mnie nie patrzeć. – Wchodzę do pokoju, a twoje łóżko puste. Wyobrażasz sobie, jak się bałam?
Tak, wyobrażam sobie. Ona zawsze najbardziej histeryzuje wtedy, gdy nie potrzeba. Kiedyś Spajk spóźnił się do domu godzinę. Było już ciemno, ale ona tak wariowała, że lepiej było nie wychodzić z pokoju dla własnego bezpieczeństwa. Kiedy już wrócił, to oberwało się nam wszystkim. Było na co popatrzeć.
- Jestem już dużą dziewczynką, nie muszę ci się tłumaczyć – oświadczyłam.
W drzwiach błysnęła mi twarz Victora. No pewnie, jak to dobrze, że mama nie wydziera się na niego. Inną miałby minę, gdyby jego przyłapała na pojedynkowaniu się z bliźniakami.
- Owszem, musisz – brzmiała oczywista odpowiedź.
Później usłyszę, że jestem nieodpowiedzialna, jak ojciec się dowie, to ją poprze, a na koniec, że mam szlaban. Oby tylko.
Bes wstała i podeszła do mnie. Wzrok miała utkwiony w czymś, czego ja dojrzeć nie mogłam. Zatrzymała się bardzo blisko mnie, nadal wpatrzona w jakiś podejrzany punkt. Wyciągnęła rękę i dotknęła mojej szyi.
- A co to jest – mruknęła, przyglądając się owej rzeczy na mojej skórze.
- A, to – odpowiedziałam natychmiast. Już wiedziałam, czemu się tak przypatruje. – Wiesz, podczas tego balu u Slughorna spotkałam wampira Sanguini’ego i on mnie… ugryzł. I zostawił taki ślad.
Wyszczerzyłam się w niepewnym uśmiechu. Serce waliło mi w piersiach. Bes spojrzała mi w oczy, teraz bardziej zainteresowana moimi słowami niż podejrzanym czerwonym śladem na szyi.
- Sanguini, mówisz – mruknęła. – Długo tu jeszcze będzie?
- Nie wiem, jakieś kilka dni?
Twarz jej stężała, a oczy przybrały dziwny wyraz. Kazała mi iść do swojego pokoju i siedzieć tam do obiadu.
Zrobiłam, co kazała. Victor, który cały czas przysłuchiwał się naszej rozmowie, dogonił mnie na półpiętrze. Nie poszłam do pokoju, tylko wemknęłam się do łazienki. Łaskawie wpuściłam go do środka. Tylko on był osobą, znającą mój sekret.
Stanęłam przed lustrem i wyciągnęłam różdżkę.
- Ale wpadłaś – zaczął drwić, kiedy tylko oparł się o brzeg wanny.
- Jeszcze nie – mruknęłam i jednym machnięciem różdżki usunęłam czerwoną plamę. – Byłaby jazda, jakby tak się stało – jęknęłam z rozpaczą – Że też musisz być jedyna osoba, która o tym wie.
- Porozmawiaj jeszcze z kimś – poradził mi.
- Zwariowałeś, nie powiedziałam nawet Sapphire – wysyczałam i przyłożyłam ucho do dziurki od klucza, żeby rozpoznać ewentualne kroki Bes albo innego członka rodziny. – Gdyby się o tym dowiedział Czarny Pan… boję się nawet o tym myśleć.
Milczeliśmy przez chwilę, każde patrząc w inną stroną.
- Wiesz, trudno jest mi sobie wyobrazić ciebie w ramionach innego mężczyzny – odezwał się nagle Vipi. – Może dla tego, że jesteś moją siostrą. Wydaje mi się, że powinnaś powiedzieć mamie prawdę.
- Czuję się okropnie, że ją okłamałam – przyznałam.
I to była prawda. Nigdy nie oszukałam matki w tak poważnej sprawie. A najgorsza będzie ta chwila, kiedy już w końcu wpadnę, nie ma szans, żeby było inaczej. Jestem bardziej człowiekiem niż wampirem. Trzeba będzie o tym Bes powiedzieć. I wtedy wyjdzie, że oszukiwałam ją od wielu miesięcy.
- Idę już do tego pokoju, zanim znów się czegoś przyczepi – dodałam.
*
Wieczorem Bes przyszła, żeby pomóc mi się ubrać. Nie była już na mnie obrażona, ale pewnie dla tego, że myślała teraz o Sanguinim. W końcu był jej ojcem, którego nie widziała już całą kupę czasu.
Pomogła mi się wcisnąć w sukienkę, stworzyła z moich włosów jakąś fryzurę i zrobiła ze mną inne duperele, czym ja na co dzień nie miałam czasu się zajmować.
- Ale powiedz, kiedy wrócisz – zatrzymała mnie, kiedy miałam się już teleportować.
- Nie wiem – odparłam. – Zależy jak długo będę trzeźwiała.
Bes spojrzała na mnie wzrokiem bazyliszka. Hahaha, nie boję się. Widziałam już bazyliszka, a jak on mi nic nie zrobił, to już nikt nie da rady. Złego licho nie bierze.
Pożegnałam się z nią i teleportowałam się.
Voldemort siedział na swoim tronie najspokojniej w świecie i przeglądał ten cholerny słownik do francuskiego.
- Ile się nauczyłeś? – zapytałam.
- No, całkiem sporo – odparł.
Usiadłam obok niego. Riddle pochwalił moją szatę, za to ja nad jego wyglądem załamałam ręce.
- Co to jest w ogóle? – spytałam, wskazując na wymięty kaptur. – A to? Masz pięć lat?
Oczywiście. Plama po herbacie na piersiach mówiła sama za siebie. Mężczyźni dorastają do piątego roku życia, później już tylko rosną.
Wyciągnęłam różdżkę i wyczyściłam jego szatę.
- Bądź tak dobry i przynieś mi moją koronę – oświadczyłam i wyrwałam mu słownik. – Zostaw już to, bo mnie wkurzasz.
Voldemort wyczarował moje srebrne cudeńko. Przyjrzałam się uważnie. No, oczywiście powinna być czyszczona co najmniej dwa razy dziennie i to przez samego Voldemorta. Włożyłam ją sobie na głowę i wyczarowałam lusterko, żeby się w nim przejrzeć.
- Nikt już nie będzie wątpił, kto jest tu królową – powiedziałam i wrzuciłam bezceremonialnie lustro do kominka, w którym natychmiast spłonęło. – Wstawaj, idziemy.
Chwyciłam go za ramię i teleportowałam się. Zniosło mnie trochę, ale ja nigdy nie przepadałam za tym środkiem transportu. Wylądowaliśmy już na terenie posiadłości Malfoyów, tuż przed drzwiami wejściowymi, ale w okropnym śniegu. Musiałam natychmiast wyskoczyć na schody, żeby nie przemoczyć butów. Bez pukania otworzyłam drzwi, chwyciłam wuja pod ramię i weszłam do środka. Narcyza stała w holu i prowadziła właśnie nowych gości do sali. Kiedy nas zobaczyła, od razu pozostawiła ich samym sobie i rzuciła się ku nam. Żałosne.
Blondynka wykonała pełny pokłon i wskazała na otwarte drzwi do jakiegoś pokoju.
- Zapraszam – powiedziała uroczystym tonem.
Pociągnęłam Czarnego Pana w stronę drzwi.
- Proszę cię, nie zrób mi wstydu na oczach tych wszystkich Śmierciożerców – zwróciłam się do niego.
Przekroczyliśmy próg sali balowej. Na początku światło trochę mnie poraziło, bo byłam przyzwyczajona do przyciemnionych pomieszczeń, ale ogólnie efekt był w porządku. Na jednym ze stołów stał wielki gramofon i grał dziwne, nudne piosenki.
Śmierciożercy, ubrani w szaty wyjściowe, od razu poczuli, że przybył ich pan. Uśmiechnęłam się, żeby zrobić w miarę dobre wrażenie. To samo poleciłam też wujowi, chociaż sądzę, że uśmiech zagościłby na jego twarzy dopiero wtedy, gdy Potter padłby martwy u jego stóp.
Nagle mój wzrok padł na jedną osobę. Wyróżniała się z tłumu, bo miała na sobie tak jadowicie różową sukienkę, że aż raziło w oczy. Tą osobą była Ashley Pail. Zatrzymałam się gwałtownie, gdy z tłumu wyszła jej kuzynka, Sharpey. W ręku trzymała dwie szklanki z drinkami, z czego jedną podała Ashley.
W tym czasie, kiedy ja wytrzeszczałam oczy na obie kuzynki, które również mnie zauważyły, Voldemort, nie puszczając mojej ręki, wyczarował dwa kamienne trony, podobne do tych, które stały w jego komnacie. Umieścił je pod ścianą i zajął jeden z nich. Usiadłam na jego kolanach i objęłam go za szyję.
- Nie wiedziałam, że one będą – wskazałam na kuzynki Pail, gapiących się na mnie bezczelnie.
- To świetnie, wyjdziemy wcześniej – ucieszył się Riddle.
To jakaś parodia! Dostrzegłam w tłumie Dracona i Sapphire, rozmawiających ze sobą, co jakiś czas zerkając na Sharpey. Starsza blondynka zostawiła na chwilę młodszą i podeszła do jakiegoś Śmierciożercy, odwróconego do niej plecami. Postukała go w ramię, a kiedy się odwrócił, wybuchnęła idiotycznym śmiechem, aż tutaj go usłyszałam. Tym Śmierciożercą okazał się Barty. Nie. Tego już za wiele.
Wstałam, ale Voldemort złapał mnie za nadgarstek.
- Zostaw – rzekł. – Niech sam się jej pozbędzie.
Usiadłam na swoim tronie z groźną miną. Nie rozumiem, jak można uganiać się za facetem, podczas gdy zazdrosna, wściekła wampirzyca siedzi kilka metrów dalej i bacznie się temu przypatruje.
Ktoś podszedł do mnie. Była to Sapphire. Przywitała się ze mną, na co ja odpowiedziałam tylko mruknięciem.
- Tu jest tak nudno, zaśpiewaj – poprosiła. - Poszłam tylko dla tego, że się dowiedziałam, że ty będziesz.
Uniosłam jedną brew.
- Mam zaśpiewać? – spytałam. – Przed tą pijaną hołotą? Toż to gorsze niż nasza polska szlachta.
- Zrób to dla mnie – nalegała.
Cóż. Jedyne, co mogę zrobić, to pokazać tej głupiej Ashley i jej kuzynce, kto tu rządzi. Wstałam, poprawiłam koronę, a w ręce pojawił mi się mikrofon. Machnęłam różdżką, żeby wyczarować podwyższenie, po czym weszłam na nie. Zgromadzeni goście od razu zwrócili na to uwagę, bo jakby inaczej.
- Nie pogniewacie się, jak powiem prawdę? – zapytałam. – Ta impreza jest strasznie nudna, dlatego chcę ją ożywić.
Wyczarowałam muzykę.
- Superstar
Where you from, how's it going?
I know you
Gotta clue, what you're doing?
You can play brand new
To all the other chicks out here
But I know what you are,
What you are, baby.
Look at you
Gettin' more than just the re-up
Baby, you
Got all the puppets with their strings up
Fakin' like a good one,
But I call 'em like I see 'em
I know what you are,
What you are, baby.
Womanizer,
Woman-womanizer
You're a womanizer
Oh, Womanizer Oh,
You're a womanizer, baby
You, you, you are
You, you, you are
Womanizer, womanizer, womanizer
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are.
You got me goin
You're oh-so charmin
But I can't do it
You, womanizer.
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are.
Tou say I'm crazy
I got you, crazy
You're nothing but
A womanizer
Daddy-O
You got the swagger of champion
Too bad for you
You just can't find
The fight companion
I guess when you have one too many,
Makes it hard, it could be easy
Who you are,
That's just to you are, baby
Lollipop
Must mistake me,
You're the sucker
To think that I
Would be a victim,
Not another
Say it, play it how you wanna
But no way I'm ever gonna
Fall for you,
Never you, baby
Womanizer,
Woman-womanizer
You're a womanizer
Oh, Womanizer Oh,
You're a womanizer, baby
You, you, you are
You, you, you are
Womanizer, womanizer, womanizer
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are.
You got me goin'
You're oh-so charmin'
But I can't do it
You, womanizer.
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are.
Tou say I'm crazy
I got you, crazy
You're nothing but
A womanizer
Maybe if we both lived in a different world
Yeah...
It would be all good
And maybe I could be ya girl
But I can't 'cause we don't.
Womanizer,
Woman-womanizer
You're a womanizer
Oh, Womanizer Oh, You're a womanizer, baby
You, you, you are
You, you, you are
Womanizer, womanizer, womanizer
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are.
You got me goin'
You're oh-so charmin'
But I can't do it
You, womanizer.
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are
Boy don't try to front
I, I know just, just
What you are, are, are.
Tou say I'm crazy
I got you, crazy
You're nothing but
A womanizer
Womanizer,
Woman-womanizer
You're a womanizer
Oh, Womanizer Oh,
You're a womanizer, baby.
~*~
Chciałam dać jeszcze jedną piosenkę, ale jak zauważyłam, ile stron zajęła ta, to aż mnie zniechęciło. Pięć normalnie. Dziś 11 listopada, tak się pięknie złożyło, że w nasze święto narodowe rozdział dodałam. Nie mogę się zdecydować, dla kogo dać dedykację, to dam dla wszystkich, którzy to przeczytali.
* Britney Spears „Womanizer”, TU tłumaczenie.
~Nadine
OdpowiedzUsuń11 listopada 2009 o 21:16
I znowu pierwsza, łihi! xD
~Nadine
Usuń11 listopada 2009 o 21:18
No więc tak… Ja przeczytałam pierwsza. :PRozdział jak zwykle świetny, zauważyłam, że to już 206 O.o Poza tym… Barty mógłby być odrobinkę bardziej uprzejmy. Ostatnio coś ciągle mu nie pasuje. A co tam, do jasnej ciasnej robiły Pail?! Boże jedyny, aż mnie zemdliło, jak to przeczytałam i coś wezwało mnie natychmiast do łazienki! Ty chcesz, żebym dostała zawału przy czytaniu Twoich notek? xD Ja chcę dojść do trzysetnej, a Ty mi tu takie coś odwalasz w dwusetnej! xD Draco… *odruch wymiotny* Znudził mi się. No to dodawaj szybko 207. xD
11 listopada 2009 o 21:23
UsuńTa pewnie, najlepiej sobie samemu miejsce przyznać. Cóż, muszę tu ogłosić, wszem i wobec, że Barty chyba zaczyna przeżywać okres wieku średniego. Nieno, żartuję xD Za bardzo się rozpuścił, odkąd go taki zaszczyt sypiania z Sophie spotkał xD
11 listopada 2009 o 21:19
UsuńBrawo xD
kroliki505@vp.pl
OdpowiedzUsuń11 listopada 2009 o 21:16
Pierwsza! Biorę się za czytanie. Elizabeth Schmitt
11 listopada 2009 o 21:19
UsuńTrzy komentarze, a tylko dwa miejsca. I oto jest pytanie. Kto był pierwszy xD
~Jeanne & Savnay
OdpowiedzUsuń11 listopada 2009 o 21:18
A ja druga i też zadowolona m/
11 listopada 2009 o 21:20
UsuńI prawidłowe, optymistyczne myślenie xD
~Jeanne & Savnay
OdpowiedzUsuń11 listopada 2009 o 21:21
No całkiem fajne. Akurat lubię te piosenki. Przepraszam, że tylko tyle ale obowiązki wzywają. Życie nastolatek to masacra.
11 listopada 2009 o 21:24
UsuńDokładnie, za chwilę usłyszę wołanie taty: daj coś świni zjeść! Boszzz, nie miałam pojęcia, że morska świnka żre tyle, co nornica.
~Jeanne & Savnay
Usuń11 listopada 2009 o 22:02
Nawet nie wiesz jakie z nich cwaniaki. Gdy dostałam kota, a on wchodził do klatki świnki to ta siadała na trawę i za przeproszeniem się tam załatwiała. Kot nie jadł wtedy trawy, ale ona też nie, a ja miałam sprzątanie. Pewnie w duchu świnka cieszyła się, że w Polsce nie uchodzi za przysmak, bo z chęcią bym jej coś zrobiła. Ale to była wariatkaXD
12 listopada 2009 o 20:33
UsuńMój kot się załatwił za zasłoną xD
klaudia1009@autograf.pl
OdpowiedzUsuń11 listopada 2009 o 21:31
ciekawe kogo się tyczy słowo kobieciarz… pewnie batrego
11 listopada 2009 o 21:33
UsuńAlbo Dracona xD Hehe, lub Voldka xD
~alice.
OdpowiedzUsuń11 listopada 2009 o 21:59
O i powiem Ci, że jestem ciekawa co będzie jak już skończy śpiewać. xD A Barty’ego to bym zamknęła w komórce. xD Tak, właśnie tak. :PP pzdr. ;)
12 listopada 2009 o 20:35
UsuńZa to Sophie sobie jeszcze posiedzi w zamknięciu xD
~Doska
OdpowiedzUsuń11 listopada 2009 o 22:38
zgadzam sie z Soph, denna balanga…. Moze gdyby sie spili wszyscy (Voldek tez) to by bylo ciekawiej ;) wrr… jak ja nie lubie tych Pail ! ;-/
12 listopada 2009 o 20:44
UsuńA wyobrażasz sobie pijanego Voldka? xD
~Doska
Usuń12 listopada 2009 o 22:01
oczywiscie, ze tak xD zataczajacego sie Voldka z butelka (pusta) od whisky i dracego sie cos sprosnego…xD no coz… czasami nawet najlepszym cos sie moze zdarzyc ;P
13 listopada 2009 o 16:56
UsuńHehe, Voldek ćpający? xD
~Olka
OdpowiedzUsuń11 listopada 2009 o 23:51
Fajny rozdział.Sophie chyba trochę ‚rozruszała’ to całe towarzystwo na tym balu tą piosenką.Czekam na next.Pozdrawiam.
12 listopada 2009 o 20:45
UsuńA dziwisz się? xD
~wiki-pedia
OdpowiedzUsuń12 listopada 2009 o 15:42
Boszzzz, parodia….. Dokładnie to samo pomyślałam zanim pomyślala to Sophi xDDDDDDD Tak si zastanawiam czy w następnym rozdziale można by upić Voldexa ????? Plissssss :)
12 listopada 2009 o 20:47
UsuńMożna by, ale parodii nie zrobię. Upiję Sophie xD
~wiki-pedia
Usuń12 listopada 2009 o 21:07
To w takim razie powiem tylko tyle : Oj, będzie się działo xDDDDD
12 listopada 2009 o 21:20
UsuńNo, dokładnie xD
~Destruo.
OdpowiedzUsuń12 listopada 2009 o 17:51
Pierwszy raz pomyślałam, że Barty to frajer! Jak mógł powiedzieć Sophie po upojnej nocy, że nic nie pamięta?! Aż się zbulwersowałam XD. I ja chcę w następnym rozdziale zobaczyć/przeczytać jak Sophie zabija te wstrętne różowe piz.dy XDDestruo.
12 listopada 2009 o 20:52
UsuńBa, jak mógł mieć do niej pretensję xD Też się zbulwersowałam xD Mimo że ja to napisałam xD
~carmen37
OdpowiedzUsuń12 listopada 2009 o 19:06
Nie no, Voldemort najlepszy, zreszta jak zawsze.
12 listopada 2009 o 20:53
UsuńDuże dziecko xD
~kicysława
OdpowiedzUsuń12 listopada 2009 o 19:24
Nie wiem do kogo bardziej mieć wąty- do Bart’yego, że jakoś tak ostatnio oschle traktuje Sophie, czy Soph, że przegina traktując Bartego ze zbyt wysoka? Ale niee, przecież Barty wiedział na o się godzi, wchodząc z Sophie w pewnego rodzaju związek xD A co ona narzeka, że Sophie go wykorzystała?! Ile Draco by dał by być na jego miejscu! Coś im się chrzani w tym związku ostatnio, było zbyt pięknie ;]Jak spróbowałam wyobrazić sobie uśmiechającego się Voldemorta to… Jakoś dziwnie tak :pPoza tym to…. Skąd do cholery na tym balu wzięła się ma ukochana „Asz” i jej wredna kuzynka?? Malfoypwie nie mają dosyć wybryków swego syna, czy adoptują te plastiki, żeby otrzymać dofinansowanie od państwa z powodu pomocy ludziom nipełnosprawnym umysłowo? xDJednyne co mi jeszcze pozostaje dodać, to nadzieja, że Bar nie wydurni się i nie zrobi niczego głupiego, chociaż wysuszona głowa zdrajcy nad kominkiem Soph? Czemu nie? Ładne trofeum ;]Czekam na kolejne =D
12 listopada 2009 o 21:00
UsuńNo cóż, Draco jest strasznie powieszchowny, a Barty myśli przyszłościowo. Malfoy ma gdzieś, czy Voldek go ukarze za „spoufalanie się” z Sophie, Crouch cały czas widzi tragiczne skótki xD Aaaa, to dopiero jutro się dowiecie, po co tutaj Ashley przylazła xD