29 listopada 2009

Rozdział 213

Następnego wieczora obudziłam się z cudownie lekką głową, w o wiele lepszym humorze i palącym pragnieniem krwi. Marius powiedział, że to na początku normalne. Czułam się jak zupełny nowicjusz, a wampirem byłam już ponad sześć lat. To wszystko przez Voldemorta. Dla mojego dobra mógł albo uchronić mnie przez szaleńczą miłością Armanda, albo z łaski swojej samemu wprowadzić mnie w świat nieśmiertelnych. W końcu sam był taki, tylko nie pił krwi i nie musiał ukrywać się przed słońcem.

Zastanawiałam się cały czas, gdzie podziewał się Marius przez te sześć lat. Jego zbywające odpowiedzi mi nie wystarczały. Coś kręcił. Gdyby wampir powiedział prawdę, byłoby to święto narodowe. Nie potrzebowałam dobrze znać innych nieśmiertelnych. Po prostu znałam siebie.

Marius zabrał mnie znów na polowanie. Zauważyłam, że swoje ofiary wykańczał szybko, bez żadnych większych emocji. Za to lubił patrzeć, jak ja wysysam krew z ich żył. Przytrzymywał je, kiedy piłam, dobijał, kiedy ja nie mogłam. Poczułam się z nim jeszcze mocniej związana, niż z Armandem. Nie chciałam jednak tego mówić ani temu, ani temu.

Wróciliśmy do domu Blacków. Wiedziałam, że Voldemort będzie się niepokoił, że Armand poczuje się urażony, a Marius też był tego świadom, ale oboje nie chcieliśmy się rozstawać.
Usiedliśmy na podłodze przed lustrem w salonie, jak to ja robiłam, kiedy nie mogłam się oderwać od wpatrywania w nie. Teraz wydało mi się to tak dziecinne i błahe.

- Myślisz, że wróciłaby? – zapytał znienacka.
- Może.
Przez cały czas myślał o niej. O Glace. Że też ja muszę zawsze trafić na takiego ojca, który najpierw porzuca, a później oddaje pod opiekę innemu. Chciałabym, żeby Armand zachował się kiedyś tak, jak Marius. Myślał o mnie, kiedy będę już martwa.

- Armand powiedział mi, że spał – odezwałam się.
Marius spojrzał na mnie z boku. Podparł policzek pięścią, myśląc intensywnie. Prawie słyszałam, jak te myśli rozbijają się o siebie w jego głowie.
- Nie wierz we wszystko, co mówi – odpowiedział w końcu. – Jestem jego stwórcą, znam go najlepiej.
Pokiwałam tylko głową.
Marius zrobił w moją stronę jakiś ruch ręką. Zerknęłam na niego. Bez słowa przyciągnął mnie do siebie, odgarnął jasne włosy z karku i przycisnął moją twarz do niego.
- Zrób to – usłyszałam jego szept.
Nie wiedziałam, po co to robił. Nie chciałam poznać jego myśli, wspomnień… Zaparłam się lekko obiema rękami.
- Nie…
- Pij.
Jego stanowczy głos wystarczał mi już za motywację. Chciałam poznać smak jego krwi, mimo że tego dnia wypiłam już dość.  

Zębami przebiłam delikatnie jego skórę, chociaż gdybym ją rozszarpała, nie zabolałoby go. Nie musiałam czekać długo, aż życiodajne źródło zacznie płynąć. Usta wypełniły mi się gorącą krwią. Wiele wieków musiało filtrować ją, aż przybrała taki smak. Czułam, jak stawałam się z każdą sekundą, z każdą jej kroplą silniejsza.
Zamknęłam oczy. Kiedy to zrobiłam, zaczęłam widzieć jakieś obrazy. Było to zupełnie nowe doświadczenie, znane mi tylko z opowieści Armanda. Widziałam jakieś postacie, siedzące na tronach w podziemnej komnacie. Wszystko było urządzone, jak wnętrze egipskiego grobowca. Hieroglify na ścianach, wazony pełne lilii i innych wonnych kwiatów…

Ową wizję przyćmiły inne wydarzenia z przeszłości, jednak ja wolałabym oglądać tą z egipskimi postaciami. Wydawało mi się, że znam ich. Nigdy ich nie widziałam, to było pewne. Jednak cały czas miałam przeczucie, że znam ich dobrze. Kobietę i mężczyznę. Królową i króla. Byli nieruchomi jak rzeźby, jednak tak ludzcy, jak zwykły śmiertelnik. Skórę mieli złotą, jakby opaloną przez słońce. Nie mogli być wampirami. Gdyby wyszli na słońce, zaraz pomarszczyliby się, jak ja, kiedy chciałam dokonać próby ognia…

Marius oderwał mnie od rany na szyi. Przez te wizje nie słyszałam ani nie widziałam tego, co działo się w pokoju pełnym kurzu i starych gratów. Wampir dyszał ciężko, twarz miał znów białą i gładką jak marmur.
- Ta dwójka… - zaczęłam.
- Nie pytaj o nich – przerwał mi. – To nasi stwórcy. Opiekowałem się nimi przez cały czas.
Nagle zaczęłam wszystko rozumieć. Marius był z nimi przez te wszystkie lata.  Może Armand mu pomagał? Wątpliwe, ale może jednak? Ta iskierka nadziei, która rozpaliła się na moment we mnie, miała zgasnąć kilka godzin później, kiedy spotkam się z Mistrzem i go zapytam.

- Nie – odpowiedział Marius. – On nie był wtedy ze mną.
Westchnęłam przeciągle.
- Wiedziałam – mruknęłam. – Więc gdzie był?
Marius milczał. Nie umiał odpowiedzieć. Albo nie chciał. Wychodzi na to, że znów dowiem się o wszystkim ostatnia.
- Chodź, odprowadzę cię do domu – powiedział w końcu, wstając.
Otrzepał czarne spodnie, podniósł mnie z podłogi i poprowadził do wyjścia.

*

Naładował magazynek, jakby przygotowywał się do walki. A przecież trzeba było jeszcze wytropić tego wampira.
Carl wziął od Boba urządzenie namierzające i potrząsnął nim.
- Hej, stary, coś się chyba popsuło – mruknął. – Jest czarny ekran.
- I prawidłowo, matole – osiłek wyrwał swój wynalazek z ręki kolegi i sam spojrzał na niego. Zaklął pod nosem.
Do ich kryjówki wszedł jakiś trzeci mężczyzna. Wyglądał na najmłodszego. Miał wytartą, skórzaną kurtkę i trzymał różdżkę w ręku.
- Dobra, możemy już się zbierać – poinformował ich.

Carl i Bob wzięli plecaki, jeszcze raz ogarnęli spojrzeniem pokój, aby się upewnić, że nic nie zostawili i wyszli za młodym. Na zewnątrz czekała na nich jeszcze dziesiątka mężczyzn. Każdy miał przy sobie pistolet z nabojami, które za pomocą magii pomnożył Carl. Na komendę jednego faceta z tego tłumu, teleportowali się.

Pojawili się na jakiejś ciemnej ulicy. Polskie napisy były dla nich niezrozumiałe, ale nie dbali o to. Ich różdżki zapłonęły jak na wojskowe polecenie. Teraz szukali wampira. Był to ich jedyny cel. Znaleźć, porwać i zabić. Była to ich życiowa aspiracja.

~*~


Przepraszam za stan tego odcinka, ale mam dzisiaj jakiś kiepski dzień i brak weny. Postaram się następnym razem więcej akcji dodać xD Nie będę tej notki dedykować, bo aż wstyd. Nie sądzicie, że zaistniała potrzeba zmienienia szablonu? xD 

45 komentarzy:

  1. ~wiki-pedia
    29 listopada 2009 o 22:01

    HAHAHA pierwsza !!!! CHYBA !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 listopada 2009 o 22:03
      Tak, wyszło na to, że pierwsza xD

      Usuń
  2. nadine7@onet.eu
    29 listopada 2009 o 22:01

    First!Muahahahaha! *śmiech psychopaty/

    OdpowiedzUsuń
  3. nadine7@onet.eu
    29 listopada 2009 o 22:01

    First!Muahahahaha! *śmiech psychopaty*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 listopada 2009 o 22:03
      Cóż za walka… xD Prawie tak emocjonująca, jak walka Adamka z Gołotą xD

      Usuń
    2. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:08

      Co za brak taktu! Przegoniła mnie wiki-pedia, no! xDCo Ty gadasz, że nie wyszedł Ci rozdział? Mnie się podobał. Może i nie działo się nic wielkiego, ale czasami takie „spokojniejsze” rozdziały są potrzebne. Spędziła więcej czasu z Mariusem, i bardzo dobrze. Wiedziałam, że Armand coś kręci. xD I racja, nieśmiertelni zawsze mijają się z prawdą. :PI co, na Merlina różdżkowładnego, kombinują Bob i ten drugi? Polowanie na wampira? Młodego? Zgaduję, że ich celem będzie Soph, ale że w pobliżu będą Armand i Marius, będzie się działo. xD Boże, co ja gadam, przecież to Twoje opowiadanie. xDNo to czekam z jeszcze większą niecierpliwością na 214! :***

      Usuń
    3. 29 listopada 2009 o 22:13
      Dobrze, że mnie pocieszasz, ale ja i tak wiem swoje, ten rozdział to tragedia. A co ja mówiłam? Żeby uwagi nie zwracać na to o tym Bobie i Carlu. Dodałam tą końcówkę, bo za krótko by było xD

      Usuń
    4. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:16

      Ale ja nie przestrzegam regulaminu, co Ty, nie wiesz? xD Nigdy nie postępuję tak, jak mi ludzie karzą. :P

      Usuń
    5. 29 listopada 2009 o 22:17
      Ja też, heheh xD Rodzice mówią, że się buntuję. Jasne, po prostu nie lubię, jak mi wszyscy w paradę wchodzą ze swoimi zasadami xD

      Usuń
    6. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:18

      No właśnie. Moi twierdzą, że to hormony we mnie buzują, budzi się chęć do gadania na wszystko „NIE!”, a na końcu jest tylko rozpacz po tym, co się zrobiło źle. xD No to ja im mówię, ze raz się żyje i że ma się tylko jedną szansę, a skoro oni przepaścili swoją, to ich strata. :P

      Usuń
    7. 29 listopada 2009 o 22:20
      Ale z moją babcią byś nie wytrzymałą. Pyta się: która godzina? Odpowiadam: piętnasta. I znów tak po pięć razy, a ja po pięć razy odpowiadam. Jak się szósty pyta, to dre się na całe gardło: PIĘTNASTA, DAJ MI JUŻ SPOKÓJ!!! A ona urażona, że gdyby była moją matką… xD

      Usuń
    8. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:23

      Haha, to nie przebijesz mojej. xD Na przeciwko mojego domu (dosłownie) jest przystanek autobusowy. Zawsze rano, gdy autobus mam o 7:29, ja wychodzę o 7:26, bo tyle mi wystarczy. Czasami 7:27. Jest 7:15, a ona mi mówi, żebym już wychodziła, bo nie zdążę, bo mi ucieknie, bo czasami jeździ wcześniej! Potem pyta się, czy mi w czymś pomóc. To ja ją łaskawie proszę, by mnie zostawiła w spokoju i nie przeszkadzała swoją paplaniną na temat moich spóźnień na autobus, które i tak nigdy nie są spełniane. xDA najbardziej wkurza mnie jej ironiczny ton, jakby myślała, że wszystko wie najlepiej, ugh!

      Usuń
    9. 29 listopada 2009 o 22:29
      A moja robi tak. Myję zęby, jestem już do szkoły przygotowana, tylko ta czynność mi pozostała. I jest godzina 8:00 a ja mam na 8:45. Do szkoły mam jakieś… 8 minut drogi, może 9 piechotą, a ta wpada do łazienki: idź już, bo się spóźnisz. Wtedy ja się pluję tą pastą (dosłownie), żeby sobie poszła. A ta nadal: idź już, idź już, idź już… Zwariować idzie.

      Usuń
    10. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:37

      Widać nasze babcie by się skumały ze sobą, że tak to nazwę xD

      Usuń
    11. 29 listopada 2009 o 22:41
      Moja przez telefon często plotkuje, to może z Twoją babcią? xD

      Usuń
    12. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:44

      Możliwe. xD Moja też często nawija przez fona. xD

      Usuń
    13. ~wiki-pedia
      29 listopada 2009 o 22:14

      HAHA wiki-pedia rządzi !!!!! Ale zgadzam się z tobą co do ty dwóch ciot co próbują napasc na siostrzenicę czarnego pana….. ooooo…..a jak czarny pan wpadnie to im mopem gnaty poprzetrąca !!!!!!! XDDDD

      Usuń
    14. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:15

      Mopem? Stać go na więcej. xD Sprzątaczke zatrudni z całym wyposażeniem. xD

      Usuń
    15. 29 listopada 2009 o 22:16
      Albo moją babcie z łyżką drewnianą do mieszania bigosu xD

      Usuń
    16. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:17

      Boże, to, co my tu piszemy, nie jest w stu procentach normalne xD

      Usuń
    17. 29 listopada 2009 o 22:19
      Wiem xD

      Usuń
    18. 29 listopada 2009 o 22:15
      A skąd pewność, że na Sophie mają chrapkę? xD

      Usuń
    19. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:16

      No bo innego młodego vampire w okolicy ni ma. xD

      Usuń
    20. 29 listopada 2009 o 22:18
      Skąd wiesz? xD

      Usuń
    21. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:19

      Eee… no w sumie to nie wiem. xD

      Usuń
    22. 29 listopada 2009 o 22:21
      Widzisz? xD Takie proste pytania, a jakie podchwytliwe xD

      Usuń
    23. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:24

      No a kto prócz Sophie tam jest młodym, niedoświadczonym wampirem, hę? ;>

      Usuń
    24. 29 listopada 2009 o 22:27
      Ktoś, z kogo Sophie już piła krew, nie jest wampirem, jednak nie może starzeć się na zewnątrz, jest niestety śmiertelny i chce taki pozostać xD

      Usuń
    25. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:35

      BARTY?! *szok*

      Usuń
    26. 29 listopada 2009 o 22:39
      Czemu nie. On nie jest wampirem. Może… Victor? Albo ktoś z nich? Nom? Wszyscy pomieszkują w Krakowie xD

      Usuń
    27. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:43

      Nie Bart, nie Barty, nie Barty… Nie zrobisz mi tego!

      Usuń
    28. 29 listopada 2009 o 22:45
      Patrz, a jednak xD Albo wiesz… zastanowię się xD

      Usuń
    29. nadine7@onet.eu
      29 listopada 2009 o 22:49

      *odetchnęła z ulgą* Zawsze jakaś szansa. Jedna na milion, ale zawsze. xD

      Usuń
    30. 1 grudnia 2009 o 20:09
      Inteligentne. Ale jakie mało prawdopodobne … xD

      Usuń
  4. ~wiki-pedia
    29 listopada 2009 o 22:09

    Po uno : nie zminiaj szablonu pliss….. jest taki piękny Bosz….. ale ty się wszstkiego czepiasz….. to mało akcji, to znów za duzo akcji, to cos, to costam …… Dla mnie notka extra !!!! No i jednak jestem pierwsza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 listopada 2009 o 22:13
      Ale kiedyś będę musiała zmienić, czyż nie? xD

      Usuń
  5. ~wiki-pedia
    29 listopada 2009 o 22:11

    Ojoj……. ojej…………… zjadło mi po due ;( Jakie chamstwo !!!! A więc po due : eeeeeeee…………….. zapomniłam :(

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Olka
    29 listopada 2009 o 23:11

    Sophie już wie czemu Marius się nie odzywał przez tyle czasu,a czy dowie się czemu Armand się nie odzywał tyle czasu? Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~wiki-pedia
      30 listopada 2009 o 11:34

      O Bosz………jakie skomplikowane pytanie……. xDDD

      Usuń
    2. 1 grudnia 2009 o 20:14
      No ba xD

      Usuń
    3. 1 grudnia 2009 o 20:13
      Powtórzenie wyrazowe xD

      Usuń
  7. ~Elizabeth Schmitt
    30 listopada 2009 o 15:10

    Co ty gadasz?!?! < łopatą w łeb> Fajna, inaczej nie mogę powiedzieć. Wstyd dedykować?!?! A tak nawiasem mam sklerozę, możliwe, że tak jak Ty, ale nie jestem pewna czy Ty to napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 grudnia 2009 o 20:16
      No ja napisałam, niestety. Okropna notka, nie podoba mi się. xD

      Usuń
  8. plasticine@op.pl
    30 listopada 2009 o 21:28

    widzę antyspam, ale mimo to zaryzykuję.osób, które powiedzą ci w komentarzu prawdę, wyrażą szczerze swoje zdanie jest bardzo mało, a ich ilość cały czas się zmniejsza. w takiej sytuacji powstaje coraz więcej ocenialni – raz lepszych, raz gorszych. nasza jest jedną z takich. konstruktywna krytyka, sporo porad i żadnego owijania w bawełnę. chcesz poznać nasze zdanie? zgłoś się.http://mistejks.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń