10 marca 2010

Rozdział 246

Żałowałam, że tak mało czasu mogłam spędzić z Syriuszem. Długo z nim rozmawiałam w nocy. Tęskniłam za nim, to siedziało we mnie przez cały czas, ale na jego powrocie się skończyło. Nie przewidziałam tego, że będę taką ignorantką. I wygląda, że będę nią nadal. Musiałam wracać do Hogwartu, nie mogłam sobie pozwolić na tak częste, nieusprawiedliwione nieobecności.

Kiedy spotkałam zobaczyłam Harry’ego na lekcji zaklęć, zauważyłam, że zarówno on jak i Ron i Hermiona są nadmiernie podnieceni. Rozmawiali o czymś szeptem, Potter najwyraźniej coś im tłumaczył. Lecz kiedy się do nich przysunęłam, natychmiast zamilkli.
- O czym tak rozmawiacie? – zapytałam cicho.
- O pogrzebie u Hagrida – odpowiedział gładko Harry.
- Ron, sprawiasz, że pada śnieg – zauważyła Hermiona, łapiąc Weasleya za rękaw i opuszczając mu różdżkę.
Rzeczywiście, wielkie białe płaty padały na nas z sufitu. Kiedy Ron strzepnął kilka z nich z ramienia Hermiony, siedząca niedaleko nas Lavender Brown łypnęła na nią zaczerwienionymi, zapuchniętymi, pełnymi nienawiści oczami.
- A tej co się stało? – zapytałam, unosząc brwi.
- Zerwaliśmy ze sobą – odpowiedział bardzo cicho Ron, ledwo poruszając ustami. – Była zazdrosna… no wiecie, o Hermionę.
Ta parsknęła śmiechem.
- Było mi przykro, jak ryczała, ale z drugiej strony cieszę się, że już mam to za sobą – dodał.
Wzruszyłam ramionami.
- Mam nadzieję, że nie będziecie do siebie wracać, tak jak ja i Draco Malfoy – mruknęłam. – Zdaje mi się, że byłam zbyt pobłażliwa, żeby to zakończyć. Dawniej. Gdyby wtedy było teraz, nie marnowałabym sobie życia na ten bezsensowny związek. A tak mogłam nabawić się wrzodów z tych całych nerwów.
- To chyba w ogóle nie był szczęśliwy dzień dla zakochanych – odezwała się Hermiona. – Ginny i Dean też ze sobą zerwali.
Wszyscy spojrzeliśmy na Deana, siedzącego w drugim końcu klasy. Nie wyglądał na zadowolonego. Gapił się tępo w blat swojej ławki i nawet nie ćwiczył zaklęcia zmieniającego ocet w wino.
- To oni byli razem? – zdziwiłam się. – Nie wiedziałam.
- No, gdybyś się bardziej przejmowała swoimi znajomymi, to byłabyś na bieżąco – stwierdziła Hermiona.
- Nie wiem, czy zauważyłaś – odgryzłam się jej złośliwie. – Ale mam też drugich znajomych, tych bardziej niebezpiecznych i wrednych.
Mówiąc to, poruszyłam w dziwny nawet i dla mnie sposób lewym ramieniem.
Podszedł do nas profesor Flitwick, podczas gdy Harry i Hermiona rozmawiali ze sobą, całkiem nieświadomi tego. Kiedy nauczyciel oświadczył, żebyśmy wypróbowali zaklęcie na naszym occie, ja i Hermiona machnęłyśmy różdżkami równocześnie, a nasz przezroczysty płyn zmienił barwę na szkarłatną. No, Harry’emu i Ronowi nie poszło tak dobrze. Butelka tego pierwszego zamarzła, zaś ocet Weasleya eksplodował, zwalając profesora z nóg. Sapphire, która siedziała niedaleko nas, tak się wystraszyła, że aż spadła z krzesła. Wybuchnęłam śmiechem. Nie tylko ja zresztą. Kilka osób zaśmiało się drwiąco, byli to głównie Gryfoni. Teraz, kiedy dowiedzieli się o mojej nocy, spędzonej w holu, odwróciła się od niej większa połowa moich znajomych z innych domów. Tylko Victor łaskawie jej wybaczył, do czego przekonywał i mnie.


Dwa dni później dowiedziałam się, że ta dziewczyna, Katie Bell, która dotknęła naszyjnika, wróciła do szkoły, całkiem już zdrowa. Cóż, mnie tam to za bardzo nie obeszło, ale za to Gryfoni byli przeszczęśliwi. Nic dziwnego, w końcu zbliżał się mecz Gryffindor przeciwko Ravenclawowi. Mnie tam za bardzo to nie ekscytowało. Normalne, szkolne rozgrywki, no ludzie. Teraz miałam o wiele większe zmartwienie na głowie. Jaka ja byłam głupia, tak właściwie. Idiotka, zapomniałam o urodzinach Darli. Miałaby już szesnaście lat, gdyby nie umarła. A właściwie, gdyby nie zabiła ją Sapphire. Bo to przez nią Darla nie żyje. Dopiero teraz mogłam bez przeszkód ją o to osądzać.

W sobotę, kiedy każdy normalny uczeń nie otwierał książki, zwłaszcza w taką pogodę, postanowiłam odwiedzić ją na cmentarzu. Musiałam jednak odwołać spotkanie z Malfoyem. Obiecałam, że tego dnia mu jakoś pomogę. Wspięłam się wiec po schodach na siódme piętro, podałam ścianie odpowiednie życzenie i weszłam do Pokoju Życzeń.
Draco, całkiem wściekły i zdyszany, klął głośno i obrzucał szafkę wyzwiskami.
- Daj spokój, to ci nic nie da – powiedziałam mu. – Gdzie wcięło Crabbe’a i Goyle’a? Nieważne. Słuchaj mnie, nie mogę ci dziś pomóc.
- Co? Dlaczego?
- Wiesz, że już ponad miesiąc temu były Darli urodziny? – zapytałam. – Muszę odwiedzić jej grób. Nie, poczekaj. Muszę. To jest dla mnie bardzo ważne.
Malfoy westchnął ciężko.
- No cóż, wkrótce to mnie będziesz odwiedzać na cmentarzu w rocznicę moich urodzin – mruknął. - Urodziny mam piątego czerwca, pamiętaj. Żebyś nie zapomniała przynieść kwiatków.
- Wiem, kiedy masz urodziny – odpowiedziałam ze śmiechem. – Przyniosę ci na grób kaktusa, może być?
Malfoy tylko się zaśmiał, a ja, upewniwszy się, że nikt nie stoi za drzwiami, wyszłam z Pokoju Wspólnego.
Teleportowałam się zaraz sprzed jego drzwi. Na błoniach było całe mnóstwo uczniów, a ja nie chciałam odpowiadać po powrocie na niewygodne pytania.

Na grób Darli dotarłabym nawet z zamkniętymi oczami. Po drodze wyczarowałam wielki bukiet bzów i położyłam na nagrobku. Darla kochała kwiaty. Była takim złotym dzieckiem, najbardziej wrażliwa z nas trzech, najbardziej słodka i kochana, może nawet najbardziej lubiana. Ale przecież należało się jej. Czasami, kiedy kłóciłyśmy się, choć działo się to bardzo rzadko, nie mogłam długo się na nią gniewać. Z innymi było tak samo. Często się zastanawiałam, dlaczego Darla nie jest w Gryffindorze. Nie twierdzę tutaj, że była zbyt słaba na Ślizgonkę. Nie. Oprócz cech, takich jak spryt, przebiegłość, odwaga, trzeźwy umysł, charakterystyczne dla uczniów Slytherina, posiadała też wiele bardzo szlachetnych atutów. To po prostu nie możliwe, że umarła za tak niewdzięczną osobą.

Usiadłam po turecku na świeżej, jędrnej trawie, położyłam bukiet na płycie i utkwiłam wzrok w wygrawerowanym na niej nazwisku.
Tuż za swoimi plecami usłyszałam ciche pyknięcie. Nie odwróciłam się nawet, bo na tym cmentarzu leżało kilka czarodziejów, każdy z nich mógł być teraz odwiedzany przez jakiegoś członka rodziny.
- Draco mi powiedział, że tu jesteś – usłyszałam cichy, nieśmiały głos zza moich pleców.
Aż się wzdrygnęłam.
- Co ty tu robisz? – warknęłam. – Chciałam pobyć z nią sam na sam. Darla przychodzi do mnie, nie do ciebie. Jestem pewna, że ma do ciebie żal.
Oczywiście było to kłamstwo. Darla przebaczyłaby Sapphire na moim miejscu. Zawsze przychodziło jej to z łatwością. Śmiała się ze mnie, kiedy z taką nienawiścią wypowiadałam się o Malfoyu, gdy kłóciłam się z Livią lub Vipim… Ale chciałam tylko, by poszło tej niewdzięcznicy w pięty. Jakim prawem w ogóle wtargnęła teraz w moją prywatność, tą tylko moją i Darli chwilę?

Sapphire usiadła obok mnie, jednak w bezpiecznej odległości. I bardzo dobrze, bo gdyby usiadła tak, że mogłabym ją dosięgnąć ręką, byłoby źle. A chciałam uszanować miejsce spoczynku Darli.
- Po co tu przylazłaś? – powtórzyłam.
- Zapomniałam – wymamrotała, czerwona już na twarzy ze wstydu. – O jej urodzinach. Gdyby nie Draco, to chyba w ogóle bym sobie nie przypomniała. A lepiej późno, niż wcale.
Nic jej nie odpowiedziałam na to, więc ciągnęła dalej:
- Wiedziałam, że nie chciałabyś mnie widzieć, ale sądziłam, że tutaj jakby zmięknie ci serce i się pogodzimy.
- Zmięknie mi serce? – odezwałam się. – A niby przez co? Przez to, że będę teraz pogrążona w melancholii przez jej śmierć? Wręcz przeciwnie, czuję się bardziej wściekła, niż wcześniej. Tego chciałaś? Wyprowadzić mnie z równowagi?
Sapphire spuściła na chwilę oczy.
- No, głupio pomyślałam – mruknęła. – Ale długo to będziesz ciągnąć? Przecież wiesz, że związki rozpadają się i tworzą na nowo. Ze mną i Draconem nie będzie inaczej.
- Sugerujesz coś? – zapytałam wojowniczym tonem, gotowa do ataku. – Może masz nadzieję jeszcze rozbić mój związek z Bartym?
- Nie, ależ skąd! – zawołała przerażona Killer, podnosząc ręce w geście obronnym. – Ty jesteś kimś wyjątkowym, jesteś stała w uczuciach, bo jesteś… no, wiesz…
- Wampirem – skończyłam za nią. – Tak. Co jest takiego w tym słowie, że boisz się go wypowiedzieć?
Sapphire wzruszyła tylko ramionami.
- Chodziło mi o to, że myślisz rozsądniej, a my jesteśmy tylko ludźmi, popełnimy jakąś głupotę i po sprawie – odparła.
Parsknęłam śmiechem. Teraz Sapphire naprawdę mnie rozbawiła.
- Tak, a ja nigdy nie popełniłam żadnej głupoty, jesteś święta – zadrwiłam. – Przez tą jedną idiotyczną noc z Armandem o mało nie rozwaliłam tego, co budowaliśmy z Bartym przez ten cały długi czas, mimo przeciwności Czarnego Pana i często w tajemnicy przed nim. I ty mi tu mówisz o rozsądku? Eh, to śmieszne.
Sapphire westchnęła, widziałam, jak bardzo się denerwuje, jak drżą jej ręce, wali serce w piersi… Chciała mi coś powiedzieć, a ja postanowiłam cierpliwie czekać, aż w końcu to zrobi. A jeśli nie, to… cóż. Sama to z niej wydobędę, choćbym ją miała torturować przy nagrobku Darli.
- Co do Barty’ego… - zaczęła. – Ja wiem, że jest po twojej stronie.
Prychnęłam z pogardą.
- No oczywiście, że tak – odpowiedziałam z wyższością. – A co, może myślałaś, że poprze ciebie i twój zamach na mnie?
- Ależ nie, po prostu chciałam wyjaśnić mu wszystko – odpowiedziała szybko takim tonem, jakby się usprawiedliwiała. – To wszystko, chciałam tylko, żeby wiedział. A jeśli by mi wybaczył, to może i ciebie by przekonał…
Zaśmiałam się drwiąco. No to rzeczywiście nasza małą Sapphire jest mniej dojrzała, niż się spodziewałam. Co, myślała, że jak pójdzie i się rozpłacze albo wykrzyczy mu wszystko w twarz, to on jej od razu usłucha? Dobre sobie. Przecież każdy wie, że to działa tylko w moim wykonaniu. Gdybym zażądała, że chcę całe Morze Bałtyckie na swój prywatny basen, natychmiast spełniłby moją prośbę, zanim bym zdążyła przejść z komnaty Voldemorta do swojego pokoju.

- No cóż, zdaje mi się, że nie rozróżniasz niektórych wartości – powiedziałam i wskazałam dłonią nieco ponad milimetr nad trawą – tu jesteś ty – teraz wskazałam na powietrze jakiś metr nad ziemią – a tutaj ja. Już rozumiesz, dlaczego Barty wierzy mnie? Choćbym mu nie wiem jak nakłamała, będzie przekonany, że mówię mu prawdę.
Sapphire pokiwała głową.
- On pewnie myśli o tobie to samo – mruknęła. – Wiesz, nie mówi ci niektórych rzeczy, żeby cię nie zranić. Oczywiście nic nie robi za twoimi plecami, ale wie dużo. Ostatnio na przykład, kiedy byłam u niego, żeby jakoś go do swoich racji przekonać, rozmowa jakoś tak zeszła i powiedział mi w złości, że…
Urwała.
- Że? – powtórzyłam zniecierpliwiona, ale i bardzo zaniepokojona. Bartemiusz coś przede mną ukrywa? Pierwsze pytanie brzmi: co, drugie: dlaczego.
Sapphire zarumieniła się.
- Wiem, że nie powinnam tego ci mówić, ale w końcu przyjaźnimy się – odparła. – To znaczy, przyjaźniłyśmy się. Mówił, że jakiś żołnierz został zamordowany w tym lesie… no… podczas drugiej wojny.
Moje oczy, które były przez ten czas nieświadomie przymrużone, teraz rozszerzyły się gwałtownie.
- Katyń? – zapytałam.
Sapphire wzruszyła ramionami.
- Nikt go chyba nie pamiętał, wiesz, on był bardzo młody – wyjaśniła. – Ktoś na wzór twoich rodziców, ale nie był zdrajcą czy czymś w tym sensie, nie. Po prostu chciał, tak jak jego brat, zaciągnąć się do wojska. Mugolskiego. I… no.
Znów zamilkłą, ale teraz nie przez wahanie, lecz ze strachu. Zobaczyła łzy na moich policzkach. To było chyba jeszcze gorsze niż kłamstwo. Zataić jakieś informacje o mojej rodzinie. A Barty przecież wiedział, jaka jestem na jej punkcie uczulona, jak bardzo zależy mi, by wiedzieć o niej jak najwięcej.
Podniosłam się z ziemi i bez słowa teleportowałam się.

W domu Czarnego Pana panowała jak zwykle grobowa cisza. Wbiegłam po schodach na drugie piętro, otworzyłam bez pukania drzwi do gabinetu Croucha i uderzyłam pięściami w jego biurko, które przełamało się na pół.
- Jak mogłeś! – krzyknęłam. – Wytykasz mi kłamstwa, a sam zatajasz przede mną prawdę!
Barty, zaskoczony moim nagłym pojawieniem się w jego gabinecie i tym dziwnym zachowaniem, wstał szybko i podszedł do mnie.
- Nie wytykam ci kłamstwa, o co ci chodzi – powiedział spokojnie.
- O to! Nie powiedziałeś mi o bracie mojego pradziadka, chociaż wiedziałeś cały czas, jak mi zależy, żeby poznać moją rodzinę, chociaż już dawno się rozłożyła w katyńskim lesie! – krzyknęłam.
Ukryłam twarz w dłoniach i wybuchnęłam płaczem. Osunęłam się na kolana, ale Barty podciągnął mnie  powrotem na nogi.
- Po prostu nie chciałem, żebyś wiedziała – powiedział bardzo cicho, głaszcząc mnie po włosach. – Myślisz, że z radością patrzę na twoje cierpienie? Znam cię, gdybym ci powiedział… gdyby powiedział ci ktokolwiek…
Zamilkł, jak uprzednio Sapphire. Może skończyła mu się myśl lub po prostu stchórzył? Dla mnie to nie miało już żadnego znaczenia. Odepchnęłam go od siebie i uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz.
- Dość już! – krzyknęłam. – Nie chcę żadnej wojny. Mugole już mieli swoją, ja nie chcę następnej. Nie chcę patrzeć, jak dzieciom zabierani są ojcowie, wnukom dziadkowie. To przez takich jak ty to wszystko się dzieje. Przez zabójców.
Barty chciał do mnie podejść, ale znów go od siebie odepchnęłam.
- Nie dotykaj mnie – wysyczałam. – Jeśli zostaniesz z Czarnym Panem, ja zostaję z nim.
- Wybierasz martwych, to szaleństwo… - zaczął Crouch.
- Nie – odrzekłam z chłodną stanowczością. – Wybieram zamordowanych, nie morderców.
Odwróciłam się i wybiegłam z gabinetu.

~*~


Tamten dialog nie jest mój. Kto oglądał „Katyń”, ten wie, skąd pochodzi i czego dotyczy. Trochę to niepoprawnie, że do takiego opowiadania używam tekstu z takiego filmu, ale teraz po prostu pasował idealnie. Wiecie, ostatnio poczułam do tego filmu sentyment, w ogóle jestem bardzo uczulona na historię mojego kraju. A no właśnie. Dzisiaj ponoć, dziesiątego, choć może to było jeszcze piątego marca, mija dokładnie siedemdziesiąta rocznica mordu w Katyniu. Dla mnie ta rocznica jest bardzo ważna, nie będę się już zwierzać, dlaczego. Zmieniłam szablon, przy którym zostanę już  trochę dłużej. Mam nadzieję, że początek nie zanudził. 

58 komentarzy:

  1. ~alice.
    10 marca 2010 o 23:22

    pierwsza! – doczekałam się. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 marca 2010 o 23:25
      Brawo xD

      Usuń
    2. ~alice.
      10 marca 2010 o 23:42

      Cóż za zwrot akcji. xD Rzeczywiście, warto było czytać od początku, żeby przeczytać końcówkę. xD Sophie chce zostawić czarnego pana? Dobrze zrozumiałam? xD O kurde, jeżeli tak to coś mi się zdaje, że Barty tak i tak wybierze Voldzia. I co wtedy zrobi Sophie? Rzuci go? ;>Sapphire to ma tupet. Przychodzi na grób Darli wtedy kiedy jest tam S. tylko dlatego, że myśli, że wtedy ona jej wybaczy. „serce zmięknie”. xD – No to się dziewczyna zdziwiła. ;pOoo.. Ciekawi mnie o czym tak zawzięcie rozmawiała „trójka najlepszych”, że tak na Jej widok zamilkli.Nie pozostaje mi nic innego, tylko czekać na kolejny rozdział. – świetne! ;-* pozdrawiam.

      Usuń
    3. ~alice.
      10 marca 2010 o 23:43

      A co do szablonu, podoba mi się. Jest zupełnie inny niż zwykle. Taki.. spokojny. xD <3

      Usuń
    4. 11 marca 2010 o 22:44
      Nie, nie rzuci go. Znów go walnie xD Ano, rozmawiała o wydartym ze Slughorna wspomnieniu. Sophie by się wściekła i by powiedziała Voldkowi, gdyby się zorientowała, że jakąś godzinę po jej odejściu Harry zdobył wspomnienie Slughorna i wie już o horkruksach. Voldek by potrzaskał chyba ze złości wszystkie ściany, jakby to był lustra xD

      Usuń
    5. ~alice.
      12 marca 2010 o 19:23

      To jest chyba lepsze od rzucenia go. xD Przynajmniej poczuje, a tak znalazł by sobą drugą i zapomniał. xD Ooo.. To nie chciałabym być w tym samym pomieszczeniu co Voldzio. xD

      Usuń
    6. 12 marca 2010 o 19:34
      Nie sądzisz w ogóle, że Voldemort jest tutaj mało voldkowaty? xD

      Usuń
    7. ~Monsmorde
      12 marca 2010 o 21:17

      Ja odpowiem jeśli pozwolisz. Według mnie jest trochę…ciapowaty. Jest kochanym wujaszkiem Sophie i czułość jaką sobie nieraz okazują jest wspaniała ale nie zapominajmy ,że mamy tu do czynienia z cholernie inteligentnym i potężnym Czarnym Panem.

      Usuń
    8. 12 marca 2010 o 21:22
      Ano fakt. Ich relacji nie mam zamiaru zmieniać xD Ale chyba powinnam zrobić z niego bardziej przerażającego człowieka xD

      Usuń
    9. ~alice.
      12 marca 2010 o 21:23

      Haha, może i ciapowaty, ale w końcu to Voldzio-sroldzio. xD On coś jeszcze wykombinuje. Jak na razie gra takiego.. takiego.. Jest pod pantoflem u Sophie, co tu dużo mówić. xD

      Usuń
    10. 12 marca 2010 o 21:27
      Whahahhhaahha, doskonale to ujęłaś. Może powinnam taki tytuł kiedyś dać? Pod pantoflem u Sophie. I Voldek otrzymujący od niej szlaban na torturowanie xD

      Usuń
    11. ~alice.
      12 marca 2010 o 21:43

      Jestem genialna. xDD Tak, tak „Pod pantoflem u Sophie” tytuł znakomity. xD O, już teraz współczuję dla Voldzia. xD Nie wiem jak on by wytrzymał chociaż dzień.. ba! Godzinę bez torturowania ludzi? xD Toż chłopak by się zanudził. xDD

      Usuń
    12. 12 marca 2010 o 21:44
      No pewnie. Siediałby i grałby w karty z Glizdogonem xD

      Usuń
    13. ~alice.
      12 marca 2010 o 21:58

      Haha, znając życie, przegrałby. xD No chyba, że znając jego oszukiwałby, za co dostałby od Sophie burę. xD

      Usuń
    14. 12 marca 2010 o 22:00
      Oczywiście, Glizdogon dałby mu wygrać xD

      Usuń
    15. ~alice.
      12 marca 2010 o 22:10

      Ja to bym mu nie dała wygrać. xD A niech się nauczy. xD I tak by mnie nie mógł torturować xD

      Usuń
    16. 12 marca 2010 o 22:12
      A ja bym dała xD

      Usuń
    17. ~alice.
      12 marca 2010 o 22:27

      Bo ty jesteś dobra duszyczka, a ja? – jak to moja mama mówi. ‚ demon w ciele aniołka’ xD

      Usuń
    18. 12 marca 2010 o 22:31
      Nie. Tylko po prostu mam do niego słabość xD

      Usuń
    19. ~alice.
      12 marca 2010 o 22:32

      No tak, w końcu on jest taaaaki seksowny. xD

      Usuń
    20. 12 marca 2010 o 22:35
      Też xD

      Usuń
    21. ~alice.
      12 marca 2010 o 22:40

      wiedziałam. A ten jego nos, ahh! xD ;**

      Usuń
    22. 12 marca 2010 o 22:48
      Noo, on jest najseksowniejszy xD

      Usuń
    23. ~Monsmornia
      12 marca 2010 o 22:49

      A ja sądzę ,że Voldi jest uroczy.

      Usuń
    24. 12 marca 2010 o 22:52
      No, mówię, że jest to seksbomba xD

      Usuń
    25. ~alice.
      12 marca 2010 o 22:54

      Dziewczyny to do niego w kolejce stoją. xD

      Usuń
    26. 12 marca 2010 o 22:54
      Tylko że wiesz… Voldek jest mój, żeby nie było wątpliwości xD

      Usuń
    27. ~Monsmorde
      12 marca 2010 o 22:57

      Sorry ,ale w mojej chorej wyobraźni to on jest mój!

      Usuń
    28. ~alice.
      12 marca 2010 o 22:58

      No wiem, wiem. xD Co do tego, oczywiście nie ma wątpliwości. xD Ja tam i tak wolę Draco i te jego platynowe kłaki. xD Ale wiesz, informuję Cię, żeby potem nie było, że Cię zdradza, z jakąś Kunegundą. :P

      Usuń
    29. ~alice.
      12 marca 2010 o 22:59

      oho, bijcie się. xDD !

      Usuń
    30. 12 marca 2010 o 23:02
      Nosz kurde macha, mankałacha, jak się walnęłam. Normalnie zawadziłam stopą o drzwi. Palce mnie bolą jak kurde mole. I Voldek jest i tak mój. Za chwilę rozdział daję xD

      Usuń
    31. ~alice.
      12 marca 2010 o 23:09

      haha. xD tak, tak! Jest twój. xD Dodawaj. ;DD !współczuję. ;p

      Usuń
    32. 12 marca 2010 o 23:11
      Hahaha, i prawidłowo xD Nom, dodam, tylko napiszę zakończenie xD

      Usuń
  2. ~Olka
    11 marca 2010 o 00:03

    Fajny rozdział i ładny szablon…….Sophie chyba zerwie z Bartym, po tym co powiedziała jej Saphire……..chyba……..Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 11 marca 2010 o 22:32
      Nie, nie jest dzieckiem, nie zerwie z nim przez taką głupotę. Ale będzie na niego zła xD

      Usuń
  3. Areti
    11 marca 2010 o 16:44

    Podoba mi się.Areti[opowiesc-diabla]

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Evelyn
    11 marca 2010 o 18:28

    Odlądałam „Katyń” to jeden z tych filmów przy których ściska mi serce. Podobnie działa na mnie film „Dzieci Ireny Sendlerowej”. Straszne. Co do rozdziału to nawet trochę mi się żal zróbiło Sapphire. Jak nie zachowuje się jak ostatnia zołza to da się ją znieść. Barty źle zrobił, że nie powiedział Sophie prawdy. Teraz ma przechlapane. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 11 marca 2010 o 22:37
      A ja powiem szczerze, że jak nigdy przy żadnym filmie się nie wzruszyłam czy coś, oglądając „Katyń”, ryczałam. Normalnie. Pierwszy raz mi się tak zdarzyło, ale pewnie dla tego, że bardzo, bardzo współczuję tym oficerom, i w ogóle żołnierzom. Chciałabym pójść do wojska, jak Sophie.

      Usuń
    2. ~Evelyn
      12 marca 2010 o 15:32

      Ja też przy Katyniu strasznie płakałam co przy innych filmach też mi się nie zdarza. Po prostu to co ludzie musieli przejść w wojnę w głowie się nie mieści.

      Usuń
    3. 12 marca 2010 o 18:40
      Mój tata jest wojskowym, w ogóle mam dużo czułości dla żołnierzy, czego normalnie dla większości ludzi bym nie okazała. Nie potrafię nawet tego wyjaśnić xD

      Usuń
    4. ~Evelyn
      12 marca 2010 o 21:37

      Szczerze mówiąc wojsko też mnie pociąga. Nawet się nad tym zastanawiałam. Mój wujek był wojskowym a teraz jest profesorem na jakimś tam uniwersytecie xD. Ogólnie to wojskowości w moim otoczeniu nie brak ;).

      Usuń
    5. 12 marca 2010 o 21:43
      A wiesz, że trzeba tam ponoć mieć studia matematyczne, fizyczne, coś takiego… a ja z tych tematów nie jestem tak mądra, jak z przedmiotów humanistycznych xD Gdyby mnie tylko to nie powstrzymywało, nie myślałabym nawet nad dziennikarstwem, tylko do wojska natychmiast bym szła xD

      Usuń
    6. ~Evelyn
      12 marca 2010 o 23:20

      No właśnie dlatego tylko myślałam xD. Ja się męczę z moją ukochaną historią a raczej nauczycielką którą nazywamy Voldemort bądź „dziecko szatana”. xD A najśmieszniejsze jest to , że od każdej klasy wymaga to samo. Ale z jednej strony się cieszę, bo jestem na humanie i jakbym miałamieć coś trudniejszego to ja tego sobie nie wyobrażam. O,O

      Usuń
    7. 12 marca 2010 o 23:24
      Ja za to historię lubię xD

      Usuń
    8. ~Evelyn
      13 marca 2010 o 09:18

      Wiesz ja też lubię bo tak to nie szłabym na ten profil ale nauczycielka jest straszna. Jak robi nam klasówki to jak to mówimy robi pytania takie jak ona najbardziej lubi z du*y wyjęte xD.

      Usuń
  5. ~Satia
    11 marca 2010 o 19:00

    Naprawdę potępiam zachowanie i sposób myślenia Sophie na temat Darli. W ogóle to czasem mi się zdaje, że traktują ją jak jakąś boginkę. A przecież dziewczyna nie żyje. W ogóle, to Darla umarła dla Sapphire. Jak Sophie może twierdzić, że mogłaby mieć żal do Szafirki? Jak na mój gust, to była obraza pamięci Darli. Nawet jeśli powiedziała to, by zrobić jej na złość, to ja na miejscu Sapphire wkurzyłabym się za to, że Soph obraziła moją przyjaciółkę.Ale się z Sophie robi histeryczka. Ona zupełnie nad sobą nie panuje! Ja to choćbym nie wiem jak ją lubiła, chyba bałabym się z nią zadawać. Tak wpadła do gabinetu Barty’ego, spoliczkowała go i zrobiła straszną awanturę, a przecież nic takiego nie zrobił. Nawet o tym wcześniej nie rozmawiali, więc co, miał tak wypalić bez ładu i składu?Nie zrozumiałam do końca ostatnich kilku zdań. A konkretnie, czego właściwie Sophie chce od Barty’ego i czym ona zagroziła?Rozdział spoko:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 11 marca 2010 o 22:40
      Wiesz, ja jestem trochę artystką i mam taki charakter jak Sophie. To znaczy, jak większość artystów. Nie są do końca normalni. Wiesz, ta dziedzina sztuki mąci im w głowie. Nie wszystkim, ale większości na pewno. Barty bezczelnie i perfidnie zataił pewne informacje, dotyczące rodziny Sophie. Ja zachowałabym się tak jak ona. Barty po prsotu nie miał prawa nie powiedzieć tego Sophie. Gdyby to był Voldek czy Ghostowie nawet, to jasna sprawa. Ale jakaś obca (niespokrewniona) osoba?

      Usuń
    2. ~Satia
      11 marca 2010 o 23:20

      O artystka! A podobno artyści są tacy skromni ;PCóż, nie nazwałabym Barty’ego obcą osobą. Zbyt daleko zaszła jego znajomość z Sophie;) Ale wiem, o co ci chodzi. Mam jednak nadzieję, że nie będzie z tego trwałej awantury. A o co chodziło z tym na końcu?Jeszcze coś, bo wcześniej zapomniałam. Rozbroił mnie tekst Malfoy’a z odwiedzinami na cmentarzu;P Po prostu świetny. Coś czuję, że tych dwoje może się jeszcze dogadać. Nie mówię o tym, że jeszcze będą parą, ale może się zaprzyjaźnią;)I szablon piękny, także ja mam nadzieję, że przy nim zostaniesz dłużej.A czemu nie poinformowałaś mnie o newsie? >:/

      Usuń
    3. 12 marca 2010 o 18:39
      Nie poinformowałam? Nosz, zapomniałam pewnie. Wiesz, nie wszyscy artyści są skromni, ja na przykład nie. Nie będę umniejszać swoich zdolności, żeby ktośtam się lepiej poczuł czy żeby podnieść go na duchu xD

      Usuń
    4. ~Satia
      12 marca 2010 o 20:55

      Nie no ja ci nie każę. Też nie lubię osób, które wiedzą, że dobrze piszą czy tam co one tam robią, ale będą zaprzeczać, żeby się popisać. Ja tylko żartowałam:*

      Usuń
    5. 12 marca 2010 o 21:10
      No. Mnie irytuje coś takiego, jak np. jakiś doskonały uczeń mówi „dostane jedynkę, wszystko źle napisałem”, a później dostaje 5, mam max punktów. A dobrze wie, że napisał dobrze, tylko tak mówi, żeby się każdy nad nim poużalał: „nie przejmuj się, Ty jesteś najlepszy, dostaniesz 5″ xD

      Usuń
  6. ~kotka
    11 marca 2010 o 20:14

    Coraz więcej łączy mnie z Sophie. Też jestem patriotką, a o rodzinie chcę wiedzieć jak najwięcej, dlatego, że … ehh, nie mogę tego napisać. Mimo że mam nick, to jednak to zbyt prywatne. Nie rozumiem jednej rzeczy – Sophie też zapomniała o urodzinach Darli? I wreszcie – mam szansę wytknąć ci błąd! ” A właściwie, gdyby nie zabiła ją Sapphire.” powinno być jej, wiem, że to prawie nic, ale popełniasz błędy zbyt rzadko, żebym tego nie wytknęła ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 11 marca 2010 o 22:42
      Wiesz, literówka, zbyt szybkie pisanie… tak to jest xD Ja bardzo jestem patriotką, chociaż o mojej rodzinie, bliskiej przynajmniej, wiem dość dużo.

      Usuń
  7. ~Monsmornia
    11 marca 2010 o 23:12

    Świetny szablon i wspaniały rozdział. Katyń…eh…to co tam wyczyniano było potworne i nic tego nie usprawiedliwi. Ten film szczególnie mnie poruszył bo w zbrodni Katyńskiej zginą brat mojej babci. Nie wiem zbyt wiele o swojej rodzinie i strasznie mnie ta ciemnota boli ale jakoś głupio mi zapytać. Jednak ta część historii mojego pochodzenia jest mi znana. Ea…ale dość już o tym. Nie zrozumiałam wypowiedzi Sophie („- Nie dotykaj mnie – wysyczałam. – Jeśli zostaniesz z Czarnym Panem, ja zostaję z nim.”).Może to świadczy o mojej niskiej inteligencji ale nie wiem o co jej chodziło. Domyślam się jednak ,że tam miało być „rozstaję się z nim”….NIE! Jak ona śmie! Jestem niepocieszona! **próbuje zabić Frozen wzrokiem ale uświadamia sobie ,że wtedy nie mogła by czytać jej opowiadania więc odchodzi obrażona**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 12 marca 2010 o 18:37
      Nie chciała z nim zerwać, tylko pokazać mu, jak bardzo ją zdegustował swoim zachowaniem xD Ja sądzę, że jeśli kobieta nie chce, żeby facet się do niej zbliżał, to okazuje mu swoją pogardę. Ja przynajmniej tak mam xD

      Usuń
  8. ~Mirzam
    12 marca 2010 o 15:06

    masz super bloga.czytam cie od dawna i niedawno sama zalozylam bloga o tematyce potterowskiej a dokladniej o corce syriusza i licze abys chociasz go zobaczyla. http://mirzam-black.blog.onet.pl/ i ocenila gdyz jestes w tym bardziej doswiadczona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 12 marca 2010 o 18:22
      Cóż, cieszę się xD Jeśli Ci na tym zależy, to zobaczę xD

      Usuń