Nawiążę jeszcze do tych okropnych snów, które mnie ostatnio dręczyły. Nie wywierały na mnie już takiego wrażenia, pojawiały się przez trzy następne dni, nie przerażały mnie tak bardzo. Dlatego mogłam wrócić spokojnie do Hogwartu, przecież nie było mnie już prawie dwa tygodnie. Na samą myśl o tym, ile będę miała do nadrabiania, przerażały mnie tak jak ostatnie nocne koszmary.
Cicho wemknęłam się przez szparę w drzwiach do komnaty wuja.
- Wracam do szkoły – odezwałam się.
Voldemort wstał z tronu i podszedł do mnie.
- Bardzo się cieszę – powiedział z wyraźną ulgą. – A teraz mnie posłuchaj i byłbym wdzięczny, gdybyś się dostosowała. Nie zjawiaj się tu zbyt często. W bliskiej przyszłości najlepiej w ogóle się tu nie aportuj, jeśli nie musisz. Przychodź tylko wtedy, jeśli to naprawdę ważne.
Uniosłam brwi, zaskoczona tymi słowami. Dlaczego Voldemort chciał się mnie tak szybko pozbyć? I dlaczego mówi do mnie w taki dziwny sposób?
- Dlaczego? – spytałam.
- Bo, widzisz, Dumbledore wie, gdzie mieszkamy – wyjaśnił. – Zakon nie jest taki słaby, jak mi się zdawało, dlatego muszę wysłać niektórych Śmierciożerców, żeby zwerbowali dla mnie obcokrajowców.
- Na przykład Barty’ego – wtrąciłam swoją uwagę z wyraźną goryczą w głosie. – Myślałam, że chcesz nas rozdzielić…
- Nie, już się w to nie bawię, mam ważniejsze sprawy – Voldemort machnął lekceważąco ręką. – Wysyłam Barty’ego, bo jest bardzo kompetentnym Śmierciożercą, jestem pewny, że poradzi sobie sam. Ma też dar przekonywania.
- O to mogę się założyć – mruknęłam. – Ale dlaczego mam tutaj nie przychodzić?
- Bo w każdej chwili może się tu pojawić Zakon, a nie chcę, żeby coś ci się stało – odpowiedział. – Jeśli odbędzie się tu jakaś walka, nie chcę, żebyś była w nią zamieszana.
Cóż, skoro tak… Ja właśnie bardzo chętnie uczestniczyłabym w jakiejś bitce, dawno nie robiłam użytku z mojej różdżki. No i mam odporną na większość zaklęć skórę, doskonałą na właśnie takie spotkania towarzyskie, w którą wyposażył mnie Armand. Z drugiej strony jednak to chyba dobrze, że Barty wyjeżdża, nigdy nie sądziłam, że choćby tak pomyślę, ale oby opuścił dom Czarnego Pana jak najwcześniej. Oczywiście chciałabym, żeby tu był, ale skoro jest tu tak niebezpiecznie… Barty jest śmiertelnikiem, mógł umrzeć przez zwykłe zaklęcie uśmiercające, mógł odejść od zmysłów przez Cruciatusa albo mógł zostać potraktowany innym zaklęciem, które by mu jakoś zaszkodziło. Tak, niech lepiej jedzie jak najszybciej.
- Kiedy się zobaczymy? – spytałam.
- Możesz być pewna, że niedługo – odpowiedział.
Wspięłam się na palce, objęłam go za szyję i pocałowałam w usta. Po jakiejś minucie Czarny Pan odsunął się ode mnie gwałtownie ze zgorszeniem malującym się na twarzy.
- Sophie, chcesz mi wybić zęba? – zapytał, oburzony.
- Pardon.
Mimo wszystko zaśmiałam się cicho. Musiałam przypadkowo uderzyć go w zęba kolczykiem, który miałam w języku. Cóż, tu musze przyznać, bywał on niewygodny, ale i tak go lubię.
- Jest sens, żebym pytał, czy zmyjesz makijaż i się przebierzesz? – spytał zrezygnowanym tonem.
Pokręciłam głową z szerokim uśmiechem.
- Nie.
Westchnął ciężko.
- Idź już, wyślę ci sowę, jeśli coś się stanie – dodał.
Nic mu nie odpowiedziałam, tylko teleportowałam się. Jestem pewna, że ktoś wyśle resztę moich rzeczy do Hogwartu.
Kiedy wróciłam do szkoły i spędziłam w niej najbliższe dwa dni, zauważyłam, że wszyscy uczniowie zachowują się… dziwnie. To nawet mało powiedziane, niektórzy, zwłaszcza Gryfoni i Krukoni chodzili po korytarzach, sztyletując się spojrzeniem albo odwiedzali łazienki, żeby ich skonsumowany posiłek mógł ujrzeć światło dzienne. Robili tak zwykle członkowie drużyny obu domów. To jest co najmniej bardzo dziwne, żeby nie powiedzieć dziecinne. Przejmują się takimi głupotami, choć dookoła nich giną lub znikają ludzie. Pewnie, po co przejmować się tym, co się dzieje poza Hogwartem, skoro można się podniecać quidditchem.
Tego dnia, a właściwie już wieczora, postanowiłam spełnić swoją obietnice i pomóc Draconowi. Dlatego wcześniej wyszłam z Wielkiej Sali, nie skończywszy nawet kolacji. Zawsze musiałam przechodzić obok drzwi do toalety Jęczącej Marty, zwykle były zamknięte, lecz teraz były wyraźnie uchylone. Zatrzymałam się, kiedy usłyszałam dochodzące z kibla krzyki. Na początku pomyślałam, że to jakaś osoba denerwująca się nadchodzącym meczem postanowiła zbyt wcześnie rozstać się ze swoją kolacją, ale przecież rzygający człowiek nie wywrzaskuje zaklęć.
Weszłam do środka i zobaczyłam coś naprawdę strasznego. Nie zdziwiłabym się, gdyby role były odwrócone, lecz Harry, stojący nad Malfoyem z różdżką w ręku to już dziwna sprawa. Mało tego, kiedy z całego ciała Dracona krew wypływa jak woda z kranu, to już więcej niż dziwne.
- Sophie…! – zaczął Potter, ale nie dałam mu dokończyć.
Wrzasnęłam tak rozdzierająco, że szyby w lustrach zaczęły pękać. Całkowicie straciłam głowę, zamiast coś zrobić, krzyczałam jakbym całkowicie postradała zmysły. Harry Potter posiadający jakieś ukryte czarnoksięskie zdolności… to się Czarnemu Panu nie spodoba.
W końcu ktoś przyszedł. Był to Snape, jak się później zorientowałam. Miną mnie z zaciętą miną, ukląkł w tej całej krwi pomieszanej z wodą i zaczął opatrywać rannego. Przestałam krzyczeć, ale serce nadal tłukło mi się o żebra.
- Nic mu nie będzie, prawda? – zapytałam cicho Snape’a.
- Nie. Zaprowadzę go do skrzydła szpitalnego – odpowiedział, po czym zwrócił się ostrym tonem do Harry’ego. – A ty, Potter, nie ruszaj się stąd. Masz tu na mnie zaczekać.
Poprowadził Malfoya przez łazienkę i zniknął za drzwiami.
Podeszłam do jednego nierozwalonego lustra, drżąc na całym ciele.
- Co ty mu zrobiłeś? – spytałam z wyrzutem, patrząc na odbijającego się w lustrze Harry’ego. – To było czarnoksięskie zaklęcie. A już myślałam, że między nami będzie tak jak dawniej. Myślałam, że nasza przyjaźń się odnowiła.
- Znalazłem to zaklęcie w jakiejś książce, nie miałem pojęcia, jak działa – próbował się usprawiedliwić, ale mu nie wierzyłam. Najpierw będę musiała zobaczyć się z Czarnym Panem, wszystko mu powiedzieć, a później odwiedzić Dracona.
- Tak? Znam wszystkie zaklęcia. Jak brzmiało? – zapytałam.
- Sectusempra.
Prychnęłam z pogardą.
- Nie ma takiego zaklęcia. Zmyślasz. Nie istnieje zaklęcie, które szatkuje komuś ciało jak jakieś warzywo – warknęłam. – Przynajmniej ja o takim nie słyszałam. Musiałeś użyć jakiegoś czarnoksięskiego zaklęcia. Takiego, które nie zostało zarejestrowane w Ministerstwie Magii. Wiesz, że za to idzie się do Azkabanu?
Harry nie odpowiedział. Wrócił za to Snape. Podszedł do mnie i delikatnie popchnął mnie w stronę drzwi.
- Idź już, sam rozprawię się z Potterem – powiedział cicho.
Bez słowa wyszłam z łazienki. Tuż za drzwiami teleportowałam się.
Czarny Pan zakazał mi zjawiać się w domu, jeśli nie stanie się coś ważnego. A to się dopiero zdziwi, jak mnie zobaczy…
Weszłam do komnaty wuja, w ogóle nie dbając o ciche zachowanie. Voldemort nie zdążył zareagować, bo przebiegłam przez całą długość pokoju, usiadłam mu na kolanach i przytuliłam się do niego.
- Sophie, mówiłem ci, żebyś tutaj nie przychodziła – odezwał się. – Co się stało?
- Szłam sobie… przechodziłam właśnie obok łazienki Jęczącej Marty… wiesz, kto to Jęcząca Marta? I usłyszałam jakieś krzyki…
Opowiedziałam mu wszystko z najdokładniejszymi szczegółami, jakie udało mi się zapamiętać. Krew, tajemnicze zaklęcie…
- Pytałaś Pottera, jakie to było zaklęcie? – spytał Voldemort, kiedy skończyłam swoją opowieść.
- Sectusempra, czy jakoś tak – mruknęłam. – To nie jest zarejestrowane zaklęcie i Potter ma kłopoty, prawda?
- Tak, sądzę, że tak.
- Co byś powiedział, gdybym pomogła trochę Draconowi? – zaproponowałam. – On teraz spędzi trochę czasu w skrzydle szpitalnym, a ja bardzo bym chciała coś dla ciebie zrobić.
Czarny Pan ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie w czoło.
- Wystarczy, że będziesz trzymała się od tej całej wojny z daleka – odpowiedział.
- Ale…
- To jest zadanie dla Dracona, nie dla ciebie. Czy wykorzystałem cię, kiedy byłem na wygnaniu w Albanii? Mogłem to zrobić, ale za bardzo cię szanuję, żeby wykorzystać cię w czymkolwiek. Wracaj już do szkoły, bo Dumbledore zacznie się domyślać, że donosisz mi o tym, co się dzieje w szkole.
Nie pozostało mi nic innego, jak posłuchać go. Ale przyrzekam, że tego tak nie zostawię. Śmierciożercy i ich pan nie będą zmieniać swoich planów przez niekompetencję jednego z najmniej doświadczonych sług.
~*~
Nie pisałam przez dłuższy okres czasu, bo miałam badanie wyników nauczania. Ale dziś miałam wyjątkową wenę, więc napisałam i zmieniłam szablon. Jestem z niego wyjątkowo zadowolona, więc zostawię go tak długo, jak się da. No i jest bardzo prawdopodobne, że do niego jeszcze wrócę. Dedykacja dla Eles., pardon, że Cię zniesmaczyłam krwią xD Może dedyk Ci wenę przywróci xD
~Eles.
OdpowiedzUsuń20 marca 2010 o 15:21
Ta, zapewne mi wróci. Mówić Ci, że się brzydzę krwi, to Ty im perfidnie o niej gadasz, że jest smaczna xD. Ale to Ty się będziesz tłumaczyć, dlaczego u mnie nie ma rozdziału xD.A rozdział spoko, choć chyba za bardzo się przejęła Malfoy’em xD.
20 marca 2010 o 16:18
UsuńNo musiała się przejąć, nie Malfoyem ale zaklęciem, które Potter rzucił. No bo to chyba kolejny cios dla Voldka, nie ? xD
~Doska
OdpowiedzUsuń20 marca 2010 o 15:35
no to się narobiło… Potter ma przes-rane xD i tak jeszcze dodam, że bardzo ładny szablon… wybacz, że taki krótki komentarz, ale zaraz lecę do kina i się spieszę :) pozdrawiam m/
20 marca 2010 o 16:19
UsuńTak? Pewnie na „Alicję w Krainie Czarów” xD
~Doska
Usuń21 marca 2010 o 13:37
Skąd wiesz? :D
21 marca 2010 o 13:39
UsuńBo robi furorę, podobnie jak „Avatar”, oui? xD
~Satia
OdpowiedzUsuń20 marca 2010 o 16:59
Nic dziwnego, że chcesz zostawić ten szablon na dłużej. Mnie też się podoba. Prawdę mówiąc, chyba jest to najlepszy, jaki dotąd tu miałaś;)Rozdział świetny. No no, Harry lepiej poinformowany co do jakiegoś zaklęcia niż Sophie. Się musiała zdziwić;P No i wreszcie było więcej Czarnego Pana;) Mimo, że już się nie zajmuje sprawą Barty’ego i Sophie, to zaskoczyło mnie, jak lekko i lekceważąco do tego podszedł. A więc werbuje nowych śmierciożerców. To wiele wyjaśnia;)Nie wiem za bardzo, co mogę jeszcze napisać. Rozdział naprawdę mi się podobał. A już się zaczęłam zastanawiać, kiedy dodasz newsa;) Pozdrawiam i czekam na kolejny;*
21 marca 2010 o 11:57
UsuńTak, zostawię aż do nowe akcji xD Wiesz, Voldek w ogóle już chyba się znudził tym spiegowaniem Sophie i Croucha, więc co się będzie dalej w to bawił xD
~Satia
Usuń21 marca 2010 o 15:58
No cóż, jeśli Crouch szybko wróci, to kto wie, może odpowiednio wykorzystają jego ‚znudzenie’ tą sprawą. A może właśnie dlatego się nią tak przejmował? Bo się nudził? Trza mu było po prostu zajęcia;)Ale się w sumie Voldek obudził. Przecież Dumbledore ‚odwiedził’ go w jego domu, więc Zakon wie o ich kryjówce już od dawna. Więc co go tak nagle wzięło?
21 marca 2010 o 16:03
UsuńMoże się znów spotkał z Dumbledore’em albo już Zakon próbował się wedrzeć do jego domu? xD Bo, wiesz. Voldek woli zapobiegać, niż leczyć xD
~Satia
Usuń22 marca 2010 o 14:27
No cóż, jak większość. To świadczy o tym, że zachował jeszcze odrobinę rozsądku;)
22 marca 2010 o 15:17
UsuńNie, to nie rozsądek. Jemu Barty w punktach notatki w notesiku robi, co ma Voldek robić a co nie xD
~Olka
OdpowiedzUsuń20 marca 2010 o 17:11
Fajny rozdział i ładny szablon……..Harry ma poważne kłopoty,chyba oberwie za to co zrobił.Pozdrawiam.
21 marca 2010 o 10:50
UsuńMoże go ze szkoły wywalą? Niestety, Rowling nie dopuściła do tego xD
~Monsmornia
OdpowiedzUsuń20 marca 2010 o 17:38
No nareszcie! Już myślałam ,że wessała cię czarna dziura. Rozdział bardzo mi się podobał. Nareszcie wystąpił Czarny Pan i oh, prawie został bez zęba. Dziwnie by to wyglądało. Ciekawe czy by świszczał jak moja koleżanka pozbawiona jedynki. Hm…jakoś nie mam pomysłu na komentarz. Jak coś mi przyjdzie do głowy to pojawie się ponownie ,tymczasem oddam się lekturze jaką jest podręcznik do biologii. Albowiem kwas deoksyrybonukleinowy podwójną helisą jest!
21 marca 2010 o 11:04
UsuńProszę, nie mów o Czarnych Dziurach xD Nie, Voldemort by sobie protezę kupił xD
~Nadine
OdpowiedzUsuń20 marca 2010 o 23:54
Bosko! xDSoph znów całuje swojego wujaszka? Niegrzeczna dziewczynka. :P Fragment z wybiciem zęba mnie powalił. xD Dawno się nie odzywałam. Powód? Nie chciało mi się i miałam za dużo spraw na głowie. Ale każdy rozdział czytałam!Pisze się SectuMsempra. xD Też kiedyś myślałam, że jest „Sectusempra”. oO Nie wiem sama dlaczego.No. Kolejny rozdział dodasz szybciej, prawda? ;>Dziękować i z panem Bogiem. :D
21 marca 2010 o 10:49
UsuńPewnie literówka, zaras sprawdzę z „Potterem”. *kilka sekund później* Ano fakt, jest w środku „m”, zaraz poprawie, tylko komputer mi się przestanie zawieszać xD
~alice.
OdpowiedzUsuń21 marca 2010 o 00:30
o ja Cie kręcę! xD Szablon mnie powalił! Jest chyba najlepszym z wszystkich przez Ciebie? zrobionych, serio! <3Rozdział oczywiście świetny, mimo iż wymyśliła to Joanne Kathleen Rowling, to podobał mi się. xD _ Mój biedny Draco… Zemszczę się Potter! ^^ ; Ohoo, widzę, że coś się święci niedobrego skoro Voldzio, kazał Sophie przychodzić do siebie tylko wtedy kiedy jest to już bardzo konieczne. Zresztą nie dziwię mu się, też martwiłabym się o swoją siostrzenicę. Matko! jak to dziwnie brzmi! Voldemort martwi się, czymś, kimś oprócz siebie? o,O xDSzkoda, że jej nie pozwolił pomóc Draco’siowi. Mam nadzieję, że jednak Sophie w końcu sprzeciwi się i zrobi to co powinna. xDCiekawe jak Barty się z nią „pożegna”. ;DNie będę się rozpisywała, bo nie ma sensu. xD Dobrze wiesz, że wszystko podobało mi się. ;D Kurcze, czemu ja nigdy nie mam żadnych zastrzeżeń? Dość dziwne to jest. xD Zawsze mam ich pełno, a u ciebie na blogu chyba ani razu nie zdarzyło mi się to. xD – powinnaś być z siebie dumna. ah! I nie jestem ‚pupilkiem’, jak ktoś kiedyś stwierdził o twoich czytelnikach. xDMam nadzieję, że jakoś znajdziesz więcej czasu i dodasz rozdział szybciej niż ten od przedostatniego, trzymam kciuki. ;D jeszcze raz: genialne! xDpozdrawiam serdecznie. ;***
21 marca 2010 o 10:45
UsuńA czemóż to pytajnik stawiasz? Szablon jest jak zwykle zrobiony przeze mnie, chociaż rzeczywiście trudno poznać, bo nigdy się zbytnio nie przykładam do szablonów, wolę wenę na treść notek wykorzystać. Ale wczoraj miałam świetny dzień, no i ta wiosna… Wiadomo, że Sophie się Voldkowi postawi, nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła. No, rozdział postaram się dodać jutro, bo nie mam tyle nauki xD
~alice.
Usuń21 marca 2010 o 15:17
Widzisz? xD Miałam powód, żeby myśleć, że może to jednak nie ty zrobiłaś ten szablon. Postarałaś się, dlatego. Wybacz, za ewentualne moje myśli.^ ;DWiedziałam, że się postawi, i dobrze. O to właśnie tutaj chodzi. xD Oh, jutro? Rewelacyjnie. xDWiosna, wiosna, wiosna! <3
21 marca 2010 o 15:23
UsuńNom, z wiosną nowe pomysły mnie naszły, na Czwórce Hogwartu też zrobiłam pożdny xD Wiesz, jutro nie wiem, czy dodam, bo mam lekcje z matmy, chociaż jest większe prawdopodobieństwo, że dodam jutro niż w środę xD
~alice.
Usuń21 marca 2010 o 22:24
Kobieto, lekcje codziennie masz (czyt. pięć dni w tygodniu) i to normalne i do odrobienia. xD więc lepiej jutro dodaj. xDO właśnie, jutro postaram się nadrobić Czwórkę, dawno tam nie byłam. ;D;-*
22 marca 2010 o 15:10
UsuńAle to są lekcje prywatne, korki w zasadzie xD I mi dużo dają, ostatnio dostałam ze sprawdzianu 5 xD
~Lottie
OdpowiedzUsuń21 marca 2010 o 11:08
Jak to jest, że zawsze, gdy piszesz, wychodzi z tego coś cudownego? xd
21 marca 2010 o 11:55
UsuńTak się udało xD
~Caitlin
OdpowiedzUsuń21 marca 2010 o 13:56
Ach! Biedna Sophie, nawet Voldemort ją wygania. Rozumiem, że dla jej dobra, lecz mimo to… ;)Potter, bezmyślny chłopak. Dobrze, ze to Sophie na niego pierwsza trafiła a nie ktoś inny, bo chyba zostałaby z niego miazga xDPrześliczny szablon :)Pozdrawiam!
21 marca 2010 o 14:14
UsuńNo, na przykład Pansy Parkinson. Jej ukochany Dracuś został przez niego napadnięty… oj, byłaby bitka xD
~Morsmorde
OdpowiedzUsuń22 marca 2010 o 20:21
Dawno tu nie byłam. Nie mam zbyt wiele czasu więc nie będę specjalnie się rozpisywać. Wszystkie rozdziały (musiałam nadrobić chyba z 5) bardzo mi się podobały. Nie po raz pierwszy udowodniłaś nam swój talent. Nie wiem czy wiesz ale zostałaś dzisiaj polecona a dokładnie rozdział „jesteś chyba mi coś winien”.
22 marca 2010 o 20:26
UsuńTak, wiem, już dodałam do „z gwiazdką” obrazek xD Za chwilę daję nowy rozdział, więc możesz poczekać, jak Ci się chce xD