4 stycznia 2010

Rozdział 227

Wróciłam do Hogwartu, gdzie spędziłam jakiś tydzień, dwa… Jakże cudownie było znów wrócić do zwykłego, szkolnego życia, bez trosk o Voldemorta albo Zakon. Martwiłam się tylko ocenami i nauką. Wszyscy hogwartczycy zapewne wyśmialiby mnie za takie twierdzenie, ale cieszyłam się, kiedy nauczyciel zadawał super długie wypracowanie. Pisząc je, nie musiałam myśleć o tym, czy Czarny Pan mnie do siebie wezwie, żeby mi powiedzieć, że jednak musimy się przenieść. Chociaż nie miałabym nic przeciwko, gdybyśmy wrócili do Francji…

Dzięki temu, że wróciłam do Hogwartu, udało mi się odbudować przyjaźń z rodzeństwem, również z Spirydionem, który miał mi za złe, że nie wysłałam do niego przez ten czas ani jednej sowy. W duszy powiedziałam sobie, że nie miałam niczego lepszego do roboty, jak wysyłać mu list, ale zostawiłam tą myśl dla siebie. Opowiedziałam mu, co mi się przydarzyło, później poszłam do Gryfonów.

Chciałam pogadać z Harrym i resztą. Jestem pewna, że już wiedzieli o moim powrocie do Zakonu, ale stwierdziłam, że jestem im winna jakieś wyjaśnienie. Stanęłam przed portretem Grubej Damy i czekałam. Ona patrzyła na mnie, ja patrzyłam na nią. I tak przez jakąś minutę.
- Czy możesz z łaski swojej poprosić tutaj Pottera? – zapytałam. – Albo lepiej mnie wpuść, zaoszczędzisz i mnie, i sobie czasu.
Gruba Dama zawahała się.
- No dobra, właź. Jak będziesz chciała, to i tak się zdeportujesz – mruknęła. – Ale nie mów nikomu, że wpuściłam cię bez hasła.
W odpowiedzi posłałam jej jedynie uśmiech i weszłam do środka, kiedy mi otworzyła.
Oj, nie było to miłe powitanie, kiedy Gryfoni zobaczyli dziewczynę z przyszytą łatką ze znakiem Slytherinu do szaty. W dormitorium zapadła głucha cisza, słychać było tylko ogień, trzaskający w kominku, a warto podkreślić, że siedzieli tu nawet Spajk i Rip. A ich zmusić do zamknięcia jadaczki to by trzeba cudu.

Pierwszy odezwał się jakiś nieznany mi siódmoklasista:
- Po co tu przyszłaś?
Rzuciłam mu jadowite spojrzenie.
- Harry, chciałabym z tobą porozmawiać – odpowiedziałam, patrząc nadal na tego ciemnowłosego Gryfona. Ron i Hermiona popatrzyli po się niepewnie, zastanawiając się, czy również mają iść. Skinęłam głową, a oni poderwali się i wyszli za mną i Harrym z dormitorium.
Gruba Dama coś mruknęła, oburzona, że się tak „przetwieramy”. Cokolwiek to słowo by znaczyło, nie zwracając uwagi na portret, odeszliśmy trochę, żeby uniknąć ewentualnego perfidnego podsłuchania.

W końcu zatrzymaliśmy się na ruchomych schodach.
- Czemu nas wyciągnęłaś z pokoju wspólnego? – zapytał z wyrzutem Ron. – Jest sobota, a my chcemy sobie odpocząć. Nie możemy w każdej chwili się urwać ze szkoły.
Jego słowa mówiąc wprost, wkurzyły mnie. Zachowałam jednak spokój, żeby nie wywołać niepotrzebnie jakiejś kłótni.
- Nie o tym chciałam rozmawiać – rzekłam z kamiennym wyrazem twarzy. – Jesteśmy chyba na tyle dorośli, żeby odróżnić rzeczy ważniejsze od głupot. Wróciłam do Zakonu.
- Wiemy – odpowiedzieli równocześnie, a Harry dodał:
- Tydzień temu dostałem list od Syriusza. Po co to zrobiłaś? Znów stwierdziłaś, że będziesz na nas donosić Voldemortowi?
Nie lubiłam, kiedy wypowiadał imię mojego wuja. W jego ustach brzmiało to tak… plugawie. Może to dla tego, że przywykłam do wypowiadania go z szacunkiem i bezgranicznym oddaniem przez Śmierciożerców. Nieważne.

- Oceniasz mnie pochopnie – powiedziałam spokojnie. – Gdyby Czarny Pan zrobił dla ciebie tyle, co dla mnie, też traktowałbyś go podobnie jak ja.
- No tak, mam mu za co dziękować – warknął. – Zamordowanie rodziców i ściganie moich przyjaciół to nie dość…
- Nie rozumiesz – przerwałam mu już z większą emocją w głosie. – Ja mam u niego dług wdzięczności. Kiedy moi rodzice pozbyli się mnie, wziął mnie z ulicy i znalazł mi dom. Ale nie o mnie teraz mowa, dajmy temu spokój. Nie mam zamiaru was wydać, wręcz przeciwnie. Syriusz powiedział mi, jaka jest sytuacja. I wiedz, że ze strony Voldemorta i Śmierciożerców nie grozi mu nic złego.
- A my? – wtrąciła się nagle Hermiona, która przez całą moją rozmowę z Harrym wytrzeszczała gały to na mnie, to an niego.
- Nie mogę wam tego zagwarantować – odparłam. – Postaram się, ale bardzo wątpię, żeby wuj porzucił plany o zamordowaniu Harry’ego. To trzeba po prostu przeżyć i tyle. On spróbuje i odpuści. Wiem, znam go.
Potter parsknął szyderczym śmiechem.
- No tak, i mówisz to do osoby, którą Voldemort ściga od piętnastu lat – zadrwił. – A może jeszcze zaproponujesz, żebym przyszedł do jego domu, stanął przed nim i poczekał, aż on łaskawie strzeli we mnie zaklęciem. Jeśli się nie uda, powie, że jestem wolny i da mi dożyć spokojnie osiemdziesiątki.
Zagotowało się we mnie jak w wielkim kotle. Ściągnęłam brwi.
- Jestem cierpliwa, ale nie przeciągaj – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. – Nie obrażaj mojego wuja, naprawdę, ostrzegam cię. Przyszłam się pojednać, ale ty najwyraźniej masz to gdzieś.

Oczy zapłonęły mi czerwienią. Na ten widok twarz Harry’ego trochę się rozluźniła.
- Wiesz, że zależy mi na twoim członkostwie w Zakonie – powiedział, lekko się jąkając. - Ale to jest niesprawiedliwe, że jesteś z nami, minie chwila i odchodzisz do Śmierciożerców. I tak jest zawsze. Nie mogłabyś kiedyś zostawić Voldemorta samego sobie? Jeśli już nie chcesz tego robić dla Zakonu, zrób to dla niego i sprawdź go.
No, to już brzmiało sensownie. Nie spodziewałam się takich słów po Harrym Potterze. Zawsze uważałam go za człowieka, który pozjadał wszystkie rozumy i nie potrafi samodzielnie niczego wymyślić.

Przygryzłam wargi.
- Nie myślałam tak nigdy o tym – mruknęłam.
- I sama widzisz – wtrąciła się znów Hermiona. – Nie chcemy, żebyś była w Zakonie tylko dla tego, że czujesz wyrzuty sumienia z powodu Ghostów.
- Wygląda to trochę tak, jakbyś bała się zostawić Voldemorta, bo on sobie sam nie poradzi – dodał Harry. – Czasami sobie myślę, że niańczysz go jak małe dziecko.
Dobra, przegiął. Ale sama wizja Czarnego Pana ze smoczkiem w ustach, siedzącego w dziecięcym wózku, kołysanego przeze mnie wywołało u mnie ledwo zauważalny uśmiech, a gniew trochę zelżał.
- On zabił moich rodziców bez twojej pomocy – rzekł Potter.
Spuściłam głowę. Trudna decyzja. Nie chciałam opuścić Voldemorta, ale chciałam też zrobić coś, co by pomogło Zakonowi tak, że Czarny Pan musiałby się już wysilić i wstać z tego swojego tronu, do którego chyba przyrósł.

- Muszę to przemyśleć – odpowiedziałam w końcu po długiej chwili milczenia.
Okręciłam się na pięcie i teleportowałam się z głośnym trzaskiem, który obudził drzemiącego w swoich ramach mnicha.

Pojawiłam się w holu, w domu Voldemorta. Dziwnie się poczułam, kiedy sobie pomyślałam, że miałabym zdradzić Śmierciożerców. Jakoś sobie nie wyobrażałam białego dymu, kiedy pojawiałam się w pewien magiczny sposób w jakimś miejscu, a nie czarnego, tak jak zwykle.

Zobaczyłam Barty’ego, pchającego jakiś srebrny stół na kółkach. Poczułam skurcz strachu. Nie wybaczyłby mi drugiej zdrady. Nie osobistej, ale ogólnej. Zdradzając Śmierciożerców, zraniłabym i jego.
Uśmiechnęłam się jednak na jego widok i od razu znalazłam się przy nim.
- Co tu robisz? – zapytał, również się uśmiechając.
- Stęskniłam się za tobą – odpowiedziałam. – Gdzie to targasz? I po co ci to w ogóle?
- Ach, to nic – machnął lekceważąco ręką i stuknął różdżką w stół, żeby uniósł się nieco w powietrze, bo zaczęliśmy wchodzić po schodach na kolejne piętro. – Mamy rannego, przewozimy go do jego domu, więc trzeba jakoś go przetransportować.
- Kto to? – zainteresowałam się natychmiast. – Ranny z tej akcji pod Kijowem?
Barty skinął twierdząco głową.
- To Travers.
Znałam go skądś, ale nie mogłam sobie przypomnieć, skąd. Wzruszyłam więc ramionami.
- Cóż, mam nadzieję, że szybko z tego wyjdzie – mruknęłam.

Wyszliśmy na najwyższe piętro, na którym mieściły się magiczne pomieszczenia, w których szybciej goiły się rany, klątwy łatwiej wyparowywały i działy się różne inne, lecznicze rzeczy.
Barty wszedł do pokoju, w którym, jak mi powiedział, leczyły się jadowite ukąszenia.
- Rzadko się używa tego pokoju – dodał, podchodząc do żelaznego łóżka, pomalowanego na biało magiczną farbą, na którym leżał nieprzytomny mężczyzna z obandażowaną twarzą.
Komnata miała zasłonięte okna, więc panował półmrok. Doskonale jednak zauważyłam drewnianą, wspaniałą podłogę, szafkę nocną, na której stało kilka słoiczków z różnymi maściami, które również Crouch zapakował na wózek. W kącie stała stara, lakierowana szafa, dygocąca lekko. Utkwiłam w niej wzrok.

Barty był już gotowy do drogi powrotnej.
- Chodź, Czarny Pan się ucieszy, kiedy cię znów zobaczy – powiedział i wyszedł, pchając ostrożnie przed sobą wózek z pacjentem.
Mruknęłam coś, że za chwilę przyjdę, nadal wpatrując się uważnie w szafę.
Podeszłam cicho do skrzypiącego mebla i pochyliłam się lekko, żeby wychwycić jakiś podejrzany dźwięk. Ale szafa tylko drżała, nic więcej. Chwyciłam miedzianą gałkę, przekręciłam ją i jakaś potężna siła przerzuciła mnie przez cały pokój, prawie aż pod przeciwległą ścianę.

Rozległ się przeraźliwy szum, tak straszny, że aż poderwałam się na nogi, aby znów upaść na podłogę. Z szafy wyłoniła się ogromna, sięgająca aż pod sam wysoki sufit Czarna Dziura. Żarłocznie pochłaniała piękną, niewielką w porównaniu do jej samej Galaktykę Andromedy. Gwiazdy, świecące różowym i pomarańczowym blaskiem rozpadały się w sekundę. Dziura zaczęła również ciągnąć ku sobie łóżko, na którym leżał ranny Śmierciożerca.

Przyległam przerażona do ściany, patrząc na potwora, wchłaniającego sąsiadkę naszej galaktyki. Zaczęłam krzyczeć. To mało powiedziane. Zapiszczałam tak głośno, że szyby w oknach zatrzeszczały. Zakryłam twarz ramionami i skuliłam się, nadal krzycząc jak tylko umiałam najgłośniej, żeby tylko nie słyszeć paraliżującego szumu i nie widzieć przerażającego widoku. Kompletnie nie panowałam nad strachem.

Ktoś nagle znalazł się przy mnie. Na początku myślałam, że to Czarna Dziura, ale ona przecież nie mogłaby mnie objąć i pogłaskać po włosach.
Okropny szum narastał mi w uszach. Czarna nie zniknęła, czułam jej ssanie na plecach i karku, moje długie włosy już prawie jej dotykały. Uchyliłam powieki. Zobaczyłam Barty’ego, obejmującego mnie.

Czarna była bardzo blisko i… zniknęła. Zmieniła się w coś, nie wiedziałam, w co. Łzy, które podeszły mi do oczu, zamazały cały obraz. Rozległ się huk zatrzaskiwanych drzwi. Tuż nad moim uchem rozbrzmiał uspokajający szept Croucha. Ja nadal nie mogłam się uspokoić, drżałam ze strachu. Z trudem łapałam oddech.

- To był tylko bogin, nie ma się czego bać – w końcu zrozumiałam jego słowa, ale dopiero po długiej chwili. Łzy ciurkiem płynęły mi po policzkach.
Przytuliłam się do niego, nadal zaciskając powieki. Bałam się je otworzyć, żeby znów nie zobaczyć wielkiego, sięgającego aż pod sufit potwora, pochłaniającego wszystko, co się tutaj znajdowało.

Po kilku minutach znów usłyszałam jego głos. Tyle że tym razem brzmiał tak, jakby tłumił śmiech.
- Od dawna się zastanawiałem, jak wygląda twój bogin – rzekł.
Bogin. To słowo rozbrzmiało boleśnie w mojej głowie. A więc to był tylko… bogin? Buddo, ratuj. Jeszcze nigdy nie czułam się tak upokorzona. No i wystraszona, bo przed zamkniętymi powiekami nadal widziałam tą niknącą w oczach Galaktykę Andromedy.
Pociągnęłam głośno nosem, wzięłam parę uspokajających oddechów.
- Chodź, zrobię ci herbatę – dodał, podnosząc mnie na nogi. Gdybym tak nie dygotała, uciekłabym stąd jak najdalej. Koszmar z moich snów spełnił się, a choć moje sny są bardzo rzeczywiste, wyglądał tak, jakby naprawdę istniał.

~*~

Wybaczcie mi nieskładność tego rozdziału, ale jak widać, w szablonie występuje czarna […]. I tak już przeżyłam piekło, szukając tego obrazka i pisząc o niej. Przemogłam się i przynajmniej napisałam to „słowo” w tytule. Tak, Czarne Dziury to mój koszmar, cały czas mi się śnią. Jestem pewna, że na widok takiego bogina zareagowałabym sto razy gorzej, niż Sophie.

Już się ferie niestety skończyły, więc znów istnieje prawdopodobieństwo, że z powodu nauki nie napiszę notki na czas. Dedykacja dla wiki-pedii :*  

49 komentarzy:

  1. ~alice.
    4 stycznia 2010 o 22:29

    która jestem, która? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 stycznia 2010 o 22:30
      Pierwsza xD

      Usuń
    2. ~alice
      4 stycznia 2010 o 22:31

      wiedziałam. xD Dobra, koniec gadania, czytam i oczywiście zaraz skomentuje! xD ;-*

      Usuń
    3. 4 stycznia 2010 o 22:35
      Noo, ciekawa jestem reakcji na bogina Sophie xD Co, myśleliście, że to dentysta? Niestety xD

      Usuń
    4. ~alice.
      4 stycznia 2010 o 22:51

      Wiedziałam! Wiedziałam! Wiedziałam, że będzie się bała, że zdradzi Barty’ego ponownie tylko w inny sposób. xD Pamiętasz? Pisałam Ci, pisałam! ;Dhaha. xD Nie no, ona boi się czarnej dziury, ja to bym pewnie zobaczyła facetkę co uczy gegry u mnie w szkole. xD Ona jest jedyną osobą której się boję, nawet szczurów mniej się boję od niej! xD ogólnie, świetne. ;p

      Usuń
    5. 5 stycznia 2010 o 15:02
      A ja lubię moją panią od geografii xD

      Usuń
    6. ~alice.
      5 stycznia 2010 o 16:28

      a ja swojej nie. xD Jest straszna i mnie nie lubi. xD

      Usuń
    7. 6 stycznia 2010 o 19:40
      Ja się boję mojej pani od chemii, normalnie boję się stanąć przy tablicy i odpowiadać xD

      Usuń
    8. ~alice.
      6 stycznia 2010 o 19:44

      haha. xD Nieźle. xD !

      Usuń
  2. ~Jeanne&Savnay
    4 stycznia 2010 o 22:38

    Druga? Świetny szablon ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Liz Schmitt
    4 stycznia 2010 o 22:40

    A ja jestem trzecia, i nie wiem, gdzie to mam. Prawdopodobnie w myślach xD. Co do notki: nie potrafię znaleźć słów, ale ogólnie fajna. Do szablonu: ładny. A mój bogin to chyba umierający Pelida, ale nie wiem xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 stycznia 2010 o 22:41
      Mój to bez wątpienia Czarna Dziura xD

      Usuń
  4. ~Lott .
    4 stycznia 2010 o 22:45

    Wiedziałam, że kiedyś tu musi się pojawić czarna [...]. xD Tyle się o niej nasłuchałam… Mniejsza z tym, chciałabym spotkać się z boginem, bo nie wiem, czego najbardziej się boję. Dziwne. {?}. Piękny masz szblon. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 stycznia 2010 o 15:03
      Ooo tak, zwłaszcza nagłówek. Boję się na niego patrzeć xD

      Usuń
  5. ~Jeanne&Savnay
    4 stycznia 2010 o 22:45

    Dziwny ten bogin, nie ma co. Ale opowiadanie fajne. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Satia
    4 stycznia 2010 o 22:56

    Hm… rozdział jest… krótki:( Strasznie krótki. Normalnie czuję niedosyt. Ale i tak bardzo fajny.Jak na mój gust propozycja Harry’ego nie była mądra. Przeciwnie. Była idiotyczna. Ja rozumiem, że Voldemortowi przydałoby się trochę ruchu, bo faktycznie niedługo przyklei się do tego swojego tronu (;P), ale według mnie jest to bardzo stare zachowanie pt. „zranię cię dla twojego dobra”. Bo jak Sophie sama zauważyła, zdradzi w ten sposób wszystkich, czym zrani Barty’ego i wuja z całą pewnością też. Pozostaje mieć nadzieję, że się dziewczyna nie zgodzi. Później znów by rozpaczała i główkowała, jak tu naprawić swój związek. A ja tam lubię te nieliczne rozdziały, kiedy była szczęśliwa i nie kłóciła się ani z Voldemortem ani z Bartym (szczególnie z Bartym;P).Widzę, że jej bogin zmienił postać z dentysty na coś bardziej… strasznego. Ja sama też bym wpadła w panikę, gdybym coś takiego zobaczyła. A zwłaszcza w domu Czarnego Pana, gdzie nigdy nie wiadomo, co tam znajdziesz;) Dobrze, że Barty wrócił i jej pomógł. Ech, z każdym rozdziałem coraz bardziej go lubię. Mam nadzieję, że oni to tak już na stałe razem będą:) I że się w końcu Czarny Pan przestanie ich czepiać.Co do nowego szablonu, to będę szczera – nie podoba mi się. Znaczy, kolorystyka świetna, nawet lepsza niż poprzednia, ale ta anorektyczka w nagłówku odrzuciła mnie na metr od monitora:/ Także stanowczo sugeruję powrót do poprzedniego wyglądu bloga.No, i to by było na tyle. Jeśli dobrze zrozumiałam, to od dziś nie będziesz już dodawała co dwa dni. Mogłabym więc prosić o informowanie o newsach? (adres już podawałam, ale w razie czego przypominam: vampire-memories.blog.onet.pl). Z góry dziękuję. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 stycznia 2010 o 15:06
      Szczerze? Mnie też się nagłówek nie podoba. Ładnie mi się tylko dziura z Sophie skomponowała, ale ogólnie mi się nie podoba. Czarna jest brzydka, ale chciałam, żeby powstał nastrój xD

      Usuń
    2. ~Satia
      5 stycznia 2010 o 16:11

      Cóż, w pewnym sensie ci się udało, choć piszesz tak dobrze, że sam tekst by wystarczył;) Czyli masz zamiar zostawić ten, wrócić do poprzedniego czy zrobić zupełnie nowy szablon?

      Usuń
    3. 6 stycznia 2010 o 19:41
      Zrobić nowy, nigdy nie wracam do starych, a zwłaszcza do okazyjnych. Może wrócę do takiego brązowego, bardzo mi się podobał. Albo do fioletowego xD A tamten z Sophie w koronkach w nagłówku był specjalnie na Sylwestra xD

      Usuń
    4. ~Satia
      7 stycznia 2010 o 18:11

      Ok. Rzecz w tym, że ja zbyt wielu nie widziałam. Jak mówiłam, połknęłam twoje opowiadanie w całości ;P Także załapałam się, żeby zobaczyć ten z bombkami we włosach na kilka dni przed zmianą. Ale wierzę ci na słowo i chętnie je zobaczę:*

      Usuń
    5. 8 stycznia 2010 o 18:37
      Hehe, a nie zakrztusiłaś się? Cóż, sądzę, że chyba będę wracała do szablonów, które już były. Oczywiście tych lepszych xD Ale jeszcze nie po tym rozdziale. Zmienię w niedzielę xD

      Usuń
  7. ~Olka
    4 stycznia 2010 o 23:21

    Fajny rozdział i ładny szablon…….Potter nie jest zachwycony,że Sophie wraca do zakonu,ale raczej się pogodzi z jej decyzją.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 stycznia 2010 o 15:08
      Musi. Co ma do gadania? xD

      Usuń
  8. ~LOLa
    5 stycznia 2010 o 07:24

    WOW! To było… dziwne. Czarna dziura… Ja bym nie wpadła na to żeby bogina zmienić w czarną dziurę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 stycznia 2010 o 15:13
      Może, może zmienić się nawet w Voldka, nawet w teletubisia… w co chcesz xD Albo raczej, czego się boisz xD

      Usuń
  9. ~wiki-pedia
    5 stycznia 2010 o 15:03

    Łoł……… fajne ;] Czarna Dziura jako bogin ???? Cóż, oryginalne xDD Dzięki za dedyk xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 stycznia 2010 o 15:14
      Zawsze jestem oryginalna xD

      Usuń
    2. ~wiki-pedia
      6 stycznia 2010 o 18:02

      Taaaaa to widac xD

      Usuń
  10. mysteriouslady@vp.pl
    5 stycznia 2010 o 15:18

    Ojej, jak ładnie. I szablon i rozdział. A Sophie niech odejdzie do Zakonu, a później na kolanach niech wróci do Czarnego Pana, którym mnie dziś w szkole ochrzczono xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mysteriouslady@vp.pl
      5 stycznia 2010 o 15:18

      Cholera, znów się zapomniałam z mejla wylogować -.- ~Eles.

      Usuń
    2. 5 stycznia 2010 o 15:21
      Ochrzczono Cię Voldkiem? Mnie kiedyś w pdst. też xD Ale w gimnazjum już jestem przechrzczona na Bellatriks xd

      Usuń
    3. mysteriouslady@vp.pl
      5 stycznia 2010 o 15:29

      No, w końcu zrozumieli, kto tak naprawdę mnie odzwierciedla xD.~Eles.

      Usuń
    4. 5 stycznia 2010 o 15:49
      No i moje też xD

      Usuń
    5. ~Eles.
      6 stycznia 2010 o 09:16

      A w ogóle to z Pottera du.pek jest! Ja za takie odzywki już dawno bym mu zaklęciem w ryj miotnęła.

      Usuń
    6. 6 stycznia 2010 o 19:43
      Sophie ostatnio ćwiczy samoopanowanie xD

      Usuń
  11. ~Kada113
    5 stycznia 2010 o 19:30

    no więc jeśli chodzi o mnie, to czarna dziura mnie przeraża, ale nie aż tak jak styropian… ugh… nie znoszę tego dzwięku… zawsze mam ciarki na plecach a czasami to nawet zwiewam gdzie pieprz rośnie. Pozostaje jeszcze pająk i szczotka do włosów, krem do… czegokolwiek, i kosmetyki. Perfumy jakoś zniosę ;)Fajnie, że wreszcie wiemy czego się sophie boi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 stycznia 2010 o 18:41
      Styropian? To raczej Cię obrzydza, przecież nie boisz się tego dźwięku. A czarna dziura to duże zagrożenie, a my, nawet Sophie, nic by nie mogła zrobić. Chyba że przepowiedzieć, żeby ludzie wynieśli się w porę z planety xD

      Usuń
  12. ~Doska
    5 stycznia 2010 o 22:16

    nie ma co….ale masz sny… a co do rozdzialu to jest jak najbardziej ok ;) nawet nie przypuszczalam, ze Soph i Potter moga rozmawiac ze soba nie skaczac sobie do gardel xP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 stycznia 2010 o 18:42
      Bez problemu, dla chcącego nic trudnego xD

      Usuń
  13. ~kotka
    6 stycznia 2010 o 15:48

    Boi się czarnej dziury?! Myślałam, że to będzie coś typu śmierć bliskich, jak u pani Weasley. No i Sophie powiedziała do Wybrańca „Harry” a nie „Potter”. Gratuluję,l bo jeszcze trochę i będziesz mieć 10000 komentarzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 stycznia 2010 o 18:44
      No, niestety, będę musiała pokasować spam. A czyja to by miałabyć śmierć? xD

      Usuń
  14. leiwiess@buziaczek.pl
    6 stycznia 2010 o 21:39

    Witam. Czy pamiętasz może jeszcze Leiwiess..x# z bloga zpamietnikalilkievans.blog.onet pl ? Tak ? a pamiętasz,że ten blog rozpłynął się w powietrzu ? Tak.. Przepraszam. A teraz chcę powrócić pod nowym opowiadaniem. niesforny-uklad-zdarzen.blog.onet.pl zapraszam do siebie ponownie. i chce zostac czytelnikiem tego bloga oraz byc informowana o notkach. przepraszam, jezeli uznasz to za spam, ale tak by wypadalo powiadomic. to jak nowa notka. o ile o mnie pamietasz. z gory dziekuje i zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 stycznia 2010 o 18:45
      No pewnie, że pamiętam xD Jeszcze mam przed oczami szablon na Twoim starym blogu, czytając ten komentarz xD Zaraz dodac Cię do linków xD

      Usuń
  15. ~Monsmornia
    6 stycznia 2010 o 23:56

    Czarna dziura…hmm…ciekawe jak wyglądałby mój bogin.Może odzwierciedlał by te obrzydliwe żyjące w ziemi robale…albo może moją nauczycielkę od fizyki.Nie wiem…Chciałabym spotkać się z boginem i się przekonać.Co do rozdziału…podoba mi się jednak zepsułaś całkowicie wizerunek Voldemorta w moich oczach.Więc powiem tak:”foch i to z przytupem!”Mam nadzieję ,że Sophie nie odejdzie od jej kochanego wujaszka.Boże!Apokalipsa nastała!Potter umie myśleć!Ja zawsze gardziłam jego postacią.Co do szablonu to jest ok.Cieszę się ,że pojawili się w końcu też ci „dobrzy”.Śmierciozerców było jak narazie za dużo a przecież nieuchronnie zbliża się bitwa o Hogwart.Wątpię żeby po bitwie Soph miała widywać się z bliznowatym i resztą świętej trójcy.Jednak to już pozostawiam Tobie.Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 stycznia 2010 o 18:52
      Mój to niewątpliwie Czarna. W niedzielę zmienię szablon na jakiś stary, który już był, nie będę już musiała przeżywać tej męki ze strachu, patrząc na nagłówek xD

      Usuń
  16. galaxxy69
    7 stycznia 2010 o 21:25

    Jejku!!! Jak ja tu dawno nie byłam!!! Ostatnio byłam na tym blogu jak były początki!! A teraz? no proszę… Blog się rozwinął :D mam andzieję że jeszcze mnie pamiętasz?? :)) galaxxy69.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 8 stycznia 2010 o 19:00
      Moi starzy czytelnicy wracają, naprawdę się cieszę. Oczywiście, że pamiętam, wiesz, że nawet mam Twoje gg? xD

      Usuń