30 października 2009

Rozdział 203

Obudziłam się z ciężkim westchnieniem. Nie wyspałam się tej nocy. Ktoś do trzeciej nad ranem tłukł coś młotkiem. A ja mam bardzo wrażliwy słuch. Zwlekłam się z łóżka, podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież. Po pokoju natychmiast rozniosło się świeże, zimowe powietrze.
Wystawiłam głowę na zewnątrz. Moje okno wyglądało prosto na ogród. Wszędzie leżało pełno śniegu. Glizdogon oczywiście był zajęty jakąś głupotą, na przykład waleniem młotkiem. Pewnie. Bo po co odśnieżyć ten metr śniegu, leżący na zewnątrz?

Ubrałam się i opuściłam sypialnię. Z komnaty Voldemorta dochodziły normalne odgłosy pracy: kroki, czyjeś głosy i co chwilę okrzyk wściekłości Czarnego Pana. Typowe. Zeszłam do kuchni, żeby zrobić sobie jakieś śniadanie. Oczy nadal piekły mnie okropnie po źle przespanej nocy. Dawniej, kiedy nie mogłam spać, noce dłużyły się niemiłosiernie. Teraz, gdy jestem zmęczona, nie można spać przez tłuczenie młotkiem.

Wracając z kuchni, natknęłam się na Croucha. Wyglądał na zmęczonego. Usłyszałam zatrzaskujące się drzwi na pierwszym piętrze. A więc to na niego tak się wydarł Voldemort…
Uśmiechnęłam się, kiedy na mnie spojrzał.
- Wcześnie wstałaś – zauważył, kiedy weszłam po schodach na górę.
- Ktoś walił młotkiem przez pół nocy – wyjaśniłam.
Barty skrzywił się nieco.
- Przepraszam.
Zmroziłam go spojrzeniem. Kiedy w nocy przewracałam się z boku na bok, próbując zasnąć, przyrzekłam sobie, że ukarzę tego, kto ośmielił się zakłócać mój spokój. I Croucha ukarzę. Na pewno.
- Nic nie szkodzi – skłamałam i objęłam go w pasie. – Chodź.
Zaprowadziłam go do swojego pokoju i popchnęłam na łóżko, a jednocześnie przytrzymałam prawą ręką, żeby nie rozwalił sobie głowy o najbliższy drewniany filar. Usiadłam obok niego i odchyliłam jego głowę na bok, żeby mieć lepszy dostęp do jego szyi, w którą po chwili wbiłam zęby. Czułam w sobie jeszcze krew Sanguini’ego, ale teraz potrzebowałam krwi śmiertelnika.

To ciepło, rozchodzące się po całym ciele, jak gdybym wyszła nagle na słońce… Nie chciałam jednak zabić Croucha. Wyszarpnęłam kły z rany i położyłam go na łóżku. Oparłam się na łokciu i podniosłam lewy nadgarstek do ust, żeby zrobić w żyle ujście dla krwi. Barty chwycił go z zadziwiającą jak na pozbawionego dużej ilości krwi śmiertelnika.
- Nie.
- Dlaczego? – zapytałam z uśmiechem. – Byłbyś świetnym wampirem.
- Proponuj mi to sto razy, ale moja odpowiedź się nie zmieni – odparł.
Westchnęłam ciężko.
- Jedna kropla mogłaby wyleczyć cię ze śmiertelności – mówiłam.
Barty podniósł się i dotknął rany na karku. Na palcach zostały mu ślady krwi. Ugryzłam się w język tak, że długi kieł przeszedł na jego wylot. Usta powoli zaczęły mi się wypełniać czym płomiennym płynem, który dopiero co zabrałam Crouchowi. Przysunęłam się do niego i pocałowałam jego ranę. Natychmiast po zetknięciu się z moją krwią, zaczęła się goić.
Uśmiechnęłam się, widząc reakcję Śmierciożercy i wstałam.

- To zaskakujące, jak się układają ludzkie losy – odezwał się nagle. – Jesteś Francuzką. A Francja była od zawsze naturalnym wrogiem Anglii.
- Była – potwierdziłam jego słowa. – Ty za to jesteś Anglikiem. Ja musiałam tutaj zamieszkać. Dlaczego wyprowadziłeś się z Anglii?
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Ojciec nas tu zabrał. Ja nie miałem nic do powiedzenia – odpowiedział.
- Może mu się jego rodzinne państwo nie podobało? – uśmiechnęłam się złośliwie. – Picie herbaty go znużyło i wolał skosztować „Lecha”?
Barty zmarszczył groźnie brwi.
- To miała być taka złośliwa uwaga o Anglikach, tak?
Roześmiałam się dźwięcznie.
- Ale nie obrażaj się tak zaraz – odpowiedziałam.
Crouch był jednak człowiekiem honoru i nie pozwalał się obrażać. Zdążyłam t zauważyć, na przykład przy tej wymianie zdań w holu z Draconem, kiedy ten drugi przyszedł mnie przeprosić. A wydaje mi się, że stało się to całe wieki temu…

Barty skrzyżował ręce na piersiach.
- A ty dlaczego wyjechałaś z Francji? – zapytał. – Znudziły ci się ślimaki?
Krew uderzyła mi do głowy razem ze złością. Zacisnęłam pięści tak mocno, że paznokcie wbiły się boleśnie w skórę.
- Myślałam, że spędziłeś ze mną tyle czasu, żeby już się połapać, na ile ci mogę pozwolić – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. – Kocham cię, ale nigdy nie pozwolę, żebyś obrażał kraj, z którego pochodzę.
Barty parsknął śmiechem.
- A ty sobie niby możesz obrażać mój? – zapytał.
Normalnie, jak nie on! Jeszcze nigdy chyba nie podniósł na mnie głosu! A teraz po prostu stoi sobie, zdany na moją łaskę i obraża Francję! Ja go chyba za chwilę… rozerwę gołymi rękami.
- Mogę robić, co mi się podoba! – zawołałam. – Skoro tak kochasz Anglię, to po jaką cholerę siedzisz tutaj? Skoro ci się nie podoba, to wynocha!
Kiedy zamilkłam, nie mogłam wprost uwierzyć, że to moje słowa. Barty jednak nie ruszył się z miejsca. Chcesz się dalej kłócić? Dobrze.
- Jestem tu dla Czarnego Pana – oświadczył. - Nie dla ciebie
Zraniło mnie to głęboko w serce, ale nie dałam po sobie tego poznać. Zacisnęłam z całej siły wargi, żeby nie ryknąć na całe gardło. Od tego Glizdogon miałby więcej roboty, wstawiając nowe szyby w oknach.

- Jesteś tylko podłym zdrajcą – warknęłam. – My chcieliśmy sprawiedliwości. Francja była zmęczona po wojnie, a Anglia po prostu chciała spojrzeć na Niemcy poprzez palce. Jak ty mi możesz w oczy spojrzeć?!
- Patrzę ci w oczy każdego wieczora, kiedy…
Nie dałam mu dokończyć. Uderzyłam go w twarz tak mocno, że aż chlasnęło.
- Krzycz głośniej! – ciszę, która zapanowała w sypialni przerwał mój głos. – Krzycz, a wrócisz sobie do tej twojej ukochanej Anglii! Tylko że w trumnie!
Barty chciał coś odkrzyknąć, ale drzwi do pokoju otworzyły się gwałtownie.
- Co to za krzyki, do cholery? – odezwał się. Wyglądał na wściekłego.
- Nie wtrącaj się – wycedziłam. – To nie twoja sprawa. Poza tym, nie odzywam się do ciebie. I do ciebie też. Wynocha stąd.
Wypchnęłam Croucha i Voldemorta na zewnątrz. Zatrzasnęłam drzwi z takim rozmachem, że aż szyby zadrżały. Mało tego, jedna wypadła z okna i roztrzaskała się na drobne kawałeczki.

Wściekła, teleportowałam się. Z pluskiem wpadłam do wody w basenie. Przeżyłam lekki szok, kiedy woda wlała mi się do uszu. Wynurzyłam się na powierzchnię. Chłód trochę osłabił gorączkę, która mną owładnęła.

Pływałam jakiś czas, w myślach przeklinając Croucha.
Usłyszałam kroki na korytarzu. Chwilę później ciche skrzypnięcie drzwi. Odwróciłam głowę. Aż zazgrzytałam zębami ze złości, kiedy zobaczyłam Barty’ego, z tym samym uniżeniem na twarzy, który tak dobrze znałam.
Podszedł aż pod brzeg basenu i utkwił we mnie wzrok.
- Przepraszam, że się z tobą kłóciłem – odezwał się.
Prychnęłam ze zniecierpliwienia.
- Mam gdzieś twoje przeprosiny – warknęłam i odpłynęłam na drugą stronę basenu.
Barty okrążył go i zatrzymał się tam, gdzie ja dopłynęłam. Przewróciłam oczami.
- Czego ty ode mnie chcesz? – zapytałam. – Nie martw się, nic sobie nie zrobię.
Chciałam zanurkować, ale Crouch w ostatniej chwili chwycił mnie za ramię i podciągnął do góry. Wyciągnął mnie z wody bez najmniejszego wysiłku.
- Zostaw mnie, palancie! – krzyknęłam.
- Dlaczego jesteś taka oziębła? – zapytał.
- Bo tak! I nie wiem, co ci do tego!
Objęłam go za szyję i pocałowałam go w usta. Sama byłam zła na siebie, że tak zareagowałam. To było instynktowne, zupełnie do mnie nie podobne. Wolałam raczej znów chlasnąć go w twarz.

~*~


Jak zdążyliście już zauważyć, ostatnio nic nie dodałam. To proste. Miałam tyle nauki, że nawet nie miałam czasu odpalić komputera na kilka minut. Nie wiem, czy w niedzielę napiszę, bo jest to przecież Wszystkich Świętych, ale się postaram. Dedykacja dla Every :* 

42 komentarze:

  1. ~Nadine
    30 października 2009 o 22:15

    First! xDLecę czytoować. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 października 2009 o 22:20
      Gratuluję xD

      Usuń
    2. ~Nadine
      30 października 2009 o 22:21

      Rozdział jak zwykle obłędny. Brakowało mi kłótni z Bartym, zbyt spokojnie było. No i teraz, w końcu, me marzenie się spełniło. :P Nigdy bym nie powiedziała „Głupi Crouch”, bo Go za bardzo kocham, więc i teraz tak nie powiem, chociaż był ciutkę wredny. xD A, i racja. Voldemort ma swoje sprawy i niech nie wtyka nosa w te nieswoje. Chwila, przecież Czarny Pan nosa nie ma. Ma tylko szparki. xD No więc niech nie wtyka swoich „szparek” tam, gdzie nie powinien.Hej, czy tylko ja mam tak dwuznaczne skojarzenia?! xDD

      Usuń
    3. 30 października 2009 o 22:26
      Kłótnia była ostrzejsza, ale nagle padło zasilanie w całym bloku i mi się nie zapisała połowa rozdziału. Też właśnie to miałam powiedzieć. Voldek nosa nie ma xD I dla mnie tam to nie brzmi dwuznacznie xD

      Usuń
    4. ~Nadine
      1 listopada 2009 o 16:34

      To jest właśnie wnerwiające: piszesz rozdział, masz już większą część, i nagle Ci prąd odłączają. I notka w ***** idzie. ;ddNo tak. Voldek sam w sobie jest dwuznaczny. OoxDD

      Usuń
    5. 3 listopada 2009 o 22:21
      Nie. Gorsze jest, jak nagle gaśnie prąd na całym osiedlu, a Ty myślisz, że to koniec świata, bo naoglądałąś się „Wizji Apokalipsy” xD

      Usuń
  2. ~Elizabeth Schmitt
    30 października 2009 o 22:18

    Czyżbym pierwsza przeczytała? Świetna notka, nic dodać, nic ująć xD. Trza wrzucić maila ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Olka
    30 października 2009 o 22:52

    Sophie się bardzo pokłóciła z Bartym……Mi się wydaje że szybko się pogodzą.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~wiki-pedia
    30 października 2009 o 23:17

    Jak dzieci. Normalnie jak dzieci. Kłócić się o ślimaki i zimnego Lecha. Podoba mi się to, że kiedy onim zaczynają się wydzierać to zawsze wkracza Voldex i zaraz zostaje bardzo kultularnie wyproszony za drzwi xDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31 października 2009 o 12:37
      Prawda? Miałam coś napisać jeszczo o tym, że został spłoszony wazą, w którą Sophie miała w niego cisnąć, ale już parodii nie chciałam robić xD

      Usuń
    2. ~wiki-pedia
      31 października 2009 o 17:01

      Buhahahaha……. nieee komedii jest już za dużo (nie żeby mi to przeszkadzało xD ) teraz przydałaby się jakas akcja czy coś…….

      Usuń
    3. 31 października 2009 o 20:01
      Będzie akcja, spokojnie. Aż za dużo nawet xD

      Usuń
    4. ~wiki-pedia
      1 listopada 2009 o 19:59

      Juz sie boje xDDDDD

      Usuń
    5. 3 listopada 2009 o 22:18
      I słusznie xD

      Usuń
  5. ~alice
    31 października 2009 o 08:17

    `Jestem ty dla Czarnego Pana, nie dla ciebie.` – to żeesz wkurzył Sophie. ;dd ja to bym zabiła. xDD podoba mi się notka. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31 października 2009 o 12:40
      Też bym zabiła xD Ale Sophie ma silne nerwy, jak na dobrego wampira przystało xD

      Usuń
  6. ~Cathy
    31 października 2009 o 14:28

    Frozen, strasznie Cię przepraszam. Mam tak mało czasu, że z trudem nadążąm ze wstawianiem notek u siebie. Postaram się to nadrobić, a co do obecnego rozdziału, jest naprawdę świetny :) PS Szablon pochodi z zakazanych- szablonow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31 października 2009 o 15:37
      Spoko. Mam ten sam problem xD

      Usuń
  7. Domitilla
    31 października 2009 o 14:51

    Fajny rozdział. Ciekawe co wyniknie z zaistniałej sytuacji.Czekam na newsa.PozdrawiamDomitilla[opowiesc-diabla]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31 października 2009 o 15:41
      No tak, to problem wielki. Co wyniknie z tej sytuacji… po pocałunku tak po prostu się rozejdą do swoich pokoi xD

      Usuń
  8. ~carmen37
    31 października 2009 o 20:08

    Nie no, naprawdę to jest the best. Nareszcie Sophie pokłóciła się na serio z Bartym juuuupi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31 października 2009 o 20:54
      I też na serio się z nim pogodziła xD

      Usuń
    2. ~carmen37
      1 listopada 2009 o 13:15

      niestety ;/

      Usuń
  9. ~Evera
    31 października 2009 o 20:51

    W pierwszych słowach pragnę podziękować za dedykacje… bardzo mnie zaskoczyła. Rozdział jak zwykle zaskakujący. Nie wiem, czy powinnam tak krytycznie oceniać Sophie, ale dzisiaj mam wrażenie, ze właściwie to ona nie wie czego chce. W jednej chwili kłóci się z Bartym i przypuszczam, ze gdyby miała dobry pretekst to pokłóciłaby się z całym światem, a w następnej sekundzie całuje go. A swoją drogą za chwilę Barty zacznie sie zastanawiać ile jego krwi płynie w jej ciele :) co to za podskubywanie? :) Czytało mi się super… Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31 października 2009 o 20:55
      Heh, jak się na nią obrazi, to jej każe oddać całą jego krew xD

      Usuń
  10. ~kicysława
    31 października 2009 o 20:56

    Mimo, że Soph jest Francuską to ma iście Hiszpański temperament !! :DHehe, coś dziwnie wszystko aż za dpbrze układało się między Soph a Bartym, lecz nie narzekam na to ;p Ale od czasu do czasu jakaś kłótnia może być… ;]Rozdział świetny jak zwykle czekam nakolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 31 października 2009 o 21:08
      No ba, żeby nie przedobrzyć xD Szybko by się sobą znudzili, gdyby się nie pokłócili czasami xD

      Usuń
  11. ~Lottie.
    1 listopada 2009 o 00:07

    Oni wszyscy [czyt. Sophie, Barty i Voldemort] nie mogą w spokoju przeżyć ze sobą jednego dnia? Najpierw młotek przez pół nocy, potem ryczą na siebie jak krowy na pastwisku o drugorzędnych daniach na wynos i środkach powodujących nietrzeźwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 listopada 2009 o 10:59
      Nie mogą, bo co to by był za rozdział wtedy? xD Zapomniałaś dodać o rzucaniu szklankami xD

      Usuń
  12. ~Doska
    1 listopada 2009 o 22:10

    nie obczajam kobiety, nie ogarniam… nasmiewa sie z kraju Croucha a jak on daje cieta riposte to sie obraza i z nim kloci :O to po jakiego grzybka zaczela to?! a pozniej on ja przeprasza (bo go czarny pan zlal za smarka Sophie) to ona sie boczy, a gdy chlopak pyta co taka zimna to ta go ni z gruchy ni z pietruchy caluje :D nieee ja tego nie ogarniam (co nie znaczy ze rozdzial mi sie nie podobal… gdyby Sohie przestala sie zachowywac jak rozpieszczony dzieciak to by bylo git, ale Voldek i tak rzadzi xD no i ten jego wyczulony sluch xD) pzdr :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 listopada 2009 o 18:16
      Jej przecież wszystko wolno xD

      Usuń
    2. ~Doska
      4 listopada 2009 o 20:24

      a gdzie zlota zasada „Kazdy inny, kazdy rowny” ? x)

      Usuń
    3. 4 listopada 2009 o 20:27
      Nie w mniemaniu Sophie xD

      Usuń
  13. ~kotka
    2 listopada 2009 o 17:15

    Nareszcie się pokłócili! A w ogóle, to Barty’ego nie lubie, na miejscu Sophie bym porządnie „ukarała” xD Czekam na nową notkę. Nie wysil się nad tym komentarzem, bo mam wielkiego lenia .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 listopada 2009 o 18:21
      Czemu go nie lubisz? Jest chyba lepszy, niż Malfoy xD

      Usuń
  14. jojoemail@onet.eu
    4 listopada 2009 o 12:54

    Witaj! Nasza skromna oceniania pragnie zaprosić do swojej drewnianej chaty! Zapraszamy Cię na http://czarna-rozpacz.blog.onet.pl/. Chcesz zgłosić bloga do oceny, a może dołączyć do naszej załogi? Serdecznie zapraszamy i przepraszamy za spam, jeżeli go nie akceptujesz, ale taki już smutny los ocenialni.

    OdpowiedzUsuń
  15. ~xxx
    4 listopada 2009 o 14:48

    dodaj new. ;(

    OdpowiedzUsuń
  16. ~kicysława
    6 listopada 2009 o 23:55

    Nie spiesz, sie śpiesz, poczekaj aż umrę z ciekawości. I tak Ci do tego nie zostało zbyt dużo czasu ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 7 listopada 2009 o 11:13
      Wiesz, że masz komentarz 8888 ? xD Spokojnie, właśnie piszę, dziś opublikuję xD Po prostu nie było mnie na komputerze, tyle mam nauki xD

      Usuń