16 września 2009

Rozdział 185

- Chyba już pójdę.
Leżałam odwrócona do Barty’ego plecami, patrząc tępo w drzwi. Crouch przyciągnął mnie do siebie.
- Miałem nadzieję, że ci to pomoże – mruknął.
- To nie twoja wina, po prostu nie mam nastroju – odpowiedziałam cicho. – Odwiedzę na chwilę Czarnego Pana, wrócę do Hogwartu i postaram się dalej ciągnąć ten żywot.
Barty przestał się uśmiechać.
- Nie wypuszczę cię, dopóki mi nie obiecasz, że dalej będziesz ten żywot ciągnąć – oświadczył.
Zawahałam się. A co mi tam, gdybym go czasem oszukała, to mógłby to potraktować jako zemstę. On też nie był ze mną do końca szczery, a ja mu tego przez długi czas nie zapomnę.

- Obiecuję – odparłam po dłuższym zastanowieniu i zaczęłam się ubierać. On obserwował mnie, nic nie mówiąc.
- Nie podoba mi się wahanie w twoim głosie – odezwał się, kiedy już byłam gotowa do wyjścia. – Ale uwierzę ci na słowo. Bo gdybyś złamała obietnicę… a mam nadzieję, że tego nie zrobisz, to bardzo byś mnie zraniła. Nie chcesz tego, tak?
- Obiecałam. Więc dotrzymam słowa – powiedziałam z naciskiem na ostatnie dwa słowa. – Radziłabym ci się też ubrać, dla twojego własnego bezpieczeństwa.
Chwilę później poczułam wyrzuty sumienia, że tak chłodno go potraktowałam. Przecież chciał dobrze. Już mniejsza o to, że mu nie wyszło. Zanim Barty wygrzebał się z łóżka, usiadłam na jego brzegu i objęłam go za szyję.
- Zobaczymy się… kiedyś tam – dodałam i pocałowałam go w policzek.
Uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam z pokoju.
Stałam przez moment pod drzwiami komnaty Voldemorta, myśląc usilnie. Jak mu wyjaśnię moją wizytę? No tak, mogę skłamać, że tęskniłam za nim, czy coś podobnego… ale to już było przereklamowane. Albo powiem mu, że potrzebna mi jego krew… To też nie wypali. Wie, że ja wiem, że on mi już tego nie da. Po prostu najzwyczajniej w świecie powiem prawdę. Albo przynajmniej jej część.

Zapukałam i weszłam do środka. Czarny Pan siedział na kamiennym tronie i czytał. A teraz pytanie za sto punktów. Co czytał? Oczywiście, wczytywał się w jeden z raportów. Jego też już powoli opanowywała opętańcza moc pracoholika. Nawet nie podniósł głowy, kiedy weszłam. Zirytowana jego brakiem reakcji, usiadłam z wściekłą miną na swoim tronie i skrzyżowałam ręce na piersiach.

- To już nie usłyszę nawet małego „cześć”? – zapytałam z wyrzutem w głosie.
Voldemort podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Wybacz. Cześć – odrzekł. – Co tu robisz?
- Denerwowała mnie osoba, więc przyszłam tam, gdzie nikt mnie nie ignoruje – odpowiedziałam. – Albo przynajmniej nie ignorował.
Zmarszczyłam brwi.
- Skoro Ashley Pail cię wkurza, to dlaczego nie załatwisz tego po naszemu? – spytał Riddle, powracając do raportu. – Jedna dziwaczka więcej czy mniej nie robi różnicy.
Kiedy pomyślałam o jednej więcej dziwaczce w Hogwarcie, to aż mi przed oczami pociemniało z przerażenia.
- Robi, wierz mi – mruknęłam. – Gdyby były dwie Ashley Pail, to bym chyba zwariowała.
Zamilkłam. Przez chwilę obserwowałam wuja, pochłoniętego raportem. Co, już go przestały nudzić te głupie papierki? A założę się, że jeszcze miesiąc temu nie mógł znieść nawet patrzenia na stosy tych świstków, jak ja nie mogłam znieść patrzenia na osobę.

- To dziwne, jakim cudem mogłeś zainteresować się tym… czymś – odezwałam się, wskazując na pergamin w jego ręce.
- Jestem tu szefem, tak? – spytał. – Więc muszę wiedzieć, co się dzieje w „firmie”. I ciekawych rzeczy się tu dowiaduję…
- Aha. A ta twoja firma jak się nazywa? – zadrwiłam. – Voldex?
Czarny Pan zignorował to.
- Skoro tak, to ja sobie pójdę – dodałam, wstając.
- Ale pamiętaj – powiedział ostrzegawczym tonem, patrząc mi prosto w oczy. – Obiecałaś mi, że nic ze sobą nie zrobisz.
Przewróciłam oczami.
- Tak jest, szefie – mruknęłam i teleportowałam się.
Buddo. Jest gorszy niż matka. Cudem jest jej dorównać, a co dopiero pobić.

Pojawiłam się gdzieś w centrum Zakazanego Lasu. No, to czekało mnie jeszcze dotarcie do szkoły, brnąc przez błoto, śliską trawę i odrażające, gnijące liście.
Bałam się reakcji Ślizgonów. Była sobota, więc wątpię, czy komuś chciałoby się gdziekolwiek wychodzić z dormitorium. A uczniowie w weekend śniadanie jedzą raczej późno. W międzyczasie po co iść do biblioteki się pouczyć? Lepiej nabijać się z pierwszoroczniaków, wracających do salonu umazanych atramentem przez Irytka.

Byłam pewna, że Ślizgoni będą się ze mnie nabijać. Byłam w błędzie. Kiedy weszłam, nie było co prawda wszystkich uczniów. Ale za to śmiech i drwiny były chyba trzy razy większe, niż gdyby była cała hałastra ślizgońskich dzieciaków.
Zobaczyłam Ashley Pail, wychodzącą z dormitorium dziewczyn. Kiedy mnie ujrzała, zatrzymała się gwałtownie. Przez kilka sekund patrzyła na mnie, jakby nie wierzyła własnym oczom. Ale kiedy już jakiś impuls szturchnął jej zastygnięty mózg, wybuchnęła śmiechem. Uniosłam brwi z zażenowania. Ludzie, ona zachowuje się czasami gorzej, niż pięciolatek. Teraz na przykład, zaczęła podskakiwać, piszczeć, śmiać się jak idiotka i pokazywać mnie palcem.

- Oto szkolna piękność Hogwartu! – krzyczała, co najwyraźniej spodobało się reszcie przebywających w salonie, bo ryknęli śmiechem. Tyle zamieszania o nic. I pomyśleć, że każdemu Ślizgonowi chce się ze mnie drwić za każdym razem, kiedy pojawię się na horyzoncie. To jest dość żałosne, żeby stwierdzić, że gdyby Salazar Slytherin teraz nagle ożył, to natychmiast umarłby ze wstydu, widząc swoich uczniów. Oto dobrze wychowana młodzież dwudziestego pierwszego wieku, nie ma co.

Nawet nie zwróciłam uwagi na cieszących michy Ślizgonów, tylko przeszłam spokojnie przez salon. Minęłam osobę, doszłam do sypialni szóstoklasistek i zatrzasnęłam Pail drzwi do łazienki przed nosem. Ta zaczęła drwić:
- Miss Mokrego Podkoszulka doskonale do ciebie pasuje.
Zdjęłam wszystko i weszłam pod prysznic.
- Ekscytujące – odpowiedziałam jej znudzonym tonem. – Naprawdę nie masz nic innego do roboty? Jeśli tak, to rzeczywiście masz interesujące życie.
- Jesteś Emo, tak? – zapytała z kpiną.
- Nie. Moim jedynym życiowym problemem jesteś ty – warknęłam. – Każdy ma problemy. Chcesz znać swój? Twoja szkaradna gęba.
Ashley milczała przez chwilę. W końcu się odgryzła:
- Za to ciebie nawet matka nie kocha.
Parsknęłam śmiechem.
- Nie płakałam jak mama to mówiła, więc teraz też nie będę – odparłam. – Ze mną walki słownej nie wygrasz, kochana. A poczekaj, aż wyjdę z łazienki. Dobrze ci radzę, nie stercz pod drzwiami jak ten pies.
Wyskoczyłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i otworzyłam drzwi. Tuż pod nimi stała Ashley ze skrzyżowanymi na piersiach rękami.
- I co teraz zrobisz, wieśniaro? – zapytała mnie. Moją twarz owionął całkiem nieświeży oddech. Znów się zaśmiałam.
- Pierwsze, co zrobię, to polecę ci umyć zęby – odpowiedziałam.
Ashley zaczerwieniła się albo przynajmniej mi się tak wydawało, bo przez taką warstwę makijażu prawie nic nie było widać.
- Chcesz dostać jeszcze raz, jak kiedyś tą szklanką? – spytałam. – Tylko tym razem wezmę góry Świętokrzyskie.
Wykopałam ją z pokoju. Cóż, niestety, nie miałam powodu, aby ją jakoś „uszkodzić”. Ale będą jeszcze inne dni… Albo i nie… może będzie to ostatni dzień, w którym miałam szansę porozmawiać z kimkolwiek?

~*~


Przepraszam, że tak nudno, ale wróciłam dziś z ogniska, jestem wykończona… poza tym, następny rozdział będzie o wiele lepszy. Nie napiszę też nic od siebie, żeby nie zepsuć atmosfery. Zapewne wielu będzie miało do mnie żal za następny odcinek xD 

33 komentarze:

  1. ~kicsława
    16 września 2009 o 22:33

    1! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 września 2009 o 22:34
      Brawo xD

      Usuń
    2. ~kicysława
      16 września 2009 o 22:45

      Dziękować, mam coś na pocieszenie przed wkuwaniem dat xD

      Usuń
    3. 16 września 2009 o 22:46
      Ja muszę wkuwać słówka z niemieckiego… xD

      Usuń
  2. ~kicysława
    16 września 2009 o 22:45

    Wg mnie nie było nudne, takie w sam raz, chooooociaż nieco zdziwił mnie tekst Bartiego, to że „nie chcesz mnie zranić” czy jakoś tak, bo źle mi się kojarzy po prostu… cóż, nie ważne. zdziwiło mnie też zachowanie Voldzia, boże, ON coś CZYTAŁ i to był prawdopodobnie jeden z tych cholernie nudnych RAPORTÓW!!! xD No normalnie Tom, respect ;D Jak zwykle końcówka najlepsza, szcególnie, że Sophie naeszcie nie przejmowała się tym co robili inni i pięknie dogadała Ashley, a co do tej szklanki… nie mogę się doczekać nastęĻnego rozdziału mimo zastrzeżeń xD;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 16 września 2009 o 22:46
      Napiszę coś oczami Dracona xD No i Sophie wymiata, oczywiście xD

      Usuń
  3. ~Olka
    16 września 2009 o 23:13

    Fajny rozdział.Mnie się podobał….Fajnie Sophie nazwała firmę Voldemorta:”Voldex”.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 września 2009 o 15:17
      Taaa. Voldex. Firma produkująca papier toaletowy xD

      Usuń
  4. ~Nadine
    17 września 2009 o 13:28

    Przy „Voldexie” zaczęłam histerycznie chichotać xDD Boże i Ty mi mówisz, że rozdział nieciekawy. Ale o co chodzi z tym… czekaj, jak to szło…? „…ostatni dzień do porozmawiania z kimkolwiek?” ??!! Co to niby miało znaczyć?! Nie wkurzaj mnie, ja mówię serio, bo mogę cisnąć w Ciebie nie jedną, a toną szklanek!No.I coś szybko dodałaś rozdział jak na karę „hasło na komputer” xD Ale to i dobrze. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 września 2009 o 15:20
      Muszę coś zakończyć, żeby otworzyć się na nowe. Ale przecież nie zakończę scp, chyba bym zawału dostała. Ja mam fajne kufle do piwa, pożyczyć Ci? xD

      Usuń
    2. ~Nadine
      17 września 2009 o 17:47

      To dobrze, że nie zakończysz, bo też bym dostała zawału, jak Ty. A chętnie xD Jak są duże? I – co najważniejsze – czy dostatecznie CIĘŻKIE? xD

      Usuń
    3. 18 września 2009 o 17:29
      Duże, ciężkie i do piwa xD

      Usuń
    4. ~Nadine
      18 września 2009 o 19:16

      A to to wiem, że do piwa xDWidzę, że znowu wygląd bloga zmieniasz *kręci głową* ;p

      Usuń
    5. 18 września 2009 o 19:26
      Taaak, ale coś linkowanie nie idzie xD

      Usuń
    6. ineskryszen@autograf.pl
      18 września 2009 o 19:37

      Dobrze jest, ja też się zawsze muszę namęczyć, jak wygląd zmieniam. ;pA notka when?!

      Usuń
    7. 18 września 2009 o 19:40
      Już jest napiasna, jak skończę się męczyć z szablonem, to dodam. Już mnie wnerwia, że koloru nie mogę do napisów w linkach załadować, a do statystyki się jakoś łatwo załadowało. wwrrrrr

      Usuń
    8. ineskryszen@autograf.pl
      18 września 2009 o 19:44

      A zmień kolor w tytule notki na taki sam, jak jest w reszcie. Nie wiem, mnie pomogło. xD

      Usuń
    9. 18 września 2009 o 19:45
      Nie da się. Może to przeglądarka się psuje. Zobaczę na Explorerze. xD

      Usuń
    10. ineskryszen@autograf.pl
      18 września 2009 o 19:47

      Ja mam normalnie Opere, ale na zmiany wyglądu wchodze przez Mozille xDDobra, nie przeszkadzam ;pA!xDA kiedy dodasz jakieś zdjęcie na fbl? xDDD

      Usuń
    11. 18 września 2009 o 19:48
      O lol… ale głupia byłam… przecież ja mam w menu linki, tak? A linki miałam zmienione na ciemne… Lol. xD

      Usuń
    12. ineskryszen@autograf.pl
      18 września 2009 o 19:52

      Ha, widzisz? I się wyjaśniło. xDD

      Usuń
    13. 18 września 2009 o 19:55
      Ludzie… jak tego mogłam nie zauważyć? Jak blondynka normalnie… bez urazy, oczywiście dla blondynek. xD Za chwilkę dodaję notkę. Chociaż może lepiej by było, gdybym jej nie dawała. Zobaczysz, jak przeczytasz xD

      Usuń
    14. ineskryszen@autograf.pl
      18 września 2009 o 19:57

      Jezu, ja się już boję…Idę wziąć leki na uspokojenie xD

      Usuń
    15. 18 września 2009 o 20:06
      Weź Persen xD

      Usuń
  5. ~Lottie
    17 września 2009 o 15:33

    Raz Voldemort coś rozsądnie powiedzial – żeby to załatwić to… jak to nazwał? Ach, ”po naszemu”. Dalej czekam na śmierć Pail.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 17 września 2009 o 15:39
      A co powiesz na „śmierć” Sophie? xD

      Usuń
    2. ~Lottie
      18 września 2009 o 13:35

      Nic nie powiem. Będę złowrogo milczała i piorunowała Cię internetowym spojrzeniem xD Nie chcę, żeby Sophie umarła. Najpierw to ona musi wszystkich pozabijać xD

      Usuń
    3. 18 września 2009 o 17:33
      Gdy to zrobi, to umrze sama z braku krwi xD

      Usuń
  6. ~kotka
    17 września 2009 o 17:48

    nie jest źle. Odcinek jak zwykle świetnie napisany, a sophie nawet nie jest nieszczęśliwa. ale żeby napila się dużo o krwi i wyąłdniała. piękny plan, co nie ? ;P Czekam, na next i na Destruo, bo chetnie bym komuś wmówiła swoje zdanie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 18 września 2009 o 17:36
      Właśnie, była nieszczęśliwa. Zobaczysz w 186 odcinku xD

      Usuń
  7. ~xblackxdreamx
    17 września 2009 o 20:27

    Ooo… Oczami Draco hmmm interesujące. xDD . Przynajmniej będe wiedziała co naprawde Draco myśli o Sophie. ;]]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 18 września 2009 o 17:37
      Może nie będzie to „ja poszedłem, ja zrobiłem”, ale coś takiego, jak na Selene. Jej oczami, ale w trzeciej osobie xD

      Usuń
  8. ~xblackxdreamx
    18 września 2009 o 22:00

    aham… ;] . xDD

    OdpowiedzUsuń