18 lutego 2009

Rozdział 105

Pierwszy z czterech dni ferii wielkanocnych spędziłam w domu matki Syriusza. Chciałam odwiedzić Czarnego Pana, ale brakowało mi odwagi, by porozmawiać i z Bartym. Chciałam załatwić to szybko i w miarę bezboleśnie. Dla mnie oczywiście. Skoro taka jest decyzja Bartemiusza, to już jego problem.
- Halo, słyszysz mnie?
Drgnęłam i podniosłam głowę. Syriusz machał mi przed oczami dłonią.
- Co?
- Co się z tobą dzieje? – zapytał nieco rozdrażnionym tonem. – Zapytałem, jak ci idzie nauka.
Wzruszyłam ramionami.
- Dobrze – odparłam, wodząc znudzonym wzrokiem po kamiennych ścianach w kuchni. – A jak idzie praca dla Zakonu?
Teraz Syriusz wzruszył ramionami.
- Normalnie.
- Nie pijesz już? – zapytałam. Syriusz oblał się rumieńcem.
- Nie – brzmiała odpowiedź, jednak ja od razu mu nie uwierzyłam. Wstałam i opuściłam kuchnie. Syriusz pobiegł za mną.
- Co ty robisz? – spytał nerwowo.
- Inspekcja – mruknęłam i pchnęłam drzwi do jego pokoju. Panował w nim jak zwykle, tak zwany artystyczny nieład, ale nigdzie nie było żadnych butelek. Obeszłam całą komnatę, zaglądając pod łóżko i patrząc do szafy.
- Nie ufasz mi? – zapytał Syriusz, opierając się plecami i framugę drzwi.
- Ufam – odrzekłam. – Ale wiesz, że robię to dla twojego dobra. No, jeśli byś zachorował przez alkohol, to miałabym cię na sumieniu…
Zamknęłam szafę, przeżartą już nieco przez korniki. Przez tą inspekcję, poprawił mi się trochę humor. Może warto spróbować? W ostateczności, mogę rzucić na Croucha silne zaklęcie zapomnienia…
- Wiesz, Syriusz… - zaczęłam dość kulawo. – Planowałam ferie spędzić z tobą, ale Czarnemu Panu też się coś należy…
- Tak, kop w dupę – prychnął Wąchacz, krzyżując ręce na piersiach. Podeszłam do niego i chwyciłam go za ręce.
- Wrócę wieczorem – powiedziałam i zniknęłam, uważając, by nie teleportować się z nim. Moje nogi uderzyły mocno w kamienną, wypolerowaną podłogę w komnacie wuja. Zachwiałam się lekko. Zawsze tak się działo, kiedy lądowałam w miejscu przed kominkiem. Nie wiedzieć, dlaczego, ale to miejsce było wyjątkowo śliskie. Pewnie to legowisko Nagini… Prawdę mówiąc, to nie zdziwiłabym się, gdyby Nagini miała dla siebie cały pokój, wielkości Wielkiej Sali w Hogwarcie…
Zaklęłam pod nosem.
- Nienawidzę, gdy mnie tutaj zniesie – mruknęłam, opadając na swój tron. Voldemort siedział w swoim, obserwując każdy mój ruch. Jego spojrzenie natychmiast wzbudziło we mnie podejrzenia.
- Chcesz mi coś powiedzieć? – zapytałam. Voldemort zaśmiał się nerwowo. On potrafił kłamać. Z resztą, nauczyłam się tej sztuki od niego. Niestety, moje, jak mówił, przenikliwe spojrzenie, nie pozwalało mu się na tym skupić. Tak było i tym razem. Odwrócił wzrok, by nie patrzeć mi w oczy.
- Panie?
Voldemort mruknął pod nosem, że słyszy. Wstałam i zaczęłam krążyć po pokoju, co chwila potykając się o krawędzie swojej szaty. Cóż, byłam jednak nieznacznie spokrewniona z Tonks, więc nic dziwnego…
Zaklęłam głośno, na co Voldemort wytrzeszczył oczy. Wspominałam już, że według mnie są słodkie?
- Skąd ty znasz takie słownictwo?!
- Prawda, jakim dobrym jesteś nauczycielem? – odpowiedziałam pospiesznie. – Słuchaj, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia…
- Jasne – przerwał mi Lord. – Idź.

Uniosłam brwi. Jakby czytał w moich myślach… Nie, w myślach się nie czyta. Według Severusa, umysł nie jest książką, którą można przeczytać, tylko bardzo skąp likowanym mechanizmem, czy jakoś tak…
Bądź co bądź, zatrzasnęłam za sobą drzwi i wbiegłam na drugie piętro, gdzie mieściły się gabinety. Nie będę już odwiedzać Barty’ego w jego pokoju. Niech on odwiedza mnie, skoro jego stanowisko jest o niebo niższe od mojego.
Gabinet, który dzieliłam z Lestrange’ami i Malfoy’ami był pusty. No tak, teraz, kiedy Czarny Pan popadł w obsesję na punkcie przepowiedni, każdy lata po kątach i załatwia różne pierdoły…
Rozsiadłam się w swoim kręconym fotelu i położyłam nogi na biurku. Zawsze tak robiłam.
Rozglądałam się przez chwilę po gabinecie, zastanawiając się, co mam Barty’emu powiedzieć. W końcu krzyknęłam:
- Glizdogonie!
Po chwili za drzwiami rozległo się sapanie, dyszenie, szuranie, chrobotanie i pojawił się Glizdogon, zapomniawszy na samym początku otworzyć drzwi, toteż oczywistą rzeczą było, że zderzył się z nimi. Przewróciłam oczami. Jak można być tak żałosnym, to ja nie wiem…
- Wzywała mnie pani? – wycharczał Glizdogon, kiedy już udało mu się wejść.
- Tak – odpowiedziałam chłodnym tonem. – Wezwij pana Croucha.
Glizdogon przez chwilę wytrzeszczał swoje małe oczka, jakby sens moich słów powoli docierała do jego otępiałego umysłu, aż skłonił się nisko i opuścił gabinet.
Nie musiałam długo czekać. Barty pojawił się zaledwie minutę po wyjściu Glizdogona. Nie zapukał nawet, tylko wpadł do gabinetu. Zmierzyłam go lodowatym spojrzeniem i zapytałam:
- Czy jest z panem Glizdogon?
Barty zerknął za drzwi.
- Nie.
Zamilkłam, zastanawiając się, co mam powiedzieć. Starałam się, by mój głos i wzrok były lodowate, ale miałam też ochotę się rozpłakać. Wybrałam to drugie. Nie mogłam mu pokazać, że cierpię. Na szczęście, to Barty pierwszy się odezwał:
- Ta dziewczyna…
- Zamilcz – rozkazałam. – Nie będę z tobą o niej rozmawiać.
Barty zwiesił głowę. Machnęłam energicznie różdżką i na środku pojawiło się twarde, kanciaste krzesło.
- Siadaj – rzuciłam. Barty usiadł dość niepewnie. Tak, niech czuje się jak na przesłuchaniu. Teraz znów przypominał mi tego przerażonego młodzieńca podczas rozprawy o śmierciożerstwo. Miał tak samo mlecznobiałą twarz, zmieszany wzrok i dygotał lekko.
- Uspokój się, nic ci nie zrobię – ciągnęłam bezlitośnie. Barty spojrzał na mnie.
- Ta dziewczyna… - powtórzył, ale znów mu przerwałam:
- Czy nie mówiłam ci już, żebyś o niej przy mnie nie wspominał?
- Ona nie żyje – powiedział lekko drżącym tonem Crouch, nie zważając na konsekwencje. Moje oczy rozszerzyły się gwałtownie, upodabniając mnie do zdumionego Voldemorta.
- Nie żyje? – spytałam. – Czarny Pan ją zamordował?
Barty pokiwał głową.
- Dobrze, panie Crouch – dodałam, uśmiechając się kpiąco. – Więc ma pan doła, nieprawdaż, monsieur?
Barty potrząsnął energicznie głową.
- Nie, jej ojciec też nie żyje! – zawołał. – To było ukartowane!
Uniosłam brwi i spojrzałam na niego, jak na coś obrzydliwego, co przywarło mi do podeszwy.
- Chcesz powiedzieć – wysyczałam. – Że Czarny Pan to wymyślił?
- Tak, tak było – odpowiedział gorliwie Crouch. Zerwałam się z miejsca, podeszłam do niego i wymierzyłam mu siarczysty policzek.
- Kłamiesz! – warknęłam. Różdżka zaczęłam mi gwałtownie drżeć w ręce. A więc Czarny Pan wykorzystał to, że znów zaufałam mu bezgranicznie.
- Możesz mnie bić – mruknął Barty. – Możesz mnie torturować, ale to nic nie zmieni. Czarny Pan chciał ci pomóc. Pomyślał, że jeśli…
- Zamilcz – przerwałam mu, ale tym razem już cicho. Odwróciłam się i zaczęłam krążyć po pokoju. Jego szarość mnie dobijała… Voldemort naprawdę nie ma dobrego gustu i wyczucia. Dopiero co pogodził się ze mną, już musiał to spieprzyć. Zaraz… ale dlaczego niby mam uwierzyć Barty’emu?
Zatrzymałam się, opierając dłonie o brzeg biurka. Usłyszałam skrzypienie podłogi i poczułam, jak Barty kładzie mi rękę na ramieniu. Natychmiast ją jednak strząsnęłam.
- Nie dotykaj mnie – warknęłam. – Chciałeś się mną tylko pobawić, a później zostawić, tak?
Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy.
- Co ty sobie myślałeś, co? Że możesz bezkarnie bawić się moimi uczuciami?
Wybuchnęłam płaczem, ukrywając twarz w dłoniach.
- Nie chciałem… - zaczął Barty. Otarłam szybko łzy i powróciłam do swoich krzyków.
- Oczywiście, wielmożny pan Crouch nie przewidział skutków! – warknęłam. – Powiedz mi, monsieur, co tym chciałeś osiągnąć, co?
Barty bełkotał coś niezrozumiałego pod nosem.
- Co? – krzyknęłam, waląc ze złości pięścią w blat biurka, które rozpadło się na kawałki.
- To nie moja wina, że taka jest wola Czarnego Pana – powiedział. – Gdybym mógł, rzuciłbym to…
- Więc rzuć to! – przerwałam mu. – Ja zrobiłabym to samo dla ciebie!
Barty milczał. Jego nieśmiałość wydawała mi się niegdyś urocza, ale teraz po prostu doprowadziła mnie do szału. Podeszłam do ściany i uderzyłam w nią dwoma pięściami, robiąc w niej ogromną dziurę.
- Sophie – odezwał się nagle Crouch. – Mam pytanie.
Kiwnęłam głową, dysząc ciężko ze złości i zmęczenia.
- Pytaj – warknęłam, krzyżując ręce na piersiach.
- Mogę cię pocałować?

~*~

Znów kulawe zakończenie… Jakoś udało mi się wyrobić z niemieckim i geografią, więc "wyżebrałam" u taty te niecałe 3 godziny…

Mam nadzieję jutro napisać coś na Selene albo na blog o Tomie, bo mam kulig. Zastanawiałam się, czy jeśli już skończę Selene, nie założyć nowego bloga z opowiadaniami. Mam już nawet pomysł i to dość nietypowy [związany oczywiście z HP] ale to przecież zależy od czytelników, czy chcą czytać moje wypociny, czy nie xD Nie zanudzam, a dedykacja dla Gabriell’i xD 

44 komentarze:

  1. ~www.most-dwojga-serc.blog4u.pl
    18 lutego 2009 o 19:35

    ciekawe. kocham historię o huncwotach i ich przygodach a twoje należy do niewątpliwie najlepszych o tej tematyce. zwłaszcza, że ty poruszasz kwestię również innej, mrocznej części tej historii. podoba mi się. sposób w jaki to wszystko pokazujesz. naprawdę niezle i inteligentne a jakże ciekawe. duży plus jest dla ciebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 18:36
      A ja nienawdzę historii o Huncwotach.. nie, to mocne słowo. Nie przepadam za nimi. MOJA historia jest o siostrzenicy Czarnego Pana, czyli Voldka. Wątpię, bym była na tyle głupia, żeby powiązać Sophie z Huncwotami xD

      Usuń
  2. ~Gab
    18 lutego 2009 o 19:53

    ależ dziękuje, Frozenko. ;**Barty jest be! że tak potraktował biedną Sophie. ;di jeszcze śmie się jej zapytać czy może ją pocałować.pff!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Gabriell'a
      18 lutego 2009 o 19:54

      ależ dziękuje, Frozenko. ;**Barty jest be! że tak potraktował biedną Sophie. ;di jeszcze śmie się jej zapytać czy może ją pocałować.pff!

      Usuń
    2. ~prakseda
      1 maja 2009 o 17:58

      Siemka- Odjechana ta Twoja strona – Czy możesz mnie pokierować jakie ozdoby zakupić w http://www.paznokcie.us/sklep/ żeby wykonać takie same wzorki jak na fotce?

      Usuń
    3. 20 lutego 2009 o 18:37
      Hehe, zobaczymy, co odpowie Sophie xD Ona może nie myśleć, że to bezczelność xD

      Usuń
  3. ~most-dwojga-serc
    18 lutego 2009 o 20:46

    wiem, wiem kochana. tak jakoś o nich wspomniałam bo po części to ich czasy. przepraszam za jakze obłędną pomyłkę. powinnam wyjaśnić się o wiele inaczej. ważne że mi się podobało. z góry przepraszam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 18:38
      To nie są ich czasy. Jest przecież Harry Potter, no a przecież to on jest SYNEM Huncwota, a nie odwrotnia, że James jest synem Harry’ego. Chyba że ja źle zrozumiałam treść książki xD

      Usuń
  4. ~Olka
    18 lutego 2009 o 21:28

    Fajny rozdział.Barty nie powinien się pytać Sophie ‚czy mogę cie pocałować’ po tym co jej zrobił.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 18:42
      Ludzie, Barty to przecież facet… Wiem wiem, jest szlachetny i w ogóle, ale to nie kto inny, jak… facet xD Czyli niewiele myśli xD

      Usuń
  5. ~Ms.Riddle
    18 lutego 2009 o 21:29

    No dziewczyno, toś teraz namieszaała ;d;p nooo ja chcę następny!! jak można tak przerwać ??:> ! Skrycie chcę, aby sie zgodziła, ale ciii… ;d;p nadia-riddle-love :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 18:44
      Namieszałam? Phi, jeszcze nie wiesz, jak ja potrafię namieszać… xD

      Usuń
    2. ~Ciemna Pani
      26 lutego 2009 o 07:57

      Namieszała!? Jak ktoś naprawdę namiesza, to ja się zaczynam gubić w tekscie. A jak znam Frozen, to Ona namiesza znacznie więcej…

      Usuń
  6. ~gorgie
    18 lutego 2009 o 21:45

    Ciesze się że „wyżebrałaś” u swojego taty tyle czasu aby napisać nocie, ale dlaczego musiałaś zakończyć kiedy się to wszystko rozkręcało???Do reszty nie mam zastrzeżeń lecz tylko pochwały:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 18:45
      Nom, i wyżebrałam też czas na 106 xD

      Usuń
  7. s.karolina@autograf.pl
    18 lutego 2009 o 22:02

    Siema!Opowiadanie jak zwykle super..ciekawe co odpowie Sophi na to pytanie ?Pozdrawiam Karcia :)Ps.Mam prośbę powiadamiej mnie o new nociach ok?na moim blogu http://www.cale-zycie-uczymy-sie-zyc.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Cameron_Riddle
    19 lutego 2009 o 11:16

    Podziwiam Cię za tą wytrwałość. Ja jak najszybciej chcę skończyć otoczoną, a ihm niedługo zakończę:) Co do rozdziału to myślałam, że sie pobiją xd Ale niech się pocałują. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 18:49
      Ja już z tysiąc razy chciałam zawiesić Selene, ale nie mam serca… mam do tego bloga sentyment. Z resztą nie do tego jednego mojego szajsu… xD Zasanawiałam się, czy Sophie nie rzuciłaby się na Barty’ego i nie zaczęła mu wyrywać włosów, ale… zrezygnowałam xD

      Usuń
  9. Flos
    19 lutego 2009 o 12:23

    No jaka zagadkowa końcówka, a raczej intrygująca to leprze określenie. Cały rozdział bardzo miło się czytało, taki zwięzły. A co ja będę tu gadała, każda notka była, jest i mam nadzieję będzie świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 18:50
      Cóż za filozoficzny komentarz xD Mam nadzieję, że dostaniesz nobla xD

      Usuń
    2. Flos
      20 lutego 2009 o 18:53

      A w jakiej to dziedzinie? Bo ty literackiego.

      Usuń
  10. ~Ciemna Pani
    19 lutego 2009 o 13:51

    A ja wierzę barty’emu! On ma taki styl, że nie kłamałby Sophie.A Sophie nie pozwoli mu się pocałować. Taka już jest… No nic nie poradzisz, już ją taką stworzyłaś : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 18:51
      Skąd wiesz, że mu nie pozwoli? xD

      Usuń
    2. ~klementyna
      9 maja 2009 o 21:08

      Cześć – Jeżeli nie masz nic naprzeciwko dodam ciebie do moich linków. Zrewanżuj się :))) Wykonałam na tej stronie ostatnio tipsy i jestem zachwycona, znasz wskazane akcesoria?

      Usuń
  11. ~K&M
    19 lutego 2009 o 19:30

    No to ciekawe co Sophie odpowie na to pytanie… xD Voldemort mógłby trochę bardziej pozwolić jej samej rozwiązywać problemy, a nie od razu zabija…. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 18:54
      Eee, on to myśli, że nadal jest średniowiecze xD I jeszcze jej męża wybierze xD

      Usuń
  12. ~Clumsy
    19 lutego 2009 o 19:34

    Jakie pytanie ^^.Ciekawa jestem odpowiedzi ;*BuSsiii ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Lilka
    19 lutego 2009 o 19:37

    Ach, ten Voldemort, taki potężny w sile, a tak słaby w uczuciach…. Biedna Sophie, biedy Crouch. Chociaż tego drugiego akurat tak bardzo mi nie żal :PBardzo mi się podoba ta notka :)czekam na następną!!Lilka (www.zgubiony-pamietnik.blog.onet.pl)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 19:08
      Taak, biedactwo… ma słabość do Sophie, to mu na dobre może nie wyjść xD

      Usuń
  14. ~Prima
    19 lutego 2009 o 19:59

    FaJnY rOzDzIaL! ZaL mI sOpHiE.A tEn KolEs SiE jEsZcZe CzY mOzE jA pOcAlOwAc?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 19:09
      Cóż, to facet… xD Gruboskróny xD

      Usuń
  15. ~Owiana Mrokiem
    19 lutego 2009 o 20:35

    Barty przegiął z tym pytaniem. Gdybym miała ocenić ten post od 1-6,m dałabym -6, bo za mało Voldzia… xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 lutego 2009 o 19:10
      Ludzie no, co ja mam zrobić, żeby go było dużo… Jakąś pikantną scenę erotyczną z jego udziałem??? xD

      Usuń
    2. ~Owiana Mrokiem
      20 lutego 2009 o 19:40

      jestem jak najbardziej za xD

      Usuń
    3. 8 maja 2009 o 19:47
      Dobra, bez przesady… xD

      Usuń
  16. ~xXxKrwawaxXx
    19 lutego 2009 o 21:09

    Bombowy odcinek XDi jak zwykle zaskakujące zakończenie ..masz do tego talent..Jak coś to wpadnij do mnie na krwisto-czerwona. …napisałam note .. XD

    OdpowiedzUsuń
  17. ~Ms.Riddle
    19 lutego 2009 o 22:14

    Nowy rozdział u mnie ;) Od razu za niego przepraszam :D:) nadia-riddle-love :))

    OdpowiedzUsuń
  18. ~Chockolate
    20 lutego 2009 o 10:22

    Swietna notka. Ciekawe czy Sophie się zgodzi. Jak mogłaś przerwać w takim momencie ? ;( Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Pozdrawiam [www.lady-chockolate.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  19. a_cka@buziaczek.pl
    20 lutego 2009 o 19:59

    Może chcesz poznać nasza opinię? Serdecznie zapraszam na http://www.o-ocenialnia.blog.onet.pl Chętnie doradzimy, co zmienić, aby blog był lepszy. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ~Jeanne Poisson
    20 lutego 2009 o 20:16

    Zapraszam na mojego nowego bloga:http://nili-malfoy-story.blog.onet.pl/Proszę przeczytaj i wyraź swoją opinię.

    OdpowiedzUsuń