Uchyliłam szerzej drzwi, ale Harry rzucił się do nich,
taranując mnie. Zmierzyłam go pełnym wyrzutów spojrzeniem i weszłam do gabinetu
Snape’a. Ten stał przy myślodsiewni, odwrócony Plecami do drzwi. Położyłam mu
ręce na ramionach.
- Severusie… - zaczęłam.
- Nic mi nie jest – odpowiedział sucho. Oparłam
policzek o jego plecy.
- Severusie, wysłuchaj mnie – szepnęłam. – Harry na
pewno tego nie chciał…
- Nie wmawiaj mi… i sobie, że Potter nic tu nie
zawinił – warknął Snape.
- Nie bronię go, ale… stojąca na widoku myślodsiewni
ze wspomnieniami najbardziej znienawidzonego przez Harry’ego nauczyciela jest
aż nazbyt kusząca – powiedziałam. Snape usiadł na swoim krześle, a ja
natychmiast znalazłam się na jego kolanach.
- Może to dziwnie zabrzmi – dodałam. – Ale nie
przestawaj go uczyć oklumencji. Mam przeczucie, że stanie się przez to coś
złego. Severusie, proszę.
Snape pokręcił głową.
- Myślisz, że po tym, co Potter zobaczył w mojej
myślodsiewni, mógłbym spokojnie zapraszać go łaskawie do mojego gabinetu? – zdziwił
się.
- Dumbledore nie byłby szczęśliwy – odpowiedziałam
wymijająco i objęłam go za szyję. I oto nadarzyła się doskonała okazja, żeby
zemścić się na Draconie i Barty’m. Tak, zasłużyli na to… Zbliżyłam się do
Severusa, nie myśląc nawet, co robię.
Chwilę później otworzyłam szeroko oczy i stwierdziłam,
że całuję się ze swoim nauczycielem. Z wielką ulgą to Snape zakończył ten
pocałunek. Dobra, dług spłacony, teraz mogę wieść spokojne, samotne życie.
- Które wspomnienia Harry widział? – zapytałam. – Chyba
nie te z Czarnym…
- Nie – przerwał mi Snape. – Jak chcesz, to sama
zobacz.
Uniosłam lekko brwi. Severus miałby podzielić się z
kimś wspomnieniami, które tak skrzętnie ukrywa i strzeże? No, może ja to co
innego, ale zaiste, sam fakt jest bardzo szlachetny.
- Oh, no… dobrze – mruknęłam. Snape dźgnął końcem
różdżki zawartość myślodsiewni i przywołał mnie gestem ręki. W kamiennej,
ozdobionej runami misie znajdowała się dziwna, przypominająca płynny gaz,
stalowoniebieska substancja. Pochyliłam nad nią twarz i czekałam, aż substancja
wessie mnie. Poczułam, jak moje nogi odrywają się od podłogi. Zauważyłam, że
wpadam na głowę do Wielkiej Sali. Nie było tu jednak czterech stołów,
należących do poszczególnych domów, ale mnóstwo ławek, przy których siedzieli uczniowie.
Zapewne pisali jakiś egzamin i czas już się kończył, bo niektórzy szybko i byle
jak zapisywali pergaminy.
Omiotłam wzrokiem Salę. Między stolikami przechadzał
się profesor Flitwick, który krzyknął:
- Jeszcze pięć minut!
Niektórzy drgnęli niespokojnie i zaczęli szybciej
pisać. Nagle spostrzegłam chudego młodzieńca, pochylonego nisko nad pergaminem.
Miał długi, haczykowaty nos i długie, czarne włosy. Podeszłam do jego stolika i
zajrzałam mu przez ramię. Młody Snape miał pismo drobne i ciasne, a zapisał już
ze stopę pergaminu. Nagłówek głosił:
OBRONA PRZED CZARNĄ MAGIĄ
STANDARDOWA UMIEJĘTNOŚĆ MAGICZNA
A więc tak wygląda egzamin z teorii… Cóż, dobrze
wiedzieć.
Rozejrzałam
się dookoła. Zauważyłam chłopca, siedzącego kilka stolików dalej od Snape’a.
Miał bardzo rozczochrane, czarne włosy, prostokątne okulary i kasztanowe oczy.
Wyglądał zupełnie jak Harry… Czyli to musi być James Potter. Ziewnął potężnie i
uśmiechnął się do chłopca, siedzącego nieco dalej. Moje spojrzenie powędrowało
do odbiorcy tego uśmiechu. Poznałam w nim Syriusza. Miał długie, czarne włosy,
trochę wyzywające spojrzenie i kiwał się na tylnich nogach krzesła. A więc tu
musi być i Primavara…
Moje
spojrzenie jeszcze raz obiegło Wielką Salę, aż spoczęło na jasnowłosej
dziewczynie, pochylającej się nad pergaminem i piszącej coś szybko. Podeszłam
do niej i zajrzałam jej przez ramię. Tak, to na pewno była Prima. Miała
delikatną, podobną nieco do Darli twarz, jasnozielone oczy i brązowo białe
włosy. No tak, nie wspomniałam, kim była Prima. Kiedy ukończyła Hogwart,
pojechała wraz z matką do Włoch, by tam pani Klara Hunter mogła wyleczyć się ze
smoczej ospy. Cóż, do tego dnia nie wróciła, przynajmniej mi nic o tym nie
wiadomo… Dodam, że Primavara była niegdyś wielką miłością Syriusza.
-Proszę
odłożyć pióra – zawołał profesor Flitwick. – Ty też, Stebbins! Accio!
Wszystkie
pergaminy pofrunęły posłusznie prosto w ramiona maleńkiego profesora, zwalając
go z nóg. Rozległy się śmiechy, dwie dziewczyny pomogły wstać nauczycielowi, a
z wnętrza zamku rozbrzmiał dzwonek. Wszyscy opuścili swoje ławki. Ruszyłam
pospiesznie za Primavarą, która zabrała swoją torbę, wyszła z zamku i
przyłączyła się do grupki swoich przyjaciółek, rozprawiających o minionym
egzaminie. Zbiegły błoniami nad jezioro, pozdejmowały buty i skarpetki i
usiadły na brzegu, chłodząc sobie stopy w zimnej wodzie.
Obejrzałam
się i zobaczyłam idącego przez trawnik młodego Severusa. Usiadł w kępie krzaków,
studiując kartę z pytaniami. Wśród uczniów dostrzegłam też Syriusza, Jamesa,
Lupina i Glizdogona. Usiedli w cieniu wielkiego dębu, Remus wyciągnął jakąś
książkę, a James złotego znicza.
-
Skąd go masz? – spytał lekko znudzonym tonem Syriusz.
-
Zwędziłem – pochwalił się James, pozwalając złotej piłeczce odlecieć na kilka
metrów, po czym łapał ją w wyjątkowo wyczynowy sposób. Uczynił to kilkakrotnie,
a za każdym razem, kiedy zrobił to w ostatniej chwili, Glizdogon wydawał z
siebie okrzyk podziwu i bił mu brawo.
-
Może byś przestał, co? – warknął Syriusz. – Bo Glizdogon posika się z wrażenia.
Pettigrew
zaczerwienił się, a James schował z niechęcią znicz do kieszeni i mruknął:
-
Skoro ci to przeszkadza…
-
Nudzę się – stwierdził Syriusz po chwili milczenia. – Chciałbym, żeby była już
pełnia.
-
Może ty byś chciał – odezwał się zza swojego podręcznika Lupin.
-
Może to cię trochę ożywi, Łapo – powiedział James. – Zobacz, kto tam siedzi…
Podeszłam
do nich. Syriusz zastygł w bezruchu jak pies, który zwietrzył królika.
-
Smarkerus. Świetnie – odezwał się Wąchacz.
Severus
wstał, chowając pergamin z pytaniami do torby. Ruszył przez trawnik, kierując
się do zamku, jednak James i Syriusz również wstali, obaj wyciągając różdżki.
Glizdogon usiadł wygodnie, by widzieć lepiej całą scenę, a Lupin nawet nie
drgnął, nadal całkowicie pochłonięty przez swoją książkę, przywodząc mi na myśl
[co stwierdziłam ze złością] Barty’ego.
Nie
tylko Glizdogona zainteresowało zachowanie przyjaciół. Wielu uczniów podeszło
bliżej, by przyjrzeć się Syriuszowi i Jamesowi.
-
W porządku, Smarkerusie? – zapytał głośno ten drugi. Snape szybko wyciągnął
różdżkę, ale James krzyknął: - Expelliarmus!
Różdżka
Snape’a wyleciała w powietrze i upadła kilka metrów od jego właściciela.
Severus rzucił się po nią, ale James krzyknął inne zaklęcia:
- Impedimento!
Snape
upadł na trawę, w połowie skoku po swoją różdżkę. Niektórzy wybuchnęli
śmiechem, w tym Glizdogon. Jak to możliwe, że później on i Snape pracowali
razem dla jednego pana? Chyba tylko autorytet Voldemorta powstrzymał ich od
wzajemnego mordu na sobie…
-
Jak ci poszedł egzamin, Smarku? – zapytał James.
-
Obserwowałem go – oświadczył Syriusz, podchodząc bliżej do dyszącego z wysiłku
i złości Snape’a. – Rył nosem po pergaminie. Na pewno tak go poplamił, że będą
mieli problem z odczytaniem słów.
Znów
ten drwiący śmiech. Dlaczego nikt nic nie robi? Przecież takie maltretowanie
powinno być zakazane i okrutnie karane w Hogwarcie!
-
Jeszcze zobaczymy… - wydyszał Snape. – Tylko poczekajcie…
Syriusz
i James wybuchnęli drwiącym śmiechem, któremu zawtórowali pozostali uczniowie.
-
Na co? - zapytał Syriusz. – Co zamierzasz zrobić, Smarku? Wydmuchasz sobie na
nas nos?
Snape
bluznął potokiem przekleństw i zaklęć, ale jego różdżka był za daleko, by
którekolwiek zadziałało. Eee, ja to tam nie potrzebowałam różdżki…
-
Przepłucz sobie usta – wycedził James. – Chłoszczyć!
Z
ust Snape’a zaczęły się wydobywać różowe bańki mydlane ; najwyraźniej się
dusił.
-
ZOSTAWCIE GO!
To
Lily Evans podeszła do nich.
-
Co jest, Evans? – zapytał James, czochrając sobie włosy.
-
Zostawcie go – powtórzyła. – Co on wam zrobił?
-
No wiesz… - powiedział powoli James. – To raczej kwestia tego, że on istnieje…
jeśli wiesz, co mam na myśli…
"Widownia"
wybuchnęła śmiechem. Tylko Lily i Lupin się nie śmiali. Ten drugi nadal był
zaczytany w książce i udawał, że tego nie słyszy. Ja sama osobiście byłam w
szoku. Nie mogłam znaleźć słowa, by określiło obrzydliwe zachowanie Jamesa i
samo jego ordynarne słownictwo.
-
Wydaje ci się, że jesteś bardzo zabawny, tak? – zapytała chłodno Lily. – A
jesteś zarozumiałym szmatławcem, Potter. Zostaw go w spokoju.
-
Zostawię, jeśli się ze mną umówisz – odparł James. Za jego plecami, Severus
zaczął się powoli czołgać po własną różdżkę, wypluwając mydliny.
-
Nie umówiłabym się z tobą, nawet gdybym miała wybierać pomiędzy tobą, a
włochatym pająkiem – warknęła Lily.
-
Nie masz szczęścia, Rogaczu – rzekł Syriusz. – Oj!
Severus
wycelował różdżką w Jamesa, błysnęło i z policzka Jamesa wytrysnęła strużka
krwi. Znów błysnęło i Snape wisiał już w powietrzu głową w dół. Szata opadła mu
na głowę, odsłaniając chude, blade nogi i poszarzałe gatki.
Tłum
znów wybuchnął śmiechem. Mi szczęka opadła, a w oczach pojawiły się łzy. Jak
James mógł coś takiego zrobić? A Lupin nawet nie zareagował, nie mówiąc już o
Glizdogonie, który wył z uciechy.
-
Puść go! – krzyknęła Lily.
-
Na rozkaz! – powiedział James, szarpnął lekko różdżką, a Snape zwalił się na
ziemię. – Petryficus totalus!
Snape
zastygł w bezruchu.
-
Zostawcie go w spokoju – zażądała Lily. Ona też miała już w ręku różdżkę. James
westchnął, machnął swoją w kierunku Severusa i dodał:
-
Masz szczęście, że Evans tu była, Smarkerusie.
-
Nie potrzebuję pomocy tej małej, brudnej szlamy – wycedził Snape.
Lily
zamrugała szybko.
-
Świetnie – powiedziała chłodno. – Następnym razem nie będę sobie tobą zawracać
głowy. I na twoim miejscu wyprałabym gacie, Smarku.
-
Przeproś ją! – ryknął James.
-
Nie zmuszaj go – odparła Lily. – Jesteś taki sam, jak on.
-
Co? – zdziwił się James. – Ja bym cię nigdy nie nazwał…
-
Targasz sobie włosy, żeby wyglądać, jakbyś dopiero co zsiadł z miotły –
przerwała mu. – Popisujesz się tym głupim zniczem… MDLI mnie na twój widok.
To
mówiąc, odwróciła się na pięcie, chwyciła Primavarę i jakąś inną dziewczynę pod
ramię i poszła w stronę zamku.
-
Co jej się stało? – zapytał James takim tonem, jakby go wcale nie obeszły jej
słowa.
-
Czytając między wierszami, uważa cię za osobę nieco próżną – mruknął Syriusz.
- Świetnie – warknął James. Błysnęło i Snape znów
wisiał głową w dół. – Kto chce zobaczyć, jak ściągam Wycierusowi gacie?
No,
na pewno nie ja. Wzbiłam się z powietrze i nagle pojawiłam się w gabinecie
Snape’a.
Dorosły
Severus spojrzał na mnie pytająco, kiedy cofnęłam się o krok.
-
Chodzi ci o tą szlamę? – zapytał.
Potrząsnęłam
głową.
-
Chyba muszę już iść – wybełkotałam, odwróciłam się i wybiegłam z gabinetu.
Wpadłam do dormitorium Ślizgonów, przebiegłam przez salon i udałam się czym
prędzej do sypialni. Wyciągnęłam spod łóżka lusterko dwukierunkowe i zniknęłam.
Pojawiłam
się w głębi Zakazanego Lasu. Wypowiedziałam imię Syriusza i wybuchnęłam
płaczem.
-
Sophie, co ci jest? – spytał Syriusz, kiedy jego twarz pojawiła się w lusterku.
Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Byłam na niego wściekła. Tak wściekła, że
nie mogłam wydusić słowa. Zawiodłam się na nim...
~*~
Trochę przepisane z książki, ale nie mogłam przecież
zmienić tego wspomnienia xD Cóż, mam nadzieję, że nie zanudziłam, następny
odcinek będzie już lepszy. I wiecie co? Zbliżamy się do tej bitwy w
Ministerstwie Magii. Dotrwajcie do tego, a nie pożałujecie xD
Dedykacja
dla Princess of Blood xD
~Jusi
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 19:04
SUPER notka… nie no ty to masz pomysły!!! Świetne… Dracon/Syriusz/Voldemort/Barty no i jeszcze Snape… EXSTRA
13 lutego 2009 o 14:45
UsuńAle Sophie jeszcze nawet się z Syriuszem nie całowała xD
~maika
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 19:20
Mmmm do bitwy na pewno dotrwam, już się o to nie bój xD. A to wspomnienie, to jest jedno z najgorszych chyba, które czytałam w HP xdd. Tak jakoś mi nie podeszło, ale tu jak najbardziej pasowało. Teraz tylko czekać, jak się wydrze na Łapcię ;dd. A tego pocałunku nie omawiam bo mnie zatkało ;o, heh^^ pzdr;*
13 lutego 2009 o 14:45
UsuńNom, przecież Snape jest okropny, więc aż żal omawiać, no nie? xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 19:36
Ojojj, lubię to wspomnienie :) szkoda mi bylo wtedy Snapea :(( no to niezle teraz Sophi wygarnie Syriuszowiii ;d;p hahah nie moge sie doczekaC:) nadia-riddle-love :))
13 lutego 2009 o 14:46
UsuńBędzie bitka xD
~Ciemna Pani
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 20:12
Jak zwykle świetne! Ciekawa jestem jak to będzie z Sophie podczas bitwy w ministerstwie, po której stanie stronie? I co będzie z bartym? A tak przy okazji to z miłosnego trójkąta robi się sześciokąt…Ale jak ja Cię znam to niedługo wymyślisz coś co zaszokuje wszystkich…No,no… Czekam:)
13 lutego 2009 o 14:46
UsuńNom, zrobi się ośmiokąt xD Serio xD
~Princess of blood
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 20:31
Łaaaaa! Pocałunek z moim ukochanym Snape’m,,,na takie coś czekałam od… jakichś siedemdziesięciu notek xD I w dodatku dedykacja dla mnie ;) Dzięki Frozenko ;P
13 lutego 2009 o 14:47
UsuńSpoxik xD Nom, z resztą, to jest MÓJ ukochany Snape xD
~xXxKrwawaxXx
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 20:39
zajebiście to opisałaś….trochę z książki, ale i tak wyszło super :D
13 lutego 2009 o 14:48
UsuńWiem wiem xD I onet pozwolił na takie małe przekleństwo? xD
~Ciemna Pani
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 20:47
Tak przy okazji… To ztwierdzenie Sophie było świetne:”Chwilę później otworzyłam szeroko oczy i stwierdziłam, że całuję się ze swoim nauczycielem”
13 lutego 2009 o 14:48
UsuńPrawda, jaki ma zmysł orientacji? xD
Cameron_Riddle
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 20:51
A jednak to zrobiłaś. Pocałowała się z nim xd Niezły rozdział x)
13 lutego 2009 o 14:49
UsuńMusiałam, bo niby dlaczego w sondzie upchnęłam Sevka? xD
~Owiana Mrokiem
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 21:31
scena Sophie kontra Severus, to była bomba! I jeszcze raz gratuluję polecenia.
13 lutego 2009 o 14:50
UsuńEee, od rozdziału 84 do 102 jest trochę, a dziś to Cam była polecona xD
~gorgie
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 21:52
Do Twoich notek nie mozna dać żadnej krytyki bo nie miałabym się do czego doczepić jest FANTASTYCZNIE
13 lutego 2009 o 14:50
UsuńPrzesadzasz. Niektórym bardzo mój blog nie pasi, przynajmniej grafika xD
~Olka
OdpowiedzUsuń12 lutego 2009 o 22:37
Super rozdział.Opisałaś wspomnienie które Harry widział w gabinecie Snapea.Czekam na next.Pozdrawiam.
13 lutego 2009 o 14:51
UsuńWidział, to prawda xD
~Karcia:)
OdpowiedzUsuń13 lutego 2009 o 15:24
Nocia swietna jak zwykle.Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału,dodam cię do linków na moim blogu ok?Pozdrawiam Karcia :) z http://www.cale-zycie-uczymy-sie-zyc.blog.onet.pl
13 lutego 2009 o 18:37
UsuńSpoko, ja też Cię dodam xD
~Suvi!
OdpowiedzUsuń13 lutego 2009 o 15:47
Hej! Fajna notka! Pozdrawiam!
13 lutego 2009 o 18:38
UsuńHej! Fajny komentarz! Pozdrawiam! xD
Flos
OdpowiedzUsuń13 lutego 2009 o 16:34
No, ja doczekam i ostatniej notki. Nieźle Draco/Barty teraz Snape (Voldka już nie wliczając). Na kogo jeszcze padnie? Czekam niecierpliwie na kolejne odcinki. Wierna czytaczka (małe słowotwórstwo).
13 lutego 2009 o 18:39
UsuńNoto losujemy! Voldek ma dużo Śmierciożerców xD A w Hogwarcie jest dużo uczniów. Od biedy Sophie może zadowolić się jakimś fanem xD
~Clumsy
OdpowiedzUsuń13 lutego 2009 o 17:37
Dracon? Syriusz? Voldzio? Barty? Severus?Kto jeszcze ? :DCudna notka ;*BuSsi ;*
13 lutego 2009 o 18:40
UsuńNikt nie może być bezpieczny… Sophie Serpens – groźna, zwariowana wampirzyca atakuje… xD
~K&M
OdpowiedzUsuń13 lutego 2009 o 19:13
No tak… Nie mogłaś zmienić… Ale niespodziewałam się, że pocałuje Snape’a… xD
13 lutego 2009 o 19:23
UsuńNom, nikt się nie spodziewał, bo nikt Sevka nie lubi xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń13 lutego 2009 o 19:20
Nowa notka na http://jedna-krew-dwa-oblicza.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam xDD
~Ciemna Pani
OdpowiedzUsuń13 lutego 2009 o 22:02
Normalnie zaraz zaczniemy grać w totolotka żeby zobaczyć z kim sophie teraz zacznie!! Albo lepiej; szczęśliwy numerek w lotku będzie datą urodzin następnej ofiary, he he.
14 lutego 2009 o 14:48
UsuńDobry pomysł…
~Trinity Bones
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 10:52
Hej, jesteś zainteresowana wstąpieniem do wirtualnego Hogwartu? Uwierz, że warto. Ja kiedy dostałam taki, nie owijając w bawełnę, SPAM to pomyślałam, że to strata czasu, ale teraz wiem, że się myliłam. Jak coś to adres: http://www.hogwart.fora.pl/ Pozdrawiam
14 lutego 2009 o 14:51
UsuńA ja wiem, nie mam czasu na takie cosik…
~Nadia
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 13:26
Masz rację, że nie mogłaś ;D No to Syriusz będzie miał awanturę! Ale jak ona mogła pocałować Snape’a? Buee… Ma dziweczyna szeroki gust :) Bitwa w Ministerstwie będzie za niedługo? Już mi tak namieszałaś w głowie, że nie mam pojęcia, po której stronie Sophie może stanąć. I nie wiem, co bym wolała.
14 lutego 2009 o 14:54
UsuńEjno, Snape jest fajny xD