Strzeliłam palcami, a nad moją głową pojawił się
niewielki, biały płomyczek, by Syriusz mógł mnie zobaczyć w ciemności.
- Dobrze cię widzieć – powiedział.
- Wiesz, co ci powiem? – wycedziłam przez zaciśnięte
zęby. – Brak mi słów.
Syriusz zaśmiał się beztrosko, bawiąc się kosmykami
swoich długich, czarnych włosów.
- Nie rozumiem cię – odparł.
Zacisnęłam wargi tak mocno, że aż mnie zabolały. Już
nie byłam w stanie płakać. Krew szumiała mi w uszach.
- Myślę – warknęłam, uśmiechając się ze złością. – Że
chętnie byś sobie ze mną pogadał twarzą w twarz, mam rację?
Syriusz otworzył usta, by odpowiedzieć, ale ponownie
strzeliłam palcami, wysyłając tym samym dwukierunkowe lusterko do dormitorium,
tam, gdzie jego miejsce – czyli pod łóżkiem.
Wstałam, otrzepałam szatę i zniknęłam. Pojawiłam się w
kuchni domu matki Syriusza. Ten siedział na krześle z ogłupiałą miną i trzymał
w dłoni swoje lusterko. Oj, szykowało się lanie… Już ja mu pokażę znęcanie się
nad słabszymi…
- Chcesz, żebym przełożyła cię przez kolano? –
zawołałam. Syriusz wstał od stołu i odwrócił się, krzyżując ręce na piersiach.
- Powiesz mi, o co ci chodzi, czy mam się domyślać do
jutra? – spytał. Zamachnęłam się i wymierzyłam mu siarczysty policzek, który
potoczył się echem po mrocznej, odpychającej kuchni.
- Za co? – zapytał, trzymając się za policzek, na
którym odcisnęło się moich pięć zgrabnych paluszków.
- Za to, co robiłeś z ojcem Harry’ego w szkole –
odpowiedziałam. Znów się zamachnęłam. Teraz Syriusz miał piękną ozdobę na obu
policzkach. – A to za to, co zrobiłeś Severusowi. Widziałam jego wspomnienie.
Zaraz wybieram się do Czarnego Pana, żeby ukarać Glizdogona. A kiedy spotkam
Remusa… Cóż, jemu też się należy. Prefekt wielki się znalazł…
Syriusz trzymał się za piekące policzki i patrzył na
mnie z przerażeniem. Słyszałam szybkie bicie jego serca i z niezadowoleniem
stwierdziłam, że nie ma arytmii.
- Hej, Stworek – zadrwiłam. – Chodź zobaczyć, jak
ściągam Syriuszowi gacie!
Syriusz westchnął ciężko, położył mi ręce na ramionach
i posadził mnie na jednym z krzeseł.
- Sophie – powiedział takim tonem, jakiego zwykle
używają nauczyciele w szkole, kiedy mówią do tępego ucznia. – Wyjaśnię ci
wszystko. Byliśmy przecież jeszcze dziećmi. James i ja mieliśmy 15 lat i
naprawdę nie lubiliśmy Snape’a.
Podniosłam rękę, jakbym znów go chciała uderzyć, na co
Syriusz zakrył głowę rękami. Roześmiałam się szyderczo.
- Tak, ja też mam 15 lat i jakoś nie miotam zaklęciami
w Malfoya, kiedy czymś mnie zirytuje – warknęłam.
- Skąd u Ślizgonki takie szlachetne myślenie – zdziwił
się. Znów się roześmiałam.
- Jestem ostatnim potomkiem Slytherina i Gryffindora,
niedouczony idioto – prychnęłam. Syriusz potarł swój gładko ogolony podbródek.
Jak widać, myślenie zabierało mu dużo czasu… Jak każdemu facetowi.
- Jesteś dziedziczką Slytherina… ale Gryffindora?
Pierwsze słyszę – powiedział w końcu.
- Jestem w Slytherinie, bo ten miał męskiego potomka –
odparłam. – Natomiast Gryffindor miał córkę. Ona i syn Salazara się pobrali.
Muszę ci dalej tłumaczyć, czy sam się skapniesz?
- Dobra, wiem co było dalej – zaśmiał się.
Wstałam.
- A ty gdzie? – spytał.
- Idę pogratulować wujowi zamordowania Jamesa –
odrzekłam z mściwym uśmiechem. – Szkoda mi trochę Lily, ona była naprawdę
spoko.
Już miałam się teleportować, kiedy Syriusz chwycił
mnie za ramię.
- Wpadniesz na Wielkanoc? – spytał.
- Nie przeginaj – wycedziłam, ale dodałam
łagodniejszym tonem. – Zastanowię się.
Teraz już teleportowałam się z powodzeniem do komnaty
wuja. Jednak nie zastałam tam jego zmutowanej postaci. Pokręciłam głową.
Ciekawe, gdzie to stworzenie się włóczy wieczorami…
Opuściłam pokój i wbiegłam na drugie piętro, oby jak
najdalej od pokoi Barty’ego. Ku swojemu zdumieniu, o mało nie wpadłam na
Voldemorta, wychodzącego z łazienki. Opanowałam się szybko i chwyciłam jego
białą dłoń, którą potrząsnęłam entuzjastycznie.
- Gratuluję – powiedziałam szybko. – Gratuluję.
Poklepałam go po ramieniu, jak nowo wybranego
prezydenta. Voldemort uniósł brwi.
- Sophie, bez przesady – odparł. – Wracam z łazienki…
Tego mi gratulujesz?
Roześmiałam się.
- Tego, że się wypróżniłeś? – spytałam. – Nie,
gratuluję ci zamordowania Jamesa Pottera. Naprawdę, po tym co zobaczyłam w
myślodsiewni Snape’a, ani trochę mi go nie żal. Co prawda, szkoda mi trochę
Lily, ale…
Nie dane mi było jednak dokończyć, bo wuj przytulił
mnie.
- Stoimy przed łazienką – zauważyłam.
- Nieważne – odparł. – Chcę, żeby było tak jak kiedyś.
Pamiętasz?
Zamyśliłam się. Dawniej, kiedy Czarny Pan nie miał
jeszcze ciała, było cudownie. Miałam do niego większy szacunek, no,
przynajmniej nie obrzucałam go szklankami… Kiedy Glizdogon do niego wrócił,
surowo go ukarał za to, że Syriusza znów ściga ministerstwo. Na moją prośbę
oczywiście. Nie jestem pewna, czy teraz by to dla mnie zrobił.
- Pamiętam – powiedziałam po chwili. – Ale to zawsze
ty wszystko psujesz. Denerwujesz się, że nie chcę spełniać niektórych rozkazów,
że Draco nie jest taki, jak ty byś chciał…
- Dlatego chciałem już zakopać topór wojenny – odrzekł
Voldemort. – Możemy żyć jak dawniej. Mamy nowego Śmierciożercę, bardzo
sumiennego, wiesz? Oh, zapomniałbym… Dla ciebie też zmęczyłem Bartemiusza, żeby
dał ci spokój.
Oswobodziłam się z jego uścisku.
- Co mu zrobiłeś? – zapytałam. – To nie jego wina…
- Dobra, z twojej piosenki tylko głupiec by nic nie
zrozumiał – przerwał mi.
- Muszę go zobaczyć – odpowiedziałam stanowczo i
skierowałam się schodami na pierwsze piętro. Voldemort dogonił mnie w połowie
drogi i chwycił mnie w objęcia.
- Porozmawiajmy jeszcze – rzucił pospiesznie, ale ja
znów oswobodziłam się z jego uścisku.
- Później, dobrze? – zaproponowałam i minęłam go.
- Sophie, nie idź tam! – zawołał za mną, ale nie
posłuchałam. Nawet nie zapukałam do pokoju Croucha, tylko otworzyłam drzwi.
Zamarłam, z jedną ręką na klamce. Zobaczyłam Barty’ego, siedzącego przy stole z
jakąś blond włosą, wyzywającą dziewczyną. Barty i owy „plastik” odwrócili się w
moją stronę. Uśmiechnęłam się nerwowo.
- Możesz mi wyjaśnić, Bartemiuszu, co TO ma znaczyć? –
zapytałam uprzejmie.
- To nie jest tak, jak myślisz – odpowiedział szybko.
- A skąd ty możesz wiedzieć, do cholery, co ja myślę?
– wycedziłam, porzucając swój miły ton głosu. – A więc już rozumiem, dlaczego
unikałeś stałego związku ze mną.
To mówiąc, odwróciłam się i opuściłam pokój,
trzaskając drzwiami. Nie doszłam nawet do schodów, aż Barty mnie dogonił.
- Sophie, proszę – powiedział. Uśmiechnęłam się z
goryczą.
- O co mnie prosisz? – zapytałam. – O nową parę butów?
Proszę!
Wyciągnęłam z kieszeni całą garść złotych galeonów i
wcisnęłam mu w ręce, po czym zbiegłam po schodach do holu, równie zimnego i
surowego, jak reszta domu. Barty chwycił mnie za ramiona i potrząsnął mną.
- Jej ojciec jest nowym… - zaczął, ale rozległ się
stukot szpilek i u szczytu schodów pojawiła się dziewczyna. Wyglądała jak
typowa, plastikowa idiotka, więc chyba nie muszę jej dokładnie opisywać. Miła
na sobie różową, krótką spódniczkę, obcisły top i czerwone szpilki. Gdybym nie
była tak wkurzona, to zapytałabym ją, ile ton pudru ma na twarzy.
- Miałeś mi jeszcze opowiedzieć o… oh, przepraszam –
odezwała się i zachichotała głupio. Odepchnęłam od siebie Croucha i podeszłam
kilka kroków do schodów, wyciągając różdżkę z kieszeni.
- Wiesz, kto ja jestem? – zapytałam i uśmiechnęłam się
mściwie.
- Nie, bo co? – odpowiedziała po chwili dziewczyna.
Wyglądała na osobę, która dopiero co ukończyła Hogwart, lub inną magiczną
szkołę.
- Jestem, jak mi się dobrze wydaje, twoją obecną panią
i władczynią – warknęłam. – A kim ty jesteś?
- Sharpey Pail – brzmiała odpowiedź. No tak, takie
dziewczyny zwykle potrzebują trochę czasu na odpowiedź… - I nie wydaje mi się,
żebyś była moją panią.
Uśmiechnęłam się drwiąco.
- Tak? – spytałam. – A więc wynoś się z mojego domu!
Sharpey nie ruszyła się z miejsca.
- A kim ty jesteś, by mi rozkazywać? – zapytała. –
Wydaje mi się, że tylko śpiewasz i uczysz się w Hogwarcie…
- I na twoje nieszczęście, moim wujem jest Czarny Pan
– wpadłam jej w słowo. – Szef twojego starego, jak mniemam?
Zwróciłam się teraz do Barty’ego.
- Już nigdy nie dam ci się tak nabrać – wycedziłam. –
Jeśli myślisz, że możesz się tylko ze mną zabawić, a potem rzucić, to bardzo
się mylisz.
Minęłam go, wbiegłam po schodach na górę, odepchnęłam
Sharpey i wpadłam do komnaty wuja. Ten siedział na tronie, jakby nigdy nic i
gładził Nagini długim, białym palcem po łbie.
- Wolałem nie interweniować – odezwał się spokojnie.
Opadłam na swój tron i wybuchnęłam płaczem. Nie chciałam robić mu awantury,
postanowiłam trzeźwo przemyśleć całą sytuację.
Voldemort chwycił moją dłoń.
- Nie płacz, mówiłem ci, że te wszystkie uczucia, ta
miłość, to strata czasu? – zapytał. Pokiwałam głową, ocierając łzy.
- Jak mogłeś pozwolić takiej idiotce pałętać się po
domu?! – krzyknęłam. – Jak mogłeś pozwolić, żeby ta szmata mnie obraziła?!
- Chodź – powiedział tylko i wyciągnął ku mnie
ramiona. Usiadłam mu na kolanach i przytuliłam się do niego.
- Odprawię ich – dodał spokojnie. – Wystarczy zaklęcie
zapomnienia…
- Zabij ich – przerwałam mu. – Zabij na moich oczach.
Niech giną w męczarniach.
Czarny Pan pogładził mnie po włosach.
- Nie będę mordował swoich Śmierciożerców – odparł.
Pierwszy raz usłyszałam, że Lord Voldemort nie chce
kogoś zamordować. Zawsze aż palił się do tego, nawet dla własnej zabawy
wdzierał się do ich umysłów, by na końcu zabić swoje ofiary. A teraz? Nie chce
spełnić prośby swojej ukochanej? Nie chce pozbyć się aż nazbyt odpychającej,
pustej idiotki ze sztucznymi tipsami? Aż dziw, że ziemia chce nosić takie, jak
ona…
- Dobrze się czujesz? – zapytałam z troską. – Nie masz
aby gorączki?
- Bardzo śmieszne – prychnął. – Dobrze, że już nic do
niego nie czujesz.
Pokiwałam głową.
- Dobrze – powtórzyłam i zniknęłam. Pojawiłam się w
sypialni dziewczyn. Jeszcze kilka dni i przerwa wielkanocna. Tak tęskniłam za
matką… Za Bes oczywiście. Miała takie same niebieskie oczy, jak Sharpey.
Patrzyły tylko inaczej.
Usiadłam na łóżku. Sapphire i inne dziewczyny były
pewnie na kolacji. Ale ja nie byłam głodna. Chciałam zapomnieć to wszystko, co
się tego dnia wydarzyło. Chciałam zapomnieć to, co widziałam w myślodsiewni, co
zaszło między mną a Severusem, co powiedział mi Syriusz, a szczególnie co
zastałam w domu wuja. Tak jak teraz, to chyba nikt mnie jeszcze nie upokorzył…
- Zawsze
widziałaś tylko tą gorszą stronę.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie zawsze – mruknęłam.
Siedziała teraz na łóżku Sapphire, machając nóżkami.
Ta uprzejma obojętność irytowała mnie coraz bardziej z każdą sekundą.
- Wracaj na swój cmentarz – powiedziałam do niej. –
Nie męcz mnie.
- Myślałam, że
się ucieszysz.
- Nie mam powodów do radości – odparłam. – Barty
znalazł sobie inną. Ładniejszą. To nie w jego stylu. Zawsze był taki wierny mi
i swojemu panu…
- On może tego
nie chcieć – jej mglisty głos wydał mi się teraz trochę smutny.
Prychnęłam tak głośno, że Gloria, która właśnie spała
w nogach mojego łóżka, otworzyła oko.
- Nie rozśmieszaj mnie – warknęłam. – Sugerujesz, że
to nicy Czarny Pan mu kazał flirtować z jakąś latawicą?
- A dlaczego by
nie? – zapytała. – Czarny Pan zrobi
wszystko dla twojego dobra.
- Barty by mi czegoś takiego nie zrobił pod przymusem
– powiedziałam stanowczo i położyłam się na łóżku. Gloria bezszelestnie
położyła się na moich piersiach. Podrapałam ją mechanicznie za uszami.
Spojrzałam na łóżko Sapphire, ale nikt już na nim nie siedział.
Długo leżałam na swoim łóżku, wpatrując się w kamienny
sufit. A słowa Darli nadal dźwięczały mi w uszach. Pomyślałam, wuju, źle cię
oceniłam. Owszem, jesteś podły, ale nie do tego stopnia…
~*~
Nie chciałam tego napisać, ale czas przyćmić wierność
Barty’ego. Oczywiście, jeśli myślicie, że to koniec między Sophie i Crouchem,
to nic z tego. Ta notka jednak bardzo będzie mi potrzebna do dalszych losów
głównej bohaterki xD
Cóż, dziś Walentynki, Sophie sama, ja sama... jaki ten
świat jest piękny, czy nie? Dedykacja dla Ann
xD
~Ann.
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 16:36
First?
~Ann.
Usuń14 lutego 2009 o 16:37
Pierwsza, pierwsza… Yhym! Yhym![ Jaki zaciesz xD ]
~Ann.
Usuń14 lutego 2009 o 16:40
Dobra. Już komentuję normalnie, a więc:First: Piękny rozdział kochanie, ten tekst, wiesz który rozbroił mnie. Cudownie piszesz. Nie mogę się do czekać, gdy kiedyś będziesz sławna, a ja taki szareczek pójdę do księgarni i patrze, a tu na pierwszym miejscu taka wspaniała książka tak utalentowanej pisarki… Aj… Wtedy przypomnę sobie, jak pisałam ten komentarz…
~Ann.
Usuń14 lutego 2009 o 16:41
Second: Ślicznie dziękuję za dedykację, od takiej autorki jak Ty, to naprawdę zaszczyt. Dziękuję ;*****
~Ann.
Usuń14 lutego 2009 o 16:43
Third: Mówiłam Ci już, jak bardzo, bardzo Cię kocham? ;p;***
~Ann.
Usuń14 lutego 2009 o 16:44
Skończyłam komentować ;***Pozdrawiam.[ deszczowa-lza.blog.onet.pl ]
14 lutego 2009 o 16:52
UsuńA więc: First, trochę pzresadziłaś, bo przecież co to tam, kilka książek takich, co ja napisałam…. xD Nom, nie mówiłaś, jak mnie kochasz i ja też już skończyłam odpowiadać xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 16:50
Ja też jestem sama i się nie przejmuję. Faceci nie są potrzebni do szczęścia. Po pierwsze (moje skromne obserwacje)- nie bij Syriusza, za bardzo go lubię (wiem że to twoje opowiadanie ale musiałam zainterweniować)- trzeba było uderzyć tą blondi- Sophie jest zazrdosna o Barty’ego- a ty dawno nic nie pisałaś na dark-love-riddle i nie jestem z tego powodu zadowolona. To tyle xDD
14 lutego 2009 o 16:55
UsuńNo dobra, Sophie mu to wynagrodzi na feriach wielkanocnych. Nie martw się, jeszcze ją uderzy, bo spotka się z nią [lub osobnikiem z jej rodziny, a ten na 100% nie przypadnie jej do gustu], eeee…. Tak, Sophie jest zazdrosna o Barty’ego, bo w końcu o Dracona już nie musi… a na dark-love-riddle już mam napisany rozdział, ale nie chce mi się go przepisać xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 17:04
A wiesz że zostałaś polecona xDD
14 lutego 2009 o 17:51
UsuńWieeem xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 17:09
Bym zapomniała. Focham się na ciebie, bo nic nie komentujesz (i to już od jakiegoś czasu). Jak ci się nie chce to po prostu powiedz.
14 lutego 2009 o 17:51
UsuńWiem, bo nie mam za bardzo czasu xD I chciałoby mi się, gdybym miała ten czas xD
~maika
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 17:45
noo, zawiodłam się na Bartym…;], ale rozdział ci się udał, nie powiem xD, nie wiem czemu, ale rozbawiły mnie wypowiedzi Voldemorta, taki troskliwy, żądny przytulania…ehh ;];] hahah^^ superr, pzdr;*
14 lutego 2009 o 17:52
UsuńChyba żądny świętego spokoju xD Przecież w końcu mu się znudziły te miłosne rozterki jego „prawej ręki” xD
~Clumsy
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 18:04
Jakii fajnyy…:POna i Bary będą razem ;PBuSsii ;***
~Clumsy
Usuń14 lutego 2009 o 18:05
Upss…gafa :DMiało być Barty xdxd
16 lutego 2009 o 17:52
UsuńNie powiedziałam, że będą razem xD
~Ciemna Pani
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 18:59
No no no… Odniosłaś pożądany efekt. Teraz nienawidzę Barty’ego. A zachowanie Voldemorta było nienaturalne. On UWIELBIA zabijać!!! Żeby nie zabić, a na dotatek taką BARBIE to jest chore w przypadku Voldzia!! Nie no ja nie mogę, powiedz że zabijesz tą… tą… tą…. No brak mi słów!
16 lutego 2009 o 17:54
UsuńNo dobra, nie chcę, żebyście go wszyscy znienawidzili. A co do tej barbie, to będzie mi jeszcze potrzebny osobnik z jej rodziny xD
Flos
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 19:03
Faceci to chamy! Ot co.Dobra nie rozkręcam się bo nie chcę używać wulgaryzmów, a trochę by się posypało. Notka świetna, odpowiednie imię dla Barbie. Mówiłam, że nie lubię walentynek?
16 lutego 2009 o 17:55
UsuńTeż nie lubię walentynek. Wnerwiają mnie te niby kochające się pary xD Dlatego sama sobie nikogo nie znajdę, bo szkoda mi na to czasu xD
Flos
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 19:06
A tak na marginesie gratuluję polecenia.
16 lutego 2009 o 17:56
UsuńA, dziękuję xD
~Ciemna Pani
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 19:19
He he … „Wiesz co ci powiem? – Brak mi słów.”
16 lutego 2009 o 17:56
UsuńMi też brak xD
~Cam.
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 19:50
Coś mi nie pasuje tutaj. Ja bardzooo polubiłam Barty’ego, a ten ją zdradza. On ją przecież kocha xd
16 lutego 2009 o 17:57
UsuńHehe, i dobrze, że Ci nie pasuje, bo ma nie pasować xD Ja nie piszę takich prostych i banalnych opowieści xD
~K&M
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 19:58
Po tych walentynkach chyba jeden z kolegów sie obraził… xD No, ale trudno. Wiesz co… Niech już ta Darla pokazuje jej się tylko na cmentarzu, a nie jeszcze w dormitorium… Tak to wynika, że Sophie jest jeszcze bardziej chora psychicznie… xD I bardzo dobrze, że dała psu w pysk. ^^
16 lutego 2009 o 17:59
UsuńHehe, psu w pysk… Cóż, Sophie po prostu za bardzo tęskni za Darlą. Przyznam się, że ten pomysł z pokazywanem się Darli wzięłam z „Opowieści o Złodzieju Ciał”, gdy Claudia ukazywała się Lestatowi xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 20:13
Eeee Sophi nie skopala tylka Syriuszowii ;d;p heheh biedna Sophi duchy juz ja nawiedzaja, ona chyba wariuje powoli hehh ;d;p gratuluje polecenia !!! ;D;P ^^ ;D
16 lutego 2009 o 17:59
UsuńMyślałm, że od dawna sprawia wrażenie nieco zwariowanej xD
~Owiana Mrokiem
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 21:03
Ładnie, i rzeczywiscie, Walentynki. Szkoda, że ja nikogo nie mam u swojego boku… ale mam nadzieję,m że Ty nie jesetś w tak podłej sytuacji xD
16 lutego 2009 o 18:00
UsuńJestem, ale bynajmniej nie jest mi źle xD Bo co jest pięknego w randkach? Ehm, może ja jestem coś nieteges, ale mnie to nie kręci xD
~Jeanne Poisson
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 22:57
Ale jestem na siebie zła.:( Przegapiłam aż tyle rozdziałów. SORRY. Wszystkie notki mi się bardzo podobały. A odnośnie 100….. Brak mi słów. Dotrzymałaś słowa. Rewel. Zapraszam jutro do siebie na nowy rozdział. http://nowa-w-szkole-hogwart.blog.onet.pl/
16 lutego 2009 o 18:01
UsuńSpoko xD
~karcia :)
OdpowiedzUsuń14 lutego 2009 o 23:44
No no wspaniały rozdział.Troche szkoa mi Syriusza bo go lubię a te uderzenia w policzek musiały pewnie boleć.(Jak dobrze,ze to nie dzieje się w realu to dopiero by go bolało jak by mu tak przywaliła xd)Pozdrawiam Karcia :) z http://www.cale-zycie-uczymy-sie-zyc.blog.onet.pl
16 lutego 2009 o 18:02
UsuńDla Sophie TO jest real, ten blog xD I Syriusz na pewno nie będzie już się znęcał nad nikim, nawet nad Stworkiem xD
~Leiwiess..x#
OdpowiedzUsuń15 lutego 2009 o 15:08
Hej:) u mnie nowa notka ;):*]www.zpamietnikalilkievans.blog.onet.pl
Cameron_Riddle
OdpowiedzUsuń15 lutego 2009 o 16:45
Nowy rozdział na http://www.cameron-riddle.blog.onet.pl . Zapraszam.
~Owiana Mrokiem
OdpowiedzUsuń15 lutego 2009 o 19:29
NN na http://www.owiana-mrokiem.blog.onet.pl
~Suvi!
OdpowiedzUsuń15 lutego 2009 o 22:57
Hej! Notka fajna.Ale nie powinna tak Syriusza bic. Hello! Co to ma byc?! Przeciez ten slusty nietoperz jest glupi i tyle! Nie wiem jak on sie dostal do tej szkoly jako nauczyciel. Pozdrawiam!
16 lutego 2009 o 18:05
UsuńKto? Sevek? On jest fajny i z pewnością bardzo wykształcony xD
~m.
OdpowiedzUsuń16 lutego 2009 o 11:11
:) Genialna notka :) Tez jestem sam i świat jest piękny, choć miała w walentynki pecha… :/ Głupie świeto :PNotka jest extra :) jak zawsze Zapraszam do mnei na next P.S. Fjny look :Phttp://the-story-about-dark-angels-love.blog.onet.pl/
16 lutego 2009 o 18:08
UsuńPrawda?
~Owiana Mrokiem
OdpowiedzUsuń16 lutego 2009 o 14:47
To nie jest żaden spam. Frozenko, posłuchaj! Zostałam polecona. Nie przyszłam tu jednak tylko po to, by zbierać gratulacje, bo gdy weszłam na stronę ostatnio poleconych not… zauważyłam Ciebie., jako jedna z poleconych osób. Proszę, zajrzyj na http://blog.onet.pl/2,teen_blog.html i się przekonaj.
16 lutego 2009 o 18:09
UsuńOczywiście, wiem od dawna xD
princess_of_blood@vp.pl
OdpowiedzUsuń16 lutego 2009 o 15:02
zmiana adresu bloga na http://www.ariesa-riddle.blog.onet.pl
~Claudia
OdpowiedzUsuń16 lutego 2009 o 15:45
Nowa notka na http://jedna-krew-dwa-oblicza.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam xDD
~Naena
OdpowiedzUsuń16 lutego 2009 o 16:37
Chłodny dzień. Ulice puste, ściemnia się. Niedługo całe miasto zmoże sen. W tą noc nie każdy będzie spał. Pozostanie jedna osoba. Wolna, silna i mądra.Ktoś kto zawsze znajdzie czas na chwilę relaksacyjnej pracy. Czytanie to jej hobby, internet to jej pasja. Ta osóbka oceni to o zcym piszesz. To co Ci w duszy gra. Wystarczy wejść na jej blog i pozostawić ślad. Zgłoszenie nie boli, a może dać Ci sławę… Nie musisz tego czytać, nie muisz odwiedzać tej strony… to nie jest zwykły spam. Ale jeśli ty tak uważasz po prostu przepraszam.www.naena-ocenia.blog.onet.pl
16 lutego 2009 o 18:16
UsuńAleś się opisała… xD
~Tusia
OdpowiedzUsuń16 lutego 2009 o 18:57
Serdecznie zapraszam wszystkich miłośników wampirów na nowo powstałego bloga http://wampirowy-swiat.blog.onet.pl/Pozdrawiam
~Evera
OdpowiedzUsuń17 lutego 2009 o 16:41
I miałaś rację, zawiodłam się na Barty’m, no ale nie sądzę, aby to nie miało jakiejś przyczyny. Poza tym może potrzebował trochę ruchu :). A nawiasem mówiąc jakbym dostawała takie dwuznaczne znaki, pewnie zachowałabym się tak samo na jego miejscu. Pozdrawiam
18 lutego 2009 o 17:51
UsuńHehe, potrzebował ruchu? A bo to mu brak ruchu, kiedy cały czas biega z dokumentami tam i z powrotem po całym domu… xD