-Głupia jestem – powiedziałam, patrząc na zegarek ; wskazywał 9:00. – Jak but. Molly, mam małą prośbę… Strasznie się spieszę, mogłabyś powiedzieć Bes, że nie będę na obiad?
Molly łypnęła na mnie znad swojego niedokończonego raportu.
-Wychodzisz gdzieś? – spytała, gdy byłam już przy drzwiach kuchni.
-Tak, ale nie mam czasu, a on nie znosi, kiedy się spóźniam – odpowiedziałam, narzucając pelerynę. – I nie mam czasu na wyjaśnienia.
Zanim pani Weasley zdążyła coś powiedzieć, trzasnęłam drzwiami i opuściłam dom przy Grimmauld Place.
Postanowiłam się nie teleportować, bo ostatnio Ministerstwo Magii jest uczulone na tym punkcie…
Szłam jakieś pół godziny, świadoma, że jestem spóźniona tak bardzo, jak nigdy wcześniej.
Machnęłam różdżką w stronę pojawiającego się na horyzoncie ogromnego, ponurego domu. Rozległ się głośny szczęk zamka i drzwi rozwarły się przede mną.
Wbiegłam na pierwsze piętro i bez pukania wpadłam do kamiennej komnaty. Voldemort stał do mnie odwrócony plecami.
-Wybacz, że się spóźniłam, ale nie mogłam wcześniej się wyrwać. Syriusz nadal ma do mnie żal… - wydyszałam, wrzucając ciężką pelerynę.
-Twoją największą cechą zawsze była punktualność – zadrwił Czarny Pan. Chłód w jego głosie wskazywał, że nie jest w dobrym humorze, postanowiłam więc nie zbliżać się zbytnio do niego.
-Nic nie powiesz? Po co chciałeś mnie widzieć? – zapytałam.
Voldemort pogrzebał w kieszeni szaty i odwrócił się do mnie twarzą.
-Chciałem cię prosić, żebyś to dla mnie przechowała – powiedział i wręczył mi małą, złotą czarkę z małym znakiem borsuka. Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza i wcisnęłam mu czarkę z powrotem do ręki.
-Chcesz, żebym dostała zawału? – wycedziłam, łapiąc się za serce. – Na bogów, ty tam masz swoją duszę?!
Voldemort pokiwał milcząco głową.
-Dlatego wiesz, jak mi zależy, by była bezpieczna – powiedział. Wzięłam od niego horkruksa i zaczęłam go obracać w rękach, przyglądając się każdej jego stronie.
-Ale żeby wnosić coś takiego do banku? – mruknęłam i schowałam czarkę do wewnętrznej kieszeni szaty.
-Nie powinni nic zauważyć, bo rzuciłem na nią małe zaklęcie – odrzekł Voldemort, ciągle tym samym chłodnym głosem.
-No dobra, przechowam ci go, ale… nie możesz…? – spytałam błagalnym tonem.
-Nie.
Przewróciłam oczami. Już miałam się deportować [a tam, mam gdzieś głupie zakazy ministra], ale jeszcze raz spojrzałam na Voldemorta.
-Co ci jest? – spytałam.
-Nic.
Nie dałam się nabrać. Jego mina mówiła sama za siebie.
-Mnie nie oszukasz. Mów natychmiast, o co ci chodzi – rozkazałam.
Voldemort nie odpowiedział od razu, podszedł do tronu i usiadł na nim.
-Jesteś moją siostrzenicą – stwierdził.
Ja nie mogę, skapnął się w porę!
-Spostrzegawczy jesteś – odpowiedziałam ze śmiechem.
-Nie drocz się ze mną, wiesz, o co mi chodzi – prychnął Voldemort.
-Wiem, i co to ma do rzeczy? – warknęłam. – Ja tego nie zaczęłam.
Odwróciłam się do niego plecami i skrzyżowałam ręce na piersiach.
I on mi robi wyrzuty? Sam się o to prosił.
-Jeśli chcesz o tym zapomnieć, dobrze – powiedziałam już całkiem spokojnie, wyobrażając sobie minę Dracona, gdyby wiedział co właściwie między mną a Czarnym Panem zaszło.
Okręciłam się na pięcie i zniknęłam. Pojawiłam się w Dziurawym Kotle. Wszędzie jak zwykle było pełno dziwacznych ludzi. Przemknęłam pomiędzy nimi i stuknęłam różdżką w ceglaną ścianę. Po chwili ukazało mi się przejście.
Ulica Pokątna nie była tak bardzo zatłoczona jak pod koniec wakacji, ale również trudno się było poruszać, nie ocierając się przypadkiem o kogoś.
Jakoś udało mi się ukryć tą czarkę w swojej krypcie i z ulgą opuściłam Bank Gringotta.
Przechodziłam właśnie obok Księgarni Esów i Floresów, kiedy ktoś chwycił mnie za rękaw szaty. Zaczęłam się szarpać, ale gdy się odwróciłam, zobaczyłam znaną mi niewiadomo skąd twarz.
-Znamy się? – spytałam, wyszarpując rękę z uścisku wysokiego, dobiegającego czterdziestki mężczyzny o ciemnych włosach i gęstych brwiach.
-Oh, na pewno – odpowiedział gorliwie mężczyzna. – Kleofas McKoy. Wydaję płyty Fatalnych Jędz.
Uścisnęłam mu rękę na przywitanie, ale nadal patrzyłam na niego nieufnie.
-Może usiądziemy? – zaproponował i wskazał ręką na najbliższą lodziarnię.
-No, może – mruknęłam i usiadłam z nim przy jednym stoliku.
-Napije się pani czegoś? – zapytał.
-Nie, bardzo się spieszę – odrzekłam, zastanawiając się, czy on nie jest przypadkiem jakimś zwolennikiem Czarnego Pana. Samo nazwanie mnie „panią” mogłoby na to wskazywać.
-Skoro tak, to od razu przejdę do rzeczy – powiedział McKoy. – Chciałbym zaproponować pani współpracę.
Uniosłam brwi.
-Współpracę? – powtórzyłam. – W jakim sensie?
-Pomógłbym pani wydać nową płytę – wyjaśnił.
-Rozumiem, że ma pan w tym swój cel, McKoy – powiedziałam chłodno.
-Tak, jak każdy – odpowiedział.
-Ile pan proponuje? – spytałam bez ogródek.
-Jakieś 300 galeonów – rzekł z godnością McKoy. Wytrzeszczyłam na niego oczy.
-Pan chyba żartuje! – zawołałam. – 300 galeonów? Na moim ostatnim koncercie nawet tyle nie zarobiłam!
McKoy najwyraźniej się oburzył taką odpowiedzią.
-Jest pani dość znaną piosenkarką, a taka mała sumka… - zaczął, ale przerwał mu mój szyderczy śmiech.
-Słuchaj pan – wycedziłam. – Nie jestem „dość znaną piosenkarką”. Te twoje FATALNE Jędze nie zarobiły tyle złota przez całe życie, co ja po wydaniu mojego pierwszego hitu. I… nie przerywaj mi, człowieku.
McKoy, który mamrotał coś pod nosem, natychmiast umilkł, łypiąc na mnie spode łba.
-Moje single sama sobie nagrywam, nic za to nie płacąc. I nie mów mi, gościu, że ministerstwu się to nie podoba – ciągnęłam, coraz bardziej tracąc nad sobą panowanie. – A teraz żegnam.
Wstałam od stołu tak gwałtownie, że krzesło przewróciło się z hukiem na ziemię i opuściłam lodziarnię, klnąc pod nosem.
Nagle poczułam, jak zderzam się ze ścianą.
-Cholera jasna! – prychnęłam i podniosłam oczy. Zobaczyłam Dracona Malfoya, którego właśnie wzięłam za ścianę.
-Ciekawe powitanie – stwierdził Draco. Zaczerwieniłam się.
-Wybacz, ale nie widziałam cię – odpowiedziałam. – Co tu robisz?
Malfoy rozejrzał się dookoła.
-Towarzyszę matce – mruknął, nadal rozglądając się niespokojnie. – A ty?
-Sprawy służbowe… złoto… takie duperele – odpowiedziałam.
Pojawiła się Narcyza. Uścisnęłam jej rękę i uśmiechnęłam się dobrotliwie.
-Noto… do zobaczenie – powiedziałam, ale Draco tak łatwo mnie nie puścił
-Już uciekasz? – spytał. – Mogłabyś nas zostawić, MAMO?
Narcyza otworzyła usta, żeby wyrazić swój sprzeciw, ale widząc spojrzenie syna tylko westchnęła i odeszła.
Usiadłam z Draconem na ławce i utkwiłam wzrok w kocie, przechadzającym się leniwie chodnikiem.
-Tęskniłem za tobą – usłyszałam głos Malfoya tuż nad moim uchem. Po sekundzie doszłam do wniosku, że Draco jest bardzo blisko mnie.
-Ja też – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem i odwróciłam od niego głowę.
-Kocham cię, wiesz?
-Wiem – odpowiedziałam. – Ja też cię…
Słowo „kocham” jakoś nie chciało przejść mi przez gardło. Teraz zdałam sobie sprawę, że upijanie się z Voldemortem nie było najmądrzejsze, a już szczególnie to, co nastąpiło potem.
Draco przekrzywił głowę z zamyśloną miną.
-Nadal masz do mnie żal o to, co się stało? – spytał z goryczą.
-Nie, nie o to chodzi! – odpowiedziałam szybko. – To nie twoja wina… to znaczy… Nie chciałam tego, to wina alkoholu…
Draco sprawiał wrażenie ogłupiałego i zapewne taki był.
-Nie bardzo rozumiem… możesz powtórzyć? – zapytał. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam:
-Chodzi o to, że ja i Czarny Pan…
Rzuciłam mu znaczące spojrzenie. Draco na początku nie zrozumiał moich słów, ale ta okropna sprawa, zaczynała po woli do niego docierać.
-Cóż… Nie wiem co powiedzieć… mam tylko nadzieję, że… - wymamrotał Malfoy, wyraźnie zakłopotany. Zaświtało mi, jak zrozumiał moje słowa, więc wybuchnęłam śmiechem.
-Nie o to chodzi! – odrzekłam. – Nawet po pijaku potrafię dostrzec granicę.
-To dobrze – powiedział z ulgą Draco.
-Nie wiedziałam, jak ci powiedzieć… myślałam, że będziesz zły – mruknęłam.
-Przecież nic się nie stało – rzekł Malfoy i zbliżył się do mnie bardzo blisko. Po chwili nasze usta złączyły się, ale nie trwało to długo.
-Co wy tu wyprawiacie! – usłyszałam czyjś rozwścieczony głos.
-Nic nie zaszło, Cyziu! – odpowiedziałam szybko i zerwałam się z ławki. – Nara.
Unikając spojrzenia Narcyzy, deportowałam się do kuchni w domu numer 12.
Bes strzeliła mi 15-minutowe kazanie na temat łażenia samej po mieście, na temat zboczeńców, chamów i złodziejów. Pomimo jej wściekłości, humor wcale mi się nie pogorszył. Tego dnia kamień spadł mi z serca.
&.&.&.&
Teraz to się dopiero rozpisałam xD Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadzało, i że was nie zanudziłam. Postaram się rozdział 44 napisać trochę krótszy xD Ale wcisnęłam Voldka i Dracona do jednego odcinka, to jest pocieszające xD
~Łapa
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 19:34
czyżbym była pierwsza?
7 października 2008 o 20:05
UsuńTak, jesteś pierwsza xD
~Motylek
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 19:35
Druga:(:(:(
7 października 2008 o 20:06
UsuńMoże nastęonym razem będziesz pierwsza ? xD
~Łapa
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 19:45
Wydawało mi się, że było wyjątkowo krótko, a okazuje się kompletnie odwrotnie. Dziwi mnie, że Sophie musiała się Draconowi tłumaczyć.
7 października 2008 o 20:07
UsuńObawiała się, że mógłby jej znów zrobić małą awanturkę xD
agniesia666666@vp.pl
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 19:50
no mi tez sie wydaje ze bylo krotko a jak tak sie wczytuje to dlygo xD super xD nie zdazylas mnie powiadomic o nwesie xD ja tez ciebie chcialam powiadomic u mnie tez jest: joe–jonas.blog.onet.pl xD
8 października 2008 o 16:42
UsuńHehe, wyminęłyśmy się, bo ja poinformowałam Cię o moim newsie, kiedy Ty informowałaś mnie o swoim ^^ xD
~Leilo/escaper
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 20:10
Znów świetny rozdział i wcale nie za długi. Po prostu super. ^^ Nie wiem jak to robisz, ale to jedno z najlepszych potterowskich opowiadań, jakie w życiu czytałam (a trochę ich było).
8 października 2008 o 16:42
Usuń^^ dziękuję za komplement dla bloga xD
Natasza__
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 20:11
Moim zdaniem było krótkoJa chce więcejSzkoda że nie było żadnej awantury pomiędzy Sophie a DrackoLubie jak się kłócąPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział
8 października 2008 o 16:44
UsuńBędzie awantura, bo jakby inaczej? xD Będzie też mini-walka Sophie vs Voldemort xD, w nastęmnym odcinku, jak mniemam xD
~Cam.
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 20:28
Super :) Strasznie pokręcone te jej związki xD No, ale dobrze, że z Draco jest wszystko uregulowane :) Może niech Malfoy i LV się o nią pobije? ^^ Byłaby imprezka xD Pozdrawiam
8 października 2008 o 16:47
UsuńImprezka… xD Ciekawe określenie ^^ O nią się raczej nie pobiją, bo jasne by było, że Voldemort by wygrał xD Z resztą, on jest chyba trochę bardziej rozsądny, nie robiłby takiego głupiego błędu na swojej drodze do władzy xD
~Gabika138
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 21:09
Świetne… xD Ciekawe, co będzie dalej Pzdr! violet-riddle.blog.onet.pl
8 października 2008 o 16:48
UsuńBędzie mała rozruba xD
~Kagami
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 21:25
No masz szczęście! Nie zanudziłaś mnie ;) Było dość ciekawie (czyt. Na początku wkurzył mnie fakt, że znów poleciała do Voldemorta, jednak później było już ok.) Jakoś ostatnio cierpię na niedobór słów, pewnie dlatego walnęłam tym „ok.”. Mam nadzieję, że szybko skończą się te wakacje i zaczną duże ciekawsze rzeczy związane z rozpoczęciem roku.Pozdrawiam! ;)Kagami = ViruS (jak coś :p)
8 października 2008 o 16:50
UsuńNie lubisz, jak ona idzie do Voldemorta, żeby się „wyżalic”, albo go „pocieszyć”? xD
~Kagami
Usuń8 października 2008 o 18:39
Nie, nie lubię. Ogólnie nie lubię takich „żalących się” ciągle ludzi w realu i w opowiadaniach :PP Najlepiej od razu skakankę i powiesić się na cmentarzu no nie ^^ Życie jest piękne :D
~K&M
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 22:01
Mowiłam ci już, że świetnie piszesz? Voldemort ma wyrzuty sumienia? Ale nie spodziewaniała się, że teraz da jej tego horkruksa. Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. I takie długie jak najbardziej mogą być, bo nie przynudzasz. :) Pozdrawiam
8 października 2008 o 16:52
UsuńMa wyrzuty, ale tylko wtedy, jeśli chodzi o Sophie ^^ Dał jej horkruksa, bo wie, że ona nic z nim nie zrobi. Popełnił już błąd, dając dziennik z jego częścią duszy Lucjuszowi xD
~Olka
OdpowiedzUsuń7 października 2008 o 22:30
Super!!! Podobało mi się.Wcale mnie nie nudzi to opowiadanie,jest bardzo ciekawe….Dlaczego Sophie nie mogła powiedzieć Malfoyowi że go kocha?Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.
8 października 2008 o 16:53
UsuńBo jest rozerwana pomiędzy uczuciem do Voldemorta i miłością do Dracona xD
~sabriel
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 15:50
Bossko;)
8 października 2008 o 16:53
UsuńThx xD
~Kate
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 15:51
Wymiekam….Pisze poprostu zaje*****e
8 października 2008 o 16:54
UsuńDziękuję xD
~DiabeLna_KsiezniCzka
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 16:06
AjĆć…Odcinek BoOsSwww.ps-love-you.blog.onet.pl
8 października 2008 o 16:54
UsuńA kiedy u Ciebie new? xD
~DiabeLna_KsiezniCzka
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 16:06
AjĆć…Odcinek BoOsSwww.ps-love-you.blog.onet.pl
8 października 2008 o 16:54
UsuńThx xD
Autorka_222
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 16:35
Notka świetna. Zapraszam na http://www.tajemnica-czarnych-oczu.blog.onet.pl
8 października 2008 o 16:55
UsuńEhm, nie bardzo lubię, jeśli ktoś kryrtkuje mój spam, a potem u mnie spamuje… xD
sandra112@amorki.pl
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 18:05
Niby takie długie ale ciekawe i szybko przeczytałam xd ;***
8 października 2008 o 19:00
UsuńHehe, dziwne, że na swoim nowym blogu nie podpisujesz się „Nicole” xD
~Nadia
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 18:32
Czyżby jednak Voldemortowi się głupio zrobiło po ostatnim? Chyba się starzeje :) A ja się cieszę, że nie było awantury Sophie-Draco. I jednak on jest bardziej tolerancyjny od niej. Chociaż… Gdyby to nie był Czarny Pan, to pewnie nie byłby taki spokojny. A ten facet, co chciał wydać Sophie płytę to chyba nie przypadkowo się napatoczył? A może to ja się ostsnio taka podejrzliwa zrobiłam? Nie wiem, ale jak przeczytałam, że w następnej notce ma być rozróba, to mój wewnętrzny diabełek podskoczył z radości :) I nie musisz pisać krócej, bo jak tekst jest świetny i się szybko czyta :)
8 października 2008 o 18:59
UsuńVoldemort się starzeje?! Szok. Nie! Voldie jest sweet pomimo wieku [podkreślam, że na pewno nie ma ponad 70 lat, jak u Rowling] xD I jest na pewno w szoku xD Bo to w końcu jego siostrzenica xD
tuptus126@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 19:04
Hej! Piszesz bardzo fajnie. Podoba mi się! xD Zapraszam do siebie i dodaję do linków xD.Ron-Add-Hermione
hutaka@op.pl
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 19:19
Zostawiam zaproszenie! Dokładnie, nie SPAM, tylko zaproszenie. Nie musisz komentować mojego „BloGasKA”. Od niedawna prowadzę bloga z opowiadaniem. Jest to opowiadanie pisane przez wszystkich, którzy chcą. Twój styl jest dobry – to jest podstawowa różnica między SPAMEM a zaproszeniem. Nie zostawiam go każdemu, tylko tym którzy robią na mnie dobre wrażenie. Zapraszamhttp://ksiegarnia-matta.blog.onet.pl/
9 października 2008 o 21:35
UsuńLudzie, człowieku! Pisze, że lubię spam?! OMG, spokojnie ! Wpadnę xD
~Isilria
OdpowiedzUsuń8 października 2008 o 19:45
Niezła jesteś! Widze że Sophie się nie nudzi. Najpierw Voldemort i horukruks… zdziwiło mnie jedno. Draco tak spokojnie zareagował na jej informacje? Nie był zazdrosny czy coś? To troche do niego nie pasuje ale sadząc po poprzednich notkach nie należy on do spokojnych i wyrozumiałych ludzi. Mam nadzieję że niedługo wszystko wyjaśnisz. Rozdział świetny. Nie skracaj następnego – jest dobrze jak teraz. Pozdrawiam :-*
9 października 2008 o 21:33
UsuńJeszcze zobaczysz xD jaką jej Draco zrobi awanturę xD ale dopiero wtedy, kiedy nie będzie mogła spotkać się swobodnie z jej mistrzem i panem xD
~Kurzok
OdpowiedzUsuń9 października 2008 o 07:16
ok, trafiłam do ciebie na bloga przez http://ucieczka-serc.blog.onet.pl/ byłas tam w linkach :) Proste
9 października 2008 o 21:32
UsuńTaak, prose, rzeczywiście xD
Brillen
OdpowiedzUsuń9 października 2008 o 15:13
No nie xD Rozdizał jest świetny i rzeczywiscie troszkę długi:) Najważniejsze ejst to ze pojawił sie wkoncu mój upragniony Draco xD No dobra już nei przynudzam:P Zapraszam na nowy rozdział:)lg-potter.xx.pl
9 października 2008 o 21:31
UsuńDużo Dracona będzie po wakacjach, a jeszcze więcej w 6 klasie xD
Autorka_222
OdpowiedzUsuń9 października 2008 o 16:43
Nie bój żaby :D Napiszę, napiszę :P Ja też nie miałam do Ciebie urazu o SPAM, ale ty też najwidoczniej jakoś wtedy nie przyjrzałaś się blogu tylko szybko coś wymyśliłaś :P Po prostu trochę źle mnie zrozumiałaś. Na temat bloga powiem tak: było wiele córek Voldemorta ale siostrzenicy jeszcze nie widziałam! Ciekawy pomysł. Nagłówek przekazuje odrazu całą treść bloga. Jest fantastyczny. Nie widziałam takiego, zazwyczaj były jakieś typowe o magii… No i co o notce powiem. Voldek niezłe ma zaufanie do niej skoro jej powierza swoją duszę. A ta Narcyza po co się wtrąca?! :P Pozdrawiam.
9 października 2008 o 21:29
UsuńBo Voldek wie, że Sophie ma to „coś” xD i napewno go nie zawiedzie xD
~AdriAnnkA
OdpowiedzUsuń9 października 2008 o 18:50
świetnie jak zawsze ;DD
9 października 2008 o 21:29
UsuńHehe, fajnie xD