29 kwietnia 2010

Rozdział 258

Sapphire przez chwilę stała, w bezruchu, przyglądając mi się badawczo. Kiedy już sens moich słów do niej dotarł, obejrzała się za siebie, żeby się upewnić, że mówię do niej.
- Chcesz się ze mną pogodzić? – wyszeptała, jakby się bała, że jeśli powie to głośno, stanie się coś złego.
- Gdybym nie chciała, to bym cię nie zatrzymywała – odparłam, wzruszając ramionami. – Nie chcę być ze wszystkimi skłócona, ale nie myśl, że twoja zdrada nie pozostawiła we mnie urazu. Ja nie przebaczam tak łatwo, a jeśli już, to zawsze uraz we mnie zostanie. No, Barty jest wyjątkiem, ale on nie ranił mnie tyle razy, co ty.
Twarz Sapphire powlekła się purpurowymi plamami wstydu. Zamilkłam, obserwując jej reakcję. Ciekawa byłam, co na to mi odpowie. Ślizgonka jednak wpatrywała się w swoje stopy, kropelki potu wystąpiły jej na czoło. Wyglądała na zawstydzoną i zmieszaną.
- Nie robiłam tego celowo – odezwała się w końcu. – Nigdy nie byłam taka silna jak ty. Mogłaś się opierać Barty’emu miesiącami, a ja… ja czułam się przez ciebie odepchnięta na drugi plan.
- Przykro mi, że tak się stało – odpowiedziałam lodowatym tonem. – Ale Draco nie pchał ci się w ramiona. Dla niego było najważniejsze zadanie dla jego pana, a ty musiałaś mu to utrudnić. Czy jesteś tego świadoma, że gdyby poświęcał ci każdą wolną chwilę, nie skończyłby tego na czas, a on zabiłby go? Potrafisz myśleć przyszłościowo?
Sapphire łzy podeszły do oczu, kiedy spojrzała na moją zaciętą twarz.
- Kto tego nie potrafi, nie powinien był się ze mną przyjaźnić – dodałam. – Wiesz, że nie chciałam się na ciebie złościć, ale nie jestem taka silna, jak ci się wydaje. Mam dość ludzi, którzy za główny cel obrali sobie niszczenie mojego życia. Począwszy od moich nic niewartych rodziców, skończywszy na Ghostach.
Jej wzrok biegał od jednego mojego oka do drugiego. Od razu wydało mi się to podejrzane. Nie chciałam się z nią wdawać w jakieś rozmowy. Wolałam od razu się z nią pogodzić i mieć to z głowy. Jeśli Sapphire dalej tak będzie grzebać się w przeszłości, zamiast się z nią pojednać, jeszcze bardziej się z nią skłócę.

- Przepraszam, nie wiedziałam, że tak się wściekniesz – powiedziała cicho. – W końcu wszystko już między tobą i Draconem skończone, myślałam, że cię to nie będzie obchodziło, że z nim chodzę.
- Tak się składa, że nie jestem aż tak szczęśliwa, żeby patrzeć na świat z optymizmem – odparłam. – Więc zapamiętaj sobie, że nie wybaczę ci już nigdy. Robię to ostatni raz.
Wiem, że tak nie powinnam powiedzieć, przyjaciele nie stawiają sobie ultimatum, ale jeśli to ma powstrzymać Sapphire przez czymś głupim, to może warto było.
Ślizgonka pokiwała głową i uśmiechnęła się. Ja postanowiłam zachować kamienną twarz, chociaż kąciki ust lekko mi zadrgały.

*

Następnego dnia podczas śniadania, wylądowała przede mną nieznana mi sowa. Do nóżki miała przywiązany kawałek zwiniętego ciasno pergaminu. Pomyślałam, że to Czarny Pan znów coś ode mnie chce, ale on zwykle albo wzywał mnie za pomocą Mrocznego Znaku, albo wkładał list do koperty.
Odwiązałam pergamin i rozprostowałam go. Nie było na nim więcej, niż trzy zdania, nakreślone pismem, którego chyba jeszcze nigdy w życiu nie widziałam.

Sophie
Z Twoim wujem nie idzie się dogadać, więc piszę do Ciebie. Może to zabrzmi płytko i banalnie, ale chciałabym, żebyś nam wybaczyła, chociaż troszkę. Moglibyśmy porozmawiać? Jeśli możesz, przybądź do naszego starego mieszkania.

Ach tak. Więc to musieli być moi rodzice, dokładniej matka. Pismo każdego z Ghostów przecież znałam. Cóż, nie chciałam odwiedzić Bes i Sethi’ego, to co dopiero Serpensów. Nie miałam zamiaru marnować swojego cennego czasu na bezsensowne rozmowy z wyrodnymi rodzicami.
Spirydion zajrzał mi przez ramię. Zanim zdążyłam zgnieść w zaciśniętej pięści kartkę, zdążył już przeczytać list.
- Jej naprawdę zależy – powiedział cicho. – Przestań się już na nich obrażać.
Spojrzałam na niego z politowaniem.
- Tak – zadrwiłam. – Oczywiście. Wyobraź sobie, że twoi starzy porzucają cię na ulicy, całkiem bez powodu. Wybaczyłbyś im?
- Chociaż idź tam.
- Nie.
- No zrób to – naciskał. – Rozważę twoją propozycję, ale zrób to.
Westchnęłam ciężko. Świetnie. Teraz jeszcze młodszy brat będzie mi stawiał ultimatum. W sumie nic mi nie będzie, jeśli teleportuję się na dwadzieścia minut do domu Serpensów. A jeśli Spirydion nie zostałby Śmierciożercą, byłaby to duża dla nas strata, duży zysk dla Zakonu Feniksa.
Wstałam z krzesła, obrzucając brata niezbyt przyjaznym spojrzeniem.
- Niech ci będzie – warknęłam. – Ale robię to tylko dla ciebie.
Opuściłam Wielką Salę. Jakie to okropne, że muszę tracić czas na głupie rozmowy z biologicznymi rodzicami. Nic nie mieliśmy już sobie do powiedzenia, ale oni nadal coś ode mnie chcieli. Kiedy w końcu do nich dotrze, że mam ich dość i nie chcę dłużej znać?

Pojawiłam się w ogródku przed domem Serpensów. Nie wyróżniał się niczym od ogródków mugoli, może z wyjątkiem tego, że był o wiele bardziej zaniedbany. Róże dawno już zdziczały, trawa była wysoka, a chwasty mocno już dały się we znaki mniejszym roślinkom. Gdyby Barty to zobaczył, ciekawa byłaby jego reakcja.
Wspięłam się po wąskich schodkach i zapukałam. Po kilku sekundach otworzyła mi ciemnowłosa kobieta z kręconymi włosami. Nie wyglądała już na tak zaniedbaną, miała delikatny makijaż i schludną, czarną szatę czarownicy. A więc musiało powodzić się im o wiele lepiej. Za jej plecami dostrzegłam jakieś pudła.
- Sophie – powitała mnie, odsuwając się, żebym mogła wejść do środka. – Nie spodziewałam się, że tak szybko odpowiedz na mój list.
Przekroczyłam próg i rozejrzałam się. Meble, stojące w holu owinięte były w folię, wszystko wyglądało tak, jakby lada chwila właściciele domu mieli się wyprowadzić.
Melania poprowadziła mnie do salonu. Tam również wszystko było zapakowane w folię. Matka wskazała mi jeden z foteli, ale odmówiłam. Nie zamierzałam zabawić tu długo.
Usłyszałam czyjeś kroki na schodach i domyśliłam się, że musi to być Bonitus. Kiedy wszedł do salonu i mnie ujrzał, zatrzymał się gwałtownie. Ocenił mój wygląd wzrokiem, ale powstrzymał się od komentarza. Za to matka postanowiła przemówić:
- Wyglądasz… wyglądasz… nie znam na to słowa… wyglądasz inaczej.
O tak, to słowo bardzo dokładnie opisuje mój ubiór i w ogóle wygląd. Tak, sama lepiej bym tego nie nazwała. Nic na to nie odpowiedziałam, przyglądając się to ojcu, to matce.
- Stwierdziłam, że dobrze będzie zmienić styl – odpowiedziałam chłodno.
- Ale fanom to chyba się nie bardzo podoba – zauważył ojciec, ale zmroziłam go spojrzeniem, więc nic już więcej nie mówił.
- Mimo to nadal jesteś piękna – powiedziała Melania, dotykając nieśmiało mojego policzka.
Nie spodobało mi się to. Mimo że przypominali już normalnych czarodziejów, nie miałam zamiaru wchodzić z nimi w większą zażyłość.
Spojrzałam trochę bardziej zbita z tropu w oczy matki. Oni chyba naprawdę chcieli się ze mną pogodzić. Może i bym się na to zgodziła, ale uraz był zbyt silny.

Odeszłam trochę na bok i utkwiłam wzrok w wygasłym kominku, udając, że zainteresowały mnie spalone polana.
- A więc korespondujecie z Czarnym Panem – odezwałam się. – Co chcecie przez to uzyskać? Jego szacunek? Nietykalność? Jeśli będzie chciał, pozabija was wszystkich, całą waszą mugolską mieścinę.
- Jest moim bratem… - zaczęła Melania.
- A ja twoją córką – przerwałam jej, usiłując zachować spokój. – I co, pozbyłaś się mnie, jakbym była niechcianym szczeniakiem. Już psa potraktowalibyście lepiej, a mnie zostawiliście na pewną śmierć. O to wam chodziło? No cóż, tak mi przykro, że plan nie wypalił.
Ruszyłam w stronę wyjścia. Nie chciałam spędzić tu ani chwili dłużej. Dusiłam się w tym mugolskim pomieszczeniu, pozbawionym choć jednej magicznej rzeczy. Matka zdążyła chwycić mnie za nadgarstek.
- Zaraz, zaczekaj…
Zatrzymałam się gwałtownie i wyszarpnęłam rękę z jej uścisku.
- Co – warknęłam. – Po co chcieliście się ze mną widzieć? Żeby znów prosić mnie o wybaczenie? Gdybym była głupia, może bym i tak zrobiła. Ale nie brakuje mi rozumu, więc oszczędźcie sobie płuc. Nie do wiary, że Spirydion jest waszym synem. Ma sto razy więcej w sobie magii, niż wy. I wiecie, jest uderzająco podobny do swojego wujka. Jakbym widziała drugiego Toma Riddle’a.
Rodzice wymienili zaniepokojone spojrzenia, ale nie podzielili się ze mną swoimi obawami.
- Mój brat przyjechał z Francji – odezwał się cicho ojciec.
Zamrugałam szybko i uniosłam nieco brwi.
- Twój brat? – powtórzyłam. – Ty masz brata?
Buddo, nie wiedziałam o istnieniu osoby, która mogłaby być mi tak bliska, jak Voldemort. Jak to możliwe, że znów ktoś przede mną ukrył jakiegoś członka rodziny? Do cholery, mam chyba prawo wiedzieć, z kim jestem spokrewniona!
- Mam – odparł Bonitus, wzruszając ramionami. – Nie jesteśmy blisko, więc nie dziw się, że go nie znasz. Rozdzieliliśmy się już bardzo dawno temu, on został we Francji, ja przeniosłem się tu…
- W takim razie dlaczego wrócił? – wpadłam mu w słowo. – Skoro tak cię nie znosi… czemu się nie dziwię… po co przyjechał do Polski?
- Nie wiem – mruknął ojciec. – Ale stwierdziliśmy, że może zechciałabyś go poznać… Czarny Pan wspominał, że ważna jest dla ciebie rodzina…
Pogrzebał w wewnętrznej kieszeni swojej szaty czarodzieja i wyciągnął z niej pogięty kawałek pergaminu, który mi podał. Rozprostowałam go ręką i przeczytałam. Tego pisma również nigdy nie widziałam, ale nic dziwnego.

Grimmauld Place 36
Jacques Serpens

Wsunęłam karteczkę do kieszeni, patrząc nieufnie to na Melanię, to na Bonitusa. Niewiarygodne, że mieszka niedaleko domu Syriusza.
- Co on robi na Grimmauld Place? – zapytałam.
- Kupił to mieszkanie, bo chce mieć siedzibę w Polsce.
- I dlatego chcieliście, żebym tu przyszła?
Jakoś nie mogłam w to uwierzyć, że zależało im tylko na podaniu mi tego adresu.
- No… chcieliśmy cię jeszcze zobaczyć – odpowiedziała Melania. – Oglądanie cię w telewizji to co innego, niż oglądanie cię na żywo.
Uniosłam brwi. Nie wiedziałam, że mugolska telewizja pokazuje jeszcze coś z moim udziałem. Myślałam, że moda na Sophie Serpens minęła, kiedy zaczęłam chodzić do czwartej klasy w Hogwarcie. Teraz już śpiewałam tylko dla czarodziejów, nie wiedziałam, że ktoś z mugolskiego świata mnie jeszcze kojarzy.
- Cóż… - zaczęłam, myśląc gorączkowo, co dalej powiedzieć. – Zobaczyliście mnie… w takim razie, do widzenia.
Minęłam ojca, otworzyłam sobie drzwi i wyszłam na zewnątrz. Zanim zdążyli za mną pójść, ja już się teleportowałam.

Pojawiłam się za to w komnacie wuja. Z zaskoczeniem odkryłam, że znów pracował. Cóż, nie było teraz przy nim Barty’ego, żeby za niego wszystko zrobił, więc musiał sam teraz pracować, bo żaden inny Śmierciożerca nie był przecież tak kompetentny jak Crouch.
- I co, żałujesz, że wysłałeś Barty’ego do Anglii – odezwałam się.
- Sama przecież tego chciałaś – odparł Voldemort takim tonem, jakby go wcale nie obeszła moja obecność lub nawet się jej spodziewał. – Nie mówiłaś tego, ale wiem, że nie chciałaś, żeby tu był, gdzie w każdej chwili groziła mu śmierć. Tak jak nam wszystkim.
- Masz rację – westchnęłam i opadłam na swój tron. – Byłam u Serpensów. Nie mówiłeś mi, że z nimi korespondujesz.
- To moja siostra do mnie pisze – wyjaśnił. – A ja na wzgląd na dobre maniery, odpisuję.
- Mój ojciec dał mi to – wyciągnęłam z kieszeni karteczkę z adresem i podałam Czarnemu Panu. Ten przyjrzał się jej i oddał mi pergamin.
- To jakiś krewny? – zapytał.
- Jego brat – odparłam. – Przyjechał z Francji. Chciałabym go odwiedzić, ale nie wiem, czy będzie wiedział, kim jestem.
Voldemort zaśmiał się cicho.
- Pół świata wie, kim jesteś, a on miałby nie wiedzieć? Francuz?
- Może i tak – mruknęłam. – Słuchaj, skoro pisujesz z moją matką, to czego ona od ciebie chce?
Czarny Pan nic nie odpowiedział, tylko ujął moją rękę i ucałował ją. To się robi coraz bardziej podejrzane.

~*~


No i po egzaminach. Mogę powiedzieć, że moje „SUMY” mam już za sobą. Rozdział nie wyszedł do końca tak, jak chciałam, ale nie jest źle. Co do szablonu, to może jestem troszeczkę próżna, jeśli daję połówkę swojej twarzy do nagłówka, ale cóż. Zgadnijcie, która połówka jest moja xD 

38 komentarzy:

  1. ~Promyk
    29 kwietnia 2010 o 16:58

    1! lecem czytać xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 kwietnia 2010 o 16:59
      Spoko, jeszcze szablon dam xD

      Usuń
    2. Promyk_
      29 kwietnia 2010 o 17:15

      to już wiem, czemu nie zajarzyłam aluzji o nagłówku XD ale wiesz, spieszyłam się, nawet nie chciało mi się zalogować na oneta, żeby nie mieć tyldy xddSophie godzi się z Sapphire, hmm, w porządku, jakoś nie miałam do niej wielkich wontów, w końcu Soph jej się odwdzięczyła ;)A czytając rozmowę Sophie i Spirydiona, można zauważyć zmianę jej postępowania. 150 notek temu na podobne zachowanie zareagowałaby cruciatusem, bądź szklanką, jak kto woli. Czyżby Sophie, hmmm, DOROSŁA?! XD w każdym bądź razie, nie jest już takim wariatem, jak Bella (która potajemnie rozprowadza „śmieszne grzybki”… XDD)I mistrzowskie potraktowanie „rodziców”, lubię, jak traktuje ich jak szumowiny ];> No co no… Nie lubię ich i tyle… xddA Wujaszek Voldi znowu coś kombinuje, hmmm…. xdddI powracając jeszcze do szablonu, to uwielbiam te kolory *_* Towarzyszyły mi podczas wędrówki po całym twoim opowiadaniu xdd I zgaduję, że twoja połowa to ta z lewej..?;> O ile dobrze kojarzę, to miałaś ją na dA.No, kończę moją psychoanalizę, dziękuję, dobranoc xd

      Usuń
    3. 29 kwietnia 2010 o 17:50
      Zgadłaś, moja to lewa xD I fakt, Sophie dorosła, zmądrzała, nie jest już taką gówniarą z czwartej klasy, tylko kończy 6 klasę xD Wiesz, ona już będzie miała 17 lat 7 lipca xD A jest maj xD

      Usuń
    4. Promyk_
      29 kwietnia 2010 o 18:43

      łiiiii, trzeba będzie zrobić jakąś imprezkę ^___^ pidżama party jakie, albo co XDDmoże złożymy się na jakiś prezent? Proponuję ogromną maskotkę z wizerunkiem Voldzia, żeby mogła się na nim wyżywać, a oryginał zostawiła w spokoju ^___^ Cóż, bynajmniej na jakiś czas XDDewentualnie Glizdka można jej sprezentować, będzie jej własnym, prywatnym domowym skrzatem xddchociaż nie, Voldi dał jej jego Barty’ego, prosić jeszcze o Glizdka to by była przesada…XDD

      Usuń
    5. 29 kwietnia 2010 o 19:11
      Tak, imprezka będzie, ale ja już mam plan xD Będzie podkłąd muzyczny oraz coś o Ashley i Sharpey Pail xD

      Usuń
  2. ~Mrok
    29 kwietnia 2010 o 17:15

    NIE! ku*wa… :

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 kwietnia 2010 o 18:00
      Dokładnie, dzisiaj musiałam iść do radioaktywnej biedronki xD

      Usuń
  3. ~Eles.
    29 kwietnia 2010 o 18:02

    Oach, strasznie szybko ten rozdział przeczytałam xD. nawet spoko, może być. A teraz idę wkuwać na historię… xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 kwietnia 2010 o 18:05
      No, w porę sobie przypomniałaś xD

      Usuń
  4. klaudia1009@autograf.pl
    29 kwietnia 2010 o 18:28

    Ja strzelam, że ta jaśniejsza… no ta od strony napisu: siostrzenica Czarnego Pana. Rozdział całkiem fajny. Pogodziła się z Sapphire? Całkiem fajnie. Matuchno… dużo jeszcze tej rodziny Sophie pozostało? Bo mnie to już zastanawiać zaczyna, czy aby jej nie za dużo. Mam nadzieję, że test ci dobrze poszedł. Masz teraz powód, by znienawidzić radioaktywne biedronki XDkada113

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 kwietnia 2010 o 19:07
      Nom, tak, jestem ta po lewej xD Radioaktywne biedronki rządzą teraz na demotywatorach xD W przyszłym roku dadzą radioaktywne gó.wna i radioaktywne muchy. Pytanie. Co sie szybciej odradioaktywni xD

      Usuń
    2. ~Kada113
      29 kwietnia 2010 o 19:53

      Uf… miejmy nadzieję, że w przyszłym roku, a nie za dwa lata, bo ja nie mam zielonego pojęcia o radioaktywności XD

      Usuń
    3. 29 kwietnia 2010 o 20:02
      Ja też, ale sprawdziłam, i o biedronkach dobrze zaznaczyłam xD

      Usuń
  5. ~Morsmorde
    29 kwietnia 2010 o 18:42

    Cóż takiego ta biologiczna matrona Sophie(wybacz, ale zapomniałam imienia) knuje? Czyżby miała nadzieję, że Czarny Pan ją oszczędzi? I dlaczego On jest taki tajemniczy? Czyżby skrywał jakiś nie całkiem mhroczny sekret? Mam nadzieję, że dowiem się, kiedy wrócę z Amsterdamu. Więc Soph ma drugiego wujaszka. Ciekawe kim on jest. Chyba stawiam za dużo pytań. Idę się pakować. Uciekam od waszych radioaktywnych mszyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 kwietnia 2010 o 19:09
      No, może ma romansik z siostrą xD Wiesz, skoro z Sophie romansuje, to dlaczego i nie z siostrą xD Miałam dawać takie przemyślenie, ale stwierdziłam, że zbyt duże zamieszanie wywoła xD

      Usuń
  6. ~Olka
    29 kwietnia 2010 o 18:59

    Po tej wizycie u rodziców przynajmniej Sophie dowiedziała się że jej ojciec ma brata,będzie mogła go poznać……….Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 kwietnia 2010 o 19:09
      Jeśli nie udusi go przy okazji, że się tyle lat nie odzywał xD

      Usuń
  7. ~Aisha-chan
    29 kwietnia 2010 o 19:20

    Słyszałam o tych radioaktywnych biedronkach xD jak to usłyszałam to prawie padłam:P a rozdzialik wyszedł cudnie:-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 kwietnia 2010 o 19:25
      Ano, ja to zobaczyłam na teście i musiałąm się od padnięcia powstrzymać xD

      Usuń
  8. ~Caitlin
    29 kwietnia 2010 o 20:16

    Aaach, odwiedziła ich, odwiedziła! :D Suuuper! Dobrze, że im nie wybaczyła, ha, czego się spodziewali?Hm. Kolejny krewny. Zobaczymy, któż to taki xDOch, i jak Ci poszły Twoje SUMY? ;)Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 kwietnia 2010 o 20:19
      No, biedronki radioaktywne mnie akurat nie złamały xD

      Usuń
  9. ~Kobieta Kot
    29 kwietnia 2010 o 20:39

    Bardzo ciekawe opowiadanko :) poczytałam troszkę i od razu chciałam więcej poczytac ^^ .Mam nową notkę na http://www.cat-woman.blog.onet.plzapraszam cię! :)ps. to nie spam to prośba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 29 kwietnia 2010 o 20:43
      Cieszę się, że się podoba xD

      Usuń
  10. ~Jolievin
    29 kwietnia 2010 o 22:09

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na nieczysta-biel.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. ~P@protk@
    30 kwietnia 2010 o 19:09

    Świetny rozdział :)) Co do szablonu to mi się zdaje, że lewa połowa twarzy jest twoja :)) pozdrawiam paprotka.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Octave Misumenos
    30 kwietnia 2010 o 19:24

    A ja wiem, że Twoja to ta prawa xD [żart, lewa] . Fajny rozdziałek, ale w co gra staruszka Sophie? I niech Sophie zabije wujka, dlatego, że się nie odzywał, a później płacze przez 10 lat, że to zrobiła xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 kwietnia 2010 o 19:28
      Pewnie, a później niech go wskrzesi xD

      Usuń
    2. ada13@onet.eu
      1 maja 2010 o 10:48

      No pewnie xD niech zrobi abra kadabra hokus pokus i on ożyje xD a wtedy się okaże, że on jest wynajętym zabójcą, ale się w niej zakocha, ona w nim, i adoptują bachorka Bellatrix, bo ta zginie w niewyjaśnionych okolicznościach xD [Octave Misumenos]

      Usuń
    3. 1 maja 2010 o 11:26
      Niee, adoptują Voldemorta, żeby nie czuł się już tak niekochany xD I będzie dzieckiem swojej siostrzenicy xD

      Usuń
    4. ~Octave Misumenos
      2 maja 2010 o 13:38

      O, i Potterka, żeby miał się z kim bawić w wojnę xD o_O

      Usuń
    5. ~Mrok
      1 maja 2010 o 11:51

      o nie, tylko nie zabijaj mojej urojonej matki xD

      Usuń
    6. 1 maja 2010 o 11:54
      To może rzucimy na nią zaklęcie, żeby się zachowywała tak, jak Lockhart po odbitym zaklęciu xD

      Usuń
    7. ~Mrok
      2 maja 2010 o 15:50

      o zgrozo, Bella i Zbyt Wielkie Ego? xD ja sobie tego nie wyobrażam :Djak chcesz to, to zrób, ale Sykstusa ani mi się waż dotykać!

      Usuń
  13. ~nicole .
    30 kwietnia 2010 o 20:26

    Ja wiem! Ta lewa xDRozdział cudny. ;)Ten wujek jest coś podejrzany… xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 maja 2010 o 09:16
      Może ma jakieś ukryte romanse xD

      Usuń
    2. ~nicole .
      1 maja 2010 o 13:26

      Kto wie xD

      Usuń