- O co chodzi? – spytałam. – Myślałam, ze dobrze zrobiłam, aranżując to spotkanie.
Voldemort spojrzał mi ze złością w oczy.
- Ty nic nie aranżowałaś. Po prostu pojawiłaś się tu nagle ze Spirydionem. Nic więc dziwnego, że jestem zaskoczony – odpowiedział. – Ale dobrze, nic się nie stało. Idź do Barty’ego.
Tym razem nie musiałam już udawać zadziwionej.
- Co? Po co mam iść… - zaczęłam.
- Idź do Barty’ego – powtórzył.
Na twarzy Czarnego Pana nie malowała się żadna z cieplejszych emocji. Wręcz przeciwnie, był tak stanowczy i poważny, że nie ośmieliłabym się mu sprzeciwić. Wstałam bez słowa i ruszyłam w stronę drzwi, rzucając mu obrażone spojrzenie. Specjalnie trochę zbyt głośno trzasnęłam drzwiami, aby mu pokazać swoje niezadowolenie.
Mamrocząc obelgi i przekleństwa pod nosem, dotarłam do pokoju Barty’ego, zapukałam i weszłam do środka. Na początku nie zobaczyłam nikogo, chociaż dziwne było, że drzwi były otwarte. Dopiero później zorientowałam się, gdzie właściciel pokoju się znajduje. Klęczał na podłodze, do połowy ukryty w szafce. Kiedy usłyszał, że ktoś, w tym przypadku ja, wchodzi do środka, chciał się wyprostować, ale przecież tkwił w szafce, więc uderzył głową w drewno. Z grymasem niezadowolenia na twarzy, wyczołgał się na powierzchnie. Na ten widok parsknęłam śmiechem.
- Nie wiedziałam, że mamy takie głębokie szafki – odezwałam się, podchodząc bliżej.
- Mogłaś mnie chociaż ostrzec, że to ty – powiedział mi, pocierając bolące miejsce, w które rąbnął głową o szafkę.
- A co, spodziewałeś się kogoś innego?
Crouch popatrzył na mnie, jakbym sobie z niego bardzo paskudnie żartowała.
- Nie wiem, czy do ciebie dotarło – zaczął mówić bardzo wyraźnie i powoli. – Ale w każdej chwili może tu wpaść Zakon na czele z Dumbledore’em. Czyli mogę rzec, że, tak, spodziewam się kogoś.
- Dobra, dobra…
Usiadłam po turecku tam, gdzie stałam, obserwując Barty’ego przez kilka sekund.
- Spirydion tu jest – odezwałam się w końcu. – Spirydion. Wiesz, mój brat.
- Pamięć mam lepszą, niż ci się wydaje.
Zmarszczyłam czoło, słysząc te słowa. Mógł się na mnie złościć, że przeze mnie nabił sobie guza na głowie, że przeszkodziłam mu w pracy, ale sarkazmu z jego strony nie zniosę. A zwłaszcza już bez powodu.
- Słuchaj, rozumiem, że wszyscy żyjecie w ciągłym stresie, ale nie życzę sobie, żebyś obrażał mnie na każdym kroku i wyładowywał na mnie swoją złość – oświadczyłam głosem suchym, jak trzaśnięcie pułapki na myszy.
Barty stał przez chwilę w miejscu, przyglądając się mi; w końcu twarz mu się rozluźniła, a on sam usiadł obok mnie i powiedział o wiele pokorniejszym głosem:
- Przepraszam. Ale sama widzisz, w jakich czasach teraz żyjemy. Już wiem, jak się musiał czuć Alastor Moody.
Zaśmiałam się cicho. To fakt, Moody teraz stał się jeszcze bardziej nerwowy i nadpobudliwy, niż był dawniej.
- Rządzicie całą społecznością mugoli i czarodziejów – stwierdziłam. – I tak się zachowują władcy? Wzdrygają się na jakikolwiek głośniejszy dźwięk, bo banda paszczaków może was zaatakować?
Znów się roześmiałam, ale tylko dlatego, żeby podkreślić wagę tych słów. Nic już więcej nie powiedziałam, tylko obserwowałam reakcję Barty’ego.
- Oni wiedzą, gdzie jest nasza kwatera główna – odezwał się po chwili milczenia. – A my nie wiemy.
Uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Wy nie wiecie, masz rację. Ale ja wiem.
Mrugnęłam do niego. Oczywiście, nie zamierzałam mu tego wyjawić, przecież w Norze ukrywali się nie tylko Weasleyowie, z którym zresztą nie byłam jeszcze skłócona, ale był tam też Syriusz. Na wspomnienie Wąchacza poczułam ukłucie żalu. Musiał się gnieździć w takim małym, chwiejącym się domku, a przecież mógł zamieszkać u mnie. To znaczy, u Ghostów. W moim pokoju. Skoro wydziedziczyli mnie, bo tylko tak mogę to nazwać, pokój, w którym sypiałam był już wolny. Nie był to pałac, ale z pewnością było w nim o wiele więcej miejsca, niż w całym domu Weasleyów. No i nie było tam też tylu domowników, przynajmniej na razie.
Wyciągnęłam przed siebie nogi, wpatrując się w czubki glanów.
- Kiedy wyjeżdżasz? – spytałam nieśmiało.
Starałam się, żeby mój głos zabrzmiał niewinnie, tak, jakby mnie to wcale nie interesowało, ale nie bardzo mi to wyszło.
- Zapewne niedługo – brzmiała odpowiedź. – Ale nie chcę, żebyś myślała, że wyjeżdżam, żeby nie walczyć, jeśli ewentualnie odbędzie się jakiś najazd na twój dom. Nie, robię to, bo Czarny Pan tego chce.
Pokiwałam głową. Byłam jednak pewna, że nie robi tego tylko dla swojego pana. Oczywiście, nie ucieka stąd, ale pewnie chciał pobyć trochę w swoim kraju, którego przecież nie widział już od dawna… Może chciał odwiedzić swoją rodzinę, jeśli jakąś miał… Nie zazdrościłam mu tego, że miał sposobność zobaczenia swojej ojczyzny, ale poczułam dziwny smutek. Ja Francji nie zobaczę może nawet nigdy… A przecież mogłam się w każdej chwili tam teleportować. Po prostu nie mogłam tam się znaleźć, choć było to moim największym marzeniem.
Barty przysunął się i objął mnie ramieniem.
- Co się stało? – spytał.
- Nic. Tylko tęsknię za Paryżem.
Nie płakałam, nie miałam przecież żadnego powodu. Wystarczająco już łez wylałam, rozpaczając za ukochaną ojczyzną.
- A więc mieszkałaś w Paryżu – stwierdził Barty. – Byłem we Francji, ale ty pewnie byłaś jeszcze mała.
- Ile miałeś lat?
- Dwanaście.
Nic na to nie odpowiedziałam. Fakt, byłam jeszcze mała. Miałam pięć lat, mieszkałam już w Polsce. I oto ujawnia się następny powód, za który nienawidzę moich biologicznych rodziców. Wywieźli mnie z Francji, myśląc, że nie będę za nią tęsknić. A ja jestem patriotką, bez dwóch zdań. Nie chcę ich już więcej na oczy widzieć. Choćby nawet umierali. Nie chcę o tym wiedzieć.
- Zróbmy to ostatni raz, zanim wyjedziesz – powiedziałam cicho i objęłam go rękami za szyję. Barty pochylił się, żeby mnie pocałować.
*
Mogłabym powiedzieć, że humor trochę mi się poprawił, chociaż było to złudne uczucie. Kiedy coś mnie bardzo zasmuciło, nie stawałam się radosna po kilku minutach. Musiało minąć trochę czasu, zanim doszłam do siebie.
- Wrócisz przed wakacjami? – zapytałam.
Barty oparł się na łokciu i objął mnie w talii.
- Nie wiem. Być może – odpowiedział i pocałował mnie w szyję.
- Zastanawiałam się, czy gdybyś spotkał nagle Syriusza Blacka – zaczęłam dość nieprzyjemny temat. – Zabiłbyś go, pojmał, czy pozwoliłbyś mu odejść?
Uśmiech powoli spełzł z twarzy Croucha. Milczał przez chwilę, myśląc nad odpowiedzią.
- Jeśli minąłby mnie bez słowa, nie ścigałbym go – odpowiedział w końcu. – Jeśli by się zatrzymał i się do mnie odezwał, walczyłbym z nim. A jeśli sam podjąłby pojedynek, zabiłbym go.
Uniosłam jedną brew, zastanawiając się nad sensem tych słów. Cóż, dobrze przynajmniej, że Syriusz jest bardzo dobrym czarodziejem, bo jestem pewna, że wdałby się w bitwę z Bartym.
- Ale w dekalogu twojego Boga jest napisane…
- Wiem, co jest napisane – przerwał mi ostro.
Oj, niedobrze, znów tej jego ton. Zacisnęłam wargi, żeby się powstrzymać przed wypowiedzeniem jakiegoś przekleństwa. Pozwoliłam mu się pocałować, choć niechętnie.
Nagle usłyszałam ciche pukanie. Poczułam, jak skręca mi się żołądek. Usiadłam gwałtownie, szukając nerwowo różdżki. Przeraziłam się jeszcze bardziej, kiedy usłyszałam dochodzący zza drzwi głos Spirydiona:
- Można wejść?
- Eee… tak, tak, za momencik! – odpowiedziałam mu na wydechu, łapiąc różdżkę, leżącą pod łóżkiem. – Nie zamknąłeś drzwi?
Ostatnie słowa wysyczałam do Barty’ego. Jego milczenie wydało mi się oczywiste. Nie zamknął drzwi. Machnęłam różdżką, a moje i Croucha ubrania wróciły na swoje miejsce. Drugie machnięcie, a łóżko powróciło do swojego poprzedniego stanu. Cóż, Stworek nie będzie miał tak dużo do sprzątania.
W ostatniej chwili udało mi się przywrócić ład, bo wszedł Spirydion. Na jego twarz malowało się lekkie zażenowanie i niepewność.
- Dlaczego masz bluzkę założoną tył do przodu? – zapytał.
Spojrzałam gwałtownie na bluzkę. Miał rację. Teraz słynny napis „I love army” miałam na plecach. Barty machnął swoją różdżką, a napis i cała reszta powróciły na swoje miejsce.
- Już sobie porozmawiałeś z wujkiem? – spytałam takim tonem, jakby nic się nie stało.
- Tak… Powiedział, żebym poszedł cię poszukać – odpowiedział cicho, nadal bardzo zażenowany zaistniałą sytuacją.
Uśmiechnęłam się trochę zbyt szeroko.
- To idź mu powiedz, że już mnie znalazłeś – poradziłam bratu. – Chcesz już wracać do Hogwartu?
Spirydion czym prędzej opuścił pokój, na szczęście nie zapominając o zamknięciu drzwi, czego Czarny Pan z pewnością nigdy nie robił. Ciekawe, czy w kiblu też się nie zamykał…
Kiedy brat już na pewno odszedł na odpowiednią odległość od sypialni, odetchnęłam z ulgą i zwróciłam się do Barty’ego.
- Wiesz, jak było blisko? – spytałam. Głos mi trochę drżał ze zdenerwowania. – Tyle brakowało, żeby się dowiedział.
Prawie zetknęłam dwa palce, w celu zademonstrowania naszych szans.
- A wszystko przez to, że nie zamknąłeś drzwi – dodałam takim tonem, jakby to przesądzało sprawę.
Crouch tylko wzruszył ramionami.
- Czarny Pan i tak już wie - stwierdził. – Dwadzieścia siniaków więcej czy mniej… co za różnica.
Popatrzyłam na niego ze zgorszeniem.
- To, że ty przyzwyczaiłeś się już do siniaków – powiedziałam mu. – Nie znaczy, że ja się przyzwyczaiłam do oglądania ich na tobie.
Objęłam go za szyję i pocałowałam w usta. Szybko odsunęłam się od niego i zeskoczyłam z łóżka.
- Sophie – odezwał się jeszcze Crouch, zanim dotarłam do drzwi. – Jeśli chcesz wiedzieć, kiedy wyjeżdżam, wyślę ci sowę. No, chyba że nie chcesz, to…
- Oczywiście, że chcę, myślałam, że to oczywiste, że mnie poinformujesz – przerwałam mu. – Au revoir!
Pomachałam mu na pożegnanie ręką i wyszłam.
Spirydion opierał się o balustradę, wystukując jakąś melodię butem. Kiedy mnie zobaczył, wyprostował się i podszedł do mnie.
- Co ty tam robiłaś? – zapytał, o wiele bardziej już śmiało. Najwidoczniej krępowała go obecność Barty’ego, nie wiem, dlaczego.
- Nie twoja sprawa – odpowiedziałam mu, bardziej skupiona na rozglądaniu się, czy Czarny Pan gdzieś nie węszy. Chwyciłam brata za przegub i teleportowałam się. Kurde, jak to się mogło stać, że wpadłam w takie ogłupienie?
~*~
Nie wyszło najciekawiej, pardon. Miałam wenę, ale tylko na początku, potem poszłam święcić jaja do kościoła, więc wena nagle zniknęła. Cóż, bywa. Ten szablon jeszcze przez trochę zostawię, później zmienię na chwilę, żeby się nie znudził xD Dedykacja dla alice.
~Elizabeth Schmitt
OdpowiedzUsuń3 kwietnia 2010 o 13:29
Pierwsza xD/
3 kwietnia 2010 o 13:34
UsuńGratuluję xD
~Elizabeth Schmitt
Usuń3 kwietnia 2010 o 13:37
Fajna notka. Dobrze, że Spirydion [dobrze?] się nie dowiedział xD. Czekam na next ;D.
3 kwietnia 2010 o 13:48
UsuńMatce i ojcu by powiedział, więc chyba dobrze xD
~Caitlin
OdpowiedzUsuń3 kwietnia 2010 o 13:55
Puff, mało brakowało a Spirydion by się dowiedział! Sophie to jednak ma szczęście ;)Ciekawa jestem, jak przebiegła rozmowa brata Sophie z Voldziem? ;> Och, musisz coś na ten temat napisać xDNotka jak zawsze świetna :)Pozdrawiam i życzę wesołego jajka! :)
3 kwietnia 2010 o 14:11
UsuńMerci, Tobie też Joyeuses Pâques xD No, Sophie miała szczęście. Teraz xD
~Caitlin
Usuń3 kwietnia 2010 o 14:31
Teraz? ;>Czyżby się coś szykowało?Ale lepiej nic więcej mi nie mów xD
3 kwietnia 2010 o 14:55
UsuńMoże się coś szykuje, może nie… xD
~Caitlin
Usuń5 kwietnia 2010 o 22:20
To mogę Cię poprosić o szablon na blog z bohaterami? ;)Adres znajdziesz u mnie w Menu na blogu głównym :)Na razie jest jeszcze surowo, ale niedługo wszystko rozwinę
6 kwietnia 2010 o 10:14
UsuńBardzo chętnie, dzisiaj mam taką wenę, że aż się chce śpiewać xD
~Caitlin
Usuń6 kwietnia 2010 o 10:28
Dziękuję ;*Hmm… a tak z innej beczki… Trenujesz śpiew? ;>
6 kwietnia 2010 o 11:51
UsuńAno tak, ćwiczę, chociaż wolę pisać xD Szablon gotowy xD
~Caitlin
Usuń6 kwietnia 2010 o 13:22
Ach, tak myślałam :) Ale rozrywka czy klasyka i opera? ;) I jaki masz głos? xDWybacz że tak wypytuję, ale ja też śpiewam, tyle że czasem łączę operę z rozrywką. Niestety, jestem pierwszym sopranem xDDziękuję, szablon jest śliczny ;*
6 kwietnia 2010 o 13:47
UsuńJa raczej śpiewam tak, jak popowe piosenkarki. Zwykłe piosenki, biorę udział w konkursach… nic nadzwyczajnego, ale chciałabym kiedyś jakąś karierę zrobić, niedużą, ale zawsze coś xD
~Caitlin
Usuń11 kwietnia 2010 o 13:01
Kieeeedy nowa notka? ;>
11 kwietnia 2010 o 13:09
UsuńJuż kończę ją pisać, zmienię też szablon, ale wiem, że i on i notka nie będą dobre. Chciałabym, żeby wyszło mi lepiej, ale w tym stanie nie potrafię czegoś lepszego wyprodukować. Za 15 minut może już będzie, może wcześniej.
~Satia
OdpowiedzUsuń3 kwietnia 2010 o 14:20
Żartujesz? Wyszło super. Hehe, Czarny pan jak zwykle. On stanowczo nie lubi niezapowiedzianych wizyt. Bez względu na to, kto je składa.Ech, uwielbiam rozmowy Sophie i Barty’ego. Nie wiem czemu, ale po prostu je uwielbiam;P Ale faktycznie byli nie ostrożni. Właściwie, nawet gdyby zamknęli drzwi, to Czarnego Pana by to nie powstrzymało.Nie zrozumiałam, czemu właściwie Sophie nie może się pokazać we Francji? Skoro tak bardzo chce, to co stoi na przeszkodzie?Notka ekstra. Mam nadzieję, że Barty szybko wróci z tej swojej misji. Pozdrawiam:*
3 kwietnia 2010 o 14:57
UsuńDlaczego Sophie nie może jechać do Francji, to się wyjaśni, ale nie teraz xD Mam zaplanowaną większą akcję xD A to, że są nieostrożni, to ja wiem xD
~Satia
Usuń3 kwietnia 2010 o 21:27
Ok. To czekam.Ja to czasem odnoszę wrażenie, że ich to bawi. Wiedzą, że to jest niebezpieczne, ale nie uważają. Niebezpieczeństwo dodaje im adrenaliny;P
4 kwietnia 2010 o 18:11
UsuńNo wow, przecież to Śmierciożercy, myślisz, że będą cichutko pod kołderką uprawiać seks, z drzwiami zamkniętymi na klucz, raz na ruski rok? xD
~Kada113
OdpowiedzUsuń3 kwietnia 2010 o 14:24
znowu powtarza się scena: „dlaczego masz bluzkę tyłem na przód?” – tak ją pozwoliłam sobie zatytułować. No i wesołego jajka.
3 kwietnia 2010 o 14:58
UsuńNom, Sophie lubi nosić bluzki tył do przodu, zwłaszcza przy swoim bracie xD
Promyk_
OdpowiedzUsuń3 kwietnia 2010 o 14:54
Spiiiiryyyyyydiooooon…!!! xDD Chyba założę sobie jego funclub xDD Cóż, ja po prostu uwielbiam każde ‚wcielenia’ Voldusiowe, czy to bliźniaczo podobny siostrzeniec, czy też łysa pał… Nie, lepiej nie dokończę, bo jak ON się dowie to po mnie -.-’ xDSophie jest szczęściarą, a Barty chyba się uodpornił na humorki pana na V. ;pp
3 kwietnia 2010 o 14:59
UsuńNo tak. Zauważył, że Voldek się wścieka, później jest na niego obrażony, później się z nim przeprasza, znów wścieka, itp xD
Promyk_
Usuń3 kwietnia 2010 o 15:08
Mam coraz większe wrażenie, że z tymi nerwami, to Barty się bardziej na przedszkolankę nadaje, niż na Śmierciożercę -.-’ No bo zobacz, jak ładnie wychowuje Sophie, jak znosi humorki jej wujka, no i mistrzowsko parzy herbatkę xDD
3 kwietnia 2010 o 15:14
UsuńNo, czyli Barty ma dwie profesje. Oficjalna – Śmierciożerca, nieoficjalna – przedszkolanka/ niania xD
Promyk_
Usuń3 kwietnia 2010 o 15:19
to już wiemy, kto będzie się zajmował małym Sykstusem xp
3 kwietnia 2010 o 16:22
UsuńDokładnie xD On, albo Voldzio, on ma taki doskonały wpływ na dzieci xD
~Olka
OdpowiedzUsuń3 kwietnia 2010 o 15:12
Spirydion nie był zadowolony tym spotkaniem z wujkiem,o czym oni rozmawiali? Czekam na next.Pozdrawiam.
3 kwietnia 2010 o 15:15
UsuńNo, przynajmniej rozmawiali, nie gapili się przecież w sufit xD
~Eles
OdpowiedzUsuń3 kwietnia 2010 o 16:45
Ja nie wiem co się może podoboać w twoim blogu. Robisz mase błędów otrograficznych i językowych. O interpunkcji juz nawet nie wspomnę. Przydałoby się sprawidzić jak wychodzi notka zanim ją opublikujesz, bo wychodzi na to, ze inetersuje cię tylko ilośc a nie jakosć. A fabuła jest… ach, no tak tu nie ma fabuły. czytam to opowiadanie od ….. no nie od początku w każdym razie. Sophi i Barty chodzą do łóżka w sumie co rozdział. Raz się kłócą , raz godzą i tak w kółko. Jak słodko. Dokładnie jak jakiś tasiemiec M jak Miłość czy Mody na sukces xD
4 kwietnia 2010 o 13:13
UsuńDziękuję za komplement, ja bardzo lubię Modę na Sukces. Możecie się śmiać, ale jestem kreatywna i nie ukrywam, co lubię xD A tak poza tym… podszywanie się pod prawdziwą Eles. jest żałosne. Ona ma zepsuty komputer xD
~Eles
Usuń4 kwietnia 2010 o 21:12
Bardzo mi przykro, ale nie znam żadnej innej Eles i do twojej wiadomości nie podszywam się pod nikogo.Moje przezwisko wzięło się z j. angielskiego. No, chyba, ze o tym nie wiesz xD Ale co ja się bedę przd tobą tłumaczyć xD Aż tak nisko nie upadłam xD
4 kwietnia 2010 o 21:39
UsuńCóż, nie interesuje mnie to, skąd wzięłaś to przezwisko, ważne, że moja bliska znajoma ma taki sam nick, więc pomyślałam, że ktoś się perfidnie pod nią podszywa. W ogóle to nie mam pojęcie, dlaczego na mnie naskoczyłaś. Lubisz się ludzi czepiać, czy to tylko taki chwilowy stan? Jeśli Ci się blog nie podoba, to nie komentuj, a jeśli już komentujesz, to dawaj porządną krytykę, a nie takie cóś. Nie potrzebuję pustych słów i wyzwisk, tylko rady, co zmienić, a co nie.
~Eles
Usuń4 kwietnia 2010 o 21:49
Ja naskakuję.? Chyba coś ci się pomyliło, bo to ty właśnie na mnie naskoczyłaś. Blog mi się nie za bardzo podoba, przyznaję. Po to sa komentarze, aby komentowac.A przynajmniej ja tak myślę, bo ty chciałabyś chyba dostawać same pochwały. Masz rację czepiam się ludzi, ale nie robię tego ze złośliwości. Nie rozumiem jak możesz pisac że (pozwól, ze zacytuję xD) :”Nie potrzebuję pustych słów i wyzwisk, tylko rady, co zmienić, a co nie.” Ja cię zwyzywałam ? no, żeby nie powiedzieć „brzydko” powtórze się . Chyba coś ci się pomyliło. Poradziłam ci zdje się, żebyś czytała notki przed opublikowaniem, ale chyba nie przeczytałas uważnie mojego komentarza tylko rzuciłaś się na mnie, ze się pod kogoś tam podszywam.
4 kwietnia 2010 o 21:53
UsuńNo, ja nie szukałam Ciebie w internecie i nie naskakiwałam na Ciebie, prawda? Gdybyś nie komentowała mi bloga, nie byłoby sprawy. I nie chcę otrzymywać samych pochwał. Właśnie wręcz przeciwnie, lubię krytykę, ale profesjonalną, a nie jakieś puste słowa: nie podoba mi się twój blog, dużo błędów, itp. A rada niby gdzie? Piszesz to z taką złością, jakbym Ci coś zrobiła Oo”
~Eles
Usuń4 kwietnia 2010 o 23:37
Właśnie widać jak lubisz krytykę. Skoro uważasz, że mówię do cb ze złością i… jak to było ? A… że moje słowa są puste to wybacz, ale to już twój problem. Wyraziłam swoje zdanie a ty bezskutecznie próbowałaś je zmienić. No ale bywa w życiu różnie….Do twojej wiadomości nie każdemu musi podobać się twój blog. Skoro uważasz nie dałam ci rad to twoja sprawa. A teraz „specjalnie” pójdę poszukać cię w necie, żeby ci nawtykać, bo nie mam co robić xD Paranoja xD
5 kwietnia 2010 o 11:41
UsuńPrzyznaję, że jestem porywcza. Ale nie krytykuję każdego jak leci, bo wiem, że mój blog też nie jest idealny. O, właśnie. Jeśli Ty masz jakiś, to bardzo chętnie go obejrzę.
~Anonimowa
Usuń6 kwietnia 2010 o 18:38
Moim zdaniem jedziesz już trochę na opinii – ludzie już tak przywiązali się do Sophie, że nie zauważają braku fabuły i wątków. Naprawdę, nie chcę Ci niczego wypominać, ani naskakiwać na Ciebie, ale opowiadanie zaczyna robić się po prostu nudne. Może nie w pełni, ale zgadzam się z wypowiedzią Eles (pomijając kwestię tego, czy podszyła się czy nie).Chyba już nie zdołasz wyprowadzić tego opowiadania na prostą.
6 kwietnia 2010 o 19:30
UsuńCóż, samo to, że podpisałeś/aś się Anonim świadczy o Twojej niedojrzałości, ale cóż. Ja piszę to opowiadanie dla siebie, trzeba się liczyć z tym, że jeśli jest to tasiemiec, fabułą powoli zanika xD Oczywiście, mam dużo pomysłów, ale będę pisała tutaj tak, jak ja chcę.
~Anonimowa
Usuń7 kwietnia 2010 o 15:16
Podpisałam się AnonimOWA, więc chyba wiesz, co to jest rodzaj żeński, prawda? I to ma niby świadczyć, ze jestem niedojrzała? Wybacz, ale to nie ja oskarżam wszystkich o plagiaty, tylko dlatego, że ktoś miał podobny pomysł do Twojego, bądź, o zgrozo, bohaterka miała tak samo na imię.Nie lubię takich bezsensownych kłótni, ale musiałam to napisać.
~Eles
Usuń7 kwietnia 2010 o 16:00
Zgadzam sie z toba Anonimowa. Masz cakowita racje xD
~Eles.
Usuń9 kwietnia 2010 o 18:23
A Frozenka miała całkowitą rację, dzwoniąc do mnie i mówiąc mi, że jednak w internecie jest takie dzieciątko, podpisujące się moim nickiem kasując zaledwie kropkę na końcu. I nie mów, że wzięłaś nick z j. angielskiego, ponieważ w owym języku nie ma takiego słowa jak „eles”. Jest tylko els, co oznacza węgorze, ale to z francuskiego. Więc, jeśli łaska, tą żałosną wymówkę zachowaj dla ludzi poniżej 4 klasy podstawówki, które to jeszcze nie znają zbyt języka angielskiego. Aloha, See ya, Au Revoir, salut mademoiselle.
9 kwietnia 2010 o 18:25
UsuńMerci, że mnie wsparłaś. Nie mogę już, jestem tak zmęczona tym, że wszyscy rzucają się na mnie z wywalonymi ozorami, żeby mnie obrazić, że już mi się płakać chce, a podkreślam, że jestem twarda. Nie dość, że tu mi ubliżają, to jeszcze ktoś pisze o moim blogu nieprawdziwe rzeczy. Co oni chcą, żebym straciła czytelników? :(
~Eles.
Usuń9 kwietnia 2010 o 18:39
Nie. Oni właśnie chcą Cię jakoś upokorzyć, chcą się dowartościować, ubliżając osobie dość popularnej na onetowskich blogach, chcą po prostu powiększyć swoje ego wielkości ziarnka piasku. Dobrze wiesz, że tacy ludzie to w rzeczywistości czarne owce, które w życiu społecznym nie znaczą dużo i nie są akceptowane. Pardon, nie chcę tutaj nikogo obrazić, po prostu taka jest prawda i rzeczywistość. Możecie robić z siebie odważne, jakież to dumne i „zUe” persony, ale wygląda to bynajmniej… Żałośnie. Przyczepicie się do bloga o długim istnieniu, bo co, myślicie, że autorka jest słaba i przez ubliżanie nikogo znanego, wręcz anonimowego (Tak, osoba, która krytykuje, a nie daje – w tym wypadku – swojego bloga, którego w 99% ma)? Widać nie trafiłyście wszystkie. Chociaż… Ja właściwie sama mam bloga od maja zaledwie, a na mnie się też kilka takich osób rzuciło. Koniec końców wychodziły na mało inteligentne persony, pozostawiając mój ostatni komentarz bez odpowiedzi. Ale jak sama stwierdziłam, przyczepili by się następni, że nabijam sobie statystykę (która nawiasem mówiąc mnie kompletnie nie obchodzi) więc wszystkie takie rozmowy pousuwałam. Teraz wy pewnie stwierdzicie, że kłamię, no ale Ja nie będę się Wam tłumaczyć z tego.
9 kwietnia 2010 o 19:21
UsuńBywa tak, że niektórzy będą się wyładowywać na kimś innym, zamiast na źródle swojej złości xD
~Emino.!
Usuń9 kwietnia 2010 o 19:23
Och, wybacz, że mam taki sam nick jak ty. Oczywiście, przeciez mogłam to przewidzieć. Jakże mi przykro z tego powodu. Ach, i niestety nie masz racji – ale nie będę ci robić lekcji angielskiego, jeżeli takich w szkole nie masz. Ach, to może podpisze się inaczej.? Żeby tylko cię zadowolić.
9 kwietnia 2010 o 19:26
UsuńNie obrażaj Eles. bardzo Cię proszę, jest to chyba jedyna osoba, która mnie popiera, więc jej daj chociaż spokój.
~Eles.
Usuń9 kwietnia 2010 o 19:37
Ooo, wybacz, mam j. Angielsk, ale jestem raczej osobą o słabej odporności, więc dużo opuszczam. Poza tym to więcej czasu poświęcam na j. Francuski. A, i oczywiście dziękuję, że zmieniłaś nick. Miło mi.
~Emino.!
Usuń9 kwietnia 2010 o 20:04
Bardzo proszę. Cała przyjemność po mojej stronie.
~Eles.
Usuń9 kwietnia 2010 o 20:09
Skoro nalegasz. Mimo to dziękuję.
7 kwietnia 2010 o 21:05
UsuńNie musiałaś, nikt Ciebie nie zmuszał. Zresztą, jak się anonimem podpisujesz, nigdy nic nie wiadomo. I powiedz mi. To źle, że o prawa autorskie dbam? xD
Jen
Usuń8 kwietnia 2010 o 11:00
Specjalnie weszłam i przeczytałam blogi, które oskarżyłaś o plagiat i jakoś żadnych podobieństw, aż tak rażących nie było. Na jednym główna bohaterka miała jedynie na imię Sophie i coś tam z Voldemortem ją łączyło, i to wszystko. Jeżeli to byłyby plagiat, to połowa książek byłaby wycofana z druku. Na innym tylko piosenka była identyczna, jak w jednej z twoich notek… czyli niby ja gdybym wpadła na pomysł umieszczenia akurat jej jako podkład, to też bym splagiatowała? Na jeszcze innym stwierdziłaś, że bohaterka ma podobny tok myślenia i sposób bycia do Sophie. I to niby jest obrona praw autorskich?A, i jak chcesz tak bardzo poznać mój nick, to proszę.
~Ricka xD
Usuń8 kwietnia 2010 o 15:05
Jen ma rację. Oskarżasz o plagiat byle kogo. Za chwilę oskarżysz kogoś o plagiat, bo ma taki sam kolor bloga. Rozumiem, ze to cię może wkurzać, że ktoś kradnie twoje pomysły, ale to, że u mnie na blogu trawa jest zielona i u cb na blogu trawa jest zielona to nie musi być kopiarstwo.
9 kwietnia 2010 o 17:56
UsuńDobrze dobrze, cały internet przewróćcie przeciwko mnie. Żałosna scena. Dobrze, poużywałyście sobie na mnie, poracjowałyście sobie, możecie zająć się innym blogiem? Nie oskarżam o plagiat już nikogo, bo stweirdziłam, że mam za mało czasu na to. Nie wyszukuję ludzi w internecie, których bohaterki mają na imię tak jak moja. Jeśli znajdę bloga, którego autorka np. odwiedzała mojego bloga, ma go np. w linkach i ma np. identyczne słowo, które ja wymyśliłam albo odgapiłą jakąś scenę, to wtedy się denerwuję i mówię, co o tym myśle. Przecież to, że istnieje bohaterka, która ma na imię tak samo jak moja to może to być zbieg okoliczności. Np. na moim deugim blogu Selene-Snape to córka Snape’a. I autorka jakiegoś bloga oskarżyła mnie, że imię odgapiłąm, a ja przecież ten blog pierwszy raz na oczy widziałam. I to mi otworzyło oczy, że przecież nie jedna Selene Snape w internecie. Każdy może przecież błędy popełniać, prawda? xD
~Morsmorde
Usuń9 kwietnia 2010 o 21:19
Mam nadzieję, że ta bezsensowna kłótnia została już zakończona. Właściwie to nie mam pojęcia po co to czytałam. Jednak bardzo zainteresował mnie problem związany z nickiem . Po prostu musiałam przeszukać słownik angielsko-polski ,a dla pewność nawet 3 i w żadnym nie zaistniało takie słowo jak „eles”. Uważam, że dana osoba usiłowała podszyć się pod Eles. jednak nie udało jej się to, ponieważ nie spostrzegła kropki. Podejrzewam również, że wszystkie persony najeżdżające na naszą kochaną Frozen, są jedną i tą samą podpisującą się wieloma nickami w celu zdołowania autorki tego wspaniałego bloga. Oczywiście mogę się mylić, a może jednak nie?!
9 kwietnia 2010 o 21:30
UsuńBuddo, już myślałam, że nie wiesz, po co czytałaś Scp. Ale to chyba fałszywy alarm, czytelniczki nie straciłam, oui? Wiesz, ja na zakończenie tej kłótni jak na lato. Ja jej nie rozpoczynałam, dla mnie nawet lepiej by było, żeby tej kłótni nie było, bo nie chcę, żebym wyszła na jakąś awanturniczkę czy coś. Po prostu bronię swoich racji, a to, że jestem „gorącą” osobą, nie znaczy, że jestem nadpobudliwa. Może mam bliższe powiązanie z Francuzami niż sądziłam? x
~Morsmorde
Usuń9 kwietnia 2010 o 23:03
To bardzo dobrze, że bronisz swoich racji. A ja całym sercem i duszą jestem z tobą. Nie lubię tego wyrażenia ale wydaje mi się, że tak najtrafniej opisze swoje intencje. Nie, nie straciłaś czytelniczki. Za bardzo lubię twoje opowiadanie by uciec z tad po paru złośliwych komentarzach, kogoś kto najwyraźniej zazdrości ci talentu. W ogóle nie pojmuje po co ta cała kłótnia. Jeśli się komuś nie podoba to niech po prostu tego nie czyta. Owszem, są wady ale przecież nic nie jest idealne. Nie przejmuj się i pisz dalej tego tasiemca. Teraz zejdę nieco z tematu. Nigdy nie mogłam pojąć ,tego jakim uwielbieniem darzysz francowów i ich język. Przyznam się, że strasznie go nie lubię. Co prawda nigdy się go nie uczyłam ale jakoś irytuje mnie samo jego brzmienie. Zapewne ty nie pojęła byś mojego zapału do języka niemieckiego. Mam rację? Ach, to były tylko rozważania, które nie wiem po co pisałam. No nic.
9 kwietnia 2010 o 23:11
UsuńJa jestem bardzo patriotką, 70 lat to za mało, żeby rany się zagoiły. Niemcy, Rosja… oj, to dla mnie zbyt delikatny temat, wolę go nie poruszać, bo ja zawsze z dużą pasją podchodzę do wszystkiego. Ciesz się, że nie widziałaś mojej gazetki z historii o Katyniu. Jak ją mama przeczytałą, stwierdziła, że musżę od nowa pisać, bo to się na mowę nadaje, nie do gazetki xD
~Morsmorde
Usuń9 kwietnia 2010 o 23:31
Podziwiam osoby, które są prawdziwymi patryjotami. Ja lubię swój kraj i niezwykle boli mnie kiedy ktoś kaleczy nasz wspaniały język. Dlatego staram się używać poprawnej polszczyzny, niestety czasami mi się to nie udaje. A propo katynia, to wczoraj w moim mieście odbyła się uroczystość upamiętniającą ofiary tej zbrodni. Jak już mówiłam jest to dla mnie bardzo ważne. Jeśli jesteś zainteresowana to opis przebiegu tego wydarzenia zamieściłam na moim deviantArt’cie, pod najnowszym zdjęciem. W sumie, to nie wiem po co.
~Morsmorde
Usuń10 kwietnia 2010 o 00:44
Tak, właśnie pochwaliłam się ortografią. Brawa dla mnie.
10 kwietnia 2010 o 12:53
UsuńTak, dziś się też odbyły. I zginął prezydent. Miałam jutro dawać rozdział, ale nie wiem, czy będę w stanie coś napisać.
~Morsmorde
Usuń10 kwietnia 2010 o 13:02
To co się stało jest straszne. Nie, ja nawet nie będę się o tym rozpisywać bo nie dam rady. Po raz kolejny inteligencja Polska została stracona.
10 kwietnia 2010 o 16:11
UsuńOui. Nie minęło nawet 100 lat… Już w Smoleńsku znów musiała zajść tragedia. Dam jutro rozdział, jeśli będę w stanie, ale zmienię szablon, ten jest za wesoły.
~Emino.!
Usuń9 kwietnia 2010 o 21:39
Oczywiście, że tego słowa nie ma w słówniku. Tak samo w słowniku ( a przynajmniej wątpię, żeby było) nie ma słowa lol czy żul . To słowo oznacza kogoś…. hmm, po polsku można by ująć, że eles to osoba inna niż wszystkie, taka trochę szlona, ale pozytywnie nastawiona. Taki synonim słowa outsider czyli indywidualista ;] Czasami na końcu można dodać dwa „e” i oznacza to, że ktoś ma jakąś dziwną pasję. Coś w stylu mam świra na punkcie czegoś tam… Mam nadzieję, ze dobrze wyjaśniłam i już nikt nie będzie mi wmawaił, ze się podszywam pod Eles.
~Morsmorde
Usuń9 kwietnia 2010 o 21:51
Pozwolę sobie na niezwykle inteligentną odpowiedz: Aha.
~Emino.!
Usuń9 kwietnia 2010 o 21:52
xD Chyba zostanę nauczycielem xD
~wiki-pedia
Usuń9 kwietnia 2010 o 22:01
Ojej, Ojej ! Jakie zamieszanie ! A mnie nie ma xD Ale chyba już wszystko jasne, tak.? O kurcze, jaka szkoda… chciałabym wam pomóc moimi wspaniałymi radami, może zostanę psychologiem. Kurdee, tak się nakręciła i wgl, że nie wiem jak skomentować notkę, więc powiem, ze była super ;D Zreszta jak zawze. Dla mnie jesteś the best.!! xD Cholera, ale błędy robię, no ale nie chce mi się poprawiać. Ej, ale weź sobie nie pozwalaj, na to co jest na tym blogu, chyba wiesz którym tylko napisz do onetu, ze to jest ośmieszanie, i wgl nie zgadza się z prawdą itd. Auu, ale mnie palce od pisania bolą.!
9 kwietnia 2010 o 22:05
UsuńHmm, może. Ja przetłumaczyłam przez przypadek w translatorze francuskim zdanie, gdzie było słowo Eles. (bo słowa te dotyczyły akurat Eles.) i wyskoczyło mi: węgorze Oo xD
~Doska
OdpowiedzUsuń3 kwietnia 2010 o 21:00
hahaha chciałabym widzieć minę Spirytusa xD niech się Voldek nie denerwuje, bo mu żyłka strzeli :P
4 kwietnia 2010 o 17:54
UsuńCośty, cholesterol mu się może podwyższyć xD
~Doska
Usuń8 kwietnia 2010 o 22:28
Od razu mu wszystko pójdzie w górę i wyląduje na ostrym dyżurze w Jeleniej Górze u doktorka Górskiego (czy jak mu tam było… nevermind) xD
9 kwietnia 2010 o 19:28
UsuńHahaha, u doktora House’a xD
~Doska
Usuń10 kwietnia 2010 o 17:32
House nafaszeruje go Aspirynką xD
10 kwietnia 2010 o 17:37
UsuńEtam, da mu ibum xD
~Doska
Usuń10 kwietnia 2010 o 23:08
i czopki :P
~alice.
OdpowiedzUsuń4 kwietnia 2010 o 09:52
Dedykacja dla mnie? Dziękuję bardzo. ;-*Barty niestety roztrzepany. ;DSpiridion, świetny jest. xD Pyta się Sophie, co robiła z Barty’m, mimo iż pewnie bardzo dobrze wie. xdd Lubię takich cicho-ciemnych. Mwahaha. ;dd ;-*Ja chciałam wiedzieć, co będzie robił Voldzi, z Spiridion’em, a ten… wygonił ją. Niech go! xDRozdział bardzo dobry. ;) ;-*Wesołego jajka! <3
4 kwietnia 2010 o 18:08
UsuńNo nie, co on będzie z nim ROBIŁ? Chyba o czym rozmawiał xD
~alice.
Usuń4 kwietnia 2010 o 18:50
a skąd wiesz, że nie grali w kółko-krzyżyk? xD
4 kwietnia 2010 o 18:55
UsuńA pewnie, grali w kamień, papier i nożyczki albo domek z kart ustawiali xD
~alice.
Usuń4 kwietnia 2010 o 19:06
w ence-pence! ;DChociaż nie.. to jest za trudne. xD Pewnie grali w kamień, papier i nożyce, jak to napisałaś. xD
4 kwietnia 2010 o 21:41
UsuńBawili się berka, ale Voldek przegrał i się obraził na siostrzeńca xD
~alice.
Usuń4 kwietnia 2010 o 22:11
haha. xD Gdyby więcej miał ruszał wygrałby. xD A nie usiądzie na tronie i siedzi. xD
4 kwietnia 2010 o 22:23
UsuńMoże już się chemoroidów nabawił? xD
~alice.
Usuń4 kwietnia 2010 o 22:41
*strząsnęło* ;D fuu… Mogę tylko mu współczuć. xD
4 kwietnia 2010 o 22:45
UsuńMówię, że może xD Ale skoro nadal może siadać, to chyba jeszcze się ich nie nabawił xD
~alice.
Usuń5 kwietnia 2010 o 00:24
A wiadomo? xD Może jakoś to ukrywa? xD Oo.
5 kwietnia 2010 o 11:40
UsuńUrwał? Lol xD
~alice.
Usuń5 kwietnia 2010 o 18:53
Urwał, to może nie. Ale ukrył… To prędzej. xdd
6 kwietnia 2010 o 10:07
UsuńAle i tak by go bolały, jakby siadał xD
~alice.
Usuń6 kwietnia 2010 o 10:40
Haha, może ma jakieś sposoby, żeby go aż tak nie bolały. xdd
6 kwietnia 2010 o 11:52
UsuńIbuprom max albo ibum xD
~Destruo.
OdpowiedzUsuń4 kwietnia 2010 o 17:07
ciekawie, nie powiem, że nie.
~carmen37
OdpowiedzUsuń4 kwietnia 2010 o 19:28
a co stałoby się, gdyby Spirydon się dowiedział?
4 kwietnia 2010 o 21:42
UsuńSpirydion mógłby powiedzieć swoim rodzicom, zupełnie przez przypadek xD I byłaby buba xD
~Morsmorde
OdpowiedzUsuń5 kwietnia 2010 o 13:25
Ponoć w języku polskim nie istnieje takie słowo jak „fajny”, jednak tak określiła bym ten rozdział. Jestem ciekawa oczym dyskutował Voldek ze swoim siostrzeńcem. hmm? Teraz, kiedy część śmierciożerców mieszkających w Voldkowym azylu wyjeżdża…ach,i kto Czarnemu Panu herbatę zrobi?! Dramat!
5 kwietnia 2010 o 13:36
UsuńSam sobie będzie musiał zrobić, będzie musiał pokaleczyć do kuchni, tymi dwoma lewusami cukru do szklanki nasypać i sobie herbatę zrobić xD
~Morsmorde
Usuń6 kwietnia 2010 o 17:19
Powiadasz, że słodzi. Ja tam wolę bez cukru. A nie będzie czuł się osamotniony? Był taki film, „Kewin sam w domu”, teraz nagramy poczynania Voldka w pustym palazzo. Ciekawe co by wyrabiał. Może kochankę sobie sprowadzi? W ogóle głupoty pisze tylko dlatego żeby odwlec jakoś naukę. Jeżu! Angielski,historia,chemia,geografia…same moje ukochane przedmioty. Ech.
6 kwietnia 2010 o 18:08
UsuńWhah, nakręcą film „Voldek sam w domu” xD
Cloudlovechappysnacks
OdpowiedzUsuń9 kwietnia 2010 o 14:59
Uprzejmie informuje ,że zostałaś oszpecona na http://www.mushisotisis.blog.onet.pl HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Cloudlovechappysnacks
OdpowiedzUsuń9 kwietnia 2010 o 15:04
Uprzejmie informuje ,że zostałaś oszpecona na http://www.mushisotisis.blog.onet.pl HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Cloudlovechappysnacks
OdpowiedzUsuń9 kwietnia 2010 o 15:10
Uprzejmie informuje ,że zostałaś oszpecona na http://www.mushisotisis.blog.onet.pl HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
~Jolievin
OdpowiedzUsuń10 kwietnia 2010 o 20:08
Serdecznie zapraszam na pierwszy rozdział na nieczysta-biel.blog.onet.pl
~Caitlin
OdpowiedzUsuń11 kwietnia 2010 o 00:09
Zapraszam na IV rozdział na the-reason-to-cry.blog.onet.pl;*