Co ja w ogóle wyczyniałam na oczach Croucha? I na oczach tyj całej „widowni”, którą przyciągnęło moje śpiewanie? Nie widziałam od tamtego wydarzenia ani Barty’ego, ani żadnego innego Śmierciożercy. I dobrze.
Ktoś zapukał do drzwi. Odpowiedziałam dopiero po długiej chwili:
- Wejść.
Drzwi się otworzyły, skrzypnęły cicho, a w progu stanął Barty. Jego wizyty od czasu naszego rozstania nie sprawiały mi przyjemności, wręcz przeciwnie.
- Siadaj jak chcesz – mruknęłam. – A jak nie, to stój.
Crouch jednak usiadł na brzegu łóżka. Jego odsłonięta szyja i doskonale widoczna sina żyła prowokowały mnie jak nigdy. Na łowach nie byłam dwie noce, przez co czułam się strasznie wysuszona. Żyły wprost paliły, jakby pochłaniane przez żarłocznego psa.
- Bardzo tu zimno – zauważył Barty. – Nie czujesz tego?
- Nie.
Okno było co prawda otwarte, a cały parapet i podłogę pod nim pokrywał śnieg. Ja nie odczuwałam jednak zimna. Od braku krwi tak się dzieje. Im mniej jej wypiję, tym jestem zimniejsza, a co za tym idzie, mniej czuję chłód.
- Przyszedłeś w jakimś konkretnym celu, czy po prostu nie masz co ze sobą zrobić, kiedy twoja dziewczyna prostuje włosy? – spytałam.
Crouch odwrócił głowę tak, że widziałam cała jego twarz w pełnym świetle. Na lewym policzku miał głębokie zadrapania, o wiele mocniejsze i głębsze, niż gdyby zrobił to zwykły kot.
- Co ci się stało? – zapytałam, wskazując na dość świeżą jeszcze ranę.
- To ty – odparł. – Uderzyłaś mnie w twarz, kiedy śpiewałaś ten kawałek po francusku.
Zarumieniłam się. Czego jeszcze się dowiem? Nic dziwnego, że Bartemiusz mnie unikał. Też bym się bała zbliżać do osoby, która nie panuje nad sobą. - Wybacz, nie wiedziałam, co robię – mruknęłam. – Nie mówmy o tym. Dlaczego sobie tego nie zlikwidujesz?
- Pamiętasz tą ranę, którą zadałaś Belli? – zapytał. – Ta moja działa na podobnej zasadzie.
- Jak chcesz, to ci ją zlikwiduję – odrzekłam. – Połóż się, nie chcę stracić za dużo krwi, od kilku dni nie byłam na łowach.
Barty zrobił, co kazałam, choć był dość zmieszany zaistniałą sytuacją i moją bliskością. Pochyliłam się nad jego podrapanym policzkiem. Teraz doskonale widziałam głębokie, czerwone rowki, usiłujące rozpaczliwie się zagoić. Nie z wampirem jednak te numery.
Przegryzłam język i otworzyłam usta. Czerwone kropelki gęsto zmoczyły szramę, która zaczęła się szybko zrastać.
Wróciłam na swoje miejsce u wezgłowia łóżka, zanim ten podniósł się na łokciu.
- Chciałeś coś jeszcze? – spytałam.
Miałam cichą nadzieję, ze powie „nie” i pójdzie już sobie. Ten jednak nie ruszył się z miejsca.
- Nie spodobało mi się bardzo, że nazwałaś Sharpey „głupią dziwką” – powiedział.
- A co, skarżyła ci się?
- No, sam to przecież słyszałem – mruknął.
Parsknęłam drwiącym śmiechem.
- Wiesz, tobie się to może nie podobać – warknęłam. – Zdaje się, że nie masz tu nic do gadania, w każdej chwili mogę ciebie i twoją kochankę po prostu wyrzucić na bruk. To mój dom.
Barty pokiwał głową.
- Możesz, oczywiście – przyznał. – Ale nie zrobisz tego. Masz zbyt wiele godności w sobie. No i oczywiście jest jeszcze kwestia twojego wuja. Jestem mu bardzo potrzebny.
Wzruszyłam ramionami. Miałam to gdzieś. Nie chciałam już tego słuchać. Jeszcze mnie Czarnym Panem straszyć będzie… Niedoczekanie twoje…
- Nie będę nawet próbował cię przekonywać, żebyś ją przeprosiła, bo i tak tego nie zrobisz – dodał.
Znów zaśmiałam się z wyższością.
- Oczywiście, masz rację.
Głupia rozmowa. Po co ją w ogóle dalej ciągnął? Gdyby nie ciekawość, dawno bym ją już skończyła. - Słuchaj mnie, z tej pierwszej piosenki wywnioskowałem, że była ona jakby zgodą na mój i Sharpey związek – rzekł. – Pragnę waszej miłości, waszej zemsty… czy jakoś tak.
- W takim razie źle mnie zrozumiałeś. Wyjdź, jeśli mamy o tym rozmawiać.
- Dlaczego tak unikasz tego tematu? – spytał z pretensją.
- A czemu ty tak nalegasz, żeby o tym pogadać? Sharpey nie chce, czy może po prostu nie ma z nią o czym rozmawiać?
- Daj jej już do cholery spokój! – zawołał.
- A ty przestań zwracać się do mnie takim tonem! – podniosłam głos jeszcze bardziej niż on. W tym też muszę być od wszystkich lepsza, nie da rady. – Jeśli nadal będziesz traktować mnie jak dziecko, skończysz w lochu jak Ollivander!
Umilkłam, dysząc ciężko. Barty nie odwrócił wzroku, jak przystało na kogoś zmieszanego. A powinien. Nie spodobało mi się to. Zrobił się tak bezczelny, bo pozwoliłam mu na zbyt wiele.
- Nie jesteś już tym samym Bartym, którego znałam wcześniej – dodałam z goryczą. – Zmieniłeś się w bezdusznego potwora, maszynę do zabijania, dyktatorskiego arystokratę, zupełnie jak Malfoyowie czy moi rodzice. Myślałam, że jesteś inny, ale widać, że i tobie woda sodowa uderzyła do głowy.
Wyszłam z pokoju, choć prostszą drogą mogłam Croucha po prostu stamtąd wywalić. Ubrałam płaszcz i poszłam na spacer. Chciałam nawiązać jakiś kontakt z Zakonem, ale bardzo się bałam, jak zareagują na powrót „córki marnotrawnej”.
W końcu zrezygnowałam z powrotu do Zakonu Feniksa. Któregoś dnia, kiedy będę w lepszym humorze, zapytam Bes, czy dałoby się coś zrobić w przypadku mojego ewentualnego powrotu. Teraz moje życie było nudne w porównaniu do tego, które wiodłam rok temu i wcześniej. Brakowało tego dreszczyku emocji, który odczuwałąm, zdradzając to wuja, to Zakon.
*
Wieczorem, kiedy się już ściemniło, postanowiłam wybrać się na kolację. Złożonej z ciepłej, gęstej krwi śmiertelnika oczywiście.
Przyszedł Armand.
- Gotowa? – zapytał, zaglądając do mojego pokoju.
Siedziałam z podwiniętymi nogami na podłodze, opierając się o posąg Buddy i czytałam podręcznik do numerologii. - Dziś chciałabym pójść sama – odparłam. – Czekałam tylko na ciebie, żeby ci powiedzieć.
Wstałam, ubrałam skórzaną kurtkę i wyszłam do holu.
- Oczywiście – zgodził się wampir, również przygotowując się do wyjścia.
- Ale mnie chodzi o takie prawdziwe, samotne łowy – wyjaśniłam. – Jeśli nie dam rady zabić ofiary jako wampir, cóż… zrobię to jak człowiek. Wiem, jak skręcić kart. Nie idź za mną.
Minęłam go, zbiegłam po schodach i wyszłam na zewnątrz. W twarz uderzył mnie wiatr i mróz. Wsunęłam ręce do kieszeni i ruszyłam w drogę.
Mało ludzi było w taką pogodę w mieście. Jeśli już, to robili zakupy w zatłoczonych sklepach i galeriach. A ja nie chciałam zwracać na siebie uwagi.
Długo szukałam ofiary. W końcu przez zawieruchę dostrzegłam wpatrującego się we mnie mężczyznę. Cóż, nie jest to jakiś zamarzający złoczyńca, ale niech już będzie. Trochę mnie przeraziło, że patrzy mi prosto w oczy, jakby mnie znał i czekał tu na mnie. Czekał jednak tylko na śmierć, więc i patrzył śmierci w oczy.
Ledwo zbliżyłam się do niego na kilka metrów, usłyszałam strzał, poczułam coś boleśnie przebijające mi na wylot ramię i rozrywającą tkanki… Krew trysnęła na biały śnieg i zalśniła boską czerwienią. Później była tylko ciemność…
~*~
Krótkawo i nieciekawie. Ale jakoś tak wypadłam z rytmu pisania, dużo nauki, mnóstwo sprawdzianów… Z wielką ulgą przyjmę przerwę świąteczną. Dedykacja dla Eles :*
~alice.
OdpowiedzUsuń13 grudnia 2009 o 21:59
1! xD
13 grudnia 2009 o 22:07
UsuńGratuluję refleksu xD
~Jeanne &Savnay
OdpowiedzUsuń13 grudnia 2009 o 22:04
2 XD
13 grudnia 2009 o 22:07
UsuńBrawo xD
~Jeanne&Savnay
OdpowiedzUsuń13 grudnia 2009 o 22:05
Całkiem niezłe, chodź jak na twoje możliwości …. znowu polowanieU mnie nowy rozdział na slodka-jak-krew
13 grudnia 2009 o 22:08
UsuńWiem, wiem, ale co poradzę, że tyle jest nauki, że normalnie cud, że napisałąm taką notkę, nie mówiąc już o tym, że miałam dziś na Czwórkę pisać xD
~alice.
OdpowiedzUsuń13 grudnia 2009 o 22:17
Przepraszam bardzo, ale czy ty musisz kończyć w takim momencie? xD Notka świetna, a co Barty’ego to Sophie miała racje, yhh.. jak ja go nie lubię! Jak można kogoś takiego jak Sharpey… Bronić? xD Trzasnę go, ze swojego pokoju! xD Myślisz, że poczuje? xD Notka, mimo iż krótka, super. ;))
13 grudnia 2009 o 22:20
UsuńPoczuje xD Rozwal mu drugi policzek. Słuchaj, jakieś mam prlblemy techniczne, zamiast 7 komentarzy, pisze 8 pod notką. O 1 komentarz mi dodają, czemu się tak dzieje? Do onetu chyba będę musiała napisać xD
~alice.
Usuń13 grudnia 2009 o 22:24
Dobra, to niech się przygotuje, bo nawet Sophie mu nie pomoże! xD 7, zamiast 8? ;> Wiesz, pewnie onet żyje zbliżającymi się świętami to wariuje. xD A czy powinnaś zgłosić? nie wiem. ;))
13 grudnia 2009 o 22:27
UsuńJuż włąśnie napisałam. Hmm, nie wiem. Po prostu mam jeden dodatkowy „nieistniejący” komentarz. Wiesz, zamiast 0 komentarzy, pisało 1 komentarz, i podobnie xD W ustawieniach niby wszystko jest ok.
~alice.
Usuń13 grudnia 2009 o 22:29
Oh! Onet jest zazdrosny i chciał być pierwszy, ale mu się nie udało i ja pierwsza dodałam! xD Na pewno! mówię Ci. ;pp
14 grudnia 2009 o 20:50
UsuńNo, żeby Onet rywalizował z czytelnikami… xD
~alice.
Usuń14 grudnia 2009 o 21:44
Pewnie, że realizuje. xD Wisz co on dzisiaj zrobił?! Ja sobie chciałam wejść na twój blog, a mi wyskakuje „nie ma bloga o takim adresie”, no i się wkurzyłam. xD Normalnie, nie chciał abym weszła na „Ciebie”. xD ;-**
14 grudnia 2009 o 21:50
UsuńZacięta rywalizacja trwa… Onet czy czytelnicy… xD
~alice.
Usuń14 grudnia 2009 o 21:51
Czy onet chce, czy nie chce, ja wygram. xD
14 grudnia 2009 o 22:31
UsuńPowodzenia xD
~alice.
Usuń14 grudnia 2009 o 22:38
oh, dziękuję! xD
~kicysława
OdpowiedzUsuń13 grudnia 2009 o 22:30
oh, a ja napierw myślałam, że te blizny na twarzy Brat’ego to dowody doprowadzenia Sharpey do orgazmu xd Urgh… Barty się jakby…. Zmienił, to na pewno ale.. zdziwaczał? nie…. oh, nie mam słowa, ale to nieważne. Upodobnił się do swojej dziewczyny. :p Koncówka najlepsza. Czekam na next ;]
14 grudnia 2009 o 21:00
UsuńNo wiesz? Wstrząsnęłaś mnie xD Zdegustowałaś mnie xD Już nawet nie wiem, co powiedzieć, więc walę powtórzenia wyrazowe xD
~Olka
OdpowiedzUsuń13 grudnia 2009 o 22:57
Może jakby Sophie poszła na łowy z Armandem to by nie została postrzelona.Czekam na next.Pozdrawiam.
14 grudnia 2009 o 21:00
UsuńŻeby tylko postrzelić… xD
~Lottie.
OdpowiedzUsuń14 grudnia 2009 o 01:04
Ojoj. Nadchodzą kłopoty. To ci, co chcą zabić wampiry? No nie. Brutale. xD Mam nadzieję na dalszą Modę na Sukces [czyt. Sophie przeżyje]. xD Fajnie byłoby gdyby sama się uratowała [ach, ta moja niezależna, nieznosząca autorytetów dusza] xD .
~Kada113
Usuń14 grudnia 2009 o 16:08
Fajnie by było, gdyby się stało tak jak mówisz, ale wsszystko zależy od Frozen i jej pomysłów. Modę na Sukces chyba będzie kontynuować, bo z tego co widzę, to szykuje się koniec Selene. No chyba, że nie spodziewany i wymyśli coś, czego nie przewidzi najlepszy strateg w okolicy.Pozro
14 grudnia 2009 o 21:05
UsuńOczywiście, ode mnie zależy xD Nie, broń Boże, Selene Snape jeszcze nie kończę, to stare ogłoszenie, za chwilę je usunę xD
14 grudnia 2009 o 21:06
UsuńSkąd wiesz, czy w ogóle przeżyła? Ciekłe srebro szybko rozchodzi się po całym ciele z krwią, a Sophie jest jeszcze młoda, nie jst też w pełni wampirem, może przecież umrzeć xD Ale nie mówię też, że tak będzie xD
~Lottie.
Usuń15 grudnia 2009 o 18:54
Ostatnie zdanie akceptuję xD Wiesz, czemu tak myślę? Bo jak ona nie przeżyje, to będziesz miała na głowie mnóstwo detektywów i płatnych morderców oraz stado fanek Sophie. xD Nie możesz tak szybko to zakończyć! To dopiero 216 rozdział! Stać się na więcej! xD Już raz nas zwodziłaś telenowelą brazylijską, gdy Soph się pocięła. Możesz zakończyć ten blog na pijanej ósemce – nieskończoność dobrze tu pasuje. xD Uważaj na terrorystów, rozpędzone tiry, typy psychopatyczne, ataki z nożem, wypadki drogowe, katastrofy, które kończą się na tajemniczej wyspie [Lost - Zagubieni], połknięcie przez wielką żelkę czy uduszenie się przez sen. Nie chce mi się dalej pisać, więc powiem krótko i treściwie: Uważaj na siebie. To dziwna sytuacja, gdy blog jest, jest, jest… i nagle nie ma. Ktoś umrze i wszyscy przeklinąją, płaczą… zapominają. Czasami zakłada się na naszej-klasie konta osobom zmarłym. Rzadko. Niech ciebie to nie spotka. Amen. [kryzys wieku młodego]
15 grudnia 2009 o 19:07
UsuńUważam, uważam. Na serio zakładają na nk konta zmarłym? Biedni zmarli. Sory za powtórzenie xD No, piszę właśnie notkę, więc nie zakończę tak szybko. Co bym wtedy robiła, kiedy bym miała wolny czas? Siedziałabym przed TV, jadła żelki i tyła xD A tak, to odchudzę sobie trochę palce poprzez pisanie xD
~Lottie.
Usuń15 grudnia 2009 o 19:45
Chyba naprawdę bardzo rzadko. Widziałam o tym krótki reportaż w telewizji. Kiedyś o 18, 19. Ciekawe… xD A więc… piszesz tylko dlatego, bo przez to chudniesz? Każda motywacja jest dobra, ale co, jak w palców zostaną ci zczerniałe trupie kości? . xD
15 grudnia 2009 o 19:47
UsuńNieno, piszę, bo kocham to xD I nie wstydzę się o tym mówić xD To moje „uzależnienie”, z którego ani mi się śni leczyć xD
nadine7@onet.eu
OdpowiedzUsuń14 grudnia 2009 o 18:49
Troszkę nudnawo, nie wiem dlaczego. Jakoś tym razem nie czytałam tego rozdziału z nutką dreszczyku, ale cóż – bywa. :] Co za cham z Barty’ego! Jak on śmie w ogóle bronić Sharpey?! To… to… Jezu, znowu go zaczynam nienawidzić! *zaczyna kląć pod nosem* Ale co za ciu.le strzelili do Soph, no! Grr, szlag mnie trafi zaraz xDDodawaj szybko, bo coś mi się zdaje, że Barty ją uratuje. xD A przynajmniej zrobi coś dobrego, bo sama rzekłaś, że w 216 albo 217 „odnienawidzę” Croucha. xD
14 grudnia 2009 o 21:04
UsuńNie za to, wierz mi xD I nie uratuje jej, to mogę Ci powiedzieć. Oni mogą go taką kulą zabić w sekundę xD
~Doska
OdpowiedzUsuń14 grudnia 2009 o 19:37
o matko… to pewnie ci od tych kul … co sie stanie z Soph? chyba nie mozna od tak zabic wampira?
14 grudnia 2009 o 21:03
UsuńNosz, czemu musicie tak mniemać? Mogłam nie dawać tyle tych podpowiedzi xD
~Liz Schmitt
OdpowiedzUsuń14 grudnia 2009 o 20:33
No właśnie, można zabić wampira? Ciekawe co oni z nią zrobią, czekam na next xD.
14 grudnia 2009 o 21:02
UsuńMożna. Poza tym, Sophie nie jest jeszcze dojrzałym wampirem xD
~kotka
OdpowiedzUsuń14 grudnia 2009 o 21:44
Ale się porobiło… Nie miałam netu przez 3 dni. Niby nic, ale to był cały weekend! Nie ma to jak TPSA, najchętniej to bym wywalił liveboxa przez okno! A co do notki to uwielbiam ją. Barty to drań, niech Sophie go znienawidzi! Mam nadzieję, że nie porwali jej ci łowcy wampirów, ale tak właśnie było, prawda?
14 grudnia 2009 o 21:49
UsuńNie powiem xD Najprostrza odpowiedź, z jaką się spotkasz w przedszkolu xD
paula__97@op.pl
OdpowiedzUsuń15 grudnia 2009 o 12:05
Cały weekend siedziałam i czytałam wszystkie notki z tego bloga… Super! Bardzo mi się podoba. Ciekawe co się teraz stanie z Sophie… Czekam na next i dodaje do linków na http://www.lady-of-darkness.blog.onet.pl ;)
~Frozenka
Usuń15 grudnia 2009 o 18:31
Czytałaś CAŁY blog? Gratuluję wytrwałości xDTeż Cię dodam do linków xD
~wiki-pedia
OdpowiedzUsuń15 grudnia 2009 o 12:32
Przepraszam, ale nie umiem tego skomentować ;( Odczuwam kompletny brak weny ;[ A co do onetu to się zgadzam……. to jest chyba mój szósty komentarz pod tą notką i żadnego nie ma !!!!!! Normalnie chamstwo !!!!!!!!
15 grudnia 2009 o 18:31
UsuńNo właśnie, napisałam do Onetu, żeby coś sprawdził, co to się porobiło xD Czekam teraz na cud xD
~Jeanne&Savnay
OdpowiedzUsuń15 grudnia 2009 o 15:31
Hej. U mnie na nowa-w-szkole-hogwart nowy rozdział. Serdecznie zapraszam.
~carmen37
OdpowiedzUsuń15 grudnia 2009 o 18:19
Jeeeeeezu bosko, po prostu. Ciekawe co będzie po tej ciemności? xD Mam przeczucie, że nieźle rozwścieczą tym Voldemorta xD
15 grudnia 2009 o 18:32
UsuńJednego możesz być pewna. Będzie bitka xD