23 grudnia 2009

Rozdział 221

Usiadłam na brzegu łóżka i czekałam. Barty zajął miejsce obok mnie. Doskonale słyszałam bicie jego serca, czułam zmieszanie i niepewność. Chciał rozmawiać, a milczał. Nie wiedział, jak zacząć.
- Kiedy Marius mi pokazał… - odezwał się w końcu. – Czułem się winny, że się tam znalazłaś. Gdyby nie nasza kłótnia…
- Pokazał ci? -  przerwałam mu. – Jak?
- To nie jest ważne – machnął lekceważąco ręką.
- Gdzie jest Sharpey? – spytałam.
Barty nie odpowiedział od razu. Utkwił wzrok w dywanie, jakby się spodziewał, że jego dziewczyna wyskoczy za chwilę z szafy i sama odpowie mi na to pytanie.
- Nie ma jej.
Tak, bardzo wyczerpująca i dokładna odpowiedź. Poczułam nagle swego rodzaju złość i zniecierpliwienie. Nie takiego Croucha pokochałam. Sharpey zmieniła go, na gorsze niestety. Zorientowałam się, że nie mam z nim o czym rozmawiać. Bo każdy temat mógł skończyć się kłótnią albo dotknąć mojej lub jego prywatności.

Po minucie lub dwóch, postanowiłam się odezwać. Nie będziemy przecież tak siedzieć do rana, gapiąc się w przeciwległą ścianę i myśleć, jak wymienić kilka słów.
- Słuchaj – mruknęłam. – Wtedy, kiedy byłam u tych łowców, tak sobie pomyślałam, że jeśli już wyjdę stamtąd… to porwanie coś zmieni między nami. Nie wiem, po co ci to mówię, skoro nadal jesteś z osobą… Ta rozmowa prowadzi do nikąd.
- Skąd wiesz, że nic nie zmieni? – spytał, powstrzymując mnie przed wyjściem z tego pokoju. – Wybacz, że to powiem, ale twoje zniknięcie dało mi do myślenia. Byłem z Sharpey tylko dla tego, żeby zapomnieć o tobie.
Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Byłam zaskoczona, że tak szybko rzuci Sharpey, nawet bez poinformowania jej o tym. A ta głupia idiotka nadal myśli, że są szczęśliwą, idealną parą. O nie, kochanie. Przeliczyłaś się.
Kurde. Gdyby ci bandyci porwali mnie wcześniej, to może nie doszłoby do wielu rzeczy, które się już zdarzyły i nie można ich cofnąć. Idioci. Gdybym wiedziała, dałabym się im złapać!

Odwróciłam wzrok. Nie mogłam powstrzymać nikłego uśmiechu, który pojawił się na moich ustach.
- Nie powiem, że się nie cieszę – zaczęłam. – Ale twoja bliższa znajomość z osobą cię zmieniła. Ale nie myśl, że wrócę do ciebie, jeśli powiesz jedno słowo. Nie zapomniałam tego, co mi powiedziałeś. Po co chcesz do mnie wracać, skoro jestem tylko dzieckiem.
Barty również uśmiechnął się, ale raczej z zażenowania.
- Potrafisz zepsuć nastrój – powiedział. – Przecież wiesz, że powiedziałem to tylko dla tego, żeby cię do siebie zniechęcić.
- I osiągnąłeś to.
- Nie chcesz zacząć od początku? – zapytał.
- Chcę.
Pozwoliłam, żeby objął mnie i pocałował w szyję.
- Armand mieszka nad morzem, tak? – spytał.
Skinęłam głową.
Poczułam dawno już zapomniane pocałunki. Ogarnęła mnie niewyjaśniona panika, mimo że pragnęłam jego bliskości. Po prostu zesztywniałam w jednej chwili, spętana przez niepewność, z nikąd mającą swój początek.
Barty nie poczuł zmiany, która się we mnie dokonała. Nie mógł. Była to zmiana tak niezauważalna, zdolna do wykrycia jedynie przez wampira.

Po długiej chwili, sekunda po sekundzie, zaczęłam się na nowo oswajać z Bartym. Nie dawał mi spokoju jeden problem, mianowicie problem osoby. Nie chciałam o niej teraz myśleć. Z całych sił starałam się skupić tylko na Crouchu. Pozwoliłam się położyć na łóżku. Mój wzrok przyciągnęły dwie niewielkie, znajome ranki po lewej stronie jego szyi.
- Co to? – spytałam.
Jego ręka automatycznie powędrowała do wskazywanych przeze mnie kropek.
- Mówiłem ci – rzekł. – Marius pokazał mi ciebie. Ugryzł mnie.
Przywarłam do jego szyi. Nie musiałam w ogóle zatapiać zębów w rankach. Krew natychmiast przebiła świeżo stworzoną, cienką warstwę tkanek.
Nie dałam się ponieść piciu krwi. Przegryzłam swój język, a kiedy moja krew dotknęła dwóch niewielkich dziurek, te zaczęły się natychmiast zrastać.

Z czasem powróciło zaufanie do Barty’ego. Nie mogłam się jednak pozbyć tego okropnego poczucia, że był przez jakiś czas z Sharpey, dotykał jej tak, jak mnie teraz dotykał. Z trudem się powstrzymałam od wzdrygnięcia. Nie miałam prawa czuć się zdradzona, jednak czułam się tak. Crouch miał pewnie to samo, kiedy powiedziałam mu o wszystkim. Zasługiwałam na to.

*

Rano obudziło mnie coś, na początku nie wiedziałam, co. Ukryta byłam prawie w całości pod kołdrą, więc zostało mi tylko nasłuchiwanie, co to takiego nadchodzi. Na początku myślałam, że to Bes przyszła, żeby mnie obudzić, ale chwilę później wróciło do mnie wspomnienie minionego wieczora.

Tak więc, leżałam spokojnie, wsłuchując się w kroki. Były bardzo ciche, jakby osoba, do której należały, nie chciała nas obudzić.
Nagle usłyszałam…
- Przyszłam specjalnie wcześniej, żeby cię obudzić – rozbrzmiał słodki szczebiot.
SHARPEY PAIL.
Wszystko się we mnie zagotowało, niczym we wszystkich siedmiu super wulkanach jednocześnie.
Wynurzyłam się spod kołdry.
- Cześć, przyniosłaś nam śniadanie? – zapytałam z wściekłością.
Sharpey krzyknęła. To całe zamieszanie obudziło Barty’ego.
- Sharpey! – wydał z siebie zduszony okrzyk, podciągając pod szyję kołdrę. – Po co tu przyszłaś?
Blondynka skrzyżowała ręce na piersiach.
- Co ona robi w twoim łóżku? – zapytała z pretensją.
- Nie zapominasz się czasami? – wtrąciłam się.
Osoba wypowiedziała jakieś obraźliwe wyzwisko, skierowane w pod moim adresem. Nie. Koniec tego dobrego.
Rzuciłam się na nią, zwalając z nóg.
- Jeszcze mi się sprzeciwiasz? – krzyknęłam, uderzając jej głową raz po raz o podłogę.
Podrapałam jej dekolt tak, jak kiedyś Barty’ego po policzku. Sharpey zawyła, jak ciężko raniony pies.
Ktoś odciągnął mnie od niedoszłej ofiary i cisnął na łóżko. Barty podniósł też z podłogi Sharpey i wyrzucił ją z pokoju, mówiąc, że później porozmawiają.
Ja leżałam w bezruchu na łóżku, pierś pod czarną koszulą falowała szybko w niespokojnym oddechu.
- Po co ona tu przylazła? – zapytałam ze złością. – Mówiłeś, że to już koniec.
- Przecież nie wiedziała o tym.
Usiadł obok i przytulił mnie, gładząc mechanicznie po włosach.
- Agresywna istotka – dodał.
- To oczywiste, bezczelna dziewucha – warknęłam.
- Ale ja mówiłem o tobie.
Pocałował mnie w ramię. Spojrzałam na czarne kropki, które pozostawiły po sobie kule z ciekłym srebrem. Zniknęły.
- Co ty w niej w ogóle widziałeś – odezwałam się już spokojniejszym tonem. – Brzydziłabym się tego dotknąć.
Otrzepałam dłonie i paznokcie, pod które dostała się skóra i krew Sharpey. Obrzydlistwo.
- My nie…
- Barty – odwróciłam się, żeby spojrzeć mu w oczy. – Nie chcę wiedzieć. Jeśli się z nią przespałeś, dobrze. Zasłużyłam na to.
- Między nami do niczego nie doszło - odparł, zanim zdążyłam mu przerwać.

Nic na to nie odpowiedziałam. Barty mógł się zemścić. Nie zrobił tego jednak. Nie wiem, dlaczego. Okazał się mądrym człowiekiem. Poczułam się głupio, że nazwałam go dyktatorskim arystokratą, podobnym do Malfoyów. Jakoś źle mi się ta rodzina kojarzy. Nie przez zdradę Dracona, nie, nie przez to. Oni są po prostu jacyś tacy… fałszywi, dwulicowi. Kiedy jest im lepiej trzymać się Dumbledore’a, trzymają się go. Jeśli lepiej jest im u boku Lorda Voldemorta, są na jego rozkazy.

Barty powiedział, że chciałby teraz porozmawiać z Sharpey. Zgodziłam się. Nie miałam powodu, żeby tego nie zrobić. Zresztą… od czego mam swój świetny, wampiryczny słuch?
Patrzyłam, jak Barty się ubiera, później jak całuje mnie w policzek i wychodzi.
Ledwo zamknął drzwi, ja od razu rzuciłam się w kierunku swojej różdżki, żeby jednym ruchem się przebrać.


Usiadłam w fotelu i zamknęłam oczy.
Usiadł na drewnianym krześle w jednym z tych pokoi, w których leczyło się rannych. Sharpey siedziała na brzegu łóżka z podciągniętymi pod brodę kolanami. Cały dekolt obwiązany miała jakimś fioletowym, błyszczącym bandażem.

- Co z nami? – zapytała.
- Nigdy nie było nas – odpowiedział cicho.
Dziewczyna pochyliła głowę i rozpłakała się. Żałosne przedstawienie.
Ryczała tak przez minutę, a Barty po prostu przyglądał się jej, oczekując, aż się uspokoi.
W końcu przestała. Tusz do rzęs rozmazał się idiotycznie dookoła jej oczu, z których nie przestawały cieknąć łzy.
- Myślałam, że mnie kochasz – wyszeptała.
- Nie mogłaś tak myśleć – odpowiedział. – Kiedy cierpiałem po rozstaniu z Sophie, ty postanowiłaś mnie pocieszyć. Byłem bezradny, stwierdziłem, że czemu by nie spróbować. Pamiętasz swoją pierwszą miłość?
Sharpey nic nie powiedziała, ale wiedziałam, że nie pamięta. Tyle razy była zakochana, że przestaje robić na niej wrażenie kolejny facet.
- Nie zmusisz mnie, żebym z tobą był – dodał. – A jeśli już tak, to nie będę szczęśliwy. Jeśli naprawdę mnie kochasz, daj mi odejść.
Blondynka nadal milczała. Ukryła twarz w dłoniach i wybuchnęła płaczem. Barty wstał i wyszedł, pozostawiając tą żałosną dziewczynę w pokoju.

Zanim się rozłączyłam, Crouch już wszedł do swojej sypialni.
- Co robiłaś? – zapytał.
Uśmiechnęłam się.
- Nic – odparłam. – Ale… Podle ją potraktowałeś.

~*~

Kurde, śnieg już stopniał. Wiedziałam, że tak będzie. Na święta będzie błoto, a na Sylwestra będzie taki mróz, że nawet z domu się nie będzie dało wyjść. Cóż, takie życie.
Wygląda na to, że jest to ostatni rozdział przed wigilią. Następna notka już w Boże Narodzenie. Nie wiem, czy rodzice mi pozwolą ze względu na to święto włączyć komputer, więc jeśli rozdział się nie ukaże, nie bądźcie zaskoczeni.

Dedykacja dla Nadine :* 

43 komentarze:

  1. ~Kada113
    23 grudnia 2009 o 12:15

    pierwsza?

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Kada113
    23 grudnia 2009 o 12:15

    pierwsza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Kada113
      23 grudnia 2009 o 14:21

      Ma się ten refleks XD, nie ma co ;)

      Usuń
    2. 23 grudnia 2009 o 16:40
      Refleks szachisty xD

      Usuń
    3. klaudia1009@autograf.pl
      23 grudnia 2009 o 20:28

      a jakże ;)

      Usuń
  3. ~wiki-pedia
    23 grudnia 2009 o 12:16

    A więc druga ????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 grudnia 2009 o 12:21
      No, następnym razem może będzie pierwsze miejsce xD

      Usuń
  4. ~wiki-pedia
    23 grudnia 2009 o 12:30

    Łaaaaaaaał………….. super xD Super super xDD Ach, po prostu cudnie. Cud miód i coś tam jeszcze ;] Tylko… kiedy osoba Sophie wróci do Hogwartu ???? Tak dawno nikt nie beształ Granger a tyo takie fajne…… No i małymi kroczkami zbliża się Wielki Finał !!! Ktos w koncu musi zabić „Bzykusia”, nie ??? No a wgl to kto wygra : Voldex czy Chłopiec Który Miał Farta….. ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 grudnia 2009 o 16:42
      Tego zdradzić nie mogę, ale podzielę się chętnie wiadomością, że Sophie wraca do Hogwartu w następnym rozdziale. Jeszcze by się nam Śmierciożercy znudzili, i co? xD

      Usuń
  5. ~Nadine
    23 grudnia 2009 o 12:50

    Ojej, dla mnie? Ostatnio bardzo często mnie doceniasz. xDAch, no i wiedziałam, że się prześpią! Mówiłam, jestem jasnowidzem. xD I dobrze. Sharpey, wyp*erdalaj stąd. ^^ Łii! A dobrze jej tak! Powinien ją gorzej potraktować. :P Takie żałosne widowisko odegrać… ;D A co na to Voldi, hmm? ;> Te opowiadanie jest stanowczo zbyt emocjonujące. xDMerry Christmas, Frozen. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 grudnia 2009 o 16:44
      Whahaha, jest tak emocjonujące, jak „Moda na sukces”, właśnie Felicja i Bridget kłócą się o Dantego, Stephanie przyszła i w ogóle… xD

      Usuń
  6. ~Doska
    23 grudnia 2009 o 13:09

    Nie zal mi blondyny :P chciala to ma… fajnie, ze wkoncu Barty i Soph sa znow (mozna powiedziec) razem :) Przy okazji… Wesolych Swiat!! :)S.P. Czym robisz szablony? S.P.2. Chodzi mi o to, ze jesli mozesz to zrob mi dw zdjecia…. Bylabym bardzo wdzieczna :) Przeslij mi maila to ci powiem o co chodzi i wysle fotki do obrobki… moje gg to 7440792S.P. 3 Nie dlugo zaczynam pisac nowe opowiadanie… nie bedzie takie zwyczajne, bo wystepowac beda w roli glownej wampiry xD Jestes zainteresowana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 grudnia 2009 o 16:48
      Odp.1: Mnie też jej nie żalOdp.2: W PhotoshopieOdp.3: Ok, mogę obrobić xD

      Usuń
  7. ~Monsmornia
    23 grudnia 2009 o 14:04

    Ha ha!Plastiki są żałosne!Trochę przewidywalne było to że Sophie wróci do Bartemiusza ale cóż.Co na to jej kochany wujaszek?Rozdział „fajny”.Czekam na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 grudnia 2009 o 16:50
      Przewidywalne, tak? Najwidoczniej nie czytasz mojego bloga regularnie, to byś wiedziała, że nic tu nie jest przewidywalne, nawet zakończenie 7 klasy xD U mnie nawet to, co zdaje się przewidywalne, jest nieprzewidywalne xD

      Usuń
    2. ~Monsmornia
      23 grudnia 2009 o 17:44

      Skoro tak mówisz.Widocznie musiało mi się wydawać ,że jest przewidywalne;P.Natomiast bloga czytam regularnie.Powiem Ci ,że nawet po 6-7 razy;P.Wybacz jeśli poczułaś się dotknięta moimi słowami.Twoje opowiadania są naprawdę wspaniałe i wpadłam w nałóg.Czytam codziennie parę starszych rozdziałów.To jest silniejsze ode mnie.;P

      Usuń
    3. 23 grudnia 2009 o 17:47
      Regularnie, znaczy od początku regularnie xD

      Usuń
    4. ~Monsmornia
      23 grudnia 2009 o 22:56

      No tak.Znaczy wpadłam na tego bloga wsumie przez przypadek i wtedy było juz ze 100 parę odcinków ale od tego mamęotu regularnie…xD

      Usuń
    5. 25 grudnia 2009 o 09:24
      Noo, to była już 5 klasa, Umbridge, etc. Czyli zauważyłaś, że nie jestem przewidywalna xD

      Usuń
  8. ~alice.
    23 grudnia 2009 o 16:21

    „Podle ją potraktowałeś.” ? Ja bym ją potraktowała sto razy gorzej. xD Ale, kurde ma szczęście ta dziewucha i na mnie nie trafiła. xD Wiedziałam! Wiedziałam, że ta rozmowa skończy się w łóżku, pani psycholog. xD Poza tym szablon świetny, iii.. Wesołych! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 grudnia 2009 o 17:09
      Tak właściwie, to zaczęła się w łóżku, a skończyło w szpitalu xD

      Usuń
    2. ~alice.
      24 grudnia 2009 o 14:01

      Tak? nie wiedziałam. xD

      Usuń
    3. 25 grudnia 2009 o 09:25
      Kolejność ma znaczenie. Bo kto najpierw kładzie się do łóżka spać, a dopiero później przebiera się w piżamę xD

      Usuń
  9. ~Olka
    23 grudnia 2009 o 16:29

    Z tej rozmowy Barty’ego z Sophie wyglądało jakby mieli się ze sobą zejść.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 grudnia 2009 o 17:12
      Jeszcze mają poważny problem na swojej drodze. Voldemorta.

      Usuń
  10. ~kotka
    23 grudnia 2009 o 16:31

    No, podle ja potraktował! Nieczuły drań, był jakiś czas z sophie, odwidziało mu się i był z Sharpey, a teraz znowu wrócił do biednej Serpens. Ja dziewczynie współczuję. A Barty’ego na drugi koniec wszechświata. Wesołych Świat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 grudnia 2009 o 17:15
      Whahaha, fajny z niego gościu xD Fajniejszy by był, jakby bardziej Sharpey opieprzył. Ale nie chciałam już tak pisać, bo ktoś by mnie jeszcze w Was znienawidził. Nic nigdy nie wiadomo, może ktoś Sharpey lubi xD

      Usuń
  11. ~carmen37
    23 grudnia 2009 o 17:36

    Hah, raczej nikt nie będzie płakać, że Barty ja podle potraktował xD Może i się jeszcze przekonam do Barty’ego. Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 grudnia 2009 o 17:39
      Nareszcie ktoś napisał to, co chciałam usłyszeć xD

      Usuń
  12. ~Destruo.
    23 grudnia 2009 o 19:07

    O kurcze, dzięki Tobie znów go pokochałam. :* Jak to dobrze, ze wszystko się poukładało. :D A i Frozen życzę Ci wesołych Świąt! :* ;* No i zapraszam Cię do przeczytania mojego prologu, http://www.clepsydre.mylog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2009 o 09:28
      Jakże się cieszę xD Sukces osiągnięty xD

      Usuń
  13. dosia70@poczta.onet.eu
    23 grudnia 2009 o 20:43

    nie wiem, gdzie powinnam powiadamiac, wiec pisze tu… http://moonlight-shadows.blog.onet.pl/ — > pierwsza czesc nowego opowiadania zapraszam ;)Doska

    OdpowiedzUsuń
  14. ~Jaenelle
    23 grudnia 2009 o 22:29

    Nowy blog o siostrach bliźniaczkach.Irvette i Jaenelle Hudson. la-morte-e-effetto.blog.onet.pl zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pisarka
    24 grudnia 2009 o 10:56

    Nie wiem, czy jeszcze ktokolwiek o mnie pamięta… Po prawie pięciomiesięcznej przerwie powracam! Z nowym rozdziałem i nowym wyglądem bloga. Mam nadzieję, że wejdziesz choć na chwilkę, ponieważ nie wiem, czy jeszcze masz ochotę to czytać. W każdym bądź razie, jeśli jednak postanowisz przeczytać to co tam opublikowałam, wyraź swoją opinię na ten temat. Całuję i życzę Wesołych Świąt. lily-evans-james-potter<33PS: Zmieniłam numer gadu na 18489665. ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2009 o 09:30
      Oczywiście, mam ochotę czytać, i będę. Gg już zmieniłam xD

      Usuń
  16. ~Eles.
    24 grudnia 2009 o 11:18

    Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że będzie happy end. Rozdział ładny, ale ten happy end …

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2009 o 09:32
      Najlepiej by dla Ciebie było, żebym wszystkich pomordowała i zostawiła szlamę, króla wieprzleja i chłopca z owsikiem na twarzy xD

      Usuń
    2. ~Eles.
      25 grudnia 2009 o 12:44

      Nie, bo wtedy też byłby happy end, dla dobra xD. A poza tym, Antygony to tutaj nie trzeba robić xD

      Usuń
    3. 25 grudnia 2009 o 12:46
      Wkurzająca lektura. Nie przepadałam za nią xD Ale Romeo i Julia to była gorsza tragedia. Za to bardzo mi się podobali Krzyżacy xD

      Usuń
  17. ~JusKalina
    24 grudnia 2009 o 14:52

    Hm… więc zacznę od tego, że dziś dopiero natrafiłam pierwszy raz na Twojego bloga. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to bardzo ładny szablon. Po drugie widzę, ze musisz być bardzo wytrwałą skoro napisałaś już 221 rozdział! :) Nie śmiem też sądzisz, że posiadasz talent skoro co notką spotykasz tyle komentarzy. To wszystko zachęca mnie więc do tego, żeby przeczytać twoje opowiadanie, a że w moim uosobieniu jest zasada, że czytam wszystko od początku i Twoje opowiadanie czytać zamierzam od początku. Oh… nie krótko mi zajmie zanim dojdę do 221 rozdziału.No ale cóż, to mój błąd, że nigdy nie słyszałam o Twoim blogu.Zaraz zabieram się do czytania. Gratuluje talentu i wytrwałości.Dodaję Cię do linek, pod tytułem: „Czytam, podziwiam i szanuję”Pozdrawiam serdecznie, Justyna[becoming-anne.blog.onet.pl] —> zapraszam do mnie, twoje spojrzenie na moje wypociny bardzo mi się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 25 grudnia 2009 o 09:35
      Cóż, komentarze nie zależą chyba od talentu, ale właśnie od tego, czy ktoś czyta. Jak czyta, to i komentuje, choć nie zawsze. Ja np komentuje to, co czytam (a czytam dużo) jeśli mam czas. Cóż, też dodaję Cię do linków, zaraz się połapię, o czym jest Twój blog i dodam do jakiejś kategorii xD

      Usuń
  18. julita555@onet.eu
    24 grudnia 2009 o 21:37

    Bardzo mi się podobało ale chciałam cie zaprosić na nowy blog niewiem czy interesuje sie akurat taki rodzaj opowiadaia o HP ale wejdz i zobacz jest dopiero 1 rozdział http://hp-i-wladca-wampirow.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń