- Ja nie wiem, co oni sobie myślą – mruknęłam, wściekła do granic możliwości.
- Za to ja myślę, że ty po prostu za bardzo tęsknisz za Armandem – odpowiedział cicho Black, siadając na brzegu biurka.
- A co ty możesz o tym wiedzieć – warknęłam i zatrzasnęłam okno, żeby nie wpuszczać więcej do środka zimowego powietrza.
- No, trochę się orientuję w twoim świecie – odparł, rozbawiony moim oburzeniem. – I może moje słowa zabrzmią brutalnie, ale na twoim miejscu nie łudziłbym się, że on wróci…
- Ale ja wiem, że mnie nie olał, dobrze? – przerwałam mu ze złością w głosie. – Jutro jadę do Hogwartu, nie będę wiecznie się ukrywać.
Syriusz prawidłowo odczytał to jako prośba o pozostawienie mnie samej, bo wstał. Wyciągnęłam spod łóżka kufer i otworzyłam szafę. Bes, mając nadzieję, że zostanę dłużej w domu, rozpakowała wszystkie moje rzeczy.
Black podszedł jeszcze do mnie i pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc, księżniczko – powiedział na pożegnanie i odszedł.
Długo jeszcze siedziałam przy oknie, bardzo zawiedziona, że to wszystko mi się zdawało. W głębi serca czułam jednak, że któryś z nieśmiertelnych był niedaleko. Musiał wrócić. Tak nagle by mi się nie przywidziało.
Gloria wemknęła się do mojego pokoju i wskoczyła mi na kolana. Mimo że mój wzrok nadal utkwiony był w wielkim, srebrnym księżycu, widniejącym na czystym, bezchmurnym niebie, widziałam, jak jej żółte, opalizujące oczy utkwione są w moich.
Instynktownie spojrzałam na kotkę. Gdzie była? Skąd się tutaj wzięła? Patrzyła na mnie tak inteligentnym wzrokiem, że nie zdziwiłabym się, gdyby nagle do mnie przemówiła.
Wstałam i odstawiłam ją do jej koszyka. Wychyliłam jeszcze głowę przez uchylone drzwi. Na górze panowała cisza, a wszystkie światła były pogaszone, ale w salonie świece się paliły. Widziałam delikatną poświatę ich płomieni przez barierkę od schodów. Syriusz pewnie rozmawiał z Bes i Sethim, który wrócił dopiero do domu. Gdy szukałam tego nieśmiertelnego, widziałam, jak się aportował na podwórku.
Rozmawiali o Zakonie Feniksa. Mówili, jak to dobrze, że mają w takich czasach takiego człowieka jak Dumbledore. Czy oni nie mają innych tematów? Mogli by na przykład porozmawiać o Maryśce, pracującej w osiedlowym warzywniaku. Ostatnio obiło mi się o uszy, że złapała złodzieja w swoim sklepie…
*
Rano wstałam wypoczęta i szczęśliwa. Nareszcie wracałam do normalnego życia, chociaż czułam się, jakbym wyruszała pierwszego września na rozpoczęcie nowego semestru. Z tą tylko różnicą, że za oknem padał śnieg. Listopad nieubłagalnie zbliżał się do końca. Jeszcze tylko kilka dni i będzie już grudzień. A wraz z nim przerwa świąteczna. I znów wrócę do domu. Mogłabym częściej próbować się zabić.
Bes zdołała wepchnąć we mnie ósmego tosta. Kiedy ociężała od nadmiaru śniadania, brnęłam przez śnieg do ramki, obiecałam sobie, że tego dnia nic już więcej nie zjem.
Teleportowałam się za bramką, żeby nie naruszyć zaklęcia niewykrywalności, takiego, jakim opatrzony był Hogwart.
Wpadłam w wielką zaspę śniegu na skraju Zakazanego Lasu. Aż mi się ciepło zrobiło na sercu, kiedy zobaczyłam ten legendarny zamek. Otrzepałam się ze śniegu, wytrzepałam go zza kołnierza, chwyciłam wściekłą Glorię pod pachę, rączkę kufra i ruszyłam w stronę szkoły.
Weszłam do środka. Filch znowu nie zamknął drzwi na zasuwę. I oni mają zamiar uchronić uczniów przed Śmierciożercami? Szkoda, że jeszcze nie zatrudnią dementorów.
Miałam nadzieję, że uda mi się przemknąć do dormitorium całkiem niezauważona, ale właśnie, kiedy zamknęłam za sobą drzwi wejściowe, większość uczniów skończyło spożywać śniadanie i wystąpiło dumnie z Wielkiej Sali. Ku mojej rozpaczy, zauważyłam wśród nich Dracona, który również na mnie spojrzał. Nie było jednak w jego towarzystwie Ashley Pail, co by oznaczało, że albo poprawia tapetę, albo jeszcze śpi.
Nie miałam pojęcia, o czym będę z nim rozmawiała. Malfoy ruszył w moim kierunki. Dosyć. Nie ma tego dobrego. Gnojek nie będzie mnie nachodził.
Chwyciłam walizkę i szybkim krokiem udałam się w stronę lochów.
Draco dogonił mnie, ale tego raczej się spodziewałam. Wcale przed nim nie uciekałam. Okażę większą dojrzałość umysłową i nie będę się z nim bawić w berka.
- Cieszę się, że już jesteś – odezwał się.
- Z jakiej to okazji odzywasz się do mnie? – zapytałam surowym tonem. – Czyż nie byłam dla ciebie drugą Trelawney, głupią jak ona i brzydką jak Umbridge? Tak właśnie o mnie mówiłeś.
Przyspieszyłam kroku. Nie pozwolę, żeby taki dzieciak zepsuł mi ten piękny dzień.
- Nie mówiłem tak o tobie – powiedział, prawie biegnąc obok mnie. – To Ashley. Ona to wszystko uknuła.
Zatrzymałam się gwałtownie.
- Nie wspominaj przy mnie o tej osobie – wycedziłam, marszcząc groźnie brwi. – I nie kłam. Ta idiotka nie wymyśliłaby nawet poprawnie skonstruowanego zdania, a co dopiero taki plan.
Znów ruszyłam w dalszą drogę. Zatrzymałam się przed ścianą, za którą ukryte było przejście do dormitorium Ślizgonów.
- Królik w skarpetkach – dodała.
Ściana nawet nie drgnęła. Aż zadrżałam ze złości.
- Królik w skarpetkach – powtórzyłam głośniej i wyraźniej, ale nic się nie stało. Zwróciłam się do Malfoya: - Co to ma być? Dlaczego zmieniasz hasło bez skonsultowania tego ze mną?
Ten tylko wzruszył ramionami.
- Nowe hasło brzmi Hagrid to rybia głowa – odparł.
Głupie hasło aktywowało ścianę, która odsunęła się. Przekroczyłam próg i przeszłam przez korytarz. Draco zatrzymał mnie jednak w połowie drogi do klatki schodowej.
- Proszę cię, daj mi wyjaśnić – w jego głosie słychać było żałosną prośbę.
Zniecierpliwiony wzrok utkwiłam w jednej z czaszek, umieszczonych pod sufitem.
- Po co? – spytałam zniecierpliwiona jego towarzystwem. – Czego ty ode mnie chcesz? Nie możesz dać mi spokoju? Nie martw się, nie będę ci przeszkadzać w rozwijaniu znajomości z „Ash”. Możesz się z nią całować, chodzić… nawet sypiać, jeśli chcesz. Nie poskarżę się Czarnemu Panu.
Wyrwałam ramię z jego uścisku i otworzyłam drzwi na klatkę schodową.
Malfoy nie dał za wygraną.
- Nie będę już nic rozwijał w tym kierunku – zastawił mi drogę samym sobą. – Oszukała i ciebie i mnie. Tobie powiedziała, że ja zrywam z tobą, a mnie, że ty zrywasz ze mną.
Uniosłam brwi.
- I ona na to wpadła? – zapytałam.
- Pomysł podrzuciła jej Pansy – odrzekł gorliwie. – Ashley powiedziała mi to wszystko, bo zagroziłem, że z nią skończę.
- I co, skończyłeś? – spytałam.
- Tak – odpowiedział. – Wybaczysz mi?
- Nie.
Minęłam go z wściekłą miną. Mówiąc to stanowcze „nie”, czułam wypełniającą moje serce satysfakcję.
Czy ten Malfoy nie da mi spokoju?
- Sophie, proszę! – zawołał za mną, chwytając rączkę mojego kufra. – Poniosę ci to.
- Wiesz, może bym ci wybaczyła – wycedziłam, zatrzymując się po środku pokoju wspólnego. – Ale wiem, że nie warto ci ufać. Bo nie wiedziałeś, że Pail to wszystko zmyśliła, a jednak poleciałeś na nią z chwilą, kiedy się tylko dowiedziałeś, że ja z tobą zrywam. Nawet nie próbowałeś ze mną porozmawiać. I wiem, że jeśli pojawi się taka druga z kocim gównem zamiast mózgu, ty zrobisz to samo. Zacznij żyć normalnym życiem! W prawdziwym życiu nie znaczy nie, więc odczep się!
Wyrwałam mu z ręki mój bagaż i zniknęłam za drzwiami do sypialni dziewczyn. W pokoju szóstoklasistek nie spotkałam nikogo. Zdjęłam pelerynę, powiesiłam ją na wieszaku i zaczęłam się rozpakowywać. Nawet nie zdążyłam włożyć do mojej szafki jednej bluzki, bo poczułam na lewym przedramieniu od dawna już zapomniany, charakterystyczny ból.
Jeszcze bardziej wściekła, teleportowałam się z tego miejsca, w którym stałam. I Hogwart sobie może mieć zakłócenia z zaklęciami maskującymi, mam to gdzieś. Dumbledore się tym będzie martwić.
Pojawiłam się centralnie po środku komnaty Voldemorta.
- Co? – rzuciłam na powitanie, wchodząc na podwyższenie.
- Mam coś dla ciebie – powiedział spokojnie. – Pamiętasz, o co mnie prosiłaś?
Wyciągnął z kieszeni różdżkę. Uniosłam jedną brew i obserwowałam, jak dokonuje operacji. Na jego rozpostartej dłoni pojawiła się znikąd srebrna korona*. Uśmiechnęłam się drapieżnie. Voldemort ukoronował mnie nią.
- Wiesz, jak poprawić mi humor – powiedziałam i wyczarowałam sobie małe lusterko.
Przyjrzałam się koronie, opierającej się o moje skronie. Mogę powiedzieć, że gust Czarny Pan miał dobry, chociaż do mojego jeszcze mu wiele brakowało.
- A ktoś ci go zepsuł? – zapytał, podczas gdy ja nadal podziwiałam swoją koronę.
- Nikt ważny – mruknęłam. – Kurdupel. A teraz – wstałam ze swojego tronu – pokłoń się przed Królową Śmierciożerców.
Czarny Pan ujął moją dłoń i musnął ją ustami, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Jestem zaszczycony, że dane mi jest przebywać w pani zacnym towarzystwie – odparł.
Zdjęłam koronę z głowy i położyłam mu ją na kolanach.
- Zostawię ją tutaj, na wszelki wypadek, gdyby pewnej osobie zachciało się położyć na niej swoje klejące łapska.
Pocałowałam wuja ostatni raz w policzek i teleportowałam się.
Cóż, powiem, że ten dzień nie był taki straszny. No, gdyby nie głupie wyjaśnienia Malfoya, to może byłby świetny. Ale jego cierpienie z mojego powodu sprawiało mi ogromną satysfakcję, i to wystarczało.
~*~
Co, myśleliście, że zapomnę o tej koronie?
Ten szablon nie będzie tak długo, jak był ten pomarańczowy, bo jakoś tak mnie ostatnio naszło na robienie nowych. W bliskiej przyszłości mogę mieć trochę mniej czasu na pisanie, bo mam dużo nauki i w tych dwóch następnych tygodniach jest czas olimpiad, a ja właśnie przygotowuję się do dwóch. Z geografii i historii :] Wracając do rozdziałów, mogą być trochę gorsze, niż dotąd.
Dedykacja dla Lottie. Najlepszego z okazji urodzin xD
* Pod gwiazdką jego link do obrazka z koroną.
~Jeanne & Savnay
OdpowiedzUsuń16 października 2009 o 18:24
O kurczę znów pierwsza:P
16 października 2009 o 18:26
UsuńTak, ale nieodpowiedni moment, bo akurat jestem w trakcie linkowania szablonu xD Za jakąś minutę będzie wszystko jak należy xD
~Jeanne & Savnay
Usuń16 października 2009 o 18:29
Właśnie się zorientowałam. W ogóle dziś wszystko robię przez przypadek. XP
16 października 2009 o 18:30
UsuńJa jakoś dzisiaj mam tendencję do sprawiania sobie bólu. I wczoraj też. Zarobiłam już guza na czole, bo walnęłam się w drzwi, rozwaliłam sobie nogę o łóżko i jeszcze dzisiaj coś mi się stało z palcem od fucka, chyba sobie go nabiłam xD
~Jeanne & Savnay
OdpowiedzUsuń16 października 2009 o 18:27
Hmm, całkiem całkiem. Najbardziej mi się podobała wzmianka o dementorach. Pozdrawiam i powodzenia życzę, bo na brak weny to ty nie narzekasz.
16 października 2009 o 18:29
UsuńNie, narzekam na brak czasu! Kobieta z polskiego zapisała mnie na kolejny konkurs recytatorski, gdzie będzie, jak poprzednio, i proza i wiersz!!! Ale taki jest plus, że będę mogła jakąkolwiek prozę, więc oczywiście wybiorę „Wampira Armanda” xD
~Jeanne & Savnay
Usuń16 października 2009 o 18:32
Ciekawe czy nauczycielka to przeżyje? A może to zwampirzenie wyjdzie jej na dobre?
16 października 2009 o 18:33
UsuńPrzeżyje. Bo jest to książka tak bardzo emocjonalna i uduchowiona, że chyba bardziej, niż podręcznik do religii xD
~wiki-pedia
Usuń16 października 2009 o 18:41
No i co mam powiedzieć ???? Jak zwykle mi się podoba xD Wreszcie doczekałam się korony =) Tylko brakowało mi jednej malusieńkiej rzeczy……. nie było nieśmiertelnego :(……… ale będę taka wspaniałomyślna i wybaczę ci to XD…… też miałam w tym tygodniu 2 olimpiady :
16 października 2009 o 18:47
UsuńNie było nieśmiertelnego. A myślisz, że dlaczego ten szablon będzie krócej, niż tamten pomarańczowy? No, zgaduj? I spójrz na szeroką listę… Ten rozdział ma nr 197… A takie jubileusze, jak 100 czy 200 są ważne xD Więc ważne są też rozdziały… xD Muszą otwierać coś znaczącego xD
~wiki-pedia
Usuń17 października 2009 o 13:05
Czyli jednak będzie nieśmiertelny !!!!! I nie zaprzeczaj, bo przed chwilą to powiedziałąś xD Wyczytałam to między wierszami xDDDD Nie ma to jak mądry umysł XDDD
17 października 2009 o 20:18
UsuńJa wcale nie zaprzeczam. Przecież obiecałam to już dawno xD A ja nie łamię obietnic, przynajmniej się staram xD Czemu miałabym Wam odbierać tą satysfakcję? xD
~wiki-pedia
OdpowiedzUsuń16 października 2009 o 18:29
Druga !!!!!!! idem czytać xD
16 października 2009 o 18:31
UsuńGratuluję xD
~Jeanne & Savnay
OdpowiedzUsuń16 października 2009 o 18:30
Zapomniałabym. Szablon interesujący i pasujący do dzisiejszego rozdziału, ale wcześniejszy jakoś bardziej mi przypadł do gustu. Może był spokojniejszy.
16 października 2009 o 18:32
UsuńMnie się podoba ogólnie, bo zdjęcie takie niepasujące. Chociaż bardzo ładne xD
~Jeanne & Savnay
Usuń16 października 2009 o 18:34
A mi to nie gratulowałaś ;( A podobno żyjemy w sprawiedliwym państwie :P
16 października 2009 o 18:36
UsuńBardzo uniżenie przepraszam. A więc gratuluję xD
~Eles.
OdpowiedzUsuń16 października 2009 o 19:28
A ja zwięźle, krótko i na temat – Podobało mi się. Ale szkoda, że nie było Barty’ego – Zombie :( xD
16 października 2009 o 19:33
UsuńPo co by go tam przyniosło? Chyba po to, żeby tą koronę wypolerował xD
klaudia1009@autograf.pl
OdpowiedzUsuń16 października 2009 o 19:29
no no… nowy mi bardziej przypadł do gustu… notka jak zwykle świetna, ale co do tego że notki są gorsze kiedy się nie ma czasu to się nie zgadzam.. w większości przypadkach są lepsze niż przeciętne… pozdrawiam… ps. Śliczna korona[oto-nadeszla-pora]
16 października 2009 o 19:35
UsuńNo tak, pisze się wtedy jak szalona, żeby zdążyć i się stara, żeby nic Cię nie rozpraszało xD
~Doska
OdpowiedzUsuń16 października 2009 o 20:02
o jaaa… podoba mi sie ten szablon ;) jest swietny, szczegolnie Sophie w tej fioletowej kiecce ;D a rozdzial tez swietny, Malfoy moze jest pedalem, ze nie potrafi sie z laskami obchodzic? ;P
16 października 2009 o 20:10
UsuńTo może by się z Armandem umiał obejść. Albo on z Draconem xD
~Doska
Usuń17 października 2009 o 19:57
On z Draconem tak. Draco z Armandem stanowczo nie ;D toz to „tchorz podszyty”… predzej Barty by sie obszedl jako tako z Armandem niz Malfoy :P
17 października 2009 o 20:12
UsuńNo tak, skoro się z Sophie obchodzi doskonale, to co dopiero z Armandem xD
~Olka
OdpowiedzUsuń16 października 2009 o 20:09
Fajny rozdział i ładny szablon.Sophie dostała koronę,co ją uszczęśliwiło.Czekam na next.Pozdrawiam.
16 października 2009 o 20:10
UsuńTak, dostała koronę xD
~kicysława
OdpowiedzUsuń16 października 2009 o 21:36
Voldermort poprawia humor Sophie,a Ty mnie ;] Oj, Draco Draco… Ty knypku… Cóż Ci powiedzieć tleniony żałosny ciołku? Raczej cóż o Tobie powiedzieć? Mam nadzieję, że da za wygraną i nie spierdoli związku Bart’ego z Sophie (Ahh, jaki byłby z niego vampir ;] ) Tak, on zdecydowanie na to nie zasługuje. Tekst przelatywał mi przed pczami, niczym pisasek z pięści (w sensie że szybko ;) ) Cóż jeszcze? Nic dodać, nic ująć- rozdział świetny jak zawsze ^^
17 października 2009 o 19:59
UsuńTak, Draco do kurdupel xD Będzie mi tu jeszcze potrzebny, dlatego go nie wykończyłam xD
~kicysława
Usuń17 października 2009 o 22:12
Szatanie, nie mów, że to o czym myślę będzie prawdą?!
18 października 2009 o 12:03
UsuńA o czym myślisz? xD
ineskryszen@autograf.pl
OdpowiedzUsuń17 października 2009 o 10:40
Niech Draco spada na drzewo! Tleniony imbecyl, ugh. Ma swoją Pansy co jak mops wygląda i Ashley, która do niczego chyba nie jest podobna. xD Barty i Sophie teraz to się dobrze mają. ;pNo i ta korona… Ach, ten Voldek. Wie, czego chce jego siostrzenica. ;pMam do Ciebie teraz taką bardziej… eee… osobistą prośbę. Gdybyś miała chwilkę czasu byłabym wdzięczna gdybyś napisała do mnie (13669826 – gg). Przeważnie jestem niewidoczna. Z góry Ci dziękuję ;***Nadine
17 października 2009 o 20:02
UsuńPansy jest podobna do Sharpey z HSM. Wiesz, co to za film? Kiedyś leciał w TV, a ja z nudów, bo nie miałam HBO, oglądałam xD I stąd mi się pomysł wziął xD Ok, napiszę, tylko zacny brat sobie nóż w metinie 2 ulepszy xD
ineskryszen@autograf.pl
Usuń17 października 2009 o 22:24
A który ma lvl? xD
18 października 2009 o 12:02
UsuńChyba trzydziesty xD Ale miał większy, tylko go najlepszy kolega shakował xD
kroliki505@vp.pl
OdpowiedzUsuń17 października 2009 o 12:56
Szczere to było. Ale korona jest ładna. A od tych ośmiu tostów ni utyje przypadkiem? Oby nie, czekam na next. E. Schmitt (jestem zalogowana i musiałam podpisać się mailem)
17 października 2009 o 20:05
UsuńPrzydałoby się jej trochę kilo przybrać, a mnie za to zrzucić. Mam niedowagę aż 4 kilo, to za dużo dla mnie xD I mam grube uda xD
~kotka
OdpowiedzUsuń17 października 2009 o 16:20
Szablon jest cudowny! Do bloga mi pasuje idealnie. Skąd ty bierzesz takie zdjęcia? A notka mi sie podoba, ale wiesz, że wolę Draco, zamiast Barty’ego. A najlepszy byłby nowy chłopak-ideał, ale to niestety nie ta bajka, gdzie wszystko jest cudowne i kończy się szczęśliwie. zbliżasz sie do 200, ciekawe, co wymyślisz ;*
17 października 2009 o 20:07
UsuńChyba bym się ze.srała, gdybym musiała tworzyć nowego bohatera i całkiem nową jego historię xD A zdjęcia biorę z Deviantarta xD
~Lottie.
OdpowiedzUsuń17 października 2009 o 16:46
Dzięki za życzenia i dedykacje. Zwłaszcza w roku pechowej 13 xD. Ucieszyłam się, że wreszcie ma tą koronę. Prześladowała mnie. Ostatnio mi się śniła xD. Malfoy się opamiętał. Nawrócił. Mógł wcześniej. Ale to nic. I tak niech spada. xD Królik w skarpetkach? Hagrid to rybia głowa? [nawiasem, ten Malfoy ma niezłą wyobraźnię] Niech żyją głupie hasła! xD
17 października 2009 o 20:09
UsuńŚniła Ci się? Mnie się śniły piramidy na mojej głowie xD Jak ja miałam trzynaście lat, to dumałam nad tym blogiem. Nie, to było rok później xD Jak miałam trzynaście lat, to kończyłam książkę, chyba drugą xD Więc taka pechpowa nie była, dostałam się też do wybranego gimnazjum… xD U Ciebie też tak źle nie będzie, ja bym się na Twoim miejscu raczej bała 14-nastki xD
lonelysoul@vp.pl
Usuń17 października 2009 o 20:33
Ja kiedyś miałam równie dziwne sny, jak byłam mała xD 14-nastki się nie boję, bo to mój numer w dzienniku – i w podstawówce i w gimnazjum [o dziwo]. xD ~ Lottie.
17 października 2009 o 21:14
UsuńA ja mam głupi numer 2. Chociaż w pdst. miałam 1 xD
~Reklamy HP
OdpowiedzUsuń18 października 2009 o 10:18
Zapraszam Cię na nowo powstałego bloga. http://slodka-jak-krew.blog.onet.pl/Pamiętaj, dla nowych blogerów opinia innych jest bardzo ważna.