Nawet nie drgnęłam, gdy Bes rzuciła się w stronę drzwi, aby otworzyć owym zacnym gościom.
Syriusz wstał, ale widząc moje spojrzenie, nie zrobił ani kroku w stronę holu. Usłyszałam nerwowe powitania, kilka rzuconym mimochodem grzecznych słów… i kroki.
Dziura nie była duża. Kilka sekund później zobaczyłam w drzwiach Pottera. Jak zwykle, blizna w kształcie owsika, rozczochrane kudły, błędny wzrok i jak mniemam, nieświeży oddech. I jeszcze ta głupia, rozczulona mina, kiedy zobaczył Syriusza. Hermiona, która stała za nim u boku Rona, wybuchnęła płaczem. Jej rudobrązowa kudłata łepetyna trzęsła się jak u lalki z głową na sprężynie. Weasley objął ją pokracznie, jakby zapomniał, że jeszcze kilka dni temu byli śmiertelnie skłóceni. Prychnęłam na ten widok, jak rozjuszona Gloria.
Syriusz porwał Pottera w objęcia. Myślałam, że złość za chwilę wystrzeli mnie ze mnie, jak wulkan pod Yellowstone. Oczywiście, znów jego światem jest TYLKO Harry. A ja znów będę wykorzystywana do jego osobistej ochrony i służącej.
W końcu Wąchacz puścił Harry’ego i przyjrzał się mu.
- Wyrosłeś – stwierdził.
- A ty… - zawiesił głos. – Ty wyglądasz okropnie.
Był jeszcze dużo niższy od Syriusza, ale w końcu nasz wielki „Wybraniec” od siedmiu boleści jest jeszcze dzieckiem, który pewnie jeszcze myśli, że bocian dzieci przynosi.
A co do słów Syriusza, to myślałam, że chwycę go i zaduszę, mimo że dopiero wrócił zza światów. Harry urósł przez ten czas o centymetr i już wielkie halo o to. A ja stałam się klonem kościotrupa z dużą, białą blizną na przegubie po próbie samobójczej, i Black nawet tego nie raczył skomentować.
Potter zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem, po czym usiadł w moim fotelu. Ja siedziałam właśnie na kanapie, więc nie mogłam obronić swojego terytorium. Ale mój gniew był wielki. Bo po pierwsze, nikt nie ma prawa patrzyć na mnie chłodno, a po drugie, zajęcie mojego fotela graniczy z karalnym przestępstwem.
Postanowiłam jednak siedzieć spokojnie i obserwować całą sytuację. Jakąś godzinę przed przybyciem Pottera, obiecałam Bes, że nie naskoczę na Harry’ego, chyba że powie na mnie coś obraźliwego.
Hermiona usiadła na krześle przy stole, Ron zrobił to samo, a Syriusz opadł na fotel Bes, tuż obok Pottera. Ten patrzył na mnie przez chwilę, po czym znów spojrzał prosto w szare oczy Blacka. Nie wyglądał na zszokowanego jego obecnością. Pewnie Dumbledore już mu wszystko powiedział.
- Bardzo się cieszę, że żyjesz – powiedział.
Tylko tyle? Bardzo się cieszy? Cieszyć się może, gdy dostanie powyżej oczekiwań z testu z zielarstwa, a nie na widok swojego ojca chrzestnego, który przez wiele miesięcy był uznawany za trupa.
- Tylko jak to się stało? – dodał Potter.
Nic dziwnego, że ton miał tak oziębły. Już nie mówią tylko o nim, tylko o Syriuszu i o mnie. To był cios dla Wybrańca, oj tak.
- Dlaczego traktujesz go tak chłodno? – zapytałam, zanim Syriusz zdążył odpowiedzieć na jego pytanie. – Nie widzisz, że tęsknił za tobą? A może jesteś zły, że to nie ty jesteś na pierwszej stronie „Proroka” i na ustach wszystkich czarodziejów?
Hermiona przewróciła oczami. Zmierzyłam ją lodowatym, wściekłym spojrzeniem, a moje oczy zapłonęły czerwienią i źrenice zwęziły się gwałtownie w wąskie szparki.
- A ty nie odgrywaj tu cierpiętnicy, szlamo – warknęłam. – Nie wiem nawet, po co tu przylazłaś. Ty i ten twój rudy Król Wieprzlej. Nie, mamo, daj mi skończyć. Zniosę waszą obecność w tym domu, ale nie będę tolerować takiego zachowania.
Bes załamała ręce. Ale miałam to gdzieś. Skoro przyjęła mnie pod swój dach, musiała się liczyć z tym, że jako siostrzenica Voldemorta i sama Śmierciożerca, będę miała swoje zasady, których nie wolno złamać.
- Nie ma potrzeby się tak złościć – wtrąciła się Hermiona.
- Nie odzywaj się niepytana, szlamo – wycedziłam, wpatrując się płonącymi oczami w Pottera. – Długo znosiłam twoją przyjaźń, jeśli tak można to nazwać. Ale od tego dnia oficjalnie ogłaszam, że jest to początek wojny. Zabiję cię, jeśli wyprowadzisz mnie z równowagi. Ale nie zwykłym zaklęciem – uśmiechnęłam się mściwie – użyję do tego moich małych sztylecików. Będziesz cierpiał straszne męki, Potter.
Ruszyłam w stronę drzwi. Bes odsunęła się z przerażoną miną.
- W takim razie i ciebie będą ścigali aurorzy – usłyszałam.
Zatrzymałam się gwałtownie. Gniew, który powoli zaczął już tracić swe oznaki na mojej twarzy, powrócił ze stukrotną gwałtownością.
Odwróciłam się błyskawicznie, aż Granger podskoczyła na krześle. W tym momencie nie miałam nic ani do niej, ani do Weasleya. Liczyła się tylko ta wyniosła twarz Pottera.
- Grozisz mi?! – krzyknęłam i rzuciłam się w stronę Wybrańca z taką szybkością, którą mógł zauważyć tylko wampir. Syriusz wstał natychmiast i zasłonił Pottera swoim ciałem. Zderzyłam się z Blackiem, wymachując wściekle rękami. Pragnęłam rozorać gębę Wybrańca długimi pazurami. Chciałam zobaczyć jego krew na dywanie i ścianach.
- Zabiję cię, potworze! – zawołałam.
Syriusz odciągnął mnie do tyłu za włosy. No tak, miał teraz za co złapać. Moje policzki pokrył szkarłatny rumieniec złości. Myślałam, że za chwilę moja wściekłość rozsadzi dom.
Zaczęłam się wyrywać Syriuszowi tak, żeby nie zrobić mu krzywdy. W moich oczach nadal był tym wątłym mężczyzną, mimo że Bes dawała mu dwukrotnie większe porcje posiłków, niż sobie życzył. Gdybym była zwykłą śmiertelniczką, nie widziałabym tej każdej kości, przezierającej przez skórę.
W końcu, wściekła do granic możliwości, krzyknęłam:
- Po której ty jesteś stronie, do cholery?!
Odepchnęłam go od siebie z taką siłą, że wylądował pod ścianą po drugiej stronie salonu.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pokoju, podczas gdy Ron i Harry rzucili się, żeby pomóc Blackowi wstać.
Wbiegłam na ostatnie piętro i zatrzasnęłam się w swoim pokoju. Bardzo się różnił od tego, w którym sypiałam, kiedy mieszkałam u wuja. Nie dość, że był mały, to jeszcze jasny i miły. Zupełnie jak nie ja.
Usiadłam przed dużym, kamiennym posągu Buddy i zamknęłam oczy. Odetchnęłam głęboko kilka razy. Poczułam, jak ogarnia mnie spokój i przyjemne odrętwienie, które zawsze towarzyszyło mi podczas medytacji. Wampiry szybko osiągają taki stan, bo mają większą od śmiertelników siłę woli.
Usiłowałam jedną myślą zapalić świeci, stojące dookoła posągu, ale nic z tego nie wyszło. Ale to nic. Nie osiągnęłam jeszcze takiej potęgi, jak Armand czy Marius w mocach wampira. Oni są ode mnie o stokroć silniejsi, jeśli o te sprawy chodzi. Uchyliłam więc powieki i strzeliłam palcami. Świeczki zapłonęły wesołym ogniem.
Siedziałam tak chyba minutę, z zamkniętymi oczami, usiłując powrócić do swojego dawnego spokoju duchowego.
Nagle rozległo się ciche skrzypnięcie zawiasów i ktoś wszedł do środka. Poczułam silną woń Blacka. Poczułam, jak siada obok mnie i kładzie swoją głowę na moim ramieniu.
- Dlaczego tak się zdenerwowałaś? – spytał cichym, spokojnym głosem, jakby uważał, że jestem małym dzieckiem i nabiorę się na ten trik.
Nie odpowiedziałam. Siedziałam nieruchomo, jak pogrążona we śnie.
- Sophie – mruknął. – Nie rozumiem cię. Dlaczego go tak nie lubisz?
Nie chciał w mojej obecności wypowiadać imienia tego… tego podłego chama. Czułam, jak bardzo głęboko w sercu się bał.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Dlatego, że wystarczyła sama jego obecność, żebyś zrobił się taki, jak przed tymi wydarzeniami z ministerstwa – powiedziałam. – Znów będę tylko zabawką dla ciebie. A kiedy on się zjawi, ty mnie porzucisz, jak zepsutą lalkę i cały swój czas poświęcisz jemu. Nie chcę powtórki z czasu, kiedy ukrywałeś się w domu swojej matki.
- Ale nie martw się – dodałam po długiej chwili milczenia. – Jeśli chcesz, to leć do niego, droga wolna. Ja cię nie będę zatrzymywać.
Wstałam. Syriusz zrobił to samo.
- Przecież masz wszystko – rzekł. – Jesteś bezpieczna w tych niebezpiecznych czasach, mieszkasz w luksusie…
- Ale jestem okropnie samotna – przerwałam mu. – Nikt tam w tym wielkim domu nie ma dla mnie czasu. Czarny Pan cały czas jest zajęty podbojem świata, Barty siedzi tylko z nosem w książkach, ukryty za stosami dokumentów… Wszyscy cały czas ode mnie stronią, nawet mój własny ojciec i stwórca opuścił mnie bez słowa. I tak przechodziłam z rąk do rąk, od Magnusa do Mariusa, od Mariusa do Sanguini’ego, niczym niechciany pies.
Do moich oczu podpłynęły łzy.
- Nie wiedziałem, księżniczko – powiedział. – Myślałem, że lubiłaś ich wszystkich.
- Nadal ich lubię – odparłam. - Do Armanda mam żal, że dał mi tylko Magiczną Krew, po czym zniknął bez śladu. Czasem myślę, że umrę z tęsknoty za nim.
Spuściłam głowę i rozpłakałam się, jak to dziecko, które właśnie Syriusz miał na myśli. Black przytulił mnie, zanim pierwsza, czerwona łza kapnęła na podłogę. Nie objęłam go nawet. Stałam sztywna jak struna i czekałam, aż mnie puści.
- Nie będę wam już przeszkadzała w rodzinnej rozmowie – mruknęłam, uspokoiwszy się nagle. – Jeśli chcesz, możesz spać tutaj, bo wątpię, czy wolałbyś wracać na Grimmauld Place. Chyba że masz ochotę przeprowadzić się do Nory…
Cofnęłam się o krok, żeby mieć lepszy zasięg do teleportacji.
- Zaraz, a ty gdzie idziesz? – spytał.
- Do Czarnego Pana – odpowiedziałam, wzruszając ramionami. – Mam nadzieję, że mnie nie wydasz, bo wtedy Potter najedzie na mój dom z całym ministerstwem. Wrócę… kiedyś tam.
Syriusz obserwował, jak obracał się na pięcie i znikam z głośnym trzaskiem.
Pojawiłam się w po środku holu. Wspięłam się szybko po schodach i wskoczyłam do swojego pokoju. Drzwi się nawet dobrze za mną nie zatrzasnęły, a ja już siedziałam na trawie, pod posągiem Buddy. Był identyczny, jak ten, który miałam w Dziurze. Stał w ocienionym kącie, nad nim rozpościerał się niczym dach, bluszcz. Spojrzałam na zamknięte oczy postaci, te pulchne policzki, wykute w kamieniu… Zawsze, gdy patrzyłam na jego uśmiech, czułam się tak bezpiecznie…
~*~
Pardon, że nie napisałam dwa dni temu, ale miałam dyskotekę w szkole, a kiedy wróciłam, było już okropnie późno. Poszłam tylko dla tego, żeby nie odpowiadać następnego dnia z niemieckiego, bo nic się kompletnie nie nauczyłam xD Cóż, mam nadzieję, że się podobało. Dedykacja dla Nadine :*
~carmen37
OdpowiedzUsuń8 października 2009 o 21:46
1……………. yeah! let’s go! i will reading!
8 października 2009 o 21:49
UsuńOooh, yeeah, you are first! Yeah, congratulation! xD
~carmen37
Usuń8 października 2009 o 21:58
This chapter is in my opinion amazing and very obtained (polished up). I thought already, that it will kill normally Sophie Pottera, but I was mistaken…:)
8 października 2009 o 22:02
UsuńNastępny rozdział napiszę po angielsku Mam mało czasu, więc nie będę się teraz tym językiem bawić xD Powiem tylko: Pardon xD
~carmen37
Usuń10 października 2009 o 14:03
nie, napisz po niemiecku xD zrozumiem co 10 słowo – SOPHIE xD
~kicysława
OdpowiedzUsuń8 października 2009 o 22:17
Hymmm… xD Mnie się najbardziej podobał moment kiedy Soph nagle się odwróciła, a Granger aż podskoczyła ze strachu, to było coś! ;D A p-p-poo… – ble! Jak ten śmie mógł zmiezyć Sophie chłodnym spojrzeniem?! Dajcie mi go tu , to mu dam w twarz normalnie!! xDI… Kurcze… Obawiam się, że Syriusz po jakimś czasie znów odwróci się do Soph, albo będzie raz na miesiąc wysyłał list- na odczepne w stylu „wysłałem Ci list, widzisz? myślę o tobie!”- bla,bla,bla… W sumie to ciekawie by było, gdby Syriusz, poczuł obrzydzenie do „wybrańca” i chciał przyłączyć się do Voldzia… Właśnie… Ciekawi mnie reakcja Voldemorta jak zobaczy Sophie w paskudnym nastroju. Zapewne powie coś w stylu „A nie mówiłem?” Aaale, sądzę że akcja będzie ciekawsza niż moje wypociny-tutaj xDczekam na kolejne ;]
9 października 2009 o 17:39
UsuńEtam. Sr.ać Voldzia. Ja tam wcisnę chyba Bellę w zaawansowanej ciąży xD
ineskryszen@autograf.pl
OdpowiedzUsuń8 października 2009 o 22:36
Potter to cham, śmiem twierdzić.Syriusz kocha Pottera bardziej od Sophie, to też śmiem twierdzić.Granger to łopatozębna szlama, wspaniale współgrająca z Królem Wieprzlejem.Bes jest histeryczką.Tylko Budda rozumie Darkie.Nadine pięknie dziękuje za dedykację xD ;***
9 października 2009 o 17:42
UsuńProszę xD Tak, właśnie tak, masz rację, Syriusz oszalał na punkcie wybrańca, bo jest wybrańcem i TYLKO dobrym człowiekiem. A kiedy zrobi coś złego, no napaść na Malfoya z zaklęciem Sectumsempra, to zobaczysz, jak zareaguje xD
~Nadine
Usuń9 października 2009 o 21:47
Powie Potterowi: „Tak Harry, bardzo dobrze zrobiłeś, bo ktoś taki jak Malfoy nie powinien płakać. Syn Śmierciożercy nie płacze. Grzeczny Harruś, tylko czemu do jasnej ciasnej go nie wykończyłeś?!”;D
9 października 2009 o 22:38
UsuńNo właśnie, Syriusz się obrazi na niego, bo go chłopak nie wykończył xD
~Nadine
Usuń10 października 2009 o 14:14
A Sophie ten moment wykorzysta. ;p
10 października 2009 o 16:13
UsuńNo, dokładnie xD
~Olka
OdpowiedzUsuń8 października 2009 o 23:24
Fajny rozdział.Mnie się podobał….Wydawało mi się że Potter bardziej się ucieszy jak zobaczy Syriusza.Czekam na next.Pozdrawiam.
9 października 2009 o 17:43
UsuńUcieszył się i na tym się skończyło. Już lepiej zareagowała szlama, kiedy się poryczała xD
~Doska
OdpowiedzUsuń8 października 2009 o 23:25
moze i jest jego chrzesnica ale zachowuje sie strasznie samolubnie (jak rozpieszczone dziecko) ALE z drugiej strony to teraz Potter przegial i mnie wkurzyl ;-/ mogl zamknac jadaczke na klodke i spokoj, ale nieeee… potrzebna byla awantura…
9 października 2009 o 17:46
UsuńSophie należy się wszystko, tak ona twierdzi xD I ja jestem po jej stronie. Potter ma uznanie całego świata, a ona tylko ma swoich śmierciożerców xD
~Doska
Usuń9 października 2009 o 20:47
a z jakiej paki jej sie wszystko nalezy? :P :D
10 października 2009 o 16:12
UsuńA na przykład z takiej, że Marius był dla Armanda wyrozumiały i spędził z nim dużo czasu, za to on sam taki dla Sophie nie był xD
~Doska
Usuń10 października 2009 o 16:55
ale to nie powod zeby spelniac wszystkie zachcianki Soph… nie zrozum mnie zle, lubie ja, ale czasem naprawde przesadza i zachowuje sie jak rozpieszczony dzieciak…
10 października 2009 o 17:08
UsuńBo ona jest rozpieszczona, nie ukrywam tego xD I to ona się ma obrażać, a nie ja xDD
~Lottie.
OdpowiedzUsuń9 października 2009 o 13:27
Syriusz to cholerny niewdzięcznik. Kocha głupiego Pottera bardziej niż Sophie, a z Pottera i Soph to Sophie jest z nim bardziej związana. Lecz, oczywiście, Black woli kogo innego.
9 października 2009 o 17:50
UsuńNawet mnie, jako autorkę, znerwia postawa Syriusza, ale niestety, na razie musi taka być xD
Domitilla
OdpowiedzUsuń9 października 2009 o 14:11
Czyli już wsystko tak jak za dobrych starych czasów. Syriusz powrócił. Potter się znalazł. Każdy jest szczęśliwy tylko nie Sophie. A notka jest bardzo ładna.Czekam na kolejną.PozdrawiamDomitilla
9 października 2009 o 17:52
UsuńWszyscy szczęśliwi, tylko nie Sophie. Racja, stare, dobre czasy xD
~Elizabeth Schmitt
OdpowiedzUsuń9 października 2009 o 14:18
Rozdział świetny… Nie spodziewałam się czegoś takiego!!! Po prostu genialne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
9 października 2009 o 17:53
UsuńNo tak, każdy by się spodziewał, że śmierć zmienia ludzi. A jednak nie xD
~Destruo.
OdpowiedzUsuń9 października 2009 o 16:00
blizna w kształcie owsika mnie rozwaliła XD
9 października 2009 o 17:56
UsuńTak było w parodii. Ale na serio jego blizna, zwłaszczaw 1 części przypominała owsika xD
~Eles.
OdpowiedzUsuń9 października 2009 o 16:44
Argh. Ja tam bym ukręciła Potter’owi łeb u samej du.py, żeby sobie popamiętał xD. Z takimi tekstami do Sophie? A szlama? Myśli, że pozżerała wszystkie rozumy, a tak naprawdę jest głupsza niż but, bo ona ma wykutą wiedzę, a nie wrodzoną inteligencję. O tak, miałam tego nie pisać bo te słowa kiedyśtam miały pojawić się na moim blogu, ale nie mogłam się powstrzymać xD
9 października 2009 o 18:10
UsuńAle co, to prawda. Głupia, gdyby nie kuła jak jakaś porąbana, to by była głupsza od Parkinson xD
~Eles.
Usuń9 października 2009 o 18:50
Dokładnie xD.
~www.czarodzieje.fora.pl
OdpowiedzUsuń9 października 2009 o 18:36
Zapraszamy każdego wielbiciela Harry’ego Pottera na nowo powstałe forum, gdzie można stworzyć swoją niepowtarzalną postac i poczuć się jak prawdziwy uczeń Hogwartu. Wiele zawdzięczamy wspaniałej grafice oddająca klimat świata magii. Każda osoba może wcielić w ucznia, nauczyciela, bądź też pracownika jednego z wybranych miejsc. Na forum można zawrzeć wiele przyjaźni i spędzić czas na dobrej zabawie. Zapraszamy więc wszystkich serdecznie na http://www.czarodzieje.fora.pl czekamy właśnie na Ciebie ;) Ps. Bardzo przepraszam za spam…
~Aisha :)
OdpowiedzUsuń9 października 2009 o 21:57
ta G4ranger jest jakaś krzywa..pasuje jak ulał to tego rudego imbecyla ronnusią i jego siostrzyczki gionevry,,,ich motto : szlamy górą(xD)Syriusz w tyn rozdziale oj bardzo nie wdzięczny..no nie ładnie…ja zapraszam do mnie ukazał się 5 rozdział :)i nie mogę się doczekać następnych :)jakby to powiedziała moja kumpela: Niech czwórkowaty wyleci prze okno jak Dumbledore…
9 października 2009 o 22:19
UsuńPotter też krzywy, nawet bardziej niż szlama xD
~Lady Sensitive
OdpowiedzUsuń10 października 2009 o 11:48
Wrrr jak ja nie cierpię Pottera!! Myśli że wszystko mu wolno, bo… bo jest Potterem?! :PŚwietnie, jak zawsze!Pozdrawiam ;*Lady Sensitive
10 października 2009 o 16:10
UsuńNo, on dokładnie tak myśli xD
~kotka
OdpowiedzUsuń10 października 2009 o 18:55
Widze tu jakieś obce języki! Ale komentów po włosku ci dawać nie będę. Ona zawsze sie musi z nim kłócić (z Potterem i jego szlamusiami) Powinna mieć więcej cierpliwości do Syriusza, przecież on czuje dług do nieboszczyka James’a i oddaje go Harry’emu. Ale sophie kocha pewnie najmocniej ;P
10 października 2009 o 18:57
UsuńJa tam włoskiego nie znam xD Ale powinien przynajmniej podziękować Sophie za przywrócenie życia xD