- I co, rozerwała się pani? – zapytałam, śmiejąc się. Dostrzegłam, że na brzegu jej biurka stoi drewniany klocek z napisem: DYREKTOR. No tak, skoro gargulce jej nie wpuściły, nie dziwota, że jest taka poirytowana…
- Jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką bezczelnością od strony ucznia – wysyczała, mrużąc małe oczka.
- Myślałam, że tylko raz, kiedy zadrwił sobie z pani Harry – zdziwiłam się. – Ale widać, że moje dowcipy są zabawniejsze, prawda?
- Zamilcz! – zapiszczała. Ucichłam, ale nadal chichotałam jak opętana. Umbridge zaczęła grzebać w szufladach biurka, po czym wyciągnęła jakiś urzędowy dokument i wcisnęła mi go w ręce.
- Czytaj – rozkazała.
Wbiłam wzrok w pergamin. Sama jego treść, jak i niezwykle poprawna polszczyzna rozbawiły mnie niemal do łez.
Ja, sam Minister Magii, Korneliusz Knot, zakazuję uczniom jak i nauczycielom obrażania Wielkiego Inkwizytora Hogwartu [Dolores Jane Umbridge] pod karą wydalenia ze szkoły.
Podpisano:
Korneliusz Oswald Knot
Minister Magii
Uniosłam brwi.
- Wydalić można odchody – zauważyłam, przebiegając po raz drugi wzrokiem po treści dokumentu. – I co podpisywał się jeszcze raz?
- Nie krytykuj pana ministra, skoro nie masz o tym zielonego pojęcia! – warknęła Umbridge.
Przybrałam minę człowieka, czuwającego nad łóżkiem chorego.
- Bardzo przepraszam, pani dyrektor – wyznałam. – Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło.
Umbridge przez chwilę świdrowała mnie spojrzeniem, po czym powiedziała wielce zadowolona z siebie:
- No, skoro przeprosiłaś, kara nie będzie tak okropna. Skończy się na szlabanie.
- A gdybym nie przeprosiła, to musiałabym płacić pani alimenty? – zapytałam tonem, którego używał przeważnie Barty, kiedy zadawał mi, według swego mniemania, zuchwałe pytania. – Przecież wie pani, że wuj odciął mi kieszonkowe…
- Nie bądź głupia – prychnęła. – Masz dziś o 20:00 stawić się u mnie w gabinecie.
- Tak jest, pani dyrektor – odpowiedziałam i wstałam. – Czy mogę już iść?
- Zejdź mi z oczu – westchnęła.
Podziękowałam "grzecznie" i opuściłam gabinet z wielką ulgą. Najwidoczniej wszystko już wróciło do normy, bo na korytarzu nie zastałam nikogo. No, prawie nikogo, bo na schodach wpadłam na Harry’ego i Filcha.
- Upiekło ci się, tak? – wycharczał w moją stronę woźny.
- A tak – odparłam złośliwie. – Gadom, takim jak ja, zawsze wszystko uchodzi na sucho.
Pokazałam mu język i odeszłam w stronę dormitorium Ślizgonów. Oczywiście, byłoby nudno, gdybym kogoś nie spotkała w lochach, więc zauważyłam Dracona, opartego o kamienną ścianę obok przejścia do dormitorium.
- Bałem się, że wylecisz ze szkoły – odezwał się, kiedy podeszłam bliżej. Wzruszyłam ramionami.
- I tak już w tej szkole mnie żadnej magii nie nauczą – burknęłam. – Ucięłam sobie z panią dyrektor pogawędkę, później o 20:00 znów ją odwiedzę.
- Dobrze, że tylko szlaban – zauważył Malfoy. – Umbridge założyła Brygadę Inkwizycyjną. Zapiszesz się?
- Co założyła? – zapytałam.
Malfoy wskazał na swoją pierś, na której, tuż pod odznaką prefekta, przyczepiona była srebrna plakietka z literą I.
- Brygada Inkwizycyjna – powtórzył nieco głośniej i wyraźniej. – Doborowa grupa uczniów wspierająca Ministerstwo Magii.
Zrobiłam taką minę, jakby mi się zbierało na wymioty.
- Potrafisz sobie wyobrazić mnie, wspierającą ministerstwo? – spytałam. – I to w dodatku z Umbridge na czele? Proszę cię… myślałam, że jesteś mądrzejszy…
- Co, zapytać nie wolno? – mruknął Draco. – Dobra, nie chcesz, to nie. Ale możemy odejmować punkty… dziś odjąłem już z 50 punktów Gryfonom. Mówię ci, to lepsze, niż bycie prefektem.
- Wiesz, chyba mnie przekonałeś – zakpiłam. – Zapiszę się i odejmę ci 100 punktów, co ty na to?
Minęłam go i weszłam do salonu. Był oczywiście przepełniony aż do zbytku uczniami. Kiedy weszłam, połowa miejsc się zwolniła i Ślizgoni podbiegli do mnie. W głębi swoich serc, z pewnością znielubili Umbridge, ale Ślizgoni jak to przebiegłe stworzenia, zrobią wszystko, żeby wywrzeć jak najlepsze wrażenie. Usłyszałam więc okrzyki tego typu:
- To było świetne!
- Zatańcz z Umbridge podczas kolacji!
- Gratuluję odwagi, jak bym się nigdy na coś takiego nie zdobyła!
- Powtórz to, OK?
Czułam, że tego dnia raczej nie zdołam odrobić pracy domowej z transmutacji…
- Oczywiście, dla moich fanów wszystko, ale ja też jestem człowiekiem – przerwałam to wszystko. W duchu rozbawiły mnie moje własne słowa, przecież nie jestem do końca człowiekiem. Ale kim jestem? No tak, w średniowieczu by na to powiedzieli… Sophie jest nieludziem.
Udało mi się jakoś wybrnąć z tej krępującej sytuacji i wymknąć się do sypialni dziewczyn, gdzie miałam choć przez chwilę spokój, bo kiedy tylko zdążyłam opaść na łóżko, naskoczyła na mnie Sapphire.
- Mogłaś wylecieć ze szkoły – powiedziała na powitanie. Czeka mnie kazanie jak nic…
- Wow, nie pomyślałam o tym – zadrwiłam. - Może chociaż raz potraktujesz taki detal jak… detal? Przecież to nic wielkiego, mały koncercik za darmo. I widzisz, nie wzięłam za to ani galeona.
- Cóż za hojność – prychnęła Sapphire i usiadła po turecku na swoim łóżku. – Wyobrażasz sobie, co by zrobił Czarny Pan, gdybyś wyleciała ze szkoły?
Zaśmiałam się mimowolnie.
- Wole nawet o tym nie myśleć – przyznałam.
- No to widzisz – ciągnęła Szafir. – Ciesz się, że oberwałaś szlaban.
- Jupi – warknęłam i spojrzałam na zegarek. Nagle rozległ się wybuch, aż kamienny sufit się zatrząsł. Zerwałam się z łóżka, a różdżka natychmiast pojawiła się w mojej ręce. Dziś przy śniadaniu Fred i George coś wspominali, że zaskoczą wszystkich, ale chyba nie wysadzą szkoły…
- Chodź, nie opuszczę takiego przedstawienia – rzuciłam do Sapphire, chwyciłam ją za rękę i wybiegłam z dormitorium.
Po całym pierwszym piętrze latały fajerwerki. Nie takie żałosne, jakie mają mugole, ale wielkie i gwiżdżące. Jedna z nich, przypominająca smoka, wleciała do jednej z klas, wypłaszając z niej Irytka.
Pojawiła się Umbridge, a za nią Filch.
- Szybko, Filch, szybko! – wrzasnęła. – Musimy coś zrobić, bo rozlecą się po całej szkole! Drętwota!
Z jej różdżki wystrzelił strumień czerwonego światła i ugodził w jedną z rakiet. Ta, zamiast zastygnąć w powietrzu, eksplodowała z taką siłą, że fala uderzeniowa zrobiła dziurę w obrazie.
- Nie oszałamiaj ich, Filch! – krzyknęła ze złością Umbridge, jakby ten pomysł wyszedł od niego.
- Racja, pani dyrektor! – wycharczał Filch, który jako charłak mógł jedynie połknąć fajerwerki. Rzucił się więc do najbliższego schowka, wyciągnął z niego mopa i zaczął nim machać na wszystkie strony.
Gdy wystarczająco się już napatrzyłam, czmychnęłam wraz z Sapphire do lochów, obie dusząc się ze śmiechu.
- Pomimo, że to dwa pajace – wydyszałam, ocierając łzę śmiechu z policzka. – Muszę im przyznać, że takiej rozróby jeszcze tu nie było…
- Fred i George też mogą wylecieć – odpowiedziała Sapphire, ale zamilkła, kiedy zmroziłam ją spojrzeniem.
- Nie bądź nudna – prychnęłam i zostawiłam ją przed dormitorium Ślizgonów.
*
O 20:00, jak obiecałam naszej cudownej pani dyrektor, zjawiłam się w jej gabinecie. Ta siedziała naburmuszona przy swoim biurku i pisała coś na różowym kawałku pergaminu.
- Oh, twój szlaban… - przypomniała sobie, kiedy mnie zobaczyła. – Siadaj.
Wskazała mi miejsce naprzeciw siebie. Usiadłam, starając się nie patrzeć na okropne porcelanowe talerze z harcującymi po nich namalowanymi kotami, którymi obwieszone były wszystkie ściany.
Umbridge skończyła pisać i podniosła głowę. Z radością stwierdziłam, że pani dyrektor nie zdążyła nawet przywrócić do porządku swoich włosów, które były całkiem osmalone i poczochrane. Jej wykrzywiona posępnym grymasem twarz też nie wyglądała lepiej. Na czole miała czarną smugę z popiołu, a policzki uwalane w czymś, co przypominało kocią kupę.
- I jak pierwszy dzień na nowym stanowisku, pani profesor? – spytałam niewinnym tonem.
Twarz Umbridge nadęła się i poczerwieniałą ze złości.
- Powiedz natychmiast, kto rozpętał to piekło! – zażądała.
- A skąd mam wiedzieć, byłam wtedy w dormitorium – odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
- Więc dlaczego nie usunęłaś tego syfu, kiedy motałam się z Filchem po całej szkole, zestrzeliwując to ze ścian?! – krzyknęła.
- Nie wiedziałam, czy mi wolno – odparłam. – To co z moim szlabanem?
Umbridge przez chwilę otwierała usta i zamykała je, aż w końcu wydusiła z siebie:
- Powiedz mi, gdzie jest Dumbledore.
Uniosłam brwi.
- Skąd mam wiedzieć, nigdy nie próbowałam legilimencji na nim – odrzekłam. – A przecież nie należałam do tej jego grupy… zaraz, jak ona się nazywała? Gwardia Dumbledore’a, mam rację?
- No tak, na liście nie było twojego nazwiska… - mruknęła Umbridge, bardziej do siebie, niż do mnie. – Więc powiedz, gdzie jest Syriusz Black!
Przeszył mnie dreszcz strachu, jednak nie dałam Umbridge poznać, że interesują mnie jej pytania.
- Nie wiem – rzuciłam.
- Czyżby? – wysyczała. – Jest mi wiadome, że Black odwiedzał kominek Gryfonów. Sama o mało go nie złapała.
- Ale ja nie należę do Gryffindoru – powiedziałam powoli, jakbym tłumaczyła niezrównoważonemu psychicznie dziecku, że dwa plus dwa jest cztery. – Jestem Ślizgonką, która chyba nie przepada za Gryfonami i nie interesuje się tym, co oni tam wyprawiają w swoim dormitorium.
Umbridge znów pokiwała głową.
- No tak… więc… więc masz dziś pomóc panu Filchowi polerować wszystkie puchary w Izbie Pamięci – warknęła. – Odejdź.
Pożegnałam się i odeszłam.
Filch puścił mnie dopiero po 23:00. Szlaban z nim to była męka, ale warto było tego dnia tak zagrać Umbridge na nosie.
Kiedy wróciłam do salonu Ślizgonów, nie było już nikogo. Nikogo, oprócz Malfoya. Buddo, czy ten człowiek nigdy nie da mi spokoju? Jesteśmy parą, ale bez przesady…
- Cześć i dobranoc – odezwałam się zmęczonym tonem i skierowałam się w stronę sypialni dziewczyn.
- Gdzie już uciekasz, chodź tu – powiedział Draco i przyciągnął mnie do siebie. Kiedy jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej, odwróciłam głowę.
- Nie, jestem zmęczona – westchnęłam. – Idę spać.
- Nie puszczę cię, dopóki mnie nie pocałujesz – zaśmiał się Malfoy.
- Głupi jesteś – przyznałam, ale pocałowałam go. Stwierdziłam jednak, że nic nie poczułam. Po prostu zwykły pocałunek, nic więcej. Cóż, moje uczucie do niego chyba się wypaliło… Dziwne, że aż tak się tym "przejęłam".
- Dobranoc – powtórzyłam z naciskiem i odeszłam.
~*~
Cóż, dziś tylko na tyle mnie stać. Brat "stoi z batem" nade mną, bo za chwilę jego qmpel przyjeżdża. Ale rozdział nr. 99 będzie lepszy, mogę obiecać xD Dedykacja dla Claudii, ponieważ ostatnio nie czytałam jej newsów. Nie miałam czasu, no… xD
~Clumsy
OdpowiedzUsuń4 lutego 2009 o 13:32
Jak czytałam ten rozdział to nie mogłam przestać się śmiać :DCudny on ;* Zresztą jak wszystkie ;P
4 lutego 2009 o 20:50
UsuńNasn nie będzie już taki zabawny xD
~xXxKrwawaxXx
OdpowiedzUsuń4 lutego 2009 o 14:22
zajebiście ..jak zwykle ;D
4 lutego 2009 o 20:51
UsuńPrawda ? xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń4 lutego 2009 o 16:06
Dzięx za dedyk. Poprawiłaś mi tym trochę humor xD Naprwdę fajna notka, nie wiem co ci się w niej nie podoba…xDD
4 lutego 2009 o 20:53
UsuńAaa, to że nie było w niej 100 % moich pomysłów xD
Cameron_Riddle
OdpowiedzUsuń4 lutego 2009 o 16:08
Niezły rozdział xd Zachowanie Sophie mnie przytłacza xD
4 lutego 2009 o 20:55
UsuńHehe, zobaczysz, jak zachowa się w rozdziale odajrze 100 lub 99 xD
galaxxy69
OdpowiedzUsuń4 lutego 2009 o 16:25
Big konkurs na http://www.galaxxy69.blog.onet.pl za samo zgłoszenie 10 komentarzy! Warto się zgłosić tym bardziej gdy nie ma żadnego banerka konkursowego do wklejenia. Wejdź i nie przegap takiej okazji!!! Więcej szczegółów na blogu
~Olka
OdpowiedzUsuń4 lutego 2009 o 16:59
Fajny rozdział.Sophie nie była za bardzo zadowolona z tego szlabanu,ale dobrze że skończyło się tylko na szlabanie.Czekam na next.Pozdrawiam.
4 lutego 2009 o 20:58
UsuńAle ciekawiej by było, jakby Sophie wyleciała ze szkoły i Voldek by dostał furii xDD
~Jeanne Poisson
OdpowiedzUsuń4 lutego 2009 o 17:01
Notka jak zwykle rewel. Chodź nie tak świetny jak Trzepała zośka dywan….powodzenia.
4 lutego 2009 o 20:58
UsuńTrzepała Zośka dywan, z dywanu leciał kurz… teraz moje ulubiona piosenka xD
~Leanne
OdpowiedzUsuń4 lutego 2009 o 20:48
Poprzedni lepszy, ale i tak świetnie
4 lutego 2009 o 20:59
UsuńNom, ale setny będzie lepszy xD
~Tina
OdpowiedzUsuń5 lutego 2009 o 10:17
Witaj! Przybywamy w pokoju, z góry przepraszając za …Witaj! Przybywamy w pokoju, z góry przepraszając za uniżenie, jednak tylko w taki sposób jesteśmy w stanie zdobyć klientów. Zraziliśmy? Tak? Przykro nam niesamowicie. Jeśli jednak nie, chcielibyśmy polecić się gorąco.Denerwujesz się, nie śpisz nocami i zastanawiasz się jak odbierany jest twój blog? Zastanawiasz się czy to co piszesz jest warte czegokolwiek i zasługuje na ujrzenie światła dziennego? A może masz wątpliwości czy w ogóle umiesz pisać? Już teraz pojawia się ratunek! Zapraszamy do zgłoszenia bloga do oceny, w której łagodnie postaramy się wytknąć wszystkie błędy szablonu, treści oraz wszystkich detali! Gwarantujemy ocenę z sercem, długą i nie szczędzącą dobrych rad! Zachęcony? Zaciekawiony? A może najpierw chcesz zobaczyć, jak ocenianie wychodzi nam w praktyce?Nie zwlekaj! Wejdź na:www.poczytaj-krytyke.blog.onet.p lPs. Na blogu poszukujemy też chętnych oceniających! Może to właśnie ty zostaniesz naszą gwiazdką spadającą z nieba? Jeśli masz ochotę – zgłoś się czym prędzej!Ps2. I jeszcze raz przepraszamy! Życzymy kariery w pisaniu bloga i chyląc nisko czoła, pozdrawiamy,
~Claudia
OdpowiedzUsuń5 lutego 2009 o 11:31
Nowa notka na http://jedna-krew-dwa-oblicza.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam
Flos
OdpowiedzUsuń5 lutego 2009 o 14:22
Ładny nowy szablon.
5 lutego 2009 o 20:09
UsuńMi też się podoba, prynjmniej jest lepszy niż ten poprzedni z Bartym xD
~Jeanne Poisson
OdpowiedzUsuń5 lutego 2009 o 16:24
Szablon świetny, odpowiedni dla muzy.
5 lutego 2009 o 20:10
UsuńPrawda? xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń5 lutego 2009 o 17:06
Widzę nowy szablon!!! I on mi się podoba. Ten gościu nie przypomina Dracona tylko raczej Barty’ego xDD ja tam jestem za Crouchem ale to już przecież wiesz xD
5 lutego 2009 o 20:11
UsuńNobo to jest Barty xD Wiem, że wolisz Croucha, ja też go lubię xD
~K&M
OdpowiedzUsuń5 lutego 2009 o 18:32
Teraz szalbon jest o wiele lepszy i ładna ta różyczka… xD Więc szlaban nie był taki zły… Natręny Malfoy chyba stracił już jakiekolwiek szanse w Sophie. ^^
5 lutego 2009 o 20:12
UsuńSzanse może nie stracił, ale Sophie się nim raczej znudziła xD
~poziomka/bb-good
OdpowiedzUsuń5 lutego 2009 o 20:27
pierwszy koemntarz od … od jakiegos czasu ;-) fajnie fajnie, i zastanawiam sie nad szablonem, bo… tamten mi sie bardzo podobal ale czym dluzej patrze w ten wydaje mi sie ciekawszy. przy nastepnym rozdziale ci powiem ktory lepszy ;-)wpadaj na bb-good :P ;-)buziaki Poziomka.
6 lutego 2009 o 16:16
UsuńSpoko spoko xD Powiem szczerze, po raz pierwszy nie wiem, o czym napisać rozdział xD Serio, chciałabym już opublikować setny, bo wiem o czym jest xD
sandi_ona@amorki.pl
OdpowiedzUsuń5 lutego 2009 o 22:40
No………… super! A dlaczego Sophie nie kocha juz Dracona?! Suvi.
6 lutego 2009 o 16:17
UsuńCóż, w jej mniemaniu to było tylko zauroczenie xDD
sandi_ona@amorki.pl
OdpowiedzUsuń5 lutego 2009 o 22:40
No………… super! A dlaczego Sophie nie kocha juz Dracona?! Suvi.
6 lutego 2009 o 16:18
UsuńZ resztą, ona swoją dumę, nie pozwoli, żeby jakiś gnojek ją bił i zdradzał z inną szmajorą xD
ed_al_winry@amorki.pl
OdpowiedzUsuń6 lutego 2009 o 13:12
Czyli koniec wielkiej miłości do Malfoya? Szybko poszło, nie ma co.PS. Na http://next-to-you.blog.onet.pl pojawił się 3 rozdział, na który serdecznie zapraszam.Melissa Mao
6 lutego 2009 o 16:19
UsuńCiągnęła to przez ponad rok xD
~c_a_r
OdpowiedzUsuń6 lutego 2009 o 16:11
Zające ćwierkały, że na http://www.cameron-riddle.blog.onet.pl pojawił się nowy rozdział. W imieniu zajęcy – zapraszam.
~Jeanne Poisson
OdpowiedzUsuń6 lutego 2009 o 17:23
Zapraszam na nowy rozdział pt” Tym lepiej” na http://nowa-w-szkole-hogwart.blog.onet.pl/Prosze wyraź swoją opinię.