12 lutego 2009

Rozdział 102

Uchyliłam szerzej drzwi, ale Harry rzucił się do nich, taranując mnie. Zmierzyłam go pełnym wyrzutów spojrzeniem i weszłam do gabinetu Snape’a. Ten stał przy myślodsiewni, odwrócony Plecami do drzwi. Położyłam mu ręce na ramionach.
- Severusie… - zaczęłam.
- Nic mi nie jest – odpowiedział sucho. Oparłam policzek o jego plecy.
- Severusie, wysłuchaj mnie – szepnęłam. – Harry na pewno tego nie chciał…
- Nie wmawiaj mi… i sobie, że Potter nic tu nie zawinił – warknął Snape.
- Nie bronię go, ale… stojąca na widoku myślodsiewni ze wspomnieniami najbardziej znienawidzonego przez Harry’ego nauczyciela jest aż nazbyt kusząca – powiedziałam. Snape usiadł na swoim krześle, a ja natychmiast znalazłam się na jego kolanach.
- Może to dziwnie zabrzmi – dodałam. – Ale nie przestawaj go uczyć oklumencji. Mam przeczucie, że stanie się przez to coś złego. Severusie, proszę.
Snape pokręcił głową.
- Myślisz, że po tym, co Potter zobaczył w mojej myślodsiewni, mógłbym spokojnie zapraszać go łaskawie do mojego gabinetu? – zdziwił się.
- Dumbledore nie byłby szczęśliwy – odpowiedziałam wymijająco i objęłam go za szyję. I oto nadarzyła się doskonała okazja, żeby zemścić się na Draconie i Barty’m. Tak, zasłużyli na to… Zbliżyłam się do Severusa, nie myśląc nawet, co robię.
Chwilę później otworzyłam szeroko oczy i stwierdziłam, że całuję się ze swoim nauczycielem. Z wielką ulgą to Snape zakończył ten pocałunek. Dobra, dług spłacony, teraz mogę wieść spokojne, samotne życie.
- Które wspomnienia Harry widział? – zapytałam. – Chyba nie te z Czarnym…
- Nie – przerwał mi Snape. – Jak chcesz, to sama zobacz.
Uniosłam lekko brwi. Severus miałby podzielić się z kimś wspomnieniami, które tak skrzętnie ukrywa i strzeże? No, może ja to co innego, ale zaiste, sam fakt jest bardzo szlachetny.

- Oh, no… dobrze – mruknęłam. Snape dźgnął końcem różdżki zawartość myślodsiewni i przywołał mnie gestem ręki. W kamiennej, ozdobionej runami misie znajdowała się dziwna, przypominająca płynny gaz, stalowoniebieska substancja. Pochyliłam nad nią twarz i czekałam, aż substancja wessie mnie. Poczułam, jak moje nogi odrywają się od podłogi. Zauważyłam, że wpadam na głowę do Wielkiej Sali. Nie było tu jednak czterech stołów, należących do poszczególnych domów, ale mnóstwo ławek, przy których siedzieli uczniowie. Zapewne pisali jakiś egzamin i czas już się kończył, bo niektórzy szybko i byle jak zapisywali pergaminy.

Omiotłam wzrokiem Salę. Między stolikami przechadzał się profesor Flitwick, który krzyknął:
- Jeszcze pięć minut!
Niektórzy drgnęli niespokojnie i zaczęli szybciej pisać. Nagle spostrzegłam chudego młodzieńca, pochylonego nisko nad pergaminem. Miał długi, haczykowaty nos i długie, czarne włosy. Podeszłam do jego stolika i zajrzałam mu przez ramię. Młody Snape miał pismo drobne i ciasne, a zapisał już ze stopę pergaminu. Nagłówek głosił:

OBRONA PRZED CZARNĄ MAGIĄ
STANDARDOWA UMIEJĘTNOŚĆ MAGICZNA

A więc tak wygląda egzamin z teorii… Cóż, dobrze wiedzieć.
Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam chłopca, siedzącego kilka stolików dalej od Snape’a. Miał bardzo rozczochrane, czarne włosy, prostokątne okulary i kasztanowe oczy. Wyglądał zupełnie jak Harry… Czyli to musi być James Potter. Ziewnął potężnie i uśmiechnął się do chłopca, siedzącego nieco dalej. Moje spojrzenie powędrowało do odbiorcy tego uśmiechu. Poznałam w nim Syriusza. Miał długie, czarne włosy, trochę wyzywające spojrzenie i kiwał się na tylnich nogach krzesła. A więc tu musi być i Primavara…

Moje spojrzenie jeszcze raz obiegło Wielką Salę, aż spoczęło na jasnowłosej dziewczynie, pochylającej się nad pergaminem i piszącej coś szybko. Podeszłam do niej i zajrzałam jej przez ramię. Tak, to na pewno była Prima. Miała delikatną, podobną nieco do Darli twarz, jasnozielone oczy i brązowo białe włosy. No tak, nie wspomniałam, kim była Prima. Kiedy ukończyła Hogwart, pojechała wraz z matką do Włoch, by tam pani Klara Hunter mogła wyleczyć się ze smoczej ospy. Cóż, do tego dnia nie wróciła, przynajmniej mi nic o tym nie wiadomo… Dodam, że Primavara była niegdyś wielką miłością Syriusza.

-Proszę odłożyć pióra – zawołał profesor Flitwick. – Ty też, Stebbins! Accio!
Wszystkie pergaminy pofrunęły posłusznie prosto w ramiona maleńkiego profesora, zwalając go z nóg. Rozległy się śmiechy, dwie dziewczyny pomogły wstać nauczycielowi, a z wnętrza zamku rozbrzmiał dzwonek. Wszyscy opuścili swoje ławki. Ruszyłam pospiesznie za Primavarą, która zabrała swoją torbę, wyszła z zamku i przyłączyła się do grupki swoich przyjaciółek, rozprawiających o minionym egzaminie. Zbiegły błoniami nad jezioro, pozdejmowały buty i skarpetki i usiadły na brzegu, chłodząc sobie stopy w zimnej wodzie.

Obejrzałam się i zobaczyłam idącego przez trawnik młodego Severusa. Usiadł w kępie krzaków, studiując kartę z pytaniami. Wśród uczniów dostrzegłam też Syriusza, Jamesa, Lupina i Glizdogona. Usiedli w cieniu wielkiego dębu, Remus wyciągnął jakąś książkę, a James złotego znicza.
- Skąd go masz? – spytał lekko znudzonym tonem Syriusz.
- Zwędziłem – pochwalił się James, pozwalając złotej piłeczce odlecieć na kilka metrów, po czym łapał ją w wyjątkowo wyczynowy sposób. Uczynił to kilkakrotnie, a za każdym razem, kiedy zrobił to w ostatniej chwili, Glizdogon wydawał z siebie okrzyk podziwu i bił mu brawo.
- Może byś przestał, co? – warknął Syriusz. – Bo Glizdogon posika się z wrażenia.
Pettigrew zaczerwienił się, a James schował z niechęcią znicz do kieszeni i mruknął:
- Skoro ci to przeszkadza…
- Nudzę się – stwierdził Syriusz po chwili milczenia. – Chciałbym, żeby była już pełnia.
- Może ty byś chciał – odezwał się zza swojego podręcznika Lupin.
- Może to cię trochę ożywi, Łapo – powiedział James. – Zobacz, kto tam siedzi…
Podeszłam do nich. Syriusz zastygł w bezruchu jak pies, który zwietrzył królika.
- Smarkerus. Świetnie – odezwał się Wąchacz.
Severus wstał, chowając pergamin z pytaniami do torby. Ruszył przez trawnik, kierując się do zamku, jednak James i Syriusz również wstali, obaj wyciągając różdżki. Glizdogon usiadł wygodnie, by widzieć lepiej całą scenę, a Lupin nawet nie drgnął, nadal całkowicie pochłonięty przez swoją książkę, przywodząc mi na myśl [co stwierdziłam ze złością] Barty’ego.
Nie tylko Glizdogona zainteresowało zachowanie przyjaciół. Wielu uczniów podeszło bliżej, by przyjrzeć się Syriuszowi i Jamesowi.
- W porządku, Smarkerusie? – zapytał głośno ten drugi. Snape szybko wyciągnął różdżkę, ale James krzyknął: - Expelliarmus!
Różdżka Snape’a wyleciała w powietrze i upadła kilka metrów od jego właściciela. Severus rzucił się po nią, ale James krzyknął inne zaklęcia:
- Impedimento!
Snape upadł na trawę, w połowie skoku po swoją różdżkę. Niektórzy wybuchnęli śmiechem, w tym Glizdogon. Jak to możliwe, że później on i Snape pracowali razem dla jednego pana? Chyba tylko autorytet Voldemorta powstrzymał ich od wzajemnego mordu na sobie…
- Jak ci poszedł egzamin, Smarku? – zapytał James.
- Obserwowałem go – oświadczył Syriusz, podchodząc bliżej do dyszącego z wysiłku i złości Snape’a. – Rył nosem po pergaminie. Na pewno tak go poplamił, że będą mieli problem z odczytaniem słów.
Znów ten drwiący śmiech. Dlaczego nikt nic nie robi? Przecież takie maltretowanie powinno być zakazane i okrutnie karane w Hogwarcie!
- Jeszcze zobaczymy… - wydyszał Snape. – Tylko poczekajcie…
Syriusz i James wybuchnęli drwiącym śmiechem, któremu zawtórowali pozostali uczniowie.
- Na co? - zapytał Syriusz. – Co zamierzasz zrobić, Smarku? Wydmuchasz sobie na nas nos?
Snape bluznął potokiem przekleństw i zaklęć, ale jego różdżka był za daleko, by którekolwiek zadziałało. Eee, ja to tam nie potrzebowałam różdżki…
- Przepłucz sobie usta – wycedził James. – Chłoszczyć!
Z ust Snape’a zaczęły się wydobywać różowe bańki mydlane ; najwyraźniej się dusił.
- ZOSTAWCIE GO!
To Lily Evans podeszła do nich.
- Co jest, Evans? – zapytał James, czochrając sobie włosy.
- Zostawcie go – powtórzyła. – Co on wam zrobił?
- No wiesz… - powiedział powoli James. – To raczej kwestia tego, że on istnieje… jeśli wiesz, co mam na myśli…
"Widownia" wybuchnęła śmiechem. Tylko Lily i Lupin się nie śmiali. Ten drugi nadal był zaczytany w książce i udawał, że tego nie słyszy. Ja sama osobiście byłam w szoku. Nie mogłam znaleźć słowa, by określiło obrzydliwe zachowanie Jamesa i samo jego ordynarne słownictwo.

- Wydaje ci się, że jesteś bardzo zabawny, tak? – zapytała chłodno Lily. – A jesteś zarozumiałym szmatławcem, Potter. Zostaw go w spokoju.
- Zostawię, jeśli się ze mną umówisz – odparł James. Za jego plecami, Severus zaczął się powoli czołgać po własną różdżkę, wypluwając mydliny.
- Nie umówiłabym się z tobą, nawet gdybym miała wybierać pomiędzy tobą, a włochatym pająkiem – warknęła Lily.
- Nie masz szczęścia, Rogaczu – rzekł Syriusz. – Oj!
Severus wycelował różdżką w Jamesa, błysnęło i z policzka Jamesa wytrysnęła strużka krwi. Znów błysnęło i Snape wisiał już w powietrzu głową w dół. Szata opadła mu na głowę, odsłaniając chude, blade nogi i poszarzałe gatki.
Tłum znów wybuchnął śmiechem. Mi szczęka opadła, a w oczach pojawiły się łzy. Jak James mógł coś takiego zrobić? A Lupin nawet nie zareagował, nie mówiąc już o Glizdogonie, który wył z uciechy.
- Puść go! – krzyknęła Lily.
- Na rozkaz! – powiedział James, szarpnął lekko różdżką, a Snape zwalił się na ziemię. – Petryficus totalus!
Snape zastygł w bezruchu.
- Zostawcie go w spokoju – zażądała Lily. Ona też miała już w ręku różdżkę. James westchnął, machnął swoją w kierunku Severusa i dodał:
- Masz szczęście, że Evans tu była, Smarkerusie.
- Nie potrzebuję pomocy tej małej, brudnej szlamy – wycedził Snape.
Lily zamrugała szybko.
- Świetnie – powiedziała chłodno. – Następnym razem nie będę sobie tobą zawracać głowy. I na twoim miejscu wyprałabym gacie, Smarku.
- Przeproś ją! – ryknął James.
- Nie zmuszaj go – odparła Lily. – Jesteś taki sam, jak on.
- Co? – zdziwił się James. – Ja bym cię nigdy nie nazwał…
- Targasz sobie włosy, żeby wyglądać, jakbyś dopiero co zsiadł z miotły – przerwała mu. – Popisujesz się tym głupim zniczem… MDLI mnie na twój widok.
To mówiąc, odwróciła się na pięcie, chwyciła Primavarę i jakąś inną dziewczynę pod ramię i poszła w stronę zamku.

- Co jej się stało? – zapytał James takim tonem, jakby go wcale nie obeszły jej słowa.
- Czytając między wierszami, uważa cię za osobę nieco próżną – mruknął Syriusz.
 - Świetnie – warknął James. Błysnęło i Snape znów wisiał głową w dół. – Kto chce zobaczyć, jak ściągam Wycierusowi gacie?
No, na pewno nie ja. Wzbiłam się z powietrze i nagle pojawiłam się w gabinecie Snape’a.
Dorosły Severus spojrzał na mnie pytająco, kiedy cofnęłam się o krok.
- Chodzi ci o tą szlamę? – zapytał.
Potrząsnęłam głową.
- Chyba muszę już iść – wybełkotałam, odwróciłam się i wybiegłam z gabinetu. Wpadłam do dormitorium Ślizgonów, przebiegłam przez salon i udałam się czym prędzej do sypialni. Wyciągnęłam spod łóżka lusterko dwukierunkowe i zniknęłam.

Pojawiłam się w głębi Zakazanego Lasu. Wypowiedziałam imię Syriusza i wybuchnęłam płaczem.
- Sophie, co ci jest? – spytał Syriusz, kiedy jego twarz pojawiła się w lusterku. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Byłam na niego wściekła. Tak wściekła, że nie mogłam wydusić słowa. Zawiodłam się na nim...

~*~

Trochę  przepisane z książki, ale nie mogłam przecież zmienić tego wspomnienia xD Cóż, mam nadzieję, że nie zanudziłam, następny odcinek będzie już lepszy. I wiecie co? Zbliżamy się do tej bitwy w Ministerstwie Magii. Dotrwajcie do tego, a nie pożałujecie xD

Dedykacja dla Princess of Blood xD

39 komentarzy:

  1. ~Jusi
    12 lutego 2009 o 19:04

    SUPER notka… nie no ty to masz pomysły!!! Świetne… Dracon/Syriusz/Voldemort/Barty no i jeszcze Snape… EXSTRA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 14:45
      Ale Sophie jeszcze nawet się z Syriuszem nie całowała xD

      Usuń
  2. ~maika
    12 lutego 2009 o 19:20

    Mmmm do bitwy na pewno dotrwam, już się o to nie bój xD. A to wspomnienie, to jest jedno z najgorszych chyba, które czytałam w HP xdd. Tak jakoś mi nie podeszło, ale tu jak najbardziej pasowało. Teraz tylko czekać, jak się wydrze na Łapcię ;dd. A tego pocałunku nie omawiam bo mnie zatkało ;o, heh^^ pzdr;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 14:45
      Nom, przecież Snape jest okropny, więc aż żal omawiać, no nie? xD

      Usuń
  3. ~Ms.Riddle
    12 lutego 2009 o 19:36

    Ojojj, lubię to wspomnienie :) szkoda mi bylo wtedy Snapea :(( no to niezle teraz Sophi wygarnie Syriuszowiii ;d;p hahah nie moge sie doczekaC:) nadia-riddle-love :))

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Ciemna Pani
    12 lutego 2009 o 20:12

    Jak zwykle świetne! Ciekawa jestem jak to będzie z Sophie podczas bitwy w ministerstwie, po której stanie stronie? I co będzie z bartym? A tak przy okazji to z miłosnego trójkąta robi się sześciokąt…Ale jak ja Cię znam to niedługo wymyślisz coś co zaszokuje wszystkich…No,no… Czekam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 14:46
      Nom, zrobi się ośmiokąt xD Serio xD

      Usuń
  5. ~Princess of blood
    12 lutego 2009 o 20:31

    Łaaaaa! Pocałunek z moim ukochanym Snape’m,,,na takie coś czekałam od… jakichś siedemdziesięciu notek xD I w dodatku dedykacja dla mnie ;) Dzięki Frozenko ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 14:47
      Spoxik xD Nom, z resztą, to jest MÓJ ukochany Snape xD

      Usuń
  6. ~xXxKrwawaxXx
    12 lutego 2009 o 20:39

    zajebiście to opisałaś….trochę z książki, ale i tak wyszło super :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 14:48
      Wiem wiem xD I onet pozwolił na takie małe przekleństwo? xD

      Usuń
  7. ~Ciemna Pani
    12 lutego 2009 o 20:47

    Tak przy okazji… To ztwierdzenie Sophie było świetne:”Chwilę później otworzyłam szeroko oczy i stwierdziłam, że całuję się ze swoim nauczycielem”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 14:48
      Prawda, jaki ma zmysł orientacji? xD

      Usuń
  8. Cameron_Riddle
    12 lutego 2009 o 20:51

    A jednak to zrobiłaś. Pocałowała się z nim xd Niezły rozdział x)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 14:49
      Musiałam, bo niby dlaczego w sondzie upchnęłam Sevka? xD

      Usuń
  9. ~Owiana Mrokiem
    12 lutego 2009 o 21:31

    scena Sophie kontra Severus, to była bomba! I jeszcze raz gratuluję polecenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 14:50
      Eee, od rozdziału 84 do 102 jest trochę, a dziś to Cam była polecona xD

      Usuń
  10. ~gorgie
    12 lutego 2009 o 21:52

    Do Twoich notek nie mozna dać żadnej krytyki bo nie miałabym się do czego doczepić jest FANTASTYCZNIE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 14:50
      Przesadzasz. Niektórym bardzo mój blog nie pasi, przynajmniej grafika xD

      Usuń
  11. ~Olka
    12 lutego 2009 o 22:37

    Super rozdział.Opisałaś wspomnienie które Harry widział w gabinecie Snapea.Czekam na next.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Karcia:)
    13 lutego 2009 o 15:24

    Nocia swietna jak zwykle.Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału,dodam cię do linków na moim blogu ok?Pozdrawiam Karcia :) z http://www.cale-zycie-uczymy-sie-zyc.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 18:37
      Spoko, ja też Cię dodam xD

      Usuń
  13. ~Suvi!
    13 lutego 2009 o 15:47

    Hej! Fajna notka! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 18:38
      Hej! Fajny komentarz! Pozdrawiam! xD

      Usuń
  14. Flos
    13 lutego 2009 o 16:34

    No, ja doczekam i ostatniej notki. Nieźle Draco/Barty teraz Snape (Voldka już nie wliczając). Na kogo jeszcze padnie? Czekam niecierpliwie na kolejne odcinki. Wierna czytaczka (małe słowotwórstwo).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 18:39
      Noto losujemy! Voldek ma dużo Śmierciożerców xD A w Hogwarcie jest dużo uczniów. Od biedy Sophie może zadowolić się jakimś fanem xD

      Usuń
  15. ~Clumsy
    13 lutego 2009 o 17:37

    Dracon? Syriusz? Voldzio? Barty? Severus?Kto jeszcze ? :DCudna notka ;*BuSsi ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 18:40
      Nikt nie może być bezpieczny… Sophie Serpens – groźna, zwariowana wampirzyca atakuje… xD

      Usuń
  16. ~K&M
    13 lutego 2009 o 19:13

    No tak… Nie mogłaś zmienić… Ale niespodziewałam się, że pocałuje Snape’a… xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 13 lutego 2009 o 19:23
      Nom, nikt się nie spodziewał, bo nikt Sevka nie lubi xD

      Usuń
  17. ~Claudia
    13 lutego 2009 o 19:20

    Nowa notka na http://jedna-krew-dwa-oblicza.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam xDD

    OdpowiedzUsuń
  18. ~Ciemna Pani
    13 lutego 2009 o 22:02

    Normalnie zaraz zaczniemy grać w totolotka żeby zobaczyć z kim sophie teraz zacznie!! Albo lepiej; szczęśliwy numerek w lotku będzie datą urodzin następnej ofiary, he he.

    OdpowiedzUsuń
  19. ~Trinity Bones
    14 lutego 2009 o 10:52

    Hej, jesteś zainteresowana wstąpieniem do wirtualnego Hogwartu? Uwierz, że warto. Ja kiedy dostałam taki, nie owijając w bawełnę, SPAM to pomyślałam, że to strata czasu, ale teraz wiem, że się myliłam. Jak coś to adres: http://www.hogwart.fora.pl/ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 14 lutego 2009 o 14:51
      A ja wiem, nie mam czasu na takie cosik…

      Usuń
  20. ~Nadia
    14 lutego 2009 o 13:26

    Masz rację, że nie mogłaś ;D No to Syriusz będzie miał awanturę! Ale jak ona mogła pocałować Snape’a? Buee… Ma dziweczyna szeroki gust :) Bitwa w Ministerstwie będzie za niedługo? Już mi tak namieszałaś w głowie, że nie mam pojęcia, po której stronie Sophie może stanąć. I nie wiem, co bym wolała.

    OdpowiedzUsuń