8 lutego 2009

Rozdział 100

Przez cały weekend zbierałam się na odwagę, aby jakoś zerwać z Draconem, ale kiedy już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, jakoś nie mogłam się na to zdobyć. Z resztą, nie był to jedyny mój dylemat. Nocami śniła mi się Darla, stojąc pośrodku jakiegoś kamiennego pomieszczenia i nic nie mówiąc. Uśmiechała się tylko, bo zwykła była uśmiechać się do każdego. Nie były to bynajmniej jakieś nocne koszmary, ale samo przebudzenie i wspominanie tego snu nie należało do rzeczy najprzyjemniejszych.
W poniedziałek nieco otrzeźwiła mnie lekcja obrony przed czarną magią, a raczej nauczycielka tego przedmiotu i jej płomienna przemowa na temat SUMÓW. Lenie i nauki poniosą przykre konsekwencje, tylko ci, którym zależy na nauce otrzymają nagrodę, etc, etc. Czyli jednym słowem szok, spowodowany tym, że przecież jest połowa kwietnia, a ja nie przeglądałam żadnych notatek z trzeciej klasy!

Następnym "otrzeźwieniem" był okrutny ból na lewym przedramieniu. Czyżby Czarny Pan dowiedział się o moim szlabanie? Hmm… chyba raczej nie, bo przecież wysłałby mi wyjca.
Teleportowałam się do komnaty Voldemorta. Wszystko było tak, jak zwykle. No, może oprócz samego Czarnego Pana. Krążył po pokoju, a jego kroki odbijały się echem od ścian.
- Dobrze, że już jesteś – rzucił na powitanie.
- Co tak niegrzecznie?
- Bo mnie ktoś wkurza – warknął. Podeszłam do niego na bezpieczną odległość.
- Może ja? – spytałam.
- Nie, wybacz – mruknął Voldemort i z ciężkim westchnieniem opadł na swój tron. – Siadaj.
Zajęłam miejsce obok niego. Przez chwilę siedziałam w milczeniu, zastanawiając się nad tym, po co mnie tu ściągnął.
- Niedawno był tu Snape – odezwał się Voldemorta drażliwym tonem. Pokiwałam głową i odpowiedziałam cicho:
- Zrozumiałe.
- Stwierdził, że jesteś niby moją kochanką – ciągnął. Wytrzeszczyłam oczy. Nie, bynajmniej nie dal tego, że te jego słowa jakoś dziwnie zabrzmiały, ale dlatego, że Snape jeszcze żyje. Wielki Boże, w niezłą furię musiał wpaść Czarny Pan, kiedy Snape podzielił się z nim swoim przemyśleniem… 
- Nie jesteś, prawda? – spytał Voldemort, a ja z satysfakcją stwierdziłam, że Riddle boi się odpowiedzi.
- Nie no, ty to jesteś spostrzegawczy – zaśmiałam się. – Przecież mamy już dwójkę dzieci, w tym jedno w Hogwarcie.
Voldemort zmroził mnie spojrzeniem.
- Przecież żartuję… - dodałam szybko. – Jak mogę być twoją kochanką, skoro jestem już siostrzenicą? Snape ma urojenia i tyle.
Na twarzy Voldemorta pojawiła się ulga.
- To dobrze, bo wiesz… za często tu bywasz i Severus mógł pomyśleć… z resztą nie ważne – dodał, unikając mojego wzroku. Roześmiałam się i wstałam.
- Żeby Severus już nic nie podejrzewał, to ja sobie pójdę – odparłam i wyszłam z pokoju, nucąc pod nosem "Trzepała Zośka dywan". W podskokach zbiegłam ze schodów, śmiejąc się w duchu z głupich trosk wuja. Ten to rzeczywiście ma się czym przejmować…
- Też lubię tą piosenkę – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Barty’ego, opierającego się o balustradę na szczycie schodów. Spłonęłam rumieńcem. Jeszcze bardziej nie mogłam się poniżyć na jego oczach, jak teraz. Chociaż, chyba gorzej bym zniosła, gdybym się przyznała, że mam mugolskiego laptopa pod łóżkiem.
- Straszne ze mnie dziecko, wybacz – powiedziałam. Barty wyciągnął ku mnie rękę.
- Chodź, dotrzymasz mi towarzystwa przez chwilę – rzekł. Wbiegłam po schodach i poszłam za nim.
- Dużo masz tu roboty? – spytałam, siadając na brzegu jego łóżka. Barty zaczął grzebać w jakiejś szafce.
- Całkiem dużo – odparł i położył na stole pokaźny stos dokumentów. Wytrzeszczyłam oczy.
- Takiej ilości ja nawet w rok nie oddaję Czarnemu Panu – odezwałam się.
- No, a ja muszę to skończyć przed kolacją – odparł Barty i wziął się do roboty. Położyłam się na łóżku i przetoczyłam się na brzuch. W mojej ręce pojawiła się szklanka z ognistym whisky. Obserwowałam przez chwilę pracę Croucha, aż zaczęło mnie to nudzić.
- Nie wiem, jak ty znosisz taką rutynę – westchnęłam i wypiłam do dna.
- W końcu przywykłem – mruknął Barty. Sprawiał wrażenie, jakby ta robota całkiem go pochłonęła.
- Mi się już nudzi – powiedziałam i sprawiłam, że pusta szklanka obleciała dwukrotnie cały pokój. – Nie dla mnie papierkowa robota. W Hogwarcie nawet moje kłótnie z Draconem są ciekawe. Nie mówiąc już o Umbridge, bo z nią to w ogóle jest ubaw. I można sobie z nią potańczyć…
Barty przerwał na chwilę pisanie.
- I dostałaś szlaban, tak?
Roześmiałam się.
- Ale nie mów tego mojemu wujowi, wiesz, jakby się wściekł – poprosiłam.
Znów zapanowało milczenie. Ciszę przerywało tylko skrzypienie pióra po pergaminie. Nie mając nic ciekawszego do roboty, zaczęłam obserwować Barty’ego. Jeszcze nigdy nie poznałam takiego człowieka, jak on. Z jednej strony bezlitosny Śmierciożerca, a z drugiej wrażliwy człowiek, kochający kwiaty. Gdyby nie jego bezwzględne oddanie, mogłabym wziąć go za istny ideał.

Pochylił się nisko nad pergaminem, by odczytać czyjeś "mikroskopijne" pismo. Wcale nie przypominał Dracona. Barty nigdy by mnie nie uderzył… A może musiałam przejść przez to piekło z Malfoyem, żeby teraz zobaczyć swoje przeznaczenie? Czy tym przeznaczeniem miała być osoba, pochłonięta teraz przez swoją pracę i doskonała pod każdym względem?
- Nudzi mnie to – odezwałam się, przewracając się na plecy. – Zasnę tu, jeśli czegoś nie powiesz.
- Śpij, jeśli chcesz – odrzekł Barty. – Ale jutro jest środa, a wraz z nią twoje ulubione lekcje.
Parsknęłam ironicznym śmiechem.
- Prawda? W tym wróżbiarstwo – odpowiedziałam. – Daruj, ale mam dość jasnowidzów, wróżb, proroctw i tego typu rzeczy.
- Kiedy Czarny Pan pozna treść przepowiedni, będziemy bliżej pokonania Pottera niż kiedykolwiek – mruknął Barty, nie przerywając pisania.
- To jest aż tak interesujące? – zapytałam, wstając z łóżka. Podeszłam do Croucha i objęłam go od tyłu za szyję. – A po co nam właściwie wiedzieć, kto pracuje w Departamencie Tajemnic i ile ma lat? Chcecie wybrać najstarszych, żeby pomóc im wykorkować?
- To są sprawy, o których lepiej, żebyś nie wiedziała – wyznał. Usiadłam naprzeciw niego u położyłam dłoń na dokumencie, by mu uniemożliwić pisanie.
- Po co mnie tu wezwałeś? – spytałam. – Ty nie umiesz kłamać.
Barty westchnął ciężko.
- Chciałem zapytać cię, po której stronie jesteś – odparł. – Po której stronie będziesz walczyć… jeśli oczywiście dojdzie do jakiejś bitwy.
Wstałam, nie wierząc własnym uszom.
- Czarny Pan kazał ci mnie o to zapytać? – spytałam. – Wiedział, że tobie nigdy nie odmówię…
Barty pokiwał tylko głową.
- Ale nie idź teraz do niego – dodał szybko, łapiąc mnie za rękę. – Będzie zły, jeśli się dowie, że odkryłaś jego plan. On to robi dla twojego dobra…
- Nie wierzę, że mi to robi – mruknęłam, bardziej do siebie, niż do Croucha. – Za każde potknięcie cię karze?
- O Glizdogona tak się nie martwisz – odrzekł wymijająco. Był bardzo blisko mnie.
- Nie wspominaj mi o nim – szepnęłam. Nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku. Chwilę później wylądowaliśmy na łóżku. Kiedy go całowałam, czułam, że to jest to. Nareszcie trafiłam na swoją drugą połowę.
Zaczęłam rozpinać jego koszulę, choć czułam, że jeszcze na to za wcześnie. Eh, dziwna jestem…
Barty rozsunął zamek mojej bluzy. Jego dotyk był tak płynny i delikatny, jakby robił to co wieczór.
Nagle oderwał się ode mnie i zerwał się z łóżka.
- Boże, wariuję – jęknął, łapiąc się za włosy.
- Barty – odezwałam się. – Odpowiedz mi na jedno pytanie. Dlaczego mnie nie bierzesz, skoro tak łatwo ci się oddaję?
- Nie jesteś kobietą na jedną noc – odpowiedział, unikając mojego spojrzenia. – Poza tym... jest milion powodów! Zbyt duża różnica wieku, moje stanowisko, zaufanie Czarnego Pana… jesteś jeszcze…
- Dzieckiem, tak? – wpadłam mu w słowo. – Jestem dla ciebie rozpuszczonym bachorem, obdarzonym nadnaturalną mocą?
Pokiwałam głową ocierając łzy, nabiegające mi do oczu.
- To nie tak! – zawołał Crouch. – Zbyt wiele nas różni. Ja jestem osobą, lubiącą ciężką pracę, a ty artystką…
- Oraz dzieckiem – przerwałam mu z goryczą w głosie. – Twoje zdanie było dla mnie nie do podważenia. Tylko do ciebie żywiłam ogromny szacunek. Nie będę się z tobą kłócić, ale… co poradzę, że cię kocham? Draco przy tobie to zacofany małpiszon! Przy tobie czuję się bezpieczna. Ale jeśli ty czujesz inaczej…
Wstałam z łóżka, by odejść, ale Barty chwycił moją dłoń i ucałował ją.
- Sophie, ja… kocham cię najbardziej na świecie, ale to nie może się udać – powiedział szybko. Zacisnęłam mocno wargi, by nie pokazać jak bardzo cierpię. Za to Barty wcale się z tym nie ukrywał. Po jego policzku spłynęła łza, na co ja zaśmiałam się chłodno.
- Teraz płaczesz – rzekłam. – Ale nie pomyślałeś o konsekwencjach, kiedy za każdym razem byłeś dla mnie taki dobry. Nie traktowałeś mnie jak rozpieszczoną księżniczkę, tylko osobę, która wiele przeszła. Sam sobie jesteś winien, że czuję do ciebie tak, a nie inaczej.
Odwróciłam od niego głowę i zacisnęłam mocno powieki. Poczułam jego ciepłą dłoń na swoim policzku.
- Proszę cię – szepnął. – Nie jesteś jeszcze pełnoletnia. Nie chcę cię skrzywdzić…
- Już to zrobiłeś – odparłam beznamiętnie i wyszłam z pokoju.
Pierwszy raz spotkałam się z taką reakcją. Jeszcze nigdy nie czułam się tak podle. Skoro nawet Barty mnie nie chce, to muszę być naprawdę okropną jędzą…

Teraz sobie uświadomiłam, że nigdy naprawdę nie kochałam Dracona. To było tylko zauroczenie, które sprawiło mi zbyt wiele bólu. Ta prawda spadła na mnie w całej swej okazałości.
Oparłam się o kamienną ścianę niedaleko komnaty wuja i zsunęłam się po niej. Jedyna osoba, na której mi zależało, zadała mi cios w samo serce. Zawsze uważałam za rzecz śmieszną, kiedy jakieś pannice rozpaczały z powodu niespełnionej miłości. Tera ja czułam tak samo. Był to ból okropny, trudny do zniesienia.

Usłyszałam kroki, a po chwili ujrzałam Barty’ego. Ukryłam twarz w dłoniach, a spomiędzy palców wypłynęły łzy, jednak bardzo dziwne, ciężkie i lodowate.
- Sophie, błagam, nie gniewaj się na mnie – odezwał się Barty i ukląkł naprzeciw mnie, odciągając moje dłonie. Jego oczy najpierw zrobiły się całkiem okrągłe, a później on sam zapytał:
- Boże, czy to krew?

Spojrzałam na swoje dłonie, na których, zamiast przezroczystych, słonych, mokrych smug, spostrzegłam prawie czarną krew.
- Kiedy wampiry są bliskie śmierci, albo bardzo cierpią, płaczą krwią – wyjaśniłam. Barty wyczarował białą chusteczkę i otarł mi nią twarz, po czym rzekł:
- Po nieudanym związku z Draconem szukasz pomocy. Nie kochasz mnie.
- Jak śmiesz coś takiego mówić? – wysyczałam. – Kocham cię bardziej niż własną matkę! A ty mówisz, że nie chcesz mnie skrzywdzić. Jesteś taki sam, jak każdy facet!
Pogładziłam go po policzku, ale szybko cofnęłam rękę i dodałam spokojnie:
- Ale wciąż cię kocham. I to jest najgorsze…
Barty zbliżył się do mnie i pocałował moje lodowate usta.
- Dlaczego to robisz? – spytałam z goryczą. – Dlaczego nadal kaleczysz moje serce, skoro nie możemy być razem?!
Wstałam z podłogi i cofnęłam się kilka kroków. Skoro taka jest jego decyzja, to trudno. Przeżyję. Zawsze tak jest. Natura obdarzyła mnie zbyt wieloma talentami, bym mogła być szczęśliwa. Oto masz, Barty, piosenkę ode mnie. Skoro tak lubisz mnie słuchać, to słuchaj i płacz razem ze mną:

- Oh, oh*
Hay en mi corazon una inquietud
Hoy te veo tan distante
Hay algo que me aleja de tu amor
De repente tu cambiaste
Hoy insegura estoy
El estar sin ti, se que me hara sufrir

1 - Anoche yo senti, que me besaste diferente
Y me quede sin saber que hacer
Yo te conozco y se que algo no anda bien
Ven, dime la verdad, no quiero imaginar
Que fue el beso del final

Oh, oh
No se por que ha cambiado tu actitud
Ojala que todo sea un error
No quiero comprobar que te perdi
Ni que nuestro amor se acabe
Oigo una voz que se onde en mi
Que me vuelve a repetir
Lo que no quiero oir

[Repeat 1]

Hoy insegura estoy
El estar sin ti, se que me hara sufrir, oh, oh

[Repeat 1] [2x]

Que fue el beso del final...

Stałam przed nim do ostatniej nuty i patrzyłam niewzruszonym, tak bardzo niepasującym do mojego młodego wieku, dorosłym wzrokiem na niego. Bardzo wyraźnie czułam jego cierpienie. Nie mogłam dłużej tego znieść. Rozpłynęłam się w powietrzu, pozostawiając Barty’emu jedynie chusteczkę z moimi krwawymi łzami.

Nie poszłam na kolację. Resztę dnia leżałam na swoim łóżku w sypialni dziewczyn i gapiłam się w sufit. Towarzyszyła mi Sapphire. Przy niej nie chciałam płakać.
- Nie martw się – pocieszała mnie.
- Po prostu powiedział, że to się nie może udać – powiedziałam monotonnym tonem. – Skąd może to wiedzieć. Nie ma w swoich żyłach ani kropli krwi jasnowidza.
Sapphire wzruszyła tylko ramionami.
- Dla niego liczy się tylko Czarny Pan – ciągnęłam. – Nic więcej. Gdyby nie to, że jestem skillmagiem, nie wiedziałby pewnie o moim istnieniu.
- Przesadzasz – odparła Sapphire.
- Darla by mnie zrozumiała – warknęłam, siadając na łóżku i patrząc jej ze złością w oczy. – A ty jesteś zbyt zatwardziała, by przyjąć do wiadomości, że cierpię.
- Sophie… - zaczęłam.
- Zamilcz i zostaw mnie samą – przerwałam jej i zasunęłam szmaragdowozielone zasłony przy swoim łóżku. Nie chciałam jej znać. Nie chciałam znać nikogo, a zwłaszcza tego, który mnie tak zranił.

~*~

Przepraszam, że tak długo, ale to przecież setny rozdział i chciałam, aby był wyjątkowy. Pewnie niektórych zawiodła decyzja Barty’ego, ale to nie koniec opowieści przecież xD Co do dedykacji, to rozdział jest dla każdego czytelnika. Dziękuję, że wytrwaliście ze mną do setki xD Oby tak dalej.

* Dla chętnych tłumaczenie, bo wątpię, czy znacie hiszpański [o ile trafnie określiłam ten język] xD 

44 komentarze:

  1. ~xXxKrwawaxXx
    8 lutego 2009 o 12:59

    booski rozdział ..i dobrze, że długi ..szkoda, że taki smutny, ale mam nadzieję, że w następnym będzie weselej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:34
      Nie byłabym taka pewna… xD

      Usuń
  2. ~LilyRevenge
    8 lutego 2009 o 13:07

    cudownie smutne…

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Leanne
    8 lutego 2009 o 13:11

    3?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~Ktoś znany, lecz nie podpisany
      8 lutego 2009 o 16:30

      Dzięki za dedykację xD. Fajnie, i ciekawy wątek o krwii wampira, no ale z Tomem (Riddlem) było najlepsze! Nadal stawiam na Voldemorta

      Usuń
    2. ~Leanne
      8 lutego 2009 o 16:37

      Ładny szblon. Nareszcie setka!

      Usuń
    3. 9 lutego 2009 o 14:37
      Of cours xD

      Usuń
  4. ~Ann.
    8 lutego 2009 o 13:21

    Piękny szablon. Teraz miałabyś u mnie 6. ;P A co do notki to piękna i gratuluję 100 notki. Pozdrawiam ;***Ann.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:39
      Cóż, mi też się podoba, pomimo, że niektórzy twierdzą, że jest ohydny i niechlujny. Cóż, o gustach się nie dyskutuje xD

      Usuń
  5. ~Claudia
    8 lutego 2009 o 13:22

    To było cudowne!! Prawie ryczałam czytająć rozmowę Spohie z Barty’m (a mnie trudno doprowadzić do takiego stanu). Miałam nadzieję, że Sophie zerwie z Draconem, ale to było 100 razy lepsze xDD Ja tak bardzo chcę by oni byli razem…… Wierze, że kiedyś spełnisz moje życzenie xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:42
      Ja tam nigdy nie ryczę nad niczym, chyba że mi spadnie level w tibii lub gdy mam szlaban xD Lol, sama sobie biedy napytałam, bo chciałam, aby czytelnicy się do Barty’ego zrazili! xD

      Usuń
  6. ~Claudia
    8 lutego 2009 o 13:23

    No i gratuluję 100 notki (zapomniałam w tamtym komencie) mam nadzieję, że dojedzisz co najmniej do 300. (bo że do 200 to jestem pewna xDD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:44
      Tak tak, ale [?] nie wiem, czy się zmieszczę z tymi rozdziałami do rocznicy bloga, boję się, że wcześniej skończę xD

      Usuń
  7. ~Princess of blood
    8 lutego 2009 o 13:43

    No rzeczywiście kiepski zwrot akcji…Z Barty’m, ale proszę cię – powiedz, że to nie koniec ich miłości… Że on zmieni zdanie, cokolwiek! Gratulacje setki ;) [którą, jednak nie potrafie się cieszyć ze względu na Barty'ego xD]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:46
      Jakby Barty o razu się oświadczył Sophie, to rozdział nr. 101 nie miałby sensu i oczywiście, musiałabym zmieniać całą dalszę historię xD

      Usuń
  8. ~Olka
    8 lutego 2009 o 14:13

    Super rozdział.Dobrze że Barty nie zrobił tego(wiesz co mam na myśli)później by tego żałował a Voldemort by się wściekł jakby się dowiedział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:48
      Weź, Sophie raczej dobrze się prowadzi, pomimo tego, że jest gwiazdą, jest też bardzo religijna i wierząca [w Buddę]. Ale zawsze to coś xD

      Usuń
  9. ~Cam.
    8 lutego 2009 o 14:28

    Bardzo dobry rozdział. Szkoda mi trochę Sophie, bo ona naprawdę chyba się zakochała xd I nie w Draco. I dobrze, bo bardziej lubię Barty’ego xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:49
      Dlaczego wy wszyscy lubicie Barty’ego?! Dlaczego!!!! Moja intencja była taka, żebyście lubili Malfoya!!! xD Cóż, nie ukrywam, że też lubię Croucha… za chwilę tu jakaś Crouchomania się stworzy… xD

      Usuń
  10. Flos
    8 lutego 2009 o 14:55

    Zaskoczyłaś mnie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Ale chyba za to tak lubię to opowiadanie. Życzę następnych stu notek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:51
      Jestem raczej buntowniczką, i niby dlaczego wszyscy bohaterowie mają być tacy, jakich ich Rowling stworzyła? xD

      Usuń
  11. dodatki490@op.pl
    8 lutego 2009 o 15:37

    SUPER 100, no i zgadzam się dojdziesz więcej niż do 200 nie mogę uwierzyć masz talent. No i zostałaś oceniona. [z-i-o.gu.ma]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:53
      Hehe, wiem xD Właśnie się skapnęłam. Nieno, szybciej oceniasz blogi niż ja, a obiecywałam szybkie i w miarę bezbolesne ocenki frozenki… xD

      Usuń
  12. ~Ms.Riddle
    8 lutego 2009 o 15:53

    Jeju, jakie to bylo boskie ;) i 100 rozdział, jestem pod wrazeniem ;d;p tyle czasu wytrwałaś ;d;p ciekawa jestem ile 100 jeszcze przed nami ;)) mam nadizeje, ze jeszczee duzo ;:)) nadia-riddle-love;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:53
      Ja też, bo ani mi się śni zakańczać tego opowiadania na zakończeniu przez Sophie szkoły xD

      Usuń
  13. ~Karcia:)
    8 lutego 2009 o 17:07

    Hej.Wspaniały blog,super grafika i naprawde niesamowite opowiadanie.Fajnie,że piszesz o slizgonce i to jeszcze o siostrzenicy Voldemorta.I serio nie wiem jak ty się wyrabiasz z pisaniem co 2 dni.Ja bym tak nie dała rady.Zapraszam cię na mojego bloga o HP http://www.cale-zycie-uczymy-sie-zyc.blog.onet.plMam nadzieję,że wyrazisz swoją opinię.(najnowsza nocia pojawi się 10 lutego)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:54
      Wyrażę, dodam Cię do linków i wszystko co możliwe xD

      Usuń
  14. ~Clumsy
    8 lutego 2009 o 17:42

    Piękna ta notka.Nie będe się rozpisywać ile mi się w niej podobało bo musiałabym napisać cały odcinek.Czekam na kolejne 100 rozdziałów :P.Gratuluje 100 notki ;*BuSsi ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. ~Nadia
    9 lutego 2009 o 12:50

    Na pewno sie jeszcze jakoś ułoży. No bo skora on kocha ją, ona kocha jego, to kiedys w końcu będę razem, co nie? Powinno tak być. Duża różnica wieku? Miłość nie zagląda do metryki. A Voldemort? Powinien sie cieszyć, że jego siostrzenica wybrała zaufanego śmierciożercę, zamiast jakiegoś Malfoy’a, któremu nigdy nie wiadomo, co strzeli do głowy. Więc jestem dobrej myśli i gratuluję setki, na pewno wiele osób jest w stanie dotrwać do 200, jeśli będziesz pisać tak dobrze, jak dotychczas ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9 lutego 2009 o 14:56
      Ale Voldek oczywiście co chwilę wchodzi w paradę nie tylko Sophie, ale i Barty’emu, przekonasz się w następnym odcinku xD

      Usuń
  16. ~Leanne
    9 lutego 2009 o 13:59

    NN na http://www.wspomnienia-elizabeth-malfoy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. ~K&M
    9 lutego 2009 o 20:24

    Piękna piosenka… Myślę, że słusznie postąpił Barty… Chociaż teraz Sophie tak cierpi… Ale w sumie jeszcze nic straconego. Sama napisałaś, że to nie koniec. xD No tylko sądzę również, że każdy normalny facet nie zostawił by tak Sophie, chętną oczywiście… ^^ To tylko świadczy, że jest odpowiedzialny… xD W ogóle piękny rozdział ;) No i jeszcze gratuluje, że wytrwałaś i tyle napisałaś. :) Kurczę, ale ten komenarz długi… chyba pierwszy taki u ciebie napisałam. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 lutego 2009 o 12:22
      Wg mnie, to nawet się jej należało [pomimo, że to moja główna bohaterka] xD No a Barty rzeczywiście jest odpowiedzialny… ale czy to mu na dobre wyjdzie, to zobaczymy… xD

      Usuń
  18. ~Ms.Riddle
    9 lutego 2009 o 20:43

    Nowy rozdział na nadia-riddle-love :) :**

    OdpowiedzUsuń
  19. ~Ciemna Pani
    10 lutego 2009 o 12:08

    To było naprawde świetne…Dopiero niedawno zaczęłam czytać twoje opowiadania… Nie uwierzysz, udało mi sie to wszysstko przeczytać w ciągu trzech dni!!! Ciekawa jestem jak to w końcu będzie z Bartym…Napisz szybko!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 lutego 2009 o 12:23
      W ciągu 3 dni? Gratuluję xD No, 100 rozdziałów, to trochę jest… xD

      Usuń
  20. ~Ciemna Pani
    10 lutego 2009 o 19:13

    Proponuje żeby Sophie dowiedziała się o tym co JEJ WUJ wyprawiał w młodości ( z twojego drugiego bloga ).

    OdpowiedzUsuń
  21. ~Ciemna Pani
    12 lutego 2009 o 21:25

    No, jeśli chciałaś żebyśmy się zrazili do Barty’ego to wystarczyło żeby nie był taki delikatny.Pokazałaś że miał dobre intencje, a u czytelników właśnie to się liczy :) sorry, Taki lajf :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 14 lutego 2009 o 15:06
      Tak? A dziękuję xD To w 103 zobaczysz, jaki Barty jest wierny i delikatny xD

      Usuń