Dotarł do wzgórza, na którym było umówione spotkanie. Stał przez chwilę, obserwując las, znajdujący się daleko i wielkie pustkowie, własność wioskowych rolników, przygotowujących się zapewne do swojej pierwszej w tym roku pracy w polu. Nie był świadomy, że to właśnie nieopodal tego pustkowia, na starym cmentarzu, jego siostrzenica spotkała się z jego zaufanym sługom i oddała mu swój największy skarb…
Rozległo się ciche, charakterystyczne pyknięcie i przed Czarnym Panem pojawiła się postać staruszka z długą, siwą, prawie srebrną brodą, odzianego w fioletowy płaszcz. W okularach-połówkach igrały surowe, chłodne promienie słońca, a jego twarz rozjaśniał cierpliwy, jakby pobłażliwy uśmiech.
- Dumbledore – powitał go Voldemort, zdejmując kaptur. Jego wielkie, czerwone oczy wyrażały niechęć, gdy patrzył w ciepłe, błękitne oczy starca.
- Ah, Tom – powiedział łagodnie Dumbledore, jakby wspominali minione czasy. – To takie piękne, że nalegałeś na to spotkanie.
- Zaiste – odparł chłodnym tonem. – Jednak to nie zmieni mojego podejścia do mugoli, szlam i zdrajców krwi.
Po chwili milczenia, dodał:
- Kilka dni temu, Bartemiusz mówił mi o bardzo dziwnym zachowaniu Sophie.
Dumbledore zachichotał.
- Masz całkowite zaufanie do Croucha? – spytał. Voldemort zmarszczył czoło, oburzony tym, że ktoś wątpi w jego najlepszego Śmierciożercę.
- Oczywiście – odrzekł lodowatym tonem. – Barty to mój wierny sługa i zaufany doradca, co więcej, to też dobry przyjaciel Sophie, więc mu ufam. Czasem przekazuje mi to, co ją dręczy.
Zamilkł na chwilę, piorunując Dumbledore’a spojrzeniem.
- Ostatnio zwierzała mu się – odezwał się groźnym tonem. – Że ten twój Zakon Feniksa wywiera na niej presję…
Dumbledore uniósł brwi, na co Czarny Pan wybuchnął śmiechem.
- Co – warknął. – Chyba nie myślałeś, że o nim nie wiemy.
- Łudziłem się, że nie – pomimo promiennego uśmiechu, Czarny Pan wyczuł lekki strach w głosie starca. Uwielbiał czuć się silniejszy od niego. Bynajmniej, Voldemort nie bał się nikogo i niczego, przynajmniej w swoim mniemaniu…
Znów ta kłująca w uszy cisza. Dumbledore patrzył na Voldemorta, Voldemort na Dumbledore’a i zaczynał mieć poważne wątpliwości, czy ciągnąć dalej tą rozmowę. W końcu ponownie się odezwał:
- Nie przybyłem tu rozmawiać o moich czy twoich sprawach. Chodzi o coś ważniejszego. Wiesz przecież, że Sophie uczęszcza do TWOJEJ szkoły, a obowiązkiem dyrektora jest pilnować swoich uczniów.
- Wiem to wszystko – odparł z uśmiechem Dumbledore.
- Czy wiesz, że Sophie opuściła twoją szkołę co najmniej kilka razy, aby spotkać się ze mną? – zapytał ze złością Voldemort. – Czy wiesz, że przechodziła poważną mutację? Oczywiście, nic nie wiesz, ponieważ nie interesuje cię jej los. A powinien, bo jak mi wiadomo, należy też do twojego Zakonu.
Dumbleodre nie przestawał się uśmiechać.
- Nie wiem, do czego zmierzasz – odrzekł.
- Do tego, Dumbledore, że ją dręczycie! – zawołał Czarny Pan, całkiem wyprowadzony z równowagi. – Ma obsesję na punkcie życia Pottera! Zaszantażowaliście ją, ot co!
- Czyżby? – zdziwił się dyrektor Hogwartu.
- Black napisał do niej, że jest niedojrzałym dzieckiem! – warknął Voldemort. – Wiesz, jaka Sophie jest wrażliwa? Haruje jak zwierzę, żeby każdy był zadowolony, a wy rzeczywiście jesteście jej wdzięczni.
- To jej sprawa, gdyby chciała zrezygnować z członkostwa w Zakonie, już by to zrobiła – powiedział Dumbledore. Voldemort chwycił go za szatę na piersiach i uniósł zaciśniętą z pięść rękę, jakby chciał go uderzyć, ale w porę się zahamował i puścił starca.
- Oddałem ci ją pod opiekę – wycedził. – Jeśli coś jej się stanie, odpowiesz za to.
Odwrócił się i zniknął, nie zważając na swoje maniery.
*
Przewróciłam się na bok. Obudziłam się, ale nie chciało mi się jeszcze otwierać oczu. Poprzedniego ranka ukazał się marcowy numer „Żonglera” z wywiadem Harry’ego na pierwszej stronie. Dzieciak pławił się chwałą tylko przez kilka minut, bo nadeszła Umbridge, skonfiskowała owy darmowy numer, odjęła Gryfonom 50 punktów i dała Potterowi szlaban. Cóż, jeszcze nigdy nie cieszyłam się z jej obecności w tym zamku [jeśli w ogóle kiedyś się cieszyłam].
Kilka dni później odbył się mecz quidditcha. Gryfoni vs Puchoni. Klęska drużyny Harry’ego nie była tak tragiczna, do czasu, aż Ron puścił tego 14-tego gola. Nawet nie miałam serca się z niego ponabijać…
Wieczorem, około 1:00, kiedy „spałam” przed podręcznikiem do historii magii, usłyszałam cichy trzask i na moim ramieniu pojawił się Flagro. Upuścił na mój podołek niedbale zwinięty kawałek pergaminu i ponownie spłonął. Z ulgą odrzuciłam książkę i rozwinęłam liścik.
Nie powiodło się. Miesiące pracy zmarnowane. Avery poniesie karę.
Było to pisane ręką Voldemorta. Ryknęłam ze złości i cisnęłam książką przez cały salon. Jedyna rzecz, na której teraz mi zależało, została spieprzona.
Wykorzystując pustkę, panującą w pokoju wspólnym, teleportowałam się do domu Czarnego Pana. Znalazłam się w jakiejś mrocznej komnacie, oświetlonej jedynie jedną mętną świeczką. Na ścianie wisiało wielkie lustro w srebrnej ramie [poczułam dziwny skurcz w żołądku na wspomnienie lustra z domu Syriusza] i fotel, na którego oparciu zaciskał białe ręce Voldemort. Opadłam na fotel i spytałam zmęczonym tonem:
- Czy jest coś, co udało nam się załatwić bez klęski?
Voldemort westchnął. Nie zdążył mi odpowiedzieć, bo do pokoju wszedł jakiś pochylony, drżący na całym ciele mężczyzna. Poznałam w nim Rookwooda.
- Jestem, panie… - wybełkotał i padł przed Voldemortem na kolana.
- Wygląda na to, że źle mi doradzono – powiedział cicho Czarny Pan, podchodząc do Rookwooda i patrząc na niego z góry.
- Panie, błagam cię o litość! – wychrypiał Rookwood, drżąc jeszcze bardzie.
- Ciebie nie winię, Rookwood – odpowiedział Riddle. – Masz pewność, że to prawda?
- Tak, panie mój… Pracowałem tam… po tym wszystkim – wyjąkał.
- Avery powiedział mi, że Bode będzie mógł to zabrać – rzekł cicho Czarny Pan.
- Bode nie mógłby tego wziąć… Dlatego tak długo opierał się Imperiusowi Malfoya – odparł Rookwood.
- Wstań, Rookwood – odezwałam się. Rookwood poderwał się z podłogi.
- Ja… ja nie wiedziałem, ze pani tu jest – mruknął.
- Zrozumiałe – powiedziałam. - Dobrze zrobiłeś, Augustusie, że powiedziałeś o tym swemu panu. Nie bój się, zostaniesz wynagrodzony. Barty wyjaśni ci, co masz dalej robić.
- Taak, zmarnowaliśmy wiele miesięcy, ale to nic – dodał Voldemort. Zaczniemy wszystko od nowa. Sprowadź tu Avery’ego.
Rookwood wycofał się, nadal bijąc pokłony. Voldemort odwrócił się i podszedł do lustra, w które się wpatrzył. Nie był jednak tak doświadczony w tym jak ja.
Zaczęłam krążyć po pokoju, nucąc coś pod nosem.
- Wracaj już – rozległ się głos wuja. – Nie chcę, byś na to patrzyła.
- Nie sponiewieraj go tak strasznie, co? – mruknęłam.
- Dostanie to, na co zasłużył – brzmiała odpowiedź. Wzruszyłam ramionami i powróciłam do salony Ślizgonów. Nie było już sensu się uczyć tej historii magii. Poszłam spać. Byłam tak zmęczona, że nawet nie pamiętałam na drugi dzień, co mi się śniło.
~*~
Trochę kulawy ten rozdział, ale nie miałam siły na coś lepszego. Cóż, jeszcze tylko kilka dni i mam ferie! Ah, ale jeszcze przed tym czeka mnie jutro lekcja niemieckiego… I wywiadówka! Nie zdziwcie się, jeśli nie napiszę w sobotę rozdziału xD Przecież wszystko jest możliwe xD
~Claudia
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 17:22
Rozmowa Voldka z Dumbedore’m nie rozwaliła. troszkę sie nawet zawiodłam. Miałam nadzieję na jakiś pojedynek, a tu d…. szkoda. Ale jakoś przeżyję.xDDD
29 stycznia 2009 o 15:31
UsuńDżyzys, to że uwielbiam filmy akcji nie znaczy, że za każdym razem Voldek się będzie z każdym bił, proszę… xD
ona696@buziaczek.pl
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 17:23
Witaj :) piszę ten komentarz ponieważ nie widzę u Ciebie anty spamu.Czego mój nieszczęsny dotyczy ? A właśnie jednego opowiadania :)Szukam czytelników , których zainteresuje Love Story In Naruto :) może wejdziesz i pzreczytasz kawałek ? Może cię zainteresuje :) oczywiście nikogo nie zmuszam… taki los :) trzeba sobie bloga polecać ^^Pozdrawiam serdecznie , mam nadzieje ,ze nie jestes zła za tą reklame :PJeżeli tak to przepraszam bardzo… nie robie tego na złosc…www.ss-story.blog.onet.pl
29 stycznia 2009 o 15:32
UsuńHmm… nie jestem zła, oczywiście, każdy kiedyś spamował, szczególnie na początku. Ja oczywiście nie jestem też zainteresowana opowiadaniami o Naruto, bo za rok kończę gimnazjum i manga mnie bynajmniej nie interesuje. Ale cóż, może znajdziesz czytelników we własnej „branży” xD
~Leanne
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 18:59
3?
~Leanne
Usuń28 stycznia 2009 o 16:30
Moja mama zaraz przyjdzie z wywiadówki, więc się streszczam. Krótko, ale za to fajnie. Z tym Dumbledorem mnie rozbroiłaś!
29 stycznia 2009 o 15:33
UsuńOf course xD
~Clumsy
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 19:03
Fajna rozmowa :D Ale myślałam,że będzie jakaś bitwa czy coś takiego :DAle też jest fajniie :PBuSsi ;*
29 stycznia 2009 o 15:35
UsuńKurde mole, właśnie sobie przypomniałam takie fajne zdanie, które mogłam dodać w tej rozmowie, ale cóż, dodam je w rozdziale nr. 95. xD
~Olka
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 19:39
Fajny rozdział.Voldemort był zdenerwowany w tej rozmowie z Dumbledorem,wydawało mi się że się pobiją.Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.
29 stycznia 2009 o 15:35
UsuńKażdemu się wydawało, a tu patrz… xD
~AdriAnnkA
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 19:39
ojoj no też się trochę rozczarowąłm tą rozmową;D no cóż;Dfajna notka;ppozdr;*
29 stycznia 2009 o 15:36
UsuńAaa, bo wy byście tylko jakieś bijatyki oglądali… xD
~Jeanne Poisson
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 19:43
Voldi chciał się poczuć jak zwykły śmiertelnik. Dość zaskakujące, przesco bardzo ciekawe. Rozdział ogólnie mi się bardzo podobał. To prawda,że twoja Sophie jest podobna do mojej Jeanne( czy tam na odwrót) .Zorientowałam się o tym nie dawno, tak jak o Saphirze ( głównej bochaterce http://saphira-potter-czarna-owca-rodziny.blog.onet.pl/ ) No i nie wiem co wyniknie z połączenia wielu talentów magicznych mam nadzieję że nie wielka eksplozja,ale to juz zależy od mojej wyobraźni,nie zawsze zdrowej. Zapraszam do śledzenia losów panny Poisson.
29 stycznia 2009 o 15:37
UsuńRaczej Twoja bohaterka do mojej, bo mój blog powstał wcześniej xD Tylko proszę, żeby Jeanne była skillmagiem xD Bo to moje słowo xD
~maika
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 20:09
o-O nie no tą rozmową Voldemorta z Dumblem mnie powaliłaś…nie spodziewałąm się tego : ‚oddałem ją pod twoją opiekę…’ – no nie wytrzymam, Voldek prosił o coś Dumbla i tak ‚spokojnie’ z nim rozmawiał ?!?! ja juz nie wiem, co mam myslec o tych 2 postaciach …xD mam poprostu watpliwosci;]], a co do reszty rozdzialu to super ;))xDD
29 stycznia 2009 o 15:38
UsuńWiem wiem, bo Dumbledore ufa każdemu, a Voldek jest czasem za łagodny, co? Ale w końcu ja zawsze zmieniam trochę charakter postaci, bo nie mogę się tylko wzorować na pomysłach Rowling. Poza tym, to jest moje wyobrarzenie o tych postaciach xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 20:19
Ta rozmowa była troche dziwna… Voldemort i taki troskliwy?? ale to Twojaaaa sprawa :)mi tam nie przeszkadzza;d;p fajnie, fajnie ;d;p daj troche szczescia Sophi, niech sie usmiechniieee 1!!!!! nadia-riddle-love ;)
29 stycznia 2009 o 15:39
UsuńUśmiechnie się, ale jeszcze nie teraz xD
~princess of blood
OdpowiedzUsuń27 stycznia 2009 o 20:24
Jedyne co mi się nie podobało w notce, to rozmowa…Voldzio był jakiś taki miły i spokojny, troskliwy…Ale to już twoja sprawa ;)
29 stycznia 2009 o 15:39
UsuńMiły xD Tak, szczególnie pod koniec, kiedy chciał się pobić w istnie mugolski sposób z Dumbledore’em xD
savnay_snape@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuń28 stycznia 2009 o 08:25
Zapraszam na nowy rozdział.Przeczytaj i wyraź swoją opinię.
savnay_snape@poczta.onet.pl
Usuń28 stycznia 2009 o 08:26
Zapraszam na nowy rozdział.Przeczytaj i wyraź swoją opinię.Zapomniałam.http://nowa-w-szkole-hogwart.blog.onet.pl/
29 stycznia 2009 o 15:40
UsuńA może linka bym dostała? xD
~Lilka
OdpowiedzUsuń28 stycznia 2009 o 16:10
hm.. a myślałam że bd bitka;d;dno cóż;]niedługo i 100 noci bd;);d http://www.zpamietnikalilkievans.blog.onet.pl
29 stycznia 2009 o 15:40
UsuńTak! Notki będą już „wiekowe” xD
Cameron_Riddle
OdpowiedzUsuń28 stycznia 2009 o 17:06
Łe. Myślałam, że się pobiją, a tu nici. Trochę to zabrzmiało tak… nievoldemortsko…. x)
29 stycznia 2009 o 15:40
UsuńNievoldemorsko xD
~Ms.Riddle
OdpowiedzUsuń28 stycznia 2009 o 22:39
Zapraszam na spóźniony rozdział na nadia-riddle-love :) Z całej siły przepraszam za uszczerbek w psychice i liczę na Twoją opinię :)
29 stycznia 2009 o 15:41
UsuńNie ma sprawy xD
TiLL_
OdpowiedzUsuń28 stycznia 2009 o 23:12
Zostałaś oceniona na TiLL.blog.onet.plPozdrawiam ;***
29 stycznia 2009 o 15:41
UsuńDziękuję xD
~NeLa
OdpowiedzUsuń29 stycznia 2009 o 15:31
na http://www.piece–o-f–me.blog.onet.pl KONKURS, w którym mozna wygrać 400 komci!!! Wejdź i zgłoś się :))
29 stycznia 2009 o 15:42
UsuńWłaśnie, można wygrać, nie jest powiediane, że wygram xD Więcn dziękuję, ale nie skorzystam xD
~NeLa
OdpowiedzUsuń29 stycznia 2009 o 15:31
na http://www.piece–o-f–me.blog.onet.pl KONKURS, w którym mozna wygrać 400 komci!!! Wejdź i zgłoś się :))
29 stycznia 2009 o 15:42
UsuńProszę, tylko nie podwóuny komentarz, bo mnie to irytuje, szczególnie w spamach o konkursach.