19 stycznia 2009

Rozdział 90

Następnego ranka weszłam do Wielkiej Sali na śniadanie w podłym humorze, który jeszcze bardziej się pogorszył, gdy przeszłam obok stołu Gryfonów. Miałam nadzieję, że zapomną o tym moim wybuchu radości na wieść o masowej ucieczce z Azkabanu, ale jednak nawet szlamy mają dobrą pamięć.
- Jeśli Rita coś pozmieniała w moim wywiadzie, to się zabiję – jęknęłam. Sapphire najwyraźniej nie obeszło, że jej najlepsza przyjaciółka poddała się tak plugawej wadzie, jak kłamstwo.
- Lepiej zabij ją – poradziła mi. Przez chwilę obserwowałam ją, jak polewa sobie kiełbaski keczupem i natychmiast odechciało mi się jeść. Nadeszła poczta. Szum skrzydeł setek sów zagłuszył mój jęk. Szara, niepozorna sówka wylądowała na moim talerzu i wyciągnęła nóżkę. Niechętnie włożyłam do skórzanego woreczka złotego galena [bo nie miałam drobnych] i rozwinęłam gazetę. Na pierwszej stronie widniał wytłuszczony nagłówek:
Sophie Serpens kontra Harry Potter
Pod spodem było moje wielkie zdjęcie [nie mam pojęcia, skąd ta Rita je zdobyła] i krótki, jak na Ritę artykuł.

Sophie Serpens [lat 15] podczas odwiedzenia Hogsmeade, odpowiedziała na kilka pytań dziennikarki „Proroka Codziennego”, Rity Skeeter. W wywiadzie potwierdziła słowa Pottera, mamy oczywiście na myśli rzekomy powrót Sami-Wiecie-Kogo. Nie zgodziła się jednak z nazwiskami Śmierciożerców. Zaprzeczyła przede wszystkim, że Lucjusz Malfoy, pracownik Ministerstwa Magii, jest po stronie Sami-Wiecie-Kogo i działa przeciwko Korneliuszowi Knotowi, ministrowi.
„Harry Potter, biorąc pod uwagę jego życiowe przejścia, przedwczesną śmierć rodziców, wychowanie wśród mugoli, mogły spowodować jakiś trwały uraz psychiczny lub nawet schizofrenię. Ku ścisłości, to taka mugolski choroba na podłożu psychicznym” – mówi Sophie, z czym zgadza się Dolores Umbridge, Wielki Inkwizytor Hogwartu:
„Przyznaję, że Sophie jest dość porywczą uczennicą, jednak w tym wypadku muszę się z nią zgodzić. Harry Potter często opowiada różne bzdury, prawdopodobnie po to, by zwrócić na siebie uwagę. Jego zwycięstwo w Turnieju Trójmagicznym już dawno odeszło w niepamięć, więc Potter wpadł na nowy pomysł, aby znów było o nim głośno”.

Odłożyłam „Proroka”, pomijając drugą połowę artykułu. Byłam w szoku. Dlaczego Umbridge się ze mną zgodziła? Teraz przez nią wszyscy uczniowie mnie znienawidzą. Nawet się boję odezwać się do Spajka i Ripa, którzy wyjątkowo ucierpieli przez to różowe ropuszysko.
- Jak ci się podoba? – zaśmiała się Sapphire, wyglądając znad swojego „Proroka”. – Już nie pałasz takim samozadowoleniem jak na wieść o ucieczce Belli.
Przemilczałam jej głupią uwagę. Sapphire, chichocząc, powróciła do lektury. Wpatrzyłam się w stół Gryfonów. Oni też dostali „Proroka Codziennego” i teraz, jak się mogłam domyślić, omawiali każde moje słowo.
- Hej, Sophie – Sapphire szturchnęła mnie w ramię. – To jest dobre… Panna Serpens i profesor Umbridge najwyraźniej doskonale się dogadują. Może Sophie kiedyś pójdzie w jej ślady?
I wybuchnęła śmiechem. Klapa. To koniec. Nawet Syriusz się ode mnie odwróci. No, jeśli już tego nie zrobił… Cóż, jednak Rita dotrzymała obietnicy. Nie przekręciła ani jednego mojego słowa. Muszę jej zapłacić. Wstałam więc, marząc, by zapaść się pod ziemię ze wstydu.
- A ty gdzie? – zapytała Sapphire. – Nic nie zjadłaś.
- Ja… za raz wrócę – mruknęłam i wyszłam z Wielkiej Sali jak najszybciej się dało. Pobiegłam prosto do sowiarni. Nie wysłałabym przecież Flagro z taką błahostką…
W sowiarni było zimno, cuchnęło odchodami i ptasimi piórami. Nienawidziłam tego miejsca prawie tak samo, jak gabinetu Umbridge. Wyciągnęłam z torby kawałek pióro, sakiewkę i kawałek pergaminu, na którym naskrobałam kilka słów dla Rity:

Cieszę się, że nic nie poprzekręcałaś, jednak samym artykułem nie jestem zachwycona. Mimo tego, przesyłam Ci resztę zapłaty.
Sophie

Włożyłam liścik do sakiewki, którą jednym machnięciem różdżki napełniłam złotymi monetami i odwróciłam się, by przywołać jedną ze szkolnych słów, ale sakiewka wypadła mi z ręki ze strachu i zaskoczenia.
- Victor! – zawołałam, podnosząc sakiewkę. – Co ty tu robisz?
Ten wzruszył ramionami. Jego ignorancja świadczyła o tym, że przeczytał mój artykuł.
- Vipi, to nie moja wina! – dodałam błagalnym tonem. – Przecież mnie znasz, „Prorok” to wszystko wykorzystał! Dlaczego ja pozwoliłam Ricie na ten wywiad…
Ponownie upuściłam sakiewkę i wybuchnęłam płaczem.
- Nie… Sophie, nie musisz ukrywać, że nie lubisz już Harry’ego tak, jak dawniej – powiedział Victor i przytulił mnie.
- Nie prawda – mruknęłam, natychmiast się opanowując. – Harry posunął się trochę za daleko, podając Ricie te nazwiska. Przecież Lucjusz to ojciec Dracona, a…
- Rozumiem – przerwał mi. – Ale dlaczego akurat schizofrenia? Teraz już na pewno wszyscy wezmą go za wariata.
- Przecież nie powiedziałam, że Harry sobie wymyślił powrót Czarnego Pana – odparłam groźnym tonem, wyswabadzając się z objęć brata. – Ale wyobrażasz sobie, co by się działo, gdybym nie interweniowała?
Zaczęłam chodzić w kółko, podrzucając sakiewkę, którą dopiero co podniosłam. Wybrałam czarną, niedużą sowę, przywiązałam do jej nóżki zapłatę dla Rity i wyrzuciłam ją przez okno. Przez chwilę obserwowałam, jak sowa oddala się powoli od Hogwartu, by następnie stać się niewielkim czarnym punkcikiem na szaroniebieskim niebie.
- Myślisz, że będą bardzo źli? – spytałam Victora.
- Ale kto?
- No… rodzice, Zakon, Dumbledore… - odparłam. – Przecież Harry to ich pupilek, a jakiekolwiek złe słowo powiedziane na niego wywoła wszelki zamęt i chaos.
Vipi wzruszył ramionami.
- Przecież to tylko głupi artykuł, w dodatku pisany przez Ritę – mruknął. Jednak ten mały artykuł wiele namieszał, przekonałam się kilka sekund później.
Nagle rozległ się cichy trzask i na zasłaną sowimi odchodami podłogę, upadło lekkie, delikatne złote piórko. Podniosłam je i przyjrzałam się mu dokładnie.
- To pióro Fawkes’a – wyjaśniłam Victorowi. – Feniksa Dumbledore’a. Chyba mnie wzywają. Jakby co, to wyjaśnij McGonagall… Snape’owi… byle komu, że jestem chora i zostałam w dormitorium.
Vipi chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo teleportowałam się do domu matki Syriusza. W kuchni był Lupin, Moody, Tonks i Molly. Uff, dobrze, że nie było rodziców, bo bym sobie narobiła wsi na ich oczach…
- Dobrze, że jesteś – powitał mnie oschle Moody. Uśmiechnęłam się w sposób charakterystyczny dla Umbridge.
- Woleli byście mnie nie widzieć – warknęłam. – Gdzie jest Syriusz?
- Nie ma go tu – odparł Lupin, równie chłodnym tonem. – Może to i lepiej.
- Gdzie on jest – powtórzyłam stanowczo.
- Jest w Dziurze – odpowiedziała Tonks. Cóż, można się było tego spodziewać, oni nigdy nie potrafiła zbyt długo milczeć…
- Myślałam, że ten dom jest dobrze strzeżony – mruknęłam, nieco zbita z tropu.
- Bo jest – wtrąciła się pani Weasley. – Tyle że Dziura lepiej.
Nic nie rozumiałam z tej wymiany zdań. Dlaczego mnie tu ściągnęli, do cholery? I co, u licha znaczy ten brak obecności Syriusza? A może on tu jest, tyle że nie chce spojrzeć w oczy takiemu zdrajcy jak ja… Cóż, mam to gdzieś, co on o mnie myśli. Skoro woli się chować przede mną, jego sprawa. Jego księżniczka zmieniła się w potwora…

- Do rzeczy – przerwałam tą irytującą ciszę. – Jestem w szkole, za 2 godziny mam lekcje. Czego chcecie?
- Mamy pewne… zastrzeżenia, co do twojego artykułu – odpowiedział Remus.
- To nie jest mój artykuł, Rita go napisała – przerwałam mu szybko. – I nie obchodzi mnie, jakie macie do tego zastrzeżenia. Nie pozwolę, aby ojciec Dracona został wtrącony do Azkabanu. Jeśli chcecie mi tylko naubliżać, darujcie sobie.
Odwróciłam się w stronę drzwi, ale Molly zawołała za mną:
- Nie chcemy ci naubliżać, tylko porozmawiać.
Odpowiedziałam jej słodkim uśmiechem.
- Ah tak? Byle szybko – dodałam, widząc, że nikt już się nie odezwał. Tonks wzięła głęboki oddech i zaczęła:
- „Prorok” i tak już wystarczająco zjechał Harry’ego…
- Harry, Harry, Harry i jeszcze raz HARRY! – przerwałam jej. – Może zaczęlibyście się też obchodzić z uczuciami innych, co? Jeśli nie wiecie, to was uświadomię, że robię wszystko, by odwieść Voldemorta od zamachu na życie Pottera. Dla was liczą się jednak skutki, a nie to, co przejdę w drodze do celu! Ja musiałam spędzić w ciemnej komórce ze 3 dni, żeby Harry mógł sobie spokojnie przebywać w Hogwarcie!!!
Tak, wspomnienie tych dni, które musiałam spędzić w zamknięciu, bolały mnie najbardziej. I czy ktoś z członków Zakonu się tym zainteresował? Zapewne nawet nie zauważyli, że zniknęłam ze szkoły na ponad tydzień.

-Tak, tylko ty nie musiałaś się w ten sposób odwdzięczać! – ryknął Moody. No to będzie jazda…
- Przestań w końcu się użalać nad Potterem! – krzyknęłam. – Nie obchodzi mnie on! Jestem tu tylko dla tego, że Dumbledore tak chciał! Działam, by Voldemort przestał mordować niewinnych ludzi!
- Tak? A może jesteś tu na jego przeszpiegi – zadrwił Szalonooki, a jego niebieskie oko zawirowało szybko, rzucając groźne błyski na każdego. – W końcu zaczniesz mordować, tak jak on!
Furia uderzyła mi do głowy.
- Ty też nie jesteś taki święty! – zawołałam, a w moim głosie można było usłyszeć nutkę rozpaczy. – Jesteś tak samo mordercą, jak Czarny Pan! Zabójca Evana!...
Odwróciłam się i trzasnęłam drzwiami do kuchni. Portretu jednak się nie obudziły, co wywołało u mnie zdziwienie. Usiadłam na półpiętrze i wybuchnęłam płaczem. Usłyszałam cichy jęk rozsuwanych zasłon, a zaraz po tym trochę ochrypły, uspokajający głos:
- Uspokój się, kochanie. Przez takich nie warto wylewać łez.
Podniosłam zapłakane oczy i spostrzegłam matkę Syriusza, a właściwie to jej portret. Nie wytrzeszczała teraz dziko oczu i nie machała rękami jak opętana, co upodabniało ją do niezrównoważonej umysłowo. Teraz wyglądała nawet na całkiem miłą staruszkę.
- Dziwne, że dawniej jakoś nie zdarzyło się nam pogadać – dodała pani Black. Wzruszyłam ramionami. Nigdy raczej nie pragnęłam towarzystwa zwariowanego portretu matki Syriusza, który przy każdej sposobności jest gotów obrzucić człowieka potokiem przekleństw…
- Pani też popierała Czarnego Pana, tak? – spytałam, nie mając pomysłu na dalszą rozmowę.
- Ano tak – odparła. – Nigdy bym nie została Śmierciożercą, to chyba za duże poświęcenie. I nigdy też bym się nie zapisała do takiego głupiego stowarzyszenia… Klasztor Feniksa, czy coś…
- To jest Zakon Feniksa – poprawiłam ją. Pani Black pokiwała głową.
- Dręczy cię coś? – spytała.
Zamyśliłam się. Szczerze? Tak, dręczyło mnie całe mnóstwo problemów! Począwszy od kłopotów z Draconem, zakończywszy na Zakonie i Śmierciożercach. Co staruszka z portretu może o tym wiedzieć? Choć z drugiej strony, nikomu nie wyjawi tego, co jej powiem, bo na wszystkich w tym domu wrzeszczy.
Tak więc, opowiedziałam jej wszystko, co mnie trapiło. Wyrzucając z siebie to, co tłumiłam przez kilka najbliższych miesięcy, stopniowo poczułam ulgę. Jednak starzy ludzie wiedzą więcej, niż młodzież. A rozpuszczona dzieciarnia często wyśmieje twoje problemy. Może warto czasem porozmawiać ze starszym człowiekiem?

~*~


Cóż, kiedy tak patrzę na ten rozdział, to stwierdzam, że jednak nie było tak źle, bo chociaż jakiś morał z tego dało się wyciągnąć xD Dedykacja dla Princess of Blood :* 

39 komentarzy:

  1. ~Claudia
    19 stycznia 2009 o 19:58

    Hmm nie wiem co ci powiedzieć (znowu). Rozdział bardzo mi sie spodobał. Nie sądziłam że Sophie odnajdzie powiernicę w matce Syriusza. Zauważyłam, że jescze tylko dziesięć i dobijesz do setki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:35
      Nom, a na setke, jeśli mi się uda trafić, to będzie rozdział, w którym wyjaśnię, o co mi chodzi z tą muzyką. Prawdę mówiąc, to przez ten pomysł, który mnie nawiedził, postanowiłam założyć tego bloga xD

      Usuń
  2. ~maika
    19 stycznia 2009 o 20:10

    Bardzo dobry rozdział, współczuję Sophie i musiałabym się powtarzać w większości, żeby opisać, co myślę teraz;]], ale wszem i wobec mogę oświadczyć, że nie lubię Moody`ego !!! Wariat…;/ rzeczywiście nikt nie docenia chyba poświęceń Sophie, lub tego poprostu nie okazuje…z wyjątkowym zniecierpliwieniem czekam na następną notkę, ciekawa jestem, co będzie się działo w szkole xDD, pzdr;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:36
      Też nie lubię Moody’ego. Zwłaszcza dla tego, że zabił Rosiera. Ja mam taką słabość do lubienia postaci, które są mało znaczące xD

      Usuń
  3. ~Lilka...
    19 stycznia 2009 o 20:14

    notka fajniutka;) jeszcze nie przeczytałam całego bloga;D mam jeszcze jakieś 80 rozdziałow;d ale jak nie zdarze w ym tygodniu o postaram sie w ferie xDDa i przykro mi ale o notkach nie informuje;(po prostu są w niedziele więc chyba nie ma sensu;D[zpamietnikalilkievans]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:39
      A, to jak w niedziele [łatwo zapamiętać, bo się chodzi do kościoła] xD to będę pamiętać xD Chcesz uniknąć tego, żeby Ci informowanie nie zabrało całego wolnego czasu, mam rację? Ja wiem coś o tym, ale w przeciwieństwie do Ciebie informuję i czasem tak mi się nie chce jak nie wiem co xD No, 80 rozdziałów to rzeczywiście malutko xD

      Usuń
  4. princess_of_blood@vp.pl
    19 stycznia 2009 o 20:14

    „Nie było tak źle”?! Genialny rozdział! A co do tytułu, to masz racje że świetny ;P No i oczywiście dziękuje za dedyk ;D Jestem [jak zawsze] ZASZCZYCONA ;P;P A czy Sophie już kiedyś nie gadała z matką Syriusza? Bo coś mi się takiego kojarzy ;PPozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:40
      Mi też tak się kojarzy, ale mogła porozmawiać drugi raz, no nie? xD

      Usuń
  5. ~Suvi!
    19 stycznia 2009 o 20:33

    Cuuuuuuudny rozdzial! :)) I dziwne ze matka Syriusza taka mila :D niegdy bym nie pomyslala ze taka wariatka… xD Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:40
      Czyli to się nazywa „swój do swego” xD

      Usuń
  6. ~Ms.Riddle
    19 stycznia 2009 o 20:44

    39 stopni goraczki plus 3 twoje rozdzialy, to mieszanka wybuchowowa:( przepraszam i blagam o wybaczneie ze dopiero teraz:( rozdzialy jak zwykle genialan,e jak mogloby byc inaczej ;d;p tylko jedno zastrzeżenie , bo rzucilo mi sie okropnie w oczy ;p pisze sie WIEŻA, a nie WIERZA ;d;p no wiem, jestem przewrazliwiona;d;p super ;) nadia-riddle-love;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:42
      Ja i moje ortografy, ah, najlepsze połączenie xD 39 stopni? Dżyzys, ja na co dzień mam ledwo ledwo 35, a jak w domu jest 12 stopni, to jest dla mnie upał. Chyba bym się ugotowała na Twoim miejscu… xD

      Usuń
  7. Cameron_Riddle
    19 stycznia 2009 o 22:21

    Niezły rozdział. Najbardziej podobał mi się artykuł ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:42
      Nom, Sophie jako pierwowzór Umbridge xD

      Usuń
  8. ~Olka
    19 stycznia 2009 o 22:51

    Fajny rozdział.Podobało mi się(jak zawsze)…..Niezły artykuł.Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. savnay_snape@poczta.onet.pl
    20 stycznia 2009 o 00:07

    Tak proszę Cię o dalsze informacje o nowych notkach.Niedawno poprostu wróciłam do domu.Notka jak zawsze świetna.Oby tak dalej.Zapraszam na nową notkę na http://hogwart-za-czasow-hucwotow.blog.onet.pl/Przeczytaj i wyraź swoją opinię:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:43
      Spoko xD A może chcesz ocenkę? xD

      Usuń
  10. ~AduNia
    20 stycznia 2009 o 00:49

    Super rozdzial byle tak dalej wpadnij na moj dopiero startuje ale juz pierwszy rozdzial jest i pisze wlasnie drugi ;p ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Leanne
    20 stycznia 2009 o 12:06

    Co do morału, to rzeczywiscie racja. Super, nie no, naprawdę, jesteś niemożliwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:44
      Wiem o tym xD Jestem chyba trochę zbyt arogancka, jak mniemam xD

      Usuń
    2. ~Leanne
      20 stycznia 2009 o 21:08

      eee…. raczej nie!

      Usuń
  12. ~Clumsy
    20 stycznia 2009 o 15:47

    Łał.Sophie ma nową przyjaciółkę ;D.BuSsi ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:45
      Nom, może weźmie ją do Hogwartu? Syriusz się ucieszy xD

      Usuń
  13. ~K&M
    20 stycznia 2009 o 19:08

    Nie sądziłam, że da się porozmawiać z matką Syriusza. Ale, czy nikt nie podsłuchiwał co mówiła Sophie?… Nie byłabym taka pewna xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 stycznia 2009 o 20:45
      A, to będzie w następnym rozdziale xD

      Usuń
  14. ~Lilka
    20 stycznia 2009 o 20:47

    n blogu http://www.zpamietnikalilkievans.blog.onet.pl pojawila się nowa notka xDD^^

    OdpowiedzUsuń
  15. ~Nadia
    20 stycznia 2009 o 21:44

    Tak, morał bardzo dobry, też by mi się przydał taki portret w domu. No to sobie Sophie narobiła… Ale ciężko jest być jednocześnie po dwóch stronach i wszystkim dogodzić. Zwłaszcza jak nikt tego nie potrafi zrozumieć. Dobra, nie będę się rozwodzić nad niesprawiedliwością tego świata, mam zbyt podły nastrój żeby napisać coś pozytywnego oprócz tego, że nadal podoba mi się Twoje opowiadanie i nie mam zamiaru przestać go czytać, choćby mi sie jeszcze więcej waliło na głowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 stycznia 2009 o 19:47
      Czuję się zaszczycona xd A co do portretu, to też bym chciała, żeby moje obrazy umiały gadać, nie byłabym wtedy taka samotna xD

      Usuń
  16. ~Suvi!
    20 stycznia 2009 o 22:09

    Ja chce juz nowa notke :(!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 stycznia 2009 o 19:48
      A ja chcę gwiazdkę z nieba xD

      Usuń
  17. ~.Girl of death.
    21 stycznia 2009 o 18:28

    Hej!Zgłoś się do oceny na http://www.oceny-crucio.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 stycznia 2009 o 19:48
      Chyba nieco się spóźniłaś, bo sama też jestem oceniającą… ale może zrobię wyjątek, ze względu na adres, bo Crucio to moje ulubione zaklęcie, zaraz po „Avadzie” xD

      Usuń
  18. ~Susan1224
    21 stycznia 2009 o 18:59

    zostałaś klepnięta na buttercup.blog.onet.pl :)(tu lila1224 z lila-potter)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 21 stycznia 2009 o 19:50
      ??? Nie bawie się w takie rzeczy, nawet nie wiem, co to znaczy xD

      Usuń
  19. ~Claudia
    21 stycznia 2009 o 20:59

    Nowa notka na http://jedna-krew-dwa-oblicza.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam

    OdpowiedzUsuń